Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ludzie posty piszą......
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> To i owo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 12:59, 01 Mar 2006    Temat postu:

Panesz napisał:

Dziś są wielkie szkoły np. ADMINISTRACJI I ZARZĄDZANIA! Tylko czym. Takiego dyplomata po takiej szkole do księgowości bym nie przyjął, bo on jest przyuczony do zarządzania tylko wielkim przedsiębiorstwem, a nie byle firmą, gdzie liczy sie każda złotówka i trzeba się na zarządzaniu ZNAĆ!

Tak Panesz to trochę prawda moja córka też kończy studia a właściwoe robi magistra na kierunku zarządania i nie raz pyta mnie o szczegóły po czym często stwierdza że tyle lat kułam a ty to wiesz,no ale z drugiej strony oni są jednak mądrzejsi od nas niestety albo na szczęście.Poza tym Panesz co masz przeciwko technikom?osobiście mam wiele lat pracy fizycznej czyli praktyki i też zaczynając naukę zawodu zaczynałem od zera tak że Panesz dajmy im szansę,nasz czas pomału dobiega końca
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 0:18, 02 Mar 2006    Temat postu:

O ile pamiętam, to zawsze tak było, że wiedza zdobyta w procesie nauczania była zaledwie bazą do wykorzystywania jej w praktyce, i to w procesie ciągłego doskonalenia i uzupełniania wykształcenia.
Myślę, że absolutnie wybitne jednostki moga pominąć ten początkowy proces nauczania który jest niczym innym jak ułatwionym przekazywaniem wiedzy zgromadzonej w różnych żródłach, są w stanie tą wiedzę, jakkolwiek bardziej pracochłonnie, zgromadzić same. Wymaga to odpowiednich predyspozycji - samodyscypliny, silnej determinacji poszukiwania wiedzy.

Aniu, już chyba jestem bardzo leciwa, żeby nie powiedziec inaczej, bo znów muszę powiedzieć: tak zawsze było, że starsi i gorzej wykształceni obawiali sie konkurencji młodych, wykształconych, bardziej przebojowych i bardziej fotogenicznych, jak mówi jeden z moich znajomych.
I chociaz twierdzę, ze dzisiaj jest wieksza konkurencja, ze jest Wam trudniej niz kiedyś nam, to jeżeli chodzi o tą jedną sprawę, kiedys, w PRL, było gorzej. W przemyśle, w centralach handlowych pracowali ludzie bez właściwego przygotowania, za to zasłuzeni, ustosunkowani, którzy niechętnie dopuszczali młodzież. Dzisiaj pracownik musi opłacać się pracodawcy, i to jest podstawa jego zatrudnienia.

Zatrudnianie młodych ludzi bezposrednio po studiach jest bardzo kosztowne. Policz, ile będziesz kosztowała pracodawcę, zanim będziesz w pełni wydajnym pracownikiem. Zanim nauczysz sie wykorzystywać to, czego Cię nauczono, i nie tylko. To jest ten problem. I dlatego moim zdaniem bardzo sensowne sa wszelkie programy pomocowe dla przedsiębiorców, zatrudniających absolwentów. Również, wolontariat - wiem, bardzo ciężko przeżyć bez dochodu, na koszt rodziców, ale za to zdobywa się staż, i łatwiejszą możliwość zatrudnienia.
Wydaje sie to niewłaściwe, praca bez płacy, ale to jest tak: albo pracodawca płaci za koszty dalszej nauki pracownika, albo pracownik sam płaci. Wiele studentów rozpoczyna pracę już w czasie studiów, w mojej rodzinie też.

Co nie zmienia sytuacji, Aniu, że zyczę Ci jak najmniej nerwów i kłopotów ze znalezieniem pracy po studiach.

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator Forum
Admin


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:33, 02 Mar 2006    Temat postu:

W dzisiejszych czasach szkoda marnować pieniądze i czas na szkoły. Głównie dlatego, że większość tych szkół jest nic nie warta. Wychodzą
z nich średniowyspecjalizowane głąby, które nawet po polsku pisać nie potrafią. Mówię - "średniowyspecjalizowane", bo gdyby przynajmniej w danej specjalności byli faktycznie dobrzy (rozumiem, że nie każdy musi być polonistom) to rynek by ich natychmiast łyknął.
Co to jest? Szesnaście lat (w najlepszym razie) młody umysł pod kuratelą sfory magistrów i profesorów i po tych szesnastu latach wychodzi nieprzystosowany do życia dekiel. No? I ja widzę, że ostatnimi czasy
produkcja takich dyplomowanych dekli idzie w masówkę. Tragedia.
A rynek będzie sobie akurat zawracał głowę jakimś papierzyskiem, którym mu dekiel zamacha przed nosem. Być może jeszcze w instutucjach państwowych to robi wrażenie, gdzie indziej już nie.
Albo jesteś świetny w tym co robisz, kolego (koleżanko) albo spadaj.
I to jest, uważam, zdrowa filozofia. Jesteś super - ZAWSZE dasz sobie radę, nie potrzeba żadnych znajomości, żadnych wejść. Rzecz właśnie
w tym żeby mądrze inwestować w siebie. Oczywiście ważne są indywidualne predyspozycje, ale też ... przepraszam bardzo - jeśli
panna po szesnastu latach edukowania śmie popełniać tak kardynalne błędy ortograficzne jak powyżej - to pardon... ewidentnie ktoś tu
pomylił strój żaka z fartuchem sprzątaczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 9:44, 02 Mar 2006    Temat postu:

Bujany nie zrzymaj się na błędy. Błędy są po to, aby je robić, a za młodu są najbrzemienniejsze w skutkach. Na przykład gdy nie trafi się do właściwej szkoły. Wtedy szukaj pracy!

Winien jestem odpowiedź Niezależnemu, że nic nie mam do mechaników, tokarzy czy mechnizatorów. Jedynie poziom tych gminnych i powiatowych szkółek. Co na starej tokarce można nayczyć człowieka obsługi tokarki sterowanej numerycznie, jeżeli nawet suwmiarki uczący się nie widział? A ponadto po kiego pół każdej wsi mechanizatorów rolnictwa? Tak samo każdy mechanik, tylko nie ma gdzie pracować we własnym zawodzie. Jedyne dobre było to, że nie szwendał się, a miał jakieś zajęcia zorganizowane.

Ponadto coraz bardziej nie ma zawodu, który wystarczyłby na całe życie. A specjalizacja jest już tak posunięta, że należy już to widzieć i wyciągać wnioski! Jeżeli jeszcze nie obowiązyje zasada, że należy uczyć się ciągle całe życie. Więc czy nie szkoda siedzieć kilka lat i poznawać niepotrzebny lub zanikający zawód? Nie mówiąc, że praktyka też jest wskazana, bo nie sama nauka czy wiedza czyni mistrza. Zawody też ewoluują.

Ale aby się w tym wszystkim poruszać trzeba wiedzieć chociaż trochę co i jak. Czyli jak wybierać zawody i jak się uczyć. Tu jest nowoczesność, a nie tradycyjne średniowieczne siedzenie jak najdłużej w ławce. Ponadto trzeba łyknąć coś wiedzy ogólnej, bo bez tego też trudno o czymkolwiek zdecydować. I zostałoby tylko zmuszenie dzieci i młodzież do tego ostatniego! Zanim pójdzie na łatwiznę, po najmniejszej własnej lini oporu. I to nie dotyczy wszystkich wymienionych. Zależy do to zdolności dzieci i/lub odpowiedniego ich wychowania.

Co do nauki matematyki, matematyki i matematyki na informatyce w szkole wyższej lub próbowanie łyku wiedzy ogólnej w LO. Te szkoły nie przygotowują do żadnego konkretnego zawodu, a do spektrum zawodów. Po LO jest oczywiste, że trzeba uczyć się dalej. A po Informie można zostać pracować w każdej dziedzinie związanej z komputerami i podobnymi urządzeniami, zostać projektantem, programistą, zarządcą sieci, naprawiaczem nie sprzętu a programów, a do tego potrzebne są podstawowe wiadomości z dziedzin, gdzie podstawowym narzędziem i częściami jest matematyka, prawie wszystko co w matematyce sie przydaje, no to własnie tego uczą. Bo obsługa komputera, a zwłaszcza programów dotyczących komkretnych zawodów, to już inna dziedzina.

No i wyszedł mi post bez podsumowania czy myśli przewodniej. Uzupełnienia poprzedniej wypowiedzi! I za długi! Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:10, 02 Mar 2006    Temat postu:

Ortografia....Jak obserwuję siebie to pisząc na komputerze popełniam błędy, których kiedyś nie robiłam. Nie wiem, jak to sie dzieje, ale nastepuje jakiś skrótowy fonetyczny przekaz między mózgiem i palcami. Jak znajdę, to się poprawiam. Drugą sprawa, to w trakcie mojego życia zaszły pewne zmiany w pisowni, a nie zadbałam, żeby to zgłębić.

Tak że można powiedziec ze internet wpływa negatywnie na ortografię. Ale również - wszystkie programy korygujące pozwalają jakoś opanowac problem pisowni ludziom, którzy mają z nią problemy. Mam przyjemność posiadać syna nie tylko informatyka ale także dyslektyka z dysgrafią. Zdolności matematyczne, i nie tylko, całkiem wysokie, równoważą się problemami z nauką języków obcych, jak to już - chyba Panesz? - gdzieś pisał. Informatyka to było jego hobby od dzieciństwa, ale także jedyna sensowna perspektywa zawodowa. Ewenementem była matura, w pierwszym podejściu, wtedy max.5 :
matematyka - 5 , polski pisemny - 2, do ustnego nie dopuszczony, ale ocena całoroczna ustnego 5. Potem, oczywiście, zdał, ale ile nerwów i żalu, że ci 3-kowi, przeciętni już gdzieś poszli do przodu.
O zarobkach nie wspomnę, bo nie chcę Was draznić. Dogonił mnie po roku pracy.
Piszę to wszystko jako przykład, że ortografia nie jest wykładnikiem tego, co kto sobą reprezentuje, jakie ma szanse życiowe. I tak jest z wieloma innymi sprawami. Tak, Bujany Las ma rację,
" Jesteś super - ZAWSZE dasz sobie radę, nie potrzeba żadnych znajomości, żadnych wejść.", znam taką dziewczynę, wygrywa wszystkie eliminacje u head hunterów, pracuje gdzie chce. Ale ilu takich jest? A wszyscy muszą życ, muszą znależć dla siebie miejsce. I nie ma powodu, zeby mieli czuć się gorsi, poza tym, to oni sa większością.
Tak że i w tym BL ma rację, że trzeba w siebie mądrze inwestować, ale o tym nasza młodzież już dobrze wie.
Natomiast co do znajomości...niestety, ciągle jeszcze najwazniejszy jest ten notes z nazwiskami ludzi, z którymi się w zyciu spotkało, tyle że już coraz rzadziej chcą protegowac, ręczyć za osoby, które na to nie zasługują. Dobry poziom plus protekcja, poręczenie, dopiero to daje pozytywny rezultat. To wymusiły właśnie zmiany naszej rzeczywistości.

Jaga

P.S. Od chwili ćwiczeń z synem przestałam być pewna, jak się cokolwiek dobrze pisze. Utrwaliły mi się, niestety, rownież błędy. A jemu niewiele to pomogło.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 15:03, 02 Mar 2006    Temat postu:

To że jeszcze tu nic nie skrobnąłem... nie znaczy że nie czytam z uwagą. Wracając do tematu Topiku Ekor ma rację z... Sztuka pisania powoli odchodzi w niepamięć.. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić SMS-mistrza czytającego np. wstęp do Prerii... J.O.Curwooda. Panesz chyba coś pisał o wadliwości szybkiego czytania... ale tam trzeba było, aby poczuć prawie zapach trawy Mr. Green . Myślę że czytanie literatury jakiejkolwiek i podręczników to różne techniki czytania. Tam można biegać... a tu(np.podręczniki) trza się skupiać do bólu... Ale to technika. Myślę także iż młode pokolenie dużo traci na braku kontaktów z książką... Jednak to szkoła także precyzyjnego wypowiadania się, wyrażania myśli... swoistej sprzedaży siebie na rynku... np. towarzyskim, zawodowym. Można zachwycać się techniką... ale te szeleszczące kartki robią swoje, utrwalają nam formy, korygują błędy... i wiele innych. Doceniamy to później.
Sądzę że ma to wpływ na dalsze życie. Np. Bujany... wcale nie cierpi że nieutytułowany(podobnie jak ja)... ale założę się, że dużo czytał, nauczył się i rozumieć co czyta i mówić co myśli(czasem nawet mięsiście Mr. Green ). Ale pisząc do niego nie ryzykuję że nie zrozumie. Mając doskonałe zatem to narzędzie porozumiewania się (zdolność precyzyjnej mowy, i umiejętność odbierania) jest się w zasadzie dobrze przygotowanym na jednak przez wiele lat efektywnej budowy własnej wiedzy i na sprawniejsze zdobywanie doświadczeń.
No i pozwoję sobie na pewną niezgodę z Bujanym jakoby szkoła była całkiem Beee. Chodzi o to, że w wieku dorastania same tam przebywanie, kontakty, szlabany, wymagania są rzeczą już przygotowującą..., ba nawet chyba zaspokajają potrzebę kontaktów z rówieśnikam. Nawet gdy wiedza jest niby niepotrzebna... ale nawyki, sposób rozumowania... to cenne. Myślę że nauczanie to nie tylko przygotowanie zawodowe, to także budowa naszej drugiej strony, tej indywidualnej. Trudno być usatysfakcjonowany życiem jako dobry młotek(zawód) i nic poza tym... Mr. Green Dobra... już się nie wymądrzam, bo temat już chyba prawie wyczerpaliście i w zasadzie nie mam z kim wchodzić w spory... Raczej sobie tu pozaglądam Mr. Green 2 man down

Pozdro...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:12, 05 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 0:26, 03 Mar 2006    Temat postu:

Weles, zwęszyłam, że tu J.O.Crwooda wspominają....Tylko co Ty, na wiosnę, o tej Prerii? Toż to już sam koniec...Ja osobiście, jak rozmawialismy, na Pogromcy Zwierząt wychowana, najbardziej tą część właśnie lubię, i jeszcze Ostatniego Mohikanina. Ale mnie Tata wtedy załatwił, to właśnie od tej chwili ten las mi bez przerwy w głowie szumi...i, o ile pamiętam, wody też tam były....
Przed chwilą aż zajrzałam - sa,stoją wszystkie, te same, klej już lekko puszcza, ale mają piękne kolorowe ilustracje, to to samo, pierwsze po wojnie wydanie, 24 zł!
Pozdrawiam, Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 9:59, 05 Mar 2006    Temat postu:

Błędy klawiszowe, to normalka. Zwłaszcza gdy się pisze szybko, a później nie sprawdza, to takie literówki się robi, a nawet jak się sprawdza, to przeocza. Ponadto dość często przychodzi pisać bez polskich liter, a to już jest o tyle gorsze, że za inną literę podstawia się inną. Tekst jest zrozumiały, a ilość i jakość takowych błędów są wskazówką dla czytającego, jak szybko i dlaczego je ktoś popełnia.

Gorzej jest z ortografią. I tu zajrzałem gdzie trzeba ze zwykłej ciekawości. Ortografia i pisownia jest tym samym! A pisząc przy włączonym internecie mamy dostęp bez podnoszenia się z krzesła do wszystkiego: słownika ortograficznego, sł. j. polskiego, encyklopedii, sł. wyrazów obcych, cytatów, wikipedii. To jest przynajmniej dla mnie podstawa pisania. Jak nie wiem, to zaglądam i już. Nikt nie widzi, nie zajmuje dużo czasu, a i uczy się człek lub sobie przypomina na zaś. Po to jest internet!

Ale podziwiam Was Jaga i Weles, że lubicie czytać. Coś z dyslektyka mam i coś innego preferuję. Wolę np. przeczytac 60 stron w 10 godzin niż to samo rozpisane na 600 stron i w tym samym czasie. Istotne jest dla mnie nie pochłanianie wiadomości takie jakie są, ale zastanowianie się nad nimi, ich interpretacja, elastyczność. Sam zbiór wiadomości i informacji na jakikolwiek temat bez dodatkowej wiedzy, jak z tego skorzystać, wykorzystywać, lub z wiedzą o jej niepełności jest przerażający. Jedyna informacja z napływu informacji jest tedy taka: gdzie czego szukać lub gdzie co można się spodziewać. A czy Wy nie uważacie, że do takich właśnie poszukiwaczy - pochłaniaczy literatury "obszernej" - należycie? Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 12:03, 05 Mar 2006    Temat postu:

Panesz, myślę że z Welesem to inaczej niż ze mną. Wskazuje na to duży zasób konkretnych informacji, które posiada. Natomiast dla mnie czytanie jest formą rozrywki, ucieczki w zupełnie inny świat. Jeżeli czytam dla zdobycia informacji - np tygodniki polityczne, czytam wolno, dokładnie, czasem nawet coś sobie zaznaczę. Jestem wzrokowcem. Zaznaczenie utrwala. na egzaminach zawsze wywoływałam z pamięci całe strony z podkreśleniami, bez tych podkreśleń byłoby mi trudniej.
Z drugiej strony, zapamiętuję poprzez wiązanie logiczne, moja pamięć nie była nigdy specjalnie dobra.
Jeżeli czytam dla przyjemności - to jest jak oglądanie filmu, stwarzanie sobie fikcyjnego świata, gdzieś tam w środku głowy. To jest coś niesamowitego, Panesz. Pierwsze zdanie czytam powoli, potem - samoistnie uruchamia się mechanizm, płynę.....Nie odczuwam czasu, przekładania kartek, tworzy mi się bardzo realny, przestrzenny obraz - film....Ale wzbogacony o atmosferę, odczucia, prawie zapachy. Czasami zatrzymują mnie nazwy, nazwiska, na chwilę wracam do realu - i znów płynę.... Dlatego wolę zawsze wersje książkowe powieści od filmów, które bardzo rzadko są w stanie dorównać mojej wyobrażni.
Z czego wynika, że mam bardzo bujną wyobrażnię. Mam.
Ale muszę też dodać, że ostatnio czytam w ten sposób bardzo mało, tygodniki, gazety, i - forum, to już bardzo dużo, na książki nie starcza czasu.

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 14:23, 05 Mar 2006    Temat postu:

Hehe...

Skrobnę jeszcze... Tak sobie topik poczytałem i trochę się uchachałem Very Happy Very Happy . Niezależny ostatnio co zbiera od naszych pań. Na HP Jaga z młodą mu zęba wybiły... tu Ania walnęła mu od starucha. Mr. Green aż się ten mój młody brunet we mnie wzruszył. Mr. Green .
Tak już wracając do wypowiedzi Ani... Twierdzi że niejako młodzi są blokowani w wielu sprawach. Życie zawodowe..., praktyka, kierowanie zespołem ludzi, nadzór... itp. to jakby sztuka zarządzania przestrzenią..., swoiste chodzenie po linie. Tego się nie da teoretycznie i szybko. Szybkość dochodzenia do stanu (względnie)pełnej wartości zawodowej oczywiście zależy od wykształcenia, ale o nim nie przesądza. Takie czasy. Czy MY odczuwamy strach przed młodymi w rywalizacji? Na pewno nie, to za duże uproszczenie. Wiem że razi (każdego by raziło) takie badawcze taksowanie w kadrach. Każdy... bez dorobku, doświadczeń jest niewiadomą dla pracodawcy. W zasadzie jest też niewiadomą dla siebie... Think . Ja tu nie tak, aby krytykować młodych, ale by wyjaśnić sytuację jaka jest w naszej rzeczywistości. Przecież często tymi właśnie pracodawcami są młodzi (co prawda ich mniej ale...) i stosują takie same kryteria niewiary. Duży na to wpływ ma nasz (niestety) rynek Pracy, rynek jako taki gdzie efektów od pracownika oczekuje się natychmiast bez handicapu... Jak widzisz to wcale nie wynika z tego, co my myślimy ale to dyktują warunki. Przykre bo przykre (nazwałbym to dosadniej) ale tak jest... Nawet za komuny było podobnie za niższą kasę na początek (dziś nawet tego...). W sumie to macie przechlapane dziś... Naprawdę współczuję. [-( . I nie przejmuj się naszymi tu prawdami choć dostrzegaj je... Jest okazja pogadać... ponad podziałami pokoleniowymi...

Odniosę się jeszcze do postu Bujanego... Pisze m.in. ... Skandal, że dzisiaj ludzie kończący studia myślą z niepokojem ... itd. Oczywiście życzę mu naj... Za ten skandal skopałbym d... wszystkim dotychczas rządzącym. Brak rozliczenia za ich pracę, durne pomysły chyba na skalę większą niż za komuny... to też skandal ostatnich 17 lat. To nie siły wyższe ale chyba i nasza w tym wina. Widzisz Bujany. Ty masz ikrę, pewnego rodzaju czelność w stosunku do życia, umiesz podjąć decyzję i nie wiąże cię być może tyle, co innych z miejscem poprzedniego pobytu. Tu trzeba trochę odwagi, której nie można oczekiwać od wielu... Ale zauważ Bujany ilu tam się nie udało? Ty pewnie powiesz dlaczego... ale k.... nie wszyscy posiadają Twe cechy Mr. Green (może na szczęście... bo wojna z turbanami już gotowa Very Happy ) . I tak będziesz musiał zawsze tam uważać nie licząc na sielankę, pomyśleć o swojej przyszłości tej późniejszej, a nie raz się żyje co niektórym bokiem wyszło. Podsumowując... wcale mi nie będzie przykro jak Bujany będziesz milionerem czego ci życzę. 2 man down

Jaga...

No cóż... Moje skojarzenia są oczywiste. Dziś konsumenci mają podane na tacy w mediach... (nawet podobno w kinach rozsiewa się zapachy Mr. Green ) a my musieliśmy na piechotę co miało swoje dobre strony. Aż ci zazdroszczę zbiorku... Tak zerkam na półki niewiele tego z tamtych lat... Co do mojej skromnej osoby to Panesz lekko się myli. Lubię oczywiście czytać, ale prawdziwe tego apogeum było w (moim) wieku od 9-18 roku życia. Pożerałem dosłownie wszystko... Very Happy . A potem sami wiecie... życie i czasu mniej. Potem dziwne zainteresowania, jakaś nauka... i panie (te dorobione też Mr. Green ). Czasem sobie TAM wracam ale na krótko... często ubawiony po pachy z pytaniem [-( . Jak ja mogłem to czytać (np. K. Maya Mr. Green ). Jedno jest pewne. Na pewno dało mi to sporo w poznawaniu świata, ludzi i możliwość konfrontacji tamtej fikcji literackiej (a czasem i nie fikcji) z rzeczywistością postrzeganą. Fakt, że moje względne pisanie po Polsku właśnie tamtym wysiłkom zawdzięczam posługując się często pamięcią wzrokową bardziej jak znajomością zasad pisowni Shame on you .

No i qrcze... Jaga... Ale mi słodzisz Very Happy . Nie wiem jakie wrażenie robi moja wiedza, bo bardzo często jestem pełen podziwu dla cudzej. Przyznam się, że w LO i innych brylowałem w przedmiotach ścisłych. Humanistyczne... z tym różnie choć też w miarę. Dzięki temu żem nie jest zbyt zadufany i znam swoje luki jakoś udaje mi się funkcjonować, kojarzyć i robić czasem dobre wrażenie. Najwyżej mnie ktoś poprawi jak często bywa. Żyjemy w końcu wśród ludzi Mr. Green . Mam zasadę, że zawsze szukałem lepszych od siebie i znajdowałem ich bez liku i bez trudu Very Happy . Moje czytanie polega na bierzącym odśmiecaniu informacji i niemal natychmiast oceniam i wyciągam wnioski. Bywa często że nawet nie zapamiętuję szczegółów... liczy się zjawisko. Następnie koduję do pamięci na stałe wrażenie... wynik zero-jedynkowy nie mal. Podziwiam ludzi którzy magazynują szczegóły..., bawią się nimi... przedstawiają... a ja wtedy leżę Mr. Green Ale podobnie jak u ciebie z moją wyobraźnią jest całkiem nieźle... Mr. Green

Miłej niedzieli życzę...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 16:57, 05 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 16:41, 05 Mar 2006    Temat postu:

No i co Wales nie przyszedleś na pomoc z męska odsieczą? wiem że tam gdzie dwie kobiety dochodzą do zgody tam żarty się kończą jesteśmy na forum sami to po cichu powiem Ci (bez urazy do pań) słyszałem że im bardziej poznaje się kobiety tym więcej wskazuje na to że Ewa wtranżoliła nie tylko jabłko ale i węża. Mr. Green Mr. Green Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 20:54, 05 Mar 2006    Temat postu:

Weles: ". Mam zasadę, że zawsze szukałem lepszych od siebie i znajdowałem ich bez liku i bez trudu Very Happy . Moje czytanie polega na bierzącym odśmiecaniu informacji i niemal natychmiast oceniam i wyciągam wnioski. Bywa często że nawet nie zapamiętuję szczegółów... liczy się zjawisko. Następnie koduję do pamięci na stałe wrażenie... wynik zero-jedynkowy nie mal. Podziwiam ludzi którzy magazynują szczegóły..., bawią się nimi... przedstawiają... a ja wtedy leżę"

No właśnie, Weles, ze mną jest podobnie, potem trudno mi nawet na ten temat coś napisać, bo liczy sie dla mnie ten efekt końcowy, czyli moje wnioski, albo oczywiste, wspólne wnioski z zachodzących faktów, a o reszcie - uważam - nie ma co już gadać, bo po co. A potem patrzę na Polityce, że jednak Wy o tym gadacie, rozstrząsacie, i tworzy się rozmowa, dyskusja, a ja tak nie potrafię. Również, to samo myślałam o naszych kolegach - Januszu, W51, którzy dysponują olbrzymią ilością informacji, szczegółów, z przeszłości i terażniejszości. Ale tu, z kolei, mam zastrzeżenia do ich wyciągania wniosków. O ile W51 - w ramach pewnej opcji - opiera się na faktach i wyciąga logiczne wnioski, o tyle Janusz w gąszczu szczegółów prawdziwych i domniemań, przemieszanych, nie ma na to szans.

Szukanie lepszych od siebie....No cóż, trzeba podciągać w górę, a nie równać w dół. Podziwiam, jaki zryw do wiedzy muszą mieć Bujany, Panesz, Kendo. Widać, że różne dziedziny ich interesują, ale mają ten sam głód poznania. Szczerze zazdroszczę.

A poza tym, Weles, to myślałam, że jesteś bardziej humanistą. Świetnie potrafisz wchodzić i opisać wiele zjawisk dotyczących człowieka. Chodziłam trochę po starych postach, patrz, jak ten czas w internecie szybko leci, to już prawie prehistoria, ale miło poczytać!
Znalazłam właśnie coś takiego, Twojego, co mi dość pasuje:
Weles: A z nastrojami już tak bywa... to te nasze zwykłe rozmowy mają je uzdrawiać. jak lek na przykre czasem objawy choroby.".

No to pozdrawiam. Jaga /trochę uzdrowiona/.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 20:57, 05 Mar 2006    Temat postu:

Niezależny, bez urazy, ale jak znam siebie, to na jabłku by się na pewno nie skończyło!

Jaga
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 12:18, 08 Mar 2006    Temat postu:

Pozdrawiam wszystkich a szczególnie autora tematu. Zgadzam się z zaproponowaną formą pisania postów na forum. Obiecuję zaglądać częściej bo właśnie jestem w trakcie podłączania do netu osobistego komputera.
:?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 14:19, 08 Mar 2006    Temat postu:

Optymalny Pionowy, podłączaj się, podłączaj, właśnie się zastanawiałam, gdzie Cię wcięło, no chyba nie zniechęcilismy Cię całkowitym rozmyciem Twojego tematu.....

Jaga
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> To i owo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin