Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Indoktrynacja .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 2:09, 15 Maj 2006    Temat postu:

Hehe...jestem Mr. Green

Zerkam tu zerkam tylko czasu pisać nie było. Miałem wyjazd do Poznania na podziwianie córki(absolutorium) no i gorący tydzień na parkiecie Mr. Green . Po za tym zalegi w księgowości domowej z mojej działki. Rozbilansowałem się na maxa i troszkę mi to zwarzyło humor Think ale nie na miarę sytuacji w naszej RP. Mr. Green Tylko wyniki jakby mniej światłe choć do odrobienia.

Cóż. Jeśli chodzi o temat Topika... to zgadzam się z Cassandrą. Fajnie i dość obszernie opisała zagadnienie... nic dodać Think . Indoktrynacja w polityce naszej rzeczywistości objawia się tym, że cieszymy się tak z wszelakich(wielce kłopotliwych) wolności de facto będąc biedniejsi jak za komuny Mr. Green . Z UE załatwiamy sobie 25% tego co mają tam, dwukrotnie dłuższe okresy ochronne na rybki, limity połowowe, brak gwarancji na dodatni bilans handlowy(patrz Hiszpania na tym samym etapie). Niemcy i Trancja nie zapłacą kar za przekroczenie wskaźnika inflacji a my za mleko 4,5 mld. Euro Mr. Green . Ale nic to... WOLNOŚĆ Yar good Mr. Green Mr. Green Mr. Green Hiper-sukces... Jest źle, wręcz tragicznie a znajdujemy jeszcze wartości większe, wyższe niż wszechobecna bieda Mr. Green . Gospodarka ma się lepiej ( po 40% spadku produkcji po 89-tym... dziwne ...co?) a coraz więcej obywateli ma się jakby gorzej Think . Być może są wartości cenniejsze dla nas ale czy docenią to potomni obecnie ochoczo uciekający z umiłowanej? Czy to nie ociera się o indoktrynację?

A teraz tekścik encyklopedyczny... Mr. Green ... (apolityczny?) d'oh!

Indoktrynacja (z angielskiego indoctrination – uświadamianie, wpajanie przekonań), proces systematycznego i świadomego wpajania członkom społeczeństwa określonej ideologii leżącej w interesie państwa. Indoktrynacja prowadzona jest za pomocą szczególnie zmasowanej i nieustępliwej propagandy, stosowanej przez środki masowego przekazu, system oświaty szkolnej i pozaszkolnej.

W najszerszym zakresie indoktrynacja prowadzona była w państwach totalitarnych: w hitlerowskich Niemczech i w ZSRR. Obecnie tego typu działalność prowadzona jest w państwach komunistycznych (np. na Kubie i w Korei Północnej) oraz rządzonych przez dyktatury wojskowe (np. w Libii i Iraku).

... jakie poprawne politycznie Mr. Green Mr. Green Mr. Green ...a nawet tu o III RP zapomnieli. To też indoktrynacja. 17 lat (i dalej) wpajania robi swoje... jak w latach powojennych. Dla nieco młodszych... Shame on you . To nasze pokolenie się obudziło a wy chyba ulegliście nowej indoktrynacji(ciosając przy okazji nie wiedzieć czemu kołki na naszych głowach)... może wasze dzieci się zbudzą? Mr. Green . Jak wspomniała Cassandra to temat morze... a ja nie jestem tu ekspertem Think choć poględzić jak każdy mogę Mr. Green

No i apolityczność deklarowana i obudowana wszelkimi racjami najsłuszniejszymi jest jak najbardziej polityczna... Apolitycznie się nie da Mr. Green Każde wyrażone tu zdanie jest szuflatkowane politycznie i to przez czasem niezrzeszonych ale polityków. Mr. Green . Apolityczność to fikcja.... taka sama jak dobrobyt i szczęśliwość powszechna dziś w RP Mr. Green .

Pozdro... 2 man down
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 11:59, 15 Maj 2006    Temat postu:

Mr. Green ...

Teraz jeszcze przesłanie w samym zapodanym tekście...


Indoktrynacja (z angielskiego indoctrination – uświadamianie, wpajanie przekonań), proces systematycznego i świadomego wpajania członkom społeczeństwa określonej ideologii leżącej w interesie państwa. Indoktrynacja prowadzona jest za pomocą szczególnie zmasowanej i nieustępliwej propagandy, stosowanej przez środki masowego przekazu, system oświaty szkolnej i pozaszkolnej.

W najszerszym zakresie indoktrynacja prowadzona była w państwach totalitarnych: w hitlerowskich Niemczech i w ZSRR. Obecnie tego typu działalność prowadzona jest w państwach komunistycznych (np. na Kubie i w Korei Północnej) oraz rządzonych przez dyktatury wojskowe (np. w Libii i Iraku).
...

Qrna... d'oh! . Teraz wiem czemu u nas tak źle Mr. Green. Czyli jakakolwiek ideologia leżąca w interesie państwa... to beeee Mr. Green . Ciekawe spojrzenie... nieprawdaż??? Mr. Green

Pozdro... 2 man down
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 12:09, 16 Maj 2006    Temat postu:

bl napisał:
Przykro mi Janiob... ale człowiek od początku jest tabula rasa. Geny
(bo tylko te ewentualnie) nie kształtują w nas określonych postaw społecznych, moralnych, ale kultura w jakie przyszło nam się wychowywać. Twój system wartości - Janiob - to nie rzecz
"indywidualna"- jak to nazywasz, ale właśnie produkt kulturowy.


Bujany Lesie, przypomina mi się w tej chwili felieton - nie do otworzenia dla mnie teraz, gdzie go czytałam - na temat "genu wiary". Badań amerykańskich, które stwierdziły, że podatność na akceptację informacji bez osobistej weryfikacji, przejawiające się wiarą w Boga, uzależnione jest od budowy genetycznej. Jako przykłady podawane były dzieci z jednej rodziny, wychowywane w tych samych warunkach i na tych samych zasadach, gdzie jedno jest w wieku dojrzałym gorliwie wierzące, drugie, o innym genotypie - zdecydowanym ateistą.
Oczywiście, jest to tylko materiał wyjściowy, na którym dalsze warunki - kultura, w jakiej się wzrasta, wychowanie, dokonują dalszych zapisów.
Niemniej, bez tych predyspozycji genetycznych, wierzyć w zasadzie się nie da. Nie pomoże tu żadne wychowanie, nawet najbardziej gorliwie katolickie, można przyjąć zewnętrzną formę, bez prawdziwej wiary.

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 18:49, 16 Maj 2006    Temat postu:

Pamiętam chociaz wtedy byłem nastolatkiem Very Happy , jak .... zindoktrynowani obywatele :cry: chodzili do ...roboty Very Happy : między innymi po to aby być ... przewiezieni autobusami kilkadziesiąt kilometrów dalej .... na trasę przejazdu ...tow. Breżniewa. Mr. Green
Dzisiaj widzę.... postęp Mr. Green bo w dniu przyjazdu papieża, wolni od urzędowej indoktrynacji ;) obywatele mogą ... sobie zafundować ... kolejny przyjemny, przedłużony majowy weekend.
Pod warunkiem, ze uprzednio ...zaopatrzą się w odpowiednie ... napoje Dancing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 1:05, 17 Maj 2006    Temat postu:

Tak było...osobiście witałam w Alejach Jerozolimskich Walę Tierieszkową...
Ale to bylo ciekawe, a poza tym przepadło nam parę lekcji! Very Happy

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:03, 17 Maj 2006    Temat postu:

Trudny temat ale spróbuje powiedzieć co o tym myślę, otóż uważam że indoktrynacją objęte są dwie sfery życia to znaczy szkoła i kościół. kościół pierwszym przypadku z dziećmi zrobić można dosłownie co się zechce wie o tym Giertych i jego wyrachowane i przebiegle kadry z MW i jeśli tego nie zabronimy to moja Madzia po przyjściu ze szkoły może powiedzieć że ziemia jest płaska, natomiast jako człowiek wierzący wiem że słowom księży wierzyć należy do momentu wypowiedzenia słów „Niech Was błogosławi….” resztę należy brać z rezerwą ,przykład Rydzyka najlepiej o tym świadczy. Jaga przykład Wali myślę że dotyczy czegoś innego.
Miłego dnia. :?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bl
Gość





PostWysłany: Śro 9:08, 17 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
... przypomina mi się w tej chwili felieton ... na temat "genu wiary"


Coś o tym też, kiedyś, czytałem... Jago.
Generalnie jednak słusznie zwróciłaś uwagę, że z pełnym przekonaniem
o idei "tabula rasa" mówić dzisiaj nie można. Może nieuczciwe
z mojej strony ale "zagłuszywszy" Janioba półprawdą w tym naszym "intelektualnym" boju (a jeszcze podpartą autorytetem Casandry) stwierdziłem, że lepiej dla mnie jeśli tego tematu nie
będę drążył. Mr. Green
(chociaż o genach napomknąłem) ;)
W każdym bądź razie faktycznie - prawda jest taka, że samo to, iż jako gatunek posiadamy już określone, wrodzone reakcje emocjonalne, że natura zaprogramowała ludzki umysł tak, żeby działał w sposób typowy dla homo sapiens - wynikają z tego określone skłonności do zachowań (w tym moralnych) powszechne dla całego gatunku. Natomiast konkretne abstrakcyjne idee dotyczące moralności - te są przekazywane kulturowo... i poza tym ostatnim stwierdzeniem, koncepcja Johna Locke'a (casandro) właściwie dzisiaj leży już w gruzach.
Przynajmniej ku takiemu poglądowi skłania się większość współczesnych biologów i psychologów...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 13:15, 17 Maj 2006    Temat postu:

Hehe... Think

Tak się zastanawiam czy my tu przypadkiem nie nadzbyt pochopnie przechodzimy nad tym określeniem (indoktrynacja) jako nad czymś nagannym.? Shame on you W sumie nawet patrząc na definicję z enc... szczególnie jej 1-szy człon trudno wysnuć takie wnioski. Może indoktrynacja, to normalne zjawisko w grupowym współżyciu, gdzie każdy stara się wpływać na innych i to różnymi metodami(metody mogą być czynnikiem o naganności). Wychowując dzieci, męża... Mr. Green ( to oczywiste), normalnie dyskutując też usilnie staramy się wpływać. Przecież kompromis to też wynik wzajemnej "indoktrynacji"... Chyba po prostu musimy to robić... Mr. Green

Trochę mi to przypomina określenie egoizm... z góry zakładając, że to źle być egoistą Mr. Green Po zastanowieniu się jesteśmy skazani na egoizm Very Happy . Każdy z nas zindoktrynowany przez rodziców, środowisko... musi być egoistą aby jakoś funkcjonować jako jednostka. Think . Nie będę rozwijał tego wątku... ale trzeba troszkę się zastanowić na początek... czy indoktrynacja to beee... które należy ganić w kontekście wychowania rodzinnego i co tu mówić społecznego. Czy da się tego uniknąć? Think

Pozdro... 2 man down
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 19:23, 17 Maj 2006    Temat postu:

Weles napisał:
ale trzeba troszkę się zastanowić na początek... czy indoktrynacja to beee


Weles mimo iż unikasz mnie na forum jak toruński zbawiciel ptasiej grypy to pozwolisz że odniosę się do Twojej wypowiedzi, otóż uważam że dokonałeś pewnego nadużycia albo poszedłeś na skruty.
Czy indoktrynacja jest zła? oczywiście, gdyż jest to pewnego rodzaju ubezwłasnowolnienie ,masz myśleć i robić jak Ci kazano i nie ma to nic wspólnego z nauką Czym innym jednak jest wychowanie dziecka przez rodziców, jest to przekazywanie pewnych wzorców z duża rezerwą na samodzielne myślenie i samodzielną decyzje dziecka(tak przynajmniej, być powinno) indoktrynacja samodzielności nie przewiduje (kłania się RM) Weles według Twojej teorii wszystko co narzucane jest drugiej osobie to indoktrynacja w takim razie pod ten termin należałoby podciągnąć wszystkie kodeksy one też działają na naszą świadomość ,a przynajmniej powinny, ale to co innego. Tak o tym myślę, nie dam się jednak zindoktrynować żeby myśleć inaczej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz
Gość





PostWysłany: Śro 19:53, 17 Maj 2006    Temat postu:

W moim odczuciu Bujany lądujesz o dwa mosty za daleko.

Podatność , słabość na wpływy innych osób mające skutek na własne postępowanie , własne życie, nie można przypisywać genom - raczej czegoś tu nie zrozumiałem .Prędzej chodzi o to aby każdy wypracował sobie swój system wartości , coś w rodzaju kodeksu moralnego , sposobu na przejście przez własne życie, kierując sie przy tym własnym rozumem , własną logiką wypływającą z własnych doświadczeń / tych wyniesionych z domu rodzicielskiego również / i tym co komu w duszy gra, a nie tym co Ci wciskają "manipulatorzy" których w koło nas jest mnogo w każdej fazie naszego istnienia.

Jest wiele sposobów manipulowania informacją a więc NAMI.

Na ten przykład "kłamstwo".Kłamstwo "zazwyczaj ma krótkie nogi" i wychodzi na jaw, choć częściej zasada ta obowiązuje w życiu prywatnym. W życiu publicznym kłamstwo zasiewa w odbiorcach wątpliwość i niepewność, bo samo rzucenie oskarżenia ma moc obciążającą, a jego sprostowania są zawsze wątpliwe czy "podejrzane".

Aby dotrzeć z byle jaką wiadomością do odbiorcy już samo graficzne rozmieszczenie informacji koduje się w naszej świadomości jako jej ważność. Np. wiadomość na pierwszej stronie wielkimi literami = ważna informacja. Rzeczywista zależność między rozmieszczeniem graficznym a ważnością informacji istnieje tylko wówczas, gdy będziemy rozpatrywali ją w kategoriach indoktrynerów. Z jej obiektywną ważnością nie musi mieć to wiele wspólnego.

Czytając np. teksty prasowe staraj się nie sugerować "graficzną ważnością". Ustaw w myślach wszystkie informacje na tym samym poziomie i sam, zgodnie z własną wizją rzeczywistości, oceń, którą z informacji uważasz za bardziej, a którą za mniej ważną. Ponadto wrażenie ważności danego faktu można uzyskać poprzez wielokrotne powtarzanie tej samej lub podobnej informacji dotyczącej tego faktu.
Można sie tego nauczyć , aby nie nabierać się na wielkie litery.

Albo umieszczenie dobranych informacji obok siebie sprawia, że automatycznie, prawie nieświadomie, dokonujemy ich porównań. Ta sama informacja zestawiona każdorazowo z inną informacją otrzymuje inny wydźwięk. Np. informacja o powodzi w Polsce obok informacji o podwyżkach diet poselskich będzie miała inny wydźwięk niż informacja o powodzi zestawiona z informacją o trzęsieniu ziemi w Turcji .

Inny chwyt to selektywność informacji , to uwzględnianie i podawanie jednych, a pomijanie innych informacji.

Jakże często stosowana jest metoda półprawd , podawanie informacji okrojonych , niepełnych , po prostu przedstawiając jakieś wydarzenie, gdzie niektóre jego aspekty. - niewygodne dla indoktrynera - pomija się.

Jest wiele innych kruczków , sposobów aby wcisnąć odbiorcy to co chce się wcisnąć.Czy wszystko w tym zakresie jest w porządku i odbywa się zgodnie z prawem ? Mam wątpliwości ?

Wiadomości prawdziwe , czyli fakty - z tymi się nie dyskutuje , za ich przedstawienie , dobór , kolejność przedstawiania odpowiedzialność ponosi "naczelny" .
Odnośnie komentarzy , dowolnych opinii , programów publicystycznych za wypowiedzi ponoszą odpowiedzialność podpisujące się osoby lub poszczególni rozmówcy.Gospodazrz odpowiada za dobór grona uczestników.To tak z grubsza , dotyczy to szczególnie telewizji , przekazywanych tam wiadomości i publicystyki Jednostronność często razi , denerwuje a w końcu śmieszy.

Bardzo źle to świadczy o profesjonaliźmie nadawcy i twórców takich programów.Bardzo to źle świadczy również o odbiorcy , jeśli na takie programy czeka z utęsknieniem i "łyka" je bez zmróżenia okiem.

Indoktrynacja nie musi przynosić samych złych skutków , może mieć skutki pozytywne.

Ważniejszym wydaje się system wartości wypracowany na różnych szczeblach jaki potrafimy wpajać , nauczać , wprowadzać w życie i przekazywać dalej .

Manipulując odpowiednio ładunkiem emocjonalnym, indoktrynerzy pokazują nam dokładnie co mamy odrzucać, a co popierać. Rzecz w tym abyśmy sami dochodzili do tego co jest bliższe naszemu systemowi wartości.Wybór należy do nas i nikt obcy nie powinien mieć wpływu na naszą decyzję.Mając swój własny system wartości nie ulegamy w wielkim stopniu indoktrynacji.Niby proste.

Janusz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:36, 18 Maj 2006    Temat postu:

Skoro BL wywołałałeś mnie do tablicy to ci odpowiem. Po pierwsze, to co piszę nie wywodzi swoich korzeni od filozofów angielskich XVII i XVIII wieku, choćby z tego względu, że wówczas nie istniały jeszcze nauki dzisiaj egzystujące samodzielnie, jak socjologia, antropologia, politologia czy ekonomia. Nie można więc mówić o swoistej komplementarności poszczególnych dziedzin nauk społecznych lub związanych z pojęciem społeczności. Faktem bezspornym jest, że nauka ostatnimi laty zwłaszcza w genetyce zrobiła ogromny skok. Wyodrębniono wiele genów określających cechy osobnicze. Tyle, że jak na razie jest to jeszcze bieganina po cienkim lodzie. Przykładem może być tzw. gen egoizmu lub inaczej samolubny gen - koncepcja zaproponowana przez Richarda Dawkinsa, zgodnie z którą jednostką doboru naturalnego nie jest osobnik, gatunek czy populacja, lecz gen.
Pierwotnie koncepcja ta opisana została przez Dawkinsa szeroko w pozycji Samolubny gen. W roku 1982 ze względu na krytykę zbyt metaforycznego języka, jak również założenia koncepcji, Dawkins bronił tej "samolubnego genu" w pozycji Fenotyp Rozszerzony.
Przy uzasadnianiu swej koncepcji, użył w jednym z rozdziałów pojęcia mem, który zdefiniował jako replikator kulturowy, przyczyniając się w ten sposób do powstania nowego nurtu w nauce - memetyki. Z Dawkinsem mozna się zgadzać lub nie, ale przejść obojętnie obok niego się nie da. Nie chcę się rozpisywać, bo mam mało czasu. Jeśli kogoś ten dział nauki zainteresuje, to w necie znajdzie sporo na ten temat. Człowiek jest czystą kartką po przyjściu na ten świat w sensie kulturowym. Jaki wpływ mają natomiast geny na ustawienie się osobniczego wektora egoizmu w stosunku do oddziaływania czynników zewnetrznych na jego umysł, tego nikt do dzisiaj tak na prawdę nie wie. Próbowano zbadać to zagadnienie. Wyodrębniono całą masę technik oddziaływania bezpośredniego i pośredniego na podświadomość i kształtowania procesu nazywanego przez A. Kępińskiego metabolizmem informatycznym. Wynik zaś nigdy nie był w 100% pewny. Większość populacji poddaje się tym technikom, ale część nie. Ta większość też nie mieści się w określonych ramach, ale ulega indoktrynacji w mniejszym lub większym stopniu.
Żyjemy w XXI wieku, a człowiek jako obiekt dociekań naukowych zwłaszcza
w sferze psyche jest nadal terra incognita. Co do podpierania się moją osobą jako "autorytetem" uzasadniającym czyjąś wypowiedż, to powiem tak, że nie czuję się na siłach aby nim być. Moje wypowiedzi w tym temacie wynikają głównie z jakiejś tam wiedzy i doświadczenia życiowego. Własnych przemyśleń i zestawianiem tych przemyśleń z wiedzą możliwą do uzyskania z zewnetrznych żródeł. Wnioski są moje. Czy słuszne? Nie wiem. Wogóle muszę stwierdzić, że im wiecej wiem, tym coraz bardziej zdaję sobie sprawę z własnej niewiedzy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 16:07, 18 Maj 2006    Temat postu:

Być może dziedziny naukowe, które wymieniłaś nie istniały jako odrębne specjalizacje (w sumie też rzecz mocno dyskusyjna - bo obiektem studiów były jak najbardziej) "z nazwy", tylko że dokładnie wtedy
właśnie mądre głowy kładły kamień węgielny pod te dyscypliny.
Poza tym szybciej można mówić o jakiejś "komplementarności" nauk
w ówczesnych czasach - kiedy gościu za jednym zamachem wynajdywał mydło i powidło niż współcześnie - kiedy mamy coraz większe rozdrobnienie, mnożenie się specjalizacji. Co z tego, że taki współczesny "mózgowiec" zasypie człowieka niezrozumiałym akademickim bełkotem jeśli trzeba współpracy aż trzech-czterech takich "mędrców" żeby ugotować zwykłe jajo na twardo? Zresztą mniejsza z tym. Behawiorystyczna szkoła, którą cytujesz, czerpie garściami z myśli Locke'a. Skoro to on jest twórcą słynnej "tabula rasa" - czyli koncepcji umysłu nie posiadającego w chwili narodzin żadnych wrodzonych idei - to owszem, poglądy, które prezentujesz z Locke mają wiele wspólnego. One wręcz korzeniami tkwią w jego szlachetnych zwłokach, że się brzydko wyrażę. Generalnie jednak nie ma się o co spierać (zresztą ja nie czuję się na siłach, a Ty jak zwykle nie masz czasu :) O ile na początku jesteśmy tabula rasa w znaczeniu kulturowym, to jednak istnieje przyrodzona nam - jako gatunkowi silnie uspołecznionemu - "złota reguła" która bez względu na taki czy inny czynnik kulturowy "podpowiada" sposoby (i one w różnych kulturach okazują się zupełnie podobne) pokojowej współegzystencji - pomimo naszej drapieżnej natury. W takim przypadku można brać pod uwagę tylko geny.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 21:41, 18 Maj 2006    Temat postu:

Łukaszu-vel Niezależny... Mr. Green

Nic z tych rzeczy. Nie unikam cię. Po prostu parę rzeczy...(może wiosna) oderwało mnie od kompka przy którym spędzam troszkę mniej czasu. A teraz do tematu...
Piszesz...Czy indoktrynacja jest zła? oczywiście, gdyż jest to pewnego rodzaju ubezwłasnowolnienie ,masz myśleć i robić jak Ci kazano i nie ma to nic wspólnego z nauką

Ja twierdzę, że indoktrynacja to czysto techniczne określenie zjawiska. Termin ten należy do badzo pojemnych znaczeniowo a jednocześnie niejednoznaczych określeń(jak np. uczciwość, miłość, szczerość, dobroć itp...) Think . Myślę, że występuje tu podobna zależność jak np. w matematyce zbiory... Zbiór A (indokrynacja) i zbiór B(jakieś jednoznaczne zło) da nam wynik jednoznacznie określony... ale dla obszaru wspólnego(AB) Shame on you . Samo zło(zb. B) nie jest indokrynacją i sama indokrynacja( zb. A) nie jest złem ;) . Wniosek z tąd, że indokrynacja przeniknięta złem w zb. (AB) jest naganna. Poza tym obszarem w oczywisty sposób nie. I tak indokrynacja na całym swoim obszarze jest indokrynacją, a zło złem. Dancing Ale... patrząc oczywiście bardziej ogólnie(z dalsza) z poza układu (ze sfery obojętności) na wzór dziegciu w beczce wody... samo zagrożenie indoktrynacji można uznać za zło... Mr. Green Można by oczywiście zapytać prof. Miodka o zwyczajowych zmianach, ewoluowania znaczenia terminów i słów... ale ja na własny użytek(w głębokim jednak przekonaniu do własnych racji) uważam jak uważam Think . Kojarzy mi się wyłącznie z określeniem socjotechnicznym..., którego używamy w dyskusjach dookreślając obszary i formy.

W którymś postów pisałeś też źle o KK z powodu indoktrynacji... Mam wiele pretensji do KK. KK(rozszerzę...wszystkie podobne instytucje na świecie) jest jak wszystkie inne instytucje użyteczności publicznej (i wszelakie struktury organizacyjene jakiekolwiek) skażony pewnymi niedoskonałościami (pomimo regół deklarowanych), których nazwanie jest o tyle kłopotliwe, bo niejednogłośne. Think . Prawdę mówiąc bez indokrynacji(tej formy działalności i dążenia do niej) istnienie jakiej kolwiek instytucji, stowarzyszenia byłoby dziwne. Po prostu indokrynacja jest sensem i warunkiem zaistnienia. Jedynie tylko formy (czasem złe) są wyznacznikiem charakteru tego zjawiska...
Co by nie mówić historycznie z KK też było różnie Shame on you . Ogniem i mieczem w wydaniu KK... współcześnie swoim czasom, to może konieczność (a może nie)..., a do ocen tych zjawisk używać współczesnych kryteriów to trochę przegięcie Shame on you . Trzeba też uznać wielkie zasługi historyczne KK dla np. oświaty(nauka i szkoła), medycyny(szpitale), domów opieki...i piwowarstwa 2 man down . Byli początkiem w/w i nic dziwnego, że chcieli dominować (a dziś podobnie). To jakby naturalne... Pojedyńczy człek może zrezygnować z możliwości władzy... organizacje(nawet duchowne) nie... Mr. Green

Pozdro... 2 man down
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 22:34, 18 Maj 2006    Temat postu:

Weles z pierwszym członem Twojego postu dyskutować nie będę jak już mówiłem jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem jednak z drugą częścią Twojego postu do końca zgodzić się nie mogę gdyż widzę to trochę inaczej. Piszesz że bez indoktrynacji nie może istnieć żadna instytucja? a czy przypadkiem indoktrynacją nie nazywasz regulaminu? Czy to że od swoich ludzi wymagam pewnych zasad to już indoktrynacja? myślę że gdyby tak nie było to należałoby to nazwać anarchią. Co do KK owszem mówiłem ale miałem na myśli nie dekalog czy pewne dogmaty ale bezpośrednie prywatne oddziaływanie księży, jestem praktykującym katolikiem i nigdy nie pluję na kościół jako wspólnotę wiernych, a i tak uważam że KK daje wolną wolę w przeciwieństwie do sekt które nie dają możliwości samodzielnego myślenia czy wątpliwości i to jest indoktrynacja kolego. Weles indoktrynacja miała rację bytu w systemie komunistycznym gdzie Twoja samodzielna decyzja mogła dotyczyć tylko koloru koszuli jaką masz ochotę włożyć w systemie demokratycznym jesteś bardziej w decyzjach samodzielny a to nie indoktrynacja. Jeśli uważasz że słowo indoktrynacja jest tak pojemne to śmiało można pod ten termin podciągnąć tygodniowy program telewizyjny a już na pewno kodeks pracy.
Ale nie dajmy się stary indoktrynować i myślmy samodzielnie.
Równierz zdrówko 2 man down
PS. wystarczy Łukasz bez vel
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 13:26, 19 Maj 2006    Temat postu:

Łukaszu...(już nie vel... przyzwyczaję się Mr. Green)

Piszesz...Jeśli uważasz że słowo indoktrynacja jest tak pojemne to śmiało można pod ten termin podciągnąć tygodniowy program telewizyjny a już na pewno kodeks pracy. ...


jednak ...tygodniowy program telewizyjny jest czystą informacją. Indokrynacją są natomiast napewno programy i filmy( szczególnie te amerykańskie gdzie każdy ocieka dobrobytem i szczęściem Mr. Green , a sprawiedliwość mieszka w każdym serduszku). I popatrz jak to podziałało? Mr. Green Milionom Polaków poprzewracało się we łbach i pozwolili się okraść na maxa w imię wizji... Very Happy

Kodeks pracy jest zbiorem zasad dla stron, a indokrynacją jest faza tworzenia ew. tych zasad i przekonywanie do ich legalizacji. I nie jest tu złem ani kodeks, ani zasady tylko zły(abstrachuję) kodeks z powodu zawierania ew. złych zasad. Deszcz jest też zły jak powoduje katastrofy, ale jest też dobry gdy nawadnia pola Shame on you . A przy tym w obu wypadkach jest zawsze deszczem... Mr. Green
Kodeks Pracy w RP to zbiór przepisów dot zagadnień PC (Prawa cywilnego) i zgodnego z nim dotyczący stosunku Pracy, umów, praw i obowiązków stron. Jest kompatybilny, czytelny dla dość dużej grupy nieprofesjonalistów czego nie można powiedzieć o PC. Istnieją także Kodeksy handlowe, drogowe itp...

I wobec powyższego oczywistym jest, że w pewien sposób indokrynacja obejmuje tygodniowy program telewizyjny i Kodeks Pracy... Mr. Green ale tylko w fazach, powstawania czy realizacji(np ...tyg. programu TV). Zrozu... Pojemność terminu indokrynacja wynika z narzędziowego charakteru terminu, i jego naganność (i nie) wynika wyłącznie z użycia go do jakiś celów. Młotkiem się zabija, kaleczy, wbija gwoździe...(można jeszcze tys. zastosowań). Nożem podobnie... ale także kroi chleb, struga patyki... bleble...

Pytasz też...a czy przypadkiem indoktrynacją nie nazywasz regulaminu? Samego regulaminu nie, ale np jego fazę tworzenia (o ile konsultujesz go z nimi w co wątpię)... , fazę odpowiadania na zarzuty uczestników układu owszem. W interesie obu stron jest jego przestrzeganie aby układ działał. Inną sprawą jest to że Regulamin to też forma narzucana przez Prawo co komplikuje nieco sytuację. Jest formą nacisku (jak kodeks drogowy z jego zapisami z którymi chętnie czasem dyskutujemy). Jak jest zły np... to gościo nie wchodzi w układ( tu umowę o pracę). I żeby nie rozwijać nadto myślę że przynajmniej co do pojemności określenia indokrynacja się zgodzisz.

Dalej... bezpośrednie prywatne oddziaływanie księży pomijam, że mogą być akceptowane i nie(dobre i złe), ale nawet z czystej ludzkiej osobowości będą indokrynacją własnych poglądów. Mój post też jest indokrynacją bo zamierzam cię przekonać do własnych racji, co czynisz wobec mnie sam z równie dużą energią i zapałem Mr. Green

Pozdro... Mr. Green

PS.... A...Ale nie dajmy się stary indoktrynować i myślmy samodzielnie. ... nasze tu różnice zdań, poglądów właśnie świadczą, że się nie dajemy Mr. Green . Bo przyznać musisz, iż nie jesteśmy jednolicie zindoktrynowani? Partyman


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 21:45, 19 Maj 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin