Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

JAKĄ PRZYSZŁOŚĆ MA KRAJ
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50 ... 62, 63, 64  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 15:25, 22 Mar 2007    Temat postu:

Strejlau: zatrzymanie Krzysztofa S. to sensacja!!!
PAP /14:00
Były szef Kolegium Sędziów PZPN Andrzej Strejlau zatrzymanie przez policję międzynarodowego arbitra piłkarskiego Krzysztofa S. z Tarnowa określił jako sensację. "To sędzia z najwyższej półki w Polsce, wysoko notowany także w UEFA" - podkreślił.
43-letniego Krzysztofa S. zatrzymano w czwartek rano i przewieziono do Wrocławia, gdzie będzie przesłuchiwany w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji w polskim futbolu. Nie postawiono mu jeszcze zarzutów, ale Strejlau nie ma wątpliwości, że "musiały być powody do jego zatrzymania".

- Gdyby miał być tylko świadkiem nie zostałby zatrzymany w domu i nie byłby przewieziony do Wrocławia. Jestem porażony tą informacją. To sensacja. To był sędzia z najwyższej półki w Polsce, mający wysokie notowania także w Europie - powiedział Andrzej Strejlau, który szefem polskich sędziów przestał być z końcem 2006 roku.
- Sądzę, że ewentualne zarzuty nie będą dotyczyć okresu, kiedy ja byłem szefem sędziów. Podczas mojej kadencji nie docierały do mnie żadne informacje poddające w wątpliwość uczciwość pana S. Osobiście miałem to niego zastrzeżenia po rewanżowym meczu finału Pucharu Polski w maju 2006 roku. W spotkaniu Wisły Płock z Zagłębiem Lubin, które oglądałem z trybun, arbiter popełnił kilka błędów, m.in. nie dyktując rzutu karnego dla gości. Ale nie mam podstaw, by mówić w tym przypadku o czymś innym niż ludzkim błędzie czy słabszej dyspozycji - przyznał Strejlau.

- Nie pierwszy jednak raz zostałem nieprzyjemnie zaskoczony. To smutne, że nie można liczyć na uczciwość nawet sędziów międzynarodowych, choć oczywiście nie można wydawać wyroków na pana S. zanim uczyni to sąd. Boję się także, że to nie koniec serialu zatrzymań. Ta sprawa może jeszcze długo potrwać - dodał.

Słupik jest na liście polskich arbitrów międzynarodowych ogłoszonych przez FIFA w styczniu tego roku.

- On już pewnie nie posędziuje ani w kraju, ani za granicą, ale obawiam się, że ta sprawa może negatywnie wpłynąć na notowania i wizerunek pozostałych polskich arbitrów międzynarodowych. Współczuję im, ale może się zdarzyć, że będą cierpieć nie za swoje winy, bo na pewno UEFA i FIFA będą się baczniej przyglądać sędziom z Polski i mogą ograniczyć liczbę meczów przez nich prowadzonych - stwierdził Strejlau.

Krzysztof S. jeszcze w ubiegłym tygodniu prowadził m.in. mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski Ruch Chorzów - Groclin Grodzisk Wlkp., a 3 marca, w pierwszej wiosennej kolejce ekstraklasy, sędziował spotkanie Wisły Płock z Lechem Poznań.

Do tej pory w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji w polskim futbolu zatrzymano i postawiono zarzuty ponad 60 osobom, m.in. sędziom, obserwatorom i działaczom sportowych, w tym członkowi zarządu PZPN Witowi Ż.

W areszcie przebywa obecnie jeden działacz Ryszard F. - "Fryzjer", któremu zarzuca się kierowanie grupą przestępczą, zajmującą się "ustawianiem" meczów piłkarskich. F. został zatrzymany i aresztowany w czerwcu 2006 r.

-)))))))) NASTEPNY PORAZONY !! CALE ZYCIE DZIALA W TYM PILKARSKIM BAGNIE I TERAZ JEST OCZYWISCIE BARDZO ZADZIWIONY!! KACZOROM I ZIOBRZE CALEGO ZYCIA NIE STARCZY ZEBY TEN ZASYFIONY PRZEZ 45 LAT PRL I 17 LAT III RP KRAJ OCZYSCIC I PRZYWROCIC W NIM ODROBINE PORZADKU.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 16:25, 22 Mar 2007    Temat postu:

No i tak Gabre... Mr. Green

Mnie trochę (może nie razi) ale zdumiewa brak postrzegania tego zdarzenia od strony obyczajowej i prawnej. Bo jak się poczujesz (zakładam zrobisz karierę) jak odwiedzisz dobrego znajomego... prywatnie. Poględzisz sobie o głupotach (bo takich niemądrości jest masa w każdym człowieku) o ow cię nagrywa i publikuje... Mr. Green

Jeśli był tam (u Guzowatego) prywatnie... bo żadnym oficjelem nie jest... to przestępstwem jest nagrywanie rozmow z kim kolwiek wbrew jego woli tym bardziej że się to upublicznia. I Ten tekst... Oleksy sypie...( i chyba nie powiedział nic ponad co wie skarbowka...) Mr. Green Jak to się ma do invigilacji za komuny??? Dla mnie to żenujące... a dla ciebie hit. Mr. Green Ciekawe będzie kiedy ty zakwilisz że cię bezprawnie podglądają, nagrywają? Mr. Green

Dla mnie (sądzę rozumnego) dokonano tu przestępstwa naruszenia prywatności i niezależnie od treści rozmow... jest to naruszenie wolności obywatelskiej. Nie wiem czy prasa ma prawo publikować treści nagrań ewidentnie szkodząc. Nawet ew. (w co wątpię) przekręty Kwacha , gdyby okazały się prawdziwe to zdarzenie typu upublicznienie nagrania... są przestępstwem czego wrogowie Oleksego nie chcą sobie uświadomić chyba że dotyka to ich. Mr. Green Tak że Gabre są rożne punkty widzenia i jedno jest prawo... dla wszystkich a nie tylko dla tych co się nie lubi. Zapominanie o tym bardzo szkodziło zapominalskim w historii...

Pozdro... Partyman

PS. A tak jeszcze języczkiem uwagi... hehe. Ciekawa jest tu rola Guzowatego.? Może właśnie on daje d... aby ratować swoją... znacznie bogatszą i... bardziej podejrzaną... Nie sądzisz. A jak jego moralność i praworządność się ma w Twojej ocenie? Nie sądzisz że można tu coś ważnego skompromitować? Np. przesłanie PiS?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 16:34, 22 Mar 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 16:32, 22 Mar 2007    Temat postu:

Wiesz, Weles... ja tu rzadko zagladam... ale jednak. I myslę, że naszemu koledze Gabree nie grozi nic o czym napisałeś, bo jego "opinie" sa powielane w milionach egzemplarzy ...w kazdym kiosku... co mozna by mu zarzucic?
Co najwyżej dostanie gratulacje za rozpowszechnianie.... tego co powszechne.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 23:13, 22 Mar 2007    Temat postu:

II i III RP; Porównanie Dokonań!!!

Od powstania tzw. III RP upłynęło już siedemnaście lat z okładem i zanosi się na to, że kończy już Ona swój niechlubny żywot pomimo głośnego zawodzenia jej „salonowych” beneficjentów. Okres ten jest porównywalny z „dwudziestoleciem miedzywojennym”, II RP, której rzeczywisty czas stablinej egzystencji niewiele przekraczał wspomniane siedemnaście lat. Jest więc okazja do porównania dokonań tych dwu okresów.

II Rzeczpospolita zaczynała swoją egzystencję w skrajnie niesprzyjających warunkach. Właściwie jedyną przyczyną jakiejkolwiek szansy na niepodległość była równoczesna klęska wszystkich trzech zaborców w I-szej Wojnie Światowej. Była to jednak tylko szansa z umiarkowanym prawdopodobieństwem powodzenia.

Po formalnej deklaracji niepodległości w listopadzie 1918 roku, Państwo nie posiadało żadnych granic. Ostateczna stabilizacja granic i ich międzynarodowa akceptacja nastąpiły dopiero w 1921. Wtedy to Francja straciwszy ostatecznie nadzieję na rychły upadek komunizmu w Rosji, przestała Ją traktować jak potencjalnego sojusznika i „przerzuciła” swoje „sympatie” na Polskę, uznając oficjalnie granicę polsko-bolszewicką.

Większość wspomnianego okresu (1918-1921) to czas wojen, powstań i kontrpowstań na polskich rubieżach. Zmagania te prowadzone były przez wojska będące zlepkiem „okruchów” z armii zaborców, wzmocnione (w Armii Hallera) polskimi emigrantami ze Stanów Zjednoczonych. Z powodu wrogiej postawy wszystkich sąsiadów blokujących dostawy z zagranicy, Wojsko Polskie cierpiało na chroniczne braki w sprzęcie i zaopatrzeniu. Pomimo to wyszło Ono zwycięzko z walk na wszystkich frontach, za wyjątkiem rubieży południowej (Zaolzia) okupowanej przez Czechów w krytycznym dla Polski momencie zmagań z Bolszewikami.

Scalenie ukształtowanego już terytorium również nie było łatwe. Administracyjne połączenie trzech zupełnie różnych (od 200 lat) systemów zarządzania, przezwyciężenie niekompatabilnych mentalności populacji trzech byłych zaborów oraz wrogości znacznej części licznych mniejszości narodowych, były monumentalnymi zadaniami. Pomimo to udało się w miarę szybko stworzyć efektywny aparat administracji centralnej i lokalnej.

Życie polityczne też nastręczało przeróżnych trudności i nie było wolne od egoizmu i sobiepaństa. Pomimo to w momentach krytycznych, wszystkie siły ( za wyjątkiem komunistów-ideowych ojców obecnej „lewicy”) potrafiły skupiać się wokół spraw najistotniejszych dla Państwa Polskiego (e.g. Cud nad Wisłą, Przewrót Majowy, Wojna Obronna 39 Roku).

Podobnie sytuacja demograficzna kraju nie była najlepsza. Obok wspomnianych już znacznych grup różnorakich mniejszości narodowych, stanowiących ok. 40% społeczeństwa, Naród doświadczył znacznego upustu krwi w czasie Wojny Światowej. Polacy mieli nieszczęście zabijać się nawzajem przez cztery lata walcząc przeciw sobie we wszystkich armiach zborczych.

Gospodarka jednoczącego się kraju była zróżnicowana w zależności od zaboru. Najbiedniejszy w Monarchii Habsburskiej i przeludniony (w ówczesnych warunkach makroekonomicznych) region zwany Galicją stanowił też najbiedniejszą częć II Rzeczpospolitej. Nieco lepiej wyglądała sytuacja w byłym zaborze rosyjskim, a najbardziej rozwiniętymi i uprzemysłowionymi były niewątpliwie Wielkopolska i Śląsk.

Na oczywiste trudności w scalaniu tych trzech różnych organizmów gospodarczych, nakładały się jeszcze ogromne zniszczenia wojenne w byłym zaborze rosyjskim i wschodniej części Galicji. Dotyczyły one nie tylko przemysłu i infrastruktury, ale także osobistej własności prywatnej obywateli, powodując wielką pauperyzację społeczeństwa. Sytuację komplikowała dodatkowo niechęć kapitału zachodniego do znaczniejszych inwestycji w Polsce, postrzeganej jako tzw. „państwo sezonowe” o niepewnej przyszłości. Dodatkowym problemem był tylko minimalny dostęp do morza i brak jakiegokolwiek portu zdolnego do obsługi handlu zagranicznego. Półśrodek w postaci sztucznego tworu Wersalu tzw. „Wolnego Miasta Gdańska” nie zdawał bowiem egzaminu.

W pierwszych latach niepodległości sytuację ekonomiczną komplikował dodatkowo wadliwy system finansowy (wykorzystujący ciągle okupacyjne marki polskie), który w połączeniu z kryzysem gospodarczym spowodował gigantyczną inflację.

Pomimo tych wszystkich problemów Polska pozbierała się i zaczęła dynamiczny rozwój.

Reforma walutowa Grabskiego pozwoliła polskiej złotówce być jedym ze stabilniejszych i solidniejszych pieniędzy Eurpy. W szybkim tempie wybudowano nowy port w Gdyni i rozwinięto marynarkę handlową i rybołóstwo. Uprzemysławianie Polski też postępowało dynamicznie z wiodącymi inwestycjami COPu (Centralnego Okręgu Przemysłowego) na czele. Edukacja i szkolnictwo wyższe było na bardzo dobrym poziomie, czego przykładami mogą być najlepsza uczelnia techniczna ówczesnej Europy, Politechnika Lwowska, czy renomowany Uniwersytet Jagielloński.

Ogólnie rzecz biorąc, okres dwudziestolecia międzywojennego został dobrze wykorzystany, a pod jego koniec Polska osiągnęła poziom rozwoju przewyższający w wielu dziedzinach ówczesne Włochy.

Rok 1989 zastał Polskę w drastycznie odmiennych warunkach. Pomomo kryzysu i upadku państwa komunistycznego, bytowi Jej nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo. Upadek bloku wschodniego sprawił, że z map politycznych zniknęli wszyscy sąsiedzi Polski. Przez wiele lat nowe państwa ościenne zajęte były swoimi problemami wewnętrznymi i bez względu na rzeczywisty stosunek do Polski dały jej cenny czas na uporządkowanie własnych spraw.

Czas ten jednak został zmarnowany. Zwłaszcza w przypadku Niemiec, Polska zaprzepaściła szanse ułożenia sobie równoprawnych stosunków i poza paroma koniunkturalnymi deklaracjami i przeprosinami, nie uzyskała od tego sąsiada właściwie nic. Nawet tak fundamentalna sprawa jak zapis niemieckiej konstytucji definiujący BRD w granicach z 1937 roku pozostał bez zmian. Jako ogromne sukcesy otrąbiono tzw. „integrację ze strukturami euroatlantyckimi”. Jakie korzyści ma Polska z członkostwa w Unii, widać gołym okiem, zaś ewidentą korzyścią z NATO jest możliwość uczestniczenia na koszt polskiego podatnika w różnorakich misjach „pokojowych”, „stabilizacyjnych” itp. Nie można mieć przy tym żadnych złudzeń, że jeżeli by Polska kiedykolwiek potrzebowała pomocy sojuszniczej to otrzymałaby to co w 1939 roku.

W zakresie społeczno-gospodarczym IIIRP odziedziczyła po PRLu zwarty administracyjnie i narodowo homogeniczny obszar z 400 km dostępem do morza, trzema dużymi portami, dobrze rozwiniętym aczkolwiek przestarzałym technologicznie przemysłem.

Polska mogła być całkowicie samowystarczalna żywnościowo i energetycznie. Posiadała wiekszość strategicznych zasobów naturalnych. W okresie PRLu była czołowym producentem i eksporterem miedzi, węgla, energii elektrycznej, siarki, a także cukru, ziemniaków, mleka i jego przetworów nie licząc pomniejszych asortymentów towarów z prawie każdej dziedziny gospodarki. Praktycznie cały przemysł, system bankowy, infrastruktura, transport, rolnictwo, wszystkie grunta i nieruchomości były własnością Państwa Polskiego lub indywidualnych jego obywateli.

Po siedemnastu latach tzw. „transformacji”, „prywatyzacji”, „liberalizacji” i wszelkich innych „acji”, zarówno Polska jak gros jej obywateli pozostało bez narodowego przemysłu. Wiekszośc jego albo wprost skasowano, jako nieopłacalny, albo „sprzedano” obcemu kapitałowi. Pozostały resztki z „przetrąconym kręgosłupem” w takich dziedzinach jak górnictwo, stocznie, cukrownictwo. A i te resztki istnieją tylko dzięki temu, że PiSowi niespodzianie udało się przejąć władzę po ostatnich wyborach.

Prymitywny ale mimo wszystko funkcjonujący system zdrowotny zreformowano z wiadomymi skutkami. Na polecenie Unii „zreformowano” szkolnictwo i trójstopniowy system administracyjny kraju zastąpiono czterostopniowym, rozbudowując i tak już wielką i nieefektywną administrację.

Polska ze względu na swoje położenie w Europie i walory naturalne mogłaby osiągać ogromne zyski z samego tylko tranzytu i turystyki. Turystyka rozwija się w miarę dobrze, ale głównie w obszarach dostępnych dla dynamicznie rosnącego transportu lotniczego. Kolejnictwo, jak twierdzą media jest również nieopłacalne, a jego infrastruktura niszczeje i jest rozkradana przez przymierające głodem rzesze Polaków wyrzuconych poza nawias ludzkiej egzystencji. Infrastruktura drogowa, która na PRLowskim poziomie motoryzacji ledwo dyszała, teraz jest praktycznie nie do użytku. Średniowieczne wąskie trakty pokryte rozjechanym asfaltem są właściwie nieprzejezdne dla transportu rodem z XXI-go wieku.

Nędza dużej części społeczeństwa, niedożywienie dzieci, masowa emigracja i inne podobne zjawiska są tylko oczywistym rezultatem tego stanu rzeczy.

Najlepszą ilustrację tego jak bardzo cofnęła się Polska w rozwoju w stosunku do świata stanowi fakt, że znalazła się Ona już poniżej poziomu byłych bałtyckich republik sowieckich. Większość obywateli musi jeszcze pamiętać, że za czasów „sowieckich” różnice w poziomie rozwoju ZSRR i tzw. Demoludów (w tym Polski) były równie ogromne jak pomiędzy wspomnianymi „Demokracjami Ludowymi” i Europą Zachodnią.

Takie są kłujące w oczy fakty i żadne „wskaźniki”, oceny „wybitnych profesorów”, czy pochwały zamieszczane na łamach Financial Times czy Wall Street Journal nie zdołają ich zakłamać. Pozostaje tylko pytanie o przyczyny takiego a nie innego rozwoju sytuacji.

Jeżeli IV RP rzeczywiście powstanie i będzie posiadać stabilny narodowy rząd, to jego zadaniem bedzie formalne zbadanie i przedstawienie społeczeństwu mechanizmów które do tej sytuacji doprowadziły.

Teraz można jedynie wypunktować to co stanowiło zaczyn tak niekorzystnego rozwoju sytuacji w omawianym siedemnastoleciu.

Na pierwszym miejscu plasuje się zdrada „okrągłostołowa”, która umożliwiła faktyczną kontynuację rządów aparatu komunistycznego przy fasadowych zmianach w państwie i przeorientowaniu się „aparatczyków” na wysługiwanie się „zachodowi”.

W takiej sytuacji prawdziwym nieszczęściem dla Polski był brak narodowych elit, niszczonych od czasów rozbiorów do współczesności, z apogeum tego procesu w czasie II Wojny Światowej. Dlatego do „dyspozycji” pozostały, jak to określił Jarosław Kaczyński „łże-elity”. Termin ten zaczerpnięty został z używanego do określenia sił udających prawicę w dwudziestoleciu międzywojennym słowa „łżeprawica”. Jeżeli jednak w II RP zwrot ten służył do opisania jakichkolwiek sił politycznych, to z całą pewnością Jarosław Kaczyński niezwykle łagodnie scharakteryzował przy pomocy wspomnianego określenia tych którzy znajdowali się na szczytach drabiny społecznej w III RP. Problem ten nie dotyczył tylko kręgów politycznych i gospodarczych, ale sięgał każdej dziedziny życia Państwa i Narodu. Podobną wartość przedstawiali czołowi reprezentanci nauki, kultury, a nawet sportu. Nawet najbardziej prominentne jednostki, takie jak sławni nobliści, splugawieni kolaboracją z najbardziej zbrodniczym reżimem stalinowskim, nie mogły być autentycznymi piewcami duszy narodowej, a jedynie fałszywymi idolami zmanipulowanego społeczeństwa polskiego.

Kolejnym problemem, była ogromna demoralizacja całego społeczeństwa na wszystkich jego szczeblach. Stwarzało to podatny grunt do wszelkiej korupcji, wyrzeczenia się solidarności społecznej, a nawet pospolitej zdrady Ojczyzny w każdej możliwej formie.

Nie bez znaczenia była też niezmienna od wieków, obłudna, skrajnie egoistyczna i wyzbyta nawet najelementarniejszej etyki, postawa tzw. „zachodu”, który nie tylko że nie wspomógł krajów podnoszących się z ruin czerwonej rosyjskiej okupacji, ale zrobił wszystko by bez skrupułów wykorzystać ich słabość do własnych neokolonianlnych celów.

Jakkolwiek nie układały by się dalsze losy Polski, haniebne siedemnastolecie zaciąży na nich znacząco. Szczególnie bolesne jest zmarnowanie szans i aspiracji przynajmniej jednego pokolenia Polaków. Tym istotniejsze jest dokładne rozliczenie tego okresu i jednoznaczna jego ocena.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 23:31, 22 Mar 2007    Temat postu:

Liderzy SLD skaczą sobie do gardeł !!

Oleksy o Kwaśniewskim:
Oluś to mały krętacz
"Oluś zawsze był krętaczem, i to małym krętaczem. Za co się brał, zawsze spier.... I to zjednoczenie lewicy też spier..." - mówił Oleksy o Kwaśniewskim w rozmowie z Gudzowatym. Oskarża też byłego prezydenta, że ten nigdy nie byłby w stanie uczciwie zarobić na swój majątek - m.in. 400-metrowy apartament w Warszawie oraz domy: w Kazimierzu i Jazgarzewie.

Kwaśniewski o Oleksym:
To kretyn i zdrajca
"On dotknął naszych domów, naszych żon, naszych dzieci, naszych psów, naszych świnek morskich, on po prostu wkroczył swoim głupim gadaniem w sferę prywatną, która musi być chroniona dla dobra każdego z nas" - powiedział Kwaśniewski. "To wypowiada człowiek, którego znam ponad 30 lat, którego uważałem za mojego przyjaciela i który w takiej atmosferze towarzyskiej, przy kieliszku wina, czy czegoś innego, mówi rzeczy nieprawdziwe, nieuczciwe" - powiedział Kwaśniewski. Jak ocenił, Oleksy "chrzanił trzy po trzy".

Jak mówił, zawsze cenił Oleksego za "wiele talentów", ale taśmy potwierdzają, że "tak jak ma wiele talentów, tak samo ma po prostu zły charakter". "To, że Józef Oleksy, jeden z moich najbliższych przyjaciół politycznych przez 30 lat, zachowuje się jak ostateczny kretyn, zdrajca, to mnie boli, strasznie mnie boli" - podkreślił Kwaśniewski. "To kretyn i zdrajca. Jestem w stanie wytłumaczyć się z każdej złotówki mojego majątku. Po chrześcijańsku daję mu szansę, żeby naprawił swoje błędy. Ja podam rękę Oleksemu, ale lepiej na razie niech mi nie wchodzi na oczy, bo mogę dokonać aktu, który każdy sąd usprawiedliwi - mogę go udusić. I po co mu to?


Oleksy o Millerze:
To dupek jest
"To dupek jest" - mówił Oleksy o Leszku Millerze. Opowiadał też, e w sierpniu 2006 roku syn Leszka Millera, Leszek junior, poszukiwał domu do miliona dolarów. Oleksy tłumaczył, że dostał tę wiadomość poufnie od właścicielki agencji nieruchomości, do której zgłosił się młody Miller: "On w swoim imieniu zlecił poszukiwanie domu (...) Nie boi się, kur...".

Oleksy o Olejniczaku:
To narcyz
O Wojciechu Olejniczaku, nowym przywódcy lewicy, Oleksy mówił: "Jak narcyz. Nic nie umie, w żadnym języku słowa nie umie. To jest lider młodej, europejskiej lewicy?! Do cholery".

Oleksy o Szmajdzińskim:
To nadęty buc
Dostało się też szefowi klubu SLD, Jerzemu Szmajdzińskiemu. "Nie rozmawiam z nim w ogóle. Uważam go za buca nadętego" - powiedział Oleksy.


Oleksy o Borowskim:
Robił przekręty w kampani wyborczej
Marka Borowskiego - szefa SdPl - Oleksy wprawdzie nie obrzucił błotem, ale oskarżył go o przekręty w kampanii wyborczej. "Nie zwróciłeś uwagi, bo co cię to obchodzi, że Borowski wyciągnął koszty kampanii prezydenckiej, 500 tysięcy, a SLD 4,5 miliona. Tylko że Cimoszewicz miał trzy tygodnie kampanii, a Borowski trzy miesiące" - tłumaczył Gudzowatemu.


Oleksy o Jolancie Kwaśniewskiej:
Miała za dużo liftingów
Oleksy nie oszczędził też żony Kwaśniewskiego, Jolanty. Mówił, że miała "za dużo liftingów". Nie podobał mu się też jej program w TVN Style. "Raz oglądaliśmy to z Majką i więcej nie oglądam. Siedzi wyfiokowana Jola i gada. Przez 15 minut czy więcej uczy obywateli, jak jeść bezę. Że bezy nie można kroić nożem i widelcem, bo może trysnąć. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy. I to jest k… program pierwszej damy! By się wstydziła takie programy prowadzić" - opowiadał.


Oleksy o sobie:
Będę jak brzytwa
Najlepsze zdanie Oleksy ma oczywiście o sobie. "Teraz ze mną na solo nie wygrasz. Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i kur... będę jak brzytwa" - mówił Gudzowatemu. I dodał, że choć SLD "miało Polskę w dupie", on jeden - nie.
dziennik.pl
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 22:59, 23 Mar 2007    Temat postu:

W pierwszym kwartale wzrost może otrzeć się o 8 proc. !!

Szybko rosnąca produkcja przemysłowa, doskonałe wyniki budowlanki, szeroki strumień inwestycji i wielu chętnych do robienia zakupów - to obraz początku 2007 r. w gospodarce.

Wyjątkowo dobry czas

Znacznie lepsze wyniki firm powodują, że ich szefowie z coraz większym optymizmem oceniają koniunkturę - według wczorajszych danych GUS w marcu jej poprawę sygnalizowały przedsiębiorstwa przemysłowe, budowlane, handlowe i usługowe. Także ekonomiści nie mają wątpliwości, że początek roku będzie mocnym uderzeniem. Nawet najbardziej ostrożni przewidują, że w pierwszym kwartale wzrost gospodarczy przekroczy 6,4 proc. notowane pod koniec 2006 r.

- Sytuacja w przemyśle i budownictwie, stymulowana m.in. przez pogodę, jest bardzo dobra. Po stronie konsumpcji i inwestycji także - spożycie indywidualne utrzyma dynamikę 5,3 proc., a inwestycje prawdopodobnie odnotują rekord rosnąc o 20-25 proc. Jednak przy tak wysokim wzroście konsumpcji rośnie też import, za którym nie nadąża słabszy ostatnio eksport. Dlatego rosnący realnie deficyt handlowy zje około 0,8 pkt. proc. PKB, który wzrośnie o 6,5 proc. - przewiduje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.

Najwięksi optymiści mówią o wzroście 7,8 proc. PKB.

- To jest wyjątkowy kwartał. Na tak wysoką dynamikę składają się: niska baza odniesienia z początku 2006 r., ciepła zima i wysokie wykorzystanie środków unijnych - uważa Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
onet.pl

WIEPRZE OD KORYTA ODSUNIETE I WSZYSTKO GRA !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:07, 23 Mar 2007    Temat postu:

"Polska jest krajem bez lewicy"

Ujawnione przez DZIENNIK taśmy Oleksego po raz kolejny przypominają, że w Polsce nie ma lewicy. Nie ma jej od końca lat 40. ubiegłego wieku, kiedy ostatni polscy socjaliści byli wykańczani we Wronkach i na Rakowieckiej. Albo wymuszano na nich wstąpienie do PZPR, tak czy inaczej przerywając na pół wieku historię polskiej socjaldemokracji - pisze Cezary Michalski, zastępca redaktora naczelnego DZIENNIKA.

W kraju, który przeżywa burzliwą przygodę z kapitalizmem, i gdzie prawdziwa lewica społeczna byłaby naprawdę potrzebna, mamy zamiast niej jedynie związek zawodowy byłych funkcjonariuszy władzy PRL. Pozbawionych ideowości i nawet politykę historyczną uprawiających wyłącznie w obronie własnych przywilejów. A co najciekawsze, mających pełną świadomość tego, kim naprawdę są. Nawet
nieudających - przynajmniej przed samymi sobą, bo oczywiście nie przed wyborcami - że żadni z nich socjaliści. Przyznających się do tego jawnie i barwnym językiem.


Leszek Miller, Józef Oleksy, Jerzy Szmajdziński, Aleksander Kwaśniewski, Jerzy Urban... Mogli się po roku 1989 usunąć w cień. Choćby symboliczny, z którego nieniepokojeni przez nikogo i tak by wpływali na politykę kadrową lewicowych partii. Byli wystarczająco silni. Największy polityczny mecz swego życia, przeciwko "Solidarności" zakończyli przecież remisem. Ze wskazaniem na siebie. Członkowie KC PZPR, pierwsi sekretarze KW, szefowie ZSP i ZSMP chcieli jednak zachować dla siebie doczesną i wymierną władzę. I udało się im. Zajęli w nowej Polsce całą lewą stronę sceny politycznej, a Józef Oleksy w swojej szczerej rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym tłumaczy dlaczego.

Bo żadni naiwni młodzi socjaliści z PPS czy Unii Pracy, którzy na początku lat 90. próbowali konkurować z Oleksym, Millerem, Szmajdzińskim, nie mieli pieniędzy, aparatu, swoich ludzi w służbach, tygodnika "Nie". Nie brali udziału w wielkich prywatyzacjach. I nawet dzisiaj żadne "Krytyki Polityczne" czy Zieloni 2004 nie mają z nimi szans. Na razie na lewicy nadal rządzą starzy towarzysze. Nie zmieniły tego dokonywane co parę lat liftingi: zastępowanie Millera Szmajdzińskim, Janika Dyduchem. Oddajmy zresztą głos ekspertowi w sprawach lewicy, Józefowi Oleksemu: "Stare twarze nie muszą wracać, bo są! Borowski to nowa twarz? A Szmajdziński to jest nowa twarz? Szmajdziński był u mnie wiceprzewodniczącym. To co to za nowa lewica, to śmieszne jest". Nie sposób odmówić mu racji.

dziennik.pl -c.michalski
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:20, 23 Mar 2007    Temat postu:

Gdańska prokuratura sprawdza, czy Ryszard Rychlik, były szef Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej, przekazywał mafii paliwowej informacje o świadkach
Prokurator na pasku mafii


Nazwiska świadków, którzy współpracując z mafią paliwową, zdecydowali się przekazywać informacje organom ścigania, prawdopodobnie wyciekły z Prokuratury Krajowej. Wkrótce po tym najważniejsi z nich, m.in. Zdzisław Majka i Stanisław Faltynowski, zmarli w zagadkowych okolicznościach. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi intensywne śledztwo w sprawie "korupcji osób pełniących funkcje publiczne w latach 1997-2006". Jak wynika z naszych informacji - świadek, którego przesłuchanie zaplanowano na najbliższy poniedziałek, zamierza wskazać byłego prokuratora krajowego Ryszarda Rychlika jako osobę, która przekazała informacje o nich członkom mafii paliwowej.

Zdzisław Majka - kierowca mafii paliwowej, Stanisław Faltynowski - hotelarz prowadzący interesy z mafią paliwową, Jerzy Bednarczyk - pracownik PKN Orlen, zmarli w tajemniczych okolicznościach krótko po tym, jak ich dane jako osób chcących zeznawać w sprawie mafii paliwowej trafiły do Prokuratury Krajowej. Śledztwa w sprawie ich śmierci prowadzone były nieudolnie i mimo rozlicznych wątpliwości kończyły się taką samą konkluzją: "zgon z przyczyn naturalnych". Jednak zdaniem naszych informatorów - świadków w sprawie ewentualnej korupcji byłych pracowników Prokuratury Krajowej - zostali oni "zlikwidowani" krótko po tym, jak ich dane trafiły do ówczesnego dyrektora Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej - dziś już emerytowanego prokuratora Ryszarda Rychlika.
- Nie ulega dla mnie wątpliwości, że informacje o osobach, które chcą "sypać", wyciekły z Prokuratury Krajowej i zostały prawdopodobnie sprzedane przestępcom - mówi nasz informator, który w poniedziałek będzie składał zeznania na ten temat w gdańskiej prokuraturze. Zdaniem naszego rozmówcy - personalnie odpowiada za to były prokurator Rychlik, który w 2003 roku osobiście wydał podległym sobie prokuraturom polecenie umorzenia lub zaniechania prowadzenia kilku istotnych śledztw w sprawach dotyczących tzw. sprawy mafii paliwowej.
Czy działania Ryszarda Rychlika, który w kwietniu 2005 roku odszedł "w stan spoczynku", świadczą tylko i wyłącznie o niekompetencji i nieudolności byłego prominenta Prokuratury Krajowej? Prokuratura Okręgowa w Gdańsku intensywnie bada całą sprawę.

Prokuratura prowadzi śledztwo
- Mogę tylko potwierdzić, że prowadzimy dochodzenie w sprawie ewentualnego nienależnego przyjmowania korzyści finansowych przez osoby pełniące funkcje publiczne w latach 1997-2006 - powiedziała nam wczoraj prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prowadzący całe postępowanie prokurator Adam Borzyszkowski, naczelnik Wydziału V Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, nie znalazł wczoraj czasu na rozmowę z "Naszym Dziennikiem". Jak jednak udało nam się ustalić, to właśnie on w najbliższy poniedziałek ma przesłuchać głównego świadka w tej sprawie. Z mężczyzną spotkał się już kilkakrotnie, jednak dopiero teraz ów świadek zdecydował się na złożenie zeznań w sprawie.
- Moim warunkiem było, że będziemy mówić o wszystkim, co dotyczy mafii paliwowej i świadków, nie zaś, jak wcześniej chciał prokurator, tylko o wąskim wycinku całości. To mogłoby prowadzić do umorzenia postępowania. A ja zamierzam w poniedziałek przekazać dane, które wskazują na fakt, iż to właśnie Rychlik, moim zdaniem, udostępnił przestępcom informacje o Majce i Faltynowskim - mówi nasz rozmówca.

Mafia ucisza świadków
Informacje o osobach z kręgów mafii paliwowej, które chciały zerwać współpracę z przestępcami i podzielić się posiadaną wiedzą z organami ścigania, trafiały do ówczesnego szefa Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Ryszarda Rychlika od lipca do października 2000 roku. Wówczas to w oznaczonych klauzulą tajności materiałach, jakie otrzymał prokurator Rychlik, znalazły się nazwiska Zdzisława Majki i Stanisława Faltynowskiego. Jak się jednak okazało, najprawdopodobniej te właśnie dokumenty zostały "sprzedane" mafii paliwowej.
- Mam wielki żal do samego siebie. Ufając ówczesnemu kierownictwu Prokuratury Krajowej i przekazując Rychlikowi informacje, najprawdopodobniej wydałem wyrok śmierci na Majkę i Faltynowskiego - mówi świadek w postępowaniu prowadzonym przez gdańską prokuraturę.
Zdzisław Majka to były żołnierz Ludowego Wojska Polskiego. Dzięki dobrej rekomendacji osób z wojskowych służb specjalnych współpracujących z gangsterami został kierowcą jednego z nich, często uczestniczył w spotkaniach baronów paliwowych. Pod koniec 2000 r. Majka zdecydował się zerwać współpracę z bandytami i podzielić się wiedzą z policją. 2 lutego 2001 r. Zdzisław Majka już nie żył. Jak wynika z nieoficjalnych ustaleń, kilkadziesiąt minut przed śmiercią spotkał się z Przemysławem K., agentem WSI powiązanym z mafią paliwową. Zdaniem prokuratury, która wówczas prowadziła czynności w sprawie śmierci Majki, mężczyzna umarł śmiercią naturalną. Co może jednak zaskakiwać - śledczy nie wykonali wówczas sekcji zwłok.
- W kręgach zbliżonych do mafii paliwowej i współpracujących z nimi biznesmenów nikt nie ukrywał, że Majka został zamordowany, bo chciał sypać. Mówiono, że został otruty. Jego rodzina domagała się sekcji i śledztwa, ale szybko została zastraszona - twierdzi nasz informator.
Publicznie o konieczności przeprowadzenia dochodzenia mówił syn Zdzisława Majki. Kilka dni później został jednak aresztowany pod nieprawdziwym zarzutem nielegalnych interesów paliwowych. Trzy miesiące później, kiedy odzyskał wolność, było już za późno na przeprowadzenie sekcji zwłok jego ojca.
Podobnie nigdy nie przeprowadzono śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Faltynowskiego, hotelarza z Wierzchowni, w której często dochodziło do spotkań przestępców z mafii paliwowej i osób powiązanych z wymiarem sprawiedliwości. Faltynowski chciał przekazać policji posiadane informacje. 26 grudnia 2000 r. mężczyzna już nie żył. Zdaniem prokuratury, popełnił samobójstwo przez powieszenie.
- Byłem w stałym kontakcie ze Staszkiem Faltynowskim. Nie wierzę w jego samobójczą śmierć. Prokuratura całkowicie zignorowała fakt, że trzy tygodnie przed zgonem Faltynowski został uprowadzony i przetrzymywany we Wrocławiu w lokalu, który podobnie jak Wierzchowina był miejscem spotkań przestępców i niektórych dolnośląskich prokuratorów - mówi Andrzej Czyżewski, ekspert sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen.

Wrocławska prokuratura kryła przestępców?
Faltynowski i Majka to nie jedyne osoby, które miały bezpośredni kontakt z mafią paliwową i które zginęły w tajemniczych okolicznościach. Podobny los spotkał Jerzego Bednarczyka, byłego członka sztabu LWP, a później pracownika PKN Orlen. Bednarczyk współpracował z mafią paliwową i na jej zlecenie zakładał fikcyjne spółki ulokowane w Kobyłce w okolicach Wołomina. Zmarł nagle pod koniec 2001 r., kilka miesięcy po tajemniczej śmierci Zdzisława Majki.
- Na trop Bednarczyka wpadła Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu już w 1997 roku. Śledztwo prowadziła prokurator Urszula Kochan-Pietrzak. Niespodziewanie na polecenie prokuratora Andrzej Kaucza sprawę wyciszono. A już wówczas można było dopaść mafię paliwową. Dysponuję dokumentami dotyczącymi tego śledztwa, to Zdzisław Majka przekazał mi te materiały - mówi Andrzej Czyżewski.
W 2005 r. o okoliczności umorzenia śledztwa pytali prokurator Kochan-Pietrzak dziennikarze radia RMF FM, jednak wówczas wrocławska śledcza nie potrafiła udzielić żadnych wyjaśnień, paradoksalnie nie potrafiła również przypomnieć sobie żadnych nazwisk pojawiających się w tak przecież głośnej sprawie.

Tajemnica goni tajemnicę
W niewyjaśnionych okolicznościach natomiast zaginął Jakub Holeczek, były agent wywiadu wojskowego PRL współpracujący z mafią paliwową, odpowiedzialny za przygotowywanie druków służących do fałszowania dokumentów dotyczących jakości produktów paliwowych. Jego los do dziś nie jest znany. Niejasne są również okoliczności śmierci Marka Karpa, byłego szefa Ośrodka Studiów Wschodnich, który chciał przekazać Zbigniewowi Wassermannowi, członkowi komisji śledczej, materiały dotyczące rosyjskich firm naftowych. Oficjalna wersja mówi, że zginął w wyniku wypadku, wepchnięty przez białoruskiego tira pod nadjeżdżającą ciężarówkę.
Wojciech Wybranowski
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 23:37, 23 Mar 2007    Temat postu:

Oleksy wiedział o nagraniu rozmowy z Gudzowatym!!

Józef Oleksy mija się z prawdą, twierdząc, że nie wiedział o nagraniu jego rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym. Dwa tygodnie po rozmowie, w której oskarżał polityków lewicy o nadużycia, namawiał biznesmena, by ten jej nie ujawniał. DZIENNIK dotarł do nagrania z drugiego spotkania z Gudzowatym.

"Nie wiedziałem, że jesteś aż tak sprytny. Tylko po co?" - pyta Gudzowatego Oleksy podczas drugiej rozmowy - 2 października. Więcej na temat drugiego nagrania w sobotnim DZIENNIKU.

W pierwszym, ujawnionym w czwartek przez DZIENNIK nagraniu, Oleksy oskarżał m.in. byłego prezydenta Aleksadnra Kwaśniewskiego o nielegalne zdobycie majątku. Mówił również o korupcji syna byłego premiera Leszka Millera. Obrażał też innych kolegów z lewicy. Jerzego Szmajdzińskiego nazywał "nadętym bucem" a Wojciecha Olejniczaka - "narcyzem".

Po ujawnieniu w czwartkowym DZIENNIKU rozmowy z Gudzowatym Oleksy oświadczył: "Nic nie wiem o tych nagraniach". Sugerował nawet, że taśma została spreparowana. Tymczasem z nowego nagrania, do którego dotarł DZIENNIK wynika, że były premier został ostrzeżony, że jego wrześniowa biesiada z biznesmenem została nagrana. Właśnie dlatego, zdenerwowany, po raz kolejny przyszedł do Gudzowatego.
dziennik.pl
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 15:51, 24 Mar 2007    Temat postu:

Autoportret postkomunisty!!!!

Rękami Józefa Oleksego postkomunistyczna lewica popełniła wizerunkowe samobójstwo - pisze Cerazy Michalski, zastępca redaktora naczelnego DZIENNIKA.

Kiedy przed czterema laty śwatło dzienne ujrzały taśmy Rywina, Zdzisław Krasnodębski, w najważniejszym wówczas tekście komentującym to wydarzenie, a opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej", pisał: "Uzyskaliśmy dokument socjologiczny pierwszej rangi. Na czym polega wartość tego tekstu z socjologicznego punktu widzenia? Po pierwsze, jest to znakomity materiał empiryczny dla badaczy elit. Jest to doskonały obiekt badań dla socjolingwistyki, etnometodologii, analizy konwersacyjnej itp. Można dowiedzieć się, jak ze sobą rozmawiają, jakim językiem komunikują się ze sobą ludzie naszych "sfer wyższych". Zapis tej rozmowy falsyfikuje zresztą hipotezę o wyalienowaniu się elit ze społeczeństwa. Okazuje się, że ci panowie (zapewne też i panie) załatwiają swoje interesy nie inaczej, niż się załatwia w Pruszkowie i innych polskich miastach i miasteczkach. Przyjazny ton, w którym prowadzona jest ta konwersacja, czyni jednak z nagrania towarzyską niedyskrecję i akt nielojalności, pogwałcenie podstawowych reguł konwersacyjnych, na które nagrany reaguje ze zrozumiałym rozgoryczeniem".

Dzisiaj, kiedy światło dzienne ujrzały taśmy Oleksego, tamte słowa Zdzisława Krasnodębskiego można powtórzyć praktycznie bez zamiany jednego nawet przecinka. Józef Oleksy dostarczył nam kolejnego materiału, bez którego nie obejdzie się żadna uczciwa socjologiczna praca poświęcona elitom naszego państwa po roku 1989, a szególnie kluczowemu dla Trzeciej Rzeczpospolitej środowisku postkomunistycznej lewicy.

Oni tak o sobie myślą
Dlaczego autoportret postkomunisty, dostarczony nam przez Józefa Oleksego za pośrednictwem ochroniarzy Aleksandra Gudzowatego, jest materiałem kluczowym? Przecież nie zawiera niespodzianek. Nie pozwoli wsadzić do więzienia żadnego Olka, Leszka czy Włodka. Nie odbierze ich żonom prawa do "uczenia Polaków jak należy poprawnie jeść bezę". Jak trzeźwo zauważył Oleksy, komentując swoje własne wypowiedzi w momencie, kiedy trafiły już do opinii publicznej - on powtarzał tylko plotki, bo przecież archiwa są wyczyszczone, traksakcje zalegalizowane, sprawy przedawnione, postępowania umorzone... No i przecież o naturze kapitalizmu politycznego dowiedzieliśmy się już wiele z prac tych kilku polskich socjologów, którzy zamiast brać udział w kolejnych kampaniach ideologicznej histerii, zamiast zajmować się krzewieniem w Polsce politycznej poprawności, zajmowali się tym, co jest zawodowym obowiązkiem socjologa - opisem polskiego postkomunizmu, jego mechanizmów działania, wytworzonych przez tę przejściową formację ustrojową elit: politycznych, biznesowych, dziennikarskich...

Jednak Jadwiga Staniszkis, Andrzej Zybertowicz, Zdzisław Krasnodębski, Paweł Śpiewak dostarczali nam jedynie hipotez i teorii, które jednych z nas mogły przekonać, innych nie. Zarówno liderzy SLD: Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Jerzy Szmajdziński, jak też ich najtwardszy elektorat: weterani organizacji młodzieżowych, emeryci tajnych służb, utrwalacze władzy ludowej, mogli wiarygodność tych analiz kwestionować. Przecież Jadwiga Staniszkis, Andrzej Zybertowicz czy Zdzisław Krasnodeļeski, Paweł Śpiewak to nawet nie byli socjologowie. W kanonicznym języku "Trybuny", "Przeglądu" i niestety, także ludzi wychowanych na lekturze "Gazety Wyborczej" - to byli "socjologowie prawicowi". W czasach, kiedy główny nurt polskiej socjologii czy politologii zajmował się kreowaniem fikcji, oni usiłowali zrozumieć otaczającą ich rzeczywistość.

Popełniali prawdziwe przestępstwo myślowe. Nie należało ich słuchać ani brać na poważnie ich analiz.
Później jednak przyszły afery III RP: afera Rywina, afera starachowicka, afera opolska, procesy mafii paliwowej... Kolejne układy towarzyskie III RP okazywały się układami kryminalnymi. Prawdę o kształcie poskomunistycznych elit, o ich metodach działania, o ich stosunku do państwa i społeczeństwa poznawaliśmy już nie tylko z książek "Postkomunizm" Jadwigi Staniszkis czy "Prywatyzacja państwa policyjnego" Andrzeja Zybertowicza i Marii Łoś. Mogliśmy tę prawdę usłyszeć w uzasadnienia prawomocnych wyroków sądów Trzeciej Rzeczpospolitej.

Nadal jednak można było to wszystko przedstawić w kategoriach politycznego spisku przeciwko postkomunistycznej lewicy. Trzeba było dowodu. Zapisu świadomości. Dokumentu pochodzącego z samego środka postkomunistycznej formacji, najlepiej stworzonego przez jednego z jej liderów. Józef Oleksy takiego dowodu dostarczył. A emocjonalna reakcja na ten dowód ze strony Aleksadnra Kwaśniewskiego i kilku innych bohaterów taśm Oleksego dowodzi - lepiej niż wszelkie zewnętrzne analizy - że jest to autoportret wiarygodny, prawdziwy. I właśnie dlatego bolesny, a co więcej, śmiertelnie dla całej tej formacji niebezpieczny.

Oto, jacy byliśmy
Liderzy postkomunistycznej lewicy myślą o sobie dokładnie dokładnie to, co na ich temat wynikało z tekstów Jadwigi Staniszkis, Andrzeja Zybertowicza, Zdzisława Krasnodębskiego... Wiedzą, że nie są ideowi. Wiedzą, że całą swoją pozycję zawdzięczają majątkowi i wpływom, które zdobyli jako aparatu PZPR, które utrwalili po zniszczeniu w latach 80. "Solidarności", i które pozwolono im zachować po roku 1989. Wiedzą, że kapitalizm polityczny był ich kapitalizmem, że prywatyzacje były ich prywatyzacjami, a tygodnik "Nie" jest ich najskuteczniejszym narzędziem w walce o władzę i w niszczeniu przeciwników politycznych. Wiedzą, że każde odkrycie prawdy o biznesowych, politycznych, prawnych fundamentach III RP będzie nie tylko końcem ich formacji. Nie tylko zniszczy ich polityczną wiarygodność, ale zagrozi im osobiście, zgromadzonemu przez nich bogactwu, pozycji społecznej.

Józef Oleksy wie o tym najlepiej i dlatego mówi o liderach SLD, o swoich najbliższych politycznych przyjaciołach, że "w d...e by tego Wassermanna pocałowali, jakby tylko mogli, żeby ich tylko nie ruszał". W jego ustach są to słowa prawdziwsze i boleśniejsze, niż gdyby je powiedział najtwardszy solidarnościowy antykomunista. Niesiołowskiego czy Romaszewskiego mogłaby zaślepiać pamięć doznanych w PRL krzywd. Przez Józefa Oleksego przemawia cała wiedza, jaką posiada on na temat ludzi, z którymi robił polityczną karierę przez ostatnie 30 lat.

Wczoraj ze smutkiem oglądałem Jana Lityńskiego podczas wspólnej konferencji prasowej z Ryszardem Kaliszem. Bohater Marca 1968, bohater demokratycznej opozycji, znał już treść taśm Oleksego i dlatego przez większą część swego wystąpienia tłumaczył się, dlaczego występuje w towarzystwie jednego z bywalców politycznego salonu Józefa Oleksego. Bo polska demokracja jest zagrożona - mówił - bo potrzebny jest wspólny front... Powtarzał to coraz bardziej zdenerwowany, pokrywając emocjami to, czego nie mógł samemu sobie wytłumaczyć za pomocą rozumu. I wcale mu się nie dziwię. Nie rozumiem tylko, po co trwonić do końca autorytet Jana Lityńskiego, Janusza Onyszkiewicza, Bronisława Geremka. To nie są bohaterowie mojej opowieści, szczególnie po roku 1989. Ale wcześniej byli to bohaterowie nas wszystkich. Próba kontynuowania kariery politycznej w roli przybocznych, w roli inteligenckiego zaplecza dla Olka, Leszka, Jurka... będzie dla nich wyborem samobójczym.


Spróchniały filar III RP
Oczywiście wszyscy pamiętamy, że cynizm postkomunistów miał być gwarancją, że w Polsce nie wybuchnie ostry polityczny konflikt, szczególnie na początku lat 90., kiedy budowano dopiero nowe państwo, kiedy rozpoczynaliśmy nasz okres przejściowy - między PRL i dojrzałą demokracją. Do pewnego stopnia była to prawda. Leszek Miller powstrzymał lewicę przed rozpętywaniem wojny kulturowej wokół aborcji. I - moim zdaniem - dobrze zrobił.

Cynizm SLD był jednym z filarów III RP. Był to filar całkowicie spróchniały, ale wytrzymał przynajmniej do momentu spełnienia celów politycznych, jakie sami ojcowie założyciele III RP sobie wyznaczyli: wejścia do NATO, wejścia do Uii Europejskiej, zbudowania systemu, w którym przegrani w wyborach oddawali bez oporu polityczną władzę tym, którzy te wybory wygrywali.

Te cele - które z naszej dzisiejszej perspektywy państwa będącego członkiem Unii Europejskiej można nazwać celami minimum, ale przed kilkunastu laty napradę ważne - zostały jednak zrealizowane. Więc może warto spróchniały fundament III RP wyburzyć, zastąpić czymś trwalszym? Czego bowiem z Oleksym, Kwaśniewskim, Szmajdzińskim i Millerem zbudować się nie udało i nie uda? Otóż nie udało się zbudować z nimi kapitalizmu oddzielonego od polityki, biznesu oddzielonego od nieformalnych układów towarzyskich. Nie udało się z tymi ludźmi zbudować wolnego rynku regulowanego prawem, a nie znajomościami. Nie dało się wpuścić do instytucji państwa i do biznesu całego nowego pokolenia ludzi wychowanych już po PRL-u. Nie udało się rozbić monopolu Olków, Jurków i Leszków już nie tylko w polityce, ale także w sądownictwie, adwokaturze, biznesie.

Nie dało się też zbudować zrównoważonej sceny politycznej, w której kluczową rolę musi kiedyś pełnić autentyczna polska lewica. Bo sitwa, której zbiorowy autoportret przedstawił Józef Oleksy, takiej lewicy nie zastąpi. Nie zastąpi jej związek zawodowy byłych funkcjonariuszy władzy z okresu PRL, obojętnie, czy na jego czele będzie stał pozbawiony seksapilu Oleksy, czy Aleksander Kwaśniewski po kolejnym liftingu. Polityczny salon Józefa Oleksego jedynie zablokował lewą część sceny politycznej. Wszystko tam zniszczył, ale nie zbudował nic, co zasługiwałoby na miano ideowej, społecznej lewicy.

Oczywiście problem w tym, że młoda, autentyczna lewica nie jest jeszcze przygotowana do obalenia Olków, Jurkw i Leszków. Nie nauczyła się uprawiać w Polsce polityki. Pozwólcie dzisiaj przemawiać na jakimkolwiek masowym wiecu Kazimierze Szczuce, Kindze Dunin czy Sławomirowi Sierakowskiemu, a macie gwarancje, że ich partia nie przekroczy progu wyborczego. Tylko rozwścieczą słuchaczy, jeśli będą to zwykli ludzie, a nie bywalcy klubu "Le Madame". Młodzi polscy lewicowcy, ci najbardziej autentyczni, ciągle jeszcze nie nauczyli się łączyć wątków lewicy zachodnioeuropejskiej z tematami zrozumiałymi dla polskiego wyborcy. Nie nauczyli się łączyć tematów obyczajowych z problemami społecznymi. Podnieca ich likwidacja klubu "Le Madame", ale już nie zamknięcie stoczni, w której przecież pracują "mohery".

Młode pokolenie polskiej lewicy nie nauczyło się uprawiać polityki w tutejszych realiach. Ale nie nauczyło się m.in. dlatego, że zamiast nich czarną polityczną robotę wykonywali przez ostatnie kilkanaście lat ludzie, którzy sami określają się jako "sitwa, która ma w d... Polskę". Tyle tylko, że bohaterowie taśm Oleksego odrobili lekcję masowej demokratycznej polityki. Nie tylko mieli swoje banki, swoje media, swój aparat. Nauczyli się jeszcze tańczyć disco polo.

Nie zmarnujmy taśm Oleksego
I ostatnia kwestia. PiS i PO już zaczynają używać taśm Oleksego tak jak wcześniej używały szafy Lesiaka. Do tego, żeby robić sobie na złość. PiS zażądała od PO zerwania koalicji z SLD w Warszawie. Też mi się ta koalicja nie podoba, ale nie to jest w tej chwili najważniejsze. Z kolei Donald Tusk zdenerwował się, że ujawnienie taśm Oleksego pomoże Prawu i Sprawiedliwości odbudować słabnące społeczne poparcie. Ma trochę racji, ale nie to jest dziś najważniejsze.

Ujawniona dzisiaj prawda o postkomunizmie powinna być ponadpartyjną wartością zarówno dla PiS, jak i PO, bo to zwycięstwo obu tych partii w roku 2005 stworzyło po raz pierwszy szansę wyjścia z postkomunizmu na dobre, odsunięcia od władzy w Polsce politycznego salonu Józefa Oleksego. Dla mnie jest to ważne, bo należę do pokolenia, które w towarzystwie Olków, Leszków, Jurków i Włodków spędziło całe swoje dorosłe życie. Od kiedy pamiętam, ci ludzie zawsze Polską rządzili, albo przynajmniej byli wpływową polityczną opozycją, z dodatkowym pakietem kontrolnym w biznesie i mediach. Tak że rządzili Polską nawet wtedy, kiedy w parlamencie zasiadali w ławach opozycji.

Inaczej jest dopiero przez ostatnie kilkanaście miesięcy. I zawdzięczamy to zarówno PiS jak i PO - bo obie te partie w 2005 roku wygrały. I wypchnęły SLD z centrum sceny politycznej na głęboki margines, na którym przebywa do dzisiaj. A dla wielu ludzi z mojego pokolenia nie jest aż tak ważne, czy rządzi PiS a najważniejszą opozycją parlamentarną, z silną pozycją w samorządach jest PO, czy też będzie odwrotnie. Ważniejsze jest to, aby Olek, Leszek, Jurek, Włodek już nigdy nie wrócili do władzy.


CO TU KOMENTOWAC ! SAMA PRAWDA ! OBY WIEPRZE NIGDY JUZ NIE DOSZLY DO WLADZY W TYM KRAJU , W TYM PIEKNYM KRAJU !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 20:22, 24 Mar 2007    Temat postu:

Nic się nie stało, chłopaki nic sie nie stało!!

W sitwie nie ma miejsca dla "kretyna i zdrajcy"!!!! "Mały krętacz", [b]"narcyz", "buc nadęty", "..... zawzięty", "oszust", "konfabulant" i pozostali "ambicjonerzy" mogą zostać. Oleksy musi odejść bo złamał - uwaga! - Kartę Zasad Etycznych SLD. Tak, tak, jest coś takiego. Nieużywane więc możecie nie kojarzyć, Oleksy też się dopiero dzisiaj dowiedział.

Dziennikarze zmieniają zdanie w sprawie nagrywania i upubliczniania prywatnych rozmów. Media, które wprowadziły modę na granie taśmami i zostały za to obsypane poważnymi nagrodami dziennikarskimi dzisiaj krzywią się z niesmakiem. Tomasz Sekielski: "Żenadą jest, że „szanowany biznesmen” (oficjalnie jego ochrona) nagrywa prywatne rozmowy, które w niejasnych okolicznościach trafiają później w ręce dziennikarzy. Czyżby pan G. chciał przypodobać się braciom Kaczyńskim? Czy chce robić jakieś interesy z PiSem, albo dzięki PiSowi? ". Jak zdobywał nagrodę Dziennikarza Roku za nagranie zrobione przez Beger to sobie takich pytań nie zadawał. Renata nagrywać - dobrze, Oleksego nagrać - źle.

Nie tylko dziennikarze zmieniają zdanie. Nielegalne nagrywanie prywatnych rozmów przestało się także podobać Tuskowi. Jeszcze wczoraj zachwalał taką metodę pozyskiwania informacji („Jestem poruszony zawartością tych taśm. Dziękuję dziennikarzom, za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej korupcji politycznej, jakiej dopuścił się PiS. Miliony Polaków mogły poznać dzięki tym nagraniom kulisy kuchni politycznej kompromitującej obecny rząd”), dzisiaj jest już mocno zaniepokojony („Chciałbym zwrócić uwagę rządzących, że metody jakich dzisiaj jesteśmy świadkami, a więc podsłuchiwanie prywatnej rozmowy, a później pozyskiwanie materiałów z nielegalnego podsłuchu przez dziennikarzy, poprzez przecieki z prokuratury, to jest aspekt tej sprawy, na który nikt nie zwraca uwagi. A moim zdaniem, aspekt niezwykle groźny z punktu widzenia normalnego funkcjonowania państwa”). Co się zmieniło, panie Donku? Żal zmarnować okazji do dokopania PiSowi? Złość bo taśmy szkodzą potencjalnemu sojusznikowi? A może strach przez zawartością kolejnych?

Na taśmie nic nie ma więc poważne media się nią zajmować nie będą. Gazeta Wyborcza napisała o taśmie dopiero na ósmej stronie, co zdziwiło nawet Monikę Olejnik ("W Gazecie Wyborczej, jakby tak ktoś popatrzył - szuka i sprawy Oleksego, a tam nie ma i nie ma, dopiero na ósmej stronie"), na szczęście zdziwiła się do Jerzego Szmajdzińskiego a on już wiedział co jest grane ("No bo jutro będzie wywiad z Aleksandrem Kwaśniewskim"). To tylko pozornie bez związku, związek jest taki, o ile dobrze rozumiem Szmajdzińskiego, że Gazeta celowo nie nagłaśnia niewygodnych dla prezia taśm aby mu nie utrudniać triumfalnego powrotu do polityki. Słusznie bo deklaracje prezia o potrzebie ratowania państwa przed zawłaszczaniem brzmią pociesznie w zestawieniu z józkowymi przemyśleniami na temat prezia - ojca kapitalizmu politycznego i reszty sitwy co to w dupie miała Polskę, skutkiem czego "gangi kosmopolityczne rozkradły Polskę". Lepiej więc taśm publice przed oczy nie pchać. I na wszelki wypadek nie sprawdzać czy Oleksy aby prawdy nie wysypał. Nie tylko w Gazecie próżno szukać wywiadów z Wiesławem Kaczmarkiem jak to z tym Ruchem było, czy innych prób rzetelnej weryfikacji tego co tam po pijaku Oleksy nachlapał. A nuż się coś potwierdzi, lepiej się skupić na Oleksym, oraz oczywiście Kaczorach bo na pewno maczali palce w tym, że Oleksemu się na zwierzenia się zebrało. A może po prostu nikt nie pyta bo Oleksy nie powiedział nic czego byśmy o SLD nie wiedzieli?

Dziennikarze w ogóle są dyskretni, nie od dziś i nie tylko w sprawie taśmy. Ot, taki fragment, mówi Oleksy: "Bo skąd na przykład się Młody [syn Leszka Millera] wziął przy rozmowie Belki z Wieczerzakiem, co telewizja pokazała. Późna pora, Pałac Pfrezydencki, idzie na spacer nad Wisłę Belka, Wieczerzak i młody Miller. I żaden dziennikarz o to nie zapyta". Oleksy pije do reportażu "Gra o PZU" wyemitowanego w TVN. Faktycznie, żaden dziennikarz nie zapytał o to co młody Miller tam robił. Nigdy nie pytali choć o młodym Millerze mówiło się od dawna, mówił też Adam Michnik "Dlatego ja sobie wciąż stawiam pytanie - postawiłem je kiedyś premierowi Millerowi, kto jaki ma interes, żeby rozpowiadać kłamliwe plotki o jego synu". Był to rok 2003, czyli cztery lata temu. Plotki krążyły a Michnik stawiał pytania. Sobie i Millerowi. Prywatnie. Zamiast posłać któregoś ze swoich dziennikarzy do wytropienia kto, dlaczego i w ogóle co z tym Młodym. Naczelny najpotężniejszej gazety wolał tego nie sprawdzać. Bezpieczniej pytać. Siebie i ojca zainteresowanego. Na temat młodego Millera milczeli wszyscy i milczą nadal bo tego wątku też nikt nie bada, większą sensacją jest wyfiokowana Jola i jej beza sądząc po tym, że Jolę poproszono przynajmniej o komentarz a młodym Millerem pies z kulawą nogą się nie zainteresował. Po wybuchu afery Rywina Janina Paradowska pisała "Sprawa opisana przez "Gazetę" liczy sobie kilka miesięcy życia, w tym także intensywnego życia salonowego. W lecie była sensacją wielu prywatnych rozmów, na wielu spotkaniach o niej dyskutowano, zastanawiając się, kiedy i w jakiej formie wypłynie na powierzchnię życia publicznego". O młodym Millerze też się pewnie rozmawiało i rozmawia na salonach, zastanawiając się kiedy i w jakiej formie wypłynie. Świat medialny się zmienił ale nie aż tak bardzo. Ile jest jeszcze takich tematów o których się rozmawia na salonach ale milczy w gazetach?

A elity na kolanach przed Gudzowatym, na obu taśmach. To jest niepojęte, ten klimat rozmowy Michnika, a teraz Oleksego, z Gudzowatym. Michnik - naczelny najpotężniejszej gazety, Oleksy - były premier i marszałek sejmu a obaj rozmawiają z Gudzowatym jak petenci na audiencji u łaskawego pana. On ich beszta, traktuje wyjątkowo pogardliwie a oni wcinają postawione przez niego frykasy i udają, że tego nie widzą.[/b] Nie rozumiem tego. Nie rozumiałam Michnika przyłączającego się do gnojenia Kublika, nie rozumiem Oleksego radośnie przyjmującego kolejne brutalne kuksańce. Jeśli taśmy Gudzowatego pokazują hierarchię realnej władzy w III RP to nie jest dobrze. Nie rozumiem dlaczego Michnik i Oleksy dawali sobą poniewierać. Ani Michnik, ani tym bardziej Oleksy, nie są moimi idolami ale czułam głębokie zażenowanie tym co pozwolili ze sobą robić bo kim jest Gudzowaty, żeby ich tak traktować? No ale Gudzowaty traktowal ich tak jak traktować się pozwolili.

Gudzowaty gardzi SLD i nie boi się go ani trochę, co jest ciekawe w kontekście jego niegdysiejszych rozważań o "grupie minus pięć". Przed nią czuł respekt. Kontrast między powagą z jaką opowiada o "grupie minus pięć" a lekceważeniem z jakim traktuje SLD świadczy o tym, że nie utożsamia "grupy minus pięć" z SLD tylko stawia ją dużo wyżej, tak wysoko, że sam jest między nimi - niżej niż "grupa" ale wyżej niż SLD. Czuje się co prawda bezradny wobec "grupy minus pięć" ale zarazem dużo mocniejszy od SLD, ich prominentami nie boi się pomiatać. Strach się zastanawiać czym jest "grupa minus pięć". Pewnie dlatego od pamiętnego wywiadu dla Newsweeka nikt nie podjął tematu. Łatwiej pisać o tym, że Kurski ściągnął spodnie, Hojarska nazywała się Hujarska a Tusk jest zazdrosny o córkę.

Ale wraca prezio i wszystko się zmieni. Na początek będzie się musiał trochę pomęczyć z mediami, te gorzej wychowane mogą chcieć go przycisnąć w różnych sprawach, na przykład majątku. Dzisiaj prezio wypiera się willi w Kazimierzu Dolnym, ciekawe bo o tym, że Kwaśniewscy ją kupili pisało się od dawna i nigdy nie dementowali, pisała też o tym prokwaśniewska Gazeta Wyborcza ("W samym sercu Kazimierza galerię o nazwie Suszarnia prowadzi znany malarz Jan Wołek. Przez wiele lat artysta mieszkał w willi, którą właśnie kupili Kwaśniewscy") więc trudno sie będzie z tego wyłgać. Pozostaje liczyć na to, że dziennikarze nie będą zbyt dociekliwi. Jak zwykle.

Byłam naiwna licząc na odważny ruch centroprawicy, nawet nie spróbowała dobić postkomunistów. Po jutrzejszym wejściu Kwaśniewskiego sprawa przyszłej koalicji będzie już chyba przesądzona, wejście Kwaśniewskiego - jeśli to dobrze rozegra i nie wejdzie sam - osłabi Platformę na tyle, że będzie skazana albo na SLD, albo na to co wykombinuje Kwaśniewski.
kataryna.pl
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 20:24, 24 Mar 2007    Temat postu:

Nowa posiadłość państwa Kwaśniewskich!!

Byłej parze prezydenckiej powodzi się nie najgorzej. Nie tak dawno kupili apartament w Wilanowie, w jednej z najdroższych dzielnic Warszawy, a kilka dni temu sfinalizowali zakup domu w Kazimierzu Dolnym. Willa warta jest około 2,5 mln złotych - wylicza "Super Express".


Państwo Kwaśniewscy zażądali, by dotychczasowa 63-letnia właścicielka willi w Kazimierzu Dolnym Maryla Jaworska wyprowadziła się z niej do końca tego tygodnia. "Super Express" zastanawia się czy była para prezydencka planuje spędzić święta wielkanocne w swojej nowej posiadłości.


REKLAMA Czytaj dalej



Trzydziestoletnia willa, choć niezwykle okazała, wymaga dużych inwestycji. Dom jest nieocieplony. Przez ostatnie lata był niedogrzany, więc pierwszą rzeczą, z którą para prezydencka będzie musiała się zmierzyć, jest pozbycie się uporczywego, ostrego zapachu wilgoci. W domu trzeba wymienić dach, przeprowadzić remont łazienek. Odświeżyć go.

Willa prezydencka jest ogromna. Ma ponad 400 metrów. Dom ma dwa poziomy i poddasze, na którym znajduje się jeden pokój. Na parterze jest ogromna jadalnia urządzona meblami wartymi 500 tysięcy złotych. Meble te, jak ustaliła gazeta, zostaną w domu.

Mieszkańcy Kazimierza z nowych sąsiadów bardzo się cieszą. Mówią, że podniesie się prestiż miasteczka, więcej będzie ściągało tu turystów, więc i ceny za kwatery wzrosną, a z wynajmu pokoi żyje duża część tubylców - pisze "Super Express". (PAP)

Więcej: Super Express - Kupili domek za 2 miliony
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:24, 24 Mar 2007    Temat postu:

BRAWO KACZORY !!!

Nowa ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych ma ograniczyć wszechwładzę zarządów spółdzielni.

Batalia o uwłaszczenie i przejrzystość w spółdzielniach mieszkaniowych wkroczyła w decydujący etap. Większość Sejmu popiera korzystną dla spółdzielców nowelizację ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Ale do kontrataku przystępuje spółdzielcza nomenklatura.

Problem zdominowanych przez nomenklaturę spółdzielni mieszkaniowych - swoistych skansenów PRL - ma zostać wreszcie rozwiązany. Korzystna dla członków spółdzielni nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w ubiegłym tygodniu przeszła drugie czytanie w Sejmie i trafiła do komisji. Po niezbędnych poprawkach ustawa zostanie najprawdopodobniej przyjęta przez Sejm ogromną większością głosów. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i pozostałe partie koalicji rządzącej są zdecydowane sfinalizować proces uwłaszczenia spółdzielców i uzdrowić patologiczne stosunki panujące w spółdzielczości mieszkaniowej. Projekt popiera również opozycyjna Platforma Obywatelska. W tej sprawie szły ręka w rękę Gabriela Masłowska z Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego, Lidia Staroń z PO i Łukasz Zbonikowski z PiS. Tylko postkomunistyczny SLD i w mniejszym stopniu PSL bronią dotychczasowego układu.

Straszą i lobbują
Spółdzielcza nomenklatura nie daje jednak za wygraną. Zarządy niektórych spółdzielni mieszkaniowych, widząc, że kończą się czasy traktowania spółdzielców jako li tylko petentów, przystąpiły do kontrataku. Oto np. zarząd spółdzielni "Osiedle Młodych" z Poznania, w porozumieniu z jej radą nadzorczą, wystąpił do wszystkich osób zamieszkałych w budynkach należących do spółdzielni (a więc nie tylko członków!), by połączyli siły... przeciwko ustawie.
"Apelujemy do wszystkich Państwa o wyrażenie sprzeciwu wobec zmian!" - wzywają członkowie zarządu, strasząc spółdzielców, że nowelizacja grozi paraliżem funkcjonowania "Osiedla Młodych". Arsenał wytaczanych przeciwko ustawie zarzutów jest szeroki - od jej rzekomej "niekonstytucyjności", przez "niesprawiedliwość rozwiązań", po groźby, że uderzy spółdzielców po kieszeni. Żaden z zarzutów nie został poparty rzeczowymi argumentami. Ewentualne protesty skołowanych mieszkańców mają być przesłane przez zarząd marszałkom Sejmu i Senatu oraz posłom i senatorom.
"W akcję składania protestów w obronie spółdzielni i jej członków przed szkodliwymi skutkami nowelizacji ustawy włącza się stopniowo coraz więcej spółdzielni na terenie całego kraju" - informuje w odezwie zarząd poznańskiej spółdzielni. Podobne sygnały o odgórnych próbach manipulacji członkami spółdzielni dochodzą także z Olsztyna, ze SM Pojezierze (mafijne stosunki panujące w tej spółdzielni są obecnie przedmiotem postępowania sądowego).
Cóż takiego znajduje się w noweli do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, że spółdzielcza nomenklatura wpadła w popłoch?
Wszyscy członkowie spółdzielni, którzy uzupełnili wkład mieszkaniowy, otrzymają - na podstawie nowelizacji - prawo do przekształcenia prawa spółdzielczego do mieszkania w odrębną własność (wraz z częścią gruntu pod budynkiem). Spółdzielnie nie będą mogły przy tym pobierać haraczu w postaci "różnicy między wartością rynkową mieszkania a kwotą zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego". Przy wyodrębnieniu własności spółdzielcy będą musieli spłacić kwotę umorzonego przez Skarb Państwa kredytu w kwocie odpowiadającej roszczeniu Skarbu Państwa, tj. w nominalnej wysokości (może to być kilkadziesiąt złotych).
- Zarzut, jakoby uwłaszczenie lokatorów miało się odbywać na koszt dawnych nabywców prawa własnościowego do lokalu, jest chybiony - twierdzi posłanka Lidia Staroń (PO). - To budżet kredytował wkład mieszkaniowy, a nie spółdzielnia - dodaje.
Nie jest możliwe umorzenie tej kwoty, jak to miało miejsce choćby pod koniec lat 80., kiedy to powszechnie stosowana praktyka polegała na tym, że członek spółdzielni, który zdecydował się na przekształcenie lokatorskiego mieszkania na własnościowe, spłacał zaciągnięty kredyt na budowę, korzystając z 30-procentowego umorzenia kredytu przez państwo.
- Spółdzielni żadna wyższa kwota się nie należy, ponieważ członek spółdzielni nie może zarabiać na innym członku. Każdy musi pokryć pełne koszty budowy poniesione przez spółdzielnię - podkreśla posłanka PO.
Zniknie z ustawy termin "modernizacja", który dawał zarządom furtkę do pobierania nienależnych opłat dodatkowych przy ustanawianiu odrębnej własności mieszkania. Sprawa ta była przedmiotem wielu sporów sądowych.
Uwłaszczenie zostanie radykalnie przyspieszone. Zarząd będzie miał obowiązek dokonać przekształcenia w ciągu 3 miesięcy od złożenia wniosku, pod karą ograniczenia wolności lub grzywny. To dobra wiadomość dla spółdzielców - dziś niektóre wnioski uwłaszczeniowe czekają na załatwienie do 5 lat. Na sankcje karne narażają się również członkowie zarządu, jeśli odmówią udostępnienia spółdzielcom dokumentów, np. potrzebnych do uwłaszczenia, do sprawdzenia gospodarki finansowej, przychodów spółdzielni etc. Koszty każdej nowej inwestycji spółdzielnia będzie musiała rozliczyć z członkami w ciągu pół roku (dotąd członkowie czekali na rozliczenie nawet kilka lat).

Własność i wpływ na zarząd
Nowela wprowadza również zakaz ustanawiania nowych własnościowych praw do lokalu, co oznacza, że będzie się od razu nabywać mieszkanie w spółdzielni na własność. Wyjątki od tej zasady przewidziane są tylko dla budynków, które zostały wzniesione na gruncie o nieuregulowanym statusie prawnym. Zarządy spółdzielni będą miały obowiązek rozliczać koszty eksploatacji każdej nieruchomości z osobna, co wzmocni kontrolę nad wydatkami eksploatacyjnymi i funduszem remontowym (poprawki przewidują zachowanie możliwości przepływu środków pomiędzy nieruchomościami).
Nowelizacja przywraca też zasadę demokracji bezpośredniej w spółdzielniach. Dotychczasowe zebrania grup członkowskich uzyskają status "cząstkowego walnego zgromadzenia", co oznacza, iż będą one bezpośrednio, a nie przez przedstawicieli, brać udział w wyborze rady nadzorczej spółdzielni i podejmowaniu uchwał.
- To wzmocni demokrację, ale technicznie nic nie zmieni. Walne będzie się odbywało "w grupach". Zapewniam, że nie będzie trzeba wynajmować stadionu - mówi Lidia Staroń, odnosząc się w ten sposób do dezinformacji szerzonej przez niektóre zarządy, jakoby walne zgromadzenie członków - z racji liczebności - miało obradować odtąd na stadionach.
Apele zarządów spółdzielni o sprzeciw wobec nowelizacji ustawy są próbą manipulacji członkami spółdzielni. Dlaczego mieliby oni protestować przeciwko otrzymaniu prawa własności mieszkań za drobną dopłatą, przeciwko zewnętrznej lustracji spółdzielni i uzyskaniu kontroli nad wydatkami zarządu na prąd, wodę, ogrzewanie, remonty?
Nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jest jednym z najbardziej oczekiwanych przez polskie społeczeństwo aktem prawnym, o czym świadczą m.in. liczne listy i e-maile do naszej redakcji. W zasobach spółdzielczych mieszka około 12 mln osób. W obecnym rządzie i Sejmie po raz pierwszy od siedemnastu lat jest wola polityczna, aby problem uwłaszczenia spółdzielców ostatecznie załatwić.
Małgorzata Goss
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:07, 24 Mar 2007    Temat postu:

Powiedz mi Gabree: ty jestes pierdolniety? Jest cos cio ci sie w IV RP
nie podoba? Tez mieszkasz z mama? Lubisz koty? Dobrze zarabiasz?
Czesto ruchasz? (watpie). Kto cie czyta? Czesto cie mama beszta, ze politykujesz zamist po ludzku zyc? Czy chcialbys pracowac jako automatyczna sekretarka Jarka, ew. Lecha? A za ile? 1000 zl?

Wiedz, ze charytatywnie poprukujac psujesz rynek, przez co co bardziej zyciowe automatyczne sekretarki moga zarabiac mniej. Ladnie to tak?
Nie odpowiadaj. Wklej jeszcze cos ladnego.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:41, 24 Mar 2007    Temat postu:

Powiedz mi Łukasz czy jest coś w IV RP co Ci sie podoba??????????
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50 ... 62, 63, 64  Następny
Strona 49 z 64

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin