POLITYKA 2o

Gość

Nie, żadna decyzja, Tonatiuh, poczekaj!
Generalnie, na wczoraj nie będzie lepszej wiadomości,niż o BL, a w szczegółach, to sama nie uciągnę....
I tak np dzisiaj to mogłabym napisać, jak się zachowywały moje Małe na mszy o 11-tej, co, myślę, dla wielu z Was byłoby wstępem do zaoferowania mi mohairowego kapelusza /nie noszę kapeluszy, jestem za wysoka/.
I co za chwilę będzie na obiad.

Nawet "Śniadania z radiem Z" nie udało mi się posłuchać, bo pies wył na spacer. Ciekawe, w innych rodzinach to panowie wychodzą z psami. No cóż, jak sobie wychowasz, tak masz. Zawsze mi było szybciej zrobić sama, niż się dopraszać.

I to wszystko też jest jakąś wiadomością dnia, a na Hyde Parku, to obleci.

Jaga
:?b

Gość

tylko co to kogo obchodzi.

Gość

Któż to wie?

Gość

Wczoraj, w dniu odnalezienia BL była inna ciekawa wiadomośc:

Gość

Przecież wiesz że wiatr wieje z tamtej strony , żadna , watpliwa przyjemność.

Gość

Niezależny, czuję że temat powrócił, zastanawiam się tylko, czy Roman Giertych i jego formacja są ciągle na tyle interesujące, żeby poświęcić im odzielny temat. Mam również trochę litości dla moderatora na Polityce, bo, jak pamiętam. ten temat zwabiał liczne rzesze wędrowców z cyber-przestrzeni. Sytuacja jednak trochę się zmieniła w ostatnim okresie, i być może taki topik byłby probieżem popularności tego polityka, a także analizą szans jego partii, weryfikowaną na codzień przez rzeczywistość.
Jednak jeszcze trochę pomyślę.

Jaga :?b

Gość

Ja się Jago tak szybko nie załamuję, ale sygnał sprzęzenia zwrotnego daje mi informację ,z lada moment mogę "wejść w buty które już zostawiłem". A wtedy? Ale ciągle liczę na "kumpla z.....Mysiej", On mnie może uratować. Czyżbym znowu musiał się przebierać i wędrować do telewizji?

Gość

Ekor, mam nadzieję, ze nawet ten najcięższy rodzaj butów nie pozwoli Ci się z nami definitywnie rozstać. Chociaż tak to jest, coś się zaczyna, coś się kończy, znów sie zaczyna...W każdym razie, to forum jest wynikiem osobowości nas wszystkich, nie jest nas tak wielu, i brak jednego chociażby z nas, ten charakter zmienia. Tak jak teraz z Bujanym.
A poza tym, daj nam jakoś znać, bo zaczynam za dużo czasu spędzać przed telewizorem....

Jaga :?b

Gość

13-ty grudnia, 24 rocznica wprowadzenia stanu wojennego.

Ogłoszone dzisiaj wyniki ankiety, co Polacy pamiętają i jakie jest ich przekonanie odnośnie konieczności wprowadzenia tego stanu, są porażające. Równoczesnie, stanowia przyczynek do rozważań odnośnie konieczności rozliczeń z różnymi sprawami w historii Polski. Czy dla dobra nas wszystkich, dla budowania w przód bez obciążen, wszystkimi siłami, należy jeszcze raz postawić tę grubą czarna kreskę, tym razem definitywną, czy dla dobra prawdy historycznej, która może objawić swoje działanie w nieoczekiwanym momencie w przyszłości, rozliczać i dekomunizować do ostatka? Tą myśl mi poddało kursujące ostatnio na Zachodzie określenie "polskie obozy koncentracyjne".

13 grudnia 1981 roku naszykowałam sobie śniadanie i włączyłam "60 minut na godzinę". Nie było. W telewizji też nic. Radosny skok serca: "nasi" przejęli wladzę! Po chwili ukazał się Jaruzelski.
Panika: jesteśmy rozdzieleni, ja z synem na Nowym Targówku, mąż - po drugiej stronie Wisły, 20 km dalej, wykańcza nasze mieszkanie na Ursynowie.... Nic nie chodzi, przerażona wizją jak z Powstania Warszawskiego, rozdzieleni - my tu, on tam - łapię syna i pędzimy na piechotę na ten Ursynów! Zimny wiatr nad Wisłą, ośnieżony krajobraz, nierealna wizja Warszawy, cięzki sprzęt wojskowy, żołnierze, nie pamietam, czy już wtedy koksowniki....Ktoś nas kawałek podwiózł...Kiedy już zaczynam się trochę orientować w otaczajacej rzeczywistosci, konstatacja: jestem wolna...Póżniej: nikt z Komitetu naszego CHZ nie został uwięziony...I gorzkie, upokarzające rozmyślania, dlaczego....

Czhciałabym Was sprowokować do garści Waszych własnych wspomnień.

Jaga
:?b

Gość

Jago , masz rację trudno by mi było odejść z forum , zwłaszcza że Weles gdzieś się zapodział. Nie zwykłym dezerterować , to wbrew naturze. Nawet gdy pisałem o życiu jako absurdalnej formie ezystencjalizmu. To wszystko zależy z jakiej perspektywy czasu patrzy się na życie. Nadzieja winna umrzeć ostatnia. Tak, nie zostawię naszego forum , niebawem znowu sie odezwę . Zbieram materiały aby temat zaprezentować kompleksowo, z uwagi na techniczne sieciowe problemy , dzień , dwa. Muszę pomysleć, czym to zaskoczyć Panesza. Czarnej dziury chyba sie nie boi , neutrino zapewne ignoruje.Ale może po tych okolicznościowych obrzędach. A tak na dobra sprawę to Panesz napewno jest dobrze zorientowany z uwagi bliskość. Ile to cm ma obcas buta na obstalunek naszego prezydenta elekta. Ja uważam że samo pojęcie urząd najwyższy winno wystarczyc.
Pozdrawiam.

Gość

Zeby Cię nie zachęcać do przedłużania nieobecności nie powinnam chyba mówić, że Weles też ma się zjawić, jak już swoje sprawy ogarnie, ale nie wiem, kiedy. Młoda też sie gdzieś zapadła, a tak lubiłam, jak kiedyś leczyła swoje zadrapania u Welesa.....Rzecz w tym, ze każdy z Was wnosi do forum zupełnie coś innego, to się nie daje zastąpić.

Jezeli o mnie chodzi, to projektuję samowolne oddalenie po swiętach, az do Nowego Roku. Bierzemy nasze Małe pod pachę, plus jeszcze coś zaprzyjażnionego, i spędzamy Sylwestra w naszej Dziupli pod Tucholą.
Ponieważ jednak mam wieloletni nawyk dyscypliny, to założę w Naszym Forum nowy temat: Lista Obecności, i zapoczątkuję go swoim wpisem. Nie przypuszczam co prawda, żeby mój brak wywołał taka reakcję jak przy Bujanym, ale porządek musi być.

Pozdrowienia. Jaga :?b

Gość

Mysia...Spędziłam kilka lat na Mysiej, tuż po mojej 40-tce. Podła dziura, ale wspaniali ludzie, miłe wspomnienia. Początek tego, czym jestem dzisiaj. Początek Torunia.

Jaga :?b

Gość

No to mnie masz.
13.12.81 (niedziela, ok 9.00) - pamiętna data - pierwszy raz i po raz ostani raz oddaliłem się samowolnie od trzymiesięcznej żony wracając dosy późno. (Takie czasy - we łbie jeszcze młodośc!) Ponieważ była prohibicja, zaczęło się od czegoś, a potem piło się dalej co się napotkało. Wróciłem. Pamiętam też śladowo wymówki żony, że mało, że zostawiłem ją samą, to radio nie grało i telewizor, itd.... Chociaż cały dzień ludzie coś mi nagabywali o jakimś stanie, to dopiero na następny dzień w poniedziałek w pracy dowiedziałem się, co naprawdę stało w niedzielę.
A cały stan wojenny niczym się nie wyróżniał. Jeszcze na święta ludzie, w tym ja, rzucili się po zezwolenia na wyjazd z miejsca zamieszkania na święta. A później nawet to się olewało. Chyba, że wyjeżdżało się gdzieś dalej! Żadnej dodatkowej milicji, ORMO, ZOMO czy wojska nie było! Gdzieś o jakichś kontrolach się słyszało. A życie było jak zwykle. Wszystkiego brakowało, kartki, kolejki itd.
Tak że tą datę z żoną pamiętamy! Ale że jestem a'la Franek Dolas, to do tego sie nie poczuwam!!!!!!! Mr. Green

Gość

Hihi... Ekor... jestem. Ja tylko tak chwilowo. Niebawem będę gęściej. Dezercja jest mi również obca.

Pozdro dla wszystkich... Partyman