Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak to w życiu.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:47, 31 Paź 2007    Temat postu:

Kochani, czytam Was z coraz większym zainteresowaniem i chciałabym podsunąć takie zagadnienie:

Co zrobić, żeby "druga strona" zechciała podjąć wysiłek i zacząć współpracować przy naprawie związku (skoro już zdecydowana większość uznała, że w sprzyjających warunkach należy naprawiać)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:52, 31 Paź 2007    Temat postu:

Tak Delteczko mam ostoję w domu i jestem z tego dumny jest to jednak nasz wybór nasz kompromis i nie nasz patent na normalność często rozmawiamy i mówimy sobie prawdę jaka by on nie była a niezawodną oznaką prawdy jest prostota i jasność. kłamstwo zawsze bywa skomplikowane, wymyślne i wielosłowne.

Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:55, 31 Paź 2007    Temat postu:

Esprit Droga mój ostatni post jest w części odpowiedzią na Twoje pytanie
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 23:59, 31 Paź 2007    Temat postu:

Esprit, kochana, sama chciałabym to wiedziec. Jedno, co na pewno mogę powiedzieć, to to, ze wysiłek musi byc po obu stronach. Jednostronnie nic sie zrobic nie da. Ale jak namówic? Nie wiem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:12, 01 Lis 2007    Temat postu:

Delteczko, no właśnie jak namówić? Nie ma na to sposobu w małżeństwie występuje często słabsze ogniwo i tylko zauważony moment daje nadzieje na zmiany na lepsze jeśli się to przeoczy zaniedba albo nie zauważy wtedy powstaje milczenie które jest już tylko krokiem do nienawiści a które nie zawsze jest złotem i to już koniec. Druga przyczyna to własne ja, brak kompromisu zacietrzewienie które utwierdza w przekonaniu że mamy rację a właśnie wtedy jej nie mamy a więc chęć dawania a nie brania, takie jest moje i tylko moje zdanie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:15, 01 Lis 2007    Temat postu:

Łukasz napisał:
Esprit Droga mój ostatni post jest w części odpowiedzią na Twoje pytanie

Dziękuję Łukaszu [link widoczny dla zalogowanych]
Chciałam też zauważyć, że równie istotna jest droga, którą podąża się do takich kompromisów i do wytworzenia samej chęci rozmawiania.



Delta napisał:
Esprit, kochana, sama chciałabym to wiedziec. Jedno, co na pewno mogę powiedzieć, to to, ze wysiłek musi byc po obu stronach. Jednostronnie nic sie zrobic nie da. Ale jak namówic? Nie wiem.

Otóż to Delto.
Ale jest nas tutaj taka liczba, że może ktoś wpadnie na dobry pomysł. Ya winkles
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:18, 01 Lis 2007    Temat postu:

Łukasz napisał:
Delteczko, no właśnie jak namówić? Nie ma na to sposobu w małżeństwie występuje często słabsze ogniwo i tylko zauważony moment daje nadzieje na zmiany na lepsze jeśli się to przeoczy zaniedba albo nie zauważy wtedy powstaje milczenie które jest już tylko krokiem do nienawiści a które nie zawsze jest złotem i to już koniec. Druga przyczyna to własne ja, brak kompromisu zacietrzewienie które utwierdza w przekonaniu że mamy rację a właśnie wtedy jej nie mamy a więc chęć dawania a nie brania, takie jest moje i tylko moje zdanie.

Nie dobijaj proszę [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:26, 01 Lis 2007    Temat postu:

Czasem wystarczy jesli jedna strona ma dosc oleju w głowie, zeby cierpliwie poczekac, az sie w drugiej makówce tego oleju nazbiera.
Jest tylko jeden szkopuł....nie kazdemu dane jest wyrosnąć z krótkich portek....
Ale mozna podejść do zagadnienia filozoficznie.
Moja Przyjacióka kiedys powiedziała takie zdanie : Sa ludzie kalecy, którzy nie maja ręki, albo nogi... i nikt ich za to nie przestaje kochać. Sa tez tacy co nie maja rozumu...kalectwo nie zwalnia z miłości Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:33, 01 Lis 2007    Temat postu:

Wybaczcie Miłe Panie że poruszyłem Wasze serduszka ale jako męszczyzna mogę zacytować poetę Inteligentna kobieta to kobieta, z którą można być tak głupim, jak tylko się chce.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 1:05, 01 Lis 2007    Temat postu:

Czyli zgodnie z filozoficznym podejsciem.... A czy to ma równiez przełożenie w drugą stronę? Czy my mozemy byc głupie? Jesli mamy inteligentnych Panów przy swoim boku? Hmmmm......
Dobrej nocy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 9:38, 01 Lis 2007    Temat postu:

Dzień dobry Miłe Panie .Delto nawet nie próbuję tak myśleć . To mężczyzna musi kochać, kobieta musi akceptować, kobieta uważająca się za inteligentną domaga się tych samych praw, co mężczyzna, kobieta inteligenta zrzeka się ich Dlaczego, widząc piękny kuferek, każdy spodziewa się, że w środku jest skarb, a widząc piękną kobietę, uważa, że ma pusto w głowie? Chociaż słyszałem opinię że z kobietą jak z rzęsą. Wpada w oko nie wiadomo kiedy. Szybko sprawia ci ból, a jak próbujesz się jej pozbyć toniesz w morzu łez, dość jednak poezji u mnie w domu wszystko wróciło do normy Basia głos odzyskała niestety musiałem użyć wielu miłych gestów żeby do tego doszło wiem że istotną wadą kobiety jest to, że tracimy przez nie zbyt wiele czasu, ale jest to najpiękniej stracony czas ,jak to w życiu.
Spokojnego dnia zadumy nad przemijaniem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:20, 01 Lis 2007    Temat postu:

Weles napisał:
bosska... Mr. Green
No coż, już poważnie... nawiązując do Twojego postu. Twój opis ew. rozwodu jest optymalny i zachowuje wiele przy stosunkowo małych kosztach emocjonalnych zainteresowanych (choć małe to tu dość umowne określenie)... Z drugiej strony nie jestem pewien (niestety nie mam praktyki) czy wojenna weresja nie rozładowała by też emocji i nie była pomocna w zrywaniu pewnych więzi, co troszkę może dodać energi lub ułatwić nowy start. Fakt, że to mało komfortowe dla dzieci.... ale w wypadku gdy dorosłe? Nie są to sprawy proste, są na pewno zależne od tzw. charakterów, sytuacji... a nerwy rządzą się własnymi prawami. Dlatego może podkreślę, że w tej materii jestem wyłącznie teoretykiem (choć baaaardzo doświadczanym.... hehe)

Pozdro.... Partyman


uważasz, że wojenna praktyka byłaby lepsza? bo można rozładować negatywne emocje? nie jestem pewna, czy "wojenna wersja" jest dobrym sposobem na rozładowanie emocji, a czy czasem ich nie stymuluje. jaki jest sens pielęgnowania urazów?
emocje lepiej jest chyba rozładować zmęczeniem fizycznym i nierozpamiętywaniem tego, co się stało. dać sobie czas na oswojenie się z sytuacją i próbowanie się w niej odnaleźć. i warto o tym pamiętać, że na rozwód pracują obie strony. nawet, jeśli bezpośrednią przyczyną rozwodu to 22-letnia studentka czy kolega z pracy.
aaaaa i dlaczego uważasz, że "wojenna wersja nie nie była pomocna w zrywaniu pewnych więzi". sam rozwód powoduje, że nie ma już pewnych więzi. a warto sobie zdobywać kolejnego wroga? nie lepiej pozostać w przyjaźni, lub choć w przyjacielskich kontaktach? przecież z tym kimś się żyło, miało wspólne przeżycia, dobre chwile .... zna się tego kogoś bardzo dobrze. jaki jest sens przekreślać to wszystko? zwłaszcza, jak są dzieci, za które w dalszym ciągu oboje rodzice są odpowiedzialni. dziecko potrzebuje zwłaszcza wtedy dużo ciepła i miłości od obojga rodziców. poza tym łatwiej jest ustalić wakacje, ferie, spotykanie się z drugim rodzicem, etc. warto iść na udry do końca życia? nie móc uwolnić się tak naparwdę od przeszłości i pozwolić, żeby ona kierowała życiem? przecież w ten sposób i sobie utrudniamy ułożenie na nowo życia i naszemu/naszej ex ....


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 11:38, 01 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:38, 01 Lis 2007    Temat postu:

Łukasz napisał:
. To mężczyzna musi kochać, kobieta musi akceptować, kobieta uważająca się za inteligentną domaga się tych samych praw, co mężczyzna, kobieta inteligenta zrzeka się ich .


Łukasz, to bardzo słuszne stwierdzenie, ale.... ujęłabym to w ten sposób... Nie każdy mężczyzna jest godny tego, aby na jego rzecz zrzekać się swoich praw. Wysiłek musi być po obu stronach, obie strony muszą coś dawać z siebie. A może z czegoś rezygnować.

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 20:04, 01 Lis 2007    Temat postu:

Jaga napisał:
Nie każdy mężczyzna jest godny tego, aby na jego rzecz zrzekać się swoich praw.



Tak Jago masz racje ale cudowna kobieta to kobieta która nie czeka na cud.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 22:25, 01 Lis 2007    Temat postu:

bosska...

uważasz, że wojenna praktyka byłaby lepsza? Niekoniecznie. Po prostu znając troszkę życie z gory zakładam i taką możliwość. My tu w dywagacjach roztrząsamy pewien stan rownoczesnego opadania emocji typu... przywiązanie, miłość et.cet. Tu zapewne łatwiej o pokojowe rozwiązania. Idę o zakład, że każda ze stron jednak ma poczucie krzywdy i czuje się poszkodowana. Ale to można jakoś sobie poukładać pomimo, iż jakaś trauma pozostaje.

Natomiast zjawisko rozstań bywa poprzedzane rożnymi sytuacjami. Jakaś wpadka z sąsiadką, wyjście po papierosy..., nawet choroba czy kalectwo jednej ze stron, jakieś rodzinne bojki... Tu się sprawy komplikują i trudniej o klasę i kulturę, choć i tego wykluczyć nie można. Myślę że tu nawet trudno sobie wyobrażać własne zachowania w ew. takich sytuacjach. Każde z nas, pomimo iż czasem zaplanuje, czy przewiduje swoje zachowania w sytuacjach.... zaskoczony nimi robi zupełnie inaczej. Jest to zapewne jakiś dowod na mocno osobnicze reakcje i raczej nieprzewidywalność. Na pewno na to ma rownież wpływ staż, sytuacja materialna, wiek... i parę jeszcze czynnikow. Podejrzewam nawet, że stabilność i przewidywalność jest tu problemem, a tym samym klasa i kultura... i to też zależna od drugiej strony.

Troszkę odbiegłem, bo pytanie było dlaczego uważam itd... Np. W przekonaniu trwania normalności... jedna ze stron jest porzucana, oklapnie psychicznie i jej normalne codzienne funkcjonowanie bywa wręcz niemożliwe. Złość, agresja... dość skuteczne narzędzie potęgujące energię może być rozwiązaniem. Pewnie, że to nieładnie wygląda, ale tu dla poszkodowanej strony jest źrodłem niemal sił witalnym. Przeżywa raczej Traumę o wiele głębszą z czym klasa i kultura może sobie nie poradzić. Nie kuszę się o generalizowanie, bo jednak cechy jednostowe tu (i chyba zawsze) jednak o tych postawach decydują.

Dla mnie wynika stąd (przypuszczam), że można dokonywać ocen zachowań i podziwiać tych, ktorym się ta klasa i kultura udaje(po fakcie). Natomiast nie kuszę się o dokonywanie ocen w drastycznych (ale do pewnych granic) sytuacjach. Jednak zawiedzone uczucia, w sumie niezmierzona inwestycja uczuciowa rozpada się z rożnymi skutkami. Wielka miłość to i wielki upadek...

Nie neguję przy tym potrzeby istnienia jakiś wzorcow zachowań, nawet teoretyzowania. Jest prawdopodobne że i one jako "ściągi gotowce" mogą wpłynąć też na formy rozstań. W końcu to teren (przynajmnie dla mnie) jeszcze nieznany. No i jak widać, nagadałem się, a wiele w temacie się nie posunąłem... Pociesza mnie fakt, że biedzą się z tym pokolenia, a problem istnieje nadal i dałbym głowę, że postępy tu są nikłe. I co byśmy sobie tu nie nagaworzyli nie poznamy swoich przewidywalnych zachowań do końca na 100%... chyba, że ktoś rutyniarz. Ya winkles

Ale na pocieszenie moich nielicznych wielbicielek (marzę o liczbie >0) moja luba czasem bardzo się stara, a moja cała anielskość mocno jest testowana i czasem łapy swędzą, a oczy błądzą w poszukiwaniu rózgi. I tak to jest z pantoflarzami Mr. Green

Pozdro... Partyman
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Twoje Miejsce Na Ziemi i we Wszechświecie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin