Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiadomości - materiały Gabree
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły,
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:52, 23 Maj 2007    Temat postu:

Religa obiecuje lekarzom 15-proc. podwyżki co roku

15 procent podwyżki co roku przez trzy lata - tak brzmi oferta ministra Religi dla lekarzy i pielęgniarek. Większe pieniądze mieliby dostać od przyszłego roku. Prezydentowi propozycje Religi się podobają. Strajkujący lekarze odpowiadają jak zwykle: "Rząd chce upodlić zawód lekarza".

Minister Religa rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim dziś po południu. "Minister wyszedł bardzo zadowolony. Uzyskał poparcie prezydenta. Liczy, że dzięki temu łatwiej będzie teraz przeprowadzać rozmowy z Zytą Gilowską" - powiedział rzecznik ministra Religi Paweł Trzciński.

A rozmowy z panią minister finansów będą na pewno bardzo trudne. Religa chce bowiem znaleźć pieniądze na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek w budżecie państwa. Pieniądze na trzy 15-procentowe podwyżki w kolejnych latach miałyby pochodzić m.in. ze zwiększenia składki na ubezpieczenie zdrowotne. Ale nie tej, którą płaci każdy z nas ze swojej pensji. Religa chce podnieść składkę, którą płaci państwo np. za niektórych rolników i bezrobotnych bez zasiłku. A więc prosto z budżetu. Temu zdecydowanie sprzeciwia się Gilowska.

Gdzie jeszcze Religa chce znaleźć pieniądze na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek? Za leczenie ofiar wypadków mają płacić ich sprawcy ze swojego OC. Nad ustawą pracuje już Sejm. Zaoszczędzone przez resort zdrowia pieniądze pójdą na podwyżki. Religa spodziewa się także, że więcej pieniędzy będzie miał NFZ. Coraz więcej z nas pracuje i zarabiamy też więcej. Dlatego wpływy ze składki zdrowotnej do NFZ ciągle wzrastają.

Religa powiedział prezydentowi, że dzięki tym rozwiązaniom można będzie dać lekarzom tyle pieniędzy, ile chcą.

Tylko że strajkujący żądają podwyżki teraz. I nie chcą, by była rozłożona na trzy lata. Religa będzie rozmawiał ze strajkującymi w piątek. Ale już wiadomo, że szanse na sukces negocjacji są marne. "To są polityczne działania. Rząd chce upodlić zawód lekarza, dlatego dalej robimy swoje. Czekamy na oficjalną propozycję, bo do tej pory niczego nie dostaliśmy" - mówi dla dziennika.pl Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:54, 23 Maj 2007    Temat postu:

Wpłaty od Pinczuka pomogły w zakupie polskiej huty?

Śledztwo w sprawie finansowania fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego przez fundację ukraińskiego oligarchy Wiktora Pinczuka trafi do Katowic. Jak dowiedział się dziennik.pl, śledczy sprawdzą, czy wpłaty na konto "Amicus Europae" mogły mieć związek z prywatyzacją Huty Częstochowa.

Śledztwem zajmie się katowicka Prokuratura Apelacyjna - potwierdził dziennikowi.pl zastępca prokuratura generalnego Jerzy Engelking.

Dlaczego katowicka? Jak się dowiedzieliśmy, tamtejsi prokuratorzy prowadzą już śledztwo w sprawie fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". Sprawdzają, czy wpłaty na konto fundacji Kwaśniewskiej mogły mieć związek z prywatyzacją Huty Częstochowa. Należący do Pinczuka Związek Przemysłowy Donbasu kupił hutę.

Jak ustalił dziennik.pl, podobne informacje wpłynęły do Prokuratury Krajowej. Poseł Zygmunt Wrzodak złożył zawiadomienie, że pieniądze fundacji Wiktora Pinczuka, wpłacone na konto "Amicus Europae", miały ułatwić Pinczukowi przejęcie Huty Częstochowa. Jak twierdzi Wrzodak, pieniądze od Pinczuka to "dowód wdzięczności" za bezproblemowe przejęcie huty przez Związek Przemysłowy Donbasu.

Katowicka prokuratura sprawdza też, czy Huta Częstochowa nie została sprzedana za mniejsze pieniądze, niż była warta.

"Interwencja A. Kwaśniewskiego przerwała w końcowym etapie przetarg na nabycie Huty Częstochowa i zapewne przetarg wygrałby Mittal Steel, który złożył ofertę nabycia huty o 13 proc. wyższą od Z.P.Donbas" - napisał Wrzodak w zawiadomieniu.

"To polityczna hucpa" - oburza się w rozmowie z dziennikiem.pl Wojciech Olejniczak, przewodniczący SLD. Tak w krótkich słowach komentuje zainteresowanie prokuratury wpłatami na "Amicus Europae".

Fundacja Kwaśniewskiego dostała od fundacji Pinczuka 892.822 złote, podczas gdy kwoty od innych darczyńców to w sumie 5 tysięcy złotych.
DZIENNIK.PL

TO TWOJ IDOL ZULU Z MIESCINY !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:57, 23 Maj 2007    Temat postu:

Za śmiercią Papały stały wysoko postawione osoby

Świadek koronny zeznał, że za śmiercią generała Papały stały służby specjalne - ustalił dziennik.pl. "Rzeczpospolita" pisze zaś, że zabójstwo zleciły trzy ważne osoby. Ich wolę wykonał Edward Mazur. W środę rusza jego proces ekstradycyjny.

Zeznania Piotra W., pseudonim Generał, trafiły do amerykańskiego sędziego, który poprowadzi proces ekstradycyjny Edwarda Mazura. Zasadnicze postępowanie zaczyna się w środę. Polska chce wydania biznesmena, bo jest on podejrzany o zlecenie zabójstwa generała Marka Papały.

Duże znaczenie będą miały właśnie zeznania Piotr W. - świadka koronnego w Polsce. Przez rok siedział on w areszcie z podejrzanym o współudział w zabójstwie Papały Ryszardem Boguckim. Do jego wyjaśnień dotarła "Rzeczpospolita". Gangster przez cały czas nie wiedział, że jego kompan to policyjny agent, który przekazywał prokuraturze jego listy i grypsy. Poza tym opowiedział śledczym o wszystkim, co usłyszał od Boguckiego.

Ten zdradził mu wiele szczegółów dotyczących morderstwa generała Papały. Mówił, że były trzy osoby na wysokich stanowiskach, które zleciły zabójstwo szefa policji. Nie chciał powiedzieć dokładnie, o kogo chodzi, bo - jak tłumaczył - tak będzie lepiej dla Piotra W. i jego rodziny. Wyjawił tylko, że ma plan szantażowania zleceniodawców morderstwa. Na swojej wiedzy chciał zarobić duże pieniądze - pisze "Rzeczpospolita".

Dziennik.pl dowiedział się ze źródeł zbliżonych do śledztwa, że świadek koronny zeznał, iż za zabójstwem generała Marka Papały stały służby specjalne. Wskazał na Wojskowe Służby Informacyjne. Zastrzegł jednak podobno, że nie potrafi wymienić nazwiska żadnego zleceniodawcy.

Czy Piotr W. w ogóle jest wiarygodny? Wygląda na to, że tak. Świadczy o tym fakt, że Ryszard Bogucki poskarżył się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na policję za to, że podsunęła mu swojego agenta.
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:59, 23 Maj 2007    Temat postu:

Nie będzie pomników ku chwale komunizmu!!!

Nie chodzi nam o zemstę. Chodzi nam o ochronę godności narodu - tak mówi minister kultury, który ujawnił projekt ustawy, pozwalającej usuwać pomniki na cześć komunizmu. O tym, czy postument rozebrać, czy nie, będą decydować władze lokalne.

"Pod nóż" pójdą pomniki naruszające godność narodową. Chodzi konkretnie o te postumenty, które postawiono na cześć komunizmu i nazizmu. Ale to nie koniec - usunięte mogą zostać także wszystkie obiekty, które zafałszowują prawdę historyczną, na przykład z czasów II wojny światowej.

Projekt porządkuje też sprawę miejsc pamięci narodowej. Wreszcie będzie jasno zapisane, co to dokładnie jest, kto decyduje o jego powstaniu i kto potem ma się nim opiekować. Jeszcze inny zapis mówi o wszystkich byłych hitlerowskich obozach zagłady, które nie będą już pod nadzorem władz lokalnych, ale państwa.

Ten projekt to element forsowanej przez PiS dekomunizacji. [b]Druga jego część to ustawa, która odbiera byłym funkcjonariuszom PRL-owskich służb bezpieczeństwa wszelkie przywileje, np. wysokie emerytury.[/b]

Sprawa pomników jest jednak o tyle drażliwa, że projekt ustawy oburza Rosję. Patriarcha rosyjskiej Cerkwi prawosławnej oskarżył nas nawet o to, że obrażamy pamięć radzieckich żołnierzy.
DZIENNIK.PL

BRAWO PIS !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:02, 24 Maj 2007    Temat postu:

Rząd idzie na ustępstwa ws. emerytur dla nauczycieli!!!

Pierwszy postulat będzie spełniony. Choć przepisy dotyczące wcześniejszych emerytur obowiązują tylko do końca roku, nauczyciele będą mogli z nich korzystać także po 1 stycznia 2008 - ogłosił rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Ale to wcale nie oznacza, że 29 maja nie odbędzie się zaplanowany przez ZNP strajk nauczycieli.

Deklaracja rzecznika rządu to duża zmiana. Do tej pory było wiadomo, że prawo dające nauczycielom możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę będzie obowiązywało tylko do końca roku. Rząd obiecuje jednak, że ten okres będzie wydłużony.

"To jest odpowiedź, na którą czekało kilkadziesiąt tysięcy nauczycieli" - przyznał w TVN24 szef ZNP Sławomir Broniarz. I dodał, że to krok w dobrym kierunku. Ale to wciąż za mało, bo nauczyciele chcą też podwyżek, większych pieniędzy dla oświaty i wyjaśnienia zarzutów, jakie rzucał pod adresem ZNP minister edukacji Roman Giertych. Wicepremier chciał m.in. konfiskować majątek związku. "Teraz jesteśmy przez rząd niemal adorowani. Chcemy wiedzieć, na ile to jest trwała sytuacja" - tłumaczył Broniarz.

Jutro będzie o tym rozmawiał z premierem Jarosławem Kaczyńskim i szefem MEN Romanem Giertychem. Od tych rozmów może zależeć, czy nauczyciele spełnią swoje zapowiedzi i 29 maja zastrajkują. Giertych już dziś zapowiedział, że będzie namawiał związek do odwołania protestu.
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:04, 24 Maj 2007    Temat postu:

Profesor Jan Miodek to TW "Jam"

Prof. Jan Miodek był - według dokumentów szczątkowo zachowanych w IPN - tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Jam. Zarejestrowano go w 1979 roku, a jego teczkę skierowano do archiwum dopiero w 1989. Gdy miesiąc temu pojawiła się pierwsza informacja o współpracy profesora, ten twierdził, że jedynie podpisał milicji sprawozdanie z pobytu na stypendium w Niemczech.

Według informacji uzyskanych z IPN przez Uniwersytet Wrocławski (tam pracuje Miodek), profesor był w roku 1978 wytypowany na tajnego współpracownika i w grudniu tego roku bądź w styczniu 1979 zarejestrowano go jako TW "Jam". Jego teczka została skierowana do archiwum w końcu 1989 roku - już w czasie, gdy premierem był Tadeusz Mazowiecki, ale SB nie była jeszcze zlikwidowana.

Profesor Włodzimierz Suleja, szef wrocławskiego oddziału IPN, wyjaśnia dziennikowi.pl, że w archiwach odnaleziono tylko tzw. wpisy rejestrowe agenta i informacje o pseudonimie i latach współpracy profesora Miodka. "Nie wiemy, co się zostało z teczkami. Czy zostały zniszczone, czy też nie" - dodaje profesor Suleja.

Miodka broni rektor Uniwersytetu Wrocławskiego Leszek Pacholski. "Żaden z tych dokumentów nie powstał w taki sposób, żeby profesor miał tego świadomość. Z tego co ja wiem, zainteresowani o powstaniu takich dokumentów nie wiedzą" - mówi rektor. I dodaje, że w teczkach nie było nic, co by zmieniło jego pogląd na temat polonisty.

Sam Jan Miodek w rozmowie z dziennikiem.pl nie chciał komentować doniesień o zawartości archiwów IPN. Odesłał do rektora. "I ja, i pan profesor zdajemy sobie sprawę, że gdyby to był Jan Kowalski, to nikogo by to nie interesowało" - przyznał.

Władze uczelni mają ogłosić fakt odnalezienia dokumentów w IPN na najbliższym posiedzeniu senatu uczelni - jeszcze w maju. Podane mają być także do wiadomości publicznej nazwiska współpracowników SB za PRL, w tym jednego z obecnych dziekanów.

"Mam czyste sumienie, to bzdury" - bronił się miesiąc temu Miodek, gdy na antenie Polskiego Radia Wrocław ujawniono fakt umieszczenia nazwiska profesora na liście agentów SB. Polonista współpracował w czasach PRL z policją polityczną - twierdził Grzegorz Braun, który ujawnił te informacje.

Profesor Miodek przyznał, że w latach 70. wyjeżdżał za granicę, jednak nie ma sobie nic do zarzucenia. Przyznał, że przed wyjazdem na stypendium do Niemiec był wzywany przez milicję, a po powrocie złożył sprawozdanie z dwuletniego pobytu i - jak mówi - "jak idiota" podpisał je. Ale podkreślił, że nie brał od SB żadnych pieniędzy i nie wie, co napisali o nim esbecy.

Jan Miodek jest polonistą, jednym z najpopularniejszych w kraju językoznawców. Profesor stoi na czele Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, jest też członkiem Komitetu Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk i Rady Języka Polskiego. Ma na swoim koncie wiele prac naukowych i książek o poprawności językowej. Od 20 lat prowadzi w telewizji publicznej program "Ojczyzna polszczyzna".
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:04, 24 Maj 2007    Temat postu:

Lider strajkujących na Pomorzu lekarzy to bogacz

Od wczoraj w całej Polsce strajkują lekarze. Najgłośniej ci, którzy mają najwięcej. Bo medyków można w naszym kraju podzielić na dwie grupy. Pierwsza to mało zarabiający doktorzy. Do drugiej należą krezusi, którzy zarabiają wielkie pieniądze. Tak jak Andrzej Sokołowski, jeden z najzamożniejszych lekarzy na Pomorzu i lider strajkujących tam medyków - tak o proteście lekarzy pisze "Fakt".

Poniedziałek. Wczesnym rankiem Sokołowski opuszcza swój dom na ekskluzywnym osiedlu w Gdyni Redłowie i drogim samochodem jedzie do siedziby Związku Zawodowego Lekarzy Regionu Pomorskiego, którego jest prezesem. Co tam będzie robił? Koordynował ogólnopolski strajk. A ściślej: namawiał doktorów z całej Polski, by go nie przerywali. Żąda podwyżek dla innych, ale oczywiście również dla siebie - relacjonuje bulwarówka.

"Lekarze muszą porządnie zarabiać. Ministerstwo Zdrowia i cały rząd muszą wreszcie pójść po rozum do głowy i zapewnić nam minimum przyzwoitości" - mówi doktor Sokołowski w rozmowie z "Faktem".

Podczas gdy skromni lekarze marzą o pensjach 5 tys. brutto (ok. 3,3 tys. netto) miesięcznie, on ma ponad 12 tys. zł - twierdzi "Fakt". Sokołowski jest członkiem zarządu wartej ok. 100 milionów złotych kliniki. Mieszka w willi, która kosztuje co najmniej milion złotych i jeździ autem za 150 tys. zł.

Pieniądze, które zarabia lekarz z Pomorza, nawet nie śniły się młodemu doktorowi Arkadiuszowi Krakowieckiemu, stażyście z warszawskiego szpitala przy ul. Banacha. Żeby utrzymać żonę i dzieci, Krakowiecki musi pracować na kilku etatach.

"1450 zł miesięcznie, jakie zarabiam, pracując 65 godzin tygodniowo, starcza tylko na opłaty: czynsz, telefony, spłaty kredytu na mieszkanie i ubezpieczenie" - wyjaśnia "Faktowi" młody doktor.

Dlatego kilka razy w tygodniu, zaraz po pracy na Banacha, Krakowiecki jedzie kilkadziesiąt kilometrów za Warszawę, gdzie opiekuje się starszymi pacjentami w prywatnym domu opieki. W pozostałe dni mężczyzna oferuje swoją pomoc w pogotowiu ratunkowym. Kiedy około godziny 22 wraca do domu, musi jeszcze się uczyć, pisać skrypty i artykuły.

Bogaty Sokołowski żyje zupełnie inaczej. Za wizytę w gabinecie lekarskim w jego luksusowej willi trzeba zapłacić ok. 100 zł. Stać go na przechadzanie się w drogich garniturach, zagraniczne wakacje i drogi samochód.

"Rozumiem lekarzy biednych, że protestują, ale proszę popatrzyć na majątki liderów związków i tych, którzy najwięcej w tej chwili krzyczą. Czy naprawdę dzieje się im wielka krzywda?" - mówi "Faktowi" posłanka PiS, członek sejmowej Komisji Zdrowia Jolanta Szczypińska. "To przykre, bo jest tu podział na krezusów i na lekarzy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem" - dodaje posłanka, która przez lata pracowała jako pielęgniarka.
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 7:17, 24 Maj 2007    Temat postu:

Pieniądze (za) Piechotą chodziły?!!!
Politycy lewicy mieli tajne konta nie tylko w Szwajcarii, ale również w Lichtensteinie!!!

Prawdopodobnie w najbliższych dniach władze Szwajcarii ujawnią informacje na temat kont polskich polityków w ich bankach. W 2006 roku ówczesny prokurator krajowy, dziś minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek zwrócił się do strony szwajcarskiej o pomoc w śledztwie. W tym tygodniu przedstawiciele polskiego wymiaru sprawiedliwości w Szwajcarii i Lichtensteinie prowadzili finalne rozmowy dotyczące ujawnienia i przekazania takich danych. Według nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł "Nasz Dziennik", potwierdzają się wcześniejsze doniesienia Dochnala o tajnych zagranicznych kontach eseldowskich polityków: Jacka Piechoty i Marka Ungiera.

- Nie komentujemy w tej chwili sprawy - tak odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości na pytania dotyczące śledztwa dotyczącego tajnych kont polityków lewicy w zagranicznych bankach. Jednak jak ustalił "Nasz Dziennik", we wtorek i wczoraj w Szwajcarii prowadzone były intensywne, finalne rozmowy dotyczące ujawnienia informacji o specjalnych kontach zakładanych przez polskich polityków lewicy w tamtejszych bankach. Wprawdzie Szwajcaria słynie z bardzo rygorystycznych zasad dotyczących tajemnicy bankowej. Zgodnie z obowiązującym tam prawem takie dane mogą zostać ujawnione, jeżeli się udowodni, że zgromadzone na kontach środki mogą pochodzić z przestępstwa. - Rozmowy prowadzone były nie tylko w Szwajcarii, ale również w Lichtensteinie. Mamy informacje, że również w tamtejszych bankach wpływowe osobistości polskiego życia politycznego mogły posiadać konta bankowe - mówi nasz informator.
Informację o rzekomych zagranicznych kontach bankowych zakładanych przez polityków lewicy, głównie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ujawnił na początku 2006 roku podczas zeznań w katowickiej prokuraturze znany lobbysta Marek Dochnal. Lobbysta, który uczestniczył w największych prywatyzacjach i przetargach, podejrzany jest o dawanie łapówek politykom i pranie brudnych pieniędzy. Jak mówił podczas swoich zeznań, byli ministrowie Marek Siwiec, Marek Ungier i Jacek Piechota, a także szef resortu zdrowia Mariusz Łapiński i szef Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksander Nauman mieli tajne konta w Szwajcarii, na które miały być transferowane nielegalne dochody.
Prowadzący śledztwo katowiccy prokuratorzy ustalili numery kont, które rzekomo miały należeć do wspomnianych polityków. Zwrócono się również do przedstawicieli szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości o ujawnienie informacji o ich właścicielach. Jeszcze w 2006 roku Janusz Kaczmarek - jako prokurator krajowy - był w tej sprawie w Szwajcarii i rozmawiał o pomocy prawnej. Już po powrocie do Polski mówił: "(...) Zwracam uwagę, że prokuratorzy dysponowali numerami kont (...) i zwracali się z zapytaniem, kto (...) jest dysponentem tego konta. Ale istotą działań prokuratorskich nie była wiedza, kto ma tam konto, lecz wiedza o przepływach na tych kontach. Z informacji osoby podejrzanej, Marka Dochnala, wynikało, że działania, które podejmowano, były działaniami przestępczymi, i tylko w tym zakresie to ich interesowało (...)".
Na posiadanie przez polityków SLD tajnych kont w bankach szwajcarskich wskazywał nie tylko Dochnal, podobne zeznania przed komisją śledczą ds. PKN Orlen złożył również jeden ze świadków, który mówił o dokumencie wskazującym na istnienie kont numerycznych w Szwajcarii. Z kolei zdaniem lobbysty Dochnala, prześledzenie transferów dokonywanych na konta polityków lewicy w Szwajcarii wskaże na fakt finansowania niektórych działaczy lewicy przez zagranicznych przedsiębiorców.
Jak nieoficjalnie dowiedział się "Nasz Dziennik", tak Szwajcaria, jak i Lichtenstein wstępnie wyraziły zgodę na przekazanie polskim władzom danych, o które prosiła katowicka prokuratura.

Tajne konto Piechoty?
Jak twierdzi kolejny nasz informator, wśród właścicieli szwajcarskich kont wymienia się Jacka Piechotę, byłego ministra gospodarki w rządzie Leszka Millera, a później ministra gospodarski i pracy w rządzie Marka Belki. Piechota zaliczany jest do twardego lewicowego "betonu". W wieku 19 lat wstąpił do PZPR i pozostał w niej aż do 1990 roku. Na niego jako właściciela konta w szwajcarskim banku wskazywał w swoich zeznaniach Dochnal już w 2006 roku. W rozmowach z dziennikarzami pomorski "baron" SLD zaprzeczał tym informacjom i przekonywał, że to podejrzany lobbysta próbuje "kupić" sobie życzliwość prokuratury, obciążając polityków lewicy. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Piechotą. Jednak wszystko wskazuje na to, że to właśnie Dochnal w tym przypadku nie mijał się z prawdą. Zdaniem naszego informatora, ostateczne przekazanie przez Szwajcarię informacji o właścicielach kont numerycznych zakładanych m.in. w bankach Zurychu i Genewy mogą wstrząsnąć polską sceną polityczną.

Niejedna afera...
Sprawa kont nie jest jedyną aferą, w której pojawia się nazwisko posła Jacka Piechoty (SLD). W 2005 roku jeden z świadków zeznających w sprawie tzw. mafii paliwowej wskazał go jako osobę blisko związaną z paliwowym "baronem" Jackiem Krzystaniakiem. Piechota miał czynnie wspierać jego interesy. Jak pisał w grudniu 2005 roku jeden z tygodników, Krzystaniak miał finansować wyjazd Piechoty do Kuwejtu, a później nazwisko polityka SLD pojawiło się przy okazji negocjacji w sprawie sprzedaży firmy Krzystaniaka "Solo" spółce J&S sprowadzającej do Polski ropę.
Wojciech Wybranowski
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 7:20, 24 Maj 2007    Temat postu:

Ożywienie widoczne w całej gospodarce
Wskaźniki mamy dobre


Polska gospodarka ma się dobrze: w całym roku tempo wzrostu gospodarczego wyniesie ok. 6 proc., dynamicznie rośnie eksport, a ożywienie jest widoczne w całej gospodarce - przekonywał minister gospodarki Piotr Woźniak, przedstawiając w Sejmie informację o sytuacji gospodarczej Polski.

W pierwszym kwartale tego roku nasz produkt krajowy brutto wzrósł o 7 procent. W kolejnych kwartałach będzie to wzrost o ok. 6 proc. i na podobnym poziomie ma się kształtować wzrost gospodarczy na koniec tego roku. W 2008 r. PKB wzrosnąć ma o 5,5 procent. - Mam do przekazania wyłącznie dobre wiadomości. Ożywienie ma ogromnie szeroki zasięg i obejmuje całą gospodarkę - mówił Woźniak, przedstawiając posłom informację o sytuacji gospodarczej Polski. O dobrej kondycji naszej gospodarki świadczy nie tylko wskaźnik wzrostu PKB. Przez pierwsze cztery miesiące tego roku produkcja budowlano-montażowa wzrosła o 50 proc., w całym I kwartale moce produkcyjne w przemyśle wykorzystywane były aż w 83 procentach. Dużą siłę napedową polskiej gospodarki stanowił eksport, który w stosunku do ubiegłego roku wzrósł o 22 procent. W podobnym tempie wzrosły w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2007 r. inwestycje. Woźniak zwracał uwagę, że dobre wyniki gospodarki pozwoliły zmiejszyć stopę bezrobocia z ponad 17 proc. po wyborach na jesieni 2005 roku do 14,4 proc. obecnie, a dodatkowo w wielu branżach brakuje rąk do pracy.
Choć wskaźniki gospodarki wyglądają korzystnie, to zdaniem opozycji, nie świadczą jeszcze o tym, że nasza gospodarka ma się świetnie, zwłaszcza jeżeli odniesiemy je do wyników osiąganych przez inne kraje naszego regionu Europy.
Artur Kowalski

-)))))))))))))))
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 7:24, 24 Maj 2007    Temat postu:

Nowy "proletariat" lewicy?

Według homoseksualistów, powodem dumy człowieka jest coś innego niż rozumność i wolność.

Znów zaczął się sezon na marsze organizowane przez środowiska gejowskie, wspierane przez polityków lewicy. Zwykle określane są one mianem marszów "równości i dumy". Najbardziej dziwi mnie używanie w tym kontekście słowa "duma". Od stuleci człowiek jest dumny z tego, że jest kimś rozumnym i wolnym. Są tacy ludzie, którzy określają siebie w zawężony sposób, ale tylko dlatego że przeżywają poważny kryzys i pragną gruntownie zmienić życie. Przykładem są trzeźwiejący alkoholicy czy narkomani, którzy zawężają swoją tożsamość po to, by pamiętać o śmiertelnej słabości, w którą popadli, i by się z niej uwalniać. Podobnie .... z tych samych powodów zawężają swoją tożsamość po to, by uwolnić się z nałogów seksualnych.
Aktywiści gejowscy równie drastycznie zawężają swoją tożsamość. W przeciwieństwie jednak do alkoholików, narkomanów, ....ów czy innych osób uzależnionych geje traktują swoje zredukowane patrzenie na własne człowieczeństwo nie jako punkt wyjścia do terapii, lecz jako... powód do dumy. Według nich, wyznacznikiem dumy nie jest rozumność i wolność człowieka, lecz jego popęd seksualny, a zatem coś, co mamy wspólnego ze zwierzętami. Kierowanie się popędem seksualnym uznają za najwyższą normę działania i za podstawę najważniejszych decyzji życiowych. Tymczasem człowiek, który nie kieruje się miłością, prawdą i odpowiedzialnością, lecz popędem, staje się kimś nieobliczalnym i groźnym. Jak wskazuje doświadczenie i kroniki sądowe - popędy bywają ślepe, a kierowanie się nimi prowadzi do uzależnień i przestępstw.
Aktywiści gejowscy, skupieni na "orientacji" ich popędu, mają chyba rzeczywiście problemy z myśleniem, skoro z uporem domagają się legalizacji, którą posiadają już od dawna. Dysponują wszelkimi prawami obywatelskimi, tworzą zrzeszenia, wydają czasopisma, mogą żyć w parach homoseksualnych. Marsze w "obronie" homoseksualistów mają w rzeczywistości zupełnie inny cel, a mianowicie promocję środowiska gejowskiego i wyłączenie tego środowiska spod merytorycznej oceny według kryteriów demokratycznej dysputy.
W tej sytuacji zadaniem wszystkich środowisk, które definiują człowieka za pomocą świadomości i wolności, a nie za pomocą popędu, jest precyzyjne ukazywanie faktów na temat środowisk gejowskich. Wspomniany już fakt pierwszy: na czele motywów postępowania geje stawiają popęd, a nie miłość i odpowiedzialność. Świadczy to o skrajnej niedojrzałości psychospołecznej gejów, gdyż kierowanie się głównie popędami i przyjemnością to cecha małych dzieci oraz osób z zaburzeniami. Fakt drugi: homoseksualiści decydują się na tworzenie par bezpłodnych. Społeczeństwo powinno respektować tę ich decyzję i nie przyznawać takim parom przywileju adoptowania dzieci. Fakt trzeci: homoseksualiści mają poważne bariery psychiczne w kontakcie z osobami drugiej płci, gdyż nie tolerują bliższych więzi kobiet i mężczyzn. Fakt czwarty: środowiska gejowskie zajmują bezlitosną postawę wobec tych homoseksualistów, którzy cierpią, marzą o małżeństwie i rodzinie i szukają terapii. Aktywiści gejowscy robią wszystko, by ośmieszyć i poniżyć tę grupę homoseksualistów i ograniczać ofertę terapeutyczną. Fakt piąty: tworząc pary bezpłodne, środowiska gejów próbują poszerzać swoje szeregi przez promowanie demoralizacji.
Warto podkreślić jeszcze jeden ważny fakt. Otóż środowiska gejowskie w coraz bardziej oczywisty sposób są manipulowane i wykorzystywane przez partie lewicowe. Specjalnością lewicy jest znajdowanie sobie w każdej epoce i w każdym społeczeństwie jakiegoś "proletariatu". Ponieważ współczesna lewica to w większości finansowi potentaci, więc trudno jest im opuścić swoje luksusowe i dobrze strzeżone wille po to, by upominać się o los bezrobotnych czy o los milionów obywateli Polski, którzy nie zarabiają nawet jednej trzeciej średniej krajowej pensji. Politycy lewicy znaleźli więc sobie nowy "proletariat" w postaci środowisk gejowskich. Ludzie z tych środowisk są zwykle materialnie zamożni, ale w jednym aspekcie lewica ma rację: to też są ludzie biedni, gdyż definiują swoje człowieczeństwo w kategoriach popędu, a nie w kategoriach rozumności i wolności. Ponadto izolują się od osób drugiej płci, a to przecież kontakt z tymi osobami jest podstawą harmonijnego rozwoju osobowości. W tym sensie środowiska gejowskie rzeczywiście stanowią nową formę "proletariatu", tyle że nie są ofiarami wyzysku pracodawców, ale ludźmi wyalienowanymi z bogatego człowieczeństwa przez samych siebie.
ks. Marek Dziewiecki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 7:50, 24 Maj 2007    Temat postu:

"Demokracja ma się dobrze"

Znany publicysta Michał Karnowski krytykuje na łamach "Faktu" opozycję, za to, że nazywa obecną władzę dyktatorską. Twierdzi, że opozycja używa chwytliwych, lecz pustych haseł o "zagrożonej demokracji". W kilku punktach stara się obalić mity o wprowadzaniu cenzury, zamachach na niezależne sądy czy kolesiostwie. Oto ten tekst:

"Alarmów o zagrożeniu demokracji nigdy nie należy lekceważyć, ale w Polsce są one dzisiaj wygodnymi wymówkami dla leniwych polityków. Najpierw kilka faktów.

Po pierwsze, kiedy to się zaczęło? W którym miesiącu obecnej władzy padły pierwsze zarzuty o jej niedemokratyczności? Pół roku temu, gdy powstawała ustawa lustracyjna? Rok temu, gdy formalizowano koalicję PiS-Samoobrona-LPR? Nie. Pamiętam dziesiątki dyskusji i artykułów, daleko przed wyborami, a potem w kampanii wyborczej, w których padały równie emocjonalne i pozbawione nuty wahania stwierdzenia. Dziś mało już kto pamięta, ale odnosiły się one także do PO. W tamtej wizji radykałami byli nie tylko Kaczyńscy, ale także Tusk, którego zasady miały polegać na posługiwaniu się - to cytat - "pałką i karabinem”. No i oczywiście radykał pragnący "szarpnięcia cuglami”- Rokita. Potem Platformie darowano, bo znalazła się w opozycji.

Pytanie drugie: Czy w Polsce złamano prawo do krytyki? Czy wprowadzono cenzurę? Czy zlikwidowano obywatelską i prasową kontrolę władzy? Czy, widząc każdego dnia w gazetach, radiu i telewizji polemiki, można odpowiedzialnie postawić tezę, że w Polsce mniej dziś demokracji niż pięć lat temu? Ilekroć zaczyna się na ten temat rozmowa, kończy się na jednym argumencie: że krytycy tego rządu takie odnoszą wrażenie. Ale tak kruche wrażenie nie może być podstawą do rzeczowej analizy. Jeśli bowiem pójdziemy tym tokiem myślenia, to dojdziemy do wniosku, że nie ma większych zamordystów niż Kwaśniewski, Wałęsa i Olechowski. To oni bowiem na zorganizowanym przez siebie spotkaniu uniemożliwili otwartą dyskusję, ograniczając się do własnych i kolegów wystąpień.
Na potraktowanie na tym spotkaniu jako tło narzekał ostatnio Dawid Warszawski. Takie odniósł wrażenie. Może więc popełnili błąd, ale czy są antydemokratami?

Sprawa trzecia: Czy sądy straciły niezależność? Czy adwokaci nie mogą bronić oskarżonych? Czy zdarzył się jakikolwiek proces polityczny? Czy energiczny, ale nie unikający zbyt mocnych słów, czasem plątający się w zeznaniach minister sprawiedliwości i prokurator generalny to dowód na dyktaturę? Jeśli tak, to we Włoszech rządzonych przez Berlusconiego mieliśmy czysty nazizm. Naprawdę, znajmy miarę. Bo gdy naprawdę pojawią się zagrożenia dla demokracji, zabraknie dewaluowanych teraz, alarmistycznych słów.

Po czwarte. Czy próby przeprowadzenia lustracji, tak chętnie wskazywane jako główny grzech tej władzy, to tylko jej wymysł? Czy opozycyjna PO, a właściwie zdecydowana - poza SLD i środowiskiem dawnej Unii Wolności - większość polskich polityków, nie doszła do tego samego wniosku, do tezy, że musimy przez to przejść? Tak było, ale nie przeszkadzało to w rozpętaniu histerii ogólnoeuropejskiej. Wyrządziła ona Polsce wielkie szkody, chwilami przynosząc śmieszne rezultaty. Kiedy bowiem raczej niechętny lustracji tygodnik "Newsweek Polska” ujawnił materiały SB na temat wielkiego reportera Ryszarda Kapuścińskiego, po raz kolejny„padły zarzuty ostateczne. Brytyjski lewicowy "The Guardian” napisał na przykład, że "Kapuściński jest ostatnim z wybitnych Polaków, którzy zostali ujawnieni w tym, co krytycy nazywają prawicowym polowaniem na czarownice organizowanym przez paranoiczny rząd, który wszędzie w Polsce węszy komunistyczny spisek”. Cytat ten dowodzi też, że Polską rządzi dzisiaj i organizuje pełne nienawiści polowania oszalały z prawicowości Wojciech Maziarski, zastępca redaktora naczelnego "Newsweeka”! Inaczej się tego przeczytać nie da. Co ma bowiem rząd do publikacji prasowej tygodnika?

No i na koniec, spójrzmy w przeszłość. Czy po 1995 i po 2001 roku władza w Polsce nie wpadała na kilka lat w ręce jednej siły politycznej - SLD? Czy lewica nie obsadziła wszystkich możliwych stanowisk "swojakami”? Czy równie głośne syreny alarmowe wyły, gdy okazało się, że w latach 90. służby demokratycznego państwa podsłuchiwały, a nawet dopuszczały się fizycznych ataków na opozycję? Czy martwiono się stanem polskiej demokracji, gdy funkcjonariusze byłych komunistycznych służb specjalnych oplatali państwo siecią niejawnych powiązań, także w sądownictwie, policji i wielkim biznesie? Cisza. Także wtedy, gdy przez lata lekceważono strach Polaków, terroryzowanych przez bezkarne gangi i łagodzono kodeks karny.

Dlaczego zatem dzisiaj sięga się po język zarezerwowany na sytuacje naprawdę wyjątkowe? Dlaczego wmawia się Polakom, że żyją w kraju podobnym do tego ze stanu wojennego? Żadna merytoryczna odpowiedź nie pada. Na marginesie, zabawny jest fakt, jak wielu propagandystów stanu wojennego stoi dziś w karnym szeregu "obrońców zagrożonej demokracji”. Nauczali, czym jest demokracja ludowa wtedy, nauczają i dzisiaj - tylko przymiotnik zmienili na "liberalną”. Brutalność i temperatura tej debaty już dawno przekroczyła to, co pisano o Austrii Haidera. Z perspektywy niektórych mediów i środowisk politycznych w zakresie przestrzegania demokratycznych standardów Polska lokuje się dzisiaj gdzieś obok Rosji, a daleko za Rumunią.

Każdy kto polemizuje z tezą, że mamy dyktaturę, natychmiast naraża się na atak jako zwolennik tego rządu. W Polsce nie można dziś być po prostu krytycznym. Nie można analizować, dostrzec, gdy władza zrobiła coś dobrego, zganić, gdy zepsuła. Nie wolno pytać, domagać się konkretnych dowodów na radykalne tezy publicystyczne i polityczne. To gra bez strefy szarości. Albo uważasz Kaczyńskich za dyktatorów, albo nie jesteś demokratą. Każdy kij dobry, każdy, nawet najbardziej zafałszowany argument możliwy do użycia. Jak choćby ten, że emigracja młodych Polaków do Londynu i Irlandii to ich rzekoma ucieczka przed duszną atmosferą kraju rządzonego przez PiS. I wypowiadają to politycy, którzy jeszcze niedawno cieszyli się z otwarcia kolejnych unijnych rynków pracy dla Polaków.

Ta gra nie jest czysta. Chodzi w niej nie tyle o polską demokrację, co o władzę nad Polską. Ekstremalne argumenty zostały uznane za najbardziej chwytliwe, są więc używane bez hamulców. Rozumiem to pragnienie odzyskania władzy. Nie mam nic przeciwko temu, by Aleksander Kwaśniewski walczył o stanowisko premiera w 2009 roku. Niech przedstawia program, punktuje amatorszczyznę i błędy obecnej koalicji. Niech powie wprost, że jego partnerem w tej batalii jest Andrzej Olechowski. To wartościowi i doświadczeni politycy. Cześć polityków wybrała jednak inną drogę. Zamiast pracy nad programem - wzniosłe, nie udowodnione zarzuty o zagrożeniu demokracji. Zamiast polemiki - obelgi. Zamiast krytyki agresywnego języka władzy (co niedawno w Fakcie celnie opisał Łukasz Warzecha), jeszcze większa agresja. Zamiast walki o dusze i serca Polaków, odwołanie się do przyjaciół na europejskich salonach. Zamiast pokazania, w jaki sposób zamierzają przywrócić w szkołach elementarny porządek - odwołanie się do zbuntowanych, ryczących "Giertych do wora, wór do jeziora”, nastolatków.

To smutne, ale cała ta retoryka coraz wyraźniej jawi się jako wymówka dla leniwych polityków, niezdolnych do zbudowania wartościowej ofert, nie potrafiących przełamywać wewnętrznych różnic. Dotyczy to zwłaszcza lewicy, bo Platforma powoli, ale konsekwentnie, buduje swój program i osłabia ostatnio retorykę wojny. I dobrze. Bo pod koniec tej kadencji Sejmu Polacy nie tylko rozliczą rządzących, ale zapytają też polityków opozycji, co przygotowali dla nich konkretnego, jaką mają ofertę. Tak właśnie działa demokracja.

Michał Karnowski (31 l.), publicysta DZIENNIKA
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:05, 26 Maj 2007    Temat postu:

Inwestycje strzeliły w górę o 47 proc.!

Inwestycje pędzą, konsumpcja też, zdaniem ekonomistów polska gospodarka w I kw. rozwijała się w zawrotnym tempie ponad 7 proc. Czy to już maksimum jej możliwości? - pisze "Gazeta Wyborcza".
Pierwszy kwartał mocno zaskoczył ekonomistów - do góry wyskoczyły płace, bezrobocie spadało, rosło zatrudnienie. To wszystko powodowało szybki wzrost konsumpcji Polaków - kupujemy coraz więcej sprzętu RTV/AGD, mebli czy samochodów.

Dodatkowym bodźcem do rozwoju była wyjątkowo ciepła zima, która pozwoliła na przedłużenie sezonu budowlanego. To napędzało produkcję przemysłową, która najbardziej rosła w sektorach wytwarzających towary na potrzeby budownictwa.

Wczoraj Główny Urząd Statystyczny podał, że inwestycje w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 49 pracowników wzrosły w I kw. tego roku aż o 47 proc. w stosunku do tego samego okresu 2006 r.!

Aż dwie trzecie nakładów inwestycyjnych firmy przeznaczyły na zakup maszyn, urządzeń technicznych, narzędzi oraz środków transportu. Jedna trzecia środków poszła na inwestycje w budynki i budowle.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".
onet.pl

-))))))))))))))))
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:06, 26 Maj 2007    Temat postu:

Jest genialnie(!) Kiedyś byłem sceptyczny co do PiS.Teraz uwielbiam.Czemu?Czytaj
Oto co się zdarzyło w Polsce w ciągu 1 roku rządów koalicj pod wodzą PIS (aktualizacja 30-04-2007)
1.Stopa bezrobocia spadła do 13,7% , a według sposobu liczenia UE do 9,4% (Eurobarometr)
2.Liczba pracujących wzrosła o 521tys w 2006
3.Inflacja nareszcie trochę poszła w górę (2,4% r/r) co daje szansę na szyki wzrost PKB
4.Złotówka bardzo mocna (1EUR=3,75zł, 1$=2,72zł)
5.Nastąpił gwałtowny wzrost zaufania inwestorów zagranicznych-tych prawdziwych inwestujących w gospodarkę (14,2mld EUR inwestycji przemysłowych w 2006r a inwestycje w 2007r nadal rosną)
6.Firmy ratingowe : (Fitach Ratings, Moody's) podniosły rating dla Polski. (Moody's 2006-11-08 Moody's Investors Service ustaliła dla Polski rating długoterminowy `A2',
Wiadomość z 18-01-2007r : Agencja Fitch Ratings, podniosła rating Polski dla zadłużenia w walucie zagranicznej do "A minus" z "BBB plus" Standard & Poor's podniosła rating do AAA-.)
7.PKB notuje wzrost najwyższy od 12 lat (7% r/r)
8.Produkcja przemysłowa wzrosła w styczniu 2007 15,7% r/r
9.Gwałtownie wzrasta produkcja budowlana(60,8% r/r na koniec stycznia 2007)
10.Bardzo szybko rośnie liczba budowanych mieszkań(Warszawa, 23.02.2007 (ISB) - Liczba rozpoczętych mieszkań wyniosła w styczniu tego roku 8.818 i wzrosła o 219,4 proc., podał Główny Urząd Statystyczny (GUS) w piątek. ISB, pr /23.02.2007 15:46)
11.Eksport wzrósł w 2006r o 22,6%
12.Wynagrodzenia Polaków rosną szybko 8,5% przy inflacji 1,4% (Źródło: Gospodarka, 16-01-2007, godz 14.10)
13.Wskaźniki giełdowe biją rekordy (WIG wrzesień2005=31884, dzisiaj 4-04-2007=57604, wzrost o 80,1%)
14.Nastąpił bardzo duży spadek przestępczości (napady i rozboje -20,7% , kradzieże samochodów -40% w okresie kwiecień 2007-kwiecień 2006,
15.Deficyt budżetowy zmniejszono do 25,5mld zł( z 32,5mld). Po raz pierwszy wpływy budżetowe były wyższe od wydatków ( +3mld zł styczeń 2007)
16.Wprowadzono pierwsze ustawy prorodzinne (becikowe, odpis 140zł/dziecko )
17.Rozwiązano WSI co wydawało się niemożliwe, a Mazura Ziobro dosięgnął w USA.(ciekawostka: to samolotem Mazura latał Kwaśniewski w czasie pierwszej wizyty w USA)
18.Spadł poziom korupcji i Polska `awansowała' z 70 na 61 miejsce w rankingu Transparency International.
19.Znacznie spadła ilość wypadków i ofiar śmiertelnych spowodowanych przez pijaków
20.Polski naród rozpoznał faryzeuszy. Notowania AGORY spadły z 71zl/akcję do 40zł/akcję (-46%) z rekomendacją MILLENIUM na 30,5zł/akcja ( kwiecień2007/październik2006)
21.Wreszcie zaczynają się z nami liczyć na Zachodzie, a Unia przyjęła nasze veto ze zrozumieniem i Niemcy (sic!) walczą w Moskwie o nasze mięso. Unia próbuje wprowadzić wspólną politykę energetyczną, o czym jeszcze rok temu nie chciała gadać. Będziemy organizować EURO2012.
22. Po raz pierwszy rząd PIS zmniejszył koszty pracy o 3% poprzez redukcję składki rentowej.
23. Rozwijamy stosunki z naszymi naturalnymi sojusznikami: Litwą, Łotwą, Estonią, Azerbejdżanem, Kazachstanem, zawarto dwa newralgiczne porozumienia łączące trwale nasze kraje: zakup Możejek i most energetyczny, a w przyszłym roku wspólna budowa elektrowni jądrowej.
24. Wreszcie realne działania w zakresie dywersyfikacji dostaw gazu (terminal w Świnoujściu, zakup złóż norweskich) i ropy.
25. Czerwona hołota trzęsie się ze strachu, a ubecy z wściekłości.
Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem


~Prawda jest taka, 26.05.2007 13:27
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:19, 26 Maj 2007    Temat postu:

"Stefan Niesiołowski głównym wrogiem prawicy"

Dawni znajomi Stefana Niesiołowskiego od kilku lat nie przestają się dziwić, czy ten starszy siwy pan plujący bez elegancji na każdego, kto związany jest z prawicą, to Stefan, którego znali kiedyś, czy też ktoś znalazł sobowtóra, przy pomocy którego urządza publicznie wstydliwe widowisko - pisze w "Fakcie" minister edukacji Mirosław Orzechowski.

Ostatnio z dużą przykrością przeczytałem tekst Niesiołowskiego w dzienniku Fakt. Senator odnosi się tam do problemu promocji homoseksualnej w polskich szkołach. Można w każdej sprawie mieć różne zdania, można podzielać poglądy wicepremiera Romana Giertycha w jakiejś sprawie albo być im przeciwnym, ale w dyskusji o polskiej szkole nie wypada używać takich słów, jak: „ohydni”, „tępi”, „aroganccy”, „durnie”, „debile”, „nieuki”.

Widocznie nie miał kto powiedzieć temu panu, że takich słów nie wypada wypowiadać pod adresem kogokolwiek, a już z pewnością nie wolno ich wypowiadać publicznie. Niesiołowski daje w ten sposób zły przykład młodzieży i czytelnikom i psuje obyczaje polityczne. Zapewniam, że wobec senatora Niesiołowskiego podobnych słów nikt w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie używa.

Nie warto polemizować z potokiem insynuacji rzucanych przez polityka PO pod adresem wicepremiera i ministra edukacji narodowej Romana Giertycha. Ale senator Niesiołowski w swojej publikacji napisał i tak: „Generalnie Giertych ma najoczywistszą rację. Homoseksualizm z pewnością jest rodzajem odchylenia od normy powszechnie rozumianej jako małżeństwo uświęcone tradycją i mające uzasadnienie biologiczne. Niczego nie zmienia fakt, że jest to odchylenie uwarunkowane genetycznie, gdyż tak uwarunkowana jest także pedofilia (w Holandii już istnieje partia pedofilów, a obrońcy tego i innych zboczeń płciowych, np. zoofilii, są coraz liczniejsi, oczywiście powołując się na prawa mniejszości, wolności obywatelskie i zasady tolerancji). Twierdzenie, że związek dwóch mężczyzn albo lesbijek jest taką samą normą jak małżeństwo mężczyzny i kobiety – a homoseksualiści twierdzą, że ich związki są bardziej trwałe, nacechowane większą miłością, wiernością i szacunkiem wobec partnera – jest co najmniej dziwactwem niezasługującym na polemikę...”. Zgadzam się z panem Niesiołowskim całkowicie.

Proces ekspansji ideologii homoseksualnej, wszędzie gdzie się pojawił, przebiegał wedle pewnego schematu. Najpierw pojawiały się w miarę łagodne żądania, które w bardzo szybkim czasie nawarstwiały się, urastając do apodyktycznej, niepodlegającej dyskusji presji na społeczeństwo. Prof. Roger Scruton zauważa, że nie jest to zjawisko spontaniczne, wynikające z jakichś naturalnych potrzeb. To taktyka, którą ruchy homoseksualne będą chciały zrealizować także w Polsce.

Ową taktykę bardzo trafnie scharakteryzował filozof, ks. Dariusz Oko w artykule opublikowanym niedawno na łamach „Rzeczpospolitej”. Przede wszystkim, zdaniem księdza Oko, środowiska homoseksualne starają się zaaplikować opinii publicznej solidną porcję progejowskich publikacji i programów telewizyjnych, tak aby społeczeństwo oswoić z tematem. Oczywiście homoseksualiści zawsze muszą być przedstawiani jako ludzie światli i wrażliwi, a jednocześnie jako niewinne ofiary nietolerancji.

Następnie dokonuje się rewolucja w systemie wartości. To, co do tej pory traktowane było jako zło bądź patologia, staje się godne szacunku i afirmacji. Wreszcie przychodzi czas na wszystkich, którzy nie godzą się na taki obraz rzeczywistości. Oni muszą otrzymać łatkę zacofanych homofobów, ignorantów czy wręcz faszystów. W sukurs „pokrzywdzonym pederastom” przychodzą różnej maści środowiska lewicowe, a obelgami służy senator Niesiołowski.

Trzeba pamiętać, że podobne scenariusze realizowane były w wielu krajach Europy. Tam również wielu polityków twierdziło, że nic szczególnego się nie dzieje, że nie należy się tym zajmować, bo to margines. Efektem takiego myślenia stała się całkowita dominacja ideologii homoseksualnej w życiu publicznym, profanacje kościołów, obrażanie uczuć religijnych czy wreszcie zrównywanie związków homoseksualnych z normalnym modelem rodziny.

W związku z tym niezbędne i konieczne jest głośne werbalizowanie problemu. Zwłaszcza zaś – wbrew temu, co twierdzi senator Niesiołowski – chronić należy młode pokolenie, które jest szczególnie podatne na różne próby indoktrynacji mające znamiona, co tu dużo mówić, ideologii totalitarnej. Wydaje się jednak, że twarde fakty dla tego polityka nie mają żadnego znaczenia, a jeśli rzeczywistość przeczy temu, co mówi Stefan Niesiołowski, tym gorzej dla rzeczywistości.

Kim pan jest, panie Stefanie? Dawni znajomi nie mogą odnaleźć w tym pełnym agresji i obrzydzenia do wszystkiego co narodowe i konserwatywne tego polityka, który jeszcze parę lat temu, podobnie jak dzisiaj, bez wdzięku krytykował Platformę Obywatelską: „PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji – pisał Stefan Niesiołowski. – Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie”. Zdaniem Niesiołowskiego „Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO”. I w tej sprawie także zgadzam się z panem senatorem Stefanem Niesiołowskim.
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:11, 26 Maj 2007    Temat postu:

Roger Scruton w wywiadzie dla Rzepy!!

Rz: Dlaczego Polska ma za granicą taką złą prasę?

Roger Scruton: Większość dziennikarzy na świecie ma poglądy lewicowe, liberalne. Udają, że mają otwarte umysły, ale to tylko ich poza. Tak naprawdę, jeżeli ktoś nie zgadza się z lewicowymi dogmatami, spotka się z ich strony ze skrajną wrogością. Na Zachodzie znamy to doskonale. Z problemem tym musiała sobie radzić Margaret Thatcher, musiał sobie radzić z nim Ronald Reagan. Bracia Kaczyńscy są więc w dobrym towarzystwie. Dopiero po wielu latach dziennikarze zdobyli się na to, żeby przyznać, że Thatcher i Reagan mieli rację.

Pana zdaniem ataki na Polskę mają charakter ideologiczny?

Oczywiście. Ale na to zjawisko wielki wpływ mają również dwa inne czynniki. Po pierwsze wasza opozycja od pewnego czasu używa zachodnich mediów do destabilizowania własnego rządu. Ci ludzie mają bardzo dobre kontakty na Zachodzie, które teraz wykorzystują. Po drugie, sporą rolę odgrywa Unia Europejska, która jest również bardzo źle nastawiona do waszych władz, bo sprzeciwiają się one rozmaitym, narzucanym przez Brukselę, biurokratycznym normom.

Czy część winy nie leży jednak po naszej stronie? Może obecne władze Polski po prostu nie szanują europejskich wartości?

Ludzie, którzy zdefiniowali te "europejskie wartości", stanowią znikomą mniejszość Europejczyków. W rzeczywistości te wartości nie mają nic wspólnego ze Starym Kontynentem. Gdzie w wielkiej literaturze europejskiej można znaleźć poparcie dla tych kosmopolitycznych wartości? One wykorzeniają ludzi z ich kultury i tradycji. Wykorzeniają ich zEuropy. Nie mogą więc być "europejskie".

Niektórzy uważają, że obecny polski rząd jest zagrożeniem dla polskiej demokracji.

Ci, którzy tak twierdzą, nie mają pojęcia, co to jest demokracja. Zawsze, gdy jakieś społeczeństwo wybiera w powszechnym głosowaniu prawicowe władze, ci ludzie krzyczą o zagrożonej demokracji. Bo naród nie głosował "tak jak trzeba". Demokratyzm lewicy sprowadza się do przekonania, że demokracja jest wtedy dobra, gdy wygrywają nasi.

Czyli prawicowe poglądy są w Europie na indeksie?

Tak, i - co najgorsze - media, które szczycą się tym, że bronią wolności słowa, w rzeczywistości przodują w jego ograniczaniu, wykluczając "niepoprawne poglądy" z obiegu opinii. Ale w tym tunelu jest światełko. W Polsce nadal bowiem można mówić rzeczy, których mówienie na Zachodzie może się skończyć złamaniem kariery. W Polsce można otwarcie krytykować homoseksualizm, feminizm czy zagrożenia związane z imigracją. Na Zachodzie to tematy tabu. Dopóki więc istnieje Polska, wolność słowa nie zginie.
-----------------------------------------------------

Świetny wywiad, facet powiedział to co wszyscy wiedzą, ale że nie zrobił tego jakiś wariat z PiSu to brzmi dodatkowo wiarygodnie. Warto byłoby wrzucić wywiad Marka Nowakowskiego dla Newsweeka, ale w sieci nie ma.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły, Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 9 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin