Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Powstanie Warszawskie- Pomnik chwały , czy głupoty?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 18:44, 15 Sie 2006    Temat postu:

Panesz

w odpowiedzi na Twoje wątpliwości oraz ze specjalną mimo wszystko dedykacją dla .... Szimana

Mam nadzieję, ze przeczytacie Think d'oh! bo się ...trochę .... napracowałem :P

„Bolesna i okrutna przedmowa Jana Szczepańskiego do 6 po 34 latach wydania, napisana wiosną 1982 r.”


Wydana niedawno wielka księga wypisów zebranych przez Bogdana Suchodolskiego pt. "Polska i Polacy" przedstawia interpretacje dziejów Polski, które w sposób metaforyczny byłbym skłonny podzielić na dwie tendencje główne. Pierwsza to tendencja tragiczna, przeważająca w tych wypisach, widząca rozwój Polski jako zmierzanie ku tragedii, jako fatalny ciąg dziejów, w których Polacy idą od klęski do klęski, czy też od świetności i wielkich zrywów ku nieuchronnej katastrofie. Zwłaszcza od początku XVIII wieku, kiedy druga wojna północna bezlitośnie obnażyła słabość państwa polskiego i jego niemożność obrony granic, przez które obce armie przechodziły bezkarnie, jak chciały, naród polski okazał się niezdolny do odrodzenia, zmodernizowania swojego państwa i jego instytucji, tak by mógł skutecznie bronić swoich nadrzędnych, publicznych interesów. Od Skargi czy Frycza Modrzewskiego, przez kolejne wieki, szereg pisarzy politycznych wzywał do reformy i naprawy, wysuwał propozycje i koncepcje i starał się tłumaczyć, dlaczego Polska nie może się podźwignąć, widząc tego przyczyny albo w narodowym charakterze Polaków, albo w strukturze społeczeństwa, albo w organizacji instytucji państwa, albo w kryteriach ustalonego systemu wartości narodowych, albo w tradycyjnych celach życiowych Polaków, albo w postawach wobec pracy, albo jeszcze :v innych niezmiennych, immanentnych czynnikach polskiego procesu dziejowego, trwale decydujących o tragicznym kursie dziejów polskich.

Drugą tendencję występującą w polskiej myśli politycznej można by nazwać perspektywą nadziei. Pisarze reprezentujący tę tendencję w interpretacji dziejów Polski podkreślają przede wszystkim cechy wielkości narodu i przez niego tworzonej kultury, podkreślają niezwycię1one siły tkwiące w tym narodzie, który ze wszystkich klęsk wychodzi obronną ręką i który dobitnie wykazał, że jest niezniszczalny, u po każdej klęsce znajdował siły odrodzenia, kontynuacji i twórczości w ka1dej dziedzinie tycia zbiorowego. Dostrzegając klęski i tragiczne zwroty w dziejach Polski, przedstawiciele tendencji nadziei dochodzą jednak do wniosków optymistycznych, wskazując, u z ka1dego upływu krwi i ka1dego zniszczenia, mimo tragicznych strat, w nowym położeniu politycznym, w nowej sytuacji cywilizacyjnej, nowe pokolenia jednak tworzyły nowe instytucje, nowe wartości, nowe struktury społeczne, nowe wzory i sposoby działania zbiorowego, pozwalające na odrodzenie, przezwyciężenie kryzysów i odtwarzanie elementów siły. Nie ma więc w dziejach Polski sytuacji beznadziejnych i trzeba wierzyć w te gdzieś głęboko tkwiące siły "żywotne narodu, których mędrca szkiełko i oko ~e dostrzegają, ale które działają niezawodnie.
Są to jak gdyby dwa refreny występujące stale w wielkiej pieśni narodowych dziejów i Sprawy Polaków Edmunda Osmańczyka są taki;e takim refrenem zjawiającym się w nowej sytuacji dziejowej, kiedy Polska podnosiła się z klęski najcię1szej, z upływU krwi największego w swoich dziejach, w sytuacji przesunięć geograficmych granic, zmian w strukturze społeczeństwa, reorientacji poglądu na świat, które były przez część narodu odczuwane jako klęska, ale dla innej części były interpretowane jako szansa nadziei. Odczuwając świetnie tę dezorientację narodu, Osmańczyk ze swoich doświadczeń tycioWych, wyniesionych przede wszystkim z twardej walki Polaków w Niemczech przedwojennych, ustala podstawowe dyrektywy narodowej strategii, mogącej gwarantować sukces w odbudowie i zabezpieczeniu losu narodu w przy~złości. Mo~- na powiedzieć, ~e Osmańczyk wyciąga wnioski z walki zwycięskiej prowadzonej przez Polaków w Niemczech przede wszystkim w każdym gospodars!wie domowym, w każdym warsztacie pracy, w ka~dej rodzinie gdzie pracowitość, rzetelność, zaradność i nieustępliwość w działaniu codziennym były podstawowymi warunkami zwycięstwa narodowego.
I
Te sprawdzone metody walki i zwycię~ania, dzięki którym w ciągu wie-

ków, z pokolenia na pokolenie, na ziemi śląskiej, straconej przez głupotę klas rządzących w Polsce, lud polski utrzymywał i rozszerzył swój stan posiadania, zwyciężając Niemców pracowitością, uporem i dalekowzrocznym gromadzeniem małych efektów twardej pracy przez dziesięciolecia, wecał właśnie Osmańczyk całemu narodowi, wykrwawionemu prawie do ostatecznych granic. "Kto chce zatrzymać w polskim myśleniu mit zwycięskiego ryzykanctwa, ten nie obliczył dotąd strat narodu polskiego i nie pojął, że są granice upływu krwi" (s. 43). Stąd pierwsze pytanie postawione przez Autora: czy dorównamy? Czy dorównamy jako cały naród Niemcom w pracowitości i Rosjanom w sztuce budowania siły państwa ?
Te pytania, odczytane w roku 1982, mogą brzmieć okrutnie. Bowiem startując~ z podobnej sytuacji zniszczenia i wykrwawienia narody, po przeszło 35 latach odczytują zupełnie inne bilanse. Pobite i okupowane Niemcy stworzyły dwa silne państwa stanowiące czy to łącznie, czy od- dzielnie potęgę gospodarczą i polityczną, przewyzającą pod wielu względami siłę państw zwycięskich, jak Anglia czy Francja. Zaś Związek Radziecki stał się supermocarstwem o znanej wszystkim roli w świecie. Polska natomiast tkwi w głębokim ~sie politycznym i gospodarczym, i znowu jak w 1945 roku "lewą ręką bijemy się w piersi, prawą ręką wskazujemy winowajców wśród innych narodów i męczymy się bardzo gadaniem o losach Ojczyzny" (s. 18).
Czytając dzisiaj tę książkę, nie wiem, co wywiera większe wrażenie: czy to, jak trafnie Autor odczytał "logikę" rozwoju powojennego świata, czy to jak dokładnie przewidział odbudowę siły Niemiec, przewidział, kiedy i na jakich zasadach wejdą znowu do wspólnoty narodów, do ONZ, przewidział, co będzie podstawą ich prestiżu i wagi w gospodarce Światowej, a zatem także ich roli w polityce światowej. Książka jest pisana z perspektywy doświadczeń klęski wrześniowej i okupacji -z całą goryczą, jaką napełnia Polaków klęska państwa sanacyjnego, a potem klęska powstania warszawskiego, kiedy te dwa poglądy na przetrwanie I dalsze losy narodu ścierały się ciągle w umysłach: czy naród polski utrzymuje się dzięki "cnocie żołnierskiej", czy tet; nale.ż.y potępić przelew krwi jako ofiarę niepotrzebną, bo nie polski żołnierz zadecydował o klęsce Trzeciej Rzeszy, a zatem krew przez niego przelana mało będzie znaczyła w targach o granice i \'larunki pokoju. Zatem nie cnota żołnierska, ale cnota pracy i dorobku materialnego będzie się liczyła jako czynnik decydujący o przyszłości. Osmańczyk pisze swoją książkę jako kores- pondent w szeregach armii zwycięskiej, która brała udział w szturmie Berlina i doszła do Łaby, która nad Odrą postawiła słupy graniczne a mimo to widzi wyraźnie, że gdy tylko skończyły się strzały, o przy- szłości decyduje praca, gdyż jej wyniki przemawiają codziennie, a sława wojenna blednie szybko.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden aspekt rozważań Autora - mianowicie, że naród polski zdobył się na ogromną pracowitość, na wielki wysiłek i że Osmańczyk może za mało podkreślił wagę organizacji pozwalającej kumulować wyniki pracy, zapewniać osiągnięcia, utrwalać dzieła, na których buduje się dalej. O tym trzeba także pamiętać porÓw- nując wyniki, do których doszli Niemcy i Polacy w powojennych dzie- sięcioleciach. Bo przecież naród polski też pracował z ogromnym wy- siłkiem, odbudowa:ł kraj, zbudował wielki przemysł, zasiedlił i odbudował ziemie zachodnie itd. itd., a jednak nie ustrzegł się kryzysów, co więcej, przez kryzysy przechodził periodycznie i ciągle w taki czy inny sposób podważał swoje wyniki. Takjakby budował dom, którego nie utrzymywał w należytym stanie i pięknie wzniesionego budynku nie konserwował należycie, nie naprawiał małych szkód, aż wreszcie tynki zaczęły odpadać i mury kruszeć. Wielu ludzi powie, że naród nie miał grup przywódczych dostatecznie silnych i mądrych, by zapewnić organizację i kierownictwo, ale inni powiedzą, że naród odpowiada za siebie sam, że za państwo od- powiadają przede wszystkim obywatele i znowu znajdziemy się w kręgu dyskusji, kto odpowiada i kto jest winien.
W 1945, gdy znowu zaczęto działać we własnym państwie, żywe stało się przypomnienie władzy sanacji, pamięć Brześcia, pacyfikacji Mało- polski, strajków chłopskich i robotniczych, pamięć poległych w zamachu majo\vym. Książka Osmańczyka jest pisana z tą pamięcią i jest wezwa- niem do narodu, co ma uczynić, by klęska się nie powtórzyła. Jednakże w 1982 roku pamięć tamtych spraw jest zatarta. Dla młodych ludzi, którzy aktywizowali się w latach 1980/81, nawet rewolta robotnicza z lat 1970/71 była zamierzchłą historią. Narosły nowe problemy z nowej rzeczywistości stworzonej w PRL i mogłoby się wydawać, że książka Osmańczyka stra~iła już aktualność i że jej problemy nie budzą już echa.


Otóf. niestety, problemy wracają wtedy, gdy znowu z głębokiego kryzysu trzeba wychodzić wielkim wysiłkiem, pracą zaciekłą, w której sens jednak wielu ludzi wątpi, gdyf. widzą, re wielki wysiłek lat powojen- nych nie zabezpieczył narodu przed kryzysem. Co więc trzeba uczynić, by w Polsce nie utrwalił się kompleks "pracy beznadziejnej", tzn. pracy, która mimo wielkiej intensywności i wydajności, nie prowadzi do po- 2;ądanych wyników. Przecief. tradycj.a pracy pańszczyźnianej, pracy beznadziejnej tkwi głęboko w podświadomości mas chłopskich. Przecież i klasa robotnicza, i duży odsetek inteligencji z tej klasy się wy- wodzą.
To pytanie także nasuwa lektura rozważań za\vartych w Sprawach Polaków. ,
Jest jeszcze jeden bolesny aspekt aktualności tej książki, z którym trzeba się rozprawiać otwarcie i twardo -jest to problem znowu rodzą- cego się w świecie antypolonizmu. Dlatego szczególnej uwadze Czytel- nika polecam rozdział pt. "Antypolonizm". Zjawisko niechęci i pogardy do Polaków zaczyna znowu niebezpiecznie dla nas wzbierać w świecie. Wielu ludzi w róf.nych krajach obawia się, f.e bankructwo gospodarcze Polski wywoła krach w skali światowej. Wielu obawia się, że rewolucja w Polsce doprowadzi do konfliktu zbrojnego w Europie czy nawet w świecie. Oskarża się znowu Polaków o brak poczucia odpowiedzial- noŚci, o brak umiejętności gospodarowania, o lekkomyślność i nieudol- noŚĆ w zarządzaniu gospodarką. Przypomina się dawne argumenty antypolskiej propagandy, że Polacy nie są zdolni do stworzenia państwa, że nigdy nie mieli poczucia wagi państwa, f.e żyją w świecie złudzeń, uważając, ze naród może istnieć bez państwa, a zatem, że Polska nie- podległa była zawsze zagrof.eniem dla innych wynikającym z "eksportu" polskiej anarchii. Oczywiście dla Polaków żyjących w przekonaniu, f.e Polska jest podziwianym "natchnienieni narodów", ta właśnie argumen- tacja jest przejawem antypolonizmu. Kto jednak śledził rozwój opinii publicznej na zachodzie w polskich sprawach, śledził nie audycje dla Polaków w języku polskim, ale postawy przejawiające się wtedy, gdy narody zachodnie rozwa'Żaly sw~je interesy w świetle wydarzeń w Polsce, mógł obserwować narastający niepokój, f.e Polska jeszcze raz może być detonatorem albo wielkiego kryzysu, albo wielkiej wojny. Również na wschodzie i południu narastał niepokój, żeby polski kryzysfiie przelał się


poza granice kraju. Wyciągnięto znowu "polski antysemityzm" jako argument antypolskiej propagandy, ale jednak podstawowe źródła aktualnego antypolonizmu to źle lub wcale nie ukrywana pogarda dla Polaków stwarzających innym narodom problemy wskutek własnej nieudolności, braku realizmu, .potencjalnego zagrotenia dla innych na- rodów.' Dobrze, że książka Os'łnańczyka to przypomina, gdyż Świado- mość tego zjawiska powinna się stać w Polsce powszechna.
Są w tej książce apele przejmujące, a argumenty przekonujące. Po- wstaje więc pytanie: dlaczego pozostała głosem wołającym na puszczy1 Dlaczego w roku 1949 nie pozwolono na jej wznowienie, dlaczego w roku 1950 wycofano ją z bibliotek szkolnych, dlaczego potem nigdy -nie zezwolono na jej druk, i wreszcie dlaczego -rzecz najdziwniejsza - nawet w roku 1981 znów znaleźli się ludzie, kt~rzy uniemożliwili jej ponowne wydanie? Dlaczego książka napisana w głębokiej trosce o przy- szłość narodu i państwa spotkała się z podejrzeniami, że jest antysocjali- słyczna albo też jest antynarodowa ? Sądzę, że stało się to dlatego, gdyż atakuje ona pewien stereotyp myślenia o Polsce jako o narodzie istniejącym dzięki cnocie żołnierskiej, dzięki powstaniom, a nie pracy organicznej, że naród polski może istnieć nawet bez państwa -słowem książka wchodzi w centrum polskiej dyskusji narodowej toczonej od stuleci. Osmańczyk wychodząc ze swojego doświadczenia polonijnego, że zwycięstwa w walce narodowej odnosi się pracowitością, konsekwencją w działaniu i cierpliwym kumulowaniu codziennie osiąganych drobnych wyników pozytywnych, starał się -oczywiście raczej nieświadomie - przenieść na cały naród tę prostą niezawodną metodę, łącząc obie wielkie perspektywy widzenia losów narodowych. Sprawy Polaków przedstawiały platformę przezwyciężenia perspektywy tragicznej i zbudowania postaw realnych dla perspektywy nadziei, budowanej nie na mistycznych siłach, ale na realizmie codziennej pracy. Wielu ludzi w Polsce nie akcep- tuje tej wizji.
Uważam więc, że w dyskusjach roku 1982, w poszukiwaniach rozwiązania dla kryzysu w jego wszystkich przejawach, Sprawy Polaków są książką bardzo aktualną. Bo chociaż kryzys zepchnął Polskę o kilka lat wstecz, to jednak nie przekreślił dorobku pracy wykonanej w minionych latach po 1945 roku, bo domy, fabryki i drogi wtedy zbudowane istnieją nadal, bo jest w kraju potencjał ludzi wykształconych, bo jesi nadzieja i możliwość zbudowania i silnego państwa, i silnej gospodarki. Książka Osmańczyka budzi tę nadzieję i wolę działania. Jest głosem realizmu w wielowiekowej dyskusji o przyszłości Polski i pokazuje wyraźnie, te największe sprawy narodu decydują się w jego gospodarstwach domowych, w rodzinach, w codziennym załatwianiu zwykłych spraw przez miliony obywateli -a nie tylko przez wielkie pociągnięcia polityki uprawianej przez władze. Książka daje, powiedziałbym, "obywatelską" wizję spraw Polaków, tzn. wizję spraw, w których obywatele są głównymi aktorami. Była to i jest nadal książka o każdym z nas. Lubimy ją lub nie lubimy w takim samym zakresie, w jakim lubimy lub nie lubimy siebie samych.

I prostuję :cry: ..... Sprawy Polaków zostały napisane w 1946r Very Happy

Błędy wynikają z marnego programu skanera
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sziman11
Gość





PostWysłany: Wto 19:39, 15 Sie 2006    Temat postu:

Nigdy nie kwestionowałem sensu pracy organicznej. Nikt o zdrowych zmysłach tego robić nie może. W całej naszej dyskusji przeciwstawiam się kategorycznie jedynie poglądom dezawuojącymi sens walki. Uważam, że jak w życiu każdego człowieka tak i w życiu narodów jest czas kiedy trzeba pracować jest i czas kiedy trzeba się bić. Nikt bardziej tego nie wiedział od Powstańców Warszawskich to przecież nie byli wojownicy czy też żołnierze z krwi i kości (przynajmniej w ogromnej większości nimi nie byli), to studenci, rzemieślnicy, urzędnicy i inni, którzy przed wojną realizowali postulaty pana Osmańczyka pewno z większą gorliwością niż on sam to robił. Doskonale jednak rozumieli kiedy trzeba odłożyć narzędzia i chwycić za karabin. Myślę, że może jednym z głównych powodów dla których szli się bić było pragnienie aby po wojnie można było pracować dla siebie a nie występować w roli jakiegoś pariasa w kieracie Wielkiego Brata. Praca pracy nie równa można całe życie w pocie czoła wybierać gówno z szamba swojego strażnika albo budować swój dom - wysiłek podobny a efekty jakże różne. W tym widzę sens walki Powstańców.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sziman11
Gość





PostWysłany: Wto 19:47, 15 Sie 2006    Temat postu:

No i na koniec jeszcze poruszę jedną kwestię. To ciekawe, że w tym tekście za przykład stawia się Polaków pod niemieckim zaborem - to prawda, że swoją Polskość potrafili obronić dzięki ciężkiej pracy i dobrej organizacji ale bynajmniej nie unikali walki - świadczą o tym choćby Powstania Śląskie i Powstanie Wielkopolskie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 21:03, 15 Sie 2006    Temat postu:

W51. No to zabiłeś mi klina! Przeczytałem i... pobieżnie można przyznać obu panom rację. Ale przyczyna takiego psyche i zachowań tkwi gdzieś indziej, o czym postaram się napisać.
I tak jak Powstanie Warszawskie, które wszystkich (aliantów) zaskoczyło, tylko dla polaków było oczywiste!
Najpierw z tym się "prześpię", jak mawiał Mazowiecki, jeszcze raz (nieraz) przeczytam i odpowiem, chociaż wiem, że w podobnym tonie już pisałemo o przyczynach takiego stanu tu czy w "aktualnościach". Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 21:11, 15 Sie 2006    Temat postu:

Przedmowa Osmańczyka do pierwszego wydania w 1946r.

Książka niniejsza będzie niewątpliwie drażnić w równym stopniu czytelnika, gdy ją będzie czytał, jak irytowała autora, gdy ją pisał. Ta wspólnota przeżyć upoważnia autora do osobistego przedstawienia się
czytelnikowi, który ma prawo wiedzieć, kto go irytuje i dlaczego.
W roku 1937 wydałem pierwszą moją książkę. Był to tom wierszy pt. Wolność jest słoneczna, wydany w Opolu na Śląsku, w III Rzeszy. pracowałem wówczas w Centrali Prasowej Związku Polaków w Niemczech.
Na wstępie poezji dałem tę oto prozę:
"Dla jasności stwierdzam: jestem rocznik 1913. Urodziłem się w po- wiecie strzelińskim na Dolnym Śląsku. Żyję stale w państwie niemieckirp. Paszport mam niemiecki, serce polskie. Ani nacjonalistą, ani komunistą, ani faszystą, ani socjalistą, ani narodowcem, ani państwowcem, ani żadnym innym «...istą» czy «...owcem» nie jestem. Jestem Polakiem".

W sierpniu 1939 roku przez zieloną granicę repatriowałem się z Niemiec do Polski. Czas wojny przebyłem w Warszawie aż po kres powstania, później w Krakowie. W lutym i w marcu 1945 roku pracowałem w Komitecie Opolskim. Od kwietnia 1945 jestem korespondentem wojennym. Przeżyłem radość zdobywania Berlina. Od czerwca 1945 roku jako stały korespondent polski w Niemczech, przeżywam gorycz odradzania się
siły narodu niemieckiego.
Żyję więc znów za granicą i znów jak przed wojną obserwuję z nie- pokojem dzieje współczesne Niemiec. Odwiedzając co pewien czas kraj, tak jak przed wojną obserwuję, z niepokojem myśli i uczuć, dzieje współ- czesne Polski. Jak każdy kresowy Polak mam wyostrzony słuch i wzrok latami ciągłych porównywań. Wojna przyniosła mi powrót ziem moich rodzinnych do Polski i obdarowała mnie polskim paszportem. Nie chcę z tych dwóch daróW stracić żadnego. Dlatego właśnie jeżdżę z uporem po
Niemczech, patrzę i słucham, i piszę to, co widzę, myślę i czuję.
Rozrachunek negatywów polskich, który przeprowadziłem , irytującej książce jest rozrachunkiem na użytek osobisty każdego Po Pisałem S Żyję więc znów za granicą i znów jak przed wojną obserwuję z nie- pokojem dzieje współczesne Niemiec. Odwiedzając co pewien czas kraj, tak jak przed wojną obserwuję, z niepokojem myśli i uczuć, dzieje współczesne Polski. Jak każdy kresowy Polak mam wyostrzony słuch i wzrok latami ciągłych porównywań. Wojna przyniosła mi powrót ziem moich rodzinnych do Polski i obdarowała mnie polskim paszportem. Nie chcę z tych dwóch darów stracić żadnego. Dlatego prawy Po/aków z potrzeby własnej roztrząśnięcia sumie spraw najboleśniejszych, aby znać ich przyczyny i uświadomić sobj skutki. Za każde słowo przyjmuję pełną osobistą odpowiedzialność każde słowo, nim ułożyłem w litery, przegryzłem myślą i sercem
I
Ksiąi;ka ta jest rozmową w cztery oczy Polaka z Polakiem.
Stąd ten osobisty ton przcdmowy i ta gorąca prośba do czytającego Polaka: niechaj stanie się wreszcie kłamstwem gorzka prawda Bolesława Prusa, :że my Polacy, "umiemy się kochać lub nienawidzić, lec: nie umiemy się różnić mocno a pięknie".
21października 1946

Panesz
„Sprawy Polaków” przeczytałem ...dopiero w 31 roku mojego żywota i faktycznie ...zirytowała mnie, bo dokonała ona wówczas gigantycznego przewartościowania moich sądów.
Na pewno Bujany i Sziman nie uwierzy ale z .... hurra patriotycznych, na ... pragmatyczne.
Ale zawsze lepiej późno niż ...wcale. Very Happy

Dlatego takie a nie inne stanowisko prezentuję w Aktualnym komentarzu.
Po prostu jestem przeciwnikiem hasła .... boso ale w ostrogach Mr. Green
To cholernie nie praktyczne :P

Pozdrawiam :?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sziman11
Gość





PostWysłany: Wto 21:39, 15 Sie 2006    Temat postu:

Jeśli kiedykolwiek byłeś "hurra patriotą" a teraz pod wpływem jednej książki przebiegunowujesz się to świadczy li tylko o miałkości Twoich poglądów. W kwestiach o tak delikatnej materii jak te o których rozmawiamy nie można się okopywać na wyłącznie pragmatycznych stanowiskach. Powtórzę zimne kalkulacje jakkolwiek potrzebne i wielu przypadkach nieodzowne nie dają 100% pewnych rozwiązań. Czasem, jak w życiu warto zaryzykować nie chodzi tutaj o "jężdżenie boso w ostrogach" a o ryzyko wkalkulowane w zimną rachubę. W materii tak złożonej jak wojna ryzyko jest stałym fragmentem gry. Wojen nikt nie rozstrzyga przy zielonym stoliku mimo, że zawsze jest ten pozornie słabszy i ten silniejszy i zgodnie z waszym pragmatyzmem przed ostateczną rozgrywką można by wyliczyć kto ostatecznie zwycięży. Nikt jakoś tego nie robi ostateczne rozstrzygnięcia wymagają daniny krwi i o dziwo historia jest pełna przypadków kiedy ten wasz mega pragmatyzm okazywał się prozaicznie mówiąc chuja wart.

Nie przedstawiaj też Powstańców jako romantycznych ułanów szarżujących z szablami na czołgi i nie przeciwstawiaj im tych "pracowitych pragmatyków", bo w istocie to jedni i ci sami ludzie. Bycie patriotą wcale nie wyklucza pragmatyzmu a wola walki nie przekreśla chęci do pracy. Można być pragmatycznym patriotą i walka czasem może okazać się z pragmatycznego punktu widzenia najbardziej racjonalnym wyjściem. Tego pan Osmańczyk w swej książce nie zauważa.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 22:26, 15 Sie 2006    Temat postu:

Sziman

Czasem, jak w życiu warto zaryzykować nie chodzi tutaj o "jężdżenie boso w ostrogach" a o ryzyko wkalkulowane w zimną rachubę.

Owszem, warto zaryzykować ale ale tylko pod takim warunkiem, że wszelkie konsekwencje wpadki .....pokryje osobiście ryzykant.
W innym przypadku to zwyczajne ....qrewstwo

A poza tym zanim zaczniesz .....walić patriotyczne komunały, chłopcze Very Happy zapoznaj sie uprzednio z tym co krytykujesz i nie dokonuj własnej naditerpretacji.
Na dziś, jesteś dla mnie ... wolny. Jak ping-pong Very Happy Very Happy Very Happy jezor
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz
Gość





PostWysłany: Wto 22:50, 15 Sie 2006    Temat postu:

Gratuluję dyskusji , która zboczyła na ciekawy temat . Temat , który
mnie osobiście bardzo denerwuje - dotyczy naszej durnoty , głupoty narodowej , braku wypracowania przez lata elementarnych zasad wyboru ludzi przygotowanych do rządzenia takim krajem jak Polska , dopuszczania do władz , ba do najwyższych władz ludzi , którzy w innych krajach nie mieliby żadnych szans zasiąść na tak wysokich szczeblach z prostej przyczyny - zostaliby prześwietleni do dziesiątego pokolenia i odrzuceni z powodu nie spełnienia załozonych warunków.Właśnie o te warunki chodzi. U nas byle kto może zostać Prezydentem , Premierem , Parlamentarzystą , Ministrem - mało takich przykładów .Do dupy z taką demokracją dla ubogich.
Tak , każdy może zostać Presydentem , ale musi spełnić tysiące warunków. Z setki kandydatów do ostatecznych wyborów może zostać zakwalifikowanych może trzech .Takie warunki powinny obowiązywać w walce o każde stanowisko.

Jak patrzę na dzisiejszą Polskę , to mnie coś ściska ze złości.Jawi mi się Polska rozmodlona , rozpielgrzymowana , pęłna głosu płynącego z ambon , który do mnie zupełnie nie dociera , nie przemawia , to nie ta epoka.Posłowie potrafią modlić się o deszcz - ludzie gdzie ja żyję.I wymodlili , za mocno się modlili bo spadło go za dużo. Very Happy Tak źle i tak nie dobrze , jakie to Polskie.

Przychodzi mi taka refleksja , im bardziej jawimy się jako społeczeństwo rozmodlone tym więcej w nas pospolitego sk....stwa , badziewia któro mimo oczywistych win potrafi jeszcze zgrywać narodowych bohaterów
i pchać się dalej do koryta.A gdzie odrobina refleksji , gdzie spojrzenie na swoje dzieło , gdzie odrobina krytyki , gdzie uderzenie się we własne piersi i przyznanie do błędów.Czy błędów nie widać.

Książką "Sprawy Polaków" Edmunda Osmańczyka mam w rodzinnej bibliotece od niepamiętnych czasów , w jasnej miękkiej oprawie na niezbyt dobrym papierze. Książkę "Sprawy Polaków" jeśli by to ode mnie zależało uznałbym za obowiązkową lekturę dla kolejnych roczników młodych Polaków i nie to tylko w szkołach średnich ale i dla studentów.

Już pierwszy rozdział tej książki nosi zaczepny tytuł "Czy dorównamy?".

Komuż to Polacy, których sześćset tysięcy jako żołnierze uczestniczyło u boku zwycięskich armii alianckich w rozbiciu III Rzeszy i likwidacji reżimu Hitlera, mieli dorównywać ?
Pokonanym i zhańbionym przez faszyzm Niemcom ?
Osmańczyk na nieostygłych jeszcze zgliszczach, niewygaszonych namiętnościach II wojny światowej, odpowiadał : tak, właśnie Niemcom !

Powinniśmy im jako naród dorównać pracowitością, a Rosjanom - drugiemu naszemu sąsiadowi, ale i często wrogowi ze wschodu - umiejętnością budowania państwa.

Niemcy, pisał Osmańczyk, obojętnie w jakiej strefie, odrzucają własną winę i z zaciętością pracują, pracują i pracują nad odbudowaniem swego kraju.
Polacy - obojętnie, w kraju czy na emigracji - lewą ręką bija się w pierś, a prawą wskazują winowajców wśród innych narodów i męcząc się bardzo gadaniem o losach ojczyzny i świata, co najmniej dwakroć mniej są produktywni niż Niemcy.Kłania się jak zwykle organizacja pracy , przygotowanie i zapłata.

A w innym miejscu Osmańczyk pisze jeszcze bardziej prowokująco: jak Łazarz narodów obnosimy się z naszymi ranami dumni, że wciąż jeszcze Polska nie zginęła. Obnażeni, zbroczeni krwią sądzimy, że świat oniemieje i przyklęknie przed nami w miłosiernym zawstydzeniu i odbuduje nam Polskę nad podziw wspaniałą i piękną. A tymczasem świat przechodzi mimo, nie troszcząc się wiele o nasz los.

Ta publicystyka dotykała trzewi narodu. Była nam zawsze potrzebna i budziła zawsze irytację patriotów zdolnych jedynie do krótkich zrywów i słomianych zapałów. To była publicystyka, która wyrastała z myśli Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, księdza Piotra Skargi, krakowskich stańczyków, Stanisława Brzozowskiego, a w czasach nam bliższych - Aleksandra Bocheńskiego i jego słynnej książki "Dzieje głupoty w Polsce" czy z przemyśleń emigrantów: Jerzego Giedroycia, Juliusza Mieroszewskiego czy Karola Zbyszewskiego.

Niestety w Polsce wciąż za mało jest Osmańczyka.

Janusz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 7:33, 16 Sie 2006    Temat postu:

Janiob napisałeś:

"Sprawy Polaków" jeśli by to ode mnie zależało uznałbym za obowiązkową lekturę dla kolejnych roczników młodych Polaków i nie to tylko w szkołach średnich ale i dla studentów.

Cieszę się , że jesteśmy przynajmniej w tej sprawie jednomyślni. Zresztą napisałem dokładnie to samo w 2003 w dyskusji z Royalem na o2 Very Happy Very Happy Very Happy
To był bardzo ..... wymagający adwersarz Think d'oh!

Pozdrawiam słonecznie :?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 7:56, 16 Sie 2006    Temat postu:

Od razu odpowiadam Januszowi na pewien fragment jego wypowiedzi, bo tak nie wolno pisać, bo jak się pisze o badziejstwie, będąc badziewiem. Jest to błąd logiczny i być może niezawiniony. Ale...ba do najwyższych władz ludzi , którzy w innych krajach nie mieliby żadnych szans zasiąść na tak wysokich szczeblach z prostej przyczyny - zostaliby prześwietleni do dziesiątego pokolenia i odrzuceni z powodu nie spełnienia załozonych warunków.
Jeżeli tak, to tam, gdzie już jest badziejstwo, następne pokolenie się nie liczy bez względu nawet na niebadziejstwo, bo już 9 pokoleń o nim świadczy? Jeżeli już tak jest, to na nic nie mamy szans, a ci co mają szanse, to zwiększają przewagę! Jest to badziewskie myślenie. Januszu - popraw się!

Nie przykładałbym dużego znaczenia, ani do wstępu do Osmańczyka, ani do jego refleksji. Było to pisane bezpośrednio po wojnie, gdy... do władzy dochodziła ... "komuna". Czyli przechodziliśmy z deszczu pod rynnę. I topchanie się do władzy czy zapychanie władzy poplecznikami, swoimi i tymi podobnymi Osmańczyk widział! Widział represje za byleco i odznaczenia za byleco. I musiał dobrze lawirować w "poetyce" tamtych czasów, aby nie być po niewłaściwej stronie, a zarazem napisać coś wartościowego. I recenzja „Bolesna i okrutna przedmowa Jana Szczepańskiego do 6 po 34 latach wydania, napisana wiosną 1982 r.” jest najwłaściwsza. Nic dodać, nic ująć czytając dwygłos pomiędzy 1946 i 1982!

O głupocie pisał już Mikołaj Rej. Więc to stare dzieje. Ale takiego stanu rzeczy jak:
- ciągła przewaga Niemiec, jak tylko ją mieli i szkodnictwo Polsce
- jedyna azjatycka mocarstwowość Rosji wśród innych, które poupadały), która na dłuższy czas i skutecznie włada terytoriami Europy wschodniej i Azji,
wynika z historii.
Europa zachodnia się "dusi", ciągle ci sami sąsiedzi, nigdzie nie da się ruszyć (jedynie niemców może kusić wschód), więc układają sobie życie we własnym gronie! Ale od czasu do czasu robią sobie jakieś zawieruchy, ale ciągle wracają na stare śmiecie, do siebie. Nawet jak Niemcy były w rozdrobnieniu, to... nikt im nie zagrażał. Tracili na tym, ale i mieli czas się skonsolidować! Czy wojny napoleońskie, czy podbój świata (kolonializm), ale ciągle są "u siebie" w swoim zaścianku!
Co innego Europa srodkowo-wschodnia. Pomiędzy zaściankiem a nieliczącą się z ludźmi mocarstwowością. Przecież Bałkany (też słowianie) a piętno jarzma tureckiego pozostało. Piętno Austro-Węgier pozostało! No i Polska wciśnięta klinem pomiędzy zadupiasty Zachód i Rosję. Właśnie ten klin jest naszym najsłabszym ogniwem, czyli położenie geograficzne.

Europa dla swojego błogiego stanu przebacza sama sobie okrucieństwo grabieży. Stara się nie widzieć i zafałszowuje własną historię. Miącha się pomiędzy uznaniem Polski, jej dojeniem (potrzebne są nowe rynki) a zamianą jej na parnera z jej wschodzniej strony. Wybacza sobie "mordowanie niezaściankowych narodów", bo ich nie dotyczy. A indianie amerykańscy (przede wszystkim Ameryka Południowa) uważa Kolumba za osobę nongrata. Nie chcieli obchodzić 600 lecia ich odkrycia!)Ze słowianami mają się inaczej. Jedynie udało im się oszwabić łużyczan! Miejmy to na względzie. Teraz próbują zawładnąć gospodarczo poprzez Unię! No! Obaczym!
Rosja pilnująca swej mocarstwowości, a jak się da to by zawładnęła także Europą. Itd.

Inna sprawa, która mnie nurtuje (tych wątków jest sporo), to nasze warcholstwo i skąd się wzięły zrywy powstańcze. Dlaczego zrywy? Ciągle zrywy i wychodzenie przed szereg. Dlaczego przede wszystki Europa sie nas boi, mimo że przynosimy jej jedynie korzyści? Kto i dlaczego dochodzi do władzy? Czyli nasze niezdecydowanie i brak zasad narodowych, zwłaszcza gospodarności. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:11, 16 Sie 2006    Temat postu:

Sziman... Mr. Green

(dot... postu Pon 11:18 14 Sie 2006)...

Piszesz...

Ad1. Jeszcze raz powtórzę, że przez cały okres trwania akcji Burza sowieci skwapliwie wykorzystywali pomoc AK więc nie było żadnej logicznej przesłanki za opcją, że tym razem nie skorzystają. ... A czy powstanie w Warszawie nie miało innego wymiaru ponad ten... dotychczasowy? Czy PW nie było (byłoby) czymś szczegolnym i istotnym jako nośnik anty-Stalinowski w polityce (co wiedzieli zaczynając je powstańcy... i wiedzieli także ruscy)? Czy wreszcie Ruscy to durnie, ktorzy nie potrafią grać w swoim interesie nie licząc się z ofiarami... szczegolnie cudzymi?

Ad2. AL nie wiele mogło liczyło w W-wie raptem 500 ludzi chodziło o to, że do rozpoczętej przez nich zadymy przyłączyliby się spontanicznie inni. Jeszcze raz powtórzę, że rzeź nie była planowana to, że stała się ona faktem nie jest wyłącznie winą dowództwa AK. ... Tu może masz rację, AL niewiele mogło... i licho wie czy powstanie by wywołało Think . A jeśli już to na pewno z bardziej realnym sojusznikiem... To chyba jasne? Pewnie, że za żeź można winić wszystkich oprucz... bohaterow (ja tu o decydentach)... albo naiwnych, albo zrobionych w total-konia...

Ad3. To chyba naturalne jaka armia na świecie daje się rozbrajać i rozmontowywać bez walki? .... wiem, wiem - czeska :))) ... Zerknij w historię... Nie tylko Czeska. Hamas Mr. Green ... też... Dla samego bohaterstwa armii nie kładzie się na szalę głow tylu tysięcy przypadkowych ludzi z tłumu (bo Warszawa to chyba nie koszary?).

Generalnie weles wojna zawsze jest kwestią polityki, każda bitwa oprócz swego wymiaru militarnego ma równiez ten polityczny więc zarzut, że powstanie było zbyt polityczne jest zupełnie bez sensu, a jakie niby miało być?... Sens mojego takiego stwierdzenia jest taki iż proporcje motywacji politycznych do sił militarnych (tych rzeczywistych) były w sposob oczywisty zachwiane. Z tąd..."zbyt polityczne" jako okteślenie. To jak wiara w cuda... To z bożej łaski irracjonalni politycy Londyńscy wykorzystali zapał młodzieży(w większości walczący w ruchu oporu) wykorzystali właśnie wiarę w cuda mistykow, tworząc wiarę w realizm tego Powstania opierając się o kruche sojusze tak konieczne w realizacji. Pytasz...Chłopaki mieli się lac dla samej przyjemności lania się? ... a co z tego wyszło?

Kwestia ostatnich 17 lat w kontekście Powstania - zupełnie dla mnie nie zrozumiała. Myślę, że większość Powstańców oceniałaby je podobnie do Ciebie i do mnie.... Te 17 lat... to w wielu kluczowych spraw dla naszej polityki i gospodarki podobne mechanizmy myślenia politykow, amoku społeczeństwa... i efektow Mr. Green I tu kłania się realizm...

I ad. Powstania jestem podobnego zdania jak... w51 iż..Owszem, warto zaryzykować ale ale tylko pod takim warunkiem, że wszelkie konsekwencje wpadki .....pokryje osobiście ryzykant.
W innym przypadku to zwyczajne ....qrewstwo
...
Bo przyznasz... nie byłoby qrestwem Powstanie ktorym kierowałby Rząd na miejscu w Warszawie? Shame on you ... choć co do realizmu efektow też można by mieć zastrzeżenia... Z tym, że mogli by się wtedy zwać bohaterami na rowni z Powstańcami, ktorym należy się hołd i najwyższy szacunek...

Pozdro.... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:18, 16 Sie 2006    Temat postu:

Panesz Mr. Green Mr. Green

Napracowałeś sie wielce jezor , aby .... staropolskim obyczajem podważyć czyjś autorytet stosując na dodatek obowiązującą obecnie/ i nie tylko/ polską metodę ... domniemywania, że ktoś był ch...m Think d'oh! pisząc

I musiał dobrze lawirować w "poetyce" tamtych czasów, aby nie być po niewłaściwej stronie, a zarazem napisać coś wartościowego

aby ...po dosyć mętnym wywodzie, na koniec dojść do konkluzji:

Kto i dlaczego dochodzi do władzy?Czyli nasze niezdecydowanie i brak zasad narodowych, zwłaszcza gospodarności.

czyli do tego co stanowiło przesłanie....Osmańczyka Mr. Green Very Happy Very Happy Very Happy

Pozdrawiam :?b


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 10:46, 16 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz
Gość





PostWysłany: Śro 8:27, 16 Sie 2006    Temat postu:

Do Panesza , krótko.Być może niezbyt wyrażnie napisałem nie będę w to wnikał.
Panesz ja badziewiwm mogę być , u mnie bardzoszybko to odkryją i rozliczą .Badziewie wkoło nas było jest i będzie to jest w normie.Chodziło mi o to ,badziewie nie miało łatwego dostępu na najwyzsze stołki.

Janusz :?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 11:56, 16 Sie 2006    Temat postu:

Januszu! Nie odkryją, boby musieli udowodnić iluś tam pokoleniom i... sobie! A to się nie da. Januszu, nie pisałem bezpośrednio do Ciebie, a o błędzie (bez zastanowienia) popełnianym dość nagminnie. Jeżeli pojąłeś to inaczej, to przepraszam. Chociaż i mnie by dotyczyło. Ale też zaprotestowałem, bo dość często pisujesz o odpowiedzialności za ojców i poprzednie pokolenia, gdy przyszłość wymaga nowych pomysłów i szykowania świata dla przyszłych pokoleń. Też jak w przypadku Grassa czy... Benedykta XVI-tego, odpowiedzialność za błędy młodości. Czasem wystarczy raz się pomylić, by tego błędu unikać lub chcieć go naprawiać. Ponadto byli za młodzi, aby zdawać sobie sprawę, jak ich życie pokieruje. I nie widzę żadnej odpowiedzialności pokoleniowej.

A dodatkowo. to Kurskiego należałoby zdjąć z przewodnictwa jakiejkolwiek partii, bo on "rozrabia". Kto wie, czy za wywalanie Grass z honorowego obywatelstwa nie powinien być już ukarany lub będzie! A takich "machlojek" na jego koncie już kilka jest.
Ps. To jest przyczynek do Osmańczyka! Shocked
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz
Gość





PostWysłany: Śro 19:36, 16 Sie 2006    Temat postu:

Panesz chyba inaczej rozumiemy słowo "badziewie".Widzisz "badziewie"
rządziło nami od czasów wojny do 2005 roku , a czy rządzi dalej to się
okaże.Zależy co z tych rządów wyniknie , potrzeba czasu.

Panesz , zbyt dosłownie przyjmujesz to co piszę .Jeśli mówię , że powinien być zbadany życiorys do 10 – go pokolenia , to oczywiście świadomie przesadziłem .Wychowanie w rodzinie czy błędy młodości niestety rzutują na kandydata , nie przekreślają go , nie odbierają szansy lecz dają do myślenia wyborcom , a co najważniejsze nie powinny być skrywane.

Ogólnie mówiąc jestem za wysoko ustalonymi kryteriami promowania ludzi na kluczowe stanowiska w państwie .Poprzeczka musi być zawieszona wysoko , nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego.

Dam przykład. W mojej ocenie w obecnym rządzie Pan Radek Sikorski pełniący funkcje Ministra Obrony , nie miałby miejsca z prostego powodu –podwójnego obywatelstwa.Niestety.

Szereg ludzi w Polsce zmieniło nazwiska , nie potępiam tego , powód mógł być bardzo prosty i zrozumiały .Potępiam ukrywanie tego faktu , oraz niby złego tonu , braku wychowania przy próbie wyjaśnienia tej sytuacji. Jeśli ten ktoś startuje np. w wyborach prezydenckich ,ja wyborca mam prawo , a nawet obowiązek o tym wiedzieć , mam prawo o to spytać bez zdziwienia drugiej osoby .To jest tak oczywiste i zrozumiałe , że staje się podejrzane , że tak nie jest.

Kończąc temat przyjmuję do wiadomości , że każdy ma prawo mieć w tym względzie odmienne zdanie .Co ja zrobię , że lubię poruszać się według ustalonych reguł , zasad , tak mnie nauczono , tak wychowano.Wcale to nie znaczy , że mam ciężkie z tym życie , wręcz przeciwnie bardzo mi to pomaga w stosunkach międzyludzkich , a w szczególności przy bliższym poznaniu i tak zwanym wyrobieniu sobie opinii , np. w pracy.

Janusz :?b
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 6 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin