Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

JAKĄ PRZYSZŁOŚĆ MA KRAJ
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 62, 63, 64  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:55, 30 Paź 2006    Temat postu:

Autostrady korupcji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kilometry nowoczesnych autostrad zawsze były na pierwszym miejscu planowanych inwestycji kolejnych ekip rządowych. W rzeczywistości inwestycje te były przykrywką do nielegalnych interesów ludzi lewicy.

"Chce łapówkę za tą koncesję. Co robimy?" – miał zapytać analityków Banku Gospodarki Żywnościowej Martin Kennard – dyrektor projektu w firmie Gdańsk Transport Company. Był początek czerwca 2003 r. Kennard właśnie skończył rozmawiać z Wojciechem Jańczykiem, który kilka dni wcześniej przestał być zastępcą ministra infrastruktury Marka Pola. Niebawem miał zostać rozstrzygnięty kontrakt na budowę pierwszego odcinka autostrady A1. Głównym oferentem było GTC. Jańczyk zaproponował, że załatwi tej firmie koncesję. W zamian chciał pieniędzy. Do spotkania doszło w Londynie. Zaproponował to Jańczyk, który dzięki temu mógł czuć się bezpieczniej. Wiedział, że przez pół roku ma zakaz kontaktów biznesowych z firmami, z którymi kontaktował się jako wysoki urzędnik państwowy.

Kluczowa droga
Autostrada A1 była jedną z najbardziej pilnych inwestycji drogowych. Wynikało to przede wszystkim z jej strategicznego położenia; to jedna z głównych tras tranzytowych przez Polskę, która w dodatku kończy się u bram gdyńskiego portu i terminala kontenerowego. To pierwsza pod względem zatłoczenia droga transportu międzynarodowego z południa na północ Europy. Ma również ogromne znaczenie turystyczne – tędy bowiem przejeżdża większość wczasowiczów z południa Polski na wybrzeże i Kaszuby. Co równie istotne – znajduje się tutaj najwięcej niebezpiecznych miejsc, a na całym polskim odcinku drogi dochodzi co rok do ponad 2000 wypadków, w których ginie średnio 400 osób. Aby ten stan rzeczy zmienić, potrzebna była przebudowa drogi w nowoczesną autostradę. Poprawiłoby to bezpieczeństwo i usprawniło spedycję międzynarodową. I na taką właśnie inwestycję znalazł pieniądze rząd Leszka Millera.

Nowoczesna trasa miała liczyć 582 km długości i biec od portu w Gdyni do przejścia granicznego w Cieszynie. Kontrakt na jej budowę miało rozstrzygnąć Ministerstwo Infrastruktury. O wygranie kolejnych przetargów starały się firmy budowlane z całej Polski. Od początku jednym z najbardziej poważnych oferentów było konsorcjum Gdańsk Transport Company SA, które zaczęło się ubiegać o koncesję na budowę trójmiejskiego odcinka szosy. Pierwszy odcinek miał liczyć 90 km. Każdy kilometr miał kosztować ponad 5 mln euro. Łączna wartość tego kontraktu wynosiła 504 mln euro. Jednym z najpoważniejszych oferentów w tym przetargu była firma GTC.

Konsorcjum autostradowe
GTC SA założone zostało w 1997 r. Jego głównymi udziałowcami byli: amerykańska korporacja budowlana Bechtel (30 proc.), firma Laing Roads z Wielkiej Brytanii (30 proc.) Intertoll z RPA (15 proc.). i polski Bank Gospodarski Żywnościowej (25 proc). W 2003 r., w czasie gdy Jańczyk zgłosił propozycję płatnej protekcji GTC, głównym udziałowcem mającym decydujący wpływ na obsadę stanowisk w zarządzie i radzie nadzorczej BGŻ S.A. był Skarb Państwa.


Od 1997 r. Przewodniczącym rady nadzorczej GTC był Zbigniew Karcz. W latach 70. był m.in. dyrektorem PeKaO S.A. w Tel – Awiwie. Karcz został szefem rady nadzorczej z ramienia BGŻ S.A. W 2003 r. był jednocześnie doradcą prezesa BGŻ Jacka Bartkiewicza (wcześniej wiceministra finansów, przewodniczącego Rady Nadzorczej PKN Orlen i Rady Nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych). Efekty wieloletniej działalności Zbigniewa Karcza krytycznie na łamach „Gazety Wyborczej” oceniał Dyrektor Departamentu Bankowości Inwestycyjnej i Korporacyjnej BGŻ, Jarosław Stecki: „Bank miał słabą pozycję w stosunku do innych akcjonariuszy” - pisał Stecki w tekście „BGŻ i Bechtel nie zbudują autostrady do Gdańska” („GW”. 03.10.2004 r.)


Zarząd GTC planował rozpoczęcie działalności operacyjnej przez konsorcjum zaraz po uzyskaniu koncesji. Za wszystkie działania związane z procesem negocjacji i przygotowania działalności operacyjnej GTC odpowiedzialny był Martin Kennard – dyrektor projektu polecony przez brytyjskiego udziałowca.

Zaginione dokumenty
Od początku BGŻ – jako jeden z głównych udziałowców – finansował działalność spółki GTC. Jak ustaliliśmy, finansowanie tej inwestycji do 2003 r. niekiedy odbywało się z pominięciem obowiązujących procedur bankowych. W BGŻ zaginęły dokumenty, które powinny być sporządzane na etapie analizy ewentualnej inwestycji, kiedy w banku podejmowana była decyzja o zakupie akcji GTC – opowiada w rozmowie z "Polskim Radiem Online" były menadżer BGŻ odpowiedzialny m.in. za nadzór nad GTC. - Brakuje nie tylko stosownych umów nabycia akcji GTC ale także innych dokumentów: analizy ekonomicznej opłacalności projektu wraz ze stosownymi uchwałami zarządu BGŻ.

Wskutek odkrycia przez nowe kierownictwo Departamentu Bankowości Inwestycyjnej i Korporacyjnej nieprawidłowości w zakresie finansowania i nadzoru BGŻ nad GTC, w 2003 r. przeprowadzona została stosowna kontrola wewnętrzna w BGŻ. Dotarliśmy do dokumentów z tej kontroli. Potwierdzała ona poważne nieprawidłowości w nadzorze nad tą inwestycją. Okazało się np., że Zbigniew Karcz wprowadzał w błąd zarząd banku, sprzecznie z faktami informując go o uwarunkowaniach związanych z inwestycją. Najbardziej widocznym przykładem tego było stanowisko Karcza w sprawie dalszego finansowania GTC. Pierwsze porozumienie akcjonariuszy wygasało z końcem 2002 r. Kolejnego porozumienia BGŻ nie podpisał. W ten sposób, bank nie był zobowiązany do ponoszenia dalszych kosztów funkcjonowania konsorcjum. Tymczasem Zbigniew Karcz twierdził, że jest inaczej i domagał się, aby BGŻ nadal bezwarunkowo finansował GTC.

Kredyty na maile
Kontrola wewnętrzna w BGŻ wykazała również, że w przeszłości GTC uzyskiwało pożyczki z pominięciem zwykłej procedury bankowej. Zamiast wypełniać stosowne wnioski, składać dokumenty i czekać na ich rozpatrzenie, dyrektor Martin Kennard wysyłał e-maile do pracowników banku, podając wysokość żądanej kwoty pożyczki. Ci przelewali pieniądze na konto GTC – mówi "Polskiemu Radio Online" były pracownik BGŻ. Podaje zdumiewający przykład: w maju 2003 r.

Martin Kennard zażądał w jednym z maili pożyczki w wysokości 240 tys. USD. Departament Bankowości Inwestycyjnej i Korporacyjnej poprosił o niezbędne dokumenty. Wówczas Martin Kennard spowodował, że do akcji włączył się Zbigniew Karcz. Pisał poufne notatki służbowe do prezesa BGŻ Jacka Bartkiewcza, w których lobbował u niego za przyznaniem GTC kolejnej pożyczki – opowiada były wysoki rangą pracownik BGŻ SA. - Skarżył się na rzekome niezrozumiałe trudności jakie GTC stwarzają odpowiedzialni za sprawę szefowie Departamentu i wiceprezes zarządu BGŻ. Pracownicy BGŻ przeanalizowali współpracę z GTC. Bardzo szybko odkryli, że dostarczona przez GTC dokumentacja zawiera rażące błędy finansowe, a pieniądze z banku przeznaczane są na nieuzasadnione nagrody dla kierownictwa GTC. Tymczasem ówczesna pozycja finansowa nie uzasadniała konieczności udzielenia wnioskowanej pożyczki.

Wobec fiaska tzw. ustawy winietowej i zmniejszenia się prawdopodobieństwa na podpisanie umowy koncesyjnej z GTC, do czasu wyjaśnienia perspektyw GTC, BGŻ rozważał wstrzymanie dalszego finansowania GTC. Tym bardziej, że wartość akcji GTC i udzielonych jej pożyczek przekraczała 13 mln złotych (z uwagi na ich trwałą utratę wartości w księgach zostały wycenione na 0 zł.). Zmianę decyzji co do ewentualnej dalszej partycypacji finansowej w GTC, BGŻ uzależniał od rozstrzygnięcia umowy koncesyjnej.

Spotkanie w Londynie
W tych okolicznościach, w pierwszych dniach czerwca 2003 r., Martin Kennard spotkał się w Londynie z Wojciechem Jańczykiem. Kilka dni wcześniej Jańczyk przestał być pierwszym zastępcą ministra infrastruktury Marka Pola. Wcześniej był prezesem BRE Corporate Finance oraz prezesem Elektrim S.A., w czasie kiedy kontrolę nad tą spółką sprawował BRE Bank S.A.
Jańczyk zaoferował Kennardowi możliwość załatwienia GTC koncesji na budowę pierwszego odcinka autostrady. Powoływał się na swoją zażyłość z ministrem Markiem Polem, m.in. wskazując na jego słaby charakter. Twierdził, że jego liczne kontakty personalne w sferach rządowych mogą sprawić, że GTC bardzo szybko podpisze umowę koncesyjną. W zamian, Jańczyk oczekiwał stosownych korzyści majątkowych. Dokładnej sumy jeszcze wówczas nie podał. Kierownictwo GTC miał tylko zastanowić się czy jest zainteresowane taką ofertą Jańczyka.
Przebieg tego spotkania znany jest z treści e-maila, wysłanego przez Martina Kennarda do wszystkich członków Zarządu i Rady Nadzorczej GTC. Wynika z niego, że Jańczyk doskonale zdawał sobie sprawę z obowiązującego go przez pół roku od zakończenia pracy w ministerstwie zakazu kontaktów biznesowych ze spółkami, z którymi negocjował w czasie gdy był wiceministrem infrastruktury. Aby uniknąć podejrzeń i niepotrzebnych świadków, zaproponował Kennardowi spotkanie w Londynie. Twierdził, że pozostanie bezkarny dzięki temu, że ma również obywatelstwo brytyjskie i w razie czego pozostanie w Wlk. Brytanii.
E-maila od Martina Kennarda niezwłocznie dostarczono prezesowi Zarządu BGŻ, Jackowi Bartkiewiczowi i omówiono na posiedzeniu Zarządu BGŻ.

W tym dniu, w porządku obrad banku była rozpatrywana sprawa udzielenia kolejnej pożyczki dla GTC. Praktyką w BGŻ jest to, że wszystkie posiedzenia Zarządu są nagrywane. Nagrań z tego posiedzenia nie ma, bo na polecenie prezesa Bartkiewicza przerwano nagrywanie przebiegu dyskusji nad treścią przekazanego e-maila. Zarząd ustalił, że Bartkiewicz miał poinformować o całej sprawie odpowiednie służby w państwie. Można wątpić czy to zrobił. W rozmowie z nami Bartkiewicz twierdzi, że poinformował o wszystkim prokuraturę. Nie jest jednak w stanie podać ani daty, ani sygnatury akt, ani żadnych innych okoliczności. Ustaliliśmy, że żadna prokuratura nie prowadzi śledztwa w tej sprawie. Zadziwiające jest również, że menedżerowie banku, którzy krytykowali stanowisko i działania Karcza w GTC, w niedługim czasie przestali pracować w BGŻ. Wiceprezes zarządu odpowiedzialny za bankowość inwestycyjną i korporacyjną nie został powołany w skład nowego zarządu, zaś wicedyrektor departamentu bankowości inwestycyjnej i korporacyjnej odszedł z banku na własna prośbę. Do odejścia zmuszono również młodego analityka, który głośno krytykował nieprawidłowości przy obsłudze GTC.

Propozycję płatnej protekcji ze strony Wojciecha Jańczyka potwierdza również Zbigniew Karcz. Ja byłem za tym, aby z propozycji Jańczyka nie skorzystać – zastrzega.
Sam Jańczyk wypiera się korupcyjnej propozycji. Twierdzi, że nie pamięta spotkania z Kennardem w Londynie. Utrzymywałem kontakty z różnymi firmami i spotykałem się z różnymi biznesmenami – twierdzi Wojciech Jańczyk. – Nigdy nie żądałem pieniędzy za załatwienie czegokolwiek w ministerstwie. To jakieś nieporozumienie.

Tajna transakcja
GTC SA uzyskało ostatecznie koncesję na budowę pierwszego odcinka autostrady 31 sierpnia 2004 r. Umowa koncesyjna zakładała, że niezależnie od kontraktu na budowę autostrady, Skarb Państwa będzie dopłacał GTC 200 – 300 mln zł. rocznie za eksploatację drogi. GTC wybuduje drogę po ustalonej z Ministerstwem Infrastruktury cenie i zorganizuje finansowanie inwestycji, ale już spłata kredytów na budowę obciąży nie tylko jeżdżących tą drogą, ale także środki publiczne. GTC ma bowiem zagwarantowane od państwa stałe wynagrodzenie plus opłatę zmienną, zależną od natężenia ruchu po tej drodze. Publiczne szacunki wskazują, iż dopłaty mogą stanowić nawet jedną trzecią Krajowego Funduszu Drogowego, który miał posłużyć do finansowania budowy dróg w całym kraju, a nie tylko jednej autostrady.

Dopłaty miały wynikać z tego, że po autostradzie A1 jeździ zbyt mało pojazdów, co oznacza, że inwestor będzie miał mniejsze przychody z opłat niż firma budująca np. autostradę A2 (gdzie ruch samochodowy jest o wiele większy). W związku z głośnymi – również w mediach - zapowiedziami podpisania przez Ministerstwo Infrastruktury umowy koncesyjnej z GTC, drastycznie wzrosła wartość GTC i atrakcyjność ekonomiczna z tytułu posiadania jej akcji (z uwagi na przyszłe przychody GTC).

Jednak cztery dni przed przyznaniem spółce koncesji, bank BGŻ, który przez lata finansował GTC ponosząc ryzyko finansowe, sprzedał swoje udziały w GTC. Nabywcą była firma Nederpol Development & Investment z Sopotu (była również doradcą PPL ds. budowy nieustannie opóźniającej się budowy Okęcia Terminal 2). Jednym z dyrektorów w tej spółce był wówczas Andrzej Różański – trójmiejski poseł SLD, członek sejmowej komisji śledczej badającej aferę Orlenu. Wartości transakcji nie ujawniono. Mimo wielu prób, nie udało nam się dowiedzieć za jaką kwotę, BGŻ sprzedał swoje udziały NDI.

Od początku, gdy GTC ubiegało się o koncesję, jego doradcą finansowym był Solomon Schroeders Smith Barney – jeden z największych i najbardziej dochodowych banków inwestycyjnych na świecie. W Polsce działa on pod nazwą Citigroup Global Markets Polska Sp. z o.o. Jego prezesem był od początku Krzysztof Opawski. W maju 2004 r. Opawski został ministrem infrastruktury w rządzie Marka Belki. Stanowisko to piastował do końca października 2005 r. To właśnie on zdecydował o umowie koncesyjnej dla GTC. Podpisał ją jego zastępca – Jan Ryszard Kurylczyk. Czy to możliwe, że zakup przez NDI (w której jednym z dyrektorów jest baron SLD) akcji spółki, która kilka dni później otrzymuje niezwykle dochodową koncesję na budowę autostrady (z rąk ministra z SLD, wcześniej doradcy tej spółki) za cenę, której się nie ujawnia, była przypadkowa?

Droga doktora Jana
Przypadki nieprawidłowości przy inwestycjach w drogi szybkiego ruchu są w Polsce regułą. Taka konkluzja nasuwa się po obserwacji postępowań prokuratorskich i nagłośnionych aferach związanych z budową autostrad. W 2003 roku, w Wałbrzychu do aresztu trafiło 5 urzędników odpowiedzialnych za budowę odcinka obwodnicy. Prokuratura zarzuciła im gigantyczne malwersacje finansowe i niegospodarność (wybudowali tylko jeden kilometr drogi, choć budżet i plan zakładały znacznie więcej). Obwodnica wokół Nowego Sącza (oddana w 2000 r.) wprawdzie powstała, jednak jej jakość do dziś budzi zastrzeżenia. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości związanych z budową autostrady Kraków – Katowice pod koniec lat 90 cieszyło się wyjątkowym zainteresowaniem małopolskiej prasy. I nic dziwnego, bowiem wyszło na jaw, że przetargi związane z tą inwestycją były rozstrzygane niezgodnie z przepisami, a wygrać je mogła tylko jedna firma.

Sporo wątpliwości do dziś budzi budowa autostrady A2 przez firmę związaną z Janem Kulczykiem. To jedyny przypadek w Polsce, kiedy opłata za przejazd niewiele ponad 100 km jest tak wysoka – wynosi bowiem łącznie 33 zł za samochód osobowy i pobierana jest w trzech ratach. Wpływy firmy sięgają więc kilkuset milionów złotych rocznie. To tylko jedno źródło dochodów, bowiem – co zaskakujące – umowa inwestora ze Skarbem Państwa zakłada, że państwo każdego roku będzie przeznaczać kilkaset milionów złotych na utrzymanie i remont drogi. Nic więc dziwnego, że polskie firmy używają wszelkich metod i środków, aby wygrać przetarg na budowę autostrady.

Eksperci z warszawskiego Instytutu Transportu Samochodowego zwracają uwagę, że ciężko jest uniknąć tych problemów w sytuacji, gdy brak dróg szybkiego ruchu jest poważnym problemem kraju. Kolejni ministrowie przeznaczają coraz większe sumy na inwestycje w autostrady. Zaś politycy i samorządowcy idąc do wyborów często obiecują poprawę infrastruktury drogowej i rozpisują przetargi. Te zaś są dla firm szansą na lukratywny interes. Przedsiębiorstwa starają się więc zrobić wszystko, aby taki przetarg wygrać. Mają spore pole do popisu, bo wiele przepisów jest wciąż niezrozumiałych i niejednoznacznych. A stąd do dziwnych rozstrzygnięć już tylko krok.

Leszek Szymowski
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:56, 30 Paź 2006    Temat postu:

Hrabia-TW zrzekł się honorowego obywatelstwa!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Hrabia Wojciech Dzieduszycki zrzekł się honorowego obywatelstwa Wrocławia nadanego mu przez Radę Miasta w 1999 r. Hrabia o swojej decyzji poinformował telefonicznie prezydenta miasta. Miejscy radni odniosą się do niej 19 października.
Informację o decyzji Dzieduszyckiego przekazał Marcin Garcarz, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Tydzień temu Dzieduszycki w liście skierowanym do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza i wrocławian wyznał, że współpracował z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa.
"W 1949 r. zmuszono mnie do podpisania »lojalki«, robiąc ze mnie w ten sposób tajnego współpracownika SB. Wyparłem te fakty z pamięci na tyle skutecznie, że dzisiaj nie wiem, kogo mogłem tym skrzywdzić, kogo powinienem prosić o wybaczenie. Podobno dotyczyło to kolegów z redakcji. Proszę przyjąć ode mnie słowa przeprosin" - napisał Dzieduszycki.

List został napisany na kilka dni przed ukazaniem się materiału w literackim miesięczniku "Odra", na który Dzieduszycki - kryptonim TW "Turgieniew" - donosił przez lata.

"Było oczywiste, że lustracja dotrze w końcu także do Wrocławia. Ale że zacznie się od Wojciecha Dzieduszyckiego, pewnie niewielu osobom przyszło do głowy. Tymczasem dziś jest to już faktem. Wojciech Dzieduszycki, legenda i symbol Wrocławia, podpisał pod koniec lat czterdziestych zobowiązanie do współpracy z tajną policją" - czytamy w liście zamieszczonym w najnowszej "Odrze".

Podkreślono w nim, że "nie ma wątpliwości, jak było".

"Nie podlega (...) dyskusji, że okazał słabość, pozwolił się złamać, a później już nie potrafił wyplątać się z sieci, którą na niego zarzucono. Nie da się jednak uczciwie i sprawiedliwie ocenić tego, co się stało, nie znając wszystkich okoliczności tamtych wydarzeń" - napisali redaktorzy "Odry".

Po ujawnieniu informacji o współpracy Dzieduszyckiego ze służbami PRL, w mieście, w którym był on szanowany i podziwiany od lat, w którym powstał nawet pomnik wrocławianina inspirowany charakterystyczną postacią hrabiego z laseczką, pojawiły się głosy, aby pozbawić Dzieduszyckiego honorowego obywatelstwa.

Najpierw "Solidarność'80" w liście skierowanym do premiera, prezydenta RP oraz prezydenta Wrocławia domagała się, aby pozbawić Dzieduszyckiego wszelkich odznaczeń i honorowego obywatelstwa.

Z podobnym wnioskiem do rady miasta wystąpili wrocławscy działacze LPR. Według nich, "osoba z taką przeszłością nie może znajdować się w gronie honorowych obywateli, obok m.in. Jana Pawła II".

W tym czasie - jak się dowiedziała nieoficjalnie PAP - trwały rozmowy z bliskimi 94-letniego, schorowanego Dzieduszyckiego, aby on sam zrezygnował z tego tytułu co się ostatecznie stało.

Tymczasem historycy rzeszowskiego oddziału IPN Krzysztof Kaczmarski i Dariusz Iwaneczko kończą opracowywanie artykułu "Życie w ukryciu, czyli agenturalna współpraca Wojciecha Dzieduszyckiego z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej w latach 1949-1972". Publikacja ukaże się w listopadzie.

Według historyków, Dzieduszycki nie tylko wiedział co robi, ale "współpracował bardzo efektywnie". W ich ocenie, podczas 23-letniej współpracy Dzieduszycki napisał przynajmniej 400 wielostronicowych donosów na kilkaset osób. "Pisał nie tylko o prywatnych i intymnych sprawach wielu ludzi, ale sam sobie wyznaczał zadania na następne spotkania" - mówił PAP Kaczmarski.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:57, 30 Paź 2006    Temat postu:

Lesiak dorobił się na ludzkim nieszczęściu!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

W PRL prześladował opozycję solidarnościową. W III RP inwigilował prawicę. Teraz żyje w luksusie. Jan Lesiak mieszka w domu w ekskluzywnej dzielnicy Warszawy, za miastem ma dom z basenem. Jeździ nowym samochodem, na którego kupno nie stać większości Polaków - pisze "Fakt".!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lesiak był służalczy wobec każdej władzy. I znakomicie na tym wyszedł. W latach 90., wykorzystując doświadczenie ze służby w komunistycznym aparacie ucisku, robił wszystko, by skompromitować polityków prawicy, by ich skłócić i ostatecznie wyeliminować z życia społecznego.

"Fakt" postanowił sprawdzić, jak dzisiaj się powodzi człowiekowi, który ma tak niechlubną przeszłość.

O zgrozo! Okazało się, że Lesiak, który działał przeciwko społeczeństwu, teraz żyje na jego koszt... i to jak. Zwykli ludzie, którzy przez całe życie ciężko i uczciwie pracowali, mogą o tym tylko pomarzyć.

Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, a przyroda jak na Mazurach. To tu swoją willę postawił Jan Lesiak. I to nie byle jaką. Dom, w którym mogłaby zamieszkać liczna rodzina, służy mu jedynie jako miejsce wypoczynku. Latem pułkownik zażywa ochłody w swoim basenie.

Lesiak mieszka na co dzień ma warszawskim Ursynowie, w okazałym segmencie. Jego wartość sięga miliona złotych.

Skąd ma na to wszystko pieniądze? Gdy był jeszcze czynnym oficerem SB, a później UOP, zarabiał krocie. A i teraz wiedzie mu się nienajgorzej. Każdego miesiąca na jego konto wpływa 3200 zł emerytury.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:58, 30 Paź 2006    Temat postu:

Sam tytuł:
"Tajemniczy sejf Kwaśniewskiego!!!!!!! "
Koperta z wycinkami z gazet w jakis sposób posegregowanymi urosła do rangi tajnego dokumentu którym tak się ekscytujecie . Paranoja i bałzenada . To samo znajdziecie w archiwum każdej redakcji w/w pism. Czym tu się podniecać?
Jedno z praw dialektyki marksistowskiej musi o przechodzeniu ilości w jakość , ale nie zawsze się to sprawdza.
Chociaz był taki kulawy ideolog który twierdził że każde głupdstwo powtarzane wielokrotnie poczytywane bedzie za prawdę/z pamięci/
Mozna wywnioskowąć Gościu że wychowny byłeś na dialektyce "brodatego" i zasadzie " kulawego" . Cóz pojętny uczeń.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 23:03, 30 Paź 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:59, 30 Paź 2006    Temat postu:

gruby z gliwic , wojskowy PRL , blazen ze wzgorza ?? o jakim panstwie wy piszecie?? -))) o czyim wstydzie ? o jakiej niesprawiedliwosci ! czerwone mozgownice !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:10, 30 Paź 2006    Temat postu:

Tylko niesmak !
Tomasz Sakiewicz

Przez ostatnie dwa tygodnie redakcja „Gazety Polskiej” znalazła się pod nieprawdopodobnym ostrzałem medialnym. Nie było obelg, którymi by nas nie uraczono. Próbowano nasyłać na nas prokuraturę, a nawet organizować bojkot w mediach. Jednak był ktoś, kto w tym czasie oberwał dużo bardziej. Dziennikarz, nawet sponiewierany, kiedy jest o nim głośno, zyskuje – w końcu dobrze czy źle, ale ważne, że w ogóle mówią. Inaczej jest z księdzem. Ksiądz Isakowicz-Zaleski najpierw został za pomocą kościelnych zakazów pozbawiony elementarnego prawa do obrony, a następnie publicznie go upokorzono.

Nikt nigdy nie udowodnił ks. Zaleskiemu, że głosi nieprawdę. Osobom, których akta badał, dawał prawo do obrony. Nie chodziło więc o to, że nakłamie na temat tego czy innego duchownego, ale że ujawniona przez niego prawda będzie zbyt bolesna. Tylko zbyt bolesna dla kogo?

Ksiądz Zaleski był bohaterem Kościoła i podziemnej Solidarności. Dla wielu ludzi jego niezłomna postawa mogłaby być dzisiaj wzorem do naśladowania. Jednak część hierarchii kościelnej z rozmysłem próbuje zniszczyć jego autorytet. Dla dobra grupy będących w znaczącej mniejszości duchownych, którzy podjęli współpracę z SB, próbuje się odebrać mu prawo do głosu i do dobrego imienia. Jeżeli ksiądz Zaleski nie jest autorytetem, to autorytetem będą księża Maliński i Czajkowski.

Ksiądz Zaleski dał Kościołowi unikalną szansę samooczyszczenia się. Opublikowana przez niego książka byłaby świadectwem tego, że hierarchia kościelna nie boi się prawdy. Zatarłaby też fatalne wrażenie, jakie wywołały dotychczas powołane komisje kościelne do spraw lustracji duchownych. Jak na razie nie pozwoliły opinii publicznej na poznanie ani jednego nazwiska współpracownika komunistycznej policji politycznej.
Lustracja duchowieństwa i tak będzie się odbywać. Naukowcy i dziennikarze będą dokopywać się do dokumentów. Większość z nich za chwilę będzie jawna.
Prawdę poznamy.
Po ostatnich decyzjach hierarchii pozostanie tylko niesmak.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:10, 30 Paź 2006    Temat postu:

Partia antylustracyjna w Kościele!
Przemysław M. Harczuk
Niepokojące sygnały o tym, że ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski może mieć problemy z wydaniem swojej książki, docierały do nas od dawna. Jednak skala ostatnich zdarzeń zaskoczyła wszystkich. Nasi informatorzy wskazują na rosnące wpływy „partii antylustracyjnej”, skupiającej tych wpływowych ludzi Kościoła, którzy obawiają się ujawnienia materiałów IPN.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma zakaz publicznego wypowiadania się. Został też pozbawiony funkcji duszpasterza polskich Ormian. Jak czytamy w komunikacie krakowskiej kurii, ksiądz „nadużył zaufania kardynała Dziwisza”. Decyzji metropolity towarzyszą histeryczne reakcje przeciwników lustracji. Biskup Pieronek stwierdził, że „ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wypacza ideę kapłaństwa”, w podobnym duchu wypowiada się arcybiskup Życiński. Prymas Polski kardynał Józef Glemp nazwał księdza Zaleskiego, kapłana wielokrotnie prześladowanego przez SB, nadUBowcem. Tej histerii towarzyszy zaskakujące milczenie tych kapłanów, którzy są zwolennikami lustracji, a wcześniej bronili księdza Zaleskiego. Choć wielokrotnie próbowaliśmy się z nimi skontaktować, było to niemożliwe.

Zastraszyć księży

Jak poinformował nas dysponujący dużą wiedzą informator, w Kościele działa „partia antylustracyjna”, skupiająca tych wpływowych ludzi w Kościele, którzy mają na sumieniu współpracę z SB. Przypomniał, że podobna „partia” powstała w Sejmie, w czasie gdy premierem był Jerzy Buzek – posłowie z różnych ugrupowań usiłowali doprowadzić do upadku rządu, aby zapobiec ujawnieniu ich współpracy ze służbami PRL. Zdaniem naszych informatorów nie inaczej jest teraz w Kościele. Partia antylustracyjna jest bardzo wpływowa, o czym ma świadczyć skuteczne zakneblowanie ust tej części duchowieństwa, która do tej pory popierała księdza Zaleskiego. Oprócz kościelnych agentów na zablokowaniu prac księdza Zaleskiego zależy też byłym funkcjonariuszom bezpieki, gdyż w razie ujawnienia prawdy o agentach stracą możliwość szantażowania ich. W „Gazecie Polskiej” pisaliśmy o zaaranżowanym spotkaniu kardynała Dziwisza z byłym szefem krakowskiego oddziału Wydziału IV SB Kazimierzem Aleksanderkiem, do którego doszło w lutym tego roku. Aleksanderek występował tam jako ekspert w sprawie ujawnienia archiwów SB i rzucił cień na ks. Zaleskiego. Kardynał Dziwisz najprawdopodobniej nie znał całej przeszłości Aleksanderka, a inicjatorem spotkania był duchowny, były współpracownik bezpieki („Gazeta Polska” nr 27, 5 lipca 2006 r.). Ksiądz Zaleski otrzymywał też telefony i esemesy z pogróżkami.

Dziwne zmiany stanowiska

Kardynał Dziwisz w sprawie ks. Zaleskiego postępuje niekonsekwentnie. W czerwcu br. zakazał księdzu wypowiadania się na temat lustracji, wysłał go też na przymusowe rekolekcje. Miesiąc później doszło do spotkania kardynała z księdzem Zaleskim – i kardynał zezwolił na kontynuowanie prac. W październiku ponownie zakazano księdzu wypowiedzi. Zachowanie kardynała niektórzy wiążą z tym, że przez ponad dwadzieścia lat przebywał w Rzymie, więc nie zna dokładnie polskich realiów, poza tym w krakowskiej kurii było bardzo wielu agentów. Spotkanie z Aleksanderkiem może sugerować, że nadal mają tam duże wpływy.

17 lat bez prawdy

Ksiądz Zaleski jest w swoich badaniach bardzo ostrożny i wyważony. Do wszystkich opisanych przez siebie kapłanów wysłał listy z powiadomieniem, że są informacje o ich współpracy. Część hierarchów działalność księdza uważa za szkodliwą dla Kościoła. Jednak, jak zapewnia sam ksiądz Zaleski, jest on częścią Kościoła i nie występuje przeciwko niemu, a przeciwnie, dla jego dobra. Uważa też, że sprawa księży donosicieli i tak wyjdzie na jaw, lepiej więc, aby nazwiska agentów ujawnił duchowny, gdyż w ten sposób można zminimalizować negatywne skutki szoku wywołanego lustracją księży.

Praca księdza Zaleskiego ma dokumentować postawy kapłanów w czasie PRL. Jak twierdzi ksiądz, w pierwszej jej części skupił się na działalności tych kapłanów, którzy byli niezłomni, gdyż stanowili większość. Ich przykład ma być świadectwem postawy Kościoła w czasach PRL. Zdaniem księdza dowodzi też, że nie trzeba było podpisywać lojalki, żeby np. zbudować kościół. Druga część książki ujawnia agentów, a także metody ich werbowania. „Moim celem nie jest zdemaskowanie tego czy innego człowieka, ale ukazanie prawdy o mechanizmach pozyskiwania duchownych przez bezpiekę” – powiedział autor „Gazecie Polskiej” („GP” nr 27, 5 lipca 2006 r.). A prawda jest bardzo bolesna. Wśród agentów jest kilku biskupów oraz bardzo znanych księży. Ich ujawnienie z pewnością będzie szokiem dla wielu wiernych. Ksiądz ujawnił m.in., że były agent pracuje przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Przez 17 lat Episkopat nie umiał udźwignąć problemu lustracji. Przyczyny były różne. W jednym z wywiadów ks. Isakowicz-Zaleski mówił o powodach opóźnienia lustracji w Kościele. Jednym z nich jest szantażowanie współpracujących księży przez SB. Drugi powód opóźnienia lustracji to powiązania gospodarcze. Znane są przykłady afer finansowych w Kościele; najbardziej znana dotyczy wydawnictwa Stella Maris w Gdańsku.

Niezłomny duszpasterz, opiekun niepełnosprawnych

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski już w latach 70. pomagał opozycji, będąc jeszcze klerykiem. Po święceniach, choć pracował w innej parafii, w wolnym czasie pomagał legendarnemu kapelanowi nowohuckiej Solidarności ks. Kazimierzowi Jancarzowi. Film dokumentalny Macieja Gawlikowskiego „Zastraszyć księdza” pokazuje brutalne pobicie ks. Zaleskiego przez SB.

Działalność opozycyjną ks. Zaleski łączył z niesieniem pomocy ludziom niepełnosprawnym. Jeszcze pod koniec lat 80. założył Fundację im. Brata Alberta. W schronisku Brata Alberta w Radwanowicach znalazły pomoc setki osób. W latach 2000–2006 ks. Zaleski był duszpasterzem polskich Ormian. Teraz został pozbawiony także tej funkcji.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:38, 30 Paź 2006    Temat postu:

Wojskowy PRL NAPISAL:

"Moim życiorysem zapewne zajmą się ludzie Twego pokroju. Chociaż średnio mnie to interesuje , a prawdę mówiąc luźno zwisa.Będę pokazywał Wasza głupotę, zadufanie w sobie. Prezentujecie te same negatywne cechy jakie towarzyszyły rządom tej jedynej słusznej sile przewodniej. Jako komuch wiem co piszę. O rokowaniach nie wspomnę."

nikt sie nie bedzie zajmowal twoim zyciorysem ! napisalem ci juz kiedys !! miernys ! ty i twoja kariera ! szkoda czasu ! tacy jak ty i twoi koledzy po fachu pisza w zyciorysach to co chca napisac ! chocby twoj pryncypal " wolski " ! te haniebne karty zwyczajnie przemilczacie lub przeinaczacie ! czesto tez zwalacie wine na innych lub na okolicznosci ( byli tacy , ktorzy skladali dymisje ale swinstw nie robili ) , itd ! w zasadzie zwisacie mi calkowicie ! czasem jednak warto lobuzom z przeszlosci przypomniec ich dokladna historie ! zeby nie chodzili w glorii ogolnieszanowanych , zasluzonych starszych i dobrotliwych panow ! patrz na swoja glupote i swoje zadufanie ! duzo tego ! zostaw kaczorow ! lobuzy rzadzily tak dlugo i jeszcze przeszkadzaja gdzie sie tylko da ! Wasze zarzuty do Kaczynskich w porownaniu do tego morza swinstw i afer 45 lat PRL i 17 lat III RP sa smiechu warte hipokryto ! Widzicie drzazge na wizerunku kaczorow a nie chcecie za nic zauwazyc lasu bel w obliczu srodowisk , ktore rzadzily , ktore popieraliscie i popieracie i z ktorych sie wywodzicie . na kogo ty mozesz glosowac ??? hehe !! To nie znaczy , ze kaczory nie beda popelniac bledow ! popelniaja je ! albo ze na fali potrzeb kadrowych do rzadzenia panstwem nie beda sie do nich kleic ludzie ubabrani , zlodzieje lub ludzie wyslani przez ciagle silne sluzby , ktorzy chetnie ich skompromituja . Wszystko sie zobaczy . show goes on ! warto bylo ! -)))) Ocenimy ich . Na razie sa krystaliczni przy tych lobuzach , ktorzy nami kierowali przez wszystkie poprzednie kadencje !
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:48, 30 Paź 2006    Temat postu:

te rzeczy , fakty i okolicznosci warto tez przypominac dla ludzi mlodych ! oni interesuja sie polityka od niedawna gdy osiagneli pelnoletnosc ! nie wiedza co bylo wczesniej i czemu tak bylo ! dlatego czesto wierza w te wasze brednie o faszyzmie , nienawisci , zawlaszczaniu panstwa ! slowem w caly ten post grubego ! tylko dlatego tu jestem hipokryto !
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:19, 31 Paź 2006    Temat postu:

Gość:

"nikt sie nie bedzie zajmowal twoim zyciorysem ! napisalem ci juz kiedys !! miernys ! ty i twoja kariera ! szkoda czasu ! tacy jak ty i twoi koledzy po fachu pisza w zyciorysach to co chca napisac ! chocby twoj pryncypal " wolski " ! te haniebne karty zwyczajnie przemilczacie lub przeinaczacie ! czesto tez zwalacie wine na innych lub na okolicznosci ( byli tacy , ktorzy skladali dymisje ale swinstw nie robili ) , itd ! w zasadzie zwisacie mi calkowicie !"

A może Gościu tak coś sam byś napisał , plagiat to juz ograna sprawa. Pomyśl , myślenie naprawdę nie boli. Może oprócz wytartych komunałów i linków stron jakieś własne przemyślenia, chętnie przeczytam. Co do epitetów którymi tak szermujesz , no cóż ,czym skorupka za młodu nasiąknie....., a i z piasku bicza nie ukręcisz.Ale niech tak to już zostanie , zawsze to weselej. Mam nadzieję że to nie cały jeszcze Twój reperutar. Nie zamierzam się licytować na zyciorysy, każdy ma taki jaki sobie wypracował , ja swego się nie wstydzę , akceptacji też nie potrzebuję. A że jesteś to dobrze , Ty jesteś potrzebny , ja również , inaczej byłby nudny monolog.Do dzieła.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 8:03, 31 Paź 2006    Temat postu:

Anonymous napisał:
gruby z gliwic , wojskowy PRL , blazen ze wzgorza ?? o jakim panstwie wy piszecie?? -))) o czyim wstydzie ? o jakiej niesprawiedliwosci ! czerwone mozgownice !!!


No cóż ubliżyłeś kolegom gdyż osobiście nie mam do Ciebie urazy taki właśnie jest pis i jego fani. Owszem jestem ze wzgórza czy błazen? Jedno wiem na pewno pis ma niewątpliwą zasługę potrafił skoncentrować mądrych inaczej w jednej grupie i sterując nimi okiełznał całe oszołomsto. W dalszym ciągu uważam i będę uważał nadal że pis w dziale gospodarki zrobił jedno, to znaczy nie zrobił nic nie dlatego że nie miał czasu ale dlatego że jego najlepsi synowie nie mają o tym zielonego pojęcia, zasada korupcji politycznej tak bardzo pielęgnowana w partii braci K wyszła na jaw i okazało asie że król jest nagi. Nie życzę sobie żeby też moją Polska rządzili człowiek z wyrokiem sądowym nawiedzony szaman i narodowiec z tego niczego dobrego wyjść nie może to prowadzi nie tylko do śmieszności ale do katastrofy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:30, 31 Paź 2006    Temat postu:

Ekor napisał:

A może Gościu tak coś sam byś napisał

Mało Ci jeszcze....... w pięty poszło?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:08, 31 Paź 2006    Temat postu:

Czytając posty Janioba, Wabene i Zuchwałej Razz muszę wrócić do podstawowego pytania ..... Jaką przyszłość ma kraj

W którym z pozoru inteligentni i wykształceni ludzie nie uświadamiają sobie, że krytykowana przez nich bolszewia … wraca. Think

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 11:50, 31 Paź 2006    Temat postu:

No niestety W 51, z tym towarzystwem które wymieniłeś i o takiej filozofii Polska przyszłość ma raczej czarną, czeka ją tylko jedno UPADEK. ale na szczęście jak widać po ostatnich notowaniach Polacy przejrzeli na oczy i zorientowali się w co się w Polsce gra.
Pozdrawiam. Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 12:31, 31 Paź 2006    Temat postu:

ZOMOZwykły Obywatel Mający Oczy

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 62, 63, 64  Następny
Strona 5 z 64

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin