Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ewolucja - nauka, teoria czy ideologia?
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 8:56, 15 Wrz 2009    Temat postu: Ewolucja - nauka, teoria czy ideologia?

Znalazłem dziś rano bardzo interesujący artykuł. Zapraszam do zapoznania się, mimo, że jest długi i chwilami nieco matematycznie zawiły.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 7:42, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Zmęczyłem!

I o dziwo - końcówka
Cytat:
Takiego zjawiska w działach nauki, które zdobyły szacunek, w ostatnich stuleciach nie było. A w mniej szacownych - nie było to powszechne. W normalnie funkcjonującą naukę wbudowane są sposoby naturalnie i mało boleśnie eliminujące szarlatanów i kłamstwa.

Jak zmienić sygnalizowany proces? Tak traktowaną naukę może przecież czekać kolaps. To poważnie niebezpieczeństwo. Szkoda byłoby naszej cywilizacji.


Felieton, bo dowód bardzo kruchy (nawet nie naśladuje dowodu), wpisuje się w "sygnalizowany proces". I wcale nie jest szkoda naszej cywilizacji, bo nauka nie jest constans i zarówno, jak wszystko wpisuje się w "panta rhei".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 7:52, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Tradycyjnie słabo Cię rozumiem - jaki dowód?; dlaczego słaby?.

Co do nauki to jak mniemam chodziło mu o to, że w dzisiejszym świecie co raz częściej w sfere naukową przenosi się "dogmatyczne ideolgie". Nikt nawet nie stara się naukowo rozważać pewnych rzeczy - autorytarnie ktoś stwierdza, że na ten przykład ewolucja jest naukowym faktem, że istnieje coś takiego ja "efekt cieplarniany" - i szlus. Przciwnicy "świętych" dogmatów zostają zwykle zakrzyczeni w posób nie mający wiele wspólnego z racjonalną argumentacją i zostają oszołomami (dobrze, że nie idą na stos jak kiedyś:)) To z całą pewnością racjonalnie pojmowanej nauce nie służy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:15, 16 Wrz 2009    Temat postu:

I wracając do tematu ewolucji - jeszcze takie coś o człowieku:

Cytat:
Gdyby prawdą było to, co mówią ewolucjoniści, to znaczyłoby to, że w ciągu 5-7 milionów lat, jakie minęły od czasu, gdy żył wspólny przodek szympansów i ludzi, 7 zaszło 40 milionów oddzielnych mutacji, tysiące modyfikacji transpozonów, modyfikacje długości chromosomu Y, liczne perycentryczne inwersje oraz fuzja chromosomalna. Ale w ciągu 6 milionów lat istniało tylko ok. 300 000 pokoleń – za mało, żeby osiągnąć wszystkie te zmiany.

Na czym polega współcześnie rozumiany dobór naturalny? Organizmy żywe – rośliny, zwierzęta i drobnoustroje – występują jako odrębne osobniki zdolne do zamiany właściwego dla siebie pożywienia w swoje własne ciało i do produkowania podobnych do siebie osobników. Osobniki te różnią się między sobą i różnice te zwiększają lub zmniejszają ich zdolność do wykorzystywania pożywienia i do własnej reprodukcji. Podobieństwo między osobnikiem i jego potomkiem jest rezultatem tego, że rodzice przekazują potomkom swój program genetyczny, cechy osobników wynikają zaś zarówno z tego programu, jak i z modyfikacji spowodowanych przez środowisko. Warunki zewnętrzne nie zmieniają jednak programu genetycznego, cechy nabyte nie dziedziczą się. Jedyne zmiany możliwe w tym programie to rzadko pojawiające się błędy przekazu, tzw. mutacje. Błędy te nie mają charakteru przystosowawczego. Najczęściej zmniejszają one zdolność do wykorzystania pożywienia, do przeżycia i rozmnażania się. Tylko nieliczne z tych rzadko występujących błędów zdolności te mogą zwiększać. Wówczas zmutowane osobniki z jakiegoś powodu są bardziej płodne lub rzadziej spotyka ich przedwczesna śmierć, dzięki czemu mają w życiu do dyspozycji więcej czasu na wykorzystanie swoich możliwości rozrodczych. Mówi się w związku z tym, że dobór naturalny działa albo przez różnicową płodność, albo przez różnicową przeżywalność. Z punktu widzenia losów życiowych jednostki są to dwa mechanizmy bardzo różne, ale z punktu widzenia ich wpływu na skład populacji (z punktu widzenia ewolucji) ich efekt jest dokładnie taki sam – stopniowe narastanie w populacji odsetka osobników o zmutowanym genotypie. Programy genetyczne, które zapewniają najlepsze przeżycie i największą liczbę wydanego potomstwa, utrzymują się w przyszłych pokoleniach, eliminując programy alternatywne. Cały system działa zatem w kierunku maksymalizacji przez pojedyncze osobniki prawdopodobieństwa przeżycia i liczby wydanego potomstwa. Istota ewolucji biologicznej przez dobór naturalny polega właśnie na tej maksymalizacji.

W latach 50-tych ubiegłego wieku brytyjski genetyk ewolucyjny, J.B.S. Haldane, wyliczył maksymalny stopień zmian genetycznych wywołanych różnicową przeżywalnością. W rezultacie niechętnie wywnioskował, że istnieje tu poważny problem, znany obecnie jako dylemat Haldane’a. 8 Jego obliczenia wykazują, że wiele gatunków wyższych kręgowców nie mogło wyewoluować w dostępnym czasie.

Ewolucja wymaga zastąpienia dawnych powszechnie występujących cech przez nowe rzadkie cechy. Jednak istnieją granice dla stopnia, w jakim te zastąpienia mogą mieć miejsce. Granice te zależą głównie od zdolności reprodukcyjnej gatunków. Dylemat Haldane’a dotyczy właśnie tych granic.

Wyobraźmy sobie populację złożoną ze 100 000 osobników. Wyobraźmy sobie następnie, że w populacji tej pojawiają się dwa osobniki, samiec i samica, posiadające jakąś nową cechę, podczas gdy pozostałe 99 998 organizmów posiada zamiast niej jakąś inną cechę. Wyobraźmy sobie w końcu, że ta nowa cecha powstała ze starej wskutek jakiejś korzystnej mutacji. Zadaniem ewolucji jest zastąpienie tej starej cechy przez nową. Aby to zadanie wykonać, różnicowa przeżywalność musi wyeliminować 99 998 osobników i wszystkich ich potomków.

Załóżmy, że ewolucja działa stale, pokolenie za pokoleniem przez miliony lat. Jedno pokolenie u człowieka trwa z grubsza trzydzieści lat, 9 a niektórzy przyjmują, że 25 lat. 10 Ponieważ jeszcze inni uważają, że dla ancestralnej linii hominidów ok. 4 milionów lat i wcześniej trwało ono 20 lat, 11 załóżmy taką najkorzystniejszą dla ewolucjonizmu wielkość. Według syntezy neodarwinowskiej zastępowane cechy są zwykle jakąś nową wersją genu-allela. Nowy gen zwykle różni się od starego jakimś zmutowanym nukleotydem. Jak wiele nukleotydów w tym tempie mogło zostać zastąpionych w ciągu 6 milionów lat? Jeśli jeden na pokolenie, to razem 300 000. A samych pojedynczych różniących się nukleotydów w genomach szympansa i człowieka jest 40 milionów. Nie mówiąc o innych typach różnic.

Czy można w ten sposób wyjaśnić pojawienie się znacznie ulepszonych czaszek, szczęk, zębów, stóp, mowy, postawy wyprostowanej, abstrakcyjnego myślenia i zachwytu dla muzyki?

A nie można zapominać, że powyższe wyliczenia są nadmiernie optymistyczne dla ewolucjonizmu.

Po pierwsze, dobór w przyrodzie nie jest tak doskonały, by w każdym pokoleniu ulegały eliminacji wszystkie osobniki ze starymi cechami pozostawały jedynie te dwa, które mają nową cechę i te dwa osobniki odtwarzały od razu całą populację. Ale jeśli dobór nie jest tak intensywny, to zastępowanie cech wymaga więcej czasu.

Po drugie, korzystne mutacje są niezmiernie rzadkie. Populacja 100 000 osobników prawdopodobnie nie jest zdolna do utworzenia nawet jednej korzystnej mutacji w każdym pokoleniu nawet przy wysokiej dzietności, a to ze względu na niewielkie prawdopodobieństwo mutacji (od jednej stumilionowej do jednej miliardowej na jedną zasadę i jedną replikację). 12

Po trzecie, nie uwzględniliśmy skutków mutacji niekorzystnych. Muszą one być wyeliminowane przez różnicową przeżywalność, ale to zwiększa koszty procesu.

Po czwarte, nie braliśmy pod uwagę tych okresów, kiedy populacja osiąga szczyt lokalnego dostosowania, nie podlegając tym samym żadnym zmianom. Zjawisko to znane jako staza jest główną cechą zapisu kopalnego. Punktualiści twierdzą, że gatunki istnieją większość swego czasu w stanie stazy. Na podstawie zapisu kopalnego Gould oszacował, że typowy gatunek trwa przez 90% swego czasu w stazie, kiedy nie występują żadne zmiany morfologiczne. 13 A taka staza morfologiczna prawdopodobnie oznacza też stazę genetyczną.

[Teoria przerywanej równowagi] ogranicza do pewnego stopnia zmienność genetyczną. Stopniowe i kolejno po sobie następujące zastępowanie genów nie będzie dobrym modele pochodzenia wyższych taksonów w sytuacji, w której przeważa staza. 14

Zjawisko stazy w istotny sposób redukuje czas, jaki jest dostępny dla zastąpień nukleotydów. Liczba takich zastąpień będzie więc wynosiła ok. jednej dziesiątej poprzedniej wartości, czyli ok. 30 tys. (w porównaniu z koniecznymi 40 milionami).

Po piąte, często cechy nie są zastępowane bezpośrednio przez inne cechy. Może istnieć wiele pośrednich etapów w takim procesie. Na przykład wiele zastąpień wymaga, aby kilka genów pojawiło się we właściwej kolejności i było wzajemnie powiązanych w chromosomach. Tego się nie osiągnie jednym zastąpieniem.

Po szóste, populacja hominidów nie mogła posiadać zdolności reprodukcyjnej wymaganej do tego procesu. Nie ma sposobu, by samica rodziła średnio 100 000 dzieci, a w mniejszych populacjach radykalnie spada prawdopodobieństwo pojawienia się korzystnej cechy.

Populacja musi ponosić koszty zastępowania. Ale jeśli nie jest ona w stanie ponosić tych kosztów, to trzeba przyjąć, że wyjaśnienia ewolucyjne nie są wiarygodne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 9:45, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Temat ciekawy zwłaszcza gdy uświadomimy sobie że proces ewolucji nie jest procesem kierunkowym.Tym samym powodzenie jednego gatunku jest uzaleznione od wielu czynników.Istnieja na to liczne dowody z analizy kopalnych reliktów naszej przeszłości, jak i "wielkich wymierań".Tyle narazie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 11:07, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Temat ciekawy zwłaszcza gdy uświadomimy sobie że proces ewolucji nie jest procesem kierunkowym.


Temat jest ciekawy zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że zaistnienie samego procesu ewolucji wedle zaprezentowanych matematycznych dowodów jest niezmiernie mało prawdopodobne o ile wogóle możliwe....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:06, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Może na razie unikniemy matematyki w opisie ewolucji.
Przedstawię swój punkt widzenia na bazie nabytej wiedzy.
Należy okreslić na jakim poziomie rozważamy proces ewolucji.Ja widze dwa poziomy do dyskusji.Pierwszy to róznorodnośc bycia wynikajaca z mutacji na poziomie genetycznym.Drugi poziom to modele według których przebiega ewolucja żywych gatunków. Zostawiając genetykę na boku zastanówmy się jakie znamy modelowe formy ewolucji.Pierwszą najstarszą to model propagowany przez Darwina.Kwinteswncją tego modelu jest konkurencja biologiczna, lepiej przystosowane w danych warunkach i czasie gatunki wypierają inne o mniejszym stopniu przystosowania .Jest to typowa gra o sumie zerowej.Jezeli jeden zwycięża to drugi traci.Czyli w ramach konkurencji "gorszy" gatunek zastępowany jest lepszym.
To podejście nie wyczerpuje bogactwa form.Otóz mozna zastąpić jeden gatunek drugim niekoniecznie poprzez biologicznę konkurencję . Weźmy na przykład ssaki i dinozaury.Obie grupy , gatunki miliony lat żyły razem.Kazdy gatunek miał swoją niszę ekologiczną.Ssaki były niewielkie ..wielkości szczura, prawdopodobnie prowadziły nocny tryb życia, nie wchodziły w drogę dinozaurom.
I chociaz biologicznie stały na wyzszym poziomie to nie zastąpiły dinozaurów, nie stanowiły dla nich konkurencji.Dopiero masowe wymieranie dinozaurów otwarło całkiem nową niszę ekologiczną dla ssaków.W ciągu kilku milionów lat powstały wszystkie główne rzędy ssaków , a niektóre z nich osiagały monstrualne rozmiary.Tak więc nastapiło zastapienie jednego gatunku przez drugi i to nie poprzez konkurencję biologiczną.
Wymieranie gatunków znane w naszej ziemskiej historii stało się niezbędnym czynnikiem w procesie ewolucji.
Oczywiście życie , proces ewolucji jest zróznicowany i modele te przeplatają się.
Można o ewolucji powiedzieć tak;
1.Życie chce być.
2.Życie na ogół nie ma wielkich wymagań.
3.Życie od czasu do czasu wymiera.
4.Życie trwa....o ile Człowiek w to się nie wmiesza.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:16, 16 Wrz 2009    Temat postu:

Tak Think

Ciekawe to jest. Także to, iż obok obowiązującej Teorii ewolucji coraz śmielej dywaguje się o pewnych jej niedoskonałościach. Być może teraz, gdy śmiech medialny ucichł warto przyjrzeć się np. teorii bądź co bądź genetyka prof. Giertycha?

W sumie takie "zaglądanie do ziemi" z przypadku skłania do zadumy. I mnie się zdarzało znajdywać w podziemiach całkiem dokładne odciski paprotników. Obiecywałem sobie wywieźć to na górę... ale jakoś nie zrobiłem tego. Mr. Green . Zresztą, gdy się człek lekko skupi nieomal w każdym kamieniu można coś znaleźć. Nasz glob jest dość mocno nafaszerowany śladami w skałach osadowych.

Sądzę, że Inca zapoda masę ciekawych kamyków. Ya winkles Jest nieomal cało-rodzinnie w temacie "zabrana"... Cenię sobie takie zakręcenia u ludzi...

Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 1:13, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Podoba mi sie ten temat. Ok! Uśmiecham sie na wspomnienie, jak prawie rok temu zasygnalizowałam taką kwestię w tematach "Ziemia od początku do końca" i "Gen? proszę wejść!". Napisałam wówczas o niedźwiedziu, który według Darwina mógłby się z upływem czasu przedzierzgnąć w rodzaj wieloryba i że zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy taka przemiana nie jest możliwa, bo DNA niedźwiedzia nie da się w żaden sposób przekształcić w materiał genetyczny wieloryba. I że sam Karol Darwin nieustannie powątpiewał we własną teorię, poszukiwał ciągle nowych dowodów. Pozwolę sobie ponownie zacytować jego słowa:
„Jest doprawdy coś wzniosłego w poglądzie, że Stwórca nadał niewiele postaci lub wręcz tylko jedną postać zarodkowi życia, które nas otacza, i że podczas gdy nasza Ziemia krąży zgodnie z prawami ciążenia, z jednego tak prostego zalążka powstało i nadal powstaje nieskończona wielość najpiękniejszych i najcudowniejszych form.” – podniosłego czy nierealnego?
Pisałam też o tym, że teoria mutacji genów i dobór naturalny są przydatne do wyjaśnienia przemian w ramach jednego gatunku, lecz nie ma mowy o zaistnieniu możliwości przemiany na tej zasadzie jednego gatunku w drugi.
Nie doszliśmy wówczas do żadnej konkluzji (i teraz pewnie też braknie nam wiedzy), ale nie dawało mi to spokoju. Dziękuję Szimanie, że mogłam sobie o tym przypomnieć. I że mogę sobie cichutko powiedzieć "no przecież mówiłam".
Może tym razem dowiem się czegoś więcej i obiecuję, że przeczytam cały artykuł, tylko ten czas...
Jeśli mogłabym prosić o używanie w miarę możliwości jak najmniej zawiłego słownictwa prayer


Mamy tu zwolenników teorii ewolucji i takich, którzy w nią powątpiewają (biologia molekularna daje dowody, że teoria ewolucji to za mało). Zapowiada się ciekawa dyskusja


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 1:22, 17 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 7:41, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Wygląda mi na to, że nikt, nawet w tym co pisze autor w swoim felietonie, a także sam reprezentuje, w najlepiej sobie znanych zagadnieniach, Ryzykuję, że patrząc na siebie jako znawcę w "zawodzie", i tak jestem niedokształcony, co można mi nie tylko zarzucać nie pisząc w czym, ale też udowodnić!
Niemniej popieram zdanie Ekora!
Temat ciekawy zwłaszcza gdy uświadomimy sobie że proces ewolucji nie jest procesem kierunkowym, a M.D. znacznie go uprościł do własnych celów wynikających z celów dydaktycznych czy też, o czym pisze, obalenia teorii ewolucji.

Niemniej, co nie jest tu zwyczaje, uzasadnię dwoma spostrzeżeniami, nadużyciami.
1. Nawet w modelu ewolucji jak najbardziej spłaszczonym czy prostolinijnym występuje krzywa Gaussa (krzywa rozkładu normalnego). I wedle niej zdarzenie ewolucyjne w fazie wstępnej ( a wedle krzywej od -oo), następuje raptowny wzrost do maksimum możliwości, a później zdarzenie traci na wartości, nie jest już ewolucyjne, jego znaczenie maleje, znika lub pozostaje jako niezauważalny standard, podstawa do następnego wzrostu. W tym aspekcie homo sapiens nie jest ostatecznym dziełem ewolucji. Przy naszych zmianach ewolucyjnych człek, tak przewidują nawet liczący tak jak M.D. przewidują innego już człowieka jeszcze przed 100 000 lat. No bo zważmy, po kiego człekowi ciało, masa, jeżeli ma myśleć, a nie walczyć z przyrodą? I tak z pokolenia na pokolenie są pewne zmiany bez obowiązku mutacji genów. Czyli nie samymi genami człowiek, jak i zwierzęta, jak i flora istnieje.
2. Jeżeli autor opowiada się tylko przy prawdopodobieństwie mutowania genów wynoszącym dla każdego przypadku p1*p2*......*pn, to upiera się że zmiany genetyczne mają takie samo prawdopodobieństwo, jak katastrofa na jednotorowym przejeździe kolejowym polegająca na zderzeniu się razem samochodu osobowego z ciężarowym z pociągiem osobowym i z naprzeciwka towarowym. To prawdopodobieństwo nie powinno być w ogóle być brane pod uwagę, o czym dalej. A pomija mutacje powstające przy rozdzielnym występowaniu, tych zdarzeń. Nawet odnośnie zderzeń na wymienionym tymże przejeździe kolejowym. Wymienię je np dla 4, bo są to p1, p2, p3, p4, p1p2, p1p3, p1p4, p2p3, p2p4, p3p4, p1p2p3, p1p2p4, p1p3p4, p2p3p4, p1p2p3p4 i od 1 odjęte te wszystkie, czyli przypadki, gdzie nie zaszło ani jedno ze względu na wielkości procentowe. A samo p1+p2+p3+p4 (zdarzyło się cokolwiek z 4 przynajmniej raz) jest już tak duże, że następna mutacja pokoleniowa zmienia coraz więcej nawet przy tych samych występujących zdarzeniach.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 10:28, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Prowadząc rozważania na poziomie ogólnym ..uważam że źródłem wiarygodnych informacji o ewolucji są odkrycia kopalne.Rozważania natury teoretycznej są ciekawe.Ale wnioski płynace są wynikiem interpretacji i przyjętych założeń.Badania wykopaliskowe dają "namacalne dowody". A mozliwość swobodnej interpretacji jest ograniczona. Badania wykopaliskowe zdaje się potwierdzają dwa modele, Darwinowski ..konkurencji biologicznej i model zastępowania jednego gatunku przez drugi..ten model zwiazany jest z wymieraniem gatunku.Znamy 4-5 masowych wymierań, ale praktycznie tych wymierań było o wiele więcej, może na mniejszą skalę , ale były.Śmierć jednego gatunku jest w zasadzie przedłużeniem życia na Ziemi.Stagnacja niesie bowiem za sobą zagładę wszelkiego zycia. Dziwne to , ale prawdziwe.
Ile gatunków istniało odkąd powstało życie na Ziemi nikt dokładnie nie wie.Uczeni okreslają to w granicach od 30 miliardów do 4 bilionów.Skala rozbiezności świadczy o dosyć małej jeszcze wiedzy jaka dysponujemy.Nawet przyjmując duż liczbę to okazuje sie ..tak uczeni uważają że 99,99% wszystkich gatunków już nie istnieje.To co widzimy wokół nas jest ułamkiem procenta ozywionej materii która istniała w dziejach Ziemi.Pokazuje skalę prób i drogę jaką przebywa ewolucja . Mówi sie że czas zycia zaawansowanych żywch organizmów wynosi ok.4milionów lat. Nasz gatunek właśnie tyle lat istnienia liczy.Czyżby zbliżał się kres?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 10:30, 18 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 6:43, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Nauka, teoria czy ideologia?
1. Ideologia już raczej NIE. BO.
Ideologia jest to powstała na bazie danej kultury wspólnota światopoglądów, u podstaw której tkwi świadome dążenie do realizacji określonego interesu klasowego lub grupowego albo narodowego. A Światopogląd – względnie stały zespół sądów (często wartościujących), przekonań i opinii na temat otaczającego świata czerpanych z rozmaitych dziedzin kultury, głównie z nauki, sztuki, religii i filozofii.
Na tej podstawie nic nie wiem o istnieniu świata, że jest, a w dodatku jest materialny, czy w części falowy lub jeszcze inny. Jedynie co o nim wiem, to jest taki, jaki w swojej części go odbieram.

2. Teoria - TAK.
Nic do tyłu. Nawet przestępcy upierającemu się, że on swego czynu dokonał, trzeba udowodnić jego winę! Jak też biorąc pod uwagę często wyimaginowane dowody i bezwinne skazania, wynika, że nic do tyłu.
Logika wyraźnie mówi, że każdy fakt jedynie świadczy o sobie, a nic o przyczynie jego powstania. Jak wiadomo, w logice jest, że 1->1= 1 i z 0->1=1, więc o przyczynie możemy mówić z prawdpopodobieństwem bycie czegoś przyczyną lub na podstawie powtarzxalnych podobieństw lub powiązaniami z innymi faktami. Ale i bywa, że i to zawodzi. Niemniej bez przypuszczań, wiązań nie z badamy, nie wywnioskujemy niczego. Więc jeżeli nie jesteśmy przekonani do czegoś - zawsze jest to TEORIA.

3. Nauka - też. Ponieważ już za dużo faktów jest ze sobą powiązanych, a co gorsze/lepsze, są przyczyną do tłumaczeń dalszych badań i odkryć. DO obalania teorii przeciwnych czy rozpatrywania podobnych teorii jej niepasujących.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 9:25, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
..uważam że źródłem wiarygodnych informacji o ewolucji są odkrycia kopalne


Wiarygodnych??? - a niby co w temacie ewolucji mówią nam wykopaliska? Wszak wszystki szczątki wykopanych stworzeń pochodzą z okresów stazy - przdstawiają nam obraz w pełni wykształconych gatunków. Nawet zacięci ewoluconści zgadzają się że słabym punktem teorii jest to, że w żaden sposób nie można jej udowodnić empirycznie. Zauważ, że np. jakkolwiek paelntolodzy zdołali określić ramy czasowe trwania poszczególnych gatunków, określili kiedy miały miejsce "wielkie wymierania" ale nigdy nie znaleźli niczego co otrafiłob uzasadnić tezę, że po wielkim wymieraniu mielibyśmy coś co ewolucjoniści oreślają mianem wielkiego róznicowania. Na ten przykład istnieje ogrom wykopalisk szczątków z okresu sprzed 60mln lat. Po tej magicznej dacie następne wykopaliska ukazują nam wpełni rozwinięty (w okresie stazy) świat ssaków i ptaków z wczesnego trzecirzędu. Różnicowanie gatunków następować by musiało w iście stachonowskim tempie nowe gatunki musiałyby wykształcać się niemal z pokolenia na pokolenie - a to juz nie jest nawet małoprawdopodobne to niemożliwe. Tak jak niemożliwe jest różnicowanie gatunków jednokomórkowych rozmnażających sie metodą podziału co udowodnił Hoyle a o czym pisano w pierwszym z prezentowanych przeze mnie artykułów (których to widocznie nawet nie przeczytaliście). Skoro więc matematycznie rzecz biorąc ewolucja na poziomie jednokomórkowców nie może zachodzić to proszę powiedzieć jak możlwe jest wogóle wykształcenie się bardzie skomplikowanych form, które to przy przyjęciu absurdalnie mikrych prawdopodobieństw teoretycznie byłyby zdolne do ewolucji? Tak na marginesie prawdopodobieństw to gdzieś czytał coś takiego - idąc przez łąkę znajdujemy przypadowo zegarek - bez żadnego zastanowienia przyjmujemy, że zegarek jest tworem człowieka (jego projektem) nie zastanawiając se nawet, że każde źdźbło trawy wśród której rzeczony zegarek leżał stanowią same w sobie konstrukcje biliardy, biliardów bardziej złozoną niż cały zegarek. Ta trawa dla nas jest tworem natury (powstała spontancznie, przypadkowo). Automatycznie przyjmujemy, że jest zupełnie nieprawdopodobnym, żeby konstrukcja typu - zegarek wykształciła sie spontanicznie choć jest to o niebo bardziej prawdopodobne niż spontaniczne powstanie choćby najbardziej prymitywnego jednokomórkowca.

Wracając do pytania postawionego w temacie - teoria na pewno, bo przy załozeniu pewnych (choćby i absurdalnych) danych wyjściowych, próbuje nam coś określić. Przy czym na pewno nie jest teorią naukową - teorii, której w żaden sposób nie można udowodnić - czy to empirycznie czy za pmoca narzędzi matematycznych - tak nazwana byc nie może. I teraz gładko przejdę do "ideologi", powiedzcie proszę jak nazwać wątłą teorię, wewnętrznie niespójną z której nagle robi się obowiązująca dotrynę - uczy się o niej dzieci (nie jako o teorii ale jako o obiektywnej prawdzie), tym samym z ewolucji - teorii, zrobiono ewolucję - doktrynalna prawdę - nie trzeba jej udowadniać ona jest i już. A to już bardzo blisko do podejścia stricte ideologcznego....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 10:09, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
I teraz gładko przejdę do "ideologi", powiedzcie proszę jak nazwać wątłą teorię, wewnętrznie niespójną z której nagle robi się obowiązująca dotrynę - uczy się o niej dzieci (nie jako o teorii ale jako o obiektywnej prawdzie), tym samym z ewolucji - teorii, zrobiono ewolucję - doktrynalna prawdę - nie trzeba jej udowadniać ona jest i już. A to już bardzo blisko do podejścia stricte ideologcznego....


- doktrynalna prawda, obowiązująca doktryna, do której .. pasują dokładane i odkrycia i kierunki jej rozwoju. Dokładając do niej to, co wytykają jej sceptycy i ją obala, stanowi element jej badań i poszukiwań.
- uczy się o niej dzieci - a dzieci mają swój rozum i będą za nią lub przeciw! Może i bajki są szkodliwe i nie powinny być opowiadane dzieciom? A jaki wiek jest właściwy do nauki o ewolucji "darwinowskiej"? No bo albo komuś w jakimś wieku trzeba to przekazywać, albo nikomu. Ale i tak zakazany owoc owocuje najlepiej! To dopiero byłaby propaganda dla tego kierunku nauki ogólnie!!!!
- I teraz gładko przejdę do "ideologi", powiedzcie proszę jak nazwać wątłą teorię, wewnętrznie niespójną z której nagle robi się obowiązująca doktrynę . No to czekam na uświadomienie mnie o innej doktrynie wyjaśniającej "ewolucję" czy cokolwiek innego i pasującą lepiej lub gorzej do ewolucji świata i życia!

Zmusiłem się jeszcze raz do przeczytania o stazie. I nic odkrywczego. Występująca tu staza służy tylko w celu rozmydlenia tematu. Jest to uproszczenie modelu ewolucji, w jedynym celu, czyli w celu obalenia teorii. Staza jest to uproszczenie czy spłaszczenie rozkładu normalnego (krzywej Gaussa) lub rozciągnięcie jej wierzchołka (maksimum) na prawie całą populację. Inaczej stazy nie mogę przyjąć jak ułamek i to zauważalny, bo z zapisu archeologicznego, a to nie musi być i takie występowanie eksponatów jest wyjątkowe!, a to jest nieprawdą i niepotrzebne ewolucji.

Drugi raz muszę zaprotestować, że nie ma nic takiegojak zmiana gen po genie i dodatkowo w jednym i to określanym "w prawidłowym", w "we właściwym", "w najlepszym", "najprawidlwym" kierunku. W ogóle to protestuję przeciw uważaniu, że człowiek jest ukoronowaniem i najlepszym okazem ewolucji. Co to za bzdury? Wszystko jest wypadkowe. Tak się właśnie złożyło. Człek jest w dalszym ciągu ciągiem ewolucji, a nie jego jej "koniec". To, że zdajemy sobie z tego sprawę, że jesteśmy, że wnioskujemy, jak powstaliśmy, to nie musimy tego robić i to uznawać.

Jak na przykład zagrażający nam wirus grypy mutuje? Gen po genie? Więc był okres ... od początku życia, że mutacje zachodziły prawie gen po genie, a przynajmniej pierwsza mutacja miała tą cechę. Ale w dzisiejszych czasach czy czasach 100 milionów np. wcześniej? Przy takiej złożoności?
Przyjrzyjmy się komórce z jądrem i mitochondriami. Przecież jądro komórkowe czy mitichondria są to są najwyraźniej wirusami. Z tym, że jądro to wirus, który zawładną komórką, a mitochondria, to wirusy obezwładnione przez komórkę!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 13:31, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Panesz jak już musisz się upijać w niedzielę rano to przynajmniej bądź łaskaw potem nie "tworzyć", bo przynajmniej ja nijak nie mogę pokapować o co Ci chodzi. Jeśli jestem wyjątkiem to przepraszam i proszę jednocześnie kogokolwiek z użytkowników o "tłumaczenie"...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin