Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

We wlasnym sosie re-aktywacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 14:28, 06 Lut 2007    Temat postu:

BL, za TWARCZE nie odpowiadam, ale wpis o konserwatystach to ja osobiście przeniosłam. W dobrej intencji, żeby Ci nie zaśmiecał ciekawego i oryginalnego topiku!!!
Byłeś niezalogowany....
Wierzę, że moderator poprawił TWARCZE z tego samego powodu...
I znowu kulą w płot...


Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 20:08, 06 Lut 2007    Temat postu:

Powtórzę post bo chyba umknął uwadze BL... w "tasiemcu"...

Szanowny i niezwykle uważny Bujany Lesie.

Jakby pan był nieco bardziej uważny.... pewnie zauważyłby pan... to, iż reklamowany przez pana post( a raczej jego zniknięcie) znajduje się poza moją jurysdykcją (w innym dziale- Posty i riposty) gdzie osobiście tekst pan ów umieścił. Zwracam uwagę na zbyt spontaniczne oskarżenia kierowane do... tut. cierpliwego zespołu moderatorów z wyróżnieniem mojej osoby, co poczytuję sobie za wyjątkowy zaszczyt.
Ponadto sprawa poprawek TWARCZA na TARCZA wydała mi się naturalna z dwu powodów. Jeden...błąd, to moje autorstwo . Dwa... to kradzież przez szanownego... mojego dzieła. Zatem pretensje są bezprawne i nie na miejscu... Jednak godna uwagi spostrzegawczość i takt wyraźnie sugeruje pańską przydatność na stanowisko ministra MON, aby ujednolicić charakter składu tego urzędu. Razz
Pozdrawiam uniżenie i dziękuję za wyróżnienie mojego urzędu... Moderator
prayer prayer prayer
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 13:10, 07 Lut 2007    Temat postu:

Więzienia brytyjskie przebuduja toalety żeby muzułmanscy penitencjariusze nie srali w kierunku Mekki



W jednym z londyńskich zakładów karnych trwa gruntowna przebudowa toalet, której domagali się więźniowie wyznania muzułmańskiego.
W związku z zasadami islamu, które zakazują muzułmanom korzystania z toalety w pozycji odwróconej twarzą lub plecami w kierunku Mekki, nowe toalety więzienia zostaną wybudowane prostopadle do drażliwego kierunku, aby umożliwić więźniom normalne zaspokajanie potrzeb fizjologicznych. Pierwsze wygódki halal zostały wybudowane w więzieniu w Brixton.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 12:37, 10 Lut 2007    Temat postu:

"Pogubiłem się. Takie jest moje życie, dla takiego człowieka jak ja nie ma miejsca i muszę sobie radzić w niekonwencjonalny sposób" - oświadczył Kazimierz Marcinkiewicz w TVN24.

No i ma problem nasz pan Kazimierz w ciągu swoich pięciu minut zużył całą wazelinę. Kaczory wycisnęli go jak cytrynę i skurka znalazła się w śmietniku. Myślę jednak że całkowicie to stracony nie jest podobno w Irlandii Polacy łatwo się odnajdują. Na co w ogóle liczył że Zyta daruje? czyżby był tak naiwny?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 7:33, 13 Lut 2007    Temat postu:

Pójdą na ulicę przez niemieckie roszczenia

Agnes Trawny z mazurskiej wsi Narty pod Szczytnem wyjechała latem 1977 r. Całe jej 60-hektarowe gospodarstwo z zabudowaniami przejął skarb państwa, który potem przekazał je w części nadleśnictwu w Szczytnie.
Jeszcze jesienią tego samego roku do domu Trawnych wprowadzili się nowi mieszkańcy – najpierw Moskalikowie, a niedługo potem Głowaccy. – Mieszkanie dostaliśmy z przydziału, bo mój mąż był pracownikiem leśnym. Kiedy tu trafiliśmy, zabudowania były w ruinie, ludzie szabrowali po chałupie, płoty leżały obalone w błocie, a kto szedł ulicą, deskę sobie z nich zrywał, nawet rury ze studni zniknęły – wspomina Jadwiga Moskalik.
Pierwszy raz Agnes Trawny z bratem Horstem Rogalą odwiedziła Narty w 1979 r. Potem przyjeżdżała raz po raz. Do Moskalików nie zachodziła, bardziej przyjaźniła się z ich sąsiadami. Władysława Głowackiego znała bowiem od dziecka, są rówieśnikami, chodzili do tej samej szkoły. – Oni się naprawdę przyjaźnili – wspomina Jadwiga Moskalik. – Sąsiedzi starali się, jak tylko mogli. Wszystko było dla pani Trawny: rybki, grzybki, świeże węgorzyki, ciasta, kawa i herbata. Dopiero jak w telewizji zaczęto gadać o zwrocie mienia, wyciągać stare sprawy i niepotrzebnie jątrzyć, wywołano wilka z lasu.
Stosunki między rodzinami zaczęły się psuć po 2000 r. Do największej awantury doszło dwa lata temu, gdy Władysława Głowacka przepędziła Agnes Trawny z rodziną z podwórka.
– Pewnego dnia latem – opowiada pani Władysława – bez zapowiedzi wjechali przed nasz dom, a syn Agnes kamerą filmował wszystko skrupulatnie. Chodzili między zabudowaniami, zaglądali w każdy kąt, jakby byli u siebie. Gdy nie wytrzymałam i zwróciłam im uwagę, usłyszałam, że to wszystko jest ich, nawet te bociany w gnieździe...


Rodziny Moskalików i Głowackich z Nart pod Jedwabnem idą na ulicę. Ich walka o porzucony 30 lat temu przez Niemkę Agnes Trawny dom już się skończyła, bo sąd cały majątek zwrócił dawnej właścicielce - pisze "Gazeta Olsztyńska".

Dzięki pracy w Lasach Moskalikowie i Głowaccy wprowadzili się do domu, który kiedyś należał do rodziny Agnes Trawny. Niemka wyjechała stąd w 1977 roku po tym, jak po 13 latach starań, dostała upragnioną zgodę władz PRL na wyjazd do RFN. Porzuciła ponad 30 hektarów ziemi i prawie 200 metrowy dom. Na granicy polskie obywatelstwo. Cały jej majątek przeszedł na Skarb Państwa i trafił w zarząd nadleśnictwa w Szczytnie.

Do Nadleśnictwa Głowaccy i Moskalikowie mają chyba jeszcze większy żal niż do Agnes Trawny. Gdyby Nadleśnictwo sprzedało im ziemię pani Trawny nie miałaby raczej szans na zwrot majątku - przyznaje Andrzej Jemielita, adwokat Trawny. W księgach wieczystych byliby nowi właściciele, a nie Skarb Państwa. Nie byłoby sprawy.

Sąd zwrócił majątek Niemce, bo uznał, że mimo iż zrzekła się go opuszczając Polskę jako właścicielka, należy się on jej z powrotem jako spadkobierczyni ojca, który zachował prawo do ziemi po wojnie na podstawie ustaleń poczdamskich.

Wystarczyłoby zmienić ustawę rozszerzając zapis, że prawo do ziemi tracą nie tylko opuszczający kraj właściciele, ale i ich dzieci - mówi Włodziemierz Budny, wójt gminy Jedwabno.

Prócz gminy Jedwabno, o zwrot utraconych majątków na Warmii i Mazurach walczy ponad 20 Niemców. To dane jedynie przybliżone, bo nie uwzględniają danych z samorządów lokalnych. Wiadomo tylko, że i tak pozwów będzie więcej.

Skala roszczeń niemieckich jest przerażająca. Nie ma wątpliwości, że będzie ich przybywało. Dlatego stworzyłem Biuro Antyroszczeniowe, w którym można znaleźć pomoc prawną i organizacyjną w sporach z obywatelami Niemiec, żądających odszkodowań lub utraconych majątków. Zapraszam do niego wszystkich potrzebujących pomocy - mówi Bogusław Rogalski, europoseł z Warmii i Mazur.

Niestety, w obecnej sytuacji prawo nie chroni Polaków przed niemieckimi roszczeniami. Trzeba zmienić dekret o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku. Musi się tam znaleźć zapis, że sprawa utraconych po wojnie majątków, czy tych opuszczonych w czasach PRL- u jest zamknięta, że Niemcy nie będą zabiegali o ich zwrot. Póki co jednak wszystkie instytucje, w których złożono wnioski o zwrot ziemi, powinny grać na zwłokę. Osoby prywatne natomiast powinny zakładać stowarzyszenia - radzi Bogusław Rogalski.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:00, 13 Lut 2007    Temat postu:

Wiersze islamofoba

Poezja bardzo zla, ale ilez w niej emocji, plomiennej zarliwosci!
i... pozytywnego myslenia :)

"I Święte Drzewo Krzyża postawimy
Nad Hagia Sophią ..."

Piekne... :)

............................

autor "Adrian Falacci"



Odbezpiecz karabin gotowy do strzału
Stań do szeregu, przygotuj broń
My, którzy ginęliśmy w Powstaniu
I pokonaliśmy Imperium Czerwonego Szatana
Z nowym musimy zmierzyć się wrogiem
Oto barbarzyńskie hordy nadciągają znad Bosforu
Gotowe zarzynać pogańskim półksiężycem
Na Świętą Ziemię Europy prą nienasycone
I oblegają Niebiańskie Jeruzalem.
Z odwiecznym wrogiem Słowian walka trwa
Nie wolno się poddawać i rozpaczać
Musimy nauczyć się znów nienawidzić
Tych, którzy chcą obrócić w ruinę Rzym i Warszawę
Tatarskie hordy pędzą już przez step.
............................

Teheran w marcu

Atak na Iran nastąpi w marcu.
Z prasy

Spadają bomby na Teheran
I lecą Tomahawki
Islamski świat w upokorzeniu
Szczekają rodzime lewackie psy

Szatański rząd ajatollahów
Zazna potęgi naszego oręża
A zdruzgotane doszczętnie meczety
Zasypie piasek zapomnienia

Arabskie hordy przerażone
Cofają się w popłochu
I Święte Drzewo Krzyża postawimy
Nad Hagia Sophią
..........................................



Szatan nadchodzi

Rzymie, już nie jesteś dawnym Rzymem
Tylko olbrzymim lękiem
Zobaczyłem przeraźliwą twarz Szatana
To muzułmanie
Nadchodzą, wymachują maczetami
Żeby ściąć ci głowę
I tańczyć z nią na stole jak Salome.

Spełniają swe krwawe ramadany
Dokonują zbrodni niesłychanych
Bowiem pobrali naukę od Szatana
Ci muzułmanie

Nie wolno narysować ich proroka
Jego twarz nie pochodzi od Boga
Ten, kto odważy się wziąć papier i ołówek
Z łatwością ujrzy rysy piekielnego stwora
............................................



* * *

Czy prorok Mahomet był gejem?

Zapytał uczniów nauczyciel fizyki w liceum
A potem zginął pod kołami rozpędzonej ciężarówki
Ale równie dobrze mógł zginąć w londyńskim metrze
Lub w szkole w Biesłanie

Żyjemy w strasznym świecie
Gdzie każdy może stać się ofiarą
Obłąkanych wyznawców islamu
Bo tak jest zapisane w ich księdze
Są pytania bez odpowiedzi
I są karykatury pozbawione śmiechu

Czy prorok Mahomet był gejem?
Czy pospolitym rozbójnikiem
Zarzynającym ludzi jak barany?
Czy zesłał go na ziemię szatan
Aby zniszczył światło wiary
Jezusa?

Zanim zginiesz z rąk terrorysty samobójcy, który
Zabija żeby znaleźć się w swym muzułmańskim raju
Zdobądź się przynajmniej na odważny gest
Pluń mu w twarz
...........................................



Apel do muzułmanów

Czy muzułmanin może być dobrym człowiekiem?
Nie, krew ofiar na ich rękach
Więc póki jeszcze, bracie, nie zabiłeś
I Szatan nie powołał cię do swego wojska
Pod przewodnictwem Bin Ladena
Porzuć islam.

Rozumiem twój niepokój
W nocy nie możesz spać
Męczą cię szepty Szatana
Kusi obietnicą uciech z dziwkami
Niby to w raju
I żąda żebyś się wysadził w powietrze
Na zatłoczonej ulicy lub w autobusie
Zabił jak najwięcej ludzi jadących do pracy
Twoich braci

Ale morderców osądzi sprawiedliwy Bóg
Chrystus powiedział:
Po czynach ich poznacie
Bądź dzielny
Staw czoła szatańskim postępom
Rozerwij kajdany strachu
Powiedz nie dla religii zbrodni!

Wyciągamy do ciebie przyjazną dłoń
Chodź razem z nami dla wspólnej sprawy
Pomimo krwi i nienawiści
Zbudujemy miasto szczęśliwe
Niebiańską Jerozolimę
Gdzie będziemy oddawać cześć i chwałę
Przed ołtarzem Jedynego Boga.

Porzuć błędną drogę waśni i morderstwa
Niesprawiedliwi idą wprost do Piekła
Jakich jeszcze dowodów żądasz od poety
Żebyś wreszcie poczuł swoją winę
Nowy Jork, Biesłan, Londyn, Dubrowka
Madryt, ileż jeszcze miast
Spłonie w spazmie bólu
Zanim zrozumiesz.
...............................................



W Kirgizji w dolinie Fergany
Ibrahim chciał zarżnąć koguta
Bo dziobał, z rana hałasował
Niesforny ptak
A gdy już poczuł nóż na gardle
Ten nagle zapiał : Ałłah, Ałłah !
I wielu uwierzyło
Zrozumiał tu Ibrahim prawdę objawioną
Jak trzeba postępować z niewiernymi
Pogrozić im troszeczkę
Nożem albo bombą
Ku chwale Ałłaha
Gdy nam przyłożą nóż do gardła
Terroru przemoc się rozleje
Czy nie zaczniemy piać wedle rozkazów
Jak ten kirgiski kogut przerażony
I krwawy skrzep się wydobędzie
Z naszych ściśniętych lękiem gardeł
Ałłah, Ałłah?
..........................................



Modlitwa

Ojcze Święty
Łaski pełen
Módl się za nas
Polski Aniele
Ty, którego Święta Maria
Wybawiła od śmierci
Muzułmańskiej kuli
Miej w opiece tam w niebiosach
Kraj swój Polskę
Chroń nas przed terrorem.
............................................



Ostatnie ostrzeżenie

Póki czytasz swych postmodernistów
Śniąc utopijny sen syntezy wielu kultur
A potem zjadasz obiad przed telewizorem
Patrząc na kościotrupy w trzecim świecie
Żyjesz w błogostanie "nie chcę wiedzieć"
Żeby być nowoczesnym czasem wrzaśniesz
Precz z Ameryką, izraelskim syjonizmem
Pamiętaj, w podziemiach meczetów muzułmanie
Już ostrzą noże, napełniają tam ładunki
By ciebie zamordować, zgładzić cały świat

Nadchodzi czas Apokalipsy
Więc powiedz mi, po czyjej jesteś stronie
Czy nęci cię widok diabelskiej hordy
Jeźdźców brunatnych pędzących ćma
Z otwartej bramy piekieł
Czy chcesz by nadal słońce świeciło nad Europą
Takiej nam obu drogiej, aż do bólu serca
By nie zostały po nas tylko bezdomne cienie
Zabłąkane w ruinach gotyckich kościołów.
.....................................................



A kiedy śnieg stopnieje

Pierwszy deszcz wiosenny
Uderzy w śpiącą ziemię swym akordem
Wzniosłego hymnu zmartwychwstania
I lód na rzekach puści
Rwąca fala uniesie w morze mętną pianę
Wtedy już będę wiedział że oszczercom
Moim czas schować się do grobów
Cenzorom, kłamcom i oskarżycielom
Bo budzi wstręt ich widok wiosny
Zielonych pędów, śpiew słowika
Niech zasłuchani w grzechot własnych kości
Skuci w lodowcach śpią do następnej zimy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 11:06, 13 Lut 2007    Temat postu:

Poziom życia w UE - Polska na szarym końcu



Dużo kosztuje go jedzenie i codzienne utrzymanie, nie stać go na książki i kulturę. Przeciętny Kowalski ze swoim poziomem życia jest na szarym końcu Unii Europejskiej - pisze gazeta "Metro".

Kiedy w 2004 roku nasz kraj wchodził do Unii Europejskiej, byliśmy pełni optymizmu, w niebo strzelały sztuczne ognie. - Wreszcie dogonimy Zachód - cieszyliśmy się. Szybko zalała nas fala dóbr produkowanych przez międzynarodowe koncerny, używanych samochodów i unijnych dotacji - przypomina "Metro".

Nie oznacza to jednak, że żyjemy na takim samym poziomie, jak mieszkańcy innych krajów wspólnoty. Najnowszy raport Eurostatu nie pozostawia złudzeń. Dochód przeciętnego Kowalskiego jest o połowę niższy od średniej europejskiej - pod tym względem wyprzedzamy jedynie Łotwę. Mamy dwa razy większe bezrobocie niż Węgrzy czy Włosi
i wciąż tkwimy w grupie najmniej rozwiniętych krajów UE. Polska gospodarka, choć ostatnio w doskonałej formie, rozwija się najwolniej w porównaniu z innymi państwami Europy Środkowej. Żeby dogonić np. Czechy czy Słowację, musielibyśmy mocno przyspieszyć.

Polacy mają inną strukturę wydatków niż większość mieszkańców UE. Bo mamy wyższe ceny. Na jedzenie i picie wydajemy prawie jedną piątą naszych dochodów, czyli więcej niż np. Grecy, Francuzi, Niemcy, Brytyjczycy czy nawet Czesi. Mało wydajemy poza domem - zaledwie jedną szóstą tych pieniędzy zostawiamy w restauracjach i hotelach, a nasze wydatki na kulturę są o 30 proc. mniejsze od średniej europejskiej i pozostawiają nas daleko w tyle za Słowacją czy Austrią.

Daleko z tyłu jesteśmy pod względem swobody prowadzenia działalności gospodarczej. Ze względu na biurokrację, zawiłość przepisów i obciążenia podatkowe przy zakładaniu i prowadzeniu firmy nasz kraj zajmuje ostatnie miejsce wśród nowych członków UE i nic nie wskazuje na to, by miało się to szybko zmienić. Ustępujemy też naszym sąsiadom w eksporcie - mamy pięciokrotnie mniejsze obroty niż np. Francja.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 11:52, 13 Lut 2007    Temat postu:

Czytając wiersze Adriana Falacci mam wrażenie, że zaglądam do jego duszy... I nie mam ochoty zrobić tego jeszcze raz.
Cóż, każdy ma swoje własne piekło.

Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:32, 14 Lut 2007    Temat postu:

autor: Michał Christian

Listy z Algierii (fragment)

Piąty dzień ramadanu w 1986 roku w Annabie.

Był to też piąty dzień mojej pracy. Dyrektor Nahili przyszedł na halę i osobiście wyznaczył mi pracę. Miałem naprawić pompę zasilającą w paliwo potężny silnik wysokoprężny w japońskiej wyrówniarce drogowej Komatsu. Silnik z systemem wtryskowym Cumins. Nigdy takiego bydlaka (mówię o silniku) jeszcze nie widziałem. Zapytałem dyrektora o katalog lub instrukcję naprawczą.
Mek-kensz odpowiedział (nie ma). Ja na to, że bez instrukcji szanse mam bliskie zera, ale spróbuję. Przydzielono mi pomocnika, olbrzymiego chłopaka, analfabetę. Maszyna stała obok hali w pełnym słońcu. Temperatura otoczenia chyba 40 stopni. Temperatura blachy karoserii – lepiej nie dotykać.
Rozpoczęliśmy pracę. Chciałem wymontować pompę z silnika i rozebrać ją spokojnie na stole. Może wykapuję jak ona działa. Zanim się zorientowałem, pomocnik Benali ( to ten analfabeta) urwał śrubę mocującą kołnierz pompy. Zamiast odkręcać, zakręcał nakrętkę jeszcze mocniej. A siły mu nie brakowało. Da się naprawić - pomyślałem. Benali gdzieś przepadł. Przyszedł Kabyl Lemi na papierosa i powiedział mi, że dyrektor rozmawiając z kierownikiem hali, po arabsku, kazał mu pilnować, ażeby Ignac ani Zyga nie pomagali mi w pracy i że Ignac już robił tę pompę, ale nic z tego nie wyszło. A więc poważny test. Odkręcam śruby i wściekłem się. Pobiegłem do kierownika hali. Trafiłem na brygadzistę Khaleda. Potężne chłopisko, czarna grzywa, czarne brwi jak u chrabąszcza, waga około 110 kg, wzrost 185 cm. Swoim wyglądem i posturą wzbudza grozę. Pewnie potomek Turków. Zapytałem o pomocnika Benali. Powiedziałem, że już trzeci dzień z rzędu uciekają mi pomocnicy. Khaled odpowiedział: poczekaj zaraz to załatwię. Zdjął węża ze ściany, odkręcił kurek i zaczął lać wodą po deskach przykrywających kanał. Wyskoczyło z niego kilku przemoczonych mechaników. Brygadzista zarykiwał się ze śmiechu. Znalazł się też mój pomocnik. Zdjąłem pompę z silnika, urwaną śrubę wykręciłem „sposobem”. Położyłem pompę na białej szmacie, na stole. Powolutku ją rozbierałem. Składała się ona z trzech połączonych zespołów. Po ich uważnym przestudiowaniu, budowa dwu z nich była dla mnie jasna. Gorzej było z trzecim zespołem. Miał on dwa pływające tłoczki i cztery różne sprężyny, regulowane zderzakami. Tajemnica funkcjonowania tego zespołu ukryta była w regulacji zderzaków i miejsc położenia sprężyn. Nie miałem żadnych danych. Poczekałem do 13-tej, gdy pracownicy udali się na modły i poszedłem do Ignaca. Powiedziałem: Ignac, wiem, że już naprawiałeś tą pompę. I gówno z tego wyszło. Dalej mówiłem : w zespole są cztery sprężyny, być może, że któraś z nich nie znajduje się w swoim pierwotnym położeniu. Gdybym działał po omacku to mam jeden razy dwa, razy trzy, razy cztery kombinacji, razem 24. Nie mogę 24-y razy zakładać i zdejmować pompę. Jest to bez sensu. Ignac, szczere chłopisko, mocno się zafrasował. Po chwili palnął się w czoło. Wrzasnął: przypomniałem sobie, gdzieś tam na regałach, w hałdach złomu, widziałem taką pompę. Poszukaliśmy. Była. Zamień ten zespól – powiedział. Porwałem pompę. Zrobiłem co należało. Na drugi dzień odpaliłem nivles’a (podgarniak) i zrobiłem rundę honorową w koło placu. Bezapelacyjnie wygrałem zawody. Dzięki Ignacowi. Na kampusie poszedłem z flaszką, resztką kiełbasy lisieckiej i kawą do domku Ignaca i Zygi. Wieczór był radosny. W końcu totalnie wyluzuwałem się. Pierwszy tydzień przepracowany. I same sukcesy. Niewiarygodne, ale prawdziwe.
W piątek (dla nich, jak dla nas niedziela) usiadłem i napisałem sążnisty list do Oluni. Dwanaście stron papieru kancelaryjnego, zapisany maczkiem. Zdałem sprawozdanie z całotygodniowej mojej walki. Od tego pierwszego listu nabrałem nawyku cotygodniowego pisania kolejnego. Pisałem w czwartki lub piątki, gdy byłem zupełnie wyluzowany. Założyłem, że listy muszą być nie stresujące Olunię, z zakończeniem i w treści pogodnymi. Przez następne cztery lata mego pobytu w Algierii powinno się więc ich nazbierać: 52 tygodnie razy cztery, to jest 208. A mam dzisiaj po piętnastu latach, od powrotu do Kraju, tylko około półtorej setki. Przez pozostałe 50 tygodni albo żona była u mnie, albo ja byłem w kraju. Bywało też , i to się później zdarzało bardzo często , że byłem w delegacji i nie miałem warunków, lub nastroju, do pisania listów.

P o t r z e c h l a t a c h

List nr 79 Algier 13.04.89

Tak jest, byłem chory. W łózku uczciwie przeleżałem cztery dni. Brałem rovamycinę i UPS-ę. Dzisiaj już chodzę. Byłem w mieście, a potem naprawiłem tłumik w maluchu. Jutro idę do pracy. Ramadan od 7-go kwietnia.. Za oknem mam więcej śpiewów niż zwykle, w telewizji pogadanki religijne, orkiestry, soliści w stylu tradycyjnym. Pan, który śpiewa w mosquée, stara się jak nigdy przedtem, ciągnie słowa w nieskończoność, moduluje głos, słowem istny słowik. Ten śpiew jest wzmacniany „głośnikami co mają tysiąc wat”. Przez cały dzień dochodzą z mosquée śpiewy lub słowa kazania. Godziny pracy przesunięte – z ósmej na 9-tą do 15.30. Nie będzie też kantyny. Miasto na wpół wymarłe, a ci co są w mieście są jakby czyściejsi niż zwykle, młodzieńcy z brodami, czyli Bracia Muzułmanie, w nieskazitelnie białych galabijach i schludnych myckach na głowie. Jedzie taki, w starym pordzewiałym peżocie, tłumik drutem przywiązany do zamka bagażnika, farba sypie się płatami, gęste czarne kręcone brody i wąsy, wzrok dumnie wbity gdzieś w horyzont, ani nie spojrzy na hołotę, czyli swych współbraci, z wyglądu każdy z nich jak z portretu Abd El-Kader. Majestatycznie rozparty w tym feraju (franc. złom), jedzie do mosquée lub z mosquée. Może wygłosi kazanie, a może będzie namawiał ludzi do buntu? O pracy taki nie wspomni, bo nie wie on co to jest.
W Algierze można dzisiaj jeść od 19.25. Opowiadał mi Marian K. jak podczas lotu z Annaby do Algieru, gdzieś w powietrzu wybiła godzina z minutami, od której można już jeść. Pilot zapowiedział to uroczyście przez głośniki, a stewardzi (obowiązkowo są to mężczyźni) podali ciasteczka i wodę mineralną
Oluniu. Chciałbym gdzieś na 25-go czerwca przyjechać na urlop do Kraju. Już poczyniłem odpowiednie kroki wstępne. Oluniu, pogadaj z sasiadką panią S., może za parę złotych wynajęła by swoje mieszkanie na miesiąc dla Dżilalego i Fatihy? Sąsiadka może pójść pomieszkać do syna.


List nr 80 Algier 27.04.89

Dalej, jestem ciagle zabiegany. A to przez moich szacownych kolegów i ich samochody. Jednemu nie ciągnie sprzęgło, drugiemu autko nie zapala, trzeciemu urwała się linka gazu i tak dalej. Do mechanika arabskiego nie pojadą, bo nie mają pieniędzy. Z pensji trudno wyżyć. A jak jeszcze ktoś ma rodzinę, to już klęska. Musi przejadać dolary. Ale nie narzekajmy, Michel pomoże, ponaprawia, porobi dobre uczynki.
W świecie muzułmańskim. dalej karem. Dzisiaj można jeść od 19.34, po tej godzinie muzułmanie zaczynają szaleć. Najpierw najedzą się w domach, potem wychodzą na ulicę, łażą, wrzeszczą, plączą się, grają w piłkę. Posiadacze samochodów” promenują się” dostojnie ulicami miasta, może szukają „dziewczynek”, a może innych przygód. Dziewczyny też wychodzą na ulicę, ale po kilka naraz, w białych chustach i czarnych galabijach, długich aż do ziemi.
W sąsiednich domach rżnie muzyka, po lewej europejska, en face arabska – no i fajnie. Spać nie dają do północy albo i dłużej.
Rano w pracy nieprzytomni, oczy podkrążone, często nie ogoleni. Pracy się żaden nie tknie, szukają ustronnego miejsca, aby się kimnąć. I tak to biegnie do popołudnia. Pan dyrektor Mr B. znika na pół godziny przed końcem pracy, wtedy urzędnicy też ulatniają się po angielsku.
W ciągu dnia notuje się dość dużo wypadków samochodowych, kierowcy albo są śpiący, albo zbyt nerwowi. Onegdaj widziałem wypadek czterech samochodów osobowych na raz, ale mnie poinformowano, że w rowie na dole były jeszcze dodatkowe dwa samochody. Trzy trupy. Mimo to muzułmanie uważają, że karem to piękna sprawa i że powinni go ćwiczyć wszyscy ludzie na świecie. Dla nich my jesteśmy ludźmi nieokrzesanymi, barbarzyńcami bo nie przestrzegamy karemu.
Przy takich gadkach ja ripostuję:
1. Karem jest szkodliwy dla zdrowia bo:
a) jak się nie pije nic od 3-ciej rano do 19-tej wieczorem, czyli 16-cie godzin , to niewątpliwie organizm cierpi.
b) jak się o 19.34 towarzystwo rzuci do jedzenia, to na 25 milionów ludzi, kilka tysięcy z nich wyląduje w szpitalu z rozdętym żołądkiem. Polscy lekarze to potwierdzają.
c) Jak już się taki muzułmanin nażre po tej 19.34, nie daj Boże ich groszku płaszyszu lub innej fasolki albo semulu w smacznym, ale tłustym sosie baranim, to pięknie wzrośnie mu ciśnienie w jelitach. W nocy, podczas snu żołądek i jelita zalega ciężkie niestrawione, jedzenie, organizm nie trawi i cierpi. Jedzenie kwaśnieje w kiszkach. Rano zgaga i smród z gęby. Przepraszam Cię Olu.
Ale rzeczywiście rano śmierdzi im z gęby, tak że podczas rozmowy sami odwracają głowę, lub oddalają się od człowieka.. Ust im nie wolno płukać. Dopiero przed modlitwą.
Doktor B. Zaorska (Marabut i Tutiba, strona 111) podaje takie uwagi w swojej książce:
1) pacjentka nie chciała przyjąć lekarstwa bo był ramadan. Co ciekawsze pacjentką była arabska pielęgniarka
2) w czasie ramadanu, w jej miejscowości zakłady pracy dawały urlopy wszystkim pracownikom,
3) post w ramadanie powoduje niedocukrzenie krwi i zaburzenie rytmów biologicznych organizmu,
4) w czasie ramadanu zwiększa się ilość zwolnień lekarskich z pracy,
5) w czasie ramadanu muzułmanin nie może oddać swojej krwi nawet dla
ratowania życia swego dziecka.
2. Mój argument typu religijnego. Jeżeli jak to mówią wierzący, Pan Bóg stworzył , świat taki jakim on jest, to znaczy dzień – do pracy, noc – do spania i ewentualnie do rozmnażania się, to jeżeli ktoś, nawet tak wielki jak Prorok Mahomet, przewraca dzieło boskie do góry nogami, to znaczy, że ten ktoś, czyli Prorok, postawił się ponad Panem Bogiem. Zmienia boskie prawa, ale mówi, że robi to na cześć Pana Boga. To ja Michel pytam się czy Pan Bóg jest z tego zadowolony i czy to akceptuje?
Powyższy punkt odnosi się też do obrzezania chłopców i dziewczynek. Jeżeli ktoś, ucina coś małemu chłopcu lub dziewczynce, to znaczy, że usiłuje poprawić dzieło boskie. Czyli stawia się wyżej od Pana Boga.
Grzech i potępienie dla tego który to robi i tego lub tych, którzy kazali to zrobić i ich zstępnych na wieki.

3. Matematyka: Muzułmanie nie pracują, (chyba, że ktoś pracuje w nocy: piekarz, policjant, strażak, lekarz, kolejarz, pilot i jeszcze inni ):

Nie pracują:
na jeden rok – jeden miesiąc (ramadan)
na 12 lat, - nie pracują dwanaście miesięcy, czyli rok
na 120 lat- nie pracują 10 lat
na 1200 lat- nie pracowali 100 lat
Do dzisiaj stracili: 1409 lat podzielić przez 12, daje to 117,4 lata.!
Nie pracowali 117 lat!
(wyliczenie to było zrobione w 1989 roku, dzisiaj w 2007 roku to wyliczenie daje oczywiście inny wynik : nie pracowali 115 lat wg lat słonecznych lub 119 lat wg kalendarza mahometańskiego)

Oluniu. Mamy już bilety na 26.06.89. W Warszawie mam pociąg do Krakowa ok. 17-tej. Będzie Dżilali i Fatiha. Nie wyjeżdżaj po nas. Poradzimy sobie. Chciałbym, ażebyś po moim urlopie przyjechała ze mną do Algieru. Poczyniłem już ruchy wyprzedzające.
W tej chwili za oknem sirocco. Okrutnie wieje i dmucha bardzo ciepłym kurzem. Żółty, niewidoczny, za wyjątkiem koloru powietrza. Niebo, światła uliczne, okna, wszystko żółte. Byłem przed godziną w mieście, to czułem ten kurz w ustach i oczach. W tej żółtej atmosferze światła samochodowe, przednie i tylne są jeszcze bardziej wyraźne, bardziej kontrastowe niż zwykle.


List nr 81 Algier 2.05.89

Piszę w pracy. Mamy 25-y dzień ramadanu. Już prawie od miesiąca w szarice (arab. przedsiębiorstwo) nic się nie dzieje. Siedzę w biurze u Wieśka L., piję kawę i piszę do Ciebie. Za oknem mułła wyje z wieży. Krzyczy Allah Akbar. Urzędnicy się myją i idą do mosquée. Właśnie jeden z nich wszedł do biura, zakręcił się koło biurek, porwał moja kawę i pociągnął tęgi łyk. Nawet nie podziękował. Odwrócił się i wyszedł. A to ci dopiero egzemplarz.
Z gazety: ankieta przeprowadzona wśród mieszkańców Algieru wykazała, że 60% z nich nie przestrzega ściśle ramadanu. Popijają coś i podpalają papierosy. Oczywiście w miejscach publicznych nie ma o tym mowy. Nacisk opinii społecznej, dyktatura i totalitaryzm religijny robią swoje.
Wczoraj, w 27-y dzień ramadanu, tysiące chłopców w całej Algierii poddawanych było procederowi obrzezania. Odbywało się to seryjnie, lub jak kto woli taśmowo. Akurat Krzysiu – tłumacz, był z Aldoną u laryngologa. Bolało ją ucho. W poczekalni mnóstwo rodziców z chłopcami. Wprowadzano ich do gabinetu laryngologa, po dwu minutach krzyk. Po następnych dwu, chłopiec z rodzicami wychodził, lub był wynoszony. Cztery minuty dla jednego chłopca, daje to piętnastu chłopców na godzinę, razy osiem godzin, to mamy stu dwudziestu chłopców dziennie u jednego laryngologa. Ciekawe jaka to kasa!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:58, 15 Lut 2007    Temat postu:

12 mln z budzetu na wiercenia dla o. Rydzyka

"Rzeczpospolita": Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska da 12 milionów złotych fundacji ojca Tadeusza Rydzyka.
Pieniądze pójdą na wiercenia w ziemi w Toruniu, dzięki którym gorąca woda ma ogrzać budynki uczelni założonej przez redemptorystę.



Gazeta pisze, że fundacja Lux Veritatis - założona przez ojca Rydzyka - dostanie te pieniądze, jeżeli Ministerstwo Środowiska nie zaskarży decyzji NFOŚ. A raczej nie zaskarży, ponieważ minister i zarząd funduszu wcześniej poparli projekt.

Na jakiej podstawie Lux Veritatis dostanie tak duże pieniądze? Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie ogłaszał konkursu, w którym wygrywałyby najlepsze projekty - wystarczyło, że fundacja złożyła projekt w funduszu.

"Rzeczpospolita" informuje, że za 12 milionów złotych zostaną wykonane wiercenia w ziemi, dzięki którym fundacja ma nadzieję dotrzeć do źródeł termalnych i wykorzystać ich energię między innymi do ogrzewania budynków Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Ojciec Rydzyk jest jej założycielem i pierwszym rektorem.
.............................................

hahahahahahaaa....

ten pusty smiech to caly moj komentarz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 14:55, 15 Lut 2007    Temat postu:

Tusk przeciwko tarczy antyrakietowej

PARLAMENT Posłowie opozycji domagają się więcej informacji

Donald Tusk nie chce tarczy

Budowa w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej wywołuje coraz większe kontrowersje. Najostrzej w tej sprawie wypowiedział się lider PO: - Na razie mówię nie



Donald Tusk w TVN24 skrytykował rząd za "nabzdyczenie": -Tarcza to sprawa wszystkich Polaków i mają prawo wiedzieć wszystko na jej temat. Dlatego w tej sytuacji, gdybym miał rekomendować Polakom decyzję, powiedziałbym nie - stwierdził
..................................................
............................................
.....................................

...ze sobie prywatnie mrukne na to pod nosem:
Panie Tusk...
Jak pan możesz wypowiadac sie na TAK lub NIE, skoro, jak sam pan sugerujesz: brak ci rozeznania; inaczej: gowno pan o sprawie wiesz? Kogo w takiej sytuacji moze obchodzic panskie TAK, albo NIE?
A w ogole co sie z panem ostatnimi czasy dzieje, panie Tusk?
Z przykroscia stwierdzam, ze moje polityczne zauroczenie panska
osoba wygasa.
.......................
.........
....
No i znowu czlowiek politycznie zostal sam jak ten palec. Gdzie nie spojrzec - nie widze sensownej opcji godnej mojego glosu w wyborach. Albo mohery, chlopki roztropki i endecy, albo komuchy i pozyteczni idioci.
Z nikad trzezwego myslenia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 15:14, 15 Lut 2007    Temat postu:

bl napisał:
Z nikad trzezwego myslenia.


To się ... przyłącz i ...walnij kielonka lub browarek w myśl zasady ...na frasunek

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 15:57, 15 Lut 2007    Temat postu:

Na frasunek to najlepsza podwojna kawa i rece zakasac do pracy zeby frasunki eliminowac.
A nawiasem, z satysfakcja zauwazam, panie Wojtek, ze moje pokolenie jest chyba pierwsze od kilkuset lat w dziejach tej krainy zerodowanej
alkoholem, ktore pije malo i jak nalezy: czyli nie dezynfekuje sie ze swoich marzen gorzala, ale pociaga browarek radosnie i bez tej calej polskiej melancholii.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 18:15, 15 Lut 2007    Temat postu:

Seks to nie grzech (za Onet)

O seksualności w czasach Jezusa - w rozmowie z hiszpańskim seksuologiem i znawcą Biblii

W czasach cesarstwa rzymskiego Żydzi znani byli z seksualnej rozwiązłości, a Jahwe wcale się na nich za to nie gniewał – twierdzi Chimo Fernandez de Castro, hiszpański seksuolog i znawca Biblii. Nie miał im za złe nawet tego, gdy zamiast z nabożną małżonką spółkowali, bywało, z mulicą. Strach przed zmysłowością duchowni wymyślili wiele wieków później.

Chimo przedstawia mi wierne i dokładne tłumaczenie dziesięciu przykazań. Wcale nie potępiają seksu. Owszem, nakazują: "nie będziesz pożądał żony bliźniego swego”, ale porównując ją do "domu, narzędzia, wołu, osła...", czyli do jakiejkolwiek innej własności drugiego mężczyzny! Wśród boskich zakazów nie ma mowy o złej żądzy, ponieważ "Biblia nie ma nic przeciwko aktom seksualnym między mężczyzną i kobietą, którzy nie są małżeństwem!" – twierdzi mój rozmówca.

Na temat dziejów seksu wie chyba wszystko: rozmawiając z nim można dowiedzieć się mnóstwa rzeczy, jak na przykład, że w czasach biblijnych mężczyźni zawierali między sobą przysięgi chwytając się nawzajem za genitalia... Chimo Fernandez jest autorem książki "El cristianismo desmitificado. Estudio de la sexualidad en tiempos de Jesucristo" (Chrześcijaństwo zdemistyfikowane. Badanie seksualności w czasach Jezusa Chrystusa).

La Vanguardia: Czy pan jest tym facetem od automatu z prezerwatywami w szkole średniej?

Chimo Fernandez de Castro: W 1989 roku głośno opowiadałem się za umieszczeniem automatu ze środkami antykoncepcyjnymi w pewnym liceum w Olot w Katalonii, gdzie uczyłem... Czy o to panu chodzi?

Tak. Ależ była wtedy afera!

Owszem. Dyrekcja wytoczyła mi proces. A ja przez to pozwałem ich do sądu. I wygrałem. Był to już trzeci proces przeciwko mnie w mojej karierze nauczycielskiej. Czwarty był za to, że zabrałem swoich uczniów
z Escola Industrial de Barcelona (mieli skończone 18 lat) do sex-shopu.

Co to miało wspólnego z edukacją?

Chciałem udzielić im lekcji z zakresu antropologii seksu in situ: aby kształcić, dobry pedagog wykorzystuje wszystkie środki znajdujące się w jego zasięgu. Mnie niepokoiła ogromna niewiedza młodych na temat własnej płci, niechciane ciąże, wiążące się z nimi potajemne aborcje i zarażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową... Cóż za katastrofa! Chłopcom nikt w rodzinie nie potrafił wyjaśnić, jak na przykład dobrze umyć sobie napletek! Kulturalne zacofanie! (...) Nie musimy ukrywać wiedzy na temat natury seksu, jego konsekwencji, historii.

Skąd u pana te zainteresowania?

Urodziłem się w szlacheckiej rodzinie (moimi przodkami byli handlarze niewolników) i otrzymałem wykształcenie naznaczone fanatyzmem katolickim, z codziennymi mszami i komunią.

I stąd się wzięła pańska irytacja, prawda?

Nie. Chociaż jako dziecko przeżyłem doświadczenia, które mną wstrząsnęły, nie potrafiłem uciec od swojego środowiska. I ponieważ nie widziałem dla siebie innych perspektyw, poszedłem do seminarium, aby kształcić się na księdza.

Uczono mnie, że złem jest zabijać... Tymczasem słyszałem, jak dwóch moich wujków przechwalało się, który z nich zabił więcej "czerwonych"! (o zwolennikach republiki w czasach hiszpańskiej wojny domowej – przyp. Onet). I pewnego dnia zobaczyłem, jak moja ciotka w szkole okrutnie biła dziecko w moim wieku, krzycząc: "Jesteś synem »czerwonych« i masz prawo tylko do tego, żeby milczeć".

Rzeczywiście mało budujące.

Od 24 do 29 roku życia, kiedy byłem w seminarium, uczyłem się dużo i chociaż myślałem, że mi się to podoba, rozchorowałem się. Nikt nie wiedział, co mi dolega. A ja cały dzień spędzałem w łóżku. Dziś wiem, co to było: moje ciało domagało się opuszczenia tego miejsca! (...)

Postanowiłem żyć w normalnym świecie. Ożeniłem się z bardzo katolicką kobietą. W końcu mój stary świat runął. Rozstałem się z żoną. Zapisałem się na studia na uniwersytecie w wieku 30 lat i studiowałem psychologię, historię średniowieczną, zdobyłem dyplom magistra z seksuologii, etyki...

Aby w końcu zostać nauczycielem?

Tak, to było moje prawdziwe powołanie. Dziś jestem już na emeryturze, ale wciąż badam historię seksualności, a Biblia jest pod tym względem istną kopalnią złota! (...) Pełno w niej seksu! I nie traktuje go jako grzech. Choć widzimy na przykład, że zoofilia stanowiła częstą praktykę, karaną śmiercią. Uprawianie seksu z mulicą nie było już aż tak poważnym wykroczeniem.

Naprawdę? A to dlaczego?

Ponieważ mulice są bezpłodne, na pewno nie urodzą potwora, a tego właśnie się obawiano. Co innego, gdy mowa o seksie z krowami czy kozami... za to groziła kara śmierci! Dlatego wszyscy mieli mulicę...

I to wynika z Biblii?

Proszę ją poczytać: za zoofilię, onanizm, homoseksualizm i cudzołóstwo kobiet groził surowy wyrok. Ale wcale nie dlatego, że wiązały się z seksem!

Dlaczego zatem były karane?

Cudzołóstwo – za upokorzenie męża-patriarchy. Pozostałe przypadki – za marnowanie nasienia: dla Żydów nie było gorszego grzechu! Bo Jahwe nakazuje im być płodnymi.(...) "Pasja seksualna Żydów nie zna granic" – pisał pewien rzymski historyk. Seks nie stanowił problemu, problemem był brak potomstwa. Jeśli mężczyzna mający 20 lat i jeden dzień nie miał żony, było to bardzo źle widziane. Kawaler nie mógł też być rabinem...

Czy było tak również w czasach Jezusa?

Tak. I dlatego nie do pomyślenia jest, by Jezus był kawalerem! Jego wrogowie wykorzystaliby to, aby go zaatakować. A tego nie zrobili... Aha, i kobieta mogła stać u stóp ukrzyżowanego, dotykać go i widzieć nagiego tylko pod warunkiem, że była jego żoną. A Maria Magdalena nazywa Jezusa Rabom – to czułe określenie, jakim żony rabinów nazywały kiedyś swoich mężów...

Jak wyobraża sobie pan seksualność Jezusa?

Wygląda na to, że Syn Boży nie miał z nią żadnych problemów.

Tak, to była bardzo przebiegła koncepcja. I z tego powodu wymyślono Jezusa żyjącego w celibacie... Idąc z duchem czasów dziś należałoby celibat znieść. I raz na zawsze wymazać seks z listy grzechów. Ponieważ nie był grzechem ani w Biblii, ani z punktu widzenia Jezusa.



Skąd zatem wziął się celibat katolickich księży?

Celibat miał być reakcją chrześcijańskiego duchowieństwa na model władzy przekazywanej z ojca na syna. "Nie będziemy mieli dzieci, nie utworzymy świętej dynastii, jak żydowska czy egipska". Konstantynowi pomysł celibatu bardzo przypadł do gustu.

Ma pan na myśli wymianę: celibat w zamian za władzę?

Tak, to była bardzo przebiegła koncepcja. I z tego powodu wymyślono Jezusa żyjącego w celibacie... Idąc z duchem czasów dziś należałoby celibat znieść. I raz na zawsze wymazać seks z listy grzechów. Ponieważ nie był grzechem ani w Biblii, ani z punktu widzenia Jezusa.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 18:29, 15 Lut 2007    Temat postu:

Kupiła na Allegro łódź motorową za złotówkę

Żaganianka kupiła na Allegro łódkę wartą 40 tys. zł za... złotówkę.

Sprzedawca nie zastrzegł ceny minimalnej. Kiedy się zreflektował, skończył aukcję, myśląc, że do sprzedaży nie doszło.
Agnieszka Trzebińska od pół roku buszuje w internecie na internetowej aukcji Allegro. Jest dobrą klientką. Osoby, z którymi zawierała transakcje, wystawiają jej pozytywne komentarze. Pod koniec ubiegłego roku pani Agnieszka rozglądała się za łódką dla ojca, zagorzałego żeglarza.

13 grudnia znalazła ciekawą propozycję. Afuxx, allegrowicz z Rawicza, na portalu od 2001 r., wystawił AM 480, bezkabinową łódź motorową z wygodnym kokpitem dla wędkarzy. Taką łodzią można wypuścić się nie tylko na jezioro i rzekę, ale nawet na morskie przybrzeże. Łódka jest przystosowana także do uprawiania narciarstwa wodnego. Sprzedawca zachwalał jej stan, pływał nią zaledwie kilka razy, m.in. po Adriatyku i po Odrze.

- Jak zwykle dałam symboliczną złotówkę. Liczyłam się oczywiście z tym, że cena ostro wzrośnie. Łódkę można było można kupić od ręki za 41 tys. zł, korzystając z opcji "kup teraz", ale pomyślałam, że lepiej się potargować. W najśmielszych marzeniach nie wiedziałam, że wylicytuję ją za złotówkę - opowiada Trzebińska.

Po 45 minutach od złożenia przez nią oferty allegrowicz prawdopodobnie zreflektował się, że nie zastrzegł ceny minimalnej. Wedle tej opcji łódka nie mogłaby być sprzedana poniżej określonej wartości. Postanowił się wycofać i wybrał najprostszy sposób: po prostu zakończył aukcję. Pani Agnieszka dostała wiadomość od Allegro, że wygrała licytację.

- Sprzedawca nie zdawał sobie sprawy, że kończąc licytację, sprzedaje łódkę osobie, która zaoferowała najwyższą cenę. Kliknięcie komputerową myszką jest równoznaczne z uderzeniem młotka prowadzącego licytację - tłumaczy Sebastian Kordel, adwokat pani Agnieszki, który wkrótce złoży do sądu pozew przeciwko właścicielowi łodzi. Ten nie ma zamiaru sfinalizować transakcji.

- Próbowałam się z nim umówić. Usłyszałam, że za złotówkę mogę sobie kupić gazetę, a łódki nie dostanę. Mimo to wysłałam mu zapłatę pocztą. Ale przekazu nie odebrał - opowiada Trzebińska. - Potem usłyszałam, że on w ogóle nigdy nie posiadał takiej łódki.

Rzecznik portalu Allegro Bartek Szambelan przyznaje rację pani Agnieszce. - Sprzedający, wystawiając łódkę, wybrał model aukcji tradycyjnej, gdzie licytacja rozpoczyna się od złotówki. Dołożył jednocześnie opcję "kup teraz" na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych. W momencie kiedy zalicytował pierwszy oferent, opcja "kup teraz" automatycznie zniknęła. Sprzedawca wtedy zakończył aukcję przed czasem, tym samym zawarł transakcję z kupującym - tłumaczy Szambelan.

Czy sprzedający mógł uchronić się przed tak niekorzystnym obrotem sprawy? - Dobrze jest przeczytać regulamin i być świadomym, jakie konsekwencje niesie handel w internecie. Mógł przecież skorzystać z opcji "ceny minimalnej". A nawet jeśli tego nie zrobił, zanim zdecydował się na zakończenie licytacji, powinien wycofać ofertę pani Agnieszki, oczywiście podając rozsądny powód - dodaje Szambelan.

Kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Północ przyznał w precedensowym procesie dotyczącym sprzedaży auta w internecie, że wygrana na serwisie Allegro to umowa kupna-sprzedaży ze wszystkimi konsekwencjami. Nakazał oferentowi sprzedać auto - za wylicytowane 23 100 zł - choć cena rynkowa Jeepa Grand Cherokee z silnikiem o pojemności 4,7 cm (rok 2000) była co najmniej dwukrotnie wyższa. Sprzedawca tłumaczył przed sądem, że zapomniał w swej aukcji podać cenę minimalną (30-40 tys. zł), a poza tym zepsuł mu się modem i nie mógł tego skorygować przed końcem aukcji. Sąd uznał, że nie ma wątpliwości co do przebiegu aukcji i pozostaje jedynie prawna ocena sporu. Kodeks cywilny dopuszcza różne formy zawarcia umowy sprzedaży, a więc także formę elektroniczną. Allegro.pl jest aukcją taką jak inne, tyle że elektroniczną.

- Wiele osób traktuje Allegro jako formę bezpłatnego ogłoszenia. Wystawia ofertę, podaje swój numer telefonu, licząc, że dogada się z kupującym poza portalem. A aukcja w internecie to nie żarty - tłumaczy mec. Kordel.

.........................................




A jak dla mnie kolejny przyklad niedostosowania prawa do elementarnych zasad przyzwoitosci. Czy na tym maja sie opierac stosunki miedzyludzkie? - na zerowaniu na pomylkach, korzystaniu
z latwych okazji - pal diabli z krzywda dla innych...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 11 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin