Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiadomości - materiały Gabree
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły,
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 23:15, 04 Lis 2007    Temat postu:

Tusk to klasyczny Kali
w 2005 roku przystapil do wscieklego atakowania i rzucania kłód rzadowi PiS po dnogi, nie sam, z cala swoja kolesiowska zjadliwa ekipa(niektorzy tylko z nich to Komorowski, Waltz, Polikot, Niesiołowski, Schetyna, dwulicowy Marcinkiewicz itd) teraz Tusk apeluje do J.Kaczynskiego o cichosiedzenie - Tusk-Kali zajadle atakowac - to dobrze, krytykowac Tuska-Kalego, słusznie krytykowac - to zle. Tusk przestan juz ujadac i gardłowac i zacznji budowac te Irlandie nad Wisłą, bo inaczej narobisz dziadoswta jak obiecujacy Polakom Japonie nad Wisłą - narobił, rozpuscił nawet nie w skarpetkach a boso i nie przestepcow a uczciwych ludzi, całarzezsze szarych obywateli

~medyk , 04.11.2007 19:25
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 10:15, 05 Lis 2007    Temat postu:

Gabryś a co Cię tak interesuje PO ? co za troska aż miło ,śpij jednak spokojnie jeśli Bóg pozwoli a partia kaczystowska przeszkadzać nie będzie damy sobie radę Ty lepiej mów o efektach dwuletniego horroru ,pajacujesz na zamówienie na wynagrodzenie jednak nie licz Twoi protektorzy to bankruci.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 12:01, 05 Lis 2007    Temat postu:

Hehe...Gabre... Mr. Green Ok!

Skoro Tusk ma być lepszy... to pewnie zawzrostuje więcej jak 7%, bezrobocie zniknie(bo u pisuarków jednak z 20-8,8%), zarobimy godnie, jabłka stanieją (jak przymrozki jego nie dopadną) Mr. Green Tak więc Tusku nie Buzkuj... bo jak PiS wróci to dostaniesz pidżamkę z numerkiem Mr. Green

qrde... Nie dorównam Gabre ze zjadliwością, ale się z nim zgadzam już zerkając na zapas... skarpetek jako człek (zważywszy na zaplecze PO) małej wiary. Byłbym głąbem gdybym nie chciał Tuska ozdrowiciela... tylko ta mała wiara Mr. Green

Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 9:33, 10 Lis 2007    Temat postu:

[DZIENNIK] Mafia w kopalniach trzyma się mocno!

"Górnik wydobywa węgiel i naraża życie dla dwóch tysięcy złotych. Aferzyści, którzy robią nielegalne interesy w branży węglowej, za przepisanie kilku faktur zarabiają miesięcznie setki tysięcy. Ponad 50 miliardów złotych stracił Skarb Państwa w ciągu ponad 10 lat nieustannego pasma afer węglowych. To oficjalne dane. Nieoficjalnie podawane sumy podwajają się, a nawet potrajają - pisze DZIENNIK.

Aferzystów ze Śląska obiecywał rozliczyć już Lech Wałęsa za czasów swej prezydentury. Wtedy też po raz pierwszy związkowcy z "Solidarności" ujawnili niektóre sposoby nielegalnych węglowych interesów oraz niepokojąco dużą skalę tego procederu. Dekadę po tym fakcie winni nadal przejadają górnicze pieniądze, a do końca rozliczeń daleka droga.

Wierność i milczenie
Jesienią 1995 roku powstał raport, którego autorami byli naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Zwracano w nim uwagę na system powiązań pomiędzy pośrednikami w handlu węglem. Informowano o zawyżaniu cen i obniżaniu parametrów jakościowych węgla. Raport trafił do rządu i do Kancelarii Prezydenta RP. Dalsze jego losy nie są znane.

"Przez kilka lat prokuratury były zawalone <węglówkami>. Zawalone, a nie zasypane, bo wytropienie afer nie było trudne. Zero finezji - zwykle ktoś dał łapówkę komu trzeba i dostał z kopalni pociąg czy dwa węgla. Na jednym pociągu zarabiał kilkaset tysięcy. Sprzedał, ale nie zapłacił. Jednak tacy "detaliści" wpadali po kilku razach, bo na początku firmy rejestrowali na swoje nazwiska. Potem powstała instytucja <słupów>" - opowiada emerytowany prokurator z Katowic.

Im bardziej sprytni stawali się śledczy, tym bardziej przebiegli byli przestępcy. Z czasem "słupów" zastąpił system pośredników. Wbrew zasadom ekonomii do dzisiaj w każdej kopalni doskonale działają różnego rodzaju i pochodzenia firmy czy spółeczki będące częściami systemu.

Z naszym pierwszym informatorem spotykamy się w centrum Chorzowa. W knajpce na wolnym powietrzu. Łatwo stąd szybko dotrzeć na ul. Wolności, główny deptak miasta, albo zniknąć między domami. "Chcecie pisać o aferach węglowych i całym tym zgranym towarzystwie"? - dziwi się były prezes jednej ze spółek węglowych. "Oni po aferze z samobójstwem Blidy okopali się w swoich willach i spokojnie czekają na rozwój wypadków. Przy tych pieniądzach, jakie można niemal legalnie, dzięki układom, zarobić na górnictwie, nie dziwię się ich spokojowi. W tym układzie panuje zasada omerty, czyli bezwzględnego milczenia o tym całym interesie" - dodaje.

Śląsk od lat toczy gangrena węglowej korupcji. Sposobów na zarabianie jest kilka. Niezbędne jest jedno - znajomości. Dlatego "układ węglowy" trzyma się mocno. "Ci ludzie, którzy zarabiają na interesach w górnictwie, nie są dobrani przypadkowo. Oni się znają: ze studiów na AGH lub Politechnice Śląskiej, wcześniej pracowali ze sobą na różnych stanowiskach w kopalniach, czy spółkach węglowych. Mają do siebie nieograniczone zaufanie. Ten solidarny układ jest bardzo trudno rozbić. Oni wiedzą, że w przypadku, kiedy ktoś wpadnie w kłopoty czy niełaskę, koledzy zawsze pomogą: załatwią i opłacą adwokata, dadzą pieniądze na kaucję, pomogą w znalezieniu dobrej pracy" - mówi informator DZIENNIKA. "Czy wiecie, że istnieje nawet specjalny "fundusz" na pomoc dla rodzin tych, którzy znaleźli się w areszcie"? - dodaje.

Ci, którzy tym biznesem węglowym "kręcą", to mała, hermetyczna grupka byłych prominentów górnictwa. Liczy około 150 osób. Potracili stanowiska w wyniku zmian ekip rządzących górnictwem. Ale koledzy nie pozwolili im zginąć.

Alexis i spółka
Śledczy przy okazji "mafii węglowej" analizują inne branżowe afery z lat 90., które nie doczekały się sądowego finału. Większość obecnie stawianych przez prokuraturę zarzutów dotyczy spraw sprzed dziesięciu lat. W aktach powtarza się wciąż nazwisko Barbary Kmiecik. Postrzegane dziś jako największe zło polskiego górnictwa. To bowiem przez firmę Barbary Kmiecik kopalnie traciły pieniądze na handlu węglem. Dla przykładu Katowicki Holding Węglowy na początku 1995 roku nie dostał zapłaty sięgającej 20 mln zł. Prokuratura rejonowa w Katowicach odmówiła wszczęcia postępowania.

"A kto się wówczas na węglu znał, skoro dzisiaj, 12 lat później, dalej króluje ignorancja i brak podstawowej wiedzy o przemyśle wydobywczym? Jednak politycy mają przeświadczenie, że wiedzą o kopalniach wszytko" - nie kryje zażenowania były prezes spółki węglowej i przypomina wieczorne pytania posłów do Wassermanna i Ziobry po śmierci Barbary Blidy.

"Jeden z nich mówił o <spółkach węglowych> wchodzących w skład <Kampanii>. A to, że nie istnieje żadna <Kampania> i w jej skład żadne spółki nie w chodzą, to przecież szczegół" - dodaje z uśmiechem pobłażania nasz informator. Warszawa nie rozumiała, nie rozumie i nie chce zrozumieć Śląska. To dla nich czarna jak węgiel magia. Dlatego na informacje związków zawodowych, że w górnictwie jest masa marnotrawionych pieniędzy, pozostaje głucha.

"Wielokrotnie wskazywaliśmy, że nasze protesty, strajki i wyjazdy do stolicy nie byłyby potrzebne, gdyby tylko zracjonalizowano wydatki spółek. Ale w rządowych ławach rozumieją najlepiej właśnie przyjazd autokarów z górnikami. Kiedy my walczymy o drobne, grube miliony wypływają za naszymi plecami szerokim strumieniem" - przekonuje Bogusław Ziętek, szef "Sierpnia 80". A może prawda jest jeszcze bardziej brutalna?

Zyski ponad podziałami
Pieniądze nie tylko nie są znaczone, ale także nie śmierdzą - i są na równi pożądane przez polityków lewej i prawej strony sceny politycznej. Być może dlatego jednym z wątków śledztwa w sprawie "mafii węglowej", które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach, jest 100 tysięcy dolarów łapówki dla Jacka Dębskiego, byłego ministra sportu w rządzie AWS. Pieniądze miał mu rzekomo przekazać w imieniu Barbary Kmiecik Henryk Dyrda, były poseł AWS.

Dyrda zaprzecza zarzutom. Nie odbiera telefonu. "Jest załamany" - ujawnia jego znajomy.

Dębski pracował także dla właściciela spółki ROHA z Katowic Roberta Hammerlika. Był szefem jego warszawskiego biura z pensją 25 tysięcy złotych miesięcznie. Dzisiaj już o niczym nie opowie. Kilka lat temu został zamordowany przed warszawską restauracją. Kiedy szef ROHA stracił wiarygodność, zmienił nazwisko na Hammerling. Brzmiało bardziej światowo. W Katowicach założył Europejską Korporację Finansową (EKF) i wspomnianą już spółkę ROHA. Ta m.in. handlowała węglem. Ciepłe posadki w spółkach Hammerlinga znaleźli ludzie zarówno lewicy, jak i prawicy. Także o nich zeznawała Kmiecik w prokuraturze. - Na temat ROHA można książkę napisać - twierdzi dyrektor finansowa firmy położonej na obrzeżach województwa śląskiego. Zanim siadamy przy kawie zaznacza: żadnego nazwiska, żadnych szczegółów dotyczących dzisiejszej pracy.

"Chcę spokojnie doczekać emerytury. Nie mam już ambicji. Wyleczyłam się. Ale kiedyś było inaczej. Jako specjaliście od finansów zaproponowano mi posadę w ROHA. Na dzień dobry dostałam drogie francuskie auto i gigantyczną pensję. To podobno był standard dla <oddanych> pracowników wyższego szczebla. Wystarczył miesiąc, żebym zorientowała się, na czym polega działalność firmy. Przez moje ręce przechodziły zestawienia i faktury. Podziękowałam za pracę. Samochód przekazany został byłemu wojewodzie katowickiemu Markowi Kempskiemu. Zresztą pamiętam jak śmiano się w firmie, że do wojewody z lewicy stało się w kolejce po audiencję, a wojewoda prawicowy sam przyszedł po prośbie i za pracą" - wyjaśnia kobieta.

Marek Kempski, były szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" był w Europejskiej Korporacji Finansowej prezesem, potem przewodniczył radzie nadzorczej. "Wpadłem z tą Korporacją jak śliwka w kompot. Byłem w spółce Hammerlika osiem miesięcy. Dlaczego? Po tym, jak przestałem być wojewodą, odsunęli się wszyscy koledzy, nie miałem żadnej pracy i rodzinę do utrzymania. To była jedyna konkretna oferta, a zarazem epizod i przypadek. Faktycznie, w spółkach Hammerlika pracowali przedstawiciele prawicy i lewicy, jednak o większości z nich dowiedziałem się dopiero później" - wspomina Marek Kempski.

"Marek pracował w firmie krótko. Wycofał się niemal zaraz po tym, jak zorientował się, z kim ma do czynienia. Robotę przyjął, bo Hammerling bardzo dobrze płacił. Jemu chodziło jedynie o ludzi z nazwiskami i układami. A Kempski chciał zarabiać pieniądze, ale niekoniecznie za wszelką cenę" - mówi dziś jego były znajomy z czasów "Solidarności".

Grunt to właściwe nazwiska
Lista prominentów zatrudnionych w spółkach Hammerlinga jest długa. Wiceprezesem w EKF był też inny działacz "S" Piotr Rojewski, wiceprzewodniczący regionu za czasów Kempskiego, potem - dyrektor katowickiego oddziału Ruchu. Z kręgu AWS wywodził się też prezes Korporacji, były poseł (członek komisji przekształceń własnościowych) Henryk Dyrda, a także: Marek Gumowski, były prokurator wojewódzki w Łodzi, szef Instytutu Lecha Wałęsy, były poseł AWS Bernard Szweda oraz Sławomir Miller, przyrodni brat premiera (Leszek Miller odcinał się stanowczo od jego działalności i nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów).

Ze znanych postaci lewicy, którzy pobierali pensje od Hammerlinga, byli m.in. były śląski baron SLD, wiceminister skarbu Andrzej Szarawarski (w Grupie Inwestycyjnej ROHA), czy senator SLD z Chrzanowa Bogusław Mąsior. Od czasu, kiedy interesom Hammerlinga zaczęła przyglądać się prokuratura, jego spółki zniknęły. Podobnie jak on sam. Pozostały tylko długi.

"Głośno mówiło się swego czasu, że Hammerling też był swoistym słupem, a interesem kręcił zupełnie ktoś inny. Znany z rządowych foteli SLD" - mówi nasza informatorka, dodając, że chodzi o taką osobę, która wówczas mogła wszystko. Więcej nie powie, bo nie ma dowodów. Pytana o to, czy chodzi o fotele gospodarcze czy finansowe, podziękowała za rozmowę.

Informacja to pieniądz
"Przed powstaniem Kompanii Węglowej w 2003 roku poszła w świat informacja, że ta spółka nie będzie płacić starych długów kopalń wchodzących w jej skład. Wśród małych firm, które dostarczały kopalniom maszyny, urządzenia czy sprzęt powstała panika. Poszła fama, że nie zobaczą swoich pieniędzy. Jednocześnie kilka innych spółek zaczęło szybko i za ułamek wartości skupować wierzytelności. Dziwnym trafem okazało się, że Kompania jednak czuje się odpowiedzialna za wcześniejsze zobowiązania. Dzięki operacjom na rynku wierzytelności i kompensat grupka obrotnych biznesmenów z układami mogła zarobić dziesiątki milionów złotych" - mówi nasz kolejny informator, osoba znająca kulisy śledztwa.

"To ta sama grupa, która zarobiła pieniądze na sprzedaży węgla. Tylko oni wiedzieli, jaka będzie rzeczywistość gospodarcza, bo mieli na nią wpływ poprzez układy i znajomości" - śledczy nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Od dłuższego czasu CBA sprawdza, czy przetargi w kopalni Budryk w Ornontowicach na Śląsku były przeprowadzane zgodnie z prawem oraz w jaki sposób z firmy wyprowadzano miliony złotych. Dzięki znajomościom trafiały tam stare obudowy za cenę nowych. Budowane były tylko na papierze rozjazdy i linie kolejowe albo tamy mające zapobiegać wybuchom.

"Kilkaset metrów pod ziemią w śląskich kopalniach trwa papierowa fikcja, ale pieniądze za nią płacone są prawdziwe" - mówi śledczy badający te sprawy. Te dane potwierdza nasz kolejny rozmówca Wiesław Wójtowicz, związkowiec, którego załoga wybrała do rady nadzorczej KWK Budryk w Ornontowicach.

"Na przykład firma <Eko-Żory> w ubiegłym roku wygrała przetarg na budowę pod ziemią tam przeciwwybuchowych i izolacyjnych. Takie tamy stawia się jak zapory - ze względów bezpieczeństwa, po to, aby zmniejszyć skutki wybuchu metanu czy pożaru na dole kopalni. Spółka z Żor wystawiła faktury na 108 tysięcy złotych, a kopalnia pieniądze zapłaciła" - nie kryje wzburzenia Wójtowicz. Proceder jest tak powszechny, że nikt tego nawet specjalnie nie kryje.

"Nawet z dokumentów firmy <Eko-Żory> wynika, że spółka nigdy takich prac nie robiła. Mało tego - górnicy kopalni <Budryk>, którzy doskonale wiedzą, co jest pod ziemią, twierdzą, że takie tamy stoją w tym samym miejscu od 10 lat. I robili je górnicy, a nie pracownicy zewnętrznej firmy" - stwierdza Wójtowicz.

"Remagum - Serwis ZGG" z Mysłowic wyciągnęła z Budryka 128 tysięcy złotych za roboty, ktorych nikt nie potrzebował, albo których nie było. To nie przypadek, że w kopalni Halemba została wynajęta zewnętrzna firma do wykonania prac. Miało być jak zwykle, ale zdarzyła się tragedia - wybuch metanu zabił 23 pracujących na dole ludzi.

Czy Marian Długosz, właściciel firmy Mard, która zajmuje się przebudową łazienek, miałby szansę na intratne kontrakty, gdyby przez lata nie pracował jako sztygar i osobiście znał zamawiających usługi? Czy to przypadek, że Zbigniew Baranowski, obecny szef Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, "zapraszany" jest do prokuratury w związku z "mafią węglową"? Sam żyje jak pączek w maśle. Jeszcze niedawno pokonywał codziennie trasę z Bytomia do Szczyrku, gdzie ma dom, służbowym subaru za prawie 200 tys. zł na koszt CSRG. Dopiero publikacja "Faktu" na ten temat zmieniła obyczaje prezesa. W prokuraturze usłyszał zarzut przyjęcia 80 tys. zł łapówki, w której przekazaniu miała uczestniczyć Blida.

Niemal wszyscy nasi rozmówcy mówią z naciskiem, że to nikt inny niż pośrednicy ustala w Polsce ceny węgla. I to zarówno poprzez narzuconą marżę na produkt finalny, ale też na sprzedawane kopalniom maszyny, drewno, usługi. Zwiększają tym samym koszt wydobycia. Podają przykłady: drewno do kopalń sprzedają ludzie, którzy "nie mają nawet zapałki w kieszeni".

Wszędzie jest tak samo
Górnictwo jak dojna krowa traktowana jest także w Zagłębiu. Opowiada o tym Aleksander Boroń. To związkowiec, który kiedyś został wiceprezesem kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu. Stracił stanowisko, kiedy dokopał się w papierach do afer.

"Przekręty stały się w kopalniach chlebem powszednim. Kto by uwierzył, że z układu i mafijnych powiązań korzystają również ludzie nauki? Przykłady? Proszę bardzo" - Boroń rozkłada opasłą teczkę z dokumentami.

"Nikomu niepotrzebne, a niezwykle kosztowne badania, opracowania, referaty i koreferaty to obszar, w którym górnictwo zaspokaja coraz bardziej pazernych i nieuczciwych naukowców, a raczej pseudonaukowców. Panowie profesorowie i doktorzy "pracujący" na rzecz górnictwa to zresztą oddzielny, prokuratorski wręcz temat. Ci, którzy te knoty zamawiają, to najczęściej byli studenci naukowców-chałturników" - uważa Boroń i dodaje, że znajomi eksperci po ewentualnej katastrofie zawsze się przydadzą, żeby przyczyny zwalić na "siły natury". Nie dziwi się, że prokuratorzy z Gliwic chcą poprosić o ekspertyzy w sprawie Halemby naukowców z zagranicy. Ale nie wierzy, że do tego dojdzie.

Zamiast epilogu
Od jakiegoś czasu mówi się o "dużym śledztwie przeciwko mafii węglowej". Zarzuty postawiono już trzynastu osobom. Wśród nich są dwaj dyrektorzy śląskich kopalń: Ryszard N. z "Budryka" i Józef G. z "Zofiówki". Są podejrzani o przyjmowanie łapówek (m.in. wycieczek na Antarktydę). Sięgały one nawet 420 tys. zł. Tomasz Tadla, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Katowicach powiedział, że wśród postawionych im zarzutów znalazło się też pranie brudnych pieniędzy. Nieoficjalnie wiadomo, że wśród zatrzymanych są też: Henryk W., właściciel firmy Sato-Bis sprzedającej obudowy, jej prezes i główna księgowa. W Poznaniu i Lubaniu zatrzymano także dwóch biznesmenów.

Śledztwo wykazało, że za ustawienie przetargów płacono. Pieniądze trafiały do dyrektorów kopalń. Tak zamykał się jeden łańcuszek. Drugie węglowe śledztwo dotyczy korupcji. I to właśnie do niego miała być zatrzymana Barbara Blida. Prowadziła je ABW. Nieoficjalne informacje z kręgów prokuratury, do jakich dotarł "Dziennik", mówią o kilku zarzutach, jakie miała usłyszeć Barbara Blida: nie tylko o przekazywaniu łapówek od Barbary Kmiecik, ale także o ich przyjmowaniu od bizneswoman. Oprócz zeznań byłej przyjaciółki o "ekonomicznej więzi" prokuratura ma również nagrania z podsłuchów.

Zarzuty postawiono prezesom kilku firm. "Śledztwo trwa, więc nie informujemy o jego szczegółach" - stwierdza prokurator Tomasz Tadla. Kazimierz Kutz kilka dni temu w jednym z programów powiedział, że Śląsk dla Warszawy jest obcym mentalnie tworem, którego ludzie w stolicy nawet nie starają się zrozumieć. Może dlatego na czele resortów górniczych byli zawsze albo ludzie z układami, albo ignoranci. Pierwsi "załatwiali" problemy górnictwa tak, by ci w stolicy byli zadowoleni, drudzy, jak choćby ostatnio Paweł Poncyliusz, skupiali na sobie gniew górników, ignorując zupełnie prawdziwe problemy górnictwa. W każdym z tych wypadków mafia węglowa mogła czuć się bezpieczna, a jej interesy niezagrożone.

Wiele uchybień i nieprawidłowości, jakich dopuścili się funkcjonariusze ABW w domu przy ul. Oświęcimskiej w Siemianowicach i śmierć Barbary Blidy, tylko chwilowo wstrząsnęły układem. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jak i co do tego, że prokuratorzy ciągle są na początku drogi. Obetną ośmiornicy kilka macek. Ale na ich miejsce wyrosną następne. Tam, gdzie w grę wchodzą miliardy, nie ma miejsca na sentymenty i próżnię. Ktoś stanie przed sądem, może straci jakiś dom i samochód. Może nawet spędzi kilka lat za kratkami. No i co? Gra o zyski będzie trwać dalej na grzbietach górników.

Sławomir Cichy, Tomasz Szymborski"
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły, Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26
Strona 26 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin