Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy A. Einstein wiedział o tym tworząc swoją toerię?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 7:11, 02 Sie 2008    Temat postu:

W topiku nakładają mi się 3 wątki.
Zacznę od wątku Casandry.
1. Casandra "prawie chronologicznie podała dochodzenie do przyczyn postrzegania świata. Odkrycia z zakresu fizyki powodowały kolejno inne pierwsze przyczyny istnienia postrzeganego świata. Było to wnioskowanie (implikacja) na podstawie nowych spostrzeżeń i zakładanie nowych przyczyn. Każde nowe odkrycie powodowało inny pogląd i tworzenie nowych teorii opartydch na nowszych założeniach, które kolejno znów badane i udowadniane, dawały asumpt do nowego spojrzenia na świat, na jego powstawanie, na jego dzieje. Odbywało się to wielowątkowo. Czyli odbywało się to z innych kolejnych czy inaczej ułożonych łańcuchów logicznych i to ... powiązanych ze sobą. Czyli wniosek, że...
2. Opis czasu przez Ekora, że mając rozdzielne podzbiory wniosków i spostrzeżeń , z których wybieramy po jednym dowolnym elemencie, można je uporżądkować dowolnie i ten porządek można nazwać porządkiem chronologicznym. W dodatku można z tego wywnioskować kolejne prawo fizyczne, które da asumpt do łańcucha "termodynamicznego" świata. Czyli jaki wyglądał początek świata, tego nigdy się nie dowiemy, bo założenia są tylko przyjmowane. A czy są one błędne czy nie nie ma znaczenia, bo już reszta implikacji w tańcuchu BB jest już przyjmowana za stan właściwy, za stan poprawny, za stan dający się udowodnić.
Problem w tym polega i jestem przeciwny poglądowi że podzbiorów rozłącznych, z których wybieramy i układamy łańcuchy logiczne może być nieskończona ilość. A taką możliwość daje aksjomat wyboru przyjmowany i dość często jest tak wykorzystywany, co nie przeczy matematyce jako takiej, wręcz bez tego założenia niektóre twierdzenia matematyczne byłyby nie do udowodnienia.

Chciałbym więc zauważyć, że powyższe rozumowania mówią, że postrzegany przez nas świat leci wielowątkowo, że z ciągi zdarzeń przyczynowo-skutkowych przeplatają się, że nie jesteśmy w stanie wysublimować ciągu zdarzeń, który byłby od czegoś niezalezny. Że każdy łańcuch zdarzeń nawet dający wnioski na przyszłość w obojętnie dowolnej dziedzinie są obarczone innymi zjawiskami, z kórych możemy sobie nie zdawać sprawy. Na przykład nie zauważamy tego, co ciągle zachowdzi i jest niezmienne podczas tłorzonego łąńcuch logicznego. I to może by nawet prawem fizycznym, stnadartem. Tylko że powtarzany ciąg w innych warunkach, mimo porawności logicznej nie zdaje egzaminu, bo nie zakładał, nie przewidywał dodatkowego warunku.
I aby już o tym nie pisać, ciągi logiczne skraca się, że jeżeli założenia do łańcucha logicznego dają końcowy wniosek, to z tych założeń wynika, bo musi wynikać wniosek końcowy. Czyli pomijamy pośrednie wnioski, czyli najczęściej nie postrzegamy dodatkowych założeń do logicznego ciągu istnijacych ... prawie zawsze czy tym ciągu. Nawet jeżeli coś nam automatycznie wynika tym bardziej nie postrzegamy warunków stałych, które mogą ulec zmianie w czasie ... automatycznego postrzegania.

No bo jak wiemy, 2+ 2 = 4. Jeżeli tego nie mamy wykute na pamięć może też smiało być do zauważenia błędu 2+2=5. Ale też jeno i drugie wcale nie wynika automatycznie, czyli bez czasu. Nawet jak mamy to zapisane w pamięci, nawet na komputerze! Czas mija. A od iluż to procesów (jaki jest to łańcuch skutkowo-logiczny, jaki czas w mikrosekundach) aby było 2+2=4 czy 2+2=5?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 7:37, 04 Sie 2008    Temat postu:

Nie ma co zajmować się, negować czy dawać wiary teoriom początków świata.
Jednak czy materia daje taki asumpt? Czy nie większe znaczenia ma postrzeganie świata. Postrzeganie, czyli odczuwanie za pomocą zmysłów i... przetwarzanie tylko stamtąd informacji. To jest jedno.
Drugim jest brzyttwa Okhmana, która mówi, aby nie tworzyć niepotrzebnych bytów. więc wiemy tylko to co odbieramy, to co pamiętamy, tylko to, czego się nauczyliśmy i przerabiamy logicznie i kierujemy się własnie tym, lub reagujemy mechanicznie, czyli wbudowanymi czy stworonymi specjalnie dla siemie metodami.

Jest jednak tak, że docierająca do nas informacja jest niezgodna z nasymi odczuciami czy przewidywaniami. To prawdę dajemy informacji zewnętrznej. Robimy to różnymi metodami, przystosowujemy się do świata zewnętrznego bez względu na prawdziwość czy fałszywość zastosowanego sposobu. I tak w kółko.
Zajmowanie się i wspólność dla wszyskich świata zewnętrznego powoduje, że uważamy się za pewną część tego świata. I tu się szuka współnych jego cech. To też się robi za pomocą uzgadniania współnej logiki. Niemniej minimum logiki, która obowiązuje świat zewnętrzny i nasz wewnętrzny w najmniejszej części ... jest taka sama i.... się jeszcze raz powtórzę.
Cytat:
Najprostsze wyobrażenie sobie świata, jego rzeczywistości realnej, bądź jej postrzegania składa się z:
- przynajmniej jego dwu różnych elementów,
- negacji, czyli rozróznialności owych elementów
- implikacji, czyli zależności ich między sobą.


I to należałoby wytłumaczyć jeszcze raz i jak najprościej.
Z pierwszych dwu myślników wynika, że conajmniej dwa elementy determinują nas i świat. I to wystarcza. Bowiem zauważamy "coś" i to "coś" jest inne od czegoś innego. I to jest cały dowód. A reszta jest tylko tego następstwem.
Jeżeli odrózniamy "1" i "0", to odrózniamy na tle "0" -> "11". "11" jest tylko podobnym do "1" z tym, że podwojonym! No to dodajmy jeszcze jeden element i otrzymajmy jeszcze inne coś czyli "111" i tak dalej do skończonej i wyobrażalnej ilości. Do ilości zauważalnej. Co nas interesuje nieskończoność, która jest niewyobrażalna. Taki zapis wielkości liczb jest najprostrzy. A nasz zapis dziesiętny np. 99 jest tylko uproszczeniem zapisu 99 "1". W ten sposób używamy w naturalny sposób liczb naturalnych i nie wiem dlaczego faktycznie nazywają się liczbami naturalnymi i nie mają nazwy na przykład od ... swego wynalazcy!
Następnie zauważamy, że takie liczby(ilości) można dodawać, czyli takie wtórne "cosie" można łączyć. Że czasami ich brakuje czyli chcielibyśmy aby ich było więcej o ilość między wyobrażeniem a tym co mamy. I jest na to metoda - odejmowanie. Gdy coś grupujemy przeliczalnie w .. prostokąt ułatwiliśmy to sobie wynajdując mnożenie. Z dzieleniem było gorzej. Bo dzieląc pewną ilość na mniejsze, coś nam i to najczęściej pozostaje. I tak jest, że w komputerowych programach rachunkowych różnych sposobów zwanych dzieleniami jest cała masa.
Ale liczby naturalne z czterema działaniami to nic innego jak nasza logika w dodatku uwspólniamy ją sobie. Tego uczymy nasze pociechy i to jak najszybciej. Oczywiście jest niesposób bytować na tym świecie w dodatku - w społeczeństwie bez tej podstawy arytmetyki. Ale jak się dobrze przypatrzymy, osobom logicznym i to wymyślających tylko i jedynie prawdę czasami bywa niepotrzebna. Wiadomo, że dzieciom w wieku niemowlęcym jest też niepotrzebna. Więc idźmy dalej. A małpom?
Oczywiście że toto to jest zbytek łaski. Ale poniektóre gatunki małp mają średnio umysł czterolatków. A indywidualne ich jednostki mogą posunąć się o rok dalej... (mówi się wtedy, że są inteligentne w danym kierunku) i sądzę, że mogą używać przynajmniej części tej arytmetyki (większej ilości liczb bądź jednego lub kilku działań!)
Idźmy dalej. A taki zwykły robak? Czy potrafi uciekać przed ... resztą z dzielenia? Ale dodawać potrafi! Jeżeli nie uciaka przed każdym jednym napastnikiem, to zna w przybliżeniu ich ilość, przek którą będzie uciekać. I to byłoby na tyle. Cdn.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 6:52, 05 Sie 2008    Temat postu:

Kolejnym i to szkolnym krokiem do znienawidzenia matematyki były ułamki i liczby ujemne. Jak to liczba może być niecała, w dodatku zapisywana fikuśnie przez dwie normalne liczby? Albo liczenie w stronę, której nie ma? I tak dalej. Potęgowanie wynikło już przy wzorach, gdy trzeba było mnożyć liczby przez samem siebie. A ponieważ potęgowanie nie jest fdziałaniem symetrycznym (odwracalnym) ma dwia odwrotne działania, czyli pierwiastkowanie i logarytmowanie. W potęgowania wynikło, że mogą być inne liczby podobne do zwykłych i rzeczywistych. Mianowicie liczby urojone i zespolone tworzące dodatkowe rozszerzenie liczb i wzorów matematycznych w dodatku niekiedy mających odwzorowanie w rzeczywistości. W szkole dowiedzieliśmy się, że są jeszcze liczby, które nie dadzą się zapisań ani rusz. Są to liczby niewymierne. Jeżeli dotychczas poznane były możliwe do zapisania dokładnego i dlatego nazwano je wymiernymi, to o niewymiernych wiemy tylko, że są! A najlepszym przykładem liczby niewymiernej jest liczba pi, która jest stosunkiem obwodu każdego koła do jego średnicy. Nie da się zapisać ani ułamkiem zwykłym, ani dziesiętnym.

Ta cała matematyka jest cały czas rozwijaniem i uproszaczaniem łąńcuszków logicznych.. Jedno wynika z drugiego. Nazwanie jednego czy drugiego pozwala nie stosować całego ciągu logicznego, ale przechodzić od razu od ... początku świata do kolejnych zdefiniowanych wyrażeń. Bowiem drugie "coś" jest czymś więcej jak jedno "coś", trzecie "coś" kolejne najmniej większe niż dwa "cosie". I tak dalej i jest to aksjomatyka Peano, chociaż na tej zasadzie każdy sam sobie buduje liczny naturalne.

Natomiast wszelkie wzory matematyczne są sposobami wynikającymi z logiki matematycznej i jej praw, jej możliwych uproszczonych skrótów łańcuszkowych. Wzór zapisany matematycznie jest końcowym dziełem łańcuszka do rozwiązania problemu.
Tak jest w komputerach. Peirwsze i najprostsze komputery i najprostsze kalkulatory posiadają liczydło zwane sumatorem. Potrafią jedynie sumować, ale robią to z dużą szybkością i chociaż nie potrafią ani odejmować, ani mnożyć, że o dzieleniu nie wspomnę, to robią to tylko za pomocą dodawania na tyle szybko, że wydaje się nam, że są przynajmniej 4-rodziałaniowe! Ale pozostałe działania dokonują za pomocą wbudowanych w komputer czy kalkulator programów zwanych też algorytmami.

Ps. Zdaje się nie napisałem się specjalnie i nic szczególnego, ale na tym zakończę. cdn!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 6:58, 05 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:44, 06 Sie 2008    Temat postu:

I tu dochodzimy do nauk, nauk ścisłych i humanistycznych. Naukami nazywa się właśnie zbiory algorytmów, czyli skrótów co na początku, więc co jest na końcu. Różnie nazywanymi od praw zaczynając na zasadach czy prawidłowościach kończących. Różnica pomiędzy naukami humanistycznymi polega jedynie na tym, że prawa nauk ścisłych dają prawie 100 procentowa pewność, że tak się zakończą jak pisze w prawie. Prawa nauk humanistycznych mają ten margines znacznie większy. Wystarczy, że spełniają się w 51 procentach a nawet i mniej. Ale że takie zjawiska spełniane zachodzą jest pewne. Wszystko zalezy od wyjątków i to pewniejszych lub nawet niedookreślonych. Ale wszystko to jest oparte na implikacji i na liczebnościach.

Algorytmy powinny jednak spełniać się (jak w komputerach) w 100% i tu uwaga: o ile nie nastąpi błąd (awaria).

W czasach już odległych, w czasach naszej pierestrojki, kiedy nikt nad niczym nie panował, przekształcała się też na kapitalizm służba zdrowia. Był czas, że dyrektorzy z sekretarkami jeździli nawet do RPA na kursokonferencje, aby się tej pierestrojki nauczyć. I tak na przykład uczyli się algorytmizacji medycyny. A jakie mamy tego skutki? Żadne.
Algorytmizacja nie zdała egzaminu. Nie ma tego, że algorytm czyli postępowanie wedle zasad opisanych w algorytmie pozwala byle łachudrze przeprowadzić jedynie udaną operację wyrostka robaczkowego.
Natomiast nie udanie się operacji nawet specjalnemu specjaliście może świadczyć o jednym. Że to co operował, to na pewno nie był wyrostek robaczkowy!

Niestety algebra jest dziedziną matematyki pochodzącą od słowa algorytm zawiera 100 % pewności powodzenia jej przepisów. Ale też jest największy i najbardziej znany zbiór algorytmów i nazywa się "książka kucharska". Jak owe algorytmy są dokładne, jak są dokładnie wykonywane... i jakie dają efekty każdy może się własnoręcznie przekonać.
No i ostatnia własność aglrytmiczna. Jest też tak w... algebrze czy w algorytmice komputerowej, ale przykład weźmy z ksiązki kucharskiej. Przepis na babkę. Na taką samą, identyczną babkę jest z reguły kilka przepisów i to nawet znacznie rózniących się od siebie. Czyli w zależności od szybkości, od dokładności i kolejności mogą algorytmy tego samego różnić się. Czyli jeżeli jest kilka dróg dochodzenia do wyniku końcowego, to należy się zastanowić czy nie ma jeszcze więcej innych sposobów dochodzenia do końcowego wniosku. Czy inny sposób przypadkiem nie wyklucza algorytmu, czy w dotychcasowych algorytmach nie ma błędu, co go całkiem eliminuje. nalezy poprawić, zastosować dodatkowe obostrzenia! Tu uważam, ze jest znaczna róznica w postępowaniu humanistycznym i nauk ścisłych. Nauki ścisłe wymagają udowodnienia, że nowy algorytm nie wypacza pozostałe. Że nie wystąpi róznica postępując jakimkolwiek sposobem algorytmicznym.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 8:57, 06 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 7:34, 09 Sie 2008    Temat postu:

Że świat jest tak niesymetrycznie urządzony, chociaż powtórzeń fraktalnych czy podobieństw nie można wykluczyć wynika mi nie właśnie z logiki świata, a szczególnie z implikacji, która rządzi rzeczami abstrakcyjnymi (pojęciami), jak i historią świata. Dosłownie - wszystkim.

Niemniej ta teoria nie ustępuje czy jest lepsza nawet wedle siebie od innych! Wszystkie teorie zawierają gdybanie i uzupełnienie do pełności wszystkiego zauważalnego na zadany temat, w dodatku są dość pewne i pełne (wystarczające). Wszystko rozbija się o pierwsze założenia. Jednak we wszystkich znanych plus powyższa teoriach historii świata występuje właśnie ta logika.

I wracając do Einsteina. W jego teorii występuje takie coś jak prędkość światła z reguły wyrażona w przyjętych wcześniej jednostkach, jak kilometry na sekundę. A co to jest odległość czyli przestrzeń lub czas? Coś przyjęte apriori. Coś więcej (czy wcześniejszego) niż sam początek świata.
Czas definiuje implikacja i podstawowe prawo termodynamiki. Implikacja wyrzuca z możliwości poniektóre przyczyny w związku przyczynowo-skutkowym (obszar implikacji zaznaczony na biało - vide początek topiku). Coś co już nie da się powtórzyć. Drugim zjawiskiem określającym czas są cykle powtarzające się, tak jak jest zdefiniowany czas na podstawie stanów kwantowych cezu) i zliczaniu ich. Jest to przyjęta najmniejsza dostrzegalna implikacja nie mówiąc o implikacjach zachodzących w samym atomie cezu. Na podstawie zliczania tych cykli możemy określić już odległość, jaką przebywają fotony światła.
I już na podstawie i prędkości światła i czasu zostały określone odległości.
Niemniej w geometrii Einsteina odległości , a także długości obiektów materialnych są uzależnione od grawitacji (zakrzywieniń przestrzeni) i prędkości w stosunku do prędkości światła. Czyli a priori (na początku) powinniśmy przyjąć grawitajcę i przestrzeń. A grawitację i przestrzeń też łączę w jedność. Przestrzeń jest przeciwwagą grawitacji. Zalezność jest oczywista. Im większa grawitacja tym mniejsze odległości. Zagęszczenie grawitacji tworzy materię od cząstek elementarnych po czarne dziury. Warto się zastanowić nad próżnią wokół cząstek elementarnych i gęstością przestrzeni w okolicach czasnych dziur. Kłania sie tu też trójkąt czyli wzór Pitagorasa (x^2 + y^2 = z^2), gdzie przeciwprostokątna określa bezwzględne dane o wszechświecie. A podobnie, nawet identycznie jest z falami elektro-magnetycznymi. Też zachowują się podobnie, czyli zgodnie we wzorem Pitagorasa! Jak i odległości i prędkości nawet niepodświetlne.

Czyli nasze wyobrażenie świata, w tym teoria Einsteina jest najprostrzym przełożeniem świata widzialnego czy odczuwalnego na matematykę. To matematyka jest pochodna od naszego świata! To my tworzymy tak matematykę i taką matematykę, jak chcemy widzieć świat. Jednak nam to się wymyka. No bow końcu świat jest korpuskularny czy falowy? Wybieramy pomiedzy jednym i drugim jak nam jest wygodniej. Ale świat jest rządzony jedynie prawami takimi jak implikacja i wzór Pitagorasa oraz grawitacją z prędkością świata. Jest to minimum definicji. Reszta jest już wtórna, jest już skrótem myślowym (uproszczonym łańcuszkiem myślowym), ale już nie podstawą.
I teraz możemy się zastanawiać wedle jakich praw jest urządzony nasz świat. Wydaje mi się że podobnie jak wszystkie teorie przyjmuję się logicznie, że jakieś zasady powinny rządzić światem, to przede wszystkim powinna nią by logika. I też tak przyjmuję. A reszta czyli przestrzeń z grawitacją ją kształtującą, bądź prędkoś swiatła lub nawet prawo Pitagorasa czy stała Plancka mogą być jedynie cechą lub wartością ustaloną dla naszego świata! Również liczby PI lub E. Też.
A Albert Einstein na pewno tego tak nie rozpatrywał, no bo nie znał swojej własnej teorii. Dopiero ją tworzył!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 23:35, 17 Sie 2008    Temat postu:

Trochę złapałam luzu i poza kopaniem się o Gruzję na polityce, poczytałam to i owo, aby móc brac udział w dalszej dyskusji (wymianie pogladów).
Pytasz Panesz: wedle jakich praw jest urządzony nasz świat?
Trudne pytanie. Aby na nie w miarę poprawnie odpowiedziec trzeba by chyba prześledzic dokonania z zakresu kosmologii. W poprzednich bowiem naszych dywagacjach pominęliśmy kilka ważnych kwestii w tym między innymi chocby mikrofalowe promieniowanie tła i jego pochodzenie, materialne składniki wszechświata, czy chocby teorię stanu stacjonarnego wszechświata.
Postaram się to wszystko jakoś poukładac, choc nie wiem czy podołam.
A zrobic, to trzeba, aby czytający te nasze wypociny inni użytkownicy
coś nie coś z tego wynieśli i zrozumieli.
Dzisiaj jest już dośc późno więc przygotuję sobie jutro w Word odpowiedni materiał i wkleję po przejrzeniu i usunieciu głupot, które z pewnością sie tam znajdą i dzięki którym mógłbyś humanistkę "szczypac" za totalną niewiedzę. Żartuję oczywiście Ya winkles
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 7:06, 19 Sie 2008    Temat postu:

Czekam więc Casandro, myślę, że na kompendium! Że będzie o tle, o Cosiunie Nieba, o prędkościach powiększania się kosmosu.
Na pewno podana wiedza będzie podana ściśle i trzymająca się całości.
Jak zwykle będę miał "obiekcje", widział inaczej, ewentualnie podam zawężenie spojrzenia na ... wyniki, Chociaż dostrzeżenie tła jest oczywiste i wynikające z teorii Wielkiego Wybuchu. Ale nie podam przed, tylko o tym po tym. Więc... ile trzeba będzie ... dopoczekam. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:22, 06 Paź 2008    Temat postu:

Wieczory coraz dłuższe..a więc "Podszczypywania czas zacząć.."
Jestem w kropce...Wszystko to co napisała Casandra jest prawdą. Ale
do "podszczypywania " wystarczy byle pretekst. "I tego będę trzymał się do końca."
Zaczne podszczypywać od pojęcia "masy".

casandra napisał:
Dla laika, wasze dywagacje to czarna magia. ...................

Nowa teoria została nazwana teorią względności. Jej zasadniczy postulat brzmi: prawa fizyki są takie same dla wszystkich swobodnie poruszających się obserwatorów, niezależnie od ich prędkości. ..................... W miarę zbliżania się prędkości ciała do prędkości światła, jego masa wzrasta coraz szybciej, potrzeba zatem coraz więcej energii, by zwiększyć jego prędkość jeszcze bardziej. W rzeczywistości ciało to nigdy nie osiągnie prędkości światła, gdyż jego masa byłaby wtedy nieskończona, a z równoważności masy i energii wynika, że potrzebna byłaby wtedy i nieskończona energia. ......................

O co mi chodzi? Otóz ujmując wprost niewtajemniczonym wzrost masy może kojarzyć się ze wzrostem "gabarytów " ciała . Wymiary atomu , czy cząsteczki zblizające się w ruchu do prędkości światła wcale się nie zmieniają. Wzrasta nieograniczenie bezwładność atomu czy cząstki.
Co do kwestii drugiej; jest tu połowa prawdy.
"To że ciało może osiągnąć teoretycznie prędkość światła przy wydatkowaniu nieskończonej energii"
Ja bym napisał tak;
Ciało może osiągnąć prędkość światła w dwu przypadkach;
1. W skończonym okresie czasu, ale do tego potrzebna jest nieskończona energia.
2. Można to samo osiągnąć za pomocą skończonej , określonej siły ale w nieskończenie długim czasie.
Tego drugiego wariantu zabrakło mi w wypowiedzi Casandry.
To drugie rozwiązanie służy do snucia wizji podróży międzygalaktycznych na statkach napędzanych przez wiatr kosmiczny.Olbrzymie żagle wyłapywałyby drobne cząstki energetyczne i niewielka siła przykładna na żagle w odpowiednio długim czasie rozpędzałaby statek kosmiczny do olbrzymich prędkości , aby w "pobliżu nieskończoności " zblizyć się do prędkości światła. To tyle jak na dziś.
Gwoli prawdy nalezy dodać że w kolejnym poście Casandry pojęcie bezwładności zaistniało.
Ale dzisiejszym zwyczajem, każdy zauważa to co chce zauważyć.
Z bezwładnością kojarzy mi się sytuacja urzędnika bliskiego władzy . Otóz gdy znajdzie się on blisko źródła władzy i jej światło pada na niego , to mimo niezmienionych gabarytów wzrasta niepomiernie jego bezwładność. Żadną siłą nie można go odsunąć od "koryta".


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 23:25, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 20:40, 19 Gru 2008    Temat postu:

zasada nieoznaczoności Heisenberga..
Tylko ze Ekorze rzaden gatunek nie zyje miliardy lat....A tyle by było potrzbne by podrózowac po linii prostej ( wzglednie prostej..) A póki co nie umiemy zwijać przestrzeni jak kartki papieru tak by nie leciec przez cała przestrzeń ..tylko przeskoczyc z pkt do pkt..


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 20:45, 19 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 7:44, 20 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Tylko ze Ekorze żaden gatunek nie zyje miliardy lat....

A czy Wam nie zdaje się, że własnie jesteśmy w ... tej podróży?
A ponieważ żaden gatunek nie żyje miliardy lat, to ... jewsteśmy formą prztrwalnikową? Podróż zaczęla się kogoś na początku, czyli od BB i nadal trwa! Nawet nie my (lludzie) mamy coś do wykonania. Ale ktoś w przyszłości coś ma (będzie miał).
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 23:52, 01 Sty 2009    Temat postu:

Satystycznie wychodzi na to że większość gatunków życia na Ziemi trwa ok. 4 mln lat. Nam ..ssakom ten czas dobiega. Może Inka ma racje? Ogladam się na lewo i prawo. Do tańca też nie ma ochotniczek. O tempora o mores..

Jak ja lubię poniedziałki...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 23:53, 01 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 8:49, 02 Sty 2009    Temat postu:

No dobrze. 4 mln lat mija, minie. A co dalej? Co proponujecie po ludziach?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 9:03, 02 Sty 2009    Temat postu:

To zależy w jakim stopniu "skasujemy " siebie. Są moim zdaniem dwie opcje;
1. Albo sami pokonamy siebie w gigantycznej nuklearnej katastrofie.
Lub równoważnie jakaś asteroida zboczy z kursu , lub też planowo trafi w nasz glob. Finał taki sam.
2. Globalna pandemia. Kto wie co w naszym genomie mamy zapisane. Dzis uczeni mówią o tym ze 70-90% naszych genów to nic nie mówiące "śmieci"
Jutro może okazać się że nie do końca jest to prawda.Może być tam zapis;"Ostatni gasi światło".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:46, 02 Sty 2009    Temat postu:

Zdaje się że prawdziwe jest powiedzenie o tym że ewolucja sama w sobie niesie swą zagładę.
Patrząc na historię życia na Ziemi widać wyrażnie że w krytycznych warunkach i okolicznościach przeżywają te gatunki które są proste w budowie i mało wymagające.Im bardziej gatunek jest przystosowany do środowiska tym bardziej narażony jest na zagładę w przypadku zmian środowiskowych.A co my ludzkość robimy? Zmieniamy srodowisko uzalezniając sie od niego. Za 50 -100 lat dla przykładu brak energii elektrycznej może spowodować totalną katastrofę. Nie będziemy mogli w prymitywnych warunkach żyć. Niewielka asteroida uderzając w Ziemię uczyni nas bezradnymi i skaże na wymarcie.Czyzby czas wracać do natury?. Może niekoniecznie , ale parę rezerwatów można by zostawić.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:58, 02 Sty 2009    Temat postu:

Ekor napisał:
Za 50 -100 lat dla przykładu brak energii elektrycznej może spowodować totalną katastrofę. Nie będziemy mogli w prymitywnych warunkach żyć.


Już dzisiaj, kto ma źródła energii w ręku, ten ma władzę. Zakręcony kurek z gazem dla Ukrainy, i cała Unia nie śmie nawet pisnąć.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin