Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dobre przepisy, Rady Kulinarne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 12:26, 15 Paź 2009    Temat postu:

Kurczaka z papryką i pomidorami zostawię sobie na okres zimowy, teraz ciągną mnie wszystkie sezonowe jarzyny. Ale wypróbowałam zupkę Szimana, grzybowo-kminkową.
Polecam! Bogaty bukiet smaków, w sam raz na zimowe dni. Nawet dla gości, smak jest wystarczająco wykwintny. Jak zwykle, nie zachowałam proporcji. Było więcej grzybów, więcej kminku,mniej masła. Oczywiście, nie zapomniałam o czosnku. Zielona pietruszka jest, moim zdaniem, zbędnym dodatkiem, zakłóca bilans smakowy. Ale spróbowałam i tak. No i, popełniłam na drugi dzień faux pas - rozdrobniłam kartofelki.. Mnie smakowało. Zrobiła się gęstsza, zawiesista.
Dzięki, Sziman. Wprowadzam do jadłospisu. Tak jak i zapiekankę grzybowo-naleśnikową. Zastanawiam się nad jej wariantami, z dużym dodatkiem jarzyn.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 12:48, 15 Paź 2009    Temat postu:

A póki co, chodzą za mną bakłażany.

Podaję przepis - jak zwykle u mnie, nieco uproszczony. Rodzaj "parmigiana z bakłażanów". Proste.

Składniki:
Bakłażan, serek mozzarella, pomidor świeży lub z puszki, zioła suszone - oregano, bazylia, ewentualnie świeża bazylia, oliwa, sól, pieprz.

Bakłażan kroimy w plastry 0,5 cm, bez obierania. Solimy, odstawiamy na sicie na ca 1 godzinę. Płuczemy, odsączamy na ręczniku papierowym.
Obsmażamy na patelni, na niezbyt dużej ilości oliwy, niezbyt długo, aby nie wchłonęły zbyt dużej ilosci tłuszczu. Obsączamy, jeżeli potrzeba.
Naczynie do zapiekania smarujemy oliwą, układamy plastry bakłażana, na nich 0,5 cm plastry mozzarelli, posypujemy obficie ziołami, pokrywamy plastrami pomidora lub pokrojonym z puszki, posypujemy pokrojona świeżą bazylia. Solimy, pieprzymy. Zapiekamy, aż serek roztopi się - nie za długo, aby nie zrobiła się "zupa".

Dobre na zimno i na gorąco. Pachnące. Z czerwonym winem...
Można poprzedniego dnia obsmażyć bakłażany, na drugi dzień tylko zapiec.
Osobiście wolę sos pomidorowy, złamany nieco cukrem, zamiast pomidora, który jest dla mnie za kwaśny. Ale ładniej wygląda!
Fotka poniżej - przed wstawieniem do piekarnika:

[link widoczny dla zalogowanych]


Esprit, pomysł na zapiekanke bez pomidorów podam póżniej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 16:13, 15 Paź 2009    Temat postu:

Cieszę się, że zupka smakowała. Odnośnie proporcji to jak gdzieś pisałem ja również nie odmierzam ich po aptekarsku.

Bakłażany jadam niemalże w ten sam sposób, który podałaś, podobnie przyrządzam cukinię. W sezonie lubię czasami robić sałatkę z pieczonych na grillu warzyw. Przepisu podawać nie będę, bo w zasadzie nie istnieje, dośc powiedzieć, że piekę bakłażany cuknię, papryki czasem małe pomidorki, dodaje do tego co mi tam wena twórcza podpowie. Sosik do sałatki również zależy od tego co mam i od mojego kaprycha. A i tak jakbm jej nieprzyrządził wszystkim smakuje.

Zaperezentuję jeden z obiecanych przepisów na zamienniki ziemników:

Czekie knedle: 3 szklanki mąki pszennej mieszamy z rozbełtanym jajkiem, szklanką wody sodowej, szczyptą soli, pół lyżeczki proszku do pieczenia, łyżką oleju (albo -lepiej sklarowanego masła). Całość wyrabiamy na ciasto (powinno odchodzić od ścian naczynia i nie kleić się do rąk, wrazie czego należy dodać trochę mąki). Ciasto odstawiamy na godzinę, posypane z wierzchu mąką. Następnie wyciągamy je na stolnicę i formujemy z niego wałek, który gotujemy w osolonej wrzącej wodzie w największym posiadanym garnku (ciasto podczas gotowania zwiekszy swoją objętość o ok. 100%). Gotujemy je ok. 30-40min. w połowie gotowania przewracamy na drugą stronę. Ugotowanego knedla odstawiamy na ok. 10-15min do ostygnięcia, a następnie kroimy w kromeczki. Podajemy ze wszelkimi sosami (najlepiej takimi zawiesistymi, śmietanowymi, pieczeniowymi). Spotyka się czasami przepisy każące dodawać do ciasta bułeczkowe grzanki (smażone na masełku) jeślibyście mieli zamiar to zrobić to pamietajcie, że ciasto wtedy należy formować w taki sposób aby wszystkie grzanki zamknąć w środku wałka, bo jeśli zostana na wierzchu niechybnie namokną, rozgotują się, tworząc mało apetyczną galaretowatą breję. Ja robię bez grzenek (bo z grzankami nigdy mi nie wyszło).

I jeszcze jedna propozycja na kurczaka do powyższych knedliczków. Kurczaka na ten sposób nazywam po bosmańsku ale przepis jest czeski. Porcje kurczaka solimy i pieprzymy, odstawiamy. W garnku na maśl przesmażamy 2-3 cebule pokrojone w półkrążki. Do przesmażonej cebuli dodajemy kurczaka i podlewamy ok. 1,5 szklanki wody. Całość dusimy do miękkości kurczaka. Następnie kurczaka wyciągamy a do sosu dodajemy 2-3 bułezki pszenne uprzednio namoczone w 2/3 butelki piwa (u mnie bosman - więc kurczak po bosmańsku). Całość dusimy aż bułki całkowicie się rozpadną w sosie. Taki sosik przecieramy dla całkowitej gładkości i jednolitości przez sitko po czym wkładamy do niego kurczaka sypiemy garść rodzynek i całość dusimy przez jeszcze 10-15 min. Ja rodzynki daje wcześniej razem z bułką, bo moi domownicy nie lubia jak im sie plączą w sosie (zostają więc na sitku). Dobrze makuje też z ryżem. Smacznego.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 11:51, 19 Paź 2009    Temat postu:

Ciekawe te knedliczki.. mam długi garnek na faszerowana rybę, której już dawno nie robię, akurat powinien się przydać.

Sziman, jak widzę, dopracowujesz, cyzelujesz przepisy. Zabawą i przyjemnością jest chyba dla Ciebie sam proces tworzenia kompozycji kulinarnej.
U mnie inaczej. Interesuje mnie głównie rezultat, proces "tworzenia" najchętniej bym pominęła!
Dlatego wszelkie przepisy upraszczam, a skoro rodzina i znajomi zadowoleni...
Również, uważam, że w procesie gotowania najważniejsza jest umiejętność dobrania, zbilansowania smakowego potrawy - najczęściej wrodzona, rozwijana tylko dalej na podstawie doświadczenia.

Zapiekanka bez pomidorów...

Najprostsze i najpopularniejsze to zapiekanki na bazie ziemniaków, przesmażonej cebuli, i - czegoś jeszcze. Kiełbasa, boczek, smażone filety rybne, smażone lub duszone mięso - wołowina, wieprzowina, drób. Nawet gotowane jajka. Zapiekankę tą wzbogaca dodatek usmażonych pieczarek, lub ugotowanych i pokrojonych w paseczki suszonych grzybków. Sól, pieprz, oczywiście.
Składniki układa się warstwami w natłuszczonej formie, pierwszą i ostatnią są zawsze ziemniaki. Aby zapiekanka nie była sucha, zalewa się ją śmietaną z wywarem grzybowym lub bulionem. Można posypać żółtym serem, chociaż to mi akurat do tego typu zapiekanek nie bardzo pasuje.
I do pieca.

Nie mogę, dla porządku, nie przywołać także zapiekanki Szimana z naleśników, świeżych grzybów i mielonego mięsa... Nie spotkałam osoby, której by nie smakowała.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 1:48, 26 Paź 2009    Temat postu:

Knedlik czeski - klapa... Za rzadki, więc niezbyt dobrze się uformował, mimo że dogniotłam mąki, a poza tym, nie wyrósł. Przypominał wielką kluskę kładzioną! Mr. Green
Ale i tak się zjadł, z mięsem i sosem, jako taka kluska maxi.... Ya winkles
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 17:14, 24 Gru 2009    Temat postu:

O rade kulinarna prosze, bo jest tak: ok 1,5 kg najpiekniejszej wolowinki jaka widzialy moje niedoswiadczone kucharskie oczy. Tzn. bajecznie czerwona, bez sladu tluszczu, ze szpanerska flaga argentyny na opakowaniu. Pokrojona jest w plastry ok. 2-3cm. jakby na steki, ale bardziej mi to wyglada na jakas delikatniusienka poledwice. Nie powiem, bo sie kompletnie nie znam na krowach. W kazdym razie ewidentnie mamy tu do czynienia ze szlachetna wolowina, co by tez sugerowala sama cena. Coz... prosilem, zeby kupilo na rosol, bo chcialem ugotowac, przemielic, zrobic nadziewane krokiety plus czerwony barszczyk, a przynioslo takie cus. Dzisiaj dzien bez miesa, ale jutro trzeba bedzie cos z tym zrobic. Wiec co byscie z tego upichcili majac tylko takie skape info jakie Wam podalem? Lodowka u mnie pelna warzyw i innych roznosci, w zielniku jest wlasciwie wszystko, przeczuwam ze przydaloby sie jakies dobre czerwone winko, ale tego nie mam i do jutra juz nie kupie. Z gory dziekuje za sugestie, albo jakies linki do trafionych przepisow.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 17:17, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Incognita
Moderator


Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 3568
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:54, 24 Gru 2009    Temat postu:

Ja bym zrobiła rolady, albo Strogonowa...
Rolady proste...rozbijasz plastry tłuczkiem, ja nacieram przyprawami do mięs knorra i sosem sojowym, daję dużo czosnku i zostawiam w lodówce na kilka godzin...
Póżniej rozkładam i wkładam nadzienie do środka...
jeśli tak lubisz warzywka to możesz dać ogórka kiszonego, paprykę surową, kawałek cebuli w piórkach( już przyprawionej do smaku) jeśli masz boczek albo karkówkę np to polecam również, bo roladka będzie w środku bardziej soczysta, słupek albo plaster tego mięska,następnie zwijasz, zabezpieczasz wykałaczkami, (można też nitką najlepiej nylonową czerwoną lub żółtą, żeby jej później nie zjeść jesli sie zapomni odwinąć przed podaniem) i do naczynia żaroodpornego.
Ja daję na wierzch kostkę wołową knorra...tak lubię, potem sos jest smakowity...
Do rozgrzanego piekarnika 180-200 stopni na tyle czasu ile masz mięska, tzn jesli kilo to godzinę itp...
Jeśli po uduszeniu zostawisz w naczyniu do wystygnięcia to wciągnie trochę wytrąconego sosu i będzie bardziej soczyste, jesli wyciągniesz gorące to pozostały sos możesz wykorzystać, dodać odrobinę wymieszanej mąki przennej i ziemniaczanej (po łyżeczce) rozpuszczonej w połowie szklanki wody i w czasie gotowania zalać tą mieszanką, doprawić do smaku jesli potrzeba i polać rolady przed podaniem...pycha.

Strogonowa lubie robić i jeść po swojemu... a niech tam..
Kroję wołowinkę w słupki, paski takie centymetrowe, długości jaka wyjdzie, zwykle takie 5 cm, daję czosnek w plasterkach , dużo daję, pieczarki w ćwiarteczkach, cebula w piórkach, papryka kolorowa.
Mięso wkładam również do naczynia żaroodpornego bo nie mam siły stać tyle czasu pilnując patelni, jako, że mięsko jest pokrojone nie wymaga tak długiego czasu, chociaż wczoraj siedziało ponad 2,5 godziny, ale na spółkę z pieczenią...
czas trzeba sprawdzać, kiedy zacznie się robić miękkie dorzucam, pieczarki, po pół godzinie wszystkie inne warzywka i duszę jeszcze około 15 minut...
i dorzucam nieśmiertelną kostkę wołową knorra Mr. Green
Nie dodaję pomidorów ( bo nie lubię, ale można) czasem zatrzepkę taką jak do sosu i podaje do frytek, ziemniaków, sałatek np. ryżowej i warzywnej...
Życzę smacznego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 0:32, 25 Gru 2009    Temat postu:

Błagam, tylko dzisiaj nic o jedzeniu! Przeczytam jutro.. albo pojutrze.. A na Nowy Rok będzie jak znalazł!
Dancing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 20:43, 26 Gru 2009    Temat postu:

No i pewnie spóźniłem się...

Ale niech tam na później będzie. Po pierwsze proszę moderatora o usunięcie wpisu incognity - traktowanie argentyńskiej wołowiny jakimiś knorami albo innymi tego typu świństwami powinno być karalne. W ogóle jak czytam, że ktoś chce przyrządzać "rolady" z wołowiny jaką opisuje bujany (po mojemu ligawa, polędwica albo udziec) to nóż mi się w kieszeni otwiera. Argentyńska wołowina, którą raz w życiu miałem przyjemność spożyć, jest gatunkiem mięsa samym w sobie. To co miałeś bujany (jeśli nie zmarnowałeś tego na sposób proponowany przez incę) można było spożyć jedynie na dwa sposoby:
1. Na surowo - czyli tatar z siekaną cebulą, pieprzem, solą, oliwą, wodą źródlaną i kolendrą pod dobrą wódkę;
2. Jako steki pieczone ruszcie (doprawione jak lubisz). Przy czym steki krojone winny być grubo i piec się na małym ogniu przez kilka godzin (wcześniej roztłuczone delikatnie odwrotną stroną noża).

Sorki inca, ale knor do argentyńskiej wołowiny.... brrrr.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 21:41, 26 Gru 2009    Temat postu:

Witam, dziekuje Inka, dziekuje sziman. Oczywiscie, ze zepsulem. Nie powinienem relacjonowac, bo tu nie miejsce na antyprzepisy, ale niech bedzie moze ku przestrodze, a mnie nie wstyd przyznawac sie, bo czlowiek przeciez wszystkich rozumow nie zjadl. No wiec popelnilem zbrodnie na tym miesku traktujac je patelnia i olejem. Troszenieczke je wczesniej ubilem mlotkiem. Konalo wyñacznie w ascetycznym pyle swiezo zmielonego pieprzu, nie dawalem niczego wiecej, sola sypnelem w koncowej fazie smazenia. Rzecz jasna steki wyszly mi z deka twarde, taka prawda, ale na swoja obrone powiem, ze w sumie i tak byly smaczne. Dodatki, jak mysle, nieco podniosly walory calego dania. Pokroilem rozne warzywa typu cukinia, kalafior, brukselka, pieczarki cebula, papryka, pomidory, cykoria i ...nie pamietam co tam jeszcze...aha... i kalafior. Bez zadnego kombinowania z nimi wrzucilem na blache do piecyka (nie mam tu grila) Oddzielnie na malym ogniu podgotowalem oliwe rozpuszczajac w niej obfita ilosc posiekanego czosnku i anchois. (wg. telewizora polnocni Wlosi maczaja w takim czyms owe warzywa zanim wrzuca do paszczy), no i zapieklem ziemniaczki, do tego jeszcze dip czosnkowy. Aha... i dla prostackiej ¨urody¨ nakrycia stolu i nieco poprawienia humoru postawilem 5 litrowa puche Hainekena. W sumie wszystko wyszlo zjadliwie. Obiadek przebiegal w akompaniamencie mlaskania, merdania uszami i ogolnej wesolosci. A przeciez o to w tym wszystkich najwiecej chodzi. Nastepnym razem jednak zrobie tatara.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 22:23, 26 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Incognita
Moderator


Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 3568
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:41, 27 Gru 2009    Temat postu:

sziman napisał:
Po pierwsze proszę moderatora o usunięcie wpisu incognity

przykro mi nie widzę uzasadnionego powodu...
Inca.
Mr. Green


sziman napisał:
Sorki inca, ale knor do argentyńskiej wołowiny.... brrrr.

nic nie szkodzi...
kocham kosteczki wołowe knorra... Heart
napisałam co ja bym zrobiła, nie musi się to wszystkim podobać...moim domownikom smakowało , pożarli cały wkład gęsiarki na raz...u mnie się liczy nie to, co jest wykwintne i odpowiednie tylko smaczne, gotuję dla rodziny, nie na pański stół...

Tatara ...nie przyszło mi do głowy bo mój Luxus tatara nie jada, a ja dzieci też nie faszeruję surowizną, ale sama chętnie bym zjadła...dzięki Sziman za przypomnienie... Ok!

Bujany... ech , marudzisz smakowicie się czyta, więc pewnie było smaczne, ale chciałabym wiedzieć jak długo trzymałeś to mięso na patelni? szczerze mówiąc pewnie bym się nie odwaźyła na takie rozwiązanie właśnie z obawy o tę twardość...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 14:14, 04 Sty 2010    Temat postu:

Niedawno kupiłam broszurkę "Smakowitości na święta i karnawał", gdzie napisano:
„Jakość steku wołowego zależy w głownej mierze od mięsa. Niewątpliwie najlepszym jest polędwica wołowa. Jeśli możemy sobie na nią pozwolić, świąteczny obiad będzie udany niemal niezależnie od naszych umiejętności, bo jest smaczna w każdej postaci (oczywiście z tą opinią nie zgodzi się żaden kucharz!). Plastra polędwicy nie trzeba rozbijać tłuczkiem, jest tak delikatna, że można go uformować ręką. Inne mięsa nadające się na steki, takie jak pierwsza zrazowa czy rostbef, wymagają nieco większej pracy i zwykle trzeba je trochę pobić (ale nie rozbić!). Lepiej ponadto udają się cieńsze.
Niezależnie jednak, z jakiego mięsa smażymy stek, musimy pamiętać o paru zasadach:
Po pierwsze - wołowiny nie soli się przed smażeniem.
Po drugie - od chudego lepsze jest mięso poprzerastane tłuszczem.
Po trzecie - smażone jednoczesnie steki powinny być mniej więcej tej samej grubości.
Po czwarte - tłuszcz musi być dostatecznie gorący, a mięsa na patelni niezbyt dużo, bo inaczej puści sok.
Po piąte - mięso będzie smaczniejsze, gdy przed smażeniem zanurzymy je w oliwie, a po smażeniu damy mu chwilę "odpocząć" zanurzając w maśle.
Po szóste - stek jest najlepszy wtedy, gdy w środku jest jasnoróżowy i dotyczy to szczególnie gorszych gatunków mięsa, które wysmażone mogą być po prostu twarde.

Osiągnięcie tego to chyba największa trudność w przygotowaniu steku. W rzeczywistości rzecz jest jednak prosta. Krótko obsmażamy mięso na silnie rozgrzanym tłuszczu, przewracamy na drugą stronę i czekamy, aż na powierzchni pojawi się krew.”


Zbrojna w te informacje oraz "wiedzę od Makłowicza" odważyłam się przed świętami na kupno kawałka polskiej wołowiny z przeznaczeniem na steki. Nie było kiedy zrobić, "poszła" dopiero na wczorajszy, niedzielny obiad. Właściwie oddałam ją w ręce mojego małżonka, ale już podczas wybierania w sklepie wspólnie uradziliśmy, że zrobimy steki. Wybraliśmy najładniejsze 70 dkg przedniej krzyżowej (hmmm... nie było nic ładniejszego), jakie było w sklepie w tym przedświątecznym zamieszaniu.
Wiedzieliśmy, że steki smaży się krótko (o ruszcie nie wiem nic, więc...), ale pierwsze słyszę - "kilka godzin". Na zdrowy rozum to chyba przesada, zwłaszcza, że miała to być najlepsza wołowinka.... chyba byłaby jak podeszwa. Rolady owszem, wymagają dłuższego przyrządzania... Lubię rolady, moja mama często robiła, ale sama jestem zbyt leniwa, wolę proste przepisy, które trudniej zepsuć. Taki schab pieczony, żeby nie był suchy, to już wyzwanie...

Tak więc mięso pokrojone na grube 4 plastry, nieprzyprawione niczym poszły na rozgrzaną oliwę z oliwek, po niedługim czasie (nie wiem ile minut, ja zajęłam się resztą), po podsmażeniu z obu stron -tak, że po wyłożeniu na półmisek wypływał krwisty soczek- były gotowe. Nikt ich nie zbijał ani tłuczkiem, ani kantem noża. Ale powiem, że mięso na talerzu było smaczne, i wcale nie było twarde. Jedyny eksperyment, na jaki sobie pozwoliliśmy to posypanie pod koniec jednego steku przyprawą "grill ziołowy" Kamisa (lubię, więc był mój). Reszta była solona i oprószona pieprzem na półmisku.

Do tego ziemniaki, sałata w sosie winegret z czosnkiem i dip z rokpolem (z innej broszurki)
(gęsta śmietana + jogurt naturalny + rozgnieciony ser pleśniowy -nie trzeba już solić, chyba, że ktoś chce- i pieprz: rozmieszać na gładką masę; ilość składników zależy od smaku i konsystencji, jaką chcemy osiągnąć, ja dobieram na oko)

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 16:16, 05 Sty 2010    Temat postu:

no prosze jakie to rozne przepisy. mnie tez cos sie nie do konca chcialo wierzyc, ze steki wymagaja az 2 godz grillowania. Ale tak sie pewnie robi
te argentynskie
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 22:08, 05 Sty 2010    Temat postu:

Ekhe.. ekhmmm... tego.... Kucharz został przesłuchany "na okoliczność" i zeznał, że:
- mięso po pokrojeniu zostało jednak lekko zbite kantem dużego noża (musi zeszłam wonczas do piwniczki po cebulę)
- następnie zamoczone w oliwie i leżało w tej misce kilka minut
- a kiedy patelnia się mocno nagrzała to z tą oliwą z miski mięso wylądowało na ogniu
- po osiągnięciu odpowiedniego stanu usmażenia (krótko) - obrócone na drugą stronę, gdzie czekało do owego momentu pojawienia się krwi.

I już. A ten kawałek, który smażył się troszeczkę za długo był naprawdę twardszy. I steki nie były cienkie (70:4...)


Z grilla mam doświadczenie tylko z karkówką, wcześniej jednak ją marynujemy (znów "nieszczęsny" Kamis), czasem "czeka" nawet 2 dni. Wówczas smaży się niedługo, aczkolwiek zdecydowanie dłużej niż ta wołowina




P.S. Coś Ty.... ta argentyńska to najlepsiejsza jest i jak masełko.... rasy jakieś inne, szpecyjalne... Potentat czy coś.... Chyba, że to tylko kłamliwa propaganda. Sukcesu Ya winkles
Osobiście nie jadłam. Naczytałam się tylko... No


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 22:12, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 23:48, 05 Sty 2010    Temat postu:

A ja smazylem po 15 minut z jednej strony. Nic dziwnego, ze twarde byly.
Wyglada na to, ze chyba juz wiem jak dobrze smazyc steki (czuje czacze) :)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 21, 22, 23  Następny
Strona 22 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin