Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiadomości - materiały Łukasza
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły,
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 10:03, 30 Sty 2008    Temat postu:

Rosyjska gazeta ekonomiczna PBK Daily omówiła wczoraj pomysł polskiego premiera na alternatywny przebieg gazociągu Nord Stream. Tekst zawiera wnioski dla Polski miażdżące.
Pozornie nasz projekt ma same plusy. Okazuje się jednak, że dla Rosjan skrócenie trasy, uproszczenie strony technologicznej i obniżenie kosztów ma znaczenie drugorzędne. Niezwykle znamienne są tu słowa Aleksieja Łogwina, głównego ekonomisty grupy Rus-Kapitał.

Podstawowe zadanie Nord Stream to odsunąć Polskę i inne kraje tranzytowe od dostaw gazu. Stosunki między Polską i Gazpromem wcale nie są idealne, i bardzo wątpliwe, czy skrócenie i potanienie gazociągu przeważą nad zlikwidowaniem dodatkowych ogniw w dostawach do Niemiec.


Położenie rury na dnie morza to zadanie skomplikowane i kosztowne, jednak wypełniwszy je Gazprom pozbędzie się corocznych kłopotów z negocjacjami z krajami tranzytowymi - oraz uwolni się od ich ceł.


Naturalnie rosyjski koncern może sobie pozwolić na planowanie aż tak dalekosiężne. Południowa nitka, South Stream, dzięki zręcznie skonstruowanemu kontraktowi z Serbią zostanie sfinansowana z dochodów ze sprzedaży benzyny na miejscowym rynku. Który Gazprom przejął za pół ceny.

Jednak jeśli to wszystko prawda, i Putin 8 lutego albo propozycję Tuska odrzuci, albo kurtuazyjnie zagra na zwłokę, Polska będzie mieć problemy.

Nasz projekt jest dwa razy tańszy, ale to żaden argument, skoro dla Rosjan liczą się korzyści długofalowe. Niekoniecznie polityczne. Korzyści polityczne są tu sympatycznym bonusem.

Obecne koszta inwestycji i tak zostaną przecież przerzucone na zachodnioeuropejskiego konsumenta - w przyszłych cenach gazu. Przy niemal całkowitym uzależnieniu od rosyjskich dostaw, konsument będzie musiał to przełknąć.

Cóż więc się stało? Po pierwsze, straszliwie zaspaliśmy. Jak ocenia prezes EntentaPioglobal Timur Chajrulin,

Propozycja Polaków to próba wskoczenia do ostatniego wagonu uciekającego pociągu - by nie pozbawić się dochodów z tranzytu gazu. Dlatego tak podkreślają zalety swego projektu, jednak pewien jestem, że Gazprom na to nie pójdzie.

Po drugie: żyjemy trochę w swoim własnym świecie. Premier Tusk powinien chyba wiedzieć, że gdyby Rosjanom zależało na "taniości", wykorzystaliby alternatywę o wiele tańszą nawet od projektu Tuska.

Gazprom ma przecież prawie nie używany gazociąg Torżok-Dolina, który wystarczyłoby przedłużyć, by zwiększyć dostawy gazu do Europy. Polski premier albo tego nie wie, albo jego propozycja istotnie zaczyna przypominać rozpaczliwy skok ostatniej szansy.

Czy więc rzeczywiście cała nadzieja w ekologach? Jeśli tak, to dość złudna. Współczesna ekologia to nie walka o prawdę, piękno i dobro, a po prostu jedna z gałęzi biznesu. "Ekologiczne" protesty Szwecji i Estonii na pewno da się jakoś załatwić.

W przypadku ewentualnych naruszeń prawa przy realizacji gazociągu po dnie Bałtyku Komisja Europejska będzie równie surowo egzekwowała unijne przepisy jak wobec Microsoftu.

Tyle powiedział wczoraj unijny komisarz ds. ekologii, Stawros Dimas. I to chyba wszystko, na co możemy liczyć ze strony Unii, której na rosyjskim gazie zależy nieskończenie bardziej, niż na Polsce.

I trudno się dziwić. Polska raczej nie ogrzeje Unii domów.


Przepraszam ale jest tyle spraw w życiu innych że trochę się w tym pogubiłem czy ktoś zechciałby mi wytłumaczyć jak do tego doszło kto za to odpowiada i jaka jest w tyk rola kaczorów.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 9:40, 23 Lut 2008    Temat postu:

"GW": Solidarność ze zniżką
"Gazeta Wyborcza": kontrolowany przez państwo koncern paliwowy PKN Orlen chciał wprowadzić rabaty na paliwo dla członków "Solidarności" i ich rodzin. Podpisanie umowy zablokowała wczoraj nowa rada nadzorcza spółki.
W lipcu ub. roku - przed wyborami parlamentarnymi - przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek spotkał się z prezesem Orlenu Piotrem Kownackim (były współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego z NIK) i zaproponował mu wprowadzenie rabatów na paliwo dla członków "S" i ich rodzin (do związku należy ok. 700 tys. osób). W tym czasie "S" negocjowała z rządem PiS wzrost wynagrodzeń w budżetówce oraz wzrost płacy minimalnej. W sierpniu "S" - jako jedyny związek zawodowy - podpisała porozumienie z rządem o podwyżce płacy minimalnej, a ówczesny premier Jarosław Kaczyński i prezydent pojechali na obchody 25-lecia "Solidarności" do Lubina. Janusz Śniadek poparł tam Jarosława Kaczyńskiego.

Z dokumentu, który widziała "Gazeta", wynika, że na mocy umowy "S" z zarządem Orlenu użytkownicy karty rabatowej "Grosik" (czyli związkowcy i ich rodziny) mogliby kupować paliwo na stacjach Orlenu z rabatem 8 gr na litrze, a na stacjach sieci Bliska (też należących do koncernu) - z rabatem 4 gr.
Zakładano, że przez pierwsze pół roku z kart rabatowych skorzysta 20 tys. osób, w ciągu kolejnego roku - 50 tys. Przez rok użytkownicy karty "Grosik" mieli kupić na stacjach Orlenu 21 mln litrów paliwa.

Od każdego litra operator karty, czyli należąca do NSZZ "Solidarność" spółka Solkarta, miała pobierać 1 grosz prowizji. Pracownicy Orlenu wyliczyli, że w pierwszym roku działania systemu rabatowego zysk Solkarty wyniósłby 210 tys. zł, a w kolejnym - 600 tys. zł.

- Na razie dokładamy do tej spółki, ale w przyszłości ma ona na siebie zarobić - nie kryje Janusz Śniadek. Prezes Orlenu Piotr Kownacki powiedział nam wczoraj, że rabaty dla członków "S" przysporzą klientów Orlenowi. - Wszystkie programy lojalnościowe dają większą sprzedaż - tłumaczy Kownacki.

Rabat dla związkowców dziwi ekspertów. - Bardziej zrozumiałe byłoby, gdyby spółka wprowadziła zniżki dla wszystkich kierowców albo dla tych, którzy kupują najwięcej paliwa na stacjach Orlenu - mówi Szymon Araszkiewicz z firmy e-petrol.pl. Tym bardziej że PKN Orlen ma już własny system lojalnościowy - karty Vitay, na których zbiera się punkty, a te można wymieniać na prezenty lub tankowanie.

O rabat na paliwo zabiegali kilka lat temu w Orlenie związkowcy z OPZZ. - Usłyszeliśmy, że nie ma możliwości - mówi przewodniczący związku Jan Guz. - Ciekawe, co się zmieniło, że "Solidarność" może dostać rabaty?

Nasi rozmówcy uważają, że rabaty miały być próbą odwdzięczenia się PiS za poparcie "Solidarności" w październikowych wyborach. Prezes Kownacki zaprzecza: - To była sprawa czysto biznesowa.

- Tego typu zarzut może formułować albo człowiek chory, albo wróg "Solidarności"! - denerwuje się Śniadek. - Jak Orlen nie podpisze z nami umowy, to pójdziemy gdzieś indziej. Mamy już podobne systemy rabatowe w sieciach aptek i firmie telekomunikacyjnej Dialog [należącej do kontrolowanego przez państwo KGHM].


Wcale nie chodzi mi o 8 gr bo to nie wiele chodzi mi o fakt, zapewne nikt w tą wiadomość nie uwierzy bo napisała to gazeta wyborcza zatem nie wiem jak Was przekonać to świństw jakie dla utrzymania władzy gotowy był zrobić jarek K.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 14:28, 23 Lut 2008    Temat postu:

Niezależny napisał:
Rosyjska gazeta ekonomiczna PBK Daily omówiła wczoraj pomysł polskiego premiera na alternatywny przebieg gazociągu Nord Stream. Tekst zawiera wnioski dla Polski miażdżące.
Pozornie nasz projekt ma same plusy. Okazuje się jednak, że dla Rosjan skrócenie trasy, uproszczenie strony technologicznej i obniżenie kosztów ma znaczenie drugorzędne. Niezwykle znamienne są tu słowa Aleksieja Łogwina, głównego ekonomisty grupy Rus-Kapitał.

Podstawowe zadanie Nord Stream to odsunąć Polskę i inne kraje tranzytowe od dostaw gazu. Stosunki między Polską i Gazpromem wcale nie są idealne, i bardzo wątpliwe, czy skrócenie i potanienie gazociągu przeważą nad zlikwidowaniem dodatkowych ogniw w dostawach do Niemiec.


Położenie rury na dnie morza to zadanie skomplikowane i kosztowne, jednak wypełniwszy je Gazprom pozbędzie się corocznych kłopotów z negocjacjami z krajami tranzytowymi - oraz uwolni się od ich ceł.


Naturalnie rosyjski koncern może sobie pozwolić na planowanie aż tak dalekosiężne. Południowa nitka, South Stream, dzięki zręcznie skonstruowanemu kontraktowi z Serbią zostanie sfinansowana z dochodów ze sprzedaży benzyny na miejscowym rynku. Który Gazprom przejął za pół ceny.

Jednak jeśli to wszystko prawda, i Putin 8 lutego albo propozycję Tuska odrzuci, albo kurtuazyjnie zagra na zwłokę, Polska będzie mieć problemy.

Nasz projekt jest dwa razy tańszy, ale to żaden argument, skoro dla Rosjan liczą się korzyści długofalowe. Niekoniecznie polityczne. Korzyści polityczne są tu sympatycznym bonusem.

Obecne koszta inwestycji i tak zostaną przecież przerzucone na zachodnioeuropejskiego konsumenta - w przyszłych cenach gazu. Przy niemal całkowitym uzależnieniu od rosyjskich dostaw, konsument będzie musiał to przełknąć.

Cóż więc się stało? Po pierwsze, straszliwie zaspaliśmy. Jak ocenia prezes EntentaPioglobal Timur Chajrulin,

Propozycja Polaków to próba wskoczenia do ostatniego wagonu uciekającego pociągu - by nie pozbawić się dochodów z tranzytu gazu. Dlatego tak podkreślają zalety swego projektu, jednak pewien jestem, że Gazprom na to nie pójdzie.

Po drugie: żyjemy trochę w swoim własnym świecie. Premier Tusk powinien chyba wiedzieć, że gdyby Rosjanom zależało na "taniości", wykorzystaliby alternatywę o wiele tańszą nawet od projektu Tuska.

Gazprom ma przecież prawie nie używany gazociąg Torżok-Dolina, który wystarczyłoby przedłużyć, by zwiększyć dostawy gazu do Europy. Polski premier albo tego nie wie, albo jego propozycja istotnie zaczyna przypominać rozpaczliwy skok ostatniej szansy.

Czy więc rzeczywiście cała nadzieja w ekologach? Jeśli tak, to dość złudna. Współczesna ekologia to nie walka o prawdę, piękno i dobro, a po prostu jedna z gałęzi biznesu. "Ekologiczne" protesty Szwecji i Estonii na pewno da się jakoś załatwić.

W przypadku ewentualnych naruszeń prawa przy realizacji gazociągu po dnie Bałtyku Komisja Europejska będzie równie surowo egzekwowała unijne przepisy jak wobec Microsoftu.

Tyle powiedział wczoraj unijny komisarz ds. ekologii, Stawros Dimas. I to chyba wszystko, na co możemy liczyć ze strony Unii, której na rosyjskim gazie zależy nieskończenie bardziej, niż na Polsce.

I trudno się dziwić. Polska raczej nie ogrzeje Unii domów.


Przepraszam ale jest tyle spraw w życiu innych że trochę się w tym pogubiłem czy ktoś zechciałby mi wytłumaczyć jak do tego doszło kto za to odpowiada i jaka jest w tyk rola kaczorów.



2008-02-08 06:54:00
Tusk w Moskwie - przełomu nie będzie

Pod wieloma względami to od lat najbardziej niezwykła wizyta zagraniczna polskiego premiera. Nie tylko ważna w kategoriach polityki zagranicznej, ale również bardzo znacząca dla polityki wewnętrznej.
Dzisiejsza wizyta Tuska w Rosji już wiele zmieniła na polskiej scenie politycznej. Z okazji tej podróży prezydent pogodził się z premierem i tak miło między panami nie było od miesięcy, dokładnie od 21 października.

Najwyżsi w państwie urzędnicy spotkali się i stwierdzili nawet, że w kwestii polityki zagranicznej niewiele ich dzieli.

Mało tego - jak donosiło wczoraj radio RMF FM, do Rosji z premierem ma lecieć człowiek Lecha Kaczyńskiego. Według informacji rozgłośni, ma to być Urszula Doroszewska, zastępca dyrektora biura spraw międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta.

Wizyta w Rosji doprowadziła do niespotykanego od trzech miesięcy ocieplenia na linii prezydent-premier.

Na razie to jedyny wynik wizyty Tuska. Eksperci są zgodni, że dziś nie dojdzie do zwrotu w stosunkach Moskwa-Warszawa. PAP rozmawiała z Janem Malickim, dyrektorem Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Stwierdził on, że po tej wizycie nie można spodziewać się superprzełomu.

Wizyta nie będzie łatwa, gdyż - jak podkreśla Jan Malicki - rosyjska dyplomacja ma długą tradycję i jest bardzo profesjonalna.

W dodatku - zdaniem doktora Malickiego - Rosja ma swój interes w tym spotkaniu, który zresztą stoi w sprzeczności z polskim interesem. Rosja nawiązując dialog z Polską chce zmniejszyć zaufanie do naszego kraju takich państw, jak Ukraina czy Gruzja.

Przełomu nie spodziewa się także Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, obecnie europoseł. Ale uważa, że spotkanie jest potrzebne, bo z sąsiadami trzeba rozmawiać - mówi dla PAP i dodaje: Czy z tego coś wyjdzie, to inna sprawa. Niewiele spraw będzie pewnie załatwionych albo żadne, ale dobrze jest w końcu rozmawiać i poinformować partnera o naszych intencjach zwłaszcza, jeśli chodzi o tarczę antyrakietową. Żeby była jasność, jakie jest nasze stanowisko w tej sprawie: że tarcza nie jest przeciwko Rosji, tak samo jak członkostwo w NATO nie było przeciwko Rosji - uważa Rosati.

Co gryzie Putina i Tuska
Władze Polski i Rosji na pewno nie porozumieją się w trzech sprawach:

Tarcza antyrakietowa - Polska jej chce, ale udaje przed USA i polską opinią publiczną, że jeszcze nie jest pewna, czy chce. Jednak zgoda polskiego rządu na postawienie jej elementów na terytorium RP jest niemal przesądzone. Rosja stanowczo się sprzeciwia.

Gazociąg Północny - Polska stanowczo się sprzeciwia jego budowie, ale sprzeciw nie ma żadnego znaczenia, bo planowany przebieg omija polskie wody terytorialne. Rosji bardzo zależy, aby transportować gaz z ominięciem krajów tranzytowych.

Katyń - Polsce zależy, aby w końcu Rosja przyznała, że to zbrodnia popełniona przez NKWD. Rosja woli wersję, że to Niemcy urządzili to piekło.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 15:12, 28 Lut 2008    Temat postu:

Radosław Sikorski chwalił się wczoraj, jak intensywnie pomagamy krajom rozwijającym się. Jesteśmy więc bogatym krajem. W którym co trzecie dziecko chodzi głodne.
Dlaczego żaden ze zgromadzonych na tej konferencji prasowej dziennikarzy o to nie zapytał? Pewnie nie czytali ostatniego raportu Komisji Europejskiej. Jak pan minister. Poza tym - bieda. Fuj. Taki brzydki temat.

Polska z kraju, który brał pomoc i między innymi dzięki niej wybił się na sukces gospodarczy, stała się krajem, który zaczyna pomagać innym.

Jak pięknie. A teraz Raport Wspólny Komisji Wspólnot Europejskich na temat ochrony socjalnej, z 31 stycznia 2008 roku:

W prawie połowie krajów UE ryzyko występowania nędzy wśród dzieci przekracza 20%, sięgając 25% w Rumunii, 27% na Litwie i 29% w Polsce.

Jakoś nie słyszałam, by ktoś w Polsce nagłaśniał nasze niewątpliwe osiągnięcie, jakim jest przegonienie Rumunii w biedzie. Może szczątkowe już media lewicowe.

I jeszcze jeden cytat, tym razem z raportu krajowego "Polska", załącznika do Raportu Wspólnego .

Problem ubóstwa osób pracujących dotyczył 14 % zatrudnionych, wśród nich przede wszystkim osób pracujących na własny rachunek. Do grup szczególnie dotkniętych ubóstwem i społecznym wykluczeniem należą dzieci (29 %), osoby młode, osoby długotrwale bezrobotne oraz osoby mieszkające na obszarach wiejskich i obszarach charakteryzujących się gorszą sytuacją społeczną. Istnieje także wysoki stopień korelacji między zagrożeniem ubóstwem a dużą liczbą dzieci w gospodarstwie domowym.

Więc tak: raz - w Polsce praca nie chroni przed biedą. Dwa - kościelno-rządowy model rodziny prowadzi do nędzy.

Ale Sikorski dumnie ogłasza rekordowe wydatki MSZ na pomoc rozwojową. Mamy wydać o 20 mln więcej, niż w zeszłym roku. Wtedy wydaliśmy 922 miliony złotych.

Słuchajcie, głodne polskie dzieci, bezdomni i biedne emerytki. Znakomita wiadomość. Jesteśmy niesłychanie bogatym krajem. Ofiarnie pomagamy biednym. Byle mieszkali za granicą.

Budujemy szkoły i studnie w Afryce i Afganistanie. Wspieramy demokrację i prawa człowieka na Białorusi i Ukrainie. Tak, na Ukrainie. Poza tym pomagamy finansowo Mołdawii i... Gruzji. Tak, Gruzji.

Fundujemy też stypendia i staże dla młodzieży z całego świata. W tym roku 2,5 tysiąca. I potem się dziwić, że na stypendia dla młodzieży z polskich wsi już nie starcza.

Mamy inne, szczytniejsze cele, młodzieży wiejska. Cały naród pomaga bratnim narodom Ukrainy i Gruzji. Pomoc rozwojowa to narzędzie polityki zagranicznej. Sikorski jest tak szczery, że aż cyniczny.

Ale przecież według sondażu OBOP z listopada 2007 r. aż 77 proc. Polaków uważa, że nasz kraj powinien pomagać biedniejszym. 66 proc. zgadza się finansować to z podatków. A Wy, drodzy Czytelnicy?

Czy te 77 procent wie, że będzie łożyć na Ukrainę i Gruzję? Że robimy tak nie z miłości bliźniego, ale na złość Rosji? Że odbywa się to kosztem polskiej biedy, która - jak pisaliśmy niedawno - rozkwita?

Boso, ale w ostrogach. Za cenę wstydliwego ignorowania polskiej biedy, polskich dzieci, które chodzą głodne, nasi politycy mogą kultywować za granicą obraz Polski hojnej i dostatniej.

Zdaniem dyrektorów szkół, 29 procent polskich dzieci w wieku 7-15 lat wymaga dożywiania. To milion dwieście tysięcy dzieci. Obiad kosztuje 2,34 złotego. Dla co trzeciego z tych dzieci obiadów nie wystarcza.

I co z tego. Ważne, że wystarcza na prawa człowieka na Ukrainie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 10:20, 10 Mar 2008    Temat postu:

Fobie E. Sowińskiej.

Rzecznik Praw Dziecka, Ewa Sowińska na antenie Radia Maryja skarżyła się, że jest śledzona i zmuszana do rezygnacji .
"Ostentacyjne śledzenie, fotografowanie i podawanie przekłamanych informacji na temat mojej działalności mają mnie zmusić do rezygnacji z urzędu".
Sowińska jest przekonana o tym, że jest śledzona. Opowiadała o tym w Radiu Maryja.
"Wyjeżdżając z pracy w piątek około godziny 19.00 dosyć szybko się zorientowałam, że ktoś jedzie za mną i to nie tak jakoś dyskretnie, tylko z całą świadomością tuż za mną, na każdym pasie, na jakim się znalazłam - dążąc do tego by mnie udręczyć po prostu, żeby przez udręczenie spowodować, że ja tej presji nie wytrzymam".
Tak wygląda obłęd i dewiacja, ta psychiczna w najgorszym wydaniu.
A może wydzielić specjalny pas jezdni dla pani rzecznik?
Tropicielka homoseksualizmu w "Teletubisiach", zwolenniczka zakładania żłobków w akademikach , zdobywczyni nagrody roku w dziedzinie największej idiotki w blogu internetowym publicysty "Washington Post", rozdaje ustanowione przez siebie medale.
Media, do których Sowińska ma zaufanie, to Radio Maryja i Telewizja Trwam a na zapleczu gabinetu ma małą toaletę, gdzie mogłaby się ukryć w razie nagłej wizyty wrogich mediów .
"Nie ma takich argumentów, które w tej chwili mogłyby odwołać mnie ze stanowiska. Pomysł połączenia z powrotem biura RPD z biurem Rzecznika Praw Obywatelskich jest niecelowe" - oceniła.
"Ja składałam ślubowanie, że będę całkowicie apolityczna i tak staram się działać, nie daję powodów żadnych żebym działała politycznie. Cieszę się że mogę działać tylko dla dzieci i jestem całkiem poza polityką, i nawet nie interesuję się tą sferą życia społecznego"
- dodała Ewa Sowińska.
Ewa Sowińska pojechała na Białoruś wbrew zaleceniom MSZ.
i wróciła zachwycona. Nachwalić się nie mogła porządków, zaprowadzonych przez reżim Łukaszenki.

Brak zainteresowania polityką i sferą życia publicznego przez RPD świadczy o jej niekompetencji...nazwałbym to jeszcze dosadniej...
- Pani Sowińska nie jest dobrym rzecznikiem praw dziecka. Uwolnijmy od niej polskie dzieci, bo one najbardziej na tym tracą
- zaapelował Olejniczak.
Według niego najlepiej byłoby, gdyby Sowińska sama zrezygnowała.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 13:11, 11 Mar 2008    Temat postu:

Prasa niemiecka: "cichy ton" Tuska daje efekty

George W. Bush, Donald Tusk

Swoją polityką "cichego tonu" polski premier Donald Tusk osiąga więcej niż jego poprzednik - pisze we wtorek komentator niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung" Thomas Urban. Według "Der Tagesspiegel", amerykańskim politykom trudno przełknąć polskie żądania, bo jeszcze w zeszłym roku Warszawa witała plany USA z otwartymi ramionami.
Jak relacjonuje Urban z "SZ", przeciwnicy Tuska zarzucili mu populizm, ponieważ do Waszyngtonu poleciał rejsowym samolotem.

- Ale Tuskowi chodziło o inne przesłanie: premier przyjeżdża bez pompy i wielkich gestów. Liberał Tusk prowadzi politykę cichego tonu. Zmiana wobec stale ostrego, konfrontacyjnego kursu jego narodowokonserwatywnego poprzednika Jarosława Kaczyńskiego została dostrzeżona przez wszystkich sąsiadów Polski jako coś błogiego - pisze Urban.REKLAMA Czytaj dalej

Komentator "Sueddeutsche Zeitung" zauważa także, że Tusk, inaczej niż dotychczasowi premierzy polscy po 1989 roku, najpierw odwiedził kilka europejskich stolic, a dopiero potem Waszyngton.

Urban twierdzi, że polska ostrożność wobec tarczy antyrakietowej wynika nie tylko z protestów Rosji, ale sceptycyzmu wśród polskiego społeczeństwa co do amerykańskich planów.

- Jeszcze bardziej niepopularne jest zaangażowanie polskich wojsk w Iraku - pisze autor. I dodaje, że całkiem opadł nastrój dumy z tego "aktu solidarności w walce o wolność uciskanego narodu", którą odczuwano jeszcze pięć lat temu.

Co o wizycie polskiego premiera sądzi prasa amerykańska - czytaj więcej

Publicysta "Sueddeutsche Zeitung" wychwala politykę europejską nowego polskiego rządu, w tym za chęć zniesienia weta, blokującego rozpoczęcie rozmów o nowym porozumieniu UE-Rosja oraz za zakończenie "wojny o historię", którą prawica chciała prowadzić z Niemcami.

- Obóz Kaczyńskich zarzuca Tuskowi prowadzenie polityki zagranicznej "na kolanach". Ale w przeciwieństwie do swego poprzednika, który prawie z żadnym przyjmującym go przywódcą, nie potrafił znaleźć wspólnego języka, Tusk jest wszędzie traktowany jak równy, nawet jeśli na wizytę zagraniczną udaje się rejsowym samolotem - ocenia autor komentarza w "Sueddeutsche Zeitung".

Z kolei wg "Der Tagesspiegel", Polska przedstawiła Amerykanom długą listę życzeń, których spełnienia oczekuje w zamian za zgodę na rozmieszczenie na swym terytorium elementów tarczy antyrakietowej.

Według gazety, Warszawa nie może zaprzeczyć, iż tarcza ma zalety, ale dodaje, że interes musi być korzystny dla obu stron. - Chodzi o warte miliardy wyposażenie armii, broń najnowszej generacji i dostęp do informacji służb bezpieczeństwa USA - pisze "Tagesspiegel".

Dodaje, że choć prezydent George W. Bush nie obiecał nic konkretnego, a jedynie przyznał, że polska armia musi zostać zmodernizowana, "w Polsce uznano to zdanie za sukces".

Według niemieckiej gazety, amerykańskim politykom trudno przełknąć polskie żądania, bo jeszcze w zeszłym roku Warszawa witała plany USA z otwartymi ramionami. - Ówczesny premier Jarosław Kaczyński wydawał się zajadłym krytykiem UE i oddanym sługą Waszyngtonu. Za obecnego szefa rządu jest na odwrót - ocenia niemiecki dziennik.

Gazeta twierdzi, że sceptycyzm Tuska wobec tarczy antyrakietowej bierze się m.in. z tego, że USA nie spełniły obietnic dotyczących korzyści, jakie miało Polsce przynieść zaangażowanie w Iraku i Afganistanie.

- Supermocarstwo nie było dotąd gotowe nawet symbolicznie wyjść swemu partnerowi naprzeciw. Polaków złości też to, że aby pojechać do USA, wciąż potrzebują wiz - pisze komentator dziennika.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 23:02, 13 Mar 2008    Temat postu:

Kobieta "przyrosła" do deski sedesowej na 2 lata
Trzydziestopięcioletnia kobieta, która tak długo siedziała na toalecie w mieszkaniu swego przyjaciela, że aż "przyrosła" do deski, cierpiała z powodu fobii. Jak twierdzi jej przyjaciel bała się wyjść z łazienki.
- Jest dorosła. Sama podejmuje decyzje. Przyznaję, powinienem wcześniej poprosić by ktoś jej pomógł. Ale po prostu za szybko przyzwyczaiłem się do takiego, a nie innego stanu rzeczy - powiedział Kory McFarren.

Przypadek kobiety odbił się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych po tym, jak Bryan Whipple, szeryf hrabstwa Ness, w którym mieszkała kobieta opowiedział jej historię, dodając, że skóra kobiety, która przez dwa lata nie wstała z toalety, aż obrosła wokół deski sedesowej. - Musieliśmy podważyć deskę sedesową i oderwać ją od muszli. Była przyrośnięta do skóry kobiety. Usunęli ją dopiero operacyjnie lekarze w szpitalu.
Trzydziestosześcioletni przyjaciel kobiety powiedział, że nie jest pewien jak długo Pam Bobcock nie wychodziła z łazienki, bo jak mówi "czas tak szybko płynął, że całkowicie stracił rachubę". Twierdzi także, że fobia, na którą cierpi jego przyjaciółka, to efekt tego, że w dzieciństwie była bita.

- To stało się bardzo szybko. Pewnego dnia weszła do łazienki i była w niej trochę dłużej niż zwykle. Następnego dnia jeszcze dłużej. A w końcu wbiła sobie do głowy, że już tam zostanie, bo to dla niej najbezpieczniejsze miejsce - powiedział Kory McFarren. Dodaje, że kobieta normalnie poruszała się po łazience, kąpała się, i przebierała w ubrania, które jej przynosił.

Przynosił jej także jedzenie i picie, rozmawiali i utrzymywali normalne kontakty – tyle, że wszystko odbywało się w łazience. McFarren zdecydował się zadzwonić na policję pod koniec ubiegłego miesiąca, gdyż zaczął się martwić. Według jego słów Babcock zachowywała się dziwnie, jakby zupełnie nie wiedziała co się wokół niej dzieje.

To co zastali ratownicy, gdy weszli do łazienki wprawiło wszystkich w osłupienie i wywołało prawdziwe poruszenie. Jak ujawnił szeryf Whipple ubrana kobieta, z szortami opuszczonymi do połowy ud siedziała na toalecie. Była wyraźnie zdezorientowana, a jej nogi wyglądały tak jakby cierpiała na zanik mięśni.

- Nie była przyklejona, nie była przywiązana. Jej ciało po prostu fizycznie tworzyło całość z deską sedesową. Wiem, że trudno sobie to wyobrazić. Mnie nadal trudno jest w to uwierzyć.

Początkowo kobieta nie chciała nawet słyszeć o pomocy lekarskiej, jednak ratownicy i jej przyjaciel wspólnie zdołali ją przekonać, że powinna pojechać do szpitala.

- Powiedziała, że nie potrzebuje żadnej pomocy, że czuje się dobrze, i że nie chce wychodzić z łazienki - powiedział Whipple i dodał, że prokurator stanowy rozważa, czy nie postawić zarzutów przyjacielowi kobiety. Kory McFarren, który pracuje w sklepie z antykami, twierdzi, że opiekował się swoją przyjaciółką przez szesnaście lat, które wspólnie spędzili. Zarzeka się, że codziennie próbował ją przekonać, by wyszła z łazienki. Zawsze ponoć odpowiadała mu to samo - "być może jutro".

Lekarze ze szpitala w Wichita określają stan kobiety jako dobry. Ma ona jednak infekcję nóg i tak poważne uszkodzenie nerwów, że niewykluczone, że do końca życia będzie się poruszać na wózku inwalidzkim. Kobieta nie chce na razie współpracować z policją i ekipami dochodzeniowymi.

James Ellis, sąsiad Babcock, który zna ją od dziecka, twierdzi, że nie widział jej przez co najmniej sześć ostatnich lat. Dodaje, że miała trudne dzieciństwo. Jej matka zmarła gdy była mała, a gdy była nastolatką bardzo rzadko pozwalano jej wychodzić z domu. - Nie dziwi mnie to co się stało. Dziwi mnie jednak, że zareagowano na to tak późno - dodaje Ellis.



W Polsce też to miało miejsce gdy kaczyści przez dwa lata przyssali się do koryta tyle że u nas cały naród musiał ich od niego odrywać no i oderwał.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pon 17:56, 07 Kwi 2008    Temat postu:

Gazeta Wyborcza" donosi, że studia podyplomowe na uczelni ojca Rydzyka mogą być nielegalne. A to oznacza, że ponad milion złotych z pieniędzy podatników zostało wyrzuconych w błoto.
Na początek kilka faktów.

"Polityka ochrony środowiska - kompensacja przyrodnicza" to pierwsze studia podyplomowe w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej o. Rydzyka. Powstały dzięki 1,2 mln zł z Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznanych w dosyć tajemniczych okolicznościach miesiąc po przegranych przez PiS wyborach.

Niezwykły pośpiech w rozpatrywaniu wniosku o dotację, zakulisowa pomoc byłego już ministra środowiska Jana Szyszki (stałego gościa Radia Maryja, obecnie wykładowcy na "podyplomówce"), wyjątkowo duża kwota dofinansowania (więcej niż renomowane uczelnie publiczne uruchamiające bezpłatne, uzupełniające studia magisterskie) – za wszystko to poleciały już NFOŚiGW stołki, ale to wcale nie koniec afery.

"Gazeta" dotarła do pisma z 13 marca minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej do wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego (nadzoruje NFOŚiGW). Okazuje się, że uczelnia powinna mieć pozwolenie na uruchomienie nowego kierunku. A nie ma.

Jakim więc cudem dotacja dla szkoły przeszła? Wciąż nie wiadomo.

Poza tym wątpliwości budzi program nauczania w WSKSiM, zwłaszcza w dziedzinie "kompensacji przyrodniczej". Takiego przedmiotu nie ma na analogicznych kierunkach.

Ministerstwo zwróciło się do uczelni z prośbą o wyjaśnienia. Jednak nie należy się raczej spodziewać ekspresowej i wyczerpującej odpowiedzi. Ostatnio, gdy minister nauki zabrała szkole Ojca Dyrektora 15 milionów unijnej kasy redemptorysta mówił o totalitarnych metodach władz okupacyjnych.

A co z 1,2 mln złotych z naszych podatków, które poszły na dofinansowanie studiów nie spełniających kryterium legalności? "Gazeta" pisze tak:

Wszczęta kontrola to podstawa do rozwiązania umowy o dotację? - Umowa jest wiążąca. Mam nadzieję, że w przyszłości takie praktyki, które mają wymiar cwaniactwa, nie będą miały miejsca. Winni zostali już ukarani, prezesów Funduszu odwołano - odpowiada [wiceminister środowiska, Stanisław] Gawłowski.

Czyli najpewniej pieniądze przepadły. Rząd po raz kolejny ugryzł imperium Rydzyka, ale okazuje się, że – przynajmniej na razie – stępił sobie zęby. Pozostaje czekać na kontratak toruńskiego imperium. Bo co do tego, że nastąpi, chyba nie ma wątpliwości.

Tymczasem zajęcia na nielegalnej "podyplomówce" ruszyły. Od końca marca tajniki "kompensacji przyrodniczej" poznaje 24 pasjonatów środowiska z całej Polski. Za 1,9 tys. zł za semestr.

Stop. 1,2 miliona na 24 studentów plus czesne?! Ta "kompensacja" musi być rzeczywiście wyjątkową dziedziną wiedzy.

I zanosi się, że na razie będzie ją można zgłębiać bez przeszkód. Żeby zamknąć nielegalny kierunek, kontrola ministerstwa musi być zakończona. Na razie nawet porządnie się nie zaczęła.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Felietony, Ciekawe Artykuły, Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin