Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przekonać Zachód do islamu
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bl
Gość





PostWysłany: Czw 6:58, 22 Cze 2006    Temat postu: Przekonać Zachód do islamu

(za Rzeczpospolitą)

W Europie zyskuje na sile antyislamski "prawicowy ekstremizm", a w zachodnich mediach szerzy się "islamofobia" - takie są główne tezy przygotowywanej uchwały szefów dyplomacji państw Organizacji Konferencji Islamskiej, obradujących w Baku.

Do Pałacu Gyulistan przybyli reprezentanci 51 z 57 państw członkowskich, w tym 33 ministrów spraw zagranicznych. Niektóre delegacje miały kłopoty z dotarciem. Jak pisał ITAR-TASS, bilety dla Somalijczyków sfinansował Azerbejdżan oraz Turcja. Głównymi tematami obrad miały być bezpieczeństwo regionalne i udział muzułmanów w walce z globalnym terroryzmem. Jednak uczestnicy obrad skupili się przede wszystkim na zwalczaniu prawdziwych lub rzekomych zagrożeń dla islamu, płynących z Europy i Ameryki.

Bardzo ostro wypowiadał się szef irańskiej dyplomacji Manuszehr Mottaki. Jego zdaniem zachodnia prasa podjęła "systematyczne wysiłki w celu obrażania świętości islamskich". Wtórowali mu inni ministrowie. Chodziło oczywiście o karykatury Mahometa w europejskiej prasie, ale nie tylko. Zdaniem Mottakiego, media celowo przedstawiają muzułmanów jako osoby agresywne i popierające terroryzm.

Co miałoby być tego przyczyną? Sekretarz generalny Organizacji Konferencji Islamskiej Ekmeleddin Ihsanoglu wyjaśnił: "patologiczny strach" przed islamem, wywołany przez "totalną nieznajomość islamu i jego nauk".

Zdaniem Ihsanoglu jest jednak na to rada. Państwa muzułmańskie powinny przyjąć nową strategię medialną, by naświetlić "prawdziwy wizerunek islamu". W szczególności należy spowodować, by do społeczeństw Zachodu trafiały proislamskie programy telewizyjne. Potrzebny jest też stały dialog muzułmanów z partiami politycznymi
oraz organizacjami społecznymi.

Uczestnicy spotkania w Baku nawoływali też do wyraźniejszego określenia definicji terrorysty, gdyż ich zdaniem od ataków z 11 września 2001 roku na Zachodzie czasami nie odróżnia się terrorystów od "bojowników za wolność".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:31, 22 Cze 2006    Temat postu:

Proste pytanie - Co z tym zrobić ?Kto ma do tego ustosunkować się? , Podnieść rękawicę , czy zignorować temat?. To są wykładniki naszej siły, tak uważam.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 19:10, 26 Cze 2006    Temat postu:

Zachód rozpętał nagonkę na Islam, ponieważ – pech chciał – w dużej części terytoria państw islamskich bogate są w ropę. A oprócz tego z powodów gospodarczych: rynki zbytu, obszary dla inwestycji. Zachód prowadzi względem krajów Islamskich wielką ekspansję. Operację zakrojoną na ogromną skalę i mając na względzie perspektywę przyszłości bliskiej i jak najdalszej. Wszelkimi możliwymi sposobami, od dyplomacji po agresję, Zachód usiłuje skruszyć narody islamskie. Wymusić konkretne ustępstwa. Opinia, iż muzułmanie to terroryści, nie jest niczym innym jak tylko szantażem. Presją mającą spowodować ustępstwa.

Wielką przeszkodą dla Zachodu jest wiara islamska, ponieważ jednoczy ona tamte społeczeństwa i czyni je silnymi. Stanowi ich moralną zbroję i utrzymuje ich wysokie morale.

Think
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz
Gość





PostWysłany: Pon 20:39, 26 Cze 2006    Temat postu:

Islam - religia czy terroryzm ?

Bez rozumienia i rozróżnienia tych dwóch pojęć - religia i terroryzm , islam i fundamentalizm nie można zrozumieć wydarzeń mających miejsce na świecie. Na pytanie w tytule odpowiadam stanowczo , że nie należy mieszać tych dwóch pojęć. Najpierw więc należy ustalić pojęcia, rozróżnić je, a dopiero potem zacząć wnioskować.W tym konflikcie najistotniejsze jest ustalenie granic między religią , a polityką.

Założenie każdej religii nie aprobuje zła, zabijania w myśl dogmatów religii. Religia użyta jako broń do walki przeciwko innym ludziom, obyczajom jest godna potępienia. Nam Polakom nie potrzeba udowadniać , że wiara pozwala przetrwać trudne chwile.

Każde złe rozumienie Pism jest szkodliwe nie tylko dla danej osoby, ale także dla ludzi wokół. Nie wszyscy ludzie muszą podporządkowywać się różnym zwyczajom, wychowują się przecież w różnych kulturach, środowiskach i nie można oczekiwać, aby inni ludzie zachowywali się np. wg tylko Koranu.
Zła interpretacja prowadzi do konfliktów i służy jako argumentacja do zwalczania ludzi o odmiennych poglądach.

Islam był od wieków postrzegany przez Europejczyków jako zagrożenie. Islam uznaje jedynego Boga, ale odrzuca doktrynę o Trójcy Świętej, uznaje Chrystusa jako jednego z proroków, ale neguje jego boskość, uznaje Biblię jako Słowo Boże, ale na pierwszym miejscu stawia Księgę, która swoją treścią w znacznej mierze zaprzecza naukom Pisma Świętego.

Środki masowego przekazu, dzięki codziennym niemal doniesieniom o okrutnych wydarzeniach, jakie wstrząsają światem muzułmańskim (i nie tylko zresztą muzułmańskim, bo napięcia bulwersujące społeczeństwa islamu znajdują bezpośredni oddźwięk w innych częściach świata), od jakiegoś już czasu przyswoiły nam wiele słów zaczerpniętych z języka teologii muzułmańskiej. I dlatego nawet w takich krajach jak Polska, gdzie islam jest niemal nieznany, przeciętny czytelnik osłuchał się z egzotycznymi terminami, jak np. szari’a, fatwa, dżihad, których najczęściej nie rozumie, ale automatycznie kojarzy z poczuciem ogólnego zagrożenia.

Ta przedziwna mieszanka walki politycznej i przekonań religijnych, w które uwikłani są na przemian egipscy Bracia Muzułmańscy, palestyńscy fedaini, irańscy mudżahedini, libańscy hezbollahowie, algierska GIA i afgańscy talibowie, nie przynosi chluby światu muzułmańskiemu.

W świętej księdze Koranu mówi się wiele o miłosiernym Bogu , podczas gdy jego wyznawcy zdają się zdecydowanie woleć okrucieństwo. Przez takie właśnie postępowanie wielu „ludziom Zachodu” utarło się przekonanie, że Arab czy muzułmanin (bo te dwa pojęcia dla wielu wymienne, chociaż istnieją także niearabscy muzułmanie i arabscy chrześcijanie, o których najczęściej się zapomina) jest niebezpiecznym terrorystą. Trzeba więc postawić sobie pytanie, jak to się stało, że islam i muzułmanie utożsamiają się nam z przemocą , a rozkochanym w poezji Arabom przykleiliśmy etykietki dzikich terrorystów?

Państwa wyznaniowe to jest pierwsze co powinno zniknąć z mapy świata.Religia , wiara powinna powrócić tam gdzie jest jej miejsc, to sprawa osobista kazdego z nas bez wzgledu na orientację

Nie mozna udawać , że nie ma problemu "muzulmańskiego" w Europie Zachodniej.To Oni powinni mieć obowiązek dostosowania się do naszej kultury , warunków , do naszego porządku , a nie odwrotnie.Religia , wiara nic tu do rzeczy nie mają.Tylko czy "ktoś" im to uświadamia , tłumaczy .Jak to zrobić , gdy tego nie czyniono przez dziesiątki lat , pozwalano na bardzo wiele swobód w myśl zasad swobody , tolerancji , wolności , rozumianych na sposób europejski.Taka polityka wcześniej czy później obróci się przeciw europejczykom , już jest to widoczne.

Janusz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:11, 26 Cze 2006    Temat postu:

Tutaj jednak nie w pełni zgodzę się z Zuchwałą. Zgoda na wszystkie niedostatki cywilizacji zachodniej, ale .. islam jako religia jest tak "pojemny" że znajdziemy tam wszystko " i miłość i nienawiść". Teraz określone , skrajne odłamy fanatyków scalają muzułmanów do walki z cywilizacja zachodnią pod hasłami nienawiści. I to jest niebezpieczne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:20, 26 Cze 2006    Temat postu:

Ekor napisał:
Tutaj jednak nie w pełni zgodzę się z Zuchwałą. Zgoda na wszystkie niedostatki cywilizacji zachodniej, ale .. islam jako religia jest tak "pojemny" że znajdziemy tam wszystko " i miłość i nienawiść". Teraz określone , skrajne odłamy fanatyków scalają muzułmanów do walki z cywilizacja zachodnią pod hasłami nienawiści. I to jest niebezpieczne.


Co było najpierw: jajko czy kura? Kto zaczął tą wojnę Zachód kontra Islam? Uważam, że Zachód.

Trzeba wyraźnie oddzielić terroryzm od walki o suwerenność i narodową odrębność.

Think
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 22:32, 26 Cze 2006    Temat postu:

Odpowiedź na wpis Janusza:

„Nie mozna udawać , że nie ma problemu "muzulmańskiego" w Europie Zachodniej. To Oni powinni mieć obowiązek dostosowania się do naszej kultury , warunków , do naszego porządku , a nie odwrotnie. Religia , wiara nic tu do rzeczy nie mają. Tylko czy "ktoś" im to uświadamia , tłumaczy .Jak to zrobić , gdy tego nie czyniono przez dziesiątki lat , pozwalano na bardzo wiele swobód w myśl zasad swobody , tolerancji , wolności , rozumianych na sposób europejski. Taka polityka wcześniej czy później obróci się przeciw europejczykom , już jest to widoczne.”

Co to znaczy problem muzułmański w Europie Zachodniej? To przecież muzułmanie mają problem z Europą Zachodnią, a nie odwrotnie. Po drugie, muzułmanie nie mają żadnego obowiązku dostosować się do „naszej kultury, warunków, do naszego porządku”.

Jakiś czas dość systematycznie czytałam tą gazetę:

[link widoczny dla zalogowanych]

Miałam wrażenie, jakbym z wiochy zabitej dechami wydostała się na świat. Uderzył mnie przede wszystkim brak jadu - zajadłości, jakimi przepojone są polskie media. Owszem, nie brakuje tam rozmaitych wrogości, na przykład pod adresem Izraela. Jednak jest to wrogość uzasadniona jakimiś konkretami. Mały procent artykułów miało wydźwięk podły, taki jak w Polsce, a były to artykuły głównie autorstwa zachodnich dziennikarzy. Z przyjemnością czytałam Arab News i bardzo dużo się dowiedziałam. Swoją widzę na temat tamtego regionu świata absolutnie nie zawdzięczam polskim mediom, lecz tamtej gazecie. Polecam.

Think
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:33, 26 Cze 2006    Temat postu:

Zuchwała poruszamy się w trudnym temacie , trudnym do zrozumienia dla wielu z nas.Jeśli odezwałem się to sam staram sie zrozumieć w czym tkwi problem.

Nie mam zamiaru przekonywać Cię do swoich racji , ale jeśli "coś" czytasz i chcesz rozwiązać , zrozumieć problem staraj się korzystać z wielu źródeł.

Terroryzm. Czym jest?

Jakże trudno jest podać jedno znaczenie tego pojęcia. W zasadzie nie ma jednej, w miarę uniwersalnej definicji terroryzmu. Można zauważyć, że właściwie ile jest publikacji na temat terroryzmu, tyle jest jego definicji. Pojęcie terroryzmu jest też bardzo nadużywane. We wszelkich mediach rozbieżne akty przemocy, jak np. wysadzenie koszar czy morderstwo ministra, uznaje się za terroryzm. Termin ten zmieniał się wraz z upływem czasu, zmienia się obecnie, będzie też nadal ewaluował w przyszłości. Jednak jak zdefiniować terroryzm obecnie ?

„Słownik języka polskiego” podaje taką interpretację hasła ‘terroryzm współczesny’:

(...) stosowanie terroru, zwłaszcza działalność niektórych ugrupowań
ekstremistycznych usiłujących za pomocą zabójstw politycznych, porwań zakładników, uprowadzeń samolotów i podobnych środków zwrócić uwagę opinii publicznej na wysuwane przez siebie hasła lub wymusić na rządach państw określone ustępstwa bądź świadczenia na swoją korzyść...

Nie wydaje się możliwe zbudowanie jednej, uniwersalnej definicji zjawiska terroryzmu, można jednak wyodrębnić pewne specyficzne cechy, które go charakteryzują, i za ich pomocą odróżnić go od innych aktów przemocy. Najczęściej występującymi cechami terroryzmu w definicjach różnego pochodzenia są: ‘przemoc’, ‘siła’, ‘polityczny’,
‘strach’, ‘podkreślenie terroru’, ‘groźba’, ‘(psychologiczne) skutki i (przewidywane) reakcje’, ‘rozróżnienie ofiara-cel’, ‘celowa, planowana, systematyczna, zorganizowana akcja’, ‘nienormalność, konflikt z przyjętymi regułami, brak humanitarnych ograniczeń’. Oraz wiele innych cech składających się na definicję terroru.

Śp. ksiądz Józef Tischner w swych książkach: „Nieszczęsny dar wolności” i „W krainie schorowanej wyobraźni”, w których autor w jasny sposób precyzuje niebezpieczeństwo płynące z przymierza władzy i religii. Czytamy tam między innymi: „Religia polityczna zmienia znaczenie wiary. Wiara, która stała się narzędziem polityki, traci ściśle religijny wymiar. Ale i polityka musi poddać się przemianie... W religii politycznej nie chodzi o rządy prawa, ale o władzę władcy. Wyzysk religii ma na celu rządy absolutne”.

Rozważania J. Tischnera czytane z perspektywy państwa muzułmańskiego , chociaż napisane z myślą o szczególnej sytuacji, jaka zapanowała w Polsce, zdają się być zdumiewająco trafną analizą przyczyn kryzysu, jaki przeżywają muzułmanie. Bo przymierze tronu z ołtarzem dokonało się w islamie już u jego kolebki i zostało w pewnym sensie zinstytucjonalizowane przez wpisanie go do ich świętej księgi – Koranu.
Uważna lektura tej Księgi, która skrupulatnie notuje chronologię powstania poszczególnych rozdziałów, dzieląc je na mekkańskie i medyńskie , pozwala śledzić, jak z czysto religijnego posłanie staje się po woli religijno – polityczne, w miarę jak tworzy się i umacnia muzułmańska wspólnota wierzących, z biegiem lat coraz bardziej świadoma swojej odrębności jednostka polityczna. Im więc tekst koraniczny jest późniejszy, tym bardziej naznaczony duchem prawa, które miało regulować życie tej wspólnoty w najdrobniejszych szczegółach. I oczywiście, jak to zazwyczaj z religijnym prawodawstwem bywa, wszystkie przypisy są uświęcone jako wyraz Bożej woli.
Jak stwierdza z całą prostotą Encyklopedyczny słownik islamu: „Mahomet był jednocześnie patriarchą, prorokiem, kapłanem i władcą”. Po jego śmierci proces upolityczniania religii stał się jeszcze bardziej widoczny, a ponieważ kanon koranicznego tekstu został ostatecznie uformowany, nie wolno było w nim nic zmieniać. Zaczęto więc tworzyć ad hoc tysiące powiedzeń proroka na każdą okazję i twórczość ta osiągnęła takie rozmiary, że aby ją w pewien sposób okiełznać, trzeba było wprowadzić skomplikowany system przekazu. Większość z przypisywanych Mahometowi powiedzeń ma zdecydowanie charakter prawny, a element religijny zdaje się w nich odgrywać jedynie rolę sankcji. Także pierwszy rozłam islamu na sunnitów i szyitów potwierdza ten proces, bo przyczyniły się do niego nie spory natury teologicznej, ale racje czysto polityczne (czy władzę dziedziczą krewni Proroka czy też przekazuje się ją w drodze wyboru).
Wreszcie cała barwna historia imperium muzułmańskiego może służyć za ilustrację dla tezy J. Tischnera, iż „w religii politycznej nie chodzi o rządy prawa, lecz o władzę władcy”. Bo chociaż przywódca muzułmańskiej wspólnoty nie nazywa się królem czy władcą, lecz przybiera naładowany religijną treścią tytułu kalifa, który znaczy tyle co „następca”,
„delegat”, „reprezentant”, to już w 40 lat po śmierci Mahometa wybieralny urząd stał się dziedziczny, a na dodatek był powodem zaciętych i krwawych walk dynastycznych. Od czasów Omara kalif przybrał nadto tytuł „przywódcy wierzących”, sankcjonowany wprawdzie pro forma przez grupę biegłych teologów, faktycznie jednak kalif (reprezentant) stał się także sułtanem (władcą), czyli absolutnym autorytetem zarówno w dziedzinie politycznej, jak i religijnej.

Jednak powolny schyłek imperium i gwałtowny koniec despotycznych rządów kalifa, obalonego w 1924 r. przez Kemala Ataturka, połączone z kolonialnym podbojem tych terenów, stworzyły w muzułmańskim świecie sytuację polityczno-religijnej próżni i poczucia zagubienia. Nic więc dziwnego, że pojawiali się i nadal pojawiają nowi „kalifowie” czy „przywódcy wierzących”. W tej perspektywie należy odczytać ostatnie wydarzenia w takich krajach, jak Afganistan, gdzie wpierw komuniści próbowali stworzyć państwo świeckie, a potem władzę przejęli talibowie (co znaczy „uczniowie Koranu”), a ich przywódca ogłasza się „obrońcą wiary”, czy w Algierii, gdzie aż roi się od samowolnych kalifów, nawiedzonych ideą powrotu do idealnego państwa muzułmańskiego, które nigdy nie istniało, dla którego jednak wydali wojnę nie tylko wszystkim niewiernym i większości mieszkańców tego kraju (dotychczas w Algierii poniosło śmierć około 200 tyś. osób, bardzo często bezbronne kobiety i dzieci), ale nadto wybijają się okrutnie między sobą, szafując wzajemnymi wyrokami śmierci z taką łatwością, jakby sprawa działa się w wirtualnym świecie gier komputerowych, a nie w życiu całkiem realnym. W wydawanych regularnie komunikatach i deklaracjach posługują się obficie cytatami z Koranu i powiedzeniami Proroka, chociaż nie ma najmniejszej wątpliwości, że walka toczy się nie tyle o religię, ile o władzę.

Co to znaczy problem muzułmański w Europie Zachodniej ?

Zuchwała nie wiem czy chociaż w części potrafiłem wytłumaczyć w czym jest problem.To nie jest zwykła religia podobna do naszej.Europa Zachodnia to nie ta cywilizacja której są przedstawiciele islamu.

Janusz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:37, 26 Cze 2006    Temat postu:

Wiocha zabita dechami.
Wydaje mi sie ze precyzyjniej byloby gdybys pominela "jakbym"
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 23:55, 26 Cze 2006    Temat postu:

Do Zuchwałej:
Osobiscie nie stawiałbym pytania "kto pierwszy zaczął?"
Patrząc w ujęciu historycznym na rejon basenu morza śródziemskiego, połnocnej Afryki i nie tylko północnej, plemiona arabskie "uzbrojone w islam" , nie zapisały się pozytywnie w opini bliższych i dalszych narodów.Coś w tym jest, historia dowodzi że tylko w okresach gdy trzymani byli "krótko" przez europejczyków ( okres kolonialny), panował w tamtym regionie względny spokój. Proszę nie zrozum że nawołuję do metod z przeszłości, ale planując, prognozując współpracę , współistnienie należy pewne fakty z historii uwzględnić
dla WSPOLNEGO DOBRA. Na historię nie nalezy się obrażać , należy korzystać z jej doświadczeń.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joie de Vivre_____
Gość





PostWysłany: Pon 23:59, 26 Cze 2006    Temat postu:

Anonymous napisał:

Zuchwała nie wiem czy chociaż w części potrafiłem wytłumaczyć w czym jest problem.To nie jest zwykła religia podobna do naszej.Europa Zachodnia to nie ta cywilizacja której są przedstawiciele islamu.
Janusz.


Tu sie zgodze Janusz. ISLAM to nie jest zwykla religia. Ta religia jest NIEZWYKLA. Niezwyklosc tej religii polega na tym ze ona posiada kod moralny, ktory jest przestrzegany przez wiernych. Nie ma w Islamie rozbieznosci pomiedzy religia, filozofia i stylem zycia.
Natomist w katolicyzmie jest miejsce dla kazdego szuji, mordercy i kazdej kanalii Jedyne co jest wymagane to to, ze musi wierzyc on w chudego Zydka na krzyzu, jego brodatego tate i ze po smierci czeka go wiecznosc na chmurce.
p.s wyjasniam: jestem niereligijna
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:20, 27 Cze 2006    Temat postu:

Godzina zrobiła się późna i nie sądzę, aby udało mi się dziś wymyślić coś mądrego. Faktycznie temat jest trudny, jak stwierdził Janusz, który z resztą zadał mi dość spore zadanie do odrobienia. Zastanowię się też nad tym, co napisał Ekor. A jeśli chodzi o słowo „jakbym”, Gościu, to szczere dzięki za tą uwagę. Chciałabym Wam przybliżyć pewną sprawę i dlatego wrzucę tu pewien artykuł z Arab News, w wersji polskiej (moje tłumaczenie) i oryginalnej angielskiej. Zachowałam go, ponieważ uznałam, że jest bardzo ważny. Ciekawe, czy Was zaskoczy opisana tam historia.
*
*
ARAB NEWS

Sobota, 18 luty 2006 (19, Muharram, 1427)

Abu Hamza: „Pytania bez odpowiedzi"
Amir Taheri


Przez prawie dwa tygodnie tego miesiąca brytyjskie media wypełniały dzień procesem Abu Hamza Al-Masri, rodowitego Egipcjanina, przez siebie stylizowanego na islamskiego „uczonego”, pod zarzutami kilku zbrodni przemocy.
Proces skończył się skazaniem Abu Hamza na pięć lat więzienia, co oznacza, że może być uwięziony przez dwa i pół roku.
Ochrzczony jako „Hak” przez media, gdyż stracił ręce na polu minowym w Afganistanie dwie dekady temu i nosi do haka podobną protezę, Abu Hamzy pewnie jest przykro w związku ze sposobem, w jaki został potraktowany w jego adoptowanej ojczyźnie.

I on może mieć słuszną rację.

Po pierwsze, skoro Abu Hamza, uważany przez wielu za błazna, jest tak śmiertelnie niebezpieczny dla Brytanii, nawet dla cywilizacji jako całości, dlaczego uzyskał tak lekki wyrok?
To jest ciężko zgadnąć, co mogło przejść przez czyjś, jak Abu Hamzaja, pogmatwany umysł. Ale jeśliby odtworzył film jego życia w Brytanii w swym umyśle, mógłby wymyślić kilka pytań.

Abu Hamza uciekł z Egiptu i przybył do Brytanii na podstawie wizy turystycznej w wieku 22 lat.
Pierwszym pytaniem, jakie mógłby teraz chcieć zadać, jest: Jak to się stało, że oni dali mi wizę, kiedy wiedzieli, że miałem na swoim koncie zbrodnie popełnione w Egipcie?
Wiza pozwoliła mu pozostać w Brytanii przez trzy miesiące. Tamte trzy miesiące obeszły się bez niczyjej prośby do niego, by wyjechał. Zamiast tego zaczął pracować jako „bramkarz” w kabarecie, bez legalnych dokumentów zawierających zezwolenie na pracę. Znów mógłby chcieć zapytać, dlaczego było tak, że nikt go nie niepokoił przypomnieniem, że narusza prawo.

Następnie, Abu Hamzaiowi doradzili jego koledzy, że jeśli chce pozostać w Brytanii na stałe, musi poślubić brytyjską obywatelkę. To zgodnie z planem zrobił zalecając się do naturalizowanej Brytyjki iberyjskiego pochodzenia. Oczywiście nie był zainteresowany tą kobietą. Ale jeszcze raz nikt mu nie powiedział, że przez zaaranżowanie fałszywego małżeństwa dla uzyskania brytyjskich dokumentów narusza prawo.

Wkrótce potem przyznano mu Brytyjski paszport, dokument odmawiany milionom ludzi, którzy byli obywatelami Brytyjskiego Imperium od pokoleń, od czasów zanim się rozpadło.
Abu Hamza mógłby zdumieć się, dlaczego dostał brytyjski paszport, podczas gdy jego towarzysz, Egipcjanin Muhammad Fayed, właściciel Harrods, luksusowego sklepu w Knightsbridge, nie dostał.
Zagadka Abu Hamzaja musiałaby okazać się nawet większa, kiedy by porównał łatwość, z jaką udzielono mu pomocy w osiedleniu się w Brytanii, podczas gdy setki cierpiących Egipcjan i innych Arabów wydalano z United Kingdom każdego roku.

Zaraz po tym jak stał się poddanym Jej Brytyjskiej Wysokości, Abu Hamza, z powodów znanych tylko siebie, nagle odkrył pasję dla najbardziej radykalnej wersji Islamu.
W tamtych dniach dla kogokolwiek, kto chciałby budować karierę jako „święty wojownik”, Afganistan był miejscem odpowiednim.
Tak więc nasz kabaretowy-bramkarz-nawrócony-święty wojownik udał się w podróż do Pakistanu, by dołączyć do Mujahedeenów w walce przeciw sowieckim ateistom. Tak się zdarzyło jednakże, że Abu Hamza, znany najbardziej jako „Arab Afgański”, nigdy w rzeczywistości nie walczył z Sowietami. Zamiast tego dołączył do frakcji Haji Akbara, by zwalczać inne Muzułmańskie grupy Afgańskie.

Nie to jednakże jest kwestią.

Kwestią jest, że Abu Hamza powinien był się zdziwić, dlaczego Brytyjskie władze, które musiały wiedzieć, co kombinował, nigdy nie zainteresowały się tym, co kombinował. Przecież oto brytyjski obywatel udawał się na obcą ziemię, by zabić ludzi, następnie wrócił do domu, by poddać się leczeniu zębów przez Narodową Służbę Zdrowia; żadne pytania nie padły.

Mając zrobiony mały dżihad w Afganistanie, Abu Hamza zdecydował wypromować siebie do pozycji „islamskiego uczonego” i „islamskiego duchownego”. Znów w Brytanii, tej ziemi nieprawdopodobnych wolności, nikt kiedykolwiek nie poprosił go o jego referencje. Musiał zdziwić się, dlaczego było tak, że ty nie mogłeś pracować jako kierowca taksówki bez pozwolenia podczas gdy mogłeś pozować jako „islamski uczony” bez jakichś kwalifikacji.

Wkrótce, sprawy posunęły się nawet dalej.

Abu Hamza wziął na cel meczet w Finsbury Park co, w mowie londyńskiej, może być nazwane próbą wrogiego przejęcia. Tak więc pewnego dnia pojawił się z grupą ochroniarzy i wypchnął członków zarządu meczetu. Kiedy jeden albo dwaj zarządcy próbowali oprzeć się nielegalnemu przejęciu, Abu Hamza złożył im ofertę nie do odrzucenia. Członkowie zarządu poskarżyli się na policji, ale powiedziano im, by poszli na spacer.
Nie jest trudno zgadnąć, co Abu Hamza mógł pomyśleć: Oto kraj, gdzie wymiar sprawiedliwości jest wybiórczy, mówiąc co najmniej.

Aby przyciągnąć pieniądze od organizacji, które finansują radykalne grupy, Abu Hamza przekształcił skonfiskowany meczet w siedlisko agitacji. W kazaniach, które mogłyby przyprawić o dreszcz normalne kręgosłupy, Abu Hamza propagował morderstwo i okaleczenie, bez niczyjego przypominania, że narusza prawa dotyczące namawiania do przemocy.
Używając techniki "sabar", co znaczy, wybadać determinację przeciwnika, Abu Hamza urozmaicił wtedy swój biznes dodając nowe linie takie jak nabór i trening „ochotników do męczeństwa” dla operacji w tuzinach krajów. W pewnym okresie nawet otworzył oddział w Stanach Zjednoczonych, gdzie ustanowił obóz treningowy dla „ochotników do męczeństwa”. Znów nikt nie powiedział mu, że to, co robi, jest bardzo nie-brytyjskie, mówiąc co najmniej.

Jak może ktoś winić Abu Hamza za myślenie, że to, co robił, było w porządku względem brytyjskich władz? Przy pewnej liczbie okazji zaprowadził swoich ochroniarzy w demonstracjach przed front 10 Downing Street, oficjalnej siedziby brytyjskiego premiera, i wygłaszał mrożące krew w żyłach przemowy, które nie zostały odebrane jako akt podburzania.

Gorsze jeszcze, Abu Hamza wiedział, że organizacje terrorystyczne z pół tuzina arabskich krajów ustanowiły podstawy propagandy i bezpieczne schronienia w Brytanii, bez przeszkód. Tak jak jakikolwiek Londyńczyk mógł on zobaczyć przerażających bojowników dookoła meczetów nawołujących do zamordowania tego czy tamtego arabskiego lidera, nie będąc ostrzegani przez policję.
Zamordowanie Ahmada Shah Massouda, afgańskiego bojownika o wolność, zostało zaplanowane na Edgeware Road w Londynie. Przerwany zamach na życie egipskiego prezydenta Hosni Mubaraka podczas wizyty w Etiopii też został zaplanowany w Londynie, gdy miał miejsce wybuch bombowy w Paryskim Metrze, w rezultacie którego straciło życie sześć osób.

Przez 10 lat Brytania chroniła skarbnika Islamic Armed Group (GIA), najbardziej nienawistnej organizacji terrorystycznej w ostatnich czasach, wbrew faktowi, że Francja, Belgia, Hiszpania i Algieria chciały jego ekstradycji.
Abu Hamza musiał widzieć albo co najmniej słyszeć o tym wszystkim. Także musiał wiedzieć, że tuzin krajów, włączając Francję, prosił Brytanię o ekstradycję terrorystów, którzy popełnili okrucieństwa na ich terytoriach, ale daremnie. Musiał wnioskować, że Brytania jest kwaterą główną terroru i że termin „Londonistan”, ukuty przez francuskiego sędziego anty-terroru, Jean-Louis Bruguiere, nie był tylko zdawkowym galicyjskim chwytem.
Nie zaskakująco, Abu Hamza podjął działania tnąc dalej kiedy zorganizował atak na zamknięty teren Brytyjskiej Ambasady w Sanaa, stolicy Jemenu.
Oddział komandosów, których wysłał, nie zdołał zabić żadnego z brytyjskich dyplomatów, ale spowodował całkowite zamieszanie. I jeszcze kontynuował swe życie w Londynie nie nagabywany, gdy jednocześnie brytyjska policja utrzymywała, że nie ma wystarczającego dowodu, by doprowadzić go przed sąd. Nie było aż do chwili pięć lat później, gdy incydent dostarczył ich w pośpiesznym procesie Abu Hamza w Londonie.
Również proces pokazał, że Abu Hamza wierzył, że osiągnął milczące porozumienie z brytyjskimi władzami, pod którymi wolno mu było knuć każdą zbrodnię pod słońcem przeciw innym krajom, nie będąc niepokojony tak długo, dopóki „nie ma krwi na naszych ulicach”.
Premier Tony Blair mówi, że rzeczy zmieniły się wraz z atakami terrorystycznym ostatniego lipca w sercu Londynu.

Ale czy zmieniły się?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 0:21, 27 Cze 2006    Temat postu:

ARAB NEWS
Saturday, 18, February, 2006 (19, Muharram, 1427)

Abu Hamza: Unanswered Questions
Amir Taheri

For almost two weeks this month the British media had a field day with the trial of Abu Hamza Al-Masri, an Egyptian-born self-styled Islamic “scholar” charged with a number of violent crimes.
The trial ended with Abu Hamza being sentenced to five years imprisonment, which means he could be out in two and a half years.
Dubbed “The Hook” by the media because, having lost his hands when caught in a minefield in Afghanistan two decades ago, he wears hook-like prosthetic, Abu Hamza is sure to feel sore at the way he has been treated in his adopted homeland.

And he may well be right.

To start with if Abu Hamza, regarded by many as a buffoon, is such a deadly threat to Britain, indeed to civilization as a whole, why is he getting away with such a light sentence?
It is hard to guess what might be passing through someone like Abu Hamza’s confused mind. But if he were to replay the film of his life in Britain in his mind he might come up with a few questions.

Abu Hamza fled Egypt and arrived in Britain on a tourist visa at the age of 22.
The first question he might now want to ask is: How come they gave me a visa when they knew I had a criminal record in Egypt?
The visa had allowed him to stay in Britain for three months. Those three months came and went without anybody asking him to leave. Instead he started to work as a bouncer in a cabaret, without legal documents including a work permit. Again he might want to ask why was it that no one bothered to remind him that he was breaking the law.

Next, Abu Hamza was advised by his buddies that if he wanted to stay in Britain permanently he had to marry a British citizen. This he duly did by wooing a naturalized Briton of Iberian extraction. He had, of course, no interest in the woman. But, once again, no one told him that by arranging a fake marriage to obtain British documents he was breaking the law.

Soon afterward he was granted his British passport, a document denied to millions of people who used to be citizens of the British Empire for generations before it disintegrated.
Abu Hamza might have wondered why he could get a British passport while his fellow Egyptian Muhammad Fayed, the owner of Harrods, a luxury shop in Knightsbridge, couldn’t.
Abu Hamza’s puzzlement must have been even greater when he compared the ease with which he was helped to settle in Britain with the sufferings of hundreds of Egyptians and other Arabs expelled from the United Kingdom each year.

Once he had become a subject of Her Britannic Majesty, Abu Hamza, for reasons known only to himself, suddenly discovered a passion for the most radical version of Islamism.
In those days, for anyone who wanted to build a career as a “holy warrior”, Afghanistan was the place to be.
So, our cabaret-bouncer-turned— holy warrior travels to Pakistan to join the Mujahedeen in the fight against Soviet atheists. What happened, however, was that Abu Hamza, like most so-called “Arab Afghans”, never actually fought the Soviets. Instead he joined Haji Akbar’s faction to fight other Muslim Afghan groups.

That is, however, not the issue.

The issue is that Abu Hamza might have wondered why the British authorities who must have known what he was up to never took an interest in what he was up to. After all here was a British citizens going to a foreign land to kill people and then return home to have his teeth cleaned by the National Health Service; no questions asked.

Having done his spot of jihad in Afghanistan, Abu Hamza decided to promote himself to the position of “Islamic scholar” and “Islamic cleric”. Again in Britain, this land of undreamt freedoms, no one ever asked him for his credentials. He must have wondered why it was that you can’t work as a cab driver without a permit while you can pose as an “Islamic scholar” without any qualifications.

Soon, things got even better.

Abu Hamza targeted the mosque in Finsbury Park for what, in City parlance, might be called a hostile takeover bid. So one day he turned up with a group of heavies and elbowed out the mosque’s board of trustees. When one or two trustees tried to resist the illegal takeover, Abu Hamza made them an offer they couldn’t refuse. The trustees complained to the police but were told to take a walk.
It is not hard to guess what Abu Hamza might have thought: Here was a country where law enforcement was selective, to say the least.

To attract money from organizations that fund radical groups, Abu Hamza transformed the mosque he had confiscated into a hotbed of agitation. In sermons that would send a chill down normal spines, Abu Hamza preached murder and mayhem without anyone reminding him that he was breaking the laws on incitement to violence.
Using the technique of “sabar” which means, sounding out the adversary’s resolve, Abu Hamza then diversified his business to add new lines such as recruiting and training “volunteers of martyrdom” for operations in a dozen countries. At one stage he even opened a branch in the United States where he set up a training camp for “volunteers for martyrdom.” Again, no one told him that what he was doing was very un-British, to say the least.

How could one blame Abu Hamza for thinking that what he was doing was all right with the British authorities? On a number of occasions he had led his heavies in demonstrations in front of 10 Downing Street, the official residence of the British prime minister, and made blood-curdling speeches without being read the riot act.

Worse still, Abu Hamza knew that terrorist organizations from half a dozen Arab countries had set up propaganda bases and safe havens in Britain without being bothered. Like any Londoner he would see fearsome militants around mosques calling for the murder of this or that Arab leader without being cautioned by the police.
The assassination of Ahmad Shah Massoud, the Afghan freedom fighter, was planned on Edgeware Road in London. The abortive attempt on Egyptian President Hosni Mubarak’s life during a visit to Ethiopia was also plotted in London as was the bombing of the Paris Metro that claimed the lives of six people.

For 10 years Britain protected the treasurer of the Islamic Armed Group (GIA), the most vicious of terrorist organizations in recent times, despite the fact that France, Belgium, Spain and Algeria wanted him extradited.
Abu Hamza must have seen or at least heard about all that. Also, he must have known that a dozen countries, including France, were asking Britain to extradite terrorists who had committed atrocities in their territory, but to no avail. He must have concluded that Britain was the headquarters of terror and that the term “Londonistan”, coined by the French anti-terror judge Jean-Louis Bruguiere, was not a mere token of Gallic pick.
Not surprisingly, Abu Hamza took his activities a notch further when he organized an attack on the British Embassy compound in Sanaa, the Yemeni capital.
The commandos he had sent did not manage to kill any British diplomats but did cause quite a stir. And, yet, he continued with his life in London unmolested, with the British police claiming that there was not enough evidence to bring him to court. It was not until five years later that the incident was brought up in Abu Hamza’s rushed trial in London.
As the trial showed Abu Hamza believed that he had reached a tacit understanding with the British authorities under which he was free to plot every crime under the sun against other countries without being discomforted as long as “there is no blood on our streets.”
Prime Minister Tony Blair says that things changed with last July’s terror attacks in the heart of London.

But, have they?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joie de Vivre_________
Gość





PostWysłany: Wto 1:47, 27 Cze 2006    Temat postu:

Ekor napisał:

Patrząc w ujęciu historycznym na rejon basenu morza śródziemskiego, połnocnej Afryki i nie tylko północnej, plemiona arabskie "uzbrojone w islam" , nie zapisały się pozytywnie w opini bliższych i dalszych narodów..


Dla mnie Islam jest lacznikiem miedzy starozytnoscia, a wspolczesnoscia i gdyby nie Islam to dzis kazdy z naz znalby jeden uniwersalny znak pisarski: krzyzyk. Oto caly 2000 letni wklad Kosciola w rozwoj zachodniej nauki. Za to na liscie wynalazkow technicznych Kosciol ma kilka pozycji m.in. pregierz, dyby, gniotacz jaj itp.
Dzieki Islamowi zachowaly sie starozytne dziela, bo chrzescijanstwo nie potrzebowalo zadnych ksiazek oprcz Biblii, bo jesli w Biblii zawarta jest cala prawda to czy jest sens aby istnialy inne.
Kiedy chrzescijanie palili ksiazki, w stolicy muzulmanskiej Hiszpanii w Cordovie zgromadzono w bibliotece 500.000 ksiazek o roznej tematyce. W muzulmanskiej Sycylii w Palermo nastepna skarbnica ksiazek z czasow starozytych. Biblioteki w Sewilli, w Granadzie, w Toledo ktore posiadaly rowniez jesli nie setki tysiecy to dziesiatki dziel z roznych czasow o roznej tematyce.
A w tym samym czasie w najwiekszej bibliotece chrzescijanskiej mieszczacej sie w klasztorze w St. Gall znajdowalo sie 36 ksiazek.
36 ksiazek posiadali Ci co twierdza ze fundamentem zachodniej cywilizacji jest chrzescijanstwo. .
Kiedy chrzescijanie podbili islamska kulturowo rozwinieta Hiszpanie to zetknli sie po raz pierwszy z oswietleniem ulicznym, z drogami brukowanymi, ze szpitalami, z parkami, z uniwerystetami.
Podboj Hiszpanii byl tym nieodzowny punkt startowym do renesansu, ktory nigdy nie bylby mozliwy bez osiagniec kultury swiata muzulmanskiego m.innymi w dziedzinie matematyki, chirurgii, muzyki, literatury, optyki, botaniki, zoologii, alchemii, astronomii.
Algebra, liczba "zero"., wahadlo i wiele wiele.
Podboj islamskiej Hiszpanii i plaga daly poczatek Odrodzeniu.
Nie bylabym zaskoczona, gdyby wyszlo kiedys na jaw ze to Kosciol cos wywinal, a nie jak Kosciol oskarzyl Zydow: to przez niemyte Zydowiny plaga Bog Ziemie pokaral..

Dla mnie natomiast przepiekne Opowiesci z 1001 nocy. Basnie o kalifach i wezyrach i tez o biednych derwiszach.
Nie umywaja sie do nich te w ktorych najczesciej bylo trzech braci i najglupszy, leniuchujacy na przypiecku trafial na tron.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
b.las logout
Gość





PostWysłany: Wto 7:30, 27 Cze 2006    Temat postu:

Obłąkańczo proislamski bełkot Zuchwałej i wściekle antychrześcijański bełkot Joie de Vievre... (nie będę ich komentował, bo szkoda czasu na
te brednie)
...tylko mnie utwierdza, że Europa (także Polska) stanęła przed bardzo poważnym problemem. Było nie było - zarówno wojownicza ateuszka,
jak i panna islam-delirka xxxxxxxxxxxxxxxxx było nie było... nie formuują "swoich" myśli w którymś z języków narodów Europy Zachodniej, ale piszą bardzo ładną polszczyzną. Tak więc mówię -
(co powtarzam od dwóch lat) - to już nie jest NIE NASZ problem.
Przeczytajcie jeszcze raz UWAŻNIE posty tych idiotek.
Agresywna ekspansja dokonuje się także w Polsce - na razie w umysłach.
Ale to właściwie w zupełności TAMTYM wystarczy.

Przepraszam, ale na składanie zyczeń jest jeszcze za wcześnie. Mam nadzieję gdy przyjdzie czas, złozysz je też w pieknej polszczyźnie.
Ekor moderator
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin