Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

HALF HYDE / HALF BLOG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:55, 24 Sty 2006    Temat postu:

Ale jak zauważył Pionowy, half/half. Pół zysków, pół problemów. A nawet z zysków nie za bardzo się cieszę, bo nie nadążam. Na jaką cholerę mi była pralka z dwoma kólkami, kilkoma lampkami i przyciskami. Chyba po to, aby wyręczac żonę, bo nigdy nie wie co do czego służy. Pilot w jej ręku, to wyłącz czerwonym i włącz od 1 do 9. Reszta to zbytek łaski. "Prysz" - to był samochód! Mógł się psuc jak chciał, gdzie chciał i kiedy chciał i zawsze go naprawiłem i jechałem z bezpieczną szybkością. Teraz z byleczym do mechanika, a i ten ma problemy. A kosztuje... Nie tylko przewidywalne opłaty! Nawet zabezpieczenie sputnikowe go nie chroni, bo i tak go nie znajdą. Ile tajemnic kryje internet? Nie wiem bo nie nadążam i nie nadąże, bo powstają coraz nowsze tajemnice i coraz ich więcej!
Stop wynalazkom, ja wysiadam. Dlatego czarno to widzę! Very Happy Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 12:20, 24 Sty 2006    Temat postu:

Mr. Green ... Panesz...

Takt... to trochę męczące... Może jesteśmy trochę za-wynalazkowani. Miast spokoju jaki opisuje literatura ta dawniejsza, zapiecek i grzanie plecków na starość... grozi nam ciągła edukacja? ;) . Ale jakbym miał się wrócić do bezpilotowych TV... byłbym wkórzony... a tu jeszcze wal pięścią w skrzynkę bo samochód przejechał. Mr. Green . Jednak ta romantyka miała też minusy... Trzeba będzie w końcu się chyba poddać... i wyczarować swój ogródek spokoju... Mr. Green Ty weźmiesz poczciwą sikawkę, podlejesz ogródek a ja będę niewinnie uśmiechnięty zabawiał się kilofkiem Mr. Green . Ale jest nadzieja... że jak to pierdyknie..., total-global awaria( w myśl zasady.... co się stać może.... to stanie się na pewno) to znowu zabłysną nasze gwiazdy expertów Partyman .
Trzeba też oddać że samochody się o wiele mniej psują...(mój 5-latek tylko żaróweczki...) aż głupio się człek czuje jak nie jedzie Mr. Green . Ja tam na razie do zagubień w tym rozpędzającym się świecie, na razie się nie przyznaję... ale i mnie to dopadnie Mr. Green... pewne.

Pozdro...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 10:27, 25 Sty 2006    Temat postu:

Weles. Jest i inna strona medalu. Jak powstał internet, napisałeś. A dlaczego KC PZPR nie poparł jakiś drobnych zabawek na tranzystorach czy układach scalonych. Bo uważali to za psu na budę. Tak było prawie we wszystkich dziedzinach. Nawet w postępie górniczym. Ale dzięki niektórym "nawiedzonym" i myślącym coś się robiło. A najlepiej, jak sami zainteresowani sobie pomagali.
Tak samo komputeryzacja miała opory na za Dzikim Zachodzie. TI (Texas Instruments) nie przyjął wynalazku 4-robitowego procesora. Pierwsze kalkulatorki oparte na procesorze komputerowym powstały w garażu.
Czekam, kiedy w Polsce pokaże się odkurzacz o połowę lżejszy, o połowę dokładniejszy, o połowę energooszczędniejsz i o połowę tańszy! A taki wymyślił na zasadzie tornado (zasysa i odwirowuje) pewien anglik. Zwrócił się do 21 firm europejskich, w tym do Ardo i Zanussi, i wszędzie dostał odmowę (nie zainteresowani, mają swoje i nowego nie będą produkowac, "ma wady" jak twój karabin maszynowy, itp.) Wziął się sam za jego produkcję i jego odkurzacz jest już standartem w WB, a teraz podbija USA. A jak jest w Europie, nie wiem. Ale na pewno trafi kiedyś do nas. Wszak anglik wymyślił i skonstruował go 10 lat temu.

Cały czas się też zastanawiam, dlaczego nie działają odkrycia teoretyczne z dziedziny logiki elektornicznej lub dlaczego elektronika poszła w tym, a nie innym kierunku. I nie jestem odkrywcą, że powodowały tym wzgędy finansowe i prywatny interes czyjś czy grypy ludzi. Zarówno technologia mogłaby byc jeszcze lepsza. Microsoft stłamsił unix promując dos, Novel poszedł na masowośc i wielkośc procesorów niż na ich dokładnośc i ekonomicznośc!

Tak jak Kopernik nie był pierwszy w swoim "odkryciu", bo byli przed nim wieszcze, tak po iluś tam latach, gdy wynalazek (np. internet) się spełni, ktoś ODKRYJE, coś nowego, co już było hen wynalezione. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 23:14, 28 Sty 2006    Temat postu:

[quote="Ekor"l!] To co najważniejsze siedzi w nas, narzędzia się tylko zmieniają [/quote]
Jaga:
"Stwierdzenie odrzucajace wpływ wolnej woli na ksztalt tego, czym jestesmy, jak jestesmy postrzegani, zakladajace ze MY to tylko nasze wnetrze skladajace sie ze skrotowo okresle dobrego i zlego, nabytego na drodze dziedziczenia lub doswiadczen. A przeciez to kim czym jestesmy wynika z tego, czemu z tego co jest w nas pozwalamy dojsc do glosu. "


Pojęcie wolnej woli można rozpatrywać w wielu aspektach ,zarówno z punktu widzenia psychologii , ale też i w kontekście procesu ewolucji , co w treści. Można przyjąć że powstanie DNA nastąpiło w wyniku zdarzeń czysto przypadkowych. Dalszy rozwój podwójnej spirali struktury DNA dokonywał się w drodze ewolucji poprzez dobór naturalny. Dobór naturalny oprócz wykształcenia inteligencji i logicznego myślenia spowodował także rozwój innych cech takich jak agresja. To wszystko zapewniało , zabezpieczało przetrwanie. Ale gwałtowny rozwój narzędzi niszczenia którymi dysponujemy ,powoduje iż stajemy się groźni sami dla siebie. A właśnie w naszym DNA zakodowane są oprócz wielu innych cech, cecha agresji , kiedyś niezbędna , dziś już nie tak bardzo.I to miałem na myśli pisząc że to co najważniejsze siedzi w nas.Nie oznacza to że do tej tezy można podejść z innego punktu widzenia. Zapewne będzie to jeszcze przedmiotem dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 1:30, 29 Sty 2006    Temat postu:

Weles: Z tym niewolnictwem w jakimś stopniu się zgadzam. Zauważyłem też, że wielu tzw. odludków czy nieśmiałych właśnie uaktywnia się w tej formie wymiany informacji, co unormalnia ich codzienność i zapewne wpływa na ich realne kontakty. Internet jest również medium, które pozwala nam na artykulację swojego zdania..., jesteśmy odbierani. Jest to dość istotny czynnik pozwalający na pewną odporność na wpływy... jak np. dyktatora TV.

Problem "odludków" skojarzył mi się z dość mocno aktualnie postrzeganym problemem SAMOTNOŚCI
Wzrost ilości ludnosci na świecie, rozwój techniki, który powinien skracać odległości międzyludzkie, praktycznie przyczynia sie do naszego coraz większego odosobnienia.
Samotność fizyczna, życie samotne, odosobnienie, o której, sądzę, pisał Weles, z przypadku lub z wyboru, staje się już zjawiskiem marginalnym wobec narastającej samotności jednostki wśród ludzi, w rodzinach, w związkach. Być może można by ją porównać do wspomnianej już na forum samotności w skali kosmicznej, samotności całej cywilizacji ludzkiej i jej tęsknoty do umysłów myślących i widzących świat w sposób zbliżony.
W przełożeniu na jednostkę ludzką, jest to odczucie samotności wśród myślących i czujących inaczej, akceptujących inne wartości, lub po prostu mających inne zainteresowania.

Internet z całą pewnościa jest antidotum na tak pojmowaną samotność, umożliwia poszukiwanie i kontakt. Jednak, nawet jeżeli zmniejsza poczucie samotności jednostkowej, generalnie przyczynia sie do wzrostu strefy samotności społecznej. Powoduje odchodzenie od życia realnego, czyli - od ludzi, autentyczne kontakty zastąpione zostają kontaktami wirtualnymi. Wśród mojego pokolenia to prawie nie występuje, ale jest coraz bardziej widoczne wśród młodzieży. I własnie wyjątkowo niebezpieczne w przypadku wspomnianych "odludków" , którzy nie czują przymusu, potrzeby realnego kontaktu, zastępując go wirtualnym.
Tak że - rzeczywiście, pół zysków, pół problemów. Jak przy każdym wynalazku technicznym.
Bez internetu ludzkość nie będzie potrafiła się obejść, już nie ma odwrotu. Pozostaniemy jego niewolnikami. Strefa samotności będzie się coraz bardziej poszerzała, bo Sieć, rozwijając swoje funkcje, będzie wchłaniala coraz bardziej ludzki czas, poświecany wcześniej na życie realne. Coraz więcej ludzi odosobnionych za zamknietymi drzwiami swoich pokojów, coraz wiekszy rozpad życia rodzinnego...

Wyszło dość pesymistycznie, chyba.....

Więc dla odmiany, Weles, winko realne, w miłym towarzystwie, to ja zawsze chętnie.....
No może z wyjątkiem tych pewnych siebie, zakochanych we własnym męskim ego, zabójczo przystojnych brunetów, oczekujących, że cały świat w podziwie za chwilę runie do ich stóp.....

Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 3:08, 29 Sty 2006    Temat postu:

Ekor...

Faktem jest że tzw. wolna wola swoimi uwarunkowaniami przypomina np wolność. Zgadzam się co do wielowarstwowości tego zagadnienia. My żyjący społecznie, z konieczności i biologicznego przysposobienia, dzieląc obszary po których się poruszamy nie możemy być do końca niezależni. Znaczne obszary nas to obszary wspólne o znaczących rozmiarach. Sądzę ,że stosunkowo niewiele zostaje nam na własne EGO, izolację itp. Podejrzewam, że nawet obszary naszej inteligencji, mądrości i dorobku są jakby w przestrzeniach międzyludzkich. Dokonujemy wyborów, ale zawsze pod presją: czy środowiska, czy presją wzajemnych zależności. W obliczu (w skrócie) opisanych powyżej prawdą chyba jest, że wolęposiadamy i że nie posiadamy jednocześnie. Inną sprawą jest, że mamy zapotrzebowanie na przynajmniej krótkie okresy samotności, izolacji co zwykle sobie sami organizujemy. Czasem, a podobno często izolacja ta jest narzucana naszą sytuacją... Trudno to zdefiniować do końca i ostatecznie roztrzygnąć nie zagłębiając się w meandry niemal filozoficzne. Wizji może być dużo. Ale zapewne jakieś ramy są...

Co do agresji
... to chyba troszkę inaczej ją postrzegam. Think Myślę że zarówno u zarania dziejów była potrzebna i jest teraz. Myślę też, że tę cechę-broń kształtuje się przy wychowywaniu. Być może w zależności od czasów, środowiska, zapotrzebowania bierzącegokształtuje się ją pod potrzeby czasów. Myślę też, że w wielu wypadkach agresja (ta ukształtowana) pomaga nam w trudnych chwilach rozwiązywać problemy np.natury psychicznej, pozwala na tzw. impulsy do działania. Działa wtedy jak wentyl. W pracy pomaga się przebić przez trudności, mobilizuje do wysiłku... a jest także katalizatorem nawet uczuć. Oczywiście może być też złem... To zresztą posiada też podobne cechy-właściwości jak w/w określenia. Nie kusiłbym się o sądy ostateczne. Ja w każdym razie agresji używałem choć nikogo nie zabiłem ;) , ale jak zajdzie potrzeba to chyba każdy z nas mógłby to zrobić. To jednak rodzaj bardzo wszechstronnego narzędzia. Fakt że groźne... ale przecież nożem się też kroi chleb... Think

Jaga...
Tak sięgam np. pamięcią do kiedyś... Wtedy media były skromniejsze i człowiek jakby ciekawiej spoglądał na człowieka jako źródło informacji, której pewne dawki trzeba łykać aby nie zwariować... Tak być może konieczność jakichkolwiek kontaktów była cenniejsza. Faktem jest też to że byliśmy może bardziej wtajemniczani w osobiste sprawy znajomych. Na pewno jednak charakter stosunków między ludzkich się zmienił. Czy jest lepszy, czy gorszy trudno powiedzieć. A samotnych, osamotnionych również było sporo... Brać też trzeba pod uwagę, że nas było jakby mniej, mieliśmy więcej czasu. A teraz jakby więcej do zrobienia (ja nie o ilości dzieci Very Happy ). Ale faktem był ten głód kontaktów medialnych (telefony zamiast listów), wieści ze świata ewoluujących z opowieści wędrowców poprzez gazety, książki , radio,TV... a teraz jakby skonsolidowane w jedno... Internet. Może zrobiliśmy krok do przodu i ckni nam się za starym miejscem stania? Mr. Green Przecież ucieczka w marzenia, książki to też wirytualny świat...

Ja też wolę w realu posprawdzać... jak boli głód, zimno... i wiele milsze rzeczy Yar good . Dlatego od lat albo dostaję w kość, albo poszukuję doznań w realu... co jak dotychczas mi się udaje. Fakt... że siebie lubię... ale od czegoś trzeba zacząć... Zakochiwanie się zaś, to towar exportowy... A co do świata to nie czekam, staram się go sam przewrócić pomimo pewności, że się to nie uda... a co uważam za wielce prawidłowe.

Panesz... Shame on you
Piszesz... A dlaczego KC PZPR nie poparł jakiś drobnych zabawek na tranzystorach czy układach scalonych. Bo uważali to za psu na budę. ... Tak, ale nie tylko oni Mr. Green Potem mocno przeprosili samych siebie. Very Happy Zupełnie nie zgadzam się z...Nawet w postępie górniczym. Myśmy w tej dziedzinie byli światowym nauczycielem z największym zapleczem naukowym... To nasi specjaliści jeździli szkolić do... USA, Japoni... Akurat tę działkę mieliśmy dobrze rozpracowaną... i to nie blef. Ale to już inny temat... A o perturbacjach wynalazków... to dość ponadpolityczna działka. Wszędzie coś chowano do zakamarków. Very Happy . Jakbyś dziś wymyślił taki silnik na wodę... to wiesz kto by był twoim 1-ym klientem? Interes to interes. Masa wynalazków grzeje ławy Mr. Green dla Shame on you dobra ludzkości. Czasem się wynajduje jedną rzecz wiele razy...

Pozdro...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 15:33, 29 Sty 2006    Temat postu:

Ekor: "Pojęcie wolnej woli można rozpatrywać w wielu aspektach ,zarówno z punktu widzenia psychologii , ale też i w kontekście procesu ewolucji "

Przeczytałam post Ekora wczoraj, a dzisiaj widzę, że to, co myślę na temat ograniczeń naszej wolnej woli lepiej, szerzej i precyzyjniej napisał w międzyczasie Weles.
Bo w zasadzie my wszyscy nie podważamy tego, że to co najważniejsze, co jest podstawą naszej osobowości jest w nas. Pytanie tylko, jak dalece TO możemy kształtowac. Czy możemy TO rozwijać, coś do TEGO dodać, czy tylko - odejmować, nakładając kolejne tłumiki na nasze wnętrze, cywilizować pierwotne, odziedziczone poprzez nasze DNA, instynkty i właściwości. A także te nabyte, wrośnięte już w nas cechy i przyzwyczajenia.

Cywilizacyjne - społeczne, kulturowe ograniczenie naszej wolnej woli jest bezsprzeczne. Ale również i te czynniki, o których już wspomniałam, których siła działania prawdopodobnie uzależniona jest od siły charakteru. Pamiętam, jak jeden z nauczycieli jęz. angielskiego stwierdził, ze jego uczniowie, skupieni na problemach gramatycznych i słownictwie, nie potrafia dodatkowo "kłamać", dają bardzo szczere i bezpośrednie odpowiedzi na zadawane pytania. Wreszcie - sama "siła woli", w połaczeniu z umiejętnością postrzegania, gdzie powinna być stosowana, jakich wyborów winniśmy dokonywać, a nie tylko - czy potrafimy tego dokonać.
Sumarycznie, mam tu więcej pytań niż gotowych odpowiedzi i przekonań. Również i takie, co oznacza "silny człowiek", "silny charakter", "silna wola".

Agresja - tu również jestem zgodna z Welesem. Jest nam ciągle potrzebna, chociaż na zupełnie innym poziomie, niż kiedyś. Umiarkowana umiejetność uwalniania agresji spełnia przede wszystkim funkcje obronne, mobilizuje organizm do obrony, zwłaszcza przez jednostki słabsze. W tym właśnie celu używam jej od lat. Oczywiście, czasem można przesadzić, instynkt obrony może zadziałać niepotrzebnie, lub ze zbyt wielka gwałtownością, nieadekwatną do zagrożenia. Ale jest potrzebny, żeby zpobiegać postawie "ofiary", tak częstej własnie wśród kobiet.
Nie mówimy, oczywiście, o patologicznej, skierowanej na zewnątrz, praktycznie bez przyczyny, agresji. Takich ludzi potępiamy, ale - jeżeli zastanowimy sie nad teorią ewolucji i dziedziczenia poprzez DNA - być może możliwosć działania ich wolnej, dobrej woli w tym zakresie jest ograniczona.
Tylko jako społeczeństwo, nie możemy się na to zgodzić ani takiego tłumaczenia przyjąć.

Aktualnie, przerabiam z koleżanką taki problem: jej córka, 6 lat, jest całkowicie pozbawiona instynktu obrony, i całkowicie pozbawiona agresji. Widzimy to już w kontaktach w przedszkolu, a także z moimi wnukami. Nie jest dobrze, jeżeli dziecko 6 letnie daje sie praktycznie zdominować i teroryzować przez dziecko 3,5-letnie. Staramy się wzbudzić w niej choć trochę agresji, w celu samoobrony, żeby jedynym ratunkiem nie była dla niej ucieczka do matki lub do mnie. Żeby nie była kiedyś "ofiarą" w szkole, czy w małżeństwie, zwłaszcza, że dużo jest prawdy w stwierdzeniu, że "ofiara" czyni "kata".

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 18:26, 29 Sty 2006    Temat postu:

Uzasadniając swoją tezę o uwarunkowaniach ewolucyjnych chcę przypomnieć że to jacy jesteśmy jest wyborem jednym z wielu. Tak naprawdę to do końca nie wiemy w ilu „ślepych uliczkach” zakończyła się ewolucja żywych organizmów , nawet na tym wyższym poziomie. My przetrwaliśmy poprzez przypadkowe błędy w DNA w procesie reprodukcji. Błędy te mamy zapisane w kodzie genetycznym ,błędy dzięki którym kolejne pokolenia mogły przekazywać między sobą INFORMACJĘ. Analizując punktu widzenia biologii to tak naprawdę nie różnimy się od naszych przodków z przed kilkunastu tysięcy lat. Zdolność logicznego myślenia , wnioskowania , odbierania bodźców zewnętrznych , pozostała tak sama. W kodzie DNA mamy zapisaną konieczność działania grupowego i na rzecz grupy. W kodzie zapisane mamy agresję. Te wszystkie uwarunkowania były niezbędne i konieczne do przetrwania. To o czym teraz chcemy mówić to o wolnej woli , na ile ta wolna wola jest zdeterminowana „ bazą „ zawartą w DNA. To na swój użytek wypracowaliśmy pewne definicje ,pojęcia , ale to jest tylko pewna forma wyrazu tego co w nas tkwi., Forma wyrazu odpowiednia do poziomu cywilizacji , a więc swoisty typ narzędzi , oprzyrządowania w celu realizacji tego co w nas. Przechodząc na płaszczyznę psychologii można powiedzieć że wolna wola będzie naszą zdolnością do urzeczywistnienia swoich marzeń. Ma to być akt świadomy , będący wynikiem myśli i przez tę myśl zdeterminowany. Jeżeli myśl w to angażujemy , to nieodzowna jest refleksja a i chęć realizacji woli. Jeżeli spełnione będą te kryteria to możemy mówić że nasze działanie jest zależne od naszej woli. Możemy rozpatrywać meandry dochodzenia do aktu będącego wyrazem wolnej woli a więc to co rodzi się w naszym umyśle ; projekt , zamiar, przemyślenia aż wreszcie decyzja i pełne wykonanie .
Oczywiście u każdego z nas ten proces może przebiegać odmiennie w zależności od naszych cech osobowych. Ale wola jako czynność intencjonalna zazwyczaj wynika z potrzeb. Każdy z nas ma potrzeby , często niespełnione ,życie jest pełne niespodzianek , czasami nas samych zaskakujące. Tak do końca sami siebie nie znamy, często impuls błahy z pozoru wywołuje u nas skutki które nie jesteśmy lub nie byliśmy w stanie przewidzieć. W takiej więc sytuacji wola musi być wyborem, wyborem w konflikcie motywów. Czasami , a raczej zazwyczaj wymaga to od nas aby „poświęcić jedno pragnienie na ołtarzu innego pragnienia”. Można też podejść w inny sposób , bardziej bliższy uwarunkowaniom ewolucyjnym . Ujmując trochę w „krzywym zwierciadle” można rzec że nasze czyny wolnej woli to akty zdeterminowane genetycznie , gdzieś zamiary tkwią w podświadomości , a my tak naprawdę „gramy „ pozorując akt wolnej woli , z tego co często może już być przesądzone. Oczywiście czy jest to przesądzone ? Nie , tutaj nakładają się jeszcze cechy osobowościowe , czynniki zewnętrzne, doświadczenie itp.
Tak więc z tą wolną wolą to do końca nie wiem jak to jest, znawcy może i wiedzą. Ja dopatruję się że gdzieś drzemie w nas w naszych genach kryterium działania w gromadzie i na rzecz gromady. To jak sądzę tkwi to w nas. Przepraszam za zbyt długą tyradę, czarne dziury czekają , a Kendo zapewne nie do pokonania .
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 23:56, 29 Sty 2006    Temat postu:

Weles,
Tak wyszło, że poluję dzisiaj na Ciebie, ale nadrabiam zaległości, a poza tym, od jutra bardzo nieprzyjazny świat zewnętrzny już wyciąga po mnie szpony. Moja domowa Władza przysypia po radośnie-kolezeńskim spotkaniu, a ja sobie siedzę w swojej "pustelni", słucham miłej muzyczki, jest mi dość dobrze, i nadrabiam zaległości w korespondencji prywatnej i na forum.

Chciałabym się dzisiaj ustosunkowac jeszcze tylko do jednego postu, będącego wynikiem mojego chyba niezbyt fortunnego stwierdzenia:

Weles: "Fakt... że siebie lubię... ale od czegoś trzeba zacząć... Zakochiwanie się zaś, to towar exportowy... "

Akceptacja samego siebie to, wg psychologów, bardzo korzystna cecha, dla zainteresowanych, i dla ich otoczenia. Nie muszą niczego nadrabiać, udawadniać, są przyjemniejsi dla otoczenia i łatwiejsi we współżyciu, mniej agresywni, bardziej tolerancyjni. I to, jak widzę, sprawdza się. Umiem odróżnić "akceptację" od "zakochania w sobie".Taka "akceptacja" wygładza kanty w stosunkach międzyludzkich. Być, może, jest to również rezultat "Stanu Idealnego", o lktórym juz kiedyś mówilismy.

A to, że każdy z Was powinien mieć w sobie odrobinę tego zabójczo-przystojnego bruneta, a każda z nas odrobinę tej blondyny o wielkich, błękitnych oczach, i pozwolić im się czasem trochę wychylić, to zupełnie inna sprawa. To jak światło wewnątrz lampionu. Tak że moje przytyki do tego nieszczęsnego bruneta traktuj, proszę, humorystycznie.

Zupełnie inna jednak sprawa, że ja nie przepadam za takimi osobowościami. Jakby pokopać w tym głębiej, to by się zanalazło pewnie trochę kompleksów. Nie potrafię też "dokopać" się do wnętrza człowieka poprzez gładka, zadowoloną z siebie buzie. To moja wina, zawodzi mnie tu wyobrażnia. A to najciekawsze jest dla mnie zawsze wewnątrz. A wtedy...okazuje się, ze to na zewnątrz, to jest własnie to! Wiem, że u Was to zupełnie inaczej przebiega, pamiętam o tym "myśleniu cepem", które jest całkiem zgrabnym okresleniem stanu faktycznego. Zresztą, kobiety też myślą w ten sposób, tylko nie jest to tak automatyczne, jest rzadsze, i ma na ogół podtekst emocjonalny.

Na ciebie przypadły, Weles, te moje wynurzenia, bo jak żadko kto, chyba że Panesz, rozumiesz i tolerujesz kobiety. Więc tym wszystkim z Was ROZUMIEJĄCYM, a także tym TOLERUJĄCYM, dedykuję moje ulubione tango, które własnie leci....

I Pozdrawiam Was.
Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 0:45, 30 Sty 2006    Temat postu:

PANESZ: "Mam nowy dowód, ot taka karteczka. Wielkośc, jej rozmiar taki sam jak karta płatnicza. Tylko to drugie z paskiem lub czipem, ale bez zdjęcia. Wielka różnica. Można to połączyc. Po co tyle tych karteczek z róznym przeznaczeniem. Połączyc karteczki może monopolista tych usług. Może to zrobi państwo, rząd. Może też wszyc czipa pod skórę wybrańcom lub każdemu, chociaż za pomocą lini papilarnych i tęczówek już można człowieka kontrolowac. Teraz dojdzie do kontroli komórkowej. Człowiek nie oderwie się od swego miejsca pobytu, nie zostawi czipa gdzie indziej, a będzie gdzieindziej. Państwo policyjne. Takie zagrożenie istnieje ..."

Własnie takiego zagrożenia, ograniczenia naszej swobody, obawiam się. Nasza strefa prywatności jest coraz bardziej ograniczana. Ale nie chodzi tylko o prywatność, ale i o możliwość takiego monitorowania naszego życia aby to umożliwiło dalej sterowanie nami.
I wiesz, Panesz, pierwszy raz pomyślałam o tym, kiedy Bujany Las poinformował Janusza, że bez względu na to, jak sie podpisuje na forum, on zawsze może stwierdzić, że połączenie następuje z jego właśnie komputera. Wtedy zastanowiła mnie druga strona tego naszego forumowego wszechświatka, cała maszyneria, która masz teraz na swoim komputerze.
Nie sądzę, żebyśmy przesadzali z jakimś wyimaginowanym niebezpieczeństwem. Uważam, że nie trzeba panikowac, ale zdawać sobie sprawę z mozliwości zagrożeń, aby im się przeciwstawic na czas, zanim będzie za póżno.

No, chyba mnie też juz dość na forum, ale następne dni będą już znacznie bardziej wstrzemiężliwe. Zwłaszcza, że jadę w czasie weekendu obejrzeć swojego nowego psa, 60 kg żywej wagi /myślałam, że 25/, ciekawe, czy mnie nie zapomniał, nie odzwyczaił się. Najgorsze z tego wszystkiego, że on mnie bardzo lubi /w końcu, jestem jedyna osobą, dzięki której zna smak mięsa/ ale usiłuje mnie sobie podporządkować. A ma nie tylko 60 kg wagi, ale też zęby i pazury, którymi mnie nie gryzie, ale - właśnie usiłuje mnie sobie podporządkowac. Niby dygresja osobista, ale jak to przypomina stosunki międzyludzkie....

Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 2:46, 30 Sty 2006    Temat postu:

Jaga... Very Happy

Nie frasuj się za bardzo moim samopoczuciem, czy odbiorem Twoich uszczypliwości, bo zawsze je odczytuję z przymrużeniem oka ;) . Całkiem miłe jest wyczytać że... rozumiesz i tolerujesz kobiety . Z tym rozumieniem to nie całkiem prawda... Raczej nauczyłem się (tu mówię o swoich paniach) wstawiać je na tory o ile uznam iż się wykoleiły ( Very Happy nawet udane określenie). Zdaję sobie sprawę z ich kobiet inności czego dowodów miałem 1000-ce... i już nie walczę bo... to daremne. Wielokroć bardziej pasuje mi tu tolerancja, choć cały czas czynię usilne próby aby je rozumieć. Zresztą nawet cieszę się że tak jest, bo polubiłem te różnice i tzw. babską logikę, która czasem mnie zachwyca swoją niezwykłością Mr. Green . Tak że, brunet u mnie miewa się całkiem dobrze widząc taaaaką blondynę Mr. Green

No właśnie kobieto Jago... Te wasze kobiet dokopywania się (do wnętrza) Very Happy kończą się własnymi wyidealizowanymi często wyobrażeniami mężczyzny, do których facio jest potem przymuszany metodami przeróżnymi..., a to już ciężka rola dla facia sprostać temu co (jak ma trochę oleju) robi Very Happy . Nie dość, że musi sprostać wymogom po męsku w dokopywaniu się do wnętrza kobiety (dosłownie), to jeszcze musi pozwalać się obnażać zgodnie z jej oczekiwaniami Very Happy , aby robić to pierwsze Mr. Green zgodnie z powołaniem. Nie znaczy to jednak że całkowicie nie rozumiem kobiet. Ale jest jeszcze sporo dla mnie do zrobienia... a to nie jest złe. A minęło już tyle lat ciężkiej pracy wychowawczej Very Happy Very Happy Very Happy

Tak się zastanawiam po co kupiłaś szczekającego konia zamiast pieska Mr. Green Very Happy ?. Ciekawe też czyim mięsem go tak karmisz... zapraszając gości na kielich wytrawnego? Też lubię zwierzątka. Mój piesek coraz bardziej kojarzy mi się z wieprzkiem i tak się zastanawiam czy go kiedyś nie zaprosić na rożno... w charakterze dania głównego Mr. Green . Ale jest na pewno mniejszy nawet od kuca...

Pozdro... 2 man down
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 10:36, 30 Sty 2006    Temat postu:

Jaga! Jeżeli chodzi o ten znaczek IP z prawej strony ugóry nad postami, to... do tej pory dwa razy tam byłem.
Raz jako moderator z ciekawości. Dwa. Już jako admin, bo ktoś coś zasugerował. Sprawdziłem jego omylnośc i nieomylnośc i ani jedno, ani drugie nie mogę potwierdzic, choc już wiem jako admin. Z drugiej strony, jeżeli nie muszę, nie jestem tym wymienionym, chociaż to mnie ogranicza do nie wyrażania niektórych "szokujących" poglądów, aby ktoś mnie nie zrozumiał jako admina. Sądzę, że takie problemy są do przeskoczenia bez większych oporów, ale trzeba i wystarczy wiedziec, że takie coś jest i może wystąpic. Podobne zastanowienia mogą również was moderatorów też dotyczyc. Najważniejsze są tu chyba nasze poglądy niż kto co, kiedy, komu, itd. To, praktycznie, nie sądzę, aby kogoś tu interesowało. Mnie nie i proszę mnie nie intrygowac w tego rodzaju zagrywki!

Jeszcze raz od nowa. Jeżeli chodzi o ten znaczek u góry... itd. to jest jakaś kontrola. Druga sprawa, to właśnie zabezpieczenie przed niewłaściwym zachowaniem się forumowiczów. I tyle. Poza tym, aby istniec, trzeba by zarejestrowanym, trzeba miec imię, nazwisko, nip, pit i cokolwiek mówiące, że ty, to ty, a ja i moje jego to mój identyfikator. Oczywiste!
Gratuluję udanych ferii "szkolnych". Very Happy Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 17:52, 30 Sty 2006    Temat postu:

Panesz,
czasem jestem delikatna jak słoń w składzie porcelany.

Mnie to akurat po prostu kiedyś zaciekawiło, a teraz połączyłam z tematem przykład z naszego podwórka. Nie żałuję, że to zrobiłam, chociaż żałuję, że tak to zostało odebrane.
Panesz, chociaz się nie znamy, to jednak istnieją powody, dlaczego otrzymałeś naszą - i moją - akceptację na Admina. To jest właśnie ZAUFANIE.

Zeby upewnić Cię o moich intencjach, dodam, że prawie nie ukrywam siebie ani miejsc mojego pobytu. Można prawie zapukać do moich drzwi, gdyby znalazł sie ktoś ciekawski z zewnątrz.Gwiżdżę na to. Więc jak może obchodzić mnie jakieś IP?!

A teraz jest mi durno i przykro, więc jak Ci już przejdzie, to może mógłbyś napisać mi "nie ma sprawy", co?

Urlop - masz rację, Mr. Green

Pozdrawiam Jaga :cry: :cry: :cry: :cry:
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 18:19, 30 Sty 2006    Temat postu:

Weles, tak to sobie mniej więcej wyobrażałam, chociaż niektóre spostrzeżenia są dość zaskakujące Mr. Green Very Happy Very Happy

Piesek - no rzeczywiście.....Ale nie było wyboru, musiałam adoptować! Kto by go, takiego wielkiego, wziął. A poza tym - mój jamniczek też jest już tłuściutki, nie powiem.....
No i zabrałeś mi okazję do żartu, bo już miałam napisać a propos tych powłóczystych spojrzeń spod kołderki, że pewnie nie macie psa, który by stał przy łóżku i wymownym spojrzeniem wiernych psich oczu informował Was, co myśli o takim braku poszanowania jego potrzeb!

Zdaje się, że będziemy mieli tyły u OPTYMALNEGO. Usiłowałam sie wczoraj zrehabilitować za te dywagacje i napisać COKOLWIEK w temacie, no i proszę, jak wyszło.....
A brak mi wiedzy technicznej, żeby dalej ten temat rozbudować. Co prawda, Optymalny tak go sformułował, że mieści sie w nim bardzo wiele, w sam raz na HP.

Pozdrawiam Jaga
P.S. Ale zmiany! Co dzień jesteś młodszy....I te loki .....Muszę przejrzeć swoje zdjęcia...Ale na wszystkich jestem taka równo paskudna, że aż wstyd się wychylać...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:44, 31 Sty 2006    Temat postu:

Jaga:cyt." "...Ale na wszystkich jestem......"

Oj Jago ! Wprawdzie: " Kobiety kłamia z takim wdziękiem,że z niczym nie jest im tak do twarzy jak z kłamstwem"
Nie prowokuj.....
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin