Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cywilizacyjne... gangreny???
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Świat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 15:44, 15 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Cytat:
Dla mnie jest to (socjalizm, komunizm) jedną z ideologii, nurtów... na równych prawach z innymi. Jest i basta... hehe. Można lubić lub nie lubić (też umownie) dany system... ale nie sposób zaprzeczać jego istnieniu czy prawa do istnienia, bo to sankcjonuje wszystko co chcesz.


Nie zaprzeczam fizycznemu istnieniu ideologi. Dla mnie jedynie (komunizm, socjalizm) jest ona cywilizacyjna gangreną. Dlatego mówiąc, że nie kwestionuję fizycznego istnienia wcale nie jestem pewien czy należy dawać jej prawo do istnienia - faszyzm np. wyklęto ze zbioru "deologii, nurtów... na równych prawach z innymi" a z perspektywy czasu okazał się być znacznie mniej zbrodniczy i morderczy od komunizmu. Coż więc stoi na przeszkodzie? Sentyment?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 18:50, 15 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Sziman... Mr. Green

Dla mnie jedynie (komunizm, socjalizm) jest ona cywilizacyjna gangreną.... A dla mnie jedną z ideologii wcale nie zakładającej tego co się wciska... czyli cały KK(kodeks karny) itp. Jest dla mnie tak samo utopijny jak reszta ustrojstw, które do cna idzie zepsuć. Porównywanie komunizmu do faszyzmu itp. to naiwność. Równie dobrze można tak robić z KK (tu kościół katolicki... fundament podobno)... z bogatszą także obarczoną... przeszłością wcale nie wyróżniający się in minus z innymi. Sądzisz, że wystaczy komuś całą patologię wcisnąć i... po zawodach?. Przypomina mi to zaklinanie deszczu... a i tak padać będzie kiedy komuś się zachce. A poza tym skąd startujący do wyborów czerpali by hasełka? Ya winkles A statystycznie... największa partia to... partia komunistyczna. Nie mam racji? Super

Pozdro... Partyman


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 0:39, 16 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 7:39, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Cytat:
Porównywanie komunizmu do faszyzmu itp. to naiwność


Niby czemu? Porównanie dwóch zbrodniczych, patologicznych systemów (były patologiczne z załozenia, więc nie ma potrzeby niczego "wciskać"). Jest jak najbardziej na miejscu, ba i dodam jeszcze, że na tle "komunistycznego rozmachu" faszyzm nie wydaje się być aż tak czarny...

Cytat:
A statystycznie... największa partia to... partia komunistyczna. Nie mam racji


Może masz ale nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodzi :)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 7:52, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

sziman napisał:
Cytat:
Porównywanie komunizmu do faszyzmu itp. to naiwność


Niby czemu? Porównanie dwóch zbrodniczych, patologicznych systemów (były patologiczne z załozenia, więc nie ma potrzeby niczego "wciskać").

Cytat:
A statystycznie... największa partia to... partia komunistyczna. Nie mam racji



He he he... Widać z tego, że mało rozumny Szimanku jesteś...he he he...A czymże w założeniu był komunizm?
Przecie to nic innego, jak odwzorowanie na ziemi chrześcijańskiego raju... he he he...Jeżeli piszesz tutaj, że komunizm jest zbrodniczy i patologiczny z założenia, to z tego jednoznacznie wynika, że największym zbrodniarzem w historii ludzkości był ...Jezus Chrystus...he he he...a obecnie te 2mld. ludzi, którzy wierzą w raj! he he he...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 8:21, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Jeśli dla ciebie czarusiu komunizm to odwzorowanie chrzecijańskiego raju to ja już wiele dodać nie mogę ale postarajmy się "rozebrać" twoją "prowokacyjną tezę":

1. Chrześcijański raj jest konsekwencją "dobrego wyboru" - komunistyczny konsekwencją "braku wyboru".

2. Chrześcijan nikt nie zmusza do dążenia do raju mają wybór a więc są wolni "komunistyczny raj" budowany jest na założeniu, że ludzie to stado durnego bydła, które nie wie co dla nich dobre więc należy ich zniewolić i samemu zaprowadzić do tego raju.

3. Można by tak długo pastwić się nad twoimi bzdurnymi wynurzeniami ale skończę na tym i polecę ci klasykę:

Cytat:
I. ROZWIĄZANIE FAŁSZYWE: SOCJALIZM

Spis treści

3. Socjaliści, wznieciwszy zazdrość (ubogich do bogatych) mniemają, że dla usunięcia przepaści między nimi znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym wszystkim posiadaniem dóbr materialnych, i to w ten sposób, żeby nimi zarządzali bądź naczelnicy gmin, bądź kierownicy państw. Przez tę przemianę posiadania prywatnego na wspólne zapewniającą, jak sądzą, równy podział rzeczy i korzyści, spodziewają się socjaliści uleczyć obecne zło. To jednak nie rozwiąże trudności, a samej klasie robotników przyniesie w rezultacie szkodę. Jest ponadto ten pogląd niesprawiedliwym; zadaje bowiem gwałt prawnym właścicielom, psuje ustrój państwa i do głębi wzburza społeczeństwo.

WŁASNOŚĆ WSPÓLNA SZKODLIWA DLA ROBOTNIKA

4. Rzeczywiście bowiem - łatwo to sprawdzić - wewnętrzną pobudkę pracy, której się podejmują wszyscy zajęci produkcją przynoszącą zysk, i celem, ku któremu bezpośrednio zmierza pracownik, jest zdobycie dobra materialnego i posiadania go wyłącznie jako swoje i własne. Kiedy pracownik wypożycza komuś siły lub swoje zdolności, to pożycza je w tym celu, ażeby uzyskać środki potrzebne do życia i do odpowiedniego utrzymania; przez pracę zatem chce posiąść prawdziwe i doskonałe prawo nie tylko do zapłaty, ale i do użycia jej według uznania.

Jeśli więc ktoś, ograniczywszy swe wydatki, poczynił oszczędności i chcąc zabezpieczyć te oszczędności nabył ziemię, wówczas ta ziemia nie jest czym innym jak zapłatą za pracę, tylko w nowej postaci, i dlatego tak nabyta ziemia pozostać winna w jego mocy, jak zapracowana przez niego zapłata. Na tym właśnie polega prawo własności ruchomej i nieruchomej.

Zmiana zatem posiadania z prywatnego na wspólne, do której dążą socjaliści, pogorszyłaby warunki życia wszystkich pracowników, pobierających płacę, ponieważ odebrałaby im swobodę używania płacy na cele dowolne, i tym samym także nadzieję i możność pomnożenia majątku rodzinnego i polepszenia losu.

WŁASNOŚĆ WSPÓLNA SPRZECIWIA SIĘ PRAWU NATURY

Ponadto, co jeszcze ważniejsze, zalecają w ten sposób socjaliści środek sprzeciwiający się jaskrawo sprawiedliwości; prywatne bowiem posiadanie dóbr materialnych na własność jest naturalnym prawem człowieka.

5. Tutaj, w tym względzie, istnieje zasadnicza różnica między człowiekiem a światem zwierzęcym. Zwierzęta nie kierują same sobą; kieruje i rządzi nimi podwójny instynkt naturalny, który z jednej strony chroni ich zdolność działania i troszczy się o celowe używanie sit, z drugiej zaś pobudza do poszczególnych czynności i kieruje nimi. Jeden instynkt skłania je do utrzymania i obrony życia, drugi zaś do zachowania gatunku. I jeden i drugi cel osiągają zwierzęta bez trudności, używając rzeczy obecnych i zostawionych im do spożycia. Lecz tu jest dla nich granica, której nigdy przekroczyć nie mogą, ponieważ rządzą nimi zmysły i rzeczy przez zmysły odczuwane. - Zupełnie inna jest ludzka natura. Ma człowiek naprzód całą i pełną siłę natury zmysłowej i dlatego nie mniej niż wszelka istota zmysłowa posiada przyrodzoną dążność do używania dóbr materialnych. Lecz natura zmysłowa, choć ją posiada człowiek w całej pełni, nie wyczerpuje jeszcze natury ludzkiej i owszem jest nawet niższa od niej i przeznaczona do ulegania i słuchania. Tym, co nas wynosi w świecie stworzenia i uszlachetnia, tym, co człowieka człowiekiem czyni, i co go gatunkowo wyróżnia od zwierząt, jest zdolność myślenia, ćzyli rozum. Z tego też powodu, że człowiek w przeciwieństwie do zwierzęcia ma rozum, trzeba, by człowiek miał nie tak jak zwierzę zostawione sobie do bezpośredniego spożycia dobra, ale żeby miał dobra do stałego i trwałego posiadania; nie tylko więc te, które przez użycie niszczeją, ale także te, które mimo używania pozostają.

6. Jaśniej jeszcze ta prawda występuje, gdy się głębiej bada naturę Ludzką. Rozumem swoim ogarnia człowiek niezliczoną moc rzeczy, z teraźniejszością łączy i kojarzy przyszłość, jest panem swych czynności, i w ten sposób żyjąc poddany prawu wiecznemu i władzy troszczącego się o wszystko Boga, sam dla siebie dzięki rozumowi, jest rządcą i opatrznością. Ma też możność wybierać sobie to, co uważa za szczególnie odpowiednie do zaspokojenia potrzeb nie tylko w teraźniejszości, lecz i na przyszłość. Z tego wynika, że winien mieć władzę nie tylko nad owocami ziemi, lecz i nad samą ziemią, która ma mu dostarczyć dóbr doczesnych w przyszłości. Potrzeby ludzkie wracają stale i, dziś zaspokojone, jutro nowe stawiają żądania. Aby więc zapewnić człowiekowi stałą możność zaspokajania potrzeb, musiała natura dać człowiekowi dobra materialne do stałego i trwałego użycia. Tej zaś trwałości żadna rzecz nie potrafi zapewnić, jak tylko ziemia ze swoją hojnością.

I nie ma podstaw do wysuwania opatrzności państwowej na usprawiedliwienie własności wspólnej; człowiek bowiem starszy jest, niźli państwo, a prawo do Tycia i do troski o ciało otrzymał jeszcze, zanim jakiekolwiek powstało państwo.

7. Nie można także prywatnemu posiadaniu przeciwstawiać prawdy, że Bóg całemu rodzajowi ludzkiemu dał ziemię do używania i do wykorzystywania. Jeśli się bowiem mówi, że Bóg dał ziemię całemu rodzajowi ludzkiemu, to nie należy tego rozumieć w ten sposób, jakoby Bóg chciał, by wszyscy ludzie razem i bez różnicy byli jej właścicielami, ale znaczy to, że nikomu nie wyznaczył części do posiadania, określenie zaś własności poszczególnych jednostek zostawił przemyślności ludzi i urządzeniom narodów. Zresztą, jakkolwiek podzielona między prywatne osoby ziemia, nie przestaje służyć wspólnemu użytkowi wszystkich; nie ma bowiem takiego człowieka, który by nie żył z płodów roli. Kto nie posiada własności żadnej, brak ten wyrównuje pracą, tak że słusznie można powiedzieć, iż powszechnym sposobem zdobywania środków do życia i utrzymania jest praca, czy to na własnej rozwijana ziemi, czy w jakimś rzemiośle, które daje zapłatę, pochodzącą ostatecznie z owoców ziemi i zdolną do wymiany na owoce ziemi. I to również dowodzi, że prywatny sposób posiadania odpowiada naturze. Tych bowiem dóbr, których potrzeba do utrzymania a szczególnie do udoskonalenia życia, ziemia dostarcza wprawdzie w obfitości; nie mogłaby ich jednak dostarczyć bez uprawy i bez opieki ludzkiej. Przygotowując sobie dobra naturalne przy pomocy przemyślności rozumu i przy pomocy sił cielesnych, przyswaja sobie tym samym człowiek tę część przyrody, którą sam uprawił i na której jak gdyby kształt swej osobowości wyciśnięty zostawił; skutkiem tego najzupełniej jest słusznym, by tę część przyrody posiadał jako własną i by nikomu nie było wolno naruszać jego do niej prawa.

8. Argumenty te tak taką mają siłę, że musimy, jak je odrzucać mogą niektórzy zwolennicy przeżytych poglądów, którzy przyznają wprawdzie prywatnemu człowiekowi prawo używania ziemi i różnych jej owoców, odmawiają mu jednak prawa posiadania na własność ziemi, którą zabudował lub gruntu, który uprawił. Nie widzą, że odmawiając mu tego prawa, pozbawiają go praw nabytych pracą. Rola bowiem poddana rękom i pracy rolnika zupełnie zmienia swoją postać; z leśnego karczowiska zmienia się w żyzną, z nieurodzajnej w urodzajną. I to, w czym się stała lepszą, tak tkwi w ziemi i tak się z nią łączy, że się nie da od niej w żaden sposób oddzielić. Czyżby sprawiedliwym było, żeby ktoś zawładnął i użytkował ziemię, którą inny zrosił swoim potem? Jak skutek należy do przyczyny, tak owoc pracy do pracownika winien należeć.

Dlatego ludzkość, nie dając się poruszyć przeciwnym poglądom małej grupy ludzi, a badając uważnie naturę ludzką, w jej prawie znajduje uzasadnienie podziału dóbr materialnych i podstawę prywatnej własności, którą obyczaj wieków uświęcił jako instytucję najlepiej odpowiadającą naturze ludzkiej i zgodnemu i pokojowemu pożyciu ludzi.

Także ustawy państwowe, czerpiące, o ile są sprawiedliwe, swoją siłę z prawa natury, potwierdzają to prawo, o którym mówimy, i jeszcze chronią je przy pomocy siły państwowej.

Uświęciła je wreszcie powaga Boskiego prawa, zakazująca nawet pożądania cudzego dobra. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani domu, ani roli, ani służebnicy, ani wołu, ani osła i wszystkich rzeczy, które jego są (Pwt 5, 21).

WŁASNOŚĆ WSPÓLNA ZAGRAŻA RODZINIE

9. Prawo to, wrodzone każdemu człowiekowi wziętemu pojedynczo, wydaje się jeszcze ważniejsze, kiedy się je rozważa na tle obowiązków wynikających z życia rodzinnego.

Nie ulega wątpliwości, że, jeśli chodzi o wybór rodzaju życia, to w mocy i wolności każdego człowieka jest: albo pójść za radą Jezusa Chrystusa o dziewictwie, albo też związać się węzłem małżeńskim. I żadne prawo ludzkie nie może odbierać człowiekowi naturalnego i zasadniczego prawa do małżeństwa, ani też krępować go w zakresie pierwszorzędnego celu małżeństwa, dla którego je Bóg ustanowił od początku. Róście i mnóżcie się (Rdz l, 28). Rodzina więc, czyli społeczność domowa, jakkolwiek bardzo mała, jest jednak prawdziwą społecznością i jest starsza od wszelkiego państwa; winna też mieć prawa i obowiązki swoje niezależne od państwa.

Udowodnione już wyżej prawo posiadania,. które - jak widzieliśmy - przysługuje jednostce na podstawie prawa natury, należy zastosować do człowieka, będącego głową rodziny; przy czym - dodać musimy - prawo to tym większą ma siłę, im większą rodzinę dana jednostka swą opieką obejmuje.

Jak państwo, tak i rodzina - powiedzieliśmy już - jest prawdziwą społecznością i rządzi się swoją, to jest ojcowską władzą. Dlatego rodzina - oczywiście w zakresie wyznaczonym przez jej cel bezpośredni - na równi przynajmniej z państwem ma prawo nabywania i używania dóbr, potrzebnych jej do zachowania swej stałości i prawdziwej wolności. Na równi przynajmniej, powiedzieliśmy; albowiem prawa i obowiązki rodziny, która jest i logicznie i faktycznie wcześniejsza niż państwo, wcześniejsze są niż prawa i obowiązki państwa i bliższe natury. A gdyby obywatele, czy rodziny, wchodzące w skład społeczności państwowej, zamiast pomocy - sprzeciw, zamiast opieki - umniejszenie praw napotkali, społeczności tej należało by raczej unikać, niż pragnąć.

11. Chcieć więc, żeby władza świecka przenikała swym rządem aż do wnętrza domu, jest błędem wielkim i zgubnym. Z pewnością jeśli się jakaś rodzina znajdzie w wielkich trudnościach i bez rady, że sama z nich się wyzwolić nie może, jest rzeczą słuszną, by jej w tych ostatecznościach państwo udzieliło pomocy; rodziny bowiem są cząstkami państwa. Tak samo, kiedy w obrębie czterech ścian domu przyjdzie do poważnego podeptania praw wzajemnych, niech wówczas władza państwowa odda każdemu, co mu się należy; będzie to nie pochłanianiem praw obywatelskich, ale ich obroną i wykonywaniem słusznej, a powinnej opieki.

Tu jednak winni się wstrzymać kierownicy państw; natura me pozwala przekraczać tych granic. Władza ojcowska jest tego rodzaju, iż ani zniknąć nie może, ani być pochłoniętą przez państwo; to samo i wspólne z życiem ludzkim ma źródło. Dzieci są cząstką ojca i jakby rozszerzeniem osoby ojcowskiej; a prawdę mówiąc, to nie same o własnej mocy, ale przez społeczność rodzinną, w której się urodziły, wchodzą do społeczności państwowej i w niej biorą udział. Z tego też względu, że dzieci są przez naturę cząstką ojca, pozostają pod władzą rodziców tak długo, jak długo nie potrafią używać osobistej wolności (S. Thom. Summa Theol. II-II, Qu. X. art. XII). Jeśli zatem socjaliści, odsuwając w cień powagę rodziców, wprowadzają w jej miejsce opatrzność państwową, grzeszą przeciw naturalnej sprawiedliwości i rozrywają jedność rodziny.

WPROWADZENIE WŁASNOŚCI WSPÓLNEJ GROZI SPOŁECZNYM ROZSTROJEM

12. Oprócz niesprawiedliwości sprowadziłby ten system jeszcze bez wątpienia zamieszanie i przewrót całego ustroju, za czym by przyszła twarda i okrutna niewola obywateli. Otwarłaby się brama zawiściom wzajemnym, swarom i niezgodom; po odjęciu bodźca do pracy jednostkowym talentom i zapobiegliwościom wyschłyby same źródła bogactw; równość zaś, o której marzą socjaliści, nie byłaby czym innym, jak zrównaniem wszystkich ludzi w niedoli.

Z tego jasno widać, że się należy ze wszystkich sił przeciwstawić dążności socjalizmu do wspólnego posiadania; zaszkodziłoby ono nawet tym, którym socjaliści chcą pomóc; sprzeciwia się zaś naturalnym prawom jednostek, a wstrząsa ustrojem państwa i powszechnym pokojem. Niech więc pozostanie jako prawda zasadnicza, że nietykalność własności prywatnej stanowi pierwszy fundament, na którym należy oprzeć dobrobyt ludu. Teraz zaś przystępujemy do odpowiedzi na pytanie, gdzie należy szukać upragnionych środków zaradczych.


Tekst przydługi ale wierzę, że w dążeniu do samodoskonalenia wątłego intelektu postgarasz sobie go przyswoić. Cytat pochodzi z encykliki Rerum novarum papieża Leona XIII z 1891r.

Zdrówka życzę i uważaj co byś procesorka nie przegrzał w te upały :)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 9:01, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

sziman napisał:


Zdrówka życzę i uważaj co byś procesorka nie przegrzał w te upały :)

He he he... Dla Ciebie też klasyka:

"Historia całego dotychczasowego społeczeństwa [3] jest historią walk klasowych.
Wolni i niewolnicy, patrycjusze i plebejusze, baroni i gołota, burżuazja i lud, krótko mówiąc, wyzyskiwacze i wyzyskiwani stali wciąż naprzeciw sobie, prowadzili nieprzerwaną, czasem skrytą, czasem otwartą walkę, walkę, która za każdym razem kończyła się rewolucyjnym przekształceniem społeczeństwa albo pospólnym zanikiem walczących klas. We wcześniejszych epokach historycznych znajdujemy prawie wszędzie całkowity podział społeczeństwa na różne stany, rozmaite zróżnicowanie pozycji społecznych. W starożytnym Rzymie mamy patrycjuszy, ekwitów, plebejuszy, niewolników, w średniowieczu panów feudalnych, wasali, rzemieślników, chłopów, gołotę i do tego jeszcze w prawie każdej z tych klas określone zróżnicowanie.
Wyłaniające się z upadłego społeczeństwa feudalnego nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne nie zniosło przeciwieństw klasowych. Ono tylko postawiło nowe klasy, warunki ucisku i formy walki na miejscu starych. Nasza epoka, epoka burżuazji, charakteryzuje się tym, że uprościła sprzeczności klasowe. Całe społeczeństwo rozpada się coraz bardziej na dwa wrogie obozy, na dwie wielkie otwarcie stające przeciwko sobie klasy: burżuazję i proletariat. Ze średniowiecznej gołoty rekrutowali się pierwsi mieszczanie; z tych mieszczan rozwinęły się pierwsze elementy burżuazji.
Odkrycie Ameryki, eksploracja Afryki zdobywały dla powstającej burżuazji nowe tereny. Rynek wschodnioindyjski i chiński, kolonizacja Ameryki, wymiana handlowa z koloniami, zwiększenie się środków wymiany i obfitość towarów nadały handlowi, żegludze, przemysłowi niespotykany rozmach, a możliwość niezwykłego rozwoju rewolucyjnemu elementowi w upadającym społeczeństwie feudalnym. Dotychczasowa gospodarka feudalna ani rzemieślnicze zakłady przemysłowe nie mogły już zaspokoić popytu, rosnącego dzięki nowym [4] rynkom. Na ich miejscu pojawiła się manufaktura.
Mistrzowie cechowi zostali wyparci przez przemysłowy stan średni; podział pracy między różne korporacje został zastąpiony przez podział pracy w oddzielnych warsztatach. Ale cały czas rósł rynek, cały czas rósł popyt. Także manufaktura już nie wystarczała. Wtedy para i maszyny zrewolucjonizowały produkcję przemysłową. Na miejscu manufaktury pojawił się nowoczesny wielki przemysł, na miejscu przemysłowego stanu średniego pojawili się milionerzy przemysłowi, szefowie całych armii przemysłowych, nowocześni burżuje. Wielki przemysł ostatecznie ukształtował rynek światowy, który przygotowało odkrycie Ameryki. Rynek światowy dał handlowi, żegludze i komunikacji lądowej możliwość nieznanego przedtem rozwoju. To wpłynęło zwrotnie na rozwój przemysłu, i w tej samej skali, w jakiej rozwijały się przemysł, handel, żegluga, koleje - rozwijała się burżuazja, powiększała swoje kapitały, spychała wszystkie odziedziczone po średniowieczu klasy na drugi plan. Widzimy więc, że nowoczesna burżuazja sama jest wytworem długiego ciągu rozwojowego, szeregu przewrotów w sposobie produkcji i wymiany. Każde z tych stadiów rozwoju burżuazji przynosiło odpowiadający mu postęp polityczny [5].
Będąc stanem uciskanym przez panów feudalnych, uzbrojonym i samorządzącym się stowarzyszeniem [6] w komunie [7], tu niezależną republiką miejską [8], ówdzie trzecim stanem w monarchii obłożonym podatkami [9], wreszcie w epoce manufaktury przeciwwagą dla szlachty w monarchii stanowej lub absolutnej [10], opanowała ona główne podstawy wielkich monarchii, wreszcie od czasu powstania wielkiego przemysłu i rynku światowego wywalczyła sobie wyłączne panowanie polityczne w nowoczesnych demokracjach przedstawicielskich. Nowoczesna władza państwowa jest tylko komitetem, który zarządza ogólnospołecznymi interesami całej klasy burżuazyjnej.
Burżuazja odegrała w historii rolę w najwyższym stopniu rewolucyjną. Burżuazja, gdziekolwiek zdobyła panowanie, zniszczyła wszystkie feudalne, patriarchalne, sielankowe stosunki.
Zerwała ona bezlitośnie rozmaite więzi feudalne, które trzymały ludzi na ich naturalnych miejscach, a nie przyniosła ze sobą żadnych nowych więzi między człowiekiem a człowiekiem oprócz gołego handlu, oprócz bezdusznego "płacenia gotówką". Utopiła ona w lodowatej wodzie egoistycznego wyrachowania święte dreszcze pobożnego zachwycenia, rycerskiego uduchowienia, kołtuńskiej melancholii. Rozmieniła ona osobistą godność na wartość kieszeni i na miejscu niezliczonych godnie zasłużonych wolności postawiła pozbawioną sumienia wolność handlu. Innymi słowy, postawiła ona na miejscu wyzysku osłoniętego iluzjami religijnymi i politycznymi wyzysk oschły, otwarty, bezwstydny, bezpośredni. Burżuazja obnażyła wszystkie do tej pory nazywane szlachetnymi i traktowane z pobożną bojaźnią czynności duchowe. Zmieniła ona lekarza, prawnika, księdza, poetę, naukowca - w swoich płatnych robotników najemnych. Burżuazja odebrała stosunkom rodzinnym ich wzruszająco-sentymentalny welon i sprowadziła je do czystych stosunków pieniężnych. Burżuazja odkryła, że brutalne uzewnętrznienie siły, które reakcja tak bardzo podziwiała w średniowieczu, znajduje pasujące do siebie uzupełnienie w najgnuśniejszym ukryciu się w niedźwiedziej skórze.
Najpierw wskazała, co może urzeczywistnić ludzkie działanie. Wykonała całkiem inne cudowne dzieła niż egipskie piramidy, rzymskie akwedukty i gotyckie katedry, przeprowadziła całkiem inne wyprawy niż wędrówki ludów i wyprawy krzyżowe.
Burżuazja nie może istnieć, nie rewolucjonizując ustawicznie instrumentów produkcji, a więc stosunków produkcji, a więc całych stosunków społecznych.
Przeciwnie, pozostawanie w stanie nie zmienionym starego sposobu produkcji było pierwszym warunkiem istnienia wszystkich wcześniejszych klas przemysłowych. Epokę burżuazyjną cechują przede wszystkim: ustawiczne rewolucjonizowanie produkcji, nieprzerwane wstrząsy wszystkich stanów społecznych, wieczna niepewność i ruch [11].
Wszystkie uważane za trwałe okoliczności z ich następstwami: szlachetnymi wyobrażeniami i poglądami zostały zniesione, wszystkie nowo utworzone zestarzały się, zanim mogły skostnieć.
Wszystko co istniejące i stałe - znikło jak kamfora, wszystko co święte - zostało sekularyzowane, i wreszcie ludzie zostali zmuszeni do trzeźwego spojrzenia na swoją sytuację życiową, swoje wzajemne stosunki. Potrzeba ciągłego rozszerzania zbytu swoich produktów gna burżuazję po całej kuli ziemskiej. Wszędzie musi ona się pojawić, wszędzie ustanawiać i budować powiązania. Burżuazja przez swoją [12] eksploatację rynku światowego ukształtowała kosmopolitycznie produkcję i konsumpcję wszystkich krajów. Ku wielkiemu żalowi reakcjonistów usunęła ona ziemię spod nóg narodowemu przemysłowi. Prastare przemysły narodowe zostały zniszczone i wciąż codziennie są niszczone. Znajdują się one pod naciskiem nowych przemysłów, których wprowadzenie jest żywotną kwestią dla wszystkich rozwiniętych narodów; przemysłów, które pracują nie tylko na surowcach krajowych, ale i na pochodzących z najodleglejszych obszarów, i na których z kolei produkty jest zapotrzebowanie nie tylko we własnym kraju, ale tak samo we wszystkich częściach świata. Na miejsce starych potrzeb, zaspokajanych wyrobami krajowymi, przychodzą nowe, które dla zaspokojenia korzystają z produktów najodleglejszych krajów i stref klimatycznych. Na miejscu dawnej lokalnej i narodowej samowystarczalności i izolacji przychodzi wielostronny handel i wielostronna wzajemna zależność narodów.
I jak dzieje się z wytwórczością materialną, tak samo dzieje się i z wytwórczością duchową. Wytwory duchowe poszczególnych narodów stają się wspólnym dobrem.
Narodowa jednostronność i ograniczoność staje się coraz mniej możliwa, i z wielu literatur narodowych i lokalnych tworzy się jedna literatura światowa. Burżuazja wzrasta dzięki szybkiemu polepszaniu wszystkich czynników produkcji, dzięki nie kończącemu się ułatwianiu komunikacji między wszystkimi, także najbardziej pierwotnymi narodami ludzkości. Niska cena jej towarów jest ciężką artylerią, za której pomocą burzy ona do gruntu wszystkie chińskie mury, zmusza do kapitulacji najtwardszą ksenofobię ludów pierwotnych. Zmusza ona wszystkie narody, aby uznały burżuazyjny sposób produkcji za własny, jeśli nie chcą zostać zniszczone; zmusza je, aby wprowadziły u siebie tak zwaną cywilizację, to znaczy stały się burżuazyjnymi. Innymi słowy, stwarza ona sobie świat na obraz i podobieństwo swoje.
Burżuazja narzuciła wsi panowanie miasta. Utworzyła ona olbrzymie miasta, w ogromnym stopniu zwiększyła liczbę ludności miejskiej kosztem wiejskiej i w ten sposób oddzieliła pewną znaczącą część ludności od idiotycznego życia wiejskiego.
Wieś stała się zależna od miasta, ludy pierwotne i kraje rozwijające się od rozwiniętych, narody chłopskie od mieszczańskich, Wschód od Zachodu.
Burżuazja znosi coraz bardziej rozdrobnienie ludności, środków produkcji i ich posiadania. Zaglomerowała ona ludność, scentralizowała środki produkcji i skoncentrowała ich własność w swoich rękach. Koniecznym tego następstwem była i centralizacja polityczna. Niezależne, luźno tylko związane prowincje, z rozmaitymi interesami, prawami, rządami i cłami zostały wtłoczone w jedną granicę celną jako jeden naród z jednym rządem, jednym prawem i jednym interesem narodowo-klasowym [13]. Burżuazja w ciągu swego zaledwie stuletniego panowania klasowego powołała do życia bardziej masywne i kolosalne siły wytwórcze niż wszystkie poprzednie pokolenia razem wzięte. Ujarzmienie sił przyrody, mechanizacja, zastosowanie chemii w przemyśle i rolnictwie, żegluga parowa, koleje, telegrafy elektryczne, wzięcie pod uprawę całych kontynentów, regulacja rzek i - tyle ludzi wyzutych z ziemi; któreż wcześniejsze [14] stulecie przeczuwało, że takie siły sprawcze drzemią w łonie uspołecznionej pracy?
A więc [15] widzieliśmy: środki produkcji i wymiany, na których podstawie ukształtowała się burżuazja, zostały wytworzone w społeczeństwie feudalnym. Na określonym szczeblu rozwoju dla tych środków produkcji i wymiany przestały być odpowiednie stosunki produkcji i wymiany w społeczeństwie feudalnym, feudalna organizacja rolnictwa i manufaktury, innymi słowy feudalne stosunki własności - dla zbyt dobrze już rozwiniętych sił wytwórczych. Hamowały one bowiem produkcję, zamiast ją wspomagać. W takim samym stopniu, w jakim ją kiedyś wspomagały, zmieniły się w więzy ją krępujące. Musiały one zostać zerwane i zostały zerwane. Na ich miejsce przyszła wolna konkurencja z odpowiadającą jej konstytucją społeczno-polityczną, z ekonomicznym i politycznym panowaniem klasy burżuazyjnej.
Na naszych oczach odbywa się odczuwalny ruch naprzód. Na burżuazyjne stosunki produkcji i wymiany, burżuazyjne stosunki własności, nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne, na tak gwałtowny rozwój środków produkcji i wymiany - spoglądamy zadziwieni, jak uczeń czarnoksiężnika, nie mogący zapanować nad mocami piekielnymi, które sam wywołał. Od dziesięcioleci historia przemysłu i handlu sprowadza się [16] do historii walki współczesnych sił wytwórczych z współczesnymi stosunkami produkcji, ze stosunkami własności, które są warunkiem panowania burżuazji i samego jej istnienia.
Dość wymienić kryzysy gospodarcze, które przez swoje okresowe nawroty coraz groźniej stawiają pod znakiem zapytania egzystencję całego społeczeństwa burżuazyjnego. Podczas regularnie występujących kryzysów gospodarczych marnuje się duża część nie tylko wytworzonych produktów, lecz [17] także gotowych do działania sił wytwórczych. Podczas kryzysów mamy do czynienia jakby z wybuchami epidemii, która wszystkim wcześniejszym epokom wydawałaby się nonsensowna - epidemii nadprodukcji. Społeczeństwo nagle powraca przejściowo do stanu barbarzyństwa, nędzy i głodu, odcięte od wszystkich środków wyżywienia jak podczas wojny na wyniszczenie [18]; przemysł, handel wydają się zniszczone; no i dlaczego tak się dzieje? Ponieważ społeczeństwo posiada zbyt wielką cywilizację, za dużo żywności, zbyt wielki przemysł, zbyt wielki handel. Siły wytwórcze, które stoją do jego dyspozycji, nie przyczyniają się już do utrzymywania [19] burżuazyjnych stosunków własności; przeciwnie, dla tych stosunków rozwijają się one zbyt gwałtownie, tak że same są przez te stosunki hamowane; i ponieważ mają tendencję do przezwyciężania tego hamowania, powodują nieporządek w całym społeczeństwie burżuazyjnym, który zawsze towarzyszy istnieniu burżuazyjnej własności. Burżuazyjne stosunki produkcji stały się zbyt ciasne, aby pomieściło się w nich całe osiągnięte dzięki nim bogactwo.
W jaki sposób burżuazja stara się przeciwdziałać kryzysom? Przez wymuszone niszczenie masy sił wytwórczych z jednej strony, przez opanowanie nowych rynków i bardziej bezwzględną eksploatację starych [20] z drugiej. A więc jak można określić ten sposób? Zmniejsza on środki, które mogą przeciwdziałać kryzysom i dlatego przygotowuje następne kryzysy coraz bardziej wszechogarniające i coraz gwałtowniejsze. Broń, za pomocą której burżuazja uśmierciła feudalizm, teraz jest skierowana przeciwko samej burżuazji. Ale burżuazja nie tylko wykuła broń, która jej przyniesie śmierć; wytworzyła także ludzi, którzy tej broni będą używać - nowożytnych proletariuszy, czyli robotników. W takim samym stopniu, w jakim rozwija się kapitał i burżuazja, rozwija się nowożytny proletariat, klasa robotników, którzy żyją tylko tak długo, jak długo mogą znaleźć pracę, a znajdują pracę tylko dopóty, dopóki mogą swoją pracą powiększyć kapitał. Robotnicy ci, którzy muszą się sami sprzedawać, są takim samym towarem jak każdy inny artykuł, którym można handlować i dlatego wystawieni są na wszystkie zmienne losy konkurencji, wszystkie osłabienia koniunktury. Praca proletariuszy przez swój podział i wykorzystanie maszyn utraciła cały samodzielny charakter i dlatego dla [21] robotników utraciła cały urok. Robotnik stał się zaledwie dodatkiem do maszyny, od którego wymaga się tylko najprostszych, najmonotonniejszych, najłatwiejszych do nauczenia się czynności. Koszty, które pociąga za sobą zatrudnienie robotnika, ograniczają się dlatego właściwie do wyżywienia, którego potrzebuje on dla utrzymania przy życiu siebie i dla reprodukcji swojej klasy. Ceną jakiegokolwiek towaru, a więc także pracy [22], jest koszt jego wyprodukowania. W tym samym stopniu, w jakim rośnie uciążliwość pracy, obcina się płacę. Więcej, w tym samym stopniu, w jakim rosną umaszynowienie i podział pracy, wzrasta również ilość [23] wykonywanej pracy, bądź to przez wydłużanie godzin pracy, bądź to przez zwiększenie norm pracy w jednostce czasu, przyspieszony bieg maszyn i tak dalej. Nowoczesny przemysł zamienił mały warsztat patriarchalnego majstra w wielką fabrykę kapitalisty przemysłowego. Masy robotnicze, wyzyskiwane w fabryce, zostały zorganizowane na wzór żołnierzy. Zostały one, jak "szeregowcy" przemysłu, oddane pod nadzór całej hierarchii "podoficerów" i "oficerów". Są one nie tylko parobkami burżuazji, państwa burżuazyjnego, są one codziennie i stale zamieniane w parobków przez maszynę, przez nadzorców i przede wszystkim przez [24] poszczególnych burżujów - właścicieli fabryk. Ten despotyzm jest tak małostkowy, nienawistny, zażarty, że otwarcie ogłasza zysk za swój [25] cel. Praca ręczna wymaga coraz mniejszego wydatku sił i coraz mniejszej zręczności, to znaczy coraz bardziej rozwija się nowoczesny przemysł, w którym praca ludzi jest oraz bardziej wypierana przez maszyny [26]. W klasie robotniczej różnice płci i wieku nie powodują już istotnego zróżnicowania społecznego. Różnica występuje tylko w kosztach pracy, ponieważ są różne narzędzia pracy, dostosowane do różnych możliwości wieku i płci pracowników.
Wyzysk robotnika przez fabrykanta tak szeroko się rozprzestrzenił, że jak tylko dostanie on wypłatę, zaraz opadają go przedstawiciele innych części burżuazji: kamienicznik, kramarz, właściciel lombardu [27] i tak dalej. Dotychczasowi drobni przedstawiciele stanów pośrednich: drobni przemysłowcy, kupcy i rentierzy, rękodzielnicy i chłopi, wszystkie te klasy wtapiają się w proletariat, częściowo przez to, że ich mały kapitał nie wystarcza na zakład wielkoprzemysłowy, a konkurencja z większymi kapitalistami ich niszczy, częściowo przez to, że ich biegłość staje się nieprzydatna w zestawieniu z nowymi sposobami produkcji. Tak więc proletariat rekrutuje się spośród wszystkich klas społeczeństwa. Proletariat przechodzi wiele różnych stadiów rozwoju. Jego walka przeciw burżuazji rozpoczyna się wraz z początkiem jego istnienia. Na początku walczą pojedynczy robotnicy, potem robotnicy jednej fabryki, potem robotnicy jednej branży skupieni w jednym miejscu - przeciwko pojedynczemu burżujowi, który ich bezpośrednio wyzyskuje. Kierują oni swe ataki nie tylko przeciwko burżuazyjnym stosunkom produkcji, kierują je także przeciw narzędziom pracy, niszczą obce, konkurencyjne towary, niszczą maszyny, podpalają fabryki, które usiłują [28] przywrócić zdawałoby się miniony już wyzysk godny średniowiecza. W tym stadium robotnicy tworzą masę rozsypaną po kraju i rozbitą przez konkurencję. Masowe trzymanie się razem robotników jest nie tylko skutkiem ich własnego zjednoczenia, ale skutkiem zjednoczenia burżuazji, która dla osiągnięcia swoich własnych celów politycznych musi uruchamiać cały proletariat i jeszcze może to robić. W tym stadium proletariusze zwalczają więc nie tylko swoich wrogów, ale i wrogów swoich wrogów, pozostałości monarchii absolutnej, właścicieli ziemskich, kapitalistów nieprzemysłowych, drobnomieszczan. Cały historyczny ruch jest więc skoncentrowany w rękach burżuazji; każde więc zwycięstwo, które jest osiągane, jest zwycięstwem burżuazji. Ale wraz z rozwojem przemysłu proletariat nie tylko się powiększa; jest on skoncentrowany w coraz większej masie, rośnie jego siła i czuje on ją coraz bardziej.
Interesy, sytuacje życiowe wewnątrz proletariatu, coraz bardziej się wyrównują, ponieważ mechanizacja coraz bardziej zaciera różnice między rodzajami pracy i prawie wszędzie zbija płace do jednakowo niskiego poziomu. Rosnąca konkurencja między burżujami i wynikające z tego kryzysy gospodarcze powodują stałe obniżanie płac robotników; rozwijające się coraz szybciej, nieprzerwane ulepszanie maszyn czyni ich całą sytuację życiową coraz bardziej niepewną; sprzeczności między pojedynczym robotnikiem a pojedynczym burżujem coraz bardziej nabierają charakteru sprzeczności między dwiema klasami. Dlatego robotnicy zaczynają tworzyć zmowy [29] przeciwko burżujom; przystępują razem do walki o utrzymanie swoich płac roboczych. Sami tworzą trwałe stowarzyszenia, aby się zaopatrywać na wypadek strajków. Miejscami wybuchają walki i rozruchy [30]. Od czasu do czasu zwyciężają robotnicy, ale tylko przejściowo. Właściwym wynikiem ich walk jest nie bezpośredni sukces, lecz coraz szerzej wokół rozrastające się zjednoczenie robotników. Jest ono wymuszone przez poprawę środków komunikacji, osiągniętą dzięki wielkiemu przemysłowi i ustanawiającą wzajemną więź między robotnikami z różnych okolic. A trzeba tylko łączności, aby wiele walk lokalnych o wszędzie takim samym charakterze scentralizować w jedną ogólnopaństwową walkę klasową. Ale [31] każda walka klasowa jest walką polityczną. A zjednoczenie, dla którego mieszczanie średniowiecza z jego zniszczonymi drogami [32] potrzebowali stuleci, w epoce kolei nowożytni proletariusze urzeczywistnili w ciągu niewielu lat. Ta organizacja proletariuszy w klasę, i w następstwie w partię polityczną, jest co chwila rozsadzana przez konkurencję między samymi robotnikami. Ale ciągle zmartwychwstaje silniejsza, trwalsza, potężniejsza.
Wymusza uznanie niektórych interesów robotników w formie ustawy, ponieważ wykorzystuje rozłamy wśród burżuazji. Tak było z ustawą o dziesięciogodzinnym dniu pracy w Anglii. Sprzeczności starego społeczeństwa w ogóle wielorako wspierają rozwój proletariatu. Burżuazja znajduje się w ciągłej walce: z początku przeciw arystokracji; później przeciw tym częściom samej burżuazji, których interesy popadają w sprzeczność z postępem w przemyśle; stale - przeciw burżuazji z całej zagranicy. We wszystkich tych walkach jest ona zmuszona odwoływać się do proletariatu, wymaga jego pomocy i w ten sposób jest on wciągany do ruchu politycznego. Tak więc burżuazja sama dostarcza proletariatowi elementów jego własnego [33] uświadomienia, to jest broni przeciwko sobie samej. Dalej, jak widzieliśmy, przez postęp w przemyśle zostają całe wielkie części składowe klasy panującej przerzucane w skład proletariatu, a w każdym razie ich warunki życia są zagrożone. Także one dostarczają proletariatowi masę elementów świadomości [34]. Na koniec w czasach, gdy walka klasowa zbliża się do rozstrzygnięcia, proces tego rozstrzygania wewnątrz klasy panującej, wewnątrz całego starego społeczeństwa, przybiera tak gwałtowny i ostry charakter, że pewna niewielka część klasy panującej się od niej odcina i przyłącza się do tej klasy, która niesie w rękach przyszłość. Jak wcześniej część szlachty przechodziła w szeregi burżuazji, tak teraz część burżuazji przechodzi w szeregi proletariatu, a zwłaszcza część tych ideologów burżuazyjnych, którzy dopracowali się teoretycznego zrozumienia całego ruchu historycznego. Ze wszystkich klas, które dziś przeciwstawiają się burżuazji, tylko proletariat jest klasą prawdziwie rewolucyjną. Pozostałe klasy przemijają i zanikają wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, a proletariat jest właśnie jego produktem. Klasy średnie: drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rękodzielnik, chłop - wszyscy zwalczają burżuazję, aby ocalić przed zagładą swoją egzystencję jako klas średnich. Więcej, są nawet reakcyjne [35] - usiłują obrócić wstecz koło historii.
Żebyśmy mogli uznać je za rewolucyjne ze względu na stojące przed nimi przejście w szeregi proletariatu, musiałyby nie bronić swoich przeszłych, lecz przyszłych interesów, porzucić swoje stanowisko, aby stanąć na stanowisku proletariatu.
Lumpenproletariat, ta bierna zgnilizna najniższych warstw starego społeczeństwa, zostaje przez rewolucję proletariacką miejscami wprawiony w ruch, z powodu całej swojej sytuacji życiowej staje się on bardziej chętny do tego, by pozwalać machinacjom reakcji kupować się. Warunki życia w ramach starego społeczeństwa, jeżeli chodzi o proletariat, są już zniszczone. Proletariusz jest pozbawiony własności; jego stosunek do kobiet i dzieci nie ma już nic wspólnego z burżuazyjnymi stosunkami rodzinnymi; praca w nowoczesnym przemyśle, nowożytne jarzmo kapitału, takie samo w Anglii jak we Francji, takie samo w Ameryce jak w Niemczech, pozbawiło go całego narodowego charakteru. Ustawy, moralność, religia są dla niego tylko burżuazyjnymi przesądami, za którymi tylko ukrywają się burżuazyjne interesy. Wszystkie dawniejsze klasy, które zdobywały sobie panowanie, usiłowały ochraniać już uzyskaną sytuację życiową, przez to że poddawały całe społeczeństwo warunkom swojego panowania. Proletariusze mogą zapanować nad społecznymi siłami wytwórczymi tylko w ten sposób, że zniosą dotychczasowy sposób zawłaszczania i przez to zniosą w ogóle wszelkie sposoby zawłaszczania. Proletariusze nie mają niczego ustrzec przed jego losem, mają znieść wszystkie dotychczasowe prywatne bezpieczeństwa [36] i prywatne ubezpieczenia. w interesie mniejszości. Ruch proletariacki jest samodzielnym ruchem zniewolonej większości występującym w jej własnym interesie. Proletariat, znajdująca się na samym dole warstwa obecnego społeczeństwa, nie może się podźwignąć ani nawet wyprostować bez wysadzenia w powietrze wszystkich wspierających się na nim warstw, które tworzą oficjalne społeczeństwo. Chociaż nie w treści, jest jednak w formie walką proletariatu przeciw burżuazji na razie walką narodową. Proletariat każdego kraju musi naturalnie najpierw rozprawić się ze swoją własną burżuazją. Przez to, że narysowaliśmy najogólniejsze fazy rozwoju proletariatu, śledziliśmy mniej lub bardziej ukrytą wojnę domową wewnątrz istniejącego społeczeństwa aż do punktu, gdzie proletariat rozpoczyna otwarcie rewolucję i przez obalenie burżuazji siłą ugruntowuje swoje panowanie. Całe dotychczasowe społeczeństwo zasadzało się, jak widzieliśmy, na sprzeczności między klasą uciskającą a uciśnioną. Ale żeby jakaś klasa mogła w przyszłości uciskać, teraz muszą jej być zapewnione warunki, w ramach których może ona przynajmniej wieść swoją służalczą egzystencję. Starożytny proletariusz przekształcił się w członka średniowiecznej komuny, tak samo jak małorolny chłop w burżuja pod jarzmem feudalnego absolutyzmu. Nowożytny proletariusz w jego uwarunkowaniach klasowych - przeciwnie, wraz z postępem przemysłu zamiast się podnosić, pogrąża się coraz głębiej. Robotnik staje się nędzarzem, a jego nędza [37] rozwija się jeszcze szybciej [38] niż naród i jego bogactwo. Przez to staje się jasne, że burżuazja jest niezdolna do pozostania dłużej panującą klasą społeczeństwa i narzucania całemu społeczeństwu warunków życiowych tej klasy jako praw wszystko regulujących. Jest niezdolna do panowania, ponieważ jest niezdolna do zapewnienia swoim niewolnikom egzystencji w ramach niewolnictwa, ponieważ pozwala na pogarszanie się ich położenia, ponieważ musi ich dożywiać, zamiast być przez nich dożywiana. Społeczeństwo nie może dłużej żyć pod jej panowaniem, dlatego że jej życie przestało być zgodne z życiem społeczeństwa. Istotnym [39] warunkiem dla egzystencji i panowania klasy burżujów jest koncentracja bogactwa w rękach prywatnych, akumulacja i pomnażanie kapitału; warunkiem istnienia kapitału jest praca najemna. Praca najemna zasadza się wyłącznie na konkurencji robotników między sobą.
Postęp w przemyśle, którego mimowolnym i bezradnym nosicielem jest burżuazja, stawia na miejscu izolacji robotników wskutek konkurencji ich rewolucyjne zjednoczenie wskutek ich stowarzyszenia w pracy. Wraz z rozwojem przemysłu [40] usuwa się więc burżuazji spod nóg podłoże, na którym produkuje ona i zawłaszcza produkty.
Produkuje ona przede wszystkim swojego [41] grabarza. Jej upadek i zwycięstwo proletariatu są równie nieuniknione. "
Marks und Engels...he he he...[/quote]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:51, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Cóz mamy dwie klasyki obie w zasadzie pisane zanim jakiekolwiek państwo zdecydowało się socjalistyczny eksperyment obie więc były próbą przewidzenia jakie następstwa niesie za sobą ten eksperyment. No i mamy:

Z jednej strony papieskie:
Cytat:
12. Oprócz niesprawiedliwości sprowadziłby ten system jeszcze bez wątpienia zamieszanie i przewrót całego ustroju, za czym by przyszła twarda i okrutna niewola obywateli. Otwarłaby się brama zawiściom wzajemnym, swarom i niezgodom; po odjęciu bodźca do pracy jednostkowym talentom i zapobiegliwościom wyschłyby same źródła bogactw; równość zaś, o której marzą socjaliści, nie byłaby czym innym, jak zrównaniem wszystkich ludzi w niedoli.


Z drugiej strony marksistowskie:
Cytat:
Produkuje ona przede wszystkim swojego [41] grabarza. Jej upadek i zwycięstwo proletariatu są równie nieuniknione. "


Kto trafniej przewidział?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 16:33, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

sziman napisał:
Cóz mamy dwie klasyki obie w zasadzie pisane zanim jakiekolwiek państwo zdecydowało się socjalistyczny eksperyment obie więc były próbą przewidzenia jakie następstwa niesie za sobą ten eksperyment. No i mamy:

Z jednej strony papieskie:
Cytat:
12. Oprócz niesprawiedliwości sprowadziłby ten system jeszcze bez wątpienia zamieszanie i przewrót całego ustroju, za czym by przyszła twarda i okrutna niewola obywateli. Otwarłaby się brama zawiściom wzajemnym, swarom i niezgodom; po odjęciu bodźca do pracy jednostkowym talentom i zapobiegliwościom wyschłyby same źródła bogactw; równość zaś, o której marzą socjaliści, nie byłaby czym innym, jak zrównaniem wszystkich ludzi w niedoli.


Z drugiej strony marksistowskie:
Cytat:
Produkuje ona przede wszystkim swojego [41] grabarza. Jej upadek i zwycięstwo proletariatu są równie nieuniknione. "


Kto trafniej przewidział?

Cisza A Ty wiesz??? Swoją wizję masz tu i teraz a nie za 10,20 czy 50 lat...Jak to się mówi - tryndy siem zmieniajom...he he he...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 19:14, 17 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Tak masz rację (w pewnym sensie) być może za 50 albo 100 lat znajdzie się nowy "socjalistyczny mesjasz", który chwyci za mordę jakis naród i będzie go prowadził do "raju" wiedząc z cała pewnością, że prowadzeni nie będą już pamiętać o "rajskich" Kambodżach, Alabaniach, Rumuniach, Sowietach i innych. Tak będzie na pewno ludzie mają krótka pamięć ale z całą pewnością owe przyszłe raje pierdykną w równie spektakularny sposób jak ich protoplaści. Również i teraz walka proletariatu trwa:

Cytat:
Dekadę temu Zimbabwe było zaliczane do najlepiej prosperujących krajów Afryki. W sobotę prezydent Robert Mugabe wbił ostatni gwóźdź w trumnę kompletnie już zniszczonej gospodarki kraju. Mugabe, grożąc więzieniem, kazał właścicielom sklepów obniżyć ceny towarów o połowę.

Mugabe, grożąc więzieniem, kazał właścicielom sklepów obniżyć ceny towarów o połowę. Obniżka miała uratować go przed głodowymi zamieszkami i zapewnić reelekcję na kolejną kadencję wiosną 2008 r. W rezultacie wywołał zamieszki przed pustoszejącymi w oka mgnieniu sklepami, z których zniknęły ostatnie towary.

Utrzymać władzę

W sobotę na polecenie prezydenta minister handlu Obert Mpofu rozkazał właścicielom sklepów, bazarowych kramów, a także fabryk, by obniżyli ceny towarów o połowę. Miało to zaradzić szalejącej inflacji, najwyższej na świecie, sięgającej już prawie 5 tys. proc., a według niezależnych ekonomistów - nawet 20 tys. proc. Pod koniec roku inflacja może sięgnąć nawet 1,5 mln proc.

Tym sprzedawcom, którzy do wczoraj nie wywiesili nowych cen, grozi nawet pięć lat więzienia za "sabotaż i dywersję". Policja aresztowała już prawie 1,5 tys. przedsiębiorców i kupców, a Mugabe wzywa dawnych towarzyszy broni z niepodległościowej wojny partyzanckiej oraz bojówkarzy z młodzieżowej organizacji Zieloni Bombardierzy, by "mieli oczy i uszy szeroko otwarte" i donosili władzom o kolejnych "aktach buntu". Władze otworzyły w tym celu specjalne darmowe linie telefoniczne.

83-letni Mugabe, jedyny przywódca Zimbabwe od 1980 r., twierdzi, że gospodarcza zapaść kraju jest wynikiem spisku "brytyjskich imperialistów", którzy chcą odebrać mu władzę i ponownie uczynić z Zimbabwe zamorską kolonię Londynu. - Fabryki mają produkować! - wołał w sobotę Mugabe na wiecu zwolenników rządzącej partii ZANU-PF. - A jeśli nie, każemy je znacjonalizować!

Gospodarczy upadek Zimbabwe zaczął się pod koniec lat 90. w wyniku prowadzonego przez Mugabego socjalistycznego eksperymentu, bałaganu i korupcji. Nie wytrzymała tego kwitnąca dotąd gospodarka kraju odziedziczona po Rodezji rządzonej do 1980 r. przez rasistowskie białe władze.

Kiedy w 1999 r. biali farmerzy, którzy w zamian za gospodarcze przywileje tolerowali dotąd panowanie Mugabego, zaczęli się przeciwko niemu buntować i wspierać opozycję, prezydent kazał weteranom partyzanckiej wojny najeżdżać na ich posiadłości, a ministrom - wywłaszczać białe farmy. W rezultacie Mugabe odparł atak opozycji, ale zrujnował doszczętnie gospodarkę.

Na wieść o możliwości kupowania towarów za półdarmo przed sklepami w Harare i Bulawayo zebrały się wielotysięczne tłumy szturmujące sklepowe półki i lady. Błyskawicznie wykupione zostały całe zapasy podstawowych artykułów spożywczych, których ceny zostały obniżone jako pierwsze. Zniknęły cukier, sól, mąka, chleb, wołowina.

Wiedząc, że towarów za półdarmo nie starczy dla wszystkich i nie wierząc, że obniżka cen nie zostanie za chwilę odwołana, mieszkańcy Zimbabwe toczyli przed sklepami prawdziwe wojny. W wielu sklepach ludzie, nie mogąc doczekać się na swoją kolejkę przy kasie, zabierali towary i uciekali bez płacenia. Właściciele kompletnie oczyszczonych z towarów sklepów zamykają je na głucho.

Gigantyczne kolejki ustawiły się przed stacjami benzynowymi, którym rząd kazał sprzedawać paliwo po nowej cenie równej według czarnorynkowego kursu ledwie 35 amerykańskim centom. W ten sposób benzyna, której w Zimbabwe od lat brakuje i na której import rządowi brakuje dewiz, stała się najtańsza na całym południu Afryki.

Oto jak wygląda prawdziwy socjalizm...


Więc proletariusze wszystkich krajów łączcie się!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:16, 19 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Sziman...

Tak będzie na pewno ludzie mają krótka pamięć ale z całą pewnością owe przyszłe raje pierdykną w równie spektakularny sposób jak ich protoplaści... tylko... powyższe działa w obie strony.
Inna rzecz, że te dwa skrajne ustrojstwa rzadko rywalizują tylko walczą i to z przydechem. Tu polecam również pamięć.

Powoływanie się na...Zimbabwe jest tu troszkę niefortunne choć wykazuje pewien trend naiwnego myślenia "wyzwoleńców" (którego my jesteśmy troszkę też beneficjentem z drugiej strony...). A przecież zjawisko to było przerabiane w okresie dekolonizacji i wyzwalania się narodów. Zostały fabryki, narzędzia a poznikały ... rynki.... hehe. Zauważyć na pewno można, że podobnie się dzieje po rewolucjach gdziekolwiek i w obojętnie jakim imieniu. Udowadnianie na podstawie jednostkowych czy cząstkowych fajerwerków... co prawda modne i medialne przekłamuje sytuacje. B. łatwo zapomina się o... jednak osiągnięciaj jednej czy drugiej opcji, które z oczywistych względów są w jakiś sposób ograniczaniem drugiej strony... choć stanowią teoretycznie dla siebie wyśmienitą bazę pod warunkiem ewolucji (nie rewolucji w duchu walki).

Po prostu dla mnie idiotą ( w wielkim uprosczeniu) jest ten co co mając mało nie chce w jakiś sposób (najczęściej zabrać) temu co ma więcej. Dotyczy to także tych kapitalistów raczkujących. I z nich... przedsiębiorczych szeregów tych niespełnionych... tworzy się trzon nowych przywódców komunistycznych.... hehe(nowy rodzaj dochodzenia do... byznesu) Mr. Green . Najprawdziwszym i chyba najprawdopodobniejszym wyjściem jest jakaś forma pośrednia... układ socjalizujący kapitalizm (neo), lub socjalizm(jakieś neo komunizmu) w sposób dynamiczny łagodzący interesy. Można mieć takie czy inne poglądy (najczęściej odpowiednie w danej chwili dla danego usytuowania w posiadaniu), ale one muszą uwzględniać interesy jednak wszystkich. Dziwienie się kogokolwiek, że biedak mordę drze jest chyba równie głupie jak wiele fundamentów prawd głoszonychtych co im się udało sprzedać wodę na pustyni...

Pozdro.... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:36, 19 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Weles

Zimbabwe jest klasycznym przykładem klęski socjalistycznego zarządzania państwem. Niepodległe (jako Rodezja) od 1965 rozwijało się szybko i bez problemów do 1980 roku kiedy rządy przejęli czarni ale nawet wtedy uchodziło przez 10 lat za wzór godny nasladowania w Afryce (było najbogatszym po RPA krajem w Afryce). Sielanka się skończyła kiedy Mugabe na początku lat 90 rozpoczął socjalistyczny eksperyment (impulsem do działania stała się katastrofalna susza w latach 91-92) od tego czasu zaczą sie festiwal wywłaszczeń, nacjonalizacji, regulacji i innych socwynalazków, które w efekcie doprowadziły kwitnącą (bez żadnych problemów z rynkami zbytu) gospodarkę do ruiny opisanej w przytoczonym artykule.

Tak więc każde "socjalizowanie" kapitalizmu to "ulepszanie dobrego" a jak wiadomo lepsze jest wrogiem dobrego, a ten Twój "biedak, który drze mordę" zwyklę ją drze, bo wie, że dobre socjalistyczne państwo może komuś ukraść, żeby jemu zapełnić michę za friko. W normalnym kraju biedak nie drze mordy tylko bierze się do roboty żeby przestać być biedakiem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:26, 19 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Nie chciałbym wyjść na rasistę, ale socjalizm w czarnym wydaniu to już jest totalna tragedia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 12:30, 19 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Taaak Sziman... Mr. Green


Mogłem przewidzieć... Zimbabwe jest klasycznym przykładem klęski socjalistycznego zarządzania państwem. Mr. Green A może to klasyka hmmmm... np. losów państw pokolonialnych zrywających z rynkami za wolność i podobne oszołomstwa? Przecież w Rodezji był totalny burdel na wzór np. naszego po.... 89 Mr. Green Niepodległe (jako Rodezja) od 1965 rozwijało się szybko i bez problemów do 1980 roku kiedy rządy przejęli czarni ale nawet wtedy uchodziło przez 10 lat za wzór godny nasladowania w Afryce (było najbogatszym po RPA krajem w Afryce). .... zapewne gdyby nie brać pod uwagę aparthaidu... oceanu ubóstwa i enklaw tego dobrobytu. Sielanka się skończyła kiedy Mugabe na początku lat 90 rozpoczął socjalistyczny eksperyment (impulsem do działania stała się katastrofalna susza w latach 91-92) od tego czasu zaczą sie festiwal wywłaszczeń, nacjonalizacji, regulacji i innych socwynalazków, które w efekcie doprowadziły kwitnącą (bez żadnych problemów z rynkami zbytu) gospodarkę do ruiny opisanej w przytoczonym artykule.. Mugabe był ideowcem bez przygotowania ekonomicznego i mówienie tu o jakimś socjaliźmie jest chyba nieporozumieniem. Oczywiście można każdy burdel wciskać pod szyld socjalizmów... hehe co się czyni z upodobaniem (na wzór nawiedzonych z drugiej strony) i nie całkiem słusznie. Ponadto w Rodezji zaczęła się jednak.... izolacja gospodarcza, zrywanie kontaktów itp. nie bez przyczyny zresztą (jeszcze przed... mugabe). Jeśli tych zjawisk używasz jako dowodów i to niby klasyków posocjalistycznych to trochę dziwne? Jak zatem się stało, że owo kwitnienie nie podobało się większości mieszkańców? Lepsze przegrało z... gorszym? Sam widzisz że tu zjawiska są natury bardziej pozaideowe...

Twój "biedak, który drze mordę" zwyklę ją drze, bo wie, że dobre socjalistyczne państwo może komuś ukraść, żeby jemu zapełnić michę za friko. Tu nie o michę mości dzieju chodzi, a o pracę. Wytłumacz mi zatem jak pracą (nie kombinowaniem) można zarobić w rok milion $? Czy to nie przypomina kombinowania i już konsumowanej michy za friko? A może to z nadania boskiego czy z wykorzystywania cudzej pracy, oszustw, kształtowania układów, polityki, przechytrzania maluczkich... i całej gamy patologii? Jesteś pewien że czysta to praca za milion $ rocznie? I ostatnie pytanie? Czy to zwyciężcom jest gorzej czy tylko wygnanym? Ja podejrzewam, że zwycięzcom jest tak samo źle... bo dalej na krawędzi.

Zauważ przy tym pewną prawidłowość, że najbardziej świetlane osiągnięcia mają kraje, które przeżywają ewolucje, polityczne wahnięcia na lewo i prawo...(to zjawiska głównie Europejskie) a nie post-rewolucyjne? A czym np. skończył się prawicowy kociokwik w Chile? Nie obozami, morderstwami, udupianiem narodu? Zjawisko to zjawisko... uniwersalne w każdym kociokwiku... często przypisywane tym co u nas nie po linii Mr. Green niezależnie od opcji.

Pozdro.... Partyman
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 18:29, 22 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Weles

Nie wiem co starasz się udowodnić - że upadek Zimbabwe to pokłosie jego kolonialnej przeszłości a nie socjalistycznych eksperymentów? To przeciez nieprawda, bo Zimbabwe rozwijało się bez przeszkód przez 30 lat po odzyskaniu niepodległości, bez problemów z dostępem do rynków (największym odbiorcą ichniej wołowiny była Wielka Brytania). O żadnym burdelu, który panował w Rodezji, a którym wspominasz nic nie wiem. Aparhaid choć raczej przykry w swojej wymowie był systemem, stworzył tam podstawy dobrobytu (tak jak i w RPA, dość powiedzieć, że w latach najciemniejszego aparthaidu do RPA uciekało przez zieloną granicę tysiące nieaparthaidowanych w swoich ojczyznach czarnych). Mugabe jest raczej dobrze przygotowany ekonomicznie - ma doktorat z ekonomii zresztą obok 17 innych fakultetów. Pytasz czemu to wszystko pierdyknęło - bardzo prostu otóż Mugabe zaangażował się w wojnę w Kongu, która pochłaniała multum pieniedzy, aby łatac coraz większe potrzeby postanowił przejąć zyski z najbardziej dochodowych w Zimbabwe "białych farm". Wywłaszczając białych (nie tylko z farm ale i znacjonalizowanych fabryk) podciął gałąź na której sam siedział, już w następnym roku Zimbabwe stało się z eksportera, importerem żywności do tego nałożyły sie wybory, które zmusiły Mugabe do kolejnego kroku ku przepaści - skoro ceny rosły postanowił podnieść pensję (czyt. dodrukować pieniądz) tym samem rozkręcił hiperinflację. I wcale jek widzisz nie chodzi tutaj o to czy komuś stare się nie podobało czy podobało, chodziło tutaj o wybujałe ambicje jednego idioty, który w klasycznie socjalistyczny sposób rozpierdzieli dobrze dotąd działającą gospodarkę. Nazwijmy rzeczy po imieniu - wywłaszczenia, sterowanie cenami, nacjonalizacja, centralne sterowanie gospodarką - to amunicja z socjalistycznego arsenało, normali ludzie się nią nie bawią.

Cytat:
Tu nie o michę mości dzieju chodzi, a o pracę. Wytłumacz mi zatem jak pracą (nie kombinowaniem) można zarobić w rok milion $? Czy to nie przypomina kombinowania i już konsumowanej michy za friko? A może to z nadania boskiego czy z wykorzystywania cudzej pracy, oszustw, kształtowania układów, polityki, przechytrzania maluczkich... i całej gamy patologii? Jesteś pewien że czysta to praca za milion $ rocznie? I ostatnie pytanie? Czy to zwyciężcom jest gorzej czy tylko wygnanym? Ja podejrzewam, że zwycięzcom jest tak samo źle... bo dalej na krawędzi.


Ale o co Ci chodzi, skąd ten milion? Chcesz żeby wszyscy zarabiali po równo? Na świecie jest pewno mnóstwo złodziei, oszutów, wykorzystywaczy, którzy na krzywdzie ludzkiej zbijają majątki. Jest na pewno kilka razy więcej ludzi, którzy do swojego dobrobytu doszli własną pracą, no i w końcu są miliony takich, którzy są zwykłymi nierobami, niudacznikami, pechowcami etc. Co będzie sparwiedliwością nalać tym ostatnim do misek kosztem całej reszty? No to gratuluje poczucia sprawiedliwości (społecznej, bo na pewno nie normalnej:)).

Cytat:
A czym np. skończył się prawicowy kociokwik w Chile? Nie obozami, morderstwami, udupianiem narodu?


Otóż skończył sie obaleniem krwawego dyktatora (Allende), który postawił kraj na skraju przepaści - ekonomicznej, społecznej, militarnej. Skończył się bezprecedensowym sukcesem ekonomicznym Chile (dziś najbogatszy kraj w Ameryce Płd.). Skończył się tez co prawda śmiercią dla 3 tys. osób (z czego większość zginęła w walce w 1973) ale żeby mieć prawdziwy obraz tej ofiary należy uzmysłowić sobie, że 3 lata rządów Allende kosztowały życie ok. 2000 ludzi zamordowanych przez marksistowskie bojówki. Zadajmy sobie więc pytanie ile kosztowałyby Chile 20 letnie rządy Allende (o ile wcześniej wszyscy by z głodu nie powyzdychali)? Więc nie porównujmy przewrotu zogranizowanego przez gen. Pinocheta w Chile do jakiekolwiek lewicowej wolty, bo to przykłady do siebie nie przstające - Pinochet zbudował nowoczesne Chile (możliwe, że za wysoka cenę ok. 3000 ludzkich istnień), komuszki mimo zwykle nawet bardziej krawawych przwrotów i nieporównywalnie bardziej krwawych rządów zostawiaja za sobą tylko zgliszcza i to w każdym wymiarze.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 3:34, 23 Lip 2007    Temat postu: Zmień/Usuń ten post

Sziman...

Pytasz...Nie wiem co starasz się udowodnić - że upadek Zimbabwe to pokłosie jego kolonialnej przeszłości a nie socjalistycznych eksperymentów?.... Ani jedno ani drugie. Poza tym faktów się nie udowadnia...

Tak,to że... od rządów Roberta Mugabe rozpoczął się proces przymusowego odbierania ziemi białym farmerom i zmuszania ich do emigracji -efekt-całkowite załamanie gospodarki... z przyległościami TO FAKT. Jeszcze pech... susza w 91. Dopiero od 1999 Mugabe zradykalizował swoją politykę. Po wyborach w 2002 roku (4 kadencja)silny Mugabe przystąpił do zaciekłego zwalczania opozycji. Mugabe uważa jednak swoich przeciwników za inspirowanych przez kolonialistów, którzy chcą zachować ziemię zagrabioną rdzennym mieszkańcom kraju. Czyli czysta polityka. Co prawda miał nieco "różową" przeszłość... ale po 80-tym roku socjalizm w tamtych stronach miał się gorzej co troszkę wynika i z powyższego. Trudno uznać za... socjalizm fakt nacjonalizacji(a raczej obdzielenia nimi rewolucjonistów) 70% terenów kosztem wykopanych białasów?

W mojej ocenie trudno przypisywać tam zjawiska socjalizmom i to w czasie gdy ów jakby już dawał ciała... także w Afryce, a może szczególnie. Uważam, że przykład Zimbabwe jako dowód na racje antysocjalistyczne są... dość niefortunne. Zresztą oceny tamtego regionu z jego specyfiką są dość dla nas egzotyczne i... raczej nie kusiłbym się o jakieś jednoznaczności. Samo przejęcie kierownictwa nad Afrykańską Armią Wyzwolenia Narodowego Zimbabwe wspieranej przez Chiny nie jest też dowodem wprost, a tylko wykorzystaniem istniejących sił w zastanej sytuacji do własnych celów.

Oświadczam, że nie staram się nic udowadniać poza pewną manierą nadinterpretacji zjawisk pod własne poglądy. Przejmowanie, zawłaszczanie, nacjonalizacja to... zjawiska obecne w każdym ustroju szczególnie praktykowane przez.... zdobywców, nacjonalistów, narodowców, a nie dowód na socjalizm. W tym konkretnym przypadku krok (sądzę) raczej w dużej mierze podyktowany zemstą za.... apartheid i zwykłe zjawisko łupu dla motłochu. Trudno złe, nietrafne decyzje przypisywać przeciwnikowi (w twoim przypadku socjalizmowi). Świat jest pełen takich zjawisk od czasów b. zamierzchłych.

Taaaak... Chile...

W latach 1970-1973 nastąpiły Rządy Jedności Ludowej (koalicja partii lewicowych oraz Komunistycznej Partii Chile). Prezydentem został, człowiek lewicy Salvador Allende, za którego rządów przyśpieszono reformę rolną, znacjonalizowano banki, część(...?) przedsiębiorstw przemysłowych. Działania te przyczyniły się do masowych strajków. Allende zdecydował się przeprowadzić plebiscyt (raczej pozytywny odruch?), w którym obywatele mieli się opowiedzieć za kontynuacją jego rządów albo przeciw(jak to bywa w demokracji). Ogłoszenie terminu plebiscytu miało nastąpić 11 września 1973 r. Więc komu to sprzeszkadzało, że trzeba było zamach? Czy Pucz generała jest jakimś dowodem na coś, a może na... demokrację? Alliende wygrał na wyborach, a nie jak twierdzisz na jakiś zbrojnych przepychankach itp. Dziś nikt nie wypomina Alliende krwiożerczości, którą mu przypisujesz... hehe.

Pod rządami reżimu wojskowego Pinocheta(1973) rozwiązano parlament, zakazano działalności partii politycznych, prześladowano działaczy demokratycznych (znane miejsca kaźni: Colonia Dignidad, Estadio Nacional de Chile, Villa Grimaldi)... czyli super?... Wprowadzono politykę neoliberalizmu gospodarczego(czyli pod publiczkę też socjalizowano... ale w imię też jedynej i krwawo podpisanej prawdy) i otworzono dostęp dla obcego kapitału. Ale... na początku lat 80. XX wieku pojawiły się trudności gospodarcze, wzrosło zagraniczne zadłużenie. Więc... dziwnie dość z tym fajerwerkiem???

Myślę, że partie polityczne...

Socjalistyczna Partia Chile (PSCh)
Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna (PDC)
Odnowa Narodowa (RN)
Niezależny Związek Demokratyczny (UDI)
Partia na rzecz Demokracji (PPD)
Socjaldemokratyczna Partia Radykalna (PRSD)
Partia Socjaldemokracji (PDS)
Partia Humanistyczna (PH)

... dają pewien obraz obecnej rzeczywistości chyba nie potwierdzającej światłości Pinocheta czego wyrazem może być np. powstała Narodowa Komisja do Spraw Więźniów Politycznych i Tortur z powodów rządów wyłącznie Pinocheta.

Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Świat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin