Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gen ? proszę wejść!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 15:27, 09 Lis 2008    Temat postu:

Dzień dobry.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 15:37, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 15:36, 09 Lis 2008    Temat postu:

Może dla przypomnienia o czym mówimy parę słow na temat ..czym jest gen.
Mówiąc wprost i obrazowo jest to pewna sekwencja czyli ułożenie w określonej kolejności par zasad, czyli substancji chemicznych. Wyobraźmy sobie cząsteczkę DNA która mieści się w jądrze komórki. Ma ona kształt takiej skręconej drabiny , określa się to biorąc z geometrii nazwę jako podwójna helisa. Pamiętamy że jest to DNA substancja chemiczna . Boki tej drabiny to substacja cukrowo -fosforanowa. Szczeble tej skręconej drabiny to para połaczonych ze sobą różnych zasad. A jest ich cztery ;
A- adenina; T- tymina, C-cytozyna; G- guanina.
Dwie zasady połączone z sobą tworzą "szczebel drabiny" .Czy każda zasada z każdą może się łączyć?. Otóż w pary łączą się zawsze A z T a G z C. Obrazowo tłumacząc wiemy wszyscy ze drbinie wszystkie szczeble muszą być jednakowej długości. Tylko takie kombinacje jak przedstawiłem zapewniają że te boki drabiny którą są cukro-fosforany będą równoległe względem siebie czyli w stałej odległości. Przypominam że odcinki tej drabiny(DNA) to są pary chromosomów.
Jeżeli "przetniemy drabinę" wzdłuż osi długości na pół to mając przycepioną do boku drabiny zasadę A wiemy że ta druga połówka w tym miejscu musi mieć zasadę T. Czyli mając połówkę chromosomu możemy odbudować drugą brakującą..kłaniają się komórki płciowe.
Genem nazwiemy ileś tam szczebli tej drabiny , kod ukryty jest w sekwencji tych szczebli;np.
A-T
C-G
T-A
Taka trójka szczebli koduje , daje informację na wytworzenie określonego aminokwasu co w dalszej kolejności daje określone białko, potem określona komórka. Gen może zawirać duża liczbę takich trójek. Pamietajmy że gen to jest pojęcie bardziej mówiące o określonej informacji , oczywiście ta informacja zawarta jest w wystepowaniu określonej sekwencji par zasad (A-T;G-C).
Biorąc pod uwagę że mamy 4 zasady w dwu parach A-T; G-C, T-A;C-G , a jeden aminokwas koduje trójka par to możliwości kodowania jest
4x4x4= 64. Tyle rodzajów aminokwasów można uzyskać.Ale w organizmach żywych aminokwasów jest mniej. Ale kombinacje , sekwencje zasad zachodzą. Stąd wniosek że ten sam aminokwas może być kodowany , "tworzony " przez różne układy trójek.
Sadzę że wiemy już co nalezy rozumieć gdy będziemy mówić o genach z punktu widzenia biologii na poziomie molekularnym. Fenotyp to uzewnętrznienie skutków genetycznych.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 15:42, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:41, 10 Lis 2008    Temat postu:

Piszesz Ekorze o genach recesywnych i dominujących. Jaga ma wątpliwości:
Cytat:
Ale jak następuje wybór tych 23 chromosomów z par składających się z różnych chromosomów? Czy zostaje do rozmnażania przekazany zawsze gen silniejszy z pary, czy też przypadkowo? (...)

Myślę, że nosimy w sobie zarówno geny recesywne jak i dominujące, być może tych recesywnych (lub dominujących) jest mniej. I to, że przez kilka pokoleń ujawniały się cechy dominujące nie oznacza, że w pewnym momencie nie ujawni się cecha recesywna, czyli na przykład oczy niebieskie w rodzinie, w której wszyscy mieli oczy ciemne. Rozumiem, że w takim wypadku w komórkach płciowych, które wzięły udział w zapłodnieniu znalazły się tylko geny recesywne. Być może rzadka kombinacja, ale myślę, że jednak realna. I sąsiada (...listonosza, itd.) należy zostawić w spokoju. Ya winkles

Gdyby bowiem było tak jak napisała Jaga:
Cytat:
Ale gdyby był przekazywany tylko gen silniejszy, to pewne cechy recesywne w ogóle nie miałyby szansy się nigdy ujawnić... I może tak właśnie jest? Może cecha recesywna ujawnia się tylko wtedy, kiedy przez kilka pokoleń przekazywane są wyłącznie geny recesywne?!

to po pewnym czasie, a myślę, że stałoby się tak już dawno temu, wszyscy mielibyśmy ciemne oczy i kręcone włosy, a tak wcale nie jest. Również kolejne dzieci często nie bywają do siebie podobne, co łatwiej było zauważyć dawniej, kiedy rodziny były wielodzietne. Ale te rzeczy, ta wiedza (genetyka stała się "dostępna" stosunkowo niedawno) wówczas nie były znane. Nikomu by nie przyszło do głowy, że dziecko jest podobne do dziadka, który dawno temu mieszkał na drugim końcu kraju i którego nikt już nie pamiętał.
Sama zastanawiałam się po kim „odziedziczyła urodę” córka mojej koleżanki, zupełnie niepodobna ani do własnej matki ani tym bardziej do ojca. „Tajemnica” wyjaśniła się dla mnie w momencie, kiedy spotkałam ową koleżankę z jej siostrą i dzieckiem tej siostry – podobieństwo było uderzające.

Czy dobrze zrozumiałam wykład?

Tak więc Jago myślę, że nie każda komórka płciowa jest wyposażona w ten sam zestaw chromosomów, a raczej każda jest wyposażona w inny.
Płeć, wygląd, usposobienie – tym się różnią dzieci, również wieloraczki czy bliźnięta, nawet jednojajowe (i nie jest to żadna aluzja polityczna Mr. Green )
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 9:46, 12 Lis 2008    Temat postu:

Powoli..powoli. Na początek rozważmy dlaczego rodzeństwo często jest znacznie zróznicowane w cechach zewnętrznych i osobowych.
Otóż w procesie mejozy czyli wytwarzania w tym przypadku plemników często zachodzi zjawisko tzw. crossing over.
Prawdopodobnie w jednym , tym samym chromosomie geny blisko siebie umieszczone ulegają " sprzężeniu", po prostu zamieniają się miejscami. Jaki jest tego skutek.? Poniższy schemat zobrazuje ten mechanizm.
Proszę traktować ten schemat bardzo ogólnie, jako "idęę", mechanizm działania.
Przyjmijmy dla przykładu kodowanie kształtu i koloru oczu
Niechaj;
S- oznacza gen dominujący kształt oczu
K -oznacza gen dominujący koloru oczu
s- oznacza gen recesywny kształtu oczu
k- oznacza gen recesywny koloru oczu
Wyjściowa sytuacja w naszych komórkach (ojca) są geny dominujące które ujawniły sie w fenotypie ojca , ale są też odpowiadające im geny recesywne którym w "starciu "z genami dominujacymi nie udało się uzewnętrznić.
Tworzenie komórki płciowej w tym przypadku plemników następuje w skomplikowanym procesie mejozy polegającym na początku na podwojeniu chromosomów,potem zaś na ich podziale.Po drodze właśnie zachodzi ten crossing over. W efefekcie końcowym mamy/ możemy mieć plemniki zawierające rózne kombinacje genów dominujących i recesywnych kodujących kształt i kolor oczu. W zależności który plemnik wejdzie do jajeczka które oczywiście ma też swój "genotyp" z genami dominujacymi , recesywnymi róznych cech, ale tam nie zachodzi takie ich zróżnicowanie.
Co mogą nieść plemniki
1- powiela cechy ojca , gen kształtu i koloru oczu dominujący
2- dominujący tylko kolor oczu
3- dominujący tylko kształt oczu
4- obydwa recesywne
Co z tego wyniknie , jakie będą cechy dziedziczne kolejnych dzieci to zależy co zaprezentuje jeszcze genom matki. (O relacjach genów recesywnych i dominujących było już wcześniej.)
Tutaj właśnie przejawia się przewaga rozmnażania płciowego nad innymi formami rozmnażania, tak, możliwość zróznicowania w najbliższym środowisku, rodzinie
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 0:43, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 9:27, 14 Lis 2008    Temat postu:

Badając sekwencje genów w naszym DNA uczeni budują swego rodzaju drzewo genealogiczne człowieka. Okazuje się ze bardzo wiele mamy wspólnych genów . Procentowo to mozna powiedzieć ze jest to zadziwiajace. Przykładowo - ze zwykłymi drozdzami mamy 40% wspólnych genów. To z tego zapewne powodów widujemy często osobników u których nastąpiła fermentacja tych drożdzy. Z krową mamy 90% a z szympansem aż 98% wspólnych genów.A z innym człowiekiem z ulicy 99.9%
Może to całkiem zmienić nasze podejście .Nazwanie kogoś krową czy małpą nie musi mieć tak pejoratywnego wyrazu.Czy mozna się dziwić gdy nasza bliżej czy dalej znana osoba okaże się małpą te 1,5% róznicy we wspólnocie genów moze mieścić się w "błędzie statystycznym " naszego rozpoznania.
Jest ciekawsza kwestia. Jeżeli kiedyś uczeni rozpoznaja cały ludzki genom, opracują metody sprawnego jego odczytania to ...to co będzie?
Bedzie ......"Daj mi skrawek naskórka , czy chocby włos a powiem Ci kim jesteś w detalach i szczegółach"
A może ktoś w szatni podstępnie z płaszcza zdejmie kilka włosów i "sprzeda je firmie gdzie się ubezpieczamy" Będą wiedzieć o nas wszystko..o chorobach , skłonnościach ogólnie o naszym zdrowiu.
A czy My tak chętnie będziemy chcieli poznać cały nasz genom , a zwłaszcza skłonności do zapadania na choroby nieuleczalne?. Życie w cieniu "miecza Damoklesa" też komfortowym nie będzie.
Oczywiscie zapobieganie zagrożeniom , tak to jest szansa. Ale jak zwykle nie wszystko będziemy w stanie wyleczyć.
A znając nasze genetyczne predyspozycje i uwarunkowania jak bedzie wyglądała kwestia aborcji?
Czy ta znajomość naszego genomu i naturalną skłonność do wykorzystania tego w własnym interesie nie będzie zagrożeniem dla populacji ludzkiej?
A nie tak odległy to czas gdy było w" modzie " Herrenvolk a w nim ubermensch".


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 9:28, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 15:16, 14 Lis 2008    Temat postu:

Same znaki zapytania. Pęd człowieka do poznania, zwłaszcza samego siebie, spowoduje bezwzględny rozwój wiedzy w tym kierunku. Tego nic nie zastopuje. Nie należy tez zapominać o lobby farmaceutycznym, w którego interesie jest rozwój tego kierunku wiedzy.
Zapewne, powstaną nowe mechanizmy prawne, nowe zasady i zwyczaje. A także nowe zagrożenia. Będziemy się zabezpieczać, bo rozwoju nic nie zatrzyma. Nie można przyjmować samych negatywnych scenariuszy.
Natomiast jest zupełnie inną sprawą indywidualne zapoznanie się z wiedzą o sobie samym. Życie w cieniu miecza Damoklesa jest ciężkie, ale może dłuższe, bo istnieje możliwość przeciwdziałania.
Już dzisiaj przeprowadzane są badania na genetyczną skłonność do nowotworu, szczególnie piersi, u kobiet. Taka wiedza mobilizuje do regularnych badań,umożliwia uchwycenie rozwoju nowotworu w stadium początkowym,uleczalnym.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:55, 15 Lis 2008    Temat postu:

Poznanie całego genomu człowieka oprócz tej pozytywnej strony pozwalającej walczyć z chorobami nieuleczalnymi , ma i ta ciemną stronę.Nie sama wiedza jest groźna , ale sposób jej wykorzystania przez człowieka.
Pojawia się nowe problemy moralne , etyczne.
Moze stać się modnym lub obowiazującym schemat;"Najpierw do genetyka , a potem do łóżka , czy ołtarza".
Manipulacje z potomstwem, " dzieci na zamówienie".A jeżeli urodzi się przypadkiem nie według zamówienia?
A problem adopcji dzieci ...pierwsze kroki do genetyka czy cechy i skłonności będą nam odpowiadały...
Problemów może pojawić się wiele.
Postawmy sobie pytanie ;
Czy geny to my?
Z całą pewnością nie do końca geny to my. Wcześniej wspomniałem o fenotypie. Tak geny i środowisko kształtuje nasz fenotyp.
Wprawdzie pewne zdolności, typ osobowości , choroby , skłonności mają podstawy genetyczne ale jednoznaczne kojarzenie z tym naszego zachowania byłoby błędem. To tak jak ze znajomościa zapisu nutowego utworu muzycznego nie jest jednoznaczna z umiejętnością jego zagrania.
Niebezpiecznym będzie także próba , wyścig w płodzeniu dzieci genialnych umysłowo, i idealnych fizycznie. Kazdy rodzic będzie chciał mieć w domu geniusza. Geniusza i to po najmniejszej linii oporu. Wiemy że pewne umiejetności dziecko nabywa w procesie często żmudnego szkolenia. A my będziemy chcieli aby dziecko juz rodziło się z określonymi predyspozycjami. Otworzy się rynek tworzenia geniuszy, a jak rynek to gra rynkowa . Wygrywa kto da więcej. Moga tworzyć się niebezpieczne podziały, lub umacniać istniejące np. Afryka , Azja.
Oczywiście kwestia jak na dzień dzisiejszy nie jest taka prosta.
Manipulacja genetyczna w komórkach somatycznych nie stanowi zagrożenia, dokonujemy bowiem zmian w "dojrzałych komórkach" Te zmiany nie podlegają dziedziczeniu.
Inna sprawa to manipulacje w komórkach rozrodczych, tutaj decydujemy o dziedziczeniu wprowadzonych "cech".Na dziś jest to jeszcze trudna sprawa do wykonania. Ale jutro?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:44, 20 Lis 2008    Temat postu:

A dziś?
Dziś już możemy manipulować genami roslin i zwierząt. Z ostrozności o ludziach nie wspomnę.
Przecież te rózne krzyzówki roślin to jest manipulacja genami. Prosto..kukurydza.W stanie "dzikim" rozsiewała swe owoce/ nasiona wokół miejsca gdzie rosła. To pozwalało przetrwać roslinie. Dobór selekcyjny juz od Majów doprowadził ze ziarna kukurydzy trzymaja się scisle kolby.Człowiek musi teraz wysiewać nasiona, inaczej kukurydza wyginęłaby. To samo mozna powiedzieć o udomowieniu zwierząt. Historycznie ten proces selekcji roslin i zwierząt trwa juz od 10 tys. lat. Zaczął się po ustąpieniu epoki lodowcowej. Pozwolił on wykształcić pomocne człowiekowi fromy roślin i zwierząt. "Czy im to wyszło na zdrowie to już inna sprawa".
Patrząc na ewolucję zycia mozna z duzym prawdopodobieństwem powiedzieć że CAŁE życie na ziemi wyewoluowało od jednej pierwotnej cząsteczki DNA.
Otóz fragment DNA kodu zycia moze powielać umieszczając go w jądrze komórki innego organizmu, gatunku. To w procesie ewolucji trwającej miliony lat robiła przyroda. Dzis nauka dała nam oręż - narzędzia pozwlajace czynic to niemal błyskawicznie.
W ten oto sposób inzynieria genetyczna pozwala umieszczająć fragmenty DNA w komórkach innych roślin , zwierząt hodować transgeniczne zwierzęta lub rosliny. Daje to cenne mozliwości, cenne dla człowieka. Przykładowo...insulina. Kiedyś otrzymywana z trzustki świni. Stanowiło to istotne ograniczenie w dostępnie do tego leku. Dzis otrzymujemy insuline w dowolnych niemal ilościach.Wystarczyło wstawić odpowiedni gen ludzki do bakterii E coli i hodować. Mamy więc insuliny pod dostatkiem.
W tym też kierunku prowadzi sie dalsze prace szukając w ten sposób róznych specyfików potrzebnych choćby w przemysle farmaceutycznym.
Wracając do roślin , nalezy wspomnieć o wyhodowaniu poprzez inzynierię genetyczną roślin produkujących pestycydy. Pozwala to samym roslinom zwalczać atakujące ich szkodniki.
Inzynieria genetyczna pozwala także hodować rosliny odporne na róznego rodzaju choroby, odporne na herbicydy.
Ma to szczególne znaczenie w uprawie roślin stanowiących podstawowe źródło pożywienia w Afryce , Azji.
Szuka się z powodzeniem roślin które po wprowadzeniu genu ludzkiego będą produkować- wytwarzać potrzebne nam ludziom lekarstwa.
Jest to z jednej strony fascynujące , z drugiej zaś niebezpieczne dla człowieka.
Ostatnie osiągnięcia to ..klonowanie.Ale o tym potem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 2:33, 20 Lis 2008    Temat postu:

Łatwo się to wszystko pisze, a jeszcze łatwiej czyta, ale inżynieria genetyczna nie wydaje się być taka „cudowna”, ani nawet taka obojętna dla środowiska, w którym przyszło nam żyć. Owszem, trudno przecenić jak ważna jest produkcja insuliny, albo czynnika krzepliwości krwi, niezbędnego przy leczeniu ludzi chorych na hemofilię (dzięki temu nie grozi im już niebezpieczeństwo zarażenia wirusem HIV zawartym w podawanej krwi), czy hormonu wzrostu (somatotropiny) wcześniej pozyskiwanej z gruczołu przysadki mózgowej oraz interferonów (przekaźników układu odpornościowego) – bardzo ważnych np. w leczeniu stwardnienia rozsianego. Trudno też nie mysleć o skutecznych sposobach wyżywienia gwałtownie rosnącej liczby ludności świata. Lecz jednocześnie człowiek w swoim mniemaniu o swojej wielkości zaciemnia obraz szkód, jakie wyrządza środowisku, a o których często nie ma pojęcia. Zapomniano już, że w 1976 roku na konferencji mikrobiologów (140 uczonych z 16 krajów), w której uczestniczyli także prawnicy i przedstawiciele wielkich firm farmaceutycznych, w Asimolar na półwyspie Monterey nad Pacyfikiem, ze względu na ogromne ryzyko ingerencji w przyrodę, założono postawienie jak najlepszych barier między organizmami ze zmodyfikowanymi genami a otoczeniem. Postulowano wówczas, aby rośliny, którym zmodyfikowano geny, trzymać tylko w szklarniach. Dziś nikt już o tym nie pamięta, a okazuje się, że ma to niszczący niestety wpływ na świat „zewnętrzny”.
Jaki? Ano choćby wspomniana przez Ekora transgeniczna kukurydza, wyposażona w gen odporności na herbicydy (substancje chwastobójcze) może być już do woli opryskiwana przez rolnika, bo jej to „nie zaszkodzi” (no nie wiem, ale może nam, konsumentom, na dłuższą metę zaszkodzi?!), a on sam widzi w marzeniach znacznie wyższe plony. Kiedy w grę wchodzą zyski, wszelka krytyka i ostrożność wyparowują niczym kamfora. Poza kukurydzą modyfikacji genetycznej podlegają inne zboża, a także bawełna, pomidory, dynie... Kto z nas ma pojęcie, że pierwsze zmodyfikowane genetycznie ziarna kukurydzy i bawełny farmerzy zasiali już w 1996 roku, a w 1999 takie uprawy zajmowały w USA obszar równy powierzchni dawnej RFN?
Oprócz chwastów uprawom grożą też owady. Rośliny wyposażono więc w drugi gen, który produkuje truciznę przeciwko szkodnikom, a rolnik może używać mniej pestycydów. Giną więc nie tylko szkodniki, ale i inne owady, które nieopatrznie usiądą na zmodyfikowanych roślinach - trucizna zostaje przekazana żarłocznym owadom. Te z kolei zjadane są m.in. przez ptaki. Populacje wielu gatunków na terenach wiejskich uległy poważnemu zmniejszeniu.
A co będzie, jeśli odporny na herbicydy gen wymknie się spod „kontroli” (gdzie tu kontrola?!) i przedostanie się do chwastów, które ma zwalczać? Wszak ten gen znajduje się w każdej komórce rośliny. Wtedy superchwasty zwyciężą. Ktoś powie, że negatywny wpływ inżynierii genetycznej w służbie rolnictwu to wymysły? Nie. Otóż w Ameryce, gdzie uprawia się ogromne ilości modyfikowanej kukurydzy, odkryto, że jej nasiona uśmiercają larwy motyla królewskiego. Te informacje odbiły się szerokim echem w Ameryce. Ludzie nagle się obudzili, zdali sobie sprawę, że takie działania to dowód, że mamy klapki na oczach i patrzymy na świat jednostronnie, nie myślimy o następstwach naszej działalności i ewentualnych skutkach ekologicznych nowej cudownej technologii. Typowe dla „panów świata”. A o ilu skutkach nie mamy jeszcze pojęcia? Sęk w tym, że uwaga opinii publicznej i tak szybko została odwrócona i tak naprawdę na ten temat zalega głucha cisza. Przeciętny konsument nie wie co o tym myśleć. Koncerny żywnościowe dbają o dobrą „renomę” żywności modyfikowanej genetycznie. Częściej używa się określenia „transgeniczna”, które działa na konsumenta mniej odstraszająco niż „rośliny genetycznie zmodyfikowane”, a „inżynieria genetyczna” zastępowana jest terminem „biotechnologia” albo „zielona inżynieria genetyczna” – prawda, że to wygląda o wiele przyjaźniej?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:37, 20 Lis 2008    Temat postu:

Tak Esprit masz rację z zywnoscia transgeniczną.W tym jest problem że do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków w przyszłości.
Ewolucja tak jak "młyny sprawiedliwości" działa wolno. Metody doboru naturalnego dwustronna relacja geny - środowisko tworzy rzeczywistość jako całość. A my w tempie błyskawicznym "podciągamy kołdrę do góry zapominając ze stopy mogą zmarznąć". Przerywamy tą spójność.
Czy mozna się w tym zatrzymać? Chyba nie. Rodzi się filozoficzne pytanie czy wyczerpuje sie formuła zycia taką jaka znamy jaką rozumiemy. Nie tak dawno takie mysli zaprzątały umysły filozofów patrz; F. Nietzsche . Inspiracją wówczas były też zdobycze nauki , a konkretnie fizyka.
Dziś też rozwój inzynierii genetycznej rodzi obawy.
Intrygujacym jest kwestia klonowania jako taka i pytanie jak daleko możemy ingerować w "życie".
Parę słów wstępu. Można to przeprowadzić dwoma sposobami.

Pierwszy ;
Bierzemy zarodek w tej wstępnej fazie gdzie jeszcze dzielace sie komórki nie zróznicowały się .To znaczy nie powstały jeszcze komórki odpowiedzialne czy to za rozwój mięśni , kości , skóry itp. Wprowadzmy z zewnątrz czynniki powodujące zmiany i wszczepiamy ponownie ten zarodek zastępczej matce lub hodujemy "TO" w warunkach laboratoryjnych. Jest to dosyć ryzykowne .
Jest i drugi sposób , sposób którego efekty świat już poznał.

Recepta na klon;

1.Weź dojrzałą komórkę od dawcy.
Dojrzała to znaczy inaczej somatyczna. Już jej rozwój zakończył się.
Oczywiście komórka watroby będzie inna niz np. Komórka skóry czy serca.
2. Staje problem ...jak zmusić geny zawrte w jądrze takiej komórki (DNA) aby zaczęły sterować rozwojem / podziałem tej komórki. Czyli musimy przypomnieć genom ich "wczesny okres przedniemowlęcy"
Dojrzałe komórki zapomniały jak to się dzieli aby wyodrębnić znowu z siebie komórki serca , skóry itd. Czyli wszystkie potrzebne do budowy "nowego organizmu"Przepis jest zapisany w DNA ale "pamięć nie ta".
3.Pobierz z przygotowanej komórki tylko jądro, czyli materiał genetyczny .
4.Weź inną komórkę jajową, ale usuń z niej jądro
5. Postaraj się skojarzyć komórkę jajową bez jądra z jądrem wcześniej wypreparowanym z dojrzałej komórki. Mówiąc wprost tak jak kukułka podrzucamy DNA dorosłego osobnika do komórki jajowej. Problem w tym ze komórka jajowa niezbyt chętnie przyjmuje to jądro i nie chce się dzielić aby utworzyc zarodek. Jezeli nie to pozbawiamy dopływ składników odżywczych do komórki. Bierzemy ją głodem. To pomaga.Po tygodniu głodówki uznaje jądro jako swoje i następuje dalszy juz znany podział,a w konsekwencji nowy organizm.Jak to głód przywraca pamięć genom reaktywując uśpione geny komórki i przywracając je do stanu zarodkowego.
Jest to bardzo ciekawa droga. Gdyby udało sie tak zmusić komórki rdzenia kregowego do nowego podziału po złamaniu kręgosłupa ,komórki mięśnia sercowego po zawale, albo po złamanym sercu.
Wszystko jeszcze przed nami. Fascynujące a i niebezpieczne. Zobaczymy.
P.S. Są to moje luźne dywagacje.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:32, 20 Lis 2008    Temat postu:

Ekor napisał:
Gdyby udało sie tak zmusić komórki rdzenia kregowego do nowego podziału po złamaniu kręgosłupa ,komórki mięśnia sercowego po zawale, albo po złamanym sercu.


To chyba droga do przedłużenia życia człowieka. Zmuszenie komórek organizmu do dalszego podziału.
A złamane serce.. na ogół samo się zrasta. Tyle, że zostaje blizna.
I tu wchodzimy w nowe możliwości - chirurgia plastyczna. Hodowla tkanek dla chirurgii plastycznej. Równie ważna dla psychiki człowieka jak dla jego organizmu. Ale zagrożenia też są, jak zwykle.
Bo oczekiwanie, że nowy kształt nosa, brody czy piersi zmieni nam życie, jest niesłuszne.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 11:36, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 2:39, 21 Lis 2008    Temat postu:

Organizm ludzki składa się z 60 bilionów komórek, każda komórka zawiera cały genom. Gdyby rozwinąć DNA stałby się nicią o długości prawie 3 metrów, a tymczasem musi się on zmieścić w komórce o średnicy 0,02mm. Gdyby powiązać ze sobą nici ze wszystkich komórek ich długość przekroczyłaby 10-ciokrotnie odległość z Ziemi do Słońca.
Ale tylko 10% genów ludzkich zostało rozszyfrowanych – są to geny kodujące, odpowiedzialne za syntezę białek. Funkcja pozostałych 90% nie jest dokładnie poznana, nazywa się je niemymi genami. Nie wiemy czemu służą, czy są tylko bezsensownym ciągiem zasad, czy może uaktywnią się w przyszłości, a każdy z nas nosi w sobie program wszystkich form życia istniejących na Ziemi, i że tylko ich część jest uwolniona: ta, którą my jesteśmy. Ale to zagadnienie na całkiem osobną dyskusję.
Wracając do tematu. Materiał genetyczny człowieka składa się z 3 miliardów par nukleotydów, które mają swoje ścisłe miejsce w genomie. Wystarczy niewielki błąd - jeden aminokwas znajdzie się w niewłaściwym miejscu i już mamy chorobę. I tu na arenę wstępuje inżynieria genetyczna. Czyli wszystko to, co napisaliście Ekorze i Jago i jeszcze trochę więcej. Może kiedyś za pomocą terapii genowej uda się „opanować” np. mukowiscydozę...? Wszystko zależy od wyobraźni i odwagi człowieka.
Plany konstrukcyjne zapisane w genach muszą się zgadzać do najdrobniejszego szczegółu. Tu jest miejsce „do popisu” dla klonowania. Klon to każda identyczna z pierwowzorem kopia fragmentu DNA komórki lub istoty żywej (czyli np. zmodyfikowana genetycznie przez dodanie genu wytwarzającego insulinę bakteria escherichia coli). W komórce macierzystej muszą zostać uaktywnione programy budowy danego organu, a inne informacje ukryte. Gdyby się to udało na większą skalę to nie musielibyśmy już wykorzystywać pracowitych bakterii E.coli do produkcji insuliny – taką terapię umożliwiałyby własne komórki macierzyste pacjenta. Cały zacięty spór zwolenników i przeciwników badań nad komórkami embrionalnymi spowodował, że zajęto się komórkami dorosłymi. Takie dorosłe komórki macierzyste pobiera się z konkretnych tkanek (np. skóra, korzeń włosowy). Praktycznie w każdej tkance istnieja komórki, które uniknęły specjalizacji – stanowią swoisty zapas komórkowy i służą do samoleczenia. Lekarze potrafią już odtworzyć zniszczoną tkankę chrząstkową, a nawet cały staw. Komórki pochodzące od tej samej osoby nie powodują wstrząsu anafilaktycznego, ale nadają się tylko do odnawiania określonych tkanek. Mamy cichą nadzieję, że kiedyś nauczymy się pobierać komórki macierzyste z mózgu tak, aby nie uszkodzić przy tym ważnych ośrodków - do leczenia choroby Alzheimera.
Naukowcy liczą na to, że uda się wyhodować organy, które będą przekazywane do banku organów. I choć ten pomysł elektryzuje ludzkość, musimy zdawać sobie sprawę, że na takie organy stać byłoby tylko osoby zamożne.

Amerykański biochemik Erwin Chargaff wypowiedział kiedyś bardzo mądre słowa:
„Szczególną cechą inżynierii genetycznej jest to, że nawet geniusz nie zdoła naprawić tego, co zepsuł bęcwał”.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 7:47, 21 Lis 2008    Temat postu:

Genotyp jest tak skomplikowanym programem wedle którego powstaje organizm, na przykład ludzki, że jego .. naprawić się ludziom nie da! Muszą bazować na tym co zastali i ewentualnie modyfikować go na tyle, na ile jest to możliwe.

Można jedynie rozpoznawać ośrodki, które zarządzają czymś konkretnie, ale ciężko bedzie powiedzieć, na co innego mają one wpływ. W genach podobnie jest jak w całym ukladzie zdrowotnym człowieka, na przykład antybiotyk leczy, a zarazem szkodzi w części dość ogólnej. Podobnie jest i należy się spodziewać w bydowie chromosomów.

Genotyp powstawał od formy najprostszej. Do niego doklejane były inne geny, w nim zmieniane były pewne geny, zmieniane były pewne układy i to sterujące czy przekierowywujące. Do układów genów i ich działania dokładane były inne układy i to tylko w pewnej części przydatne nawet w większej części niosące bałagan!

Genotyp działa podobnie jak program komputerowy obojętnie w czym napisany (jako układ elektroniczny (np. prcesor) czy też w językach wyższych rzędów i tłumaczonych na układy wykonawcze) z tym, że poprawiany prawie w nieskończoność. Oczywiste jest, że w tym przypadku programista czy to ciągle ten sam, czy zawsze inny, poprawiający nie może do końca rozeznać się robi wogóle pewna częśc programu, dochodzi jedynie do pewności, że ta częśc programu odpowiada też za to co ma poprawić! Ale poprawiając go musi być sprawdzony cały program ogólnikowo i ewentualne jego niewłaściwe działanie będzie musiało być zniwelowane w podobny, czyli dość przypadkowy sposób. I tak dalej i tak dalej od pojedyńczej komórki po skomplikowany układ człowieka tylko taka poprawa prorgamu (tylko taki spośób jego poprawy z wybiórczością) miała możliwość zachodzenia i już jej się nie zmieni. Nie da się rady tego zmienić. Dlatego w tej materii należy być ciągle ostrożnym i to głównie na etapie komórek macierzystych!

W praktyce czy to opracowywania procesorów czy pisania programów, metoda ad hoc poprawiania stosowana jest oczywiście, ale w razie większego zagmatwania układu i przejrzystosći programowej, buduje się procesor czy program od początku do końca, upraszcza się wtedy wszystko do minimum. Też na tym polega zycie. Że przyroda dba tylko i jedynie o powielanie początkowych układów, a wogóle nie dba o jego zakoczenie. Nie dotyczy to też przyrody nieożywionej. Wogóle to obowiązują prawa "budowlane". Znaczy to wszystko do początku. A stare ... stare samo się zniszczy. Chodzi jedynie o powielanie czy przechodzenie do innych form, do innych form, które zbudują coś innego. Ale zawsze jest to budowa "od początku", nigdy nie jest to program z wyrażeniem "do zniszczenia!" Stare zawsze jest niszczone!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 7:56, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:27, 21 Lis 2008    Temat postu:

Panesz napisał:
Genotyp jest tak skomplikowanym programem wedle którego powstaje organizm, na przykład ludzki, że jego .. naprawić się ludziom nie da! Muszą bazować na tym co zastali i ewentualnie modyfikować go na tyle, na ile jest to możliwe.

Można jedynie rozpoznawać ośrodki, które zarządzają czymś konkretnie, ale ciężko bedzie powiedzieć, na co innego mają one wpływ. W genach podobnie jest jak w całym ukladzie zdrowotnym człowieka, na przykład antybiotyk leczy, a zarazem szkodzi w części dość ogólnej. Podobnie jest i należy się spodziewać w bydowie chromosomów...............

!

To co Panesz pisze jest oczywistym. Ale musimy sobie powiedzieć że genom jako ok. 100 000 genów zawartych w 23 chromosomach ludzkość pozna i to nie za długo. Te 23 chromosomy tworzące DNA i sekwencja czyli ułożenie kolejnych genów a w nich kolejność następowania po sobie zasad ..."szczebli drabiny" jest do poznania.
Schody zaczynają się gdy wchodzimy w genomikę funkcjonalną. Otóż znamy niewiele cech kształtowanych przez pojedyncze geny. Gro naszego fenotypu zalezna jest wynika z wzajemnej zależności wielu genów , są to cechy wieogenowe. I ta wzajemna zależność między genami stanowi problem poznawczy.Zależności miedzy genami w kształtowaniu cech inaczej wygladaja u człowieka , inaczej zaś te same geny kształtują te cechy u zwierząt. Badanie poszczególnych genów to tak jak poznawanie pojedyńczych nitek w gobelinie o skomplikowanym wzorze. Nie wiemy czy wogóle zobaczymy całość gobelinu.
Może to i dobrze, albowiem najważniejsze organy naszego organizmu są pod kontrolą kilku tysięcy genów. Rozszyfrować i to tak aby dokonać celowej manipulacji w nasz organizm np. aby zamiast rąk wyrosły nam skrzydła , lub aby wątroba nie mogła żyć bez codziennej dawki alkoholu przerasta nasze mozliwości. Owszem zmiany cechy zaleznej od jednego lub niewielu genów jeszcze są w granicach naszych mozliwości inne wielogenowe raczej nie. Najwyżej możemy "zepsuć "organizm.
To tak jak znajomość miliona numerów komórek telefonicznych np. Polaków, nie mówi nam czym jestesmy , co robimy , co myślimy.Tak to jest ze znajomościa sekwecjonwania genów w DNA. Ta znajomość sekwencji DNA nie zapewni nam zrozumienia takich spraw jak miłość , nienawiść itp.
Niby wiemy dużo..a jesteśmy dopiero na początku drogi.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 23:30, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 1:44, 22 Lis 2008    Temat postu:

Czy aż tak łatwo będzie poznać budowę genomu ludzkiego? Nie wystarczy rozszyfrować pojedyncze geny, trzeba tez poznać dokładnie początek i koniec ciągu zasad oraz funkcję każdej z tych sekwencji. Ta kolejność stanowi ścisły przepis budowy każdego białka w organizmie. Znamy więc małe fragmenty DNA, ale z nich musi dopiero powstać coś w rodzaju mapy, która pozwoli zbudować cały organizm. A jest to trudne właśnie dlatego, że ok. 90% z nich to geny nieme, których znaczenia nie znamy. Tych spełniających konkretne funkcje jest w nici DNA ok. 10 razy mniej niż genów niemych.
Nie można wykorzystać przypadku do zmieniania genów. Każda mutacja ma niszczące działanie na osobnika – nie ma mutacji, które miałyby korzystne skutki (Hiroszima, Nagasaki). Mutacje zachodzą wskutek ślepego przypadku, ale żaden przypadek nie zmienił genu tak, aby organizm odniósł korzyść. Nigdy nie pojawiły się np. dodatkowe organy, zawsze kończyło się to chorobą. Zasady w genie są ułożone w ścisły sposób i jedna nawet zmiana prowadzi do powstania fałszywego tripletu, a to oznacza porażkę. Przyroda już dawno wymyśliła sposób na ułożenie cyklu życia na Ziemi i nawet zaprzęgnięcie najcudowniejszego komputera nie pomoże człowiekowi w skonstruowaniu sensownej proteiny z ułożonej przez siebie sekwencji zasad. Owszem, wykorzystujemy inżynierię genetyczną do naprawiania świata, ale zawsze wykorzystujemy do tego takie sekwencje zasad, które przyroda już stworzyła.
Przyroda ożywiona jest jak wielkie drzewo życia. Zwierzęta i ludzie nie mogliby istnieć, gdyby nie było roślin. Dostarczają one pożywienie i tlen konieczny do oddychania. Każda istota wykonuje swoje ściśle określone zadanie, każda forma życia jest uzależniona od pozostałych. To nasuwa myśl, że cała przyroda rozwinęła się z jednego superzarodka. W podobny sposób malutka zapłodniona komórka rozrasta się w wielki organizm złożony z bilionów komórek. Dziś za przyczynę powstania tylu gatunków na Ziemi przyjmuje się teorię ewolucji, lecz jest ona niezgodna z wieloma faktami biologicznymi i ze stanem dzisiejszej nauki. Mutacja genetyczna ma zawsze niszczące działanie na osobnika – nigdy nie prowadzi do powstania nowego gatunku. Nigdy nie zaobserwowano, by w ramach rodzaju jeden gatunek zamieniał się w inny: pantera nigdy nie wyda na świat lwiątek a dzika kaczka orlątek, ponieważ budowa i cechy każdego zwierzęcia są zapisane do najdrobniejszych szczegółów w jego genach. Choć sam Darwin stale poszukiwał dowodów na słuszność swojej teorii, w swoim dziele "O powstawaniu gatunków" wyobrażał sobie gatunek niedźwiedzia, który za sprawą doboru naturalnego pod względem budowy ciała i przyzwyczajeń będzie się stawał w coraz większym stopniu zwierzęciem wodnym, aż przeobrazi się w rodzaj wieloryba. Ale taka przemiana nie jest możliwa. Materiał genetyczny niedźwiedzia nie da się przekształcić w DNA wieloryba, nawet stopniowo przez miliony lat. Hipotetyczna istota pośrednia nie przetrwałaby walki o byt ani na ziemi, ani w wodzie.
Nigdy nie dodamy sobie skrzydeł ani drugiej pary rąk.
Ale za pomocą klonowania możemy na przykład spróbować zapobiegać wyginięciu zagrożonych gatunków, oczywiście tych, których liczba nie spadła tak drastycznie, że możemy sie już teraz tylko przyglądać ich wymieraniu.
No, ale odbiegłam od zasadniczego tematu. Mam nadzieję, że nie zostanę za to posadzona do oślej ławki Ups


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 1:46, 22 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin