Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

JAKĄ PRZYSZŁOŚĆ MA KRAJ
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48 ... 62, 63, 64  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 21:35, 19 Mar 2007    Temat postu:

Catherine Zeta Jone Throatjob!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:33, 19 Mar 2007    Temat postu:

Ministerstwo Gospodarki: wzrost PKB może przekroczyć 7 proc.!!!

Wzrost PKB w I kwartale bieżącego roku może wynieść lub nawet przekroczyć 7 proc. - prognozuje, po danych o dynamice produkcji w lutym, Ministerstwo Gospodarki.

GUS podał w poniedziałek, że produkcja przemysłowa w lutym wzrosła o 12,9 proc. rok do roku, po wzroście o 15,4 proc. rdr w styczniu, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 2,1 proc. Produkcja przemysłowa wyrównana sezonowo wzrosła w II rdr o 13 proc., a mdm wzrosła o 2,7 proc.

Szacunek rynku wskazywał, że produkcja przemysłowa w lutym, w ujęciu dwunastomiesięcznym, wzrosła o 13,0 proc., natomiast w porównaniu ze styczniem spadła o 1,1 proc.

- Powyższe dane wskazują, że wzrost PKB w I kwartale może wynieść lub nawet przekroczyć poziom 7 proc. - napisali eksperci Departamentu Analiz i Prognoz Ministerstwa Gospodarki w komentarzu do danych GUS.

Departament Analiz i Prognoz (DAP) oczekuje, że w wyniku działania czynników sezonowych (dwa dni robocze mniej) wzrost produkcji w kolejnym miesiącu będzie niższy niż 10 proc., co powinno przyczynić się do wzrostu produkcji sprzedanej przemysłu w I kwartale na poziomie ok. 12 proc. Według DAP, wzrost sprzedaży przetwórstwa przemysłowego powinien w marcu wynieść ok. 13 proc.

- Dynamiczny wzrost produkcji przemysłowej powoduje wzrost presji cenowej. Wskaźnik cen produkcji sprzedanej wzrósł z 3,1 proc. w styczniu do 3,6 proc. w lutym 2007. DAP oczekuje stabilizacji tego wskaźnika w marcu - napisano w komentarzu.

Zdaniem ekonomistów DAP, dynamiczny wzrost produkcji budowlano-montażowej w lutym na poziomie 57,1 proc. rdr wynika ze sprzyjających warunków meteorologicznych.

- Wyrównany sezonowo wzrost produkcji budowlano-montażowej w II wyniósł 30,9 proc. i wzrósł o 2,4 proc. wobec I 2007. Uprawdopodabnia to nasze szacunki wzrostu produkcji budowlano-montażowej w I kwartale ok. 50 proc. względem analogicznego kwartału 2006 roku - napisali eksperci Departamentu Analiz i Prognoz Ministerstwa Gospodarki w komentarzu do danych GUS.
onet.pl
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:35, 19 Mar 2007    Temat postu:

Szkło kontaktowe w wersji TV TRWAM!!!!

[link widoczny dla zalogowanych]


i coś jeszcze dla 'zbrzydzonej młódzi"

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:38, 19 Mar 2007    Temat postu:

Raport specjalny
Gen. Jaruzelski odpowie za stan wojenny!!

Wkrótce akt oskarżenia ws. stanu wojennego!!!

Najdalej do połowy kwietnia pion śledczy katowickiego IPN chce skierować do warszawskiego sądu akt oskarżenia m.in. przeciwko generałom wojska polskiego, odpowiedzialnym za wprowadzenie w 1981 r. stanu wojennego.


Instytut Pamięci Narodowej zapowiadał wcześniej zakończenie trwającego prawie 2,5 roku śledztwa w tej sprawie do końca marca. Jak zapewniła naczelnik pionu śledczego Instytutu w Katowicach, prokurator Ewa Koj, termin ten zostanie dotrzymany.


REKLAMA Czytaj dalej



Prokurator powiedziała, że trwają ostatnie czynności, polegające głównie na sporządzaniu protokołów zaznajomienia z aktami sprawy w stosunku do tych podejrzanych, którzy wyrazili chęć zapoznania się z nimi. Ostatni protokół powinien być gotowy 26 marca. Następnie, po upływie trzech dni, nastąpi zamknięcie postępowania.

Ewa Koj zaznaczyła, że ewentualne opóźnienie mogłoby nastąpić jedynie wtedy, gdyby podejrzani złożyli nowe wnioski dowodowe. Prokurator prowadzący śledztwo nie musi ich jednak uwzględnić, jeżeli uzna, iż wnioskowane materiały są już w aktach lub nie mają istotnego znaczenia dla śledztwa.

Zarzut - zbrodnia komunistyczna

Zgodnie z procedurą, od zamknięcia śledztwa do skierowania do sądu aktu oskarżenia nie może minąć więcej niż 14 dni. Obszerny dokument jest już przygotowywany od kilku tygodni. Akt nie obejmie dwóch podejrzanych - w 1981 r. członków Rady Państwa - których wiek i stan zdrowia nie pozwalają na uczestnictwo w procesie. Ich sprawy zostaną wyłączone z postępowania i zawieszone. Prokurator Koj nie ujawniła, o kogo chodzi.

Akt oskarżenia będzie przesłany do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, IPN będzie jednak sugerował sądowi, aby ten zwrócił się sądu apelacyjnego o przeniesienie sprawy do sądu okręgowego. Według Ewy Koj, przemawia za tym waga i zawiłość sprawy, w której podejrzanymi są osoby, z racji pełnionych funkcji podlegające osądzeniu przez Trybunał Stanu.

W śledztwie dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego zarzuty postawiono 11 osobom, w tym generałom Wojciechowi Jaruzelskiemu, Czesławowi Kiszczakowi i Florianowi Siwickiemu. Gen. Jaruzelskiemu IPN zarzucił zbrodnię komunistyczną, polegającą na kierowaniu "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw".
Drugi zarzut wobec gen. Jaruzelskiego to podżeganie 13 grudnia 1981 r. członków Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny) do przekroczenia ich uprawnień poprzez uchwalenie w trakcie trwania sesji Sejmu PRL i wbrew Konstytucji dekretów o stanie wojennym, datowanych formalnie na 12 grudnia.

Ten sam zarzut postawiono też gen. Tadeuszowi Tuczapskiemu, który w 1981 r. był wiceszefem MON i członkiem Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Tuczapski jest też podejrzany o udział w wymienionej grupie przestępczej, podobnie jak inny członek WRON, b. szef Sztabu Generalnego WP gen. Florian Siwicki. Kolejnym podejrzanym o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym" jest b. I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania, który usłyszał zarzut IPN w kwietniu ubiegłego roku. W maju zarzut udziału w wymienionej grupie przestępczej IPN przedstawił także innemu członkowi WRON, byłemu szefowi MSW gen. Czesławowi Kiszczakowi.


REKLAMA Czytaj dalej



Nie przyznają się do winy

Kolejnym podejrzanym w tym śledztwie jest były podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Tadeusz S. IPN wydał też postanowienie o przedstawieniu zarzutów gen. Mirosławowi Milewskiemu, byłemu szefowi MSW, członkowi Biura Politycznego i sekretarzowi KC PZPR. Gen. Milewskiemu nie można przedstawić zarzutów ze względu na jego stan zdrowia.

Wcześniej, w kwietniu 2005 r. IPN postawił zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z wprowadzeniem stanu wojennego pięciu członkom Rady Państwa PRL. Zdaniem prokuratorów IPN, członkowie Rady Państwa przekroczyli swoje uprawnienia, sankcjonując wprowadzenie stanu wojennego poprzez uchwalenie 13 grudnia 1981 r. czterech dekretów. Takie zarzuty postawiono Kazimierzowi B., Tadeuszowi M., Eugenii K., Emilowi K. i Krystynie M. Podejrzani nie przyznali się do winy.

Postępowanie w sprawie wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęło się w październiku 2004 r. W jego trakcie śledczy IPN przeanalizowali m.in. dokumenty z Kancelarii Sejmu i Kancelarii Prezydenta, a także akta Układu Warszawskiego. Dokumenty stanowią znaczną część materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie. Podejrzani nie przyznali się do winy, odmówili składania wyjaśnień, niektórzy z nich wnosili o możliwość zapoznania się z aktami. (al)
wp.pl


NARESZCIE !!!!!!!!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:40, 19 Mar 2007    Temat postu:

Wytwórnia śmądactwa postkomunistycznego daje plony - młode homosovieticusy wychowane w niewoli , bez dumy i poczucia przynależności narodowej!!

Gdzie się podziała nasza duma?
Polacy na Wyspach wstydzą się swojego pochodzenia
Za PRL-u rząd był w Londynie, a naród w kraju. Teraz jest odwrotnie – mówi nowe polskie przysłowie. Wyziera zza niego niewygodna prawda nie tylko o skali nowej emigracji, ale też o naszej narodowej dumie. A właściwie o jej braku.
Anglicy wieszają swoje flagi w oknach, śpiewają "God Save The Queen" z ręką na sercu, publicznie manifestują swoje przywiązanie do narodowych symboli. A my, Polacy? Obecny prezydent to dla nas "kartofel", a poprzedni "magister". Zakurzone polskie flagi wyjmujemy z szaf, gdy wygrywa reprezentacja albo skacze Małysz. Z hymnu umiemy tylko pierwszą zwrotkę. Słowem, polskość to dla nas obiekt wstydliwy.

Z dala od swoich

Według przekrojowego sondażu amerykańskiego National Opinion Research Center, Polacy zajmują 33. miejsce w rankingu dumy narodowej. To smutne, bo badane były tylko 34 narodowości. Polska wyprzedziła jedynie specyficzną społeczność wschodnich Niemców.

Za tymi badaniami idzie rzeczywistość życia na Wyspach. Polacy tu mieszkający i pracujący chowają swoją dumę głęboko, a u wielu pojawia się wstyd: - Wstyd za rodaka, który żłopie piwsko pod hinduskim sklepem, który wrzeszczy "mada-faka!" wytaczając się ze stacji metra, który gada przez komórkę używając słowa na "k", jak przecinka – wymienia Damian, wykształcony 28-latek z Warszawy. – Naprawdę przeżyłem taką "podróż do Polski", gdy zabłądziłem i trafiłem do jakiejś dzielnicy w zachodnim Londynie, opanowanej przez ziomków. Te wszystkie trzy sytuacje zaobserwowałem w ciągu 15 minut, gdy stałem na przystanku, chcąc się stamtąd wydostać. Od tej pory postanowiłem, że nie będę mówił po polsku w miejscach publicznych. No i unikam takich części Londynu, w których zagęszczenie rodaków staje się nie do wytrzymania. Żadnych sentymentów – dodaje.



Wśród młodej emigracji przeważa pogląd, że nie ma się co obnosić ze swoją tożsamością w brytyjskim środowisku. Jesteśmy tutaj tanią siłą roboczą, zajmujemy podrzędne stanowiska, więc duma jest nie na miejscu. – Cóż, większość z nas gania ze ścierką w barach i hotelach, zmienia pieluchy angielskim dzieciakom albo miesza beton na budowach – nie owija w bawełnę 32-letnia Anna. – Wymaga się od nas, byśmy byli mili i sympatyczni, a nie manifestowali swoje narodowe zalety, opowiadali o bohaterskich lotnikach albo o tym, jak zatrzymaliśmy turecką nawałę pod Wiedniem.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:41, 19 Mar 2007    Temat postu:

Lis i Karnowski o konwencji PiS!!

Konwencja PiS to rzeczywiście nowe otwarcie?

"Wczorajsza konwencja PiS oznacza nowe otwarcie w sferze słów. Liderzy nie mogli się zdecydować w najważniejszej sprawie: czy wielki sukces już był, czy dopiero będzie. Wystąpienia przypominały zaklinanie rzeczywistości w połączeniu z propagandą sukcesu." - pisze Tomasz Lis. "Jeśli ktoś będzie kiedyś pisał polityczną historię tej władzy, nie będzie mógł pominąć wczorajszego wystąpienia premiera" - ripostuje Michał Karnowski.

Tomasz Lis
Dyrektor programowy Polsatu
Konwencja może się okazać dobrą lub złą informacją dla Polski. Dobre byłoby poświęcenie większej uwagi przyszłości niż przeszłości oraz mówienie nowym językiem. Z drugiej strony, istnieje ryzyko, że jeśli PiS zajmie się gospodarką, której do tej pory odpuszczał, to ją po prostu popsuje.
Usłyszeliśmy, że sukces odniesiono w budownictwie, choć wiadomo, że to nieprawda, podejrzewam więc PiS o utratę kontaktu z rzeczywistością. Premier Gilowska mówiła o konieczności obniżenia kosztów pracy, ale przecież od półtora roku takie same deklaracje słyszymy od wszystkich polityków PiS. Zamiast o tym mówić, trzeba to w końcu zrobić.
Jako pozytywną odbieram deklarację Ludwika Dorna, że kto nie jest przeciw nam, jest z nami. Do tej pory PiS rządził na zasadzie: kto nie jest z nami, ten przeciwko nam. Zmiana oznaczałaby przesunięcie się w stronę środka. Konwencja była próbą pokazania Polsce nowej twarzy, ale także mobilizacji zmęczonych kadr. Zużycie materiału było widać gołym okiem.


Michał Karnowski
Publicysta DZIENNIKA
Było to bowiem coś więcej niż kolejne expose, niezbędne po roszadach w rządzie. Coś więcej niż mobilizowanie zwolenników do dalszej - to słowa premiera - "krętej drogi". To było wyznanie wiary działaczy i wyborców PiS. Wiary w silne państwo z dobrą, tajną łącznością rządową i silną pozycją międzynarodową, ze skutecznymi sądami. W państwo, które według szefa rządu jest budowane. I choć w wielu punktach prosiło się o polemikę, to generalnie ta część zabrzmiała jak solidne niedzielne kazanie. Zgrabnie powiedziane bez obrażania innych. Wiadomo jasno, o co chodzi. Gorzej z częścią drugą. Bo wiarę Kaczyńskiego w szykowany reformatorski skok - w informatyzację, unijne fundusze, wózek ustaw i pakt społeczny - trudno podzielić. Brakuje konkretów. Tak jak do tej pory brakowało woli, by ograniczyć partyjną zachłanność na posady. Frazy o przyszłości przypominały więc raczej tureckie kazanie, bez szans na przejście do historii.


Lis pisze o zuzyciu materiału - chyba o sobie?
Bo jego program to porażka odkąd zaangażował sie w politykę GW. Pisze, ze premier kłamie - to Lis kłamie, bo JK nic nie mówił o sukcesach w budownictwie - wręcz przeciwnie, mówił, że obietnice nie zostały spełnione, ale rząd pracuje nad tym, nie zrezygnował i przedstawi projket kredytów dla średniozamoznych.
Jednym zdaniem - kłamiecie Panie Tomaszu Lis
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:42, 19 Mar 2007    Temat postu:

Najlepsze kadry SB - czyli jak z agenta zostać biznesmenem!!!!

Sylwetka pułkownika Makowskiego
2007-03-16 23:35 Aktualizacja: 2007-03-16 23:37

Superszpieg czy konfabulant

Uchodził za jednego z najzdolniejszych oficerów wywiadu swojego pokolenia. Działacze podziemnej "Solidarności" zapamiętali go jako szefa Wydziału XI, który bezwzględnie zwalcza opozycję. W raporcie Macierewicza opisano go jako groźnego konfabulanta - pisze DZIENNIK o pułkowniku Aleksandrze Makowskim.

1.
Warszawa, sobota, wczesne przedpołudnie 3 marca 2007.
Elegancki apartament na obrzeżach miasta. Aleksander Makowski podnosi się ze skórzanego fotela. Pułkownik jest jednym z głównych bohaterów raportu Macierewicza. Nazywają go w nim konfabulantem. Działacze podziemnej "Solidarności" zapamiętali go jako niebezpiecznego oficera wywiadu, szefa Wydziału XI, który zwalczał opozycję.
Makowski nie wygląda na superagenta. Zachował chłopięcą sylwetkę. Mimo 56 lat na karku co rano biega po kilka kilometrów. Ma na sobie trochę niemodną skórzaną kurtkę, pogniecioną czarną koszulkę i błękitne dżinsy podciągnięte wysoko do góry. W oczy rzucają się tylko bardzo eleganckie brązowe buty ze złotymi sprzączkami i ogorzała od wiatru i słońca twarz.
"Świeża opalenizna z Afganistanu?"
"Trzeba było posprzątać po ujawnieniu raportu" - mówi. Makowski, czyli Aleks, jak nazywają go koledzy z wywiadu, to jedna z najbardziej tajemniczych postaci w Polsce.

2.
Uchodził za jednego z najzdolniejszych oficerów wywiadu swojego pokolenia. Pracę szpiega zaczął w wydziale amerykańskim. W 1976 roku skończył podyplomowe studia prawnicze w Harvard School of Law. Potem pracował w przedstawicielstwie PRL przy ONZ, a następnie w sekretariacie Narodów Zjednoczonych. Do Wydziału XI, który zajmował się rozpracowaniem "Solidarności", Makowski trafił z własnej woli na początku lat 80. Młodemu oficerowi nudziło się w sekcji, która zajmowała się Ameryką.
"Wywiad miał nieograniczone dojście do informacji zebranych przez inne piony SB, pieniądze, nie musiał się wykazywać szybkimi rezultatami: rewizjami czy aresztowaniami. Mógł wreszcie podjąć rozpracowanie <Solidarności> od Zachodu. Działał długofalowo i bez skrupułów" - opowiada słynny opozycjonista, obecnie marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
W rozmowie z nami Makowski potwierdza, że jego zadaniem było tropienie źródeł finansowania "Solidarności" i kanałów przerzutu pieniędzy i sprzętu z Zachodu. Sprawiał się dobrze i szybko awansował - w 1985 roku, w wieku zaledwie 34 lat, został szefem Wydziału ds. Zwalczania Dywersji Ideologicznej i pełnił tę funkcję do 1988 roku. Po latach, w filmie nakręconym przez BBC w 1999 roku, Makowski chwalił się, że dowodzony przez niego wydział kontrolował 80 procent transportów, jakie zachodnie organizacje słały do podziemnej "S".
Makowski miał kilku cennych agentów w szeregach opozycji. Jednym z nich był Zdzisław Pietkun ps. Irmina, który działał w otoczeniu Jacka Merkla - wówczas jednego z czołowych działaczy "S". Makowski najpierw rozpracowywał Merkla. Potem w drugiej połowie lat 80. chciał go zwerbować. Sam Merkel twierdzi, że Makowskiego spotkał dopiero w latach 90.
- Nawiązaliśmy sympatyczne stosunki. Jak kombatant z kombatantem - opowiadał w programie "Misja specjalna" z września zeszłego roku.

3.
Rzym, 1990 r. Makowski od dwóch lat jest pracownikiem polskiej ambasady. Tylko oficjalnie. W rzeczywistości jest szpiegiem. Gdy pracuje w Rzymie, w Polsce dochodzi do rewolucji "Solidarności". Ludzie, których tropił, zmienili się w szanowanych polityków. Kolejnym ciosem było zlikwidowanie SB, w której strukturze działał wywiad PRL.
W sierpniu do rzymskiej ambasady przyszedł szyfrogram z MSW. Makowski dostał wezwanie do powrotu. Jeden z młodych solidarnościowych urzędników resortu chciał się z nim spotkać. Rozmowa w budynku przy Rakowieckiej miała nieoczekiwany przebieg. Dano mu do zrozumienia, że jest cennym oficerem i ma szansę na dalszą pracę. Była jednak sprawa, o której nie wiedział ani Makowski, ani młody urzędnik. Jeszcze przed rozmową pułkownik zaocznie został negatywnie zweryfikowany, a to oznaczało natychmiastowe zwolnienie ze służby.
"To było oczywiste" - opowiada jedna z osób zbliżonych do komisji. "Z tak zszarganą przeszłością nie miał najmniejszych szans".
W całym wywiadzie negatywnie zweryfikowano tylko dwie osoby: Makowskiego i jego następcę w "jedenastce" Wiesława Bednarza.

4.
Jego koledzy z roku ze szkoły wywiadu w Kiejkutach: Gromosław Czempiński i Bogdan Libera zostali w Służbie. Po kilku latach dosłużyli się generalskich lampasów. Makowski - jeden z najzdolniejszych z rocznika - był na aucie.
Szybko znalazł pracę w firmie należącej do Rudolfa Skowrońskiego - tajemniczego biznesmena uwaanego wówczas za jednego z najbogatszych w kraju. Makowski pytany przez nas, skąd zna Skowrońskiego, powiedział, że z piaskownicy. Kiedy stwierdziliśmy, że to niemożliwe, bo piaskownica biznesmena była w podwarszawskich Ząbkach, a piaskownica szpiega znajdowała się Londynie, Makowski odpowiedział z uśmiechem: "To znaczy, że znamy się z dyskoteki".
W latach 80. Skoworński wyemigrował na Zachód. W zeszłorocznej "Misji specjalnej" podano, że biznesmen w młodości został skazany za poważne przestępstwo. Jeśli to prawda, to pojawia się pytanie, w jaki sposób dostał paszport umożliwiający wyjazd do RFN? Czy to możliwe, że w wyjeździe pomogły mu PRL-owskie służby? Czy w ten sposób po raz pierwszy spotkał się z Makowskim?
W latach 90. Makowski został jednym z najbliższych współpracowników Skowrońskiego. Sprzedawali kasy fiskalne i wyposażenie sklepów do Polski i krajów byłego ZSRR. Jednak ich aspiracje sięgały dalej. Jak daleko?
Przykładem może być statut spółki Inter Commerce Agencja Reklamowo-Wydawnicza. Miaa się ona zajmować m.in. handlem bronią, samobieżnymi pojazdami opancerzonymi i czołgami. Oficjalnie chodziło o dostawy sprzętu do sklepów myśliwskich. Pytanie, na jakiego grubego zwierza Makowski i Skowroński chcieli polować za pomocą pojazdów opancerzonych i czołgów, pozostaje bez odpowiedzi.

5.
Służby w latach 90. nie tylko nie spuszczały z Makowskiego oka i chętnie korzystały z jego umiejętności.
Port w Gdyni, piątek, siódma rano 26 listopada 1993 roku. Cumuje statek "Inowrocław", który przypływa z brytyjskiego Middlesbrough. Mimo wczesnej godziny na brzegu czeka grupka dziennikarzy. - Załoga i statek zostali narażeni na niebezpieczeństwo - oburza się kapitan żeglugi wielkiej Zdzisław Chmiel.
Tydzień wcześniej w Gdyni nieświadomi niczego marynarze Chmiela załadowali na pokład "Inowrocławia" kontener wypełniony bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi. Załadunku doglądali kamuflujący swą tożsamość oficerowie brytyjskich służb i polskiego Urzędu Ochrony Państwa. Potem "Inowrocław" popłynął do Middlesbrough. Tam szefowie brytyjskich służb, zaraz po wyładowaniu kontenera, postanowili zakończyć prowokację i przejęli broń, której odbiorcami mieli być terroryści z ugrupowania Bojownicy o Wolność Ulsteru. W kontenerze zapakowanych było 300 kałasznikowów, dwie tony materiałów wybuchowych oraz amunicja i granaty.
Sześć dni później, 1 grudnia 1993 roku, do Sejmu przybył szef UOP, pułkownik Gromosław Czempiński.
"Ta akcja była majstersztykiem" - powiedział, występując na konferencji w ciemnych okularach. Poprosił, żeby ze względów bezpieczeństwa nie robić mu zdjęć. Tak kończyła się blisko dwuletnia operacja "Kontener", w której Czempiński jako głównego bohatera obsadził... Aleksandra Makowskiego. Makowski zagrał rolę polskiego handlarza bronią, który robi interesy z terrorystami.
"Dlaczego Czempiński sięgnął właśnie po pana?"
"Zdecydowało doświadczenie operacyjne i znajomość angielskiego" - ocenia Makowski.
Makowski dwukrotnie spotkał się z emisariuszami Bojowników o Wolność Ulsteru - w jednym z miast europejskich, a potem w Polsce. Za pierwszym razem odebrał od dwójki rozmówców zamówienie, za drugim zaprezentował przygotowany arsenał i skasował od Irlandczyków 200 tysięcy dolarów zapłaty z góry.
"Wykazał się najwyższej klasy profesjonalizmem. Osobiście gratulowałem mu po tamtej operacji" - mówi DZIENNIKOWI Andrzej Milczanowski.
Osoba, która pracowała w służbach na początku III RP: - Po negatywnej weryfikacji Makowskiego jego koledzy z wywiadu zaczęli chodzić do ministra Milczanowskiego. Sczyli mu do ucha, że Makowski jest najzdolniejszym z nich. Do Milczanowskiego, który miał słabość do nieprzeciętnych oficerów wywiadu, trafiały takie argumenty.
"Kontener" to dla Makowskiego ważna sprawa. Na spotkanie z nami przyniósł jeden rekwizyt - opasłe pamiętniki Margaret Thatcher z osobistą dedykacją od byłej premier Wielkiej Brytanii: "To Aleksander with all good wishes". Miał być to prezent za udział w misji z Brytyjczykami.
Problem w tym, że w 1993 roku pani Thatcher nie była już od trzech lat premierem. Jako kto dziękowała Makowskiemu?
"Dostałem tę książkę od brytyjskich służb" - mówi niespeszony Makowski.

6.
W lecie 2003 roku rozmawialiśmy z Rudolfem Skowrońskim, długoletnim partnerem Makowskiego w interesach. Spotykaliśmy się w siedzibie jego firmy na warszawskim Targówku. Przed drzwiami stał zaparkowany jaguar. Jednak widać było, że spółka jest w kryzysie. Prezes przyjął nas w swoim gabinecie. Rozchełstana koszula, złoty łańcuch na szyi, na nogach letnie klapki.
Nie tracił humoru: - Procesuję się z Francuzami. Są mi winni pieniądze. Jeśli wygram, odbiję się od dna - opowiada, nie wypuszczając z dłoni szklanki whisky, choć nie minęło nawet południe. W pewnej chwili Skowroński wyciągnął z szuflady kolekcję zdjęć. Był na nich opalony i uśmiechnięty. Obok grupa przyjaciół: "To Ahmad Szah Massud, przywódca Sojuszu Północnego w Afganistanie. Robiłem z nim biznes, ale jak pamiętacie, zginął w zamachu terrorystycznym tuż przed 11 września. Obok stoi mecenas Robert Smoktunowicz. Tu moja żona. A to pułkownik Aleksander Makowski, mój partner w interesach".
W 2005 r. Skowroński zniknął, szuka go rodzina i prokuratura.

7.
Makowski po raz pierwszy pojechał do Afganistanu w 1997 r. Spotkanie z Massudem załatwia Skowroński. Makowski przedstawił się Afgańczykowi jako były oficer polskiego wywiadu.
Oficjalnie Skowroński i Makowski handlowali z generałem Massudem szmaragdami. Jednak sam Makowski przyznaje, że już podczas pierwszej rozmowy Massud zagadnął go o możliwość kupna broni. Pytał także, czy w Polsce można by wydrukować afgańskie pieniądze.
Z pieniędzmi nie było problemu. Drukować je będzie Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Nie odbywa się to bez perypetii. Gdy ludzie Massuda zanurzyli jeden z próbnych banknotów w szklance z wodą, z papieru zeszła farba. Kolejna partia pieniędzy była już dobrej jakości.
Gorzej wyglądała sprawa z bronią.
"Zapytałem o to Zbigniewa Siemiątkowskiego, ówczesnego ministra koordynatora służb specjalnych" - wspomina Makowski. "Jednak nie doszło do handlu. Okazało się, że Amerykanie nie zgodzili się, by Polska dostarczała broń Sojuszowi Północnemu. Powiedziałem to Massudowi. Był zły. Zapytał z przekąsem, czy Amerykanie nie chcieliby odzyskać swoich stingerów, które kiedyś podarowali mudżahedinom do walki z radzieckimi śmigłowcami, a które teraz są w rękach talibów".
Amerykanie po wyjściu z Afganistanu ZSRR nie mogli się doliczyć ok. 200 wyrzutni rakiet.
"W 1998 roku dostałem od Massuda kartkę z numerami seryjnymi czterech stingerów. Przekazałem ją oficerowi CIA w Warszawie. Amerykanie sprawdzili, że nie chodzi o atrapy czy podróbki, ale o autentyczne rakiety. Potem odkupili je od afgańskiego dowódcy po 150 tysięcy USD za sztukę" - opowiada Makowski.

8.
Od tej pory jeszcze kilka razy informacje, które Makowski zdobył w Afganistanie, trafiały do CIA. Jedną z nich było ostrzeżenie przed możliwym atakiem terrorystów na jeden z amerykańskich okrętów stacjonujących w Zatoce Perskiej.
"Amerykanie zlekceważyli tę wiadomość. Jednak 12 października 2000 w jemeńskim porcie Aden doszło do zamachu na niszczyciel USS Cole. Terroryści-samobójcy wbili się w burtę okrętu szybką łodzią motorową wypełnioną ładunkiem wybuchowym. Zginęło 17 marynarzy, 39 zostało rannych. Podobno po tej sprawie Makowski ma w USA wielu wrogów. Najpierw mu nie uwierzyli, a potem chcieli za wszelką cenę zdyskredytować" - opowiada jeden z przyjaciół pułkownika.
Potem Makowski wchodzi w ostry konflikt z szefami polskiego wywiadu cywilnego. Za pierwszym razem, jeszcze w marcu 2000 roku, chodzi o rozliczenia finansowe. Za drugim razem o dostęp do afgańskich źródeł Makowskiego. Były pułkownik ma coraz mniej chęci do współpracy z wywiadem cywilnym. Propozycja przejścia do WSI i zaangażowania się w operację "Kandahar" spadła mu jak z nieba.

9.
Do publikacji raportu Macierewicza pułkownik był znany tylko w kręgach służb i dużego biznesu.
"Elegancki raut. Rozmawiam z Janem Kulczykiem" - opowiada nam młody biznesmen. "Wokół nas nikogo nie ma, ale widzę, że wianuszek ludzi otacza człowieka, którego nie znam. Mówię więc do Kulczyka: Nic z tego nie rozumiem. Pan jest słynny i najbogatszy. A ludzie stoją wokół jakiegoś nieznajomego gościa. O co tu chodzi?"
Na co Kulczyk: "Proszę pana, przecież to jest Makowski!"
"A kto to jest Makowski?" - spytałem.
"Nie wie pan, kim jest Aleksander Makowski?! Niemożliwe - nie chciał wierzyć jeden z najbogatszych Polaków".

10.
Minęło kilka godzin naszej rozmowy z Makowskim. Pułkownik ciągle jest czujny i precyzyjny.
"Ostatnie pytanie. Podobno mówi pan po angielsku jak Amerykanin, tak że jest pan nie do odróżnienia. Prawda?"
"Bez przesady, chociaż chodziłem do podstawówki w Londynie, a do szkoły średniej w Stanach".
"A kim był pana ojciec?"
"Szpiegiem".

Michał Majewski, Paweł Reszka
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:44, 19 Mar 2007    Temat postu:

Jedna z wielu spraw, czyli jak kolejne rządy III RP okradały Polskę!!!

Polityk pracował dla lobbysty

Wiceminister skarbu dostał od Dochnala lancię

29 mln dol. premii miał otrzymać Marek Dochnal, gdyby polska armia kupiła brytyjsko-szwedzkie samoloty Gripen zamiast amerykańskich F-16 - zeznał oficerom ABW bankier lobbysty Peter Vogel w 2005 r. Do lobbowania na rzecz Gripena Dochnal w 2002 r. zatrudnił m.in. Sławomira Urbaniaka, obecnego wiceministra skarbu - ustalił DZIENNIK.

Gripen International był jednym z najważniejszych kontrahentów Marka Dochnala. Choć płacił niewiele - 20 tys. dol. miesięcznie - oferował gigantyczną premię za sukces: 29 mln dol. Do lobbowania w sprawie zakupu brytyjsko-szwedzkich samolotów Dochnal powołał Fundację Atlantycką. W 2002 r. jej prezesem został Sławomir Urbaniak, który właśnie odszedł z rządu Jerzego Buzka (był wiceszefem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej). Dzięki niemu lobbysta miał lepsze kontakty m.in. z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

"Urbaniak poznał nas z Andrzejem Ostrowskim, właścicielem firmy handlującej bronią. Byli po imieniu" - mówi Krzysztof Popenda, były poseł KPN, najbliższy współpracownik Dochnala.

W listopadzie 2002 r. Fundacja Atlantycka zorganizowała konferencję "Obronność a geopolityczne uwarunkowania Polski" poświęconą wyborowi samolotu wielozadaniowego. Wśród prelegentów byli m.in. Jerzy Jaskiernia, wówczas przewodniczący klubu parlamentarnego SLD, oraz Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej. Pieniądze na organizację konferencji i honoraria dla wykładowców wyłożył producent Gripenów.

Jej współorganizatorem był związany z SLD Instytut Studiów Strategicznych oraz Andrzej Ostrowski, właściciel firmy Ostrowski Arms. Dziś czeka go proces - warszawska prokuratura zarzuca mu, że usiłował nielegalnie sprzedawać broń do Iraku. Nie chciał rozmawiać z DZIENNIKIEM.

"Konferencja nie była poświęcona ściśle Gripenowi, tylko wyborowi samolotu" - mówi DZIENNIKOWI Sławomir Urbaniak, który jest wiceministrem skarbu z rekomendacji Samoobrony. "W związku z tym, że pracowałem dla pana Dochnala, prokuratura nie postawiła mi żadnych zarzutów" - dodaje.

Urbaniak pracował jako doradca Dochnala w jego spółce Larchmont Capital. Był również członkiem rady nadzorczej Larchmont Finance. Zajmował się m.in. Polskim Funduszem Komunalnym, który miał zamieniać długi małych i średnich gmin na obligacje.

Gdy w grudniu 2005 r. prokurator zapytał Urbaniaka o "dodatkowe wynagrodzenie poza tym, które wynikało z umowy o pracę w Larchmont Capital", ten odparł: "Korzystam z prawa do odmowy odpowiedzi na to pytanie". Dlaczego? "Urbaniak dostał od Marka lancię" - mówi DZIENNIKOWI Aleksandra Dochnal, żona aresztowanego lobbysty.

Gdy jesienią 2003 r. Sławomir Urbaniak odchodził z firm Dochnala, lobbysta kazał mu dać odprawę i służbowy samochód w prezencie. "Marek polecił mi rozliczyć się z Urbaniakiem" - wspomina Krzysztof Popenda. "Zapytałem, za ile mam sprzedać mu lancię. <Za złotówkę> - powiedział Marek. Zaprotestowałem, że to za tanio. <Masz rację, za tanio. Sprzedaj mu ją za dolara>. Urbaniak dostał samochód za darmo, a do umowy wpisaliśmy 10 tys. zł" - opowiada nam Popenda.

"Służbową lancią faktycznie jeździłem, po czym ją kupiłem" - zapewnia Sławomir Urbaniak. "Za 10 tys. zł. Była w strasznym stanie. Szybko ją sprzedałem".

Na pytanie, czy ma dowód na to, że przelał pieniądze firmie Dochnala, Urbaniak przyznaje, że nie ma. Wybór samolotu okazał się porażką Marka Dochnala. W grudniu 2003 r. MON zdecydowało się na zakup 48 amerykańskich F-16.

Leszek Kraskowski
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:51, 19 Mar 2007    Temat postu:

Ciemne karty PRL!!!!!!!!!!!!!!!

[link widoczny dla zalogowanych]


Tropił historię własnej rodziny - odkrył historię Polski w najokrutniejszym wydaniu. Dzieci odbierane rodzicom i sprzedawane wiernym wybrańcom władzy. To stalinowska Polska lat 50 tych. IPN ogląda materiały do których dotarł Superwizjer TVN i zaczyna śledztwo.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:59, 19 Mar 2007    Temat postu:

"Fakt": Peter Vogel chce zeznawać!!
Kasjer lewicy opowie o tajnych kontach polityków

Peter Vogel, zwany kasjerem lewicy, chce zeznawać przed polskimi prokuratorami. Sam się do nich zgłosił. Czy poznamy tajemnice szwajcarskich kont polityków lewicy, którymi miał opiekować się Vogel? Jego zeznania mogą być kluczowe.

Podejrzenia na byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i paru polityków lewicy rzucił lobbysta Marek Dochnal, który od dwóch i pół roku czeka w areszcie na proces o łapówki. Ale znacznie cenniejszym świadkiem w tej sprawie może być właśnie Vogel - pisze "Fakt".

Według informacji "Faktu", bankier skontaktował się ze śledczymi z Katowic. Zaproponował spotkanie. Zastrzegł jednak, że nie może się ono odbyć w Polsce. Odpada też Szwajcaria. Ale z innego powodu. Nie godzą się na to tamtejsze władze.

Pieniądze przepływały przez wiele banków

Informacje "Faktu" potwierdza szef Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Tomasz Janeczek. "Rzeczywiście pan Vogel kontaktował się z nami i poprosił o możliwość złożenia zeznań" - przyznaje prokurator Janeczek. Jak ustalił "Fakt", Vogel proponuje na miejsce przesłuchania Niemcy, Austrię lub Czechy. Do spotkania ma dojść już w najbliszym czasie. Katowiccy prokuratorzy dużo sobie po nim obiecują.

Wiedzą, że pieniądze na konta polityków miały przepływać przez wiele banków. Dla zatarcia śladu droga wiodła przez Liechtenstein, Anglię, Irlandię, a nawet Argentynę i Nową Zelandię. Prokuratorzy nie mają jednak najważniejszych informacji - właśnie ze Szwajcarii. Tamtejsze władze nie chcą ujawnić nazwisk właścicieli kont. Dlatego cała nadzieja w Voglu. Jego zeznania mogą okazać się prawdziwą bombą.

Dlaczego Vogel nie chce przyjechać do Polski? Czy ma tak rozległą wiedzę o ciemnych sprawkach naszych prominentów, że boi się o swoje życie w czasie wizyty w kraju? Śledczy tego nie wykluczają. Tym bardziej że ma on za sobą mroczną historię.

Vogel, a właściwie Filipczyński, bo tak nazywał się w Polsce, jako nastolatek w latach 70. dla pieniędzy zamordował staruszkę. Został skazany na 25 lat więzienia. Nie odsiedział jednak całego wyroku. W czasie przepustki w tajemniczych okolicznościach ulotnił się za granicę.W 1998 r. zatrzymali go Szwajcarzy. Ale bankowca z mroczną przeszłością nieoczekiwanie ułaskawił ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Łapówki na szwajcarskich kontach?

Vogel za granicą robił błyskawiczną karierę w szwajcarskim banku Coutts. Przez jego ręce przechodziły gigantyczne kwoty od biznesmenów z Europy Środkowej, których namawiał do lokowania pieniędzy w Szwajcarii. Być może także łapówki, które trafiały na tajne konta polityków.

Sprawę tych kont i podejrzanych transferów gotówki, a nawet sponsorowanie polityków przez zagranicznych biznesmenów, ujawnił po zatrzymaniu lobbysta Marek Dochnal. Ten podejrzany o łapówkarstwo i pranie brudnych pieniędzy bywalec lewicowych salonów politycznych zeznał, że Kwaśniewski był sponsorowany przez zagranicznych przedsiębiorców. A byli ministrowie prezydenccy Marek Siwiec i Marek Ungier oraz byli ministrowie w rządzie Leszka Millera - Jacek Piechota i Mariusz Łapiński, a także były szef NFZ Aleksander Naumann, na tajnych kontach w szwajcarskich bankach gromadzili pieniądze z łapówek. Politycy zaprzeczają.

Według Dochnala, pośrednikiem i strażnikiem tajnych kont ma być właśnie Peter Vogel - pisze "Fakt".
DZIENNIK.PL
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:16, 20 Mar 2007    Temat postu:

Medytacje wiejskiego listonosza - Polecam

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:54, 20 Mar 2007    Temat postu:

Dziękujemy....

Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:30, 20 Mar 2007    Temat postu:

"Koniec pobłażliwości"!!

W projekcie, który przygotowałem, kara dożywocia jest autentycznie dożywotnia - skazany na jej odbycie nigdy nie będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie i przepustki. To jedyny sposób, by uchronić społeczeństwo, również dzieci, przed sprawcami okrutnych zbrodni - pisze w "Fakcie" Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.

Przemoc wobec dzieci, zwłaszcza tych najmniejszych, bezbronnych, staje się w Polsce coraz większym problemem. Jesteśmy świadkami coraz brutalniejszych ataków na dzieci, często jest to przemoc rodzinna. Warto przypomnieć tragedię Oskarka zakatowanego przez matkę i ojczyma lub niedawny dramat 4-letniej dziewczynki z Włocławka zamordowanej siekierą. Tę falę przemocy wobec dzieci trzeba powstrzymać i dlatego jest to jeden z priorytetów mojej polityki, odkąd zostałem ministrem sprawiedliwości.

Po kilku dniach urzędowania skierowałem do wszystkich prokuratur wytyczne, w których zaleciłem, by w tego typu sprawach czyn był oceniany jako usiłowanie zabójstwa, a w przypadku śmierci dziecka - zabójstwo. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której katowanie malutkiego, bezbronnego dziecka było kwalifikowane jako znęcanie się lub pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Właściwa ocena czynu jest sprawą bardzo istotną - ktoś skazany za zabójstwo będzie przebywał w więzieniu znacznie dłużej niż ten skazany za pobicie lub usiłowanie zabójstwa. To daje gwarancję kary sprawiedliwej i adekwatnej do wyrządzonego zła.

Kolejne przypadki brutalnych zabójstw dzieci przekonują mnie, że żądając surowszych kar, postępuję słusznie. Dla przestępców, którzy mordują dzieci, zwłaszcza kiedy czynią to ze szczególnym okrucieństwem, odpowiednia jest tylko kara najwyższa - kara śmierci. Trudno bowiem uwierzyć w resocjalizację ludzi dopuszczających się tak makabrycznych zbrodni, ludzi cechujących się niewyobrażalnym okrucieństwem i psychicznym zdegenerowaniem.

Jestem jednak świadomy, że obecna sytuacja i unormowania międzynarodowe nie pozwalają nam na wprowadzenie kary śmierci. W tej sytuacji należy sięgnąć po inne dostępne rozwiązania, które mogą ją w pewnym stopniu zastąpić. Dlatego proponuję karę bezwzględnego dożywocia. Obecna kara dożywocia daje skazanemu możliwość ubiegania się o przedterminowe zwolnienie z więzienia lub przepustkę, w rezultacie nie jest więc karą dożywotnio pozbawiającą wolności.

W projekcie, który przygotowałem, kara dożywocia jest autentycznie dożywotnia - skazany na jej odbycie nigdy nie będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie i przepustki. To jedyny sposób, by uchronić społeczeństwo, również dzieci, przed sprawcami okrutnych zbrodni. Kara bezwzględnego dożywocia znajduje się w przygotowanej przeze mnie nowelizacji kodeksu karnego, która niebawem trafi do Sejmu.

I tu pojawia się zadanie dla mediów. Trzeba dotrzeć z informacjami o zmianach do jak największej grupy obywateli. Potencjalni sprawcy brutalnych zbrodni zastanowią się wtedy kilka razy, zanim skatują lub zabiją dziecko. Również zwykli ludzie będą mieli świadomość, że przestępcy nie są bezkarni. Trzeba utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że warto zareagować, widząc patologię, bo sprawca na pewno zostanie na stałe odizolowany, a nie wyjdzie na wolność za pięć lat, by cieszyć się wolnością i kpić z łagodności sądu.

Ukracając bezkarność zwyrodniałych przestępców, dajemy społeczeństwu jasny sygnał - nie bójcie się, reagujcie, to moralny obowiązek każdego człowieka. Dla takiego efektu niezbędne są surowsze kary i większa skuteczność w ich egzekwowaniu.
Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości, prokurator generalny
dziennik.pl

BRAWO PIS
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:33, 20 Mar 2007    Temat postu:

PODAJE ZA
[link widoczny dla zalogowanych]

Polacy gdy chodzi o emocje są jak fala, jej siła zależy od wiatru. Wg. sondaży to Tusk jest prezydentem a Rokita premierem, jednak to nie emocje ale zdrowy rozsądek zwycięża w narodzie . Przeczytaj co pisze Polak kiedy zimno kalkuluje:

Rządy PiS to: 6% wzrost PKB, 15% wzrost inwestycji zagranicznych,
dolar poniżej 3 zł, stały spadek bezrobocia, 30%podwyżki płac w służbie zdrowia, wg renomowanych brytyjskich rankingów awans z 36 na 5 pozycję w świecie w kategorii najlepszego kraju do inwestycji, co w 2006 przełożył się na 15% wzrost inwestycji, choć Donald straszył, że po objęciu władzy przez PiS wszyscy inwestorzy z kraju wyjadą. Twarda i mądra polityka zagraniczna dbająca o interesy Polski, a nie klęczenie na czworaka przed urzędnikami w Brukseli, koniec rządów komunistycznych służb specjalnych, rozbicie gangów Wołomin Pruszków, rozbicie szkodliwych korporacji i układów, itp.itp.itp.

Żaden rząd w historii Polski nie był tak dobry i w następnych wyborach głosujemy całą rodziną tylko na PiS.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 15:46, 20 Mar 2007    Temat postu:

Ziobro zapowiada szybsze sądy gospodarcze!!



Ziobro zapowiada szybsze sądy gospodarcze
(PAP, tm/20.03.2007)
Od wtorku rozpoczął się nowy sposób procedowania w sądach gospodarczych. Ma on umożliwić znacznie szybsze, nawet o połowę, rozpatrywanie spraw - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Od dawna dla wszystkich było jasne, że jedną z głównych chorób polskiego wymiaru sprawiedliwości jest przewlekłość postępowania. Toczące się latami sprawy cywilne, karne i gospodarcze powodowały, że ludzie tracili wiarę w wymiar sprawiedliwości, w sens dochodzenia swoich należności, praw - powiedział Ziobro.

Jak wyjaśnił wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże, nowe rozwiązania precyzują przepisy i usuwają te, które spowalniały postęp spraw. Jedną ze zmian jest obowiązek wskazania przez strony, już w pierwszych pismach procesowych, wszystkich wniosków dowodowych, na które będą się powoływały oraz możliwość ukarania grzywną strony lub pełnomocnika, gdy w sytuacji np. wyimaginowanej choroby, zmusi sąd do przesunięcia terminu sprawy.
onet.pl
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48 ... 62, 63, 64  Następny
Strona 47 z 64

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin