Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śmiechu warte?????
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 14:21, 02 Lut 2006    Temat postu:

Panesz,nawet jakbym chciał się z Tobą kłócic to nie dajesz mi takiej możliwości gdyż(przepraszam za wyrażenie)walisz argumentami które trudno podważyć,spróbuję jednak znaleść dziurę w całym.Nigdy nie bierze się pod uwagę złego wykonastwa jako elementu niepewnego gdzie trzeba przewidzieć i zaprojektować nadwyżkę wytrzymałości ,do tego jest nadzór na etapie wykonastwa i koniec. Mówimy cały czas o kontrolach,i nspektorach ,komisjach,a przyznasz że tak niewiele trzeba żeby to nie byłó potrzebne,wystarczy żeby wszyscy robili to co do nich należy najlepiej jak umieją,powiesz że to utopia, a ja Ci powiem że będziesz miał rację ,niestety.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 12:43, 04 Lut 2006    Temat postu:

Niezależny. Zna się na tym, bo byłem kontrolerem i wydawałem decyzje. Wszak nie w budowlance, tylko gdzieś indziej i wiem co to znaczy! Miałem "niechciane układy"!
1. Bywało tak, że zalecałem "byleco", bo musiałem zwrócic uwage, że jest to "zagrożenie", ale nie mogłem np. "zniszczyc swym postanowieniem państwowego zakładu"! 2. Decydowałem się nie na jednorazowe rozwiązanie problemu, ale na zamianę na inny, nie rzucający się w oczy.
3. Powstawał układ, że przyjeżdząłem i oprócz "gościny" miałem przed się gotowy już protokół z poleceniami napisany przez zakład!
To tylko tyle wymienię. Więc jestem za tym, że rzeczoznawca określa użytkownikowi, właścicielowi, nadzorcy zagrożenia, które niech ktoś (np. PZU, administrator, inwestor) szacuje i wyciąga sobie wnioski! Reszta powinna by w przepisach! Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 12:48, 04 Lut 2006    Temat postu:

Ale wrómy do sprawy z początku topiku, bo ma następstwa.
[link widoczny dla zalogowanych]

Czy minister Ziobro pomoże Janinie Baszak?


Domu nie rozbiorę


CZUDEC. Janina Baszak z Czudca ma rozebrać dom, który odbudowała po pożarze. Jeżeli tego nie zrobi, nałożona zostanie na nią grzywna w wysokości ponad 40 tys. zł. Właścicielka budynku nie jest w stanie zapłacić takiej kwoty. Niewykluczone, że w sprawę zaangażuje się Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.

Jeszcze w 2000 roku spalił się drewniany dom Janiny Baszak. Ogień w 10 minut strawił ponad 100-letni budynek. Kobieta postanowiła go odbudować. Nie wiedziała jednak, że wymagane jest na to zezwolenie. Ponieważ nie uzyskała go, nadzór budowlany w Strzyżowie nakazał rozbiórkę dwóch trzecich domu, który odbudowała.

Dwa lata na rozebranie domu

Odbudowany dom ma ściany z pustaków i dach. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Grzegorz Witek uznał, że to samowolka. W 2003 roku wydał decyzję o rozbiórce i nakazał zapłacić Janinie Baszak 40 tys. 585 zł i 66 groszy grzywny. Jednak ze względu na trudną sytuację materialną kobiety odkładał postępowanie egzekucyjne. W rezultacie rozpoczęło się ono dopiero w ubiegłym roku.

- Brak znajomości przepisów z mojej strony nie był spowodowany chęcią zysku. Nie było to też działanie umyślne - mówi zdenerwowana Janina Baszak. - Dla mnie 40 tysięcy złotych, które mam zapłacić, to niewyobrażalna kwota. Z czego mam to zapłacić? Co miesiąc dostaję 150 złotych zasiłku z opieki społecznej, 43 złote rodzinnego i 250 złotych z funduszu alimentacyjnego. Mam na utrzymaniu dwóch synów i córkę, a tylko jeden mój syn pracuje.

5 stycznia br. wniosła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie za pośrednictwem głównego inspektora nadzoru budowlanego o zmianę postanowienia. Poprosiła o całkowite uchylenie obowiązku uiszczenia grzywny. Na razie nie otrzymała odpowiedzi. Wcześniej w wyniku zażalenia podkarpacki wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał wykonanie postępowania egzekucyjnego do 31 maja br.

Na razie nie wiadomo, jakie będą dalsze decyzje po upływie tego terminu. Jedno jest pewne, kobieta nie rozbierze budynku i nie zapłaci też grzywny. Absurdalne jest to, że gdyby rozebrała dom, dopiero wówczas mogłaby się starać o pozwolenie na odbudowę i po jej uzyskaniu... mogłaby postawić budynek. Może nawet dokładnie taki, jaki stoi w tej chwili.

- Znamy sytuację materialną kobiety - mówi Grzegorz Witek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Strzyżowie. - Dlatego nie śpieszyliśmy się z egzekwowaniem przepisów. Jednak musiałem zająć się tą sprawą, ale nie z urzędu, a na wniosek donosu sąsiada. Gdybym zlekceważył tę sprawę, to groziłyby mi konsekwencje dyscyplinarne. Byłby to z mojej strony grzech zaniedbania. Nie mogłem postąpić inaczej.

Pomoc od posła

Janina Baszak ma nadzieję, że rozbiórki uda się uniknąć. Może jej w tym pomóc podkarpacki poseł PiS, Marek Kuchciński. - Wystosowaliśmy pismo do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - poinformowała Lucyna Podchalicz, dyrektor Biura Poselskiego Marka Kuchcińskiego w Przemyślu. - Może minister zrozumie wagę problemu.

Janina Baszak mieszka obecnie w tragicznych warunkach, w dwóch niewielkich pomieszczeniach przy targowisku, przekazanych przez gminę.

MARIUSZ ANDRES

****

Grzegorz Witek, powiatowy inspektor budowlany w Strzyżowie:

- Poinformowałem panią Janinę, że w ciągu siedmiu dni może się odwołać od mojej decyzji o konieczności rozbiórki domu do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Nie zrobiła tego, dlatego trzeba było rozpocząć postępowanie egzekucyjne. Nie mogłem postąpić inaczej, bo o samowolce poinformował nas jej sąsiad. Gdybym nie zadziałał, to groziłyby mi konsekwencje dyscyplinarne.

Super Nowości z dnia 03_02_2006
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 15:34, 04 Lut 2006    Temat postu:

Cóż... ja tak czytając tu rozmaite opinie zastanawiam się zadając sobie pytania:

1. Dach jest konstrukcją mającą określony cel dla danego klimatu:
a\. Izolować termicznie (dla zainteresowanych oszczędnością i wymogów przeznaczenia). To można sobie w temacie odłożyć...
b\. Osłaniać przed warunkami atmosferycznymi. Tu pomijam "spadzistość" itp... Głównie chodzi mi o mechanikę. Podobno ma owy dach wytrzymać nacisku 70 kg/m2(pomimo własnej wagi chyba większej jak 70kg/m?). Dla mnie to śmieszne bo... w swoim fachu podpierałem... do 70 t /m2 Very Happy aby przeżyć. 70kg/m2 to na oko do 10 cm gr lodu(pośniegowy dużo lżejszy). I tu zabawna już formułka... jakoby śnieg ważył mniej przed niż po stopieniu się Mr. Green . Czyli 1kg śniegu waży mniej niż (chyba)1kg lodu? Śnieg topiąc się zmienia objętość a nie staje się cięższy.... Dodam nawet że lepiej rozkłada ciężar stopiony na lód jako twardszy Think . Trzeba raz na zawsze wykluczyć te bzdury o topionym śniegu... no chyba że ktoś tam dokłada Mr. Green

Teraz wracam do sprawy. Każda konstrukcja, szczególnie służąca ludziom ma mieć odpowiedni margines bezpieczeństwa... tzn. normalną w danych warunkach (nasz klimat, przeciętne w cm utrzymywanie się śniegu plus właśnie ten margines). Dla przykładu. W górnictwie lina ma wytrzymać 10x normalne obciążenie jeśli są tam jazdy ludzi i 7x jeśli tylko materiały. Gdyby ten margines stosować tu... to policzcie sami... Mr. Green To samo tyczy np. pojazdów... to że samochód cieżarowy ma ładowność 5 t. nie znaczy że nie udźwignie np 13t (sam sprawdzałem Very Happy ) i przejedzie 50 km... Każda rzecz(narzędzie, przedmiot użytkowany przez człowieka) musi mieć margines bezpieczeństwa odpowiedni. I tu pies pogrzebany... Fakt. Przepisy, normy (w tym wypadku chyba ktoś zawalił wydając zezwolenia... zobaczymy) i wykonastwo.
I sprawa odpowiedzialności.... Za wszystkie skutki powstałe na terenie właściciela winien odpowiadać on sam, o ile nie udowodni, że użytkownik(o ile wynajął) złamał jakieś przepisy zawarte w umowie , które dotyczyły właśnie tego zdarzenia. Kropka. Nie sądzę aby spec-śniegowe przepisy były potrzebne... To ja na razie tyle jako laik Budowlany...

Pozdro.... :?b
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 15:59, 04 Lut 2006    Temat postu:

Wkleje wam artykuł. Co będę strzępił jęzor, że się z wami nie zgadzam.

"Etatyści uważają, że gdy zdarzy się nieszczęście – jest to dobra okazja do regulowania następnych sfer życia człowieka oraz podwyższania norm i standardów, jakie już wszyscy musimy spełniać.

W Katowicach zawalił się dach hali. Zginęło kilkadziesiąt osób. Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią przyczyną zawalenia się budowli był zalegający na dachu śnieg.

Niestety tragedia ta staje się okazją do popisów działania państwa opiekuńczego. Katastrofa ma być uzasadnieniem dla dalszego ograniczania kolejnych sfer wolności gospodarczej.

Zaostrzanie norm

Zawalenie się dachu z powodu nadmiaru śniegu, władze wykorzystują do głoszenia poglądów o niewystarczająco ostrych normach. Dowodem na to ma być fakt, że zawalony budynek spełniał wszystkie normy budowlane. Był wystarczająco wytrzymały wedle wymagań ogólnych.

Powtórzmy trzy podstawowe fakty wymagane do wyciągnięcia wniosków:
Na terenie Polski obowiązuje norma 78 kg/m2. Oznacza ona, że każdy budowany dach musi wytrzymać nacisk średni wartości 78 kilogramów na każdy metr kwadratowy powierzchni dachu. W rejonach podgórskich i górskich norma jest zaostrzona do 420 kg/m2. *
Waga metra sześciennego śniegu (pokrywy grubości metra) wacha się od 100 kg dla świeżego puchu do 800 kg dla śniegu zlodowaciałego.
Feralna hala, która uległa zawaleniu miała na sobie średnio 250 kg śniegu na każdym metrze kwadratowym dachu.
Oznacza to, że prawidłowo zbudowany dach miał prawo nie wytrzymać takiego nacisku. Przekraczał on bowiem trzykrotnie wymaganą przepisami wytrzymałość.

Jeżeli na podstawie tych faktów wyciągniemy wniosek, że należy zaostrzyć normy wytrzymałości budynków, to podrożymy jedynie koszt budowania hipermarketów i innych rozległych powierzchniowo budowli. Wiele hipermarketów czy budynków użyteczności publicznej po prostu nie powstanie z powodu wyższej ceny postawienia dachu, a te które uda się wybudować spowodują swoimi większymi kosztami, ubytek innych inwestycji budowlanych. Inwestor z konieczności będzie musiał wydać więcej na sam gmach i zabraknie pieniędzy np. na poszerzenie drogi dojazdowej albo fontannę.

Ci wredni kapitaliści

„Życie ludzi narażono z chęci zysku.” – Zbigniew Ziobro.

Tak miał przyjemność wyrazić się nasz ukochany minister sprawiedliwości w związku z tragedią w Katowicach. Chęć zysku jest wedle ministra godna potępienia. Szkoda, że pan wielce szanowny „sługa”** narodu nie zauważył, że chęć zysku to idea, na której opiera się gospodarka. To dzięki tej chęci ludzie mają na chleb oraz Pan minister dostaje swoją pensję. Nie powinno się podcinać gałęzi, na której się siedzi. To taka rada natury ogólnej dla wszelkich ministrów, którzy nie wzięli sobie do serca słów - „gospodarka głupcze!”

Wracając do meritum. Właściciele hal i innych obiektów wielkopowierzchniowych tłumaczą swoją niechęć do nieustannego odśnieżania dachów opłacalnością. Jeżeli dach posiada wystarczającą wytrzymałość tego typu zabiegi nie są konieczne. Poza tym w trakcie nich ulega uszkodzeniu izolacja dachów i na wiosnę konieczne są remonty.

Tylko krajowe – bo zdrowe

Podniesiono w środkach masowego przekazu także problem kopiowania przez architektów projektów dachów z innych krajów. W umysłach polityków narodził się kolejny radosny projekt blokowania pozwoleń na budowę obiektom kopiującym rozwiązania architektoniczne z ciepłych krajów.

W rozpatrywanym tu przypadku, który skończył się tragicznie – projekt konstrukcji dachu był wzorowany na projekcie hiszpańskim. Od razu narzuca się skojarzenie, że w Hiszpanii nie ma tyle śniegu, co u nas w Polsce. Szkoda tylko, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że dach ma być tani i funkcjonalny i jeśli projekt podobał się inwestorowi to powinien mieć prawo go zbudować. Spełniający krajowe normy wytrzymałości projekt pochodzący nawet z Bangladeszu powinien móc być wykonany. Jeżeli projekt zakłada za małą na naszą szerokość geograficzną wytrzymałość na śnieg, to należy postawiony budynek odpowiednio częściej odśnieżać i o niego dbać. To do inwestora powinna należeć kalkulacja kosztów i decyzja czy bardziej opłaca mu się płacić za częste odśnieżanie, czy lepiej wybudować solidniejszą halę wymagającą tylko zabiegów w czasie katastrofalnych opadów.

Niestety nasi politycy już ostrzą ząbki i kombinują jak tu blokować zagraniczne projekty. Chcąc dobrze, ale głupio. Skomplikują jeszcze bardziej prawo budowlane i nasze obiecane 3 mln mieszkań – po wybudowaniu będą tak drogie, że będą stały puste.

Zły dozorca – leniwy dozorca

Pan minister Dorn – ten od spraw wewnętrznych, wypowiedział na konferencji prasowej dowcip, z którego śmiał się tylko on. Stwierdził mianowicie, że nasz obecny prawny stan faktyczny nakłada na dozorców budynków przymus odśnieżania chodników, natomiast nie narzuca obowiązku odśnieżania dachów.

Zawód dozorcy to jeden z gorzej opłacanych zawodów w tym kraju. Co więcej, zwykle wykonuje go płeć piękna. Chciałbym zobaczyć jak w zrywie społecznym na hasło pracy organicznej Pana Dorna, wszystkie te Panie i nieliczni panowie wyruszą na tą pełną niebezpieczeństw misję i zaczną biegać po dachach z łopatami do śniegu.

Po pierwsze obecne prawo stoi w sprzeczności z takimi pomysłami. Osoby pracujące na dachach muszą posiadać odpowiednie zabezpieczenia alpinistyczne kosztujące duże pieniądze. Oprócz tego wszyscy wykonujący ten niebezpieczny zawód obywatele muszą posiadać odpowiednie uprawnienia do pracy na wysokościach. Być po specjalnym kursie alpinistycznym, uczącym obsługi tych zawiłych urządzeń, chroniących przed gwałtownym upadkiem na pawiment.

Po drugie, jaki jest sens takich regulacji. Śnieg na chodniku, nawet jeśli jest go mało zawsze zwiększa ryzyko poślizgnięcia i upadku, ewentualnie zwiększa trudności w parkowaniu samochodu. Natomiast śnieg leżący na dachu ma działanie izolujące od zimna. Niebezpieczny jest dopiero wtedy, gdy przekroczy określoną grubość i ciężar. Praktycznie zagrożeń dla zwykłych domów mieszkalnych statystycznie nie ma.

Czuwać powinni tylko właściciele dużych, a zwłaszcza płaskich dachów. Zwykle są to duże firmy. Dozorcy pilnujący domów mieszkalnych mogą spać spokojnie. I śpią, ponieważ niejedna spółdzielnia mieszkaniowa nie ma danych o wytrzymałości dachów, jakie do niej należą, nie mówiąc o posiadaniu takich danych przez dozorców. Zdrowy rozsądek podpowiada, że to właśnie dozorcy powinni być ostatnią grupą ludzi odpowiedzialną za śnieg na dachu. W wielu przypadkach dozorca nie posiada nawet kluczy na dach. Ale to już szczegół, zawsze można im dać urzędowe – od klucznika Pana Dorna. Jako minister spraw wewnętrznych powinien posiadać wytrychy do wielu miejsc.

Grzywną w kapitalistę – karą pieniężną go

Kolejne kwiatki intelektualne kwitły na postępujących po sobie konferencjach prasowych, w których politycy prześcigali się w pomysłach na nowy wspaniały świat. Obecne było także szerokie ubolewanie, na prawne możliwości strażników miejskich. Strażnicy tłumaczyli, że z godnie z prawem za nieodśnieżony dach mogą nałożyć karę maksymalnie pięćset złotową. Dziwne, że prawie zawsze wymierzają maksymalną do ściągnięcia kwotę, ale to już szczegół nie wart uwagi.

Właściciele hipermarketów zarabiający w milionach nic sobie nie robią z tak niskich kar pieniężnych. I słusznie. Koszt odśnieżenia dachu znacznie przekracza tę kwotę. To, co powinno decydować o tym czy należy odśnieżyć dach – to realna sytuacja. Za każdym razem, należy odnieść grubość pokrywy do wytrzymałości dachu. Warto tutaj zauważyć, że strażnicy miejscy nie potrafią stwierdzić jak wytrzymały jest dach. Po prostu wlepiają mandaty. Gdyby mieli przed sobą nieodśnieżony bunkier, któremu i sto metrów śniegu nie straszne – to śmiem twierdzić, że i tak właściciel dostałby maksymalny mandat.

Pomysły by podnieść wysokość mandatów – już są realizowane. Ostatnio powstały wykładnie prawne mówiące o tym, że wojewodowie w przeciwieństwie do straży miejskiej są uprawnieni wlepiać kary po pięć tysięcy złotych za każdy nieodśnieżony dach. Ciekawe jak szybko okres zimowy stanie się kolejnym sezonem „strzyżenia” i łatania budżetów wojewodów, pod pretekstem ochrony ludności przed walącymi się dachami.

Podniesienie wysokości kar, a nawet zmiana metody ich naliczania na procenty z obrotu – są kolejnymi pomysłami naszych wspaniałych polityków. Będzie to pewnie bez związku z nowymi, wyższymi cenami, jakie ujrzymy w hipermarketach. Ale, może o to chodzi. Małe sklepiki odżyją.

Kiedy to się skończy?

Dla władzy nie ma nic prostszego jak zaostrzenie normy budowlanej i wymuszenie nią większej wytrzymałości. Zakazanie stawiania dachów lekkich i podniesienie mandatów za brak odśnieżania.

Gdyby władza miała tutaj rację to powinniśmy pójść za ciosem i ustanowić takie wymagania, że każda większa hala będzie jednocześnie schronem przeciwatomowym.

Kto to jest architekt?

To, co umożliwia zysk i rozwój gospodarki to skalkulowane ryzyko. Ludzie nie budują idealnie bezpiecznych i odpornych na tajfuny i trzęsienia ziemi budowli, lecz decydują się uczynić budynki odpornymi na takie zagrożenie, które jest statystycznie prawdopodobne.

Można stworzyć budynek odporny na prawie wszystko, ale będzie on też kosmicznie drogi. Im większa wytrzymałość, tym większe koszty. Potrzeba odnalezienia w budownictwie złotego środka jest konieczna. Jest podstawą sztuki budowania. To, co odróżnia architekta profesjonalistę od przeciętnego człowieka – to właśnie ta umiejętność.

Każdy przeciętnie inteligentny człowiek potrafi wybudować dom, który się na pewno nie zawali. Potrafi zrobić to bez żadnych obliczeń. Wystarczy budować z dużym zapasem wytrzymałości. „Walniemy” zbrojone ściany grube na metr, dach z litej stali zalanej betonem – musi się trzymać. Tak, i będzie się trzymać. Prawa fizyki każdy pojmuje instynktownie.

Tylko, że to co powstanie będzie wyglądało jak bunkier. Będzie po pierwsze brzydkie, po drugie horrendalnie drogie – ale będzie mocne i będzie spełniało wszelkie normy wytrzymałościowe.

Architekci tym się różnią od zwykłych ludzi, że potrafią spełnić wymagania wytrzymałości dużo taniej, a przy tym estetyczniej.

Dlatego zaostrzanie norm wytrzymałości dachów będzie skutkowało sprymityzowaniem sztuki budowania w Polsce. Wytrzymalsze budynki nie mogą być za bardzo udziwnione architektonicznie – będą po prostu brzydsze. A wytrzymalsze dachy oznaczają wyższe koszty inwestycji i np. zwiększenie cen w tak budowanych hipermarketach. Wszelkie koszty budowy odbiją się na końcu na konsumentach. Zapłacimy za to wszystko, z własnych kieszeni. A powinniśmy płacić tylko wtedy, gdy zagrożenie jest realne.

Etatyzm – słowo klucz

Jest to termin, którego nie lubią ludzie miłujący wolność. Oznacza ono chęć wtrącania się przez rządy, w prawie każdy aspekt życia człowieka. Chęć regulacji wszystkiego przepisami, do których z racji ich ilości musi wkraść się niejasność. Zawiłe prawo, zawsze będzie dobrym terenem czerpania zysku przez aparat biurokratyczny. Do powiększania stopnia etatyzmu, nasza obecna władza wykorzystuje katowicką tragedię. Śmierć wielu ludzi.

Szkoda, że tak niewielu z nas to dostrzega i potępia. Powtarza się sytuacja ogłupienia ludności, po wielkim nieszczęściu. To samo spotkało Amerykę po zamachach 11 września. Tam przyjęto „PATRIOT Act” – ustawę ograniczającą drastycznie swobody obywatelskie. Jaka ustawa pojawi się u nas? Plany grupy trzymającej władzę są bogate.

Gdy normalni ludzie żyją sobie spokojnie, etatystyczne termity ciągle pracują – powoli odbierając nam wolność. Gdy wydarzy się katastrofa, wielka tragedia – wtedy wytaczają najcięższe działa. Chcą wykorzystać chwilowe zaćmienie umysłu narodu bólem po stracie tak wielu rodaków. Chcą wykorzystać naszą solidarność z ofiarami, abyśmy ponieśli koszty zmian, mających niby zapobiec dalszym nieszczęściom. Ten moment, w którym nawet zwolennik wolności zastanawia się nad życiem bez ryzyka – jest idealny dla tego, który dając wolnościowcowi złudne poczucie bezpieczeństwa, chce zwiększyć nad nim stopień kontroli.

Wolny rynek – manna głodnych, woda spragnionych

Fakty są smutne – stała się tragedia, zginęło wielu ludzi. Chyba możemy coś zrobić lepiej, chyba możemy coś zmienić – aby taka katastrofa nie mogła się już z taką łatwością powtórzyć, aby śmierć tych niewinnych ludzi nie poszła na marne i nas wszystkich czegoś nauczyła. Zapobiegła zgonom innych ludzi, a nawet być może dzieci lub wnuków tych, którzy tam zginęli.

Po pierwsze należy ukarać surowo winnych tej tragedii, aby ci co zaniedbują swoje obowiązki bali się rychłej i surowej kary za swoją nieodpowiedzialność.

Tutaj warto przypomnieć zdziwienie i przerażenie pani dyrektor, której sala gimnastyczna zawaliła się pod Łodzią. Zdziwienie, że zalegający śnieg może czegoś takiego dokonać. Mnie natomiast dziwi to, że odpowiadająca za szkołę osoba nie poczuwa się w ogóle do odpowiedzialności za narażenie swoją ignorancją na śmierć wielu ludzi. Dziwi mnie także brak zainteresowania tą sprawą organów ścigania. Cóż, państwo psuje się najszybciej, od niesprawnego wymiaru sprawiedliwości.

Kolejną sprawą musi być właściwe wykonywanie swoich obowiązków przez straż miejską. Tutaj, za przykład należy podać także łódzkie zdarzenie. Tym razem pozytywne.

Zamknięto i wyłączono z użytku hipermarket, którego dach uginał się pod ciężarem śniegu, powodując spękania ścian i łamanie się podwieszanych pod dachem płyt.

Właściwe i szybkie działanie służb dbających o nasze bezpieczeństwo jest sprawą kluczową. Nie bez znaczenia powinny być także działania prywatnych firm ubezpieczeniowych. Jednak tutaj powinno zostawić się pełną dowolność i żadne zmiany w prawie nie są konieczne.

Kontrowersyjny i nie zastosowany jeszcze pomysł

Posłużę się kolejnym ciekawym łódzkim przykładem.

Łódzki kompleks hipermarketów o nazwie M1, mieszczący się przy ul. Brzezińskiej, został w pierwszych dniach po katowickiej tragedii, skontrolowany przez strażników miejskich. Kontrola wykazała zalegający, w ogóle nieruszany śnieg na dachu kompleksu. Wedle pobieżnych pomiarów było go z kilkadziesiąt centymetrów. Mniej więcej tyle, ile było go na dachu pechowej i tragicznej hali wystawowej, która pogrzebała tyle istnień ludzkich kilka dni wcześniej. Straż zgodnie z prawem wypisała pięćset złotowy mandat oraz poleciła uprzątnięcie śniegu.

Właściciel jednak stwierdził, że tego nie zrobi, ponieważ wytrzymałość budynku jest tak wielka, że może wytrzymać nawet i metr śniegu bez ryzyka narażenia kogokolwiek na niebezpieczeństwo utraty życia, czy zdrowia.

I tutaj ja, jako wolnorynkowiec staję murem za właścicielem M1. On wie dobrze, jaka jest wytrzymałość dachu. Po ostatnich wydarzeniach chyba upewniał się w tej kwestii wielokrotnie. Musiał chyba też wziąć pod uwagę wyliczenia ekspertów, dotyczących przypuszczalnego ciężaru śniegu w obecnej sytuacji klimatycznej. A nawet, jeśli tego nie zrobił, to do strażników należy przypomnienie mu tych kluczowych informacji.

Na ich podstawie tylko właściciel powinien podejmować decyzje o odśnieżaniu, bądź nie – własnego dachu. W przeciwieństwie do innego hipermarketu w Łodzi opisanego wcześniej, w centrum handlowym M1 nie wykryto żadnego pękania ścian, czy uginania się dachu.

Na tym strażnicy miejscy powinni zakończyć rozmowę z właścicielem i przystąpić do planu B, ale o nim za chwilę.

Wątpiącym w słuszność zaprzestania dalszego przekonywania właściciela do odśnieżania, polecam możliwe scenariusze działania.

Można by podwyższyć sumę mandatu występując do wojewody, ale wiązałoby się to z działaniem szkodliwym dla klientów marketu, to jest podwyższeniem kosztów działalności i prawdopodobnie cen sprzedawanych towarów.

Można też skontaktować się ze służbami, które siłą odetną właściciela od źródła zarobku, zamykając sklep. Ale tutaj doszłoby do pogwałcenia wolności obywatelskich. Wolność obywatela można ograniczyć mając dowody, że stwarza on zagrożenie dla innych ludzi. Natomiast dane dotyczące wytrzymałości dachu świadczyć będą niejednokrotnie na korzyść właściciela i nie można z góry zakładać, że każdy zaśnieżony dach jest niebezpieczny.

Podsumowując, przestawiam plan B – ostrzeżenie użytkowników budynku. Na przykład umieszczenie nalepki na drzwiach wejściowych. Tanie i skuteczne poinformowanie wchodzących do budynku o potencjalnym zagrożeniu.

W ramach uprawnień urzędowych (bez prawa zerwania przez właściciela) strażnik miejski po nie zastosowaniu się właściciela do polecenia usunięcia śniegu, powinien ozdobić drzwi wejściowe stosowną informacją ostrzegającą. Kolejnym krokiem powinno być także ostrzeżenie służb miejskich, być może planowana jest w tym obiekcie impreza masowa, na którą można nie wyrazić profilaktycznie zgody. Ten krok uderza głęboko w ekonomiczne podstawy działalności gospodarczej większości posiadaczy dużych powierzchni dachów.

Pracownik może odmówić, po obejrzeniu takiego ostrzeżenia, pracy w takim budynku. Odpowiednia nalepka będzie najbardziej dotkliwa na drzwiach wielkopowierzchniowych sklepów.

Ciekawe co się stanie, gdy klient spostrzeże na szklanych drzwiach wejściowych dużą naklejkę o przykładowej treści:

„Uwaga!!! Na dachu zalega ... ... ton śniegu.”

W miejsce kropek wystarczy wpisać odpowiednią liczbę ton. Strażnik miejski w tym przypadku robi dwa podstawowe obliczenia:
Oblicza nacisk jednostkowy śniegu. (Będzie to grubość śniegu pomnożona przez wziętą z tablicy wartość ciężaru śniegu, w zależności od stopnia zmrożenia.)
Nacisk jednostkowy, należy pomnożyć przez powierzchnię dachu.
Dla tej konkretnej sytuacji będzie to w przybliżeniu pół metra, częściowo zmrożonego śniegu, naciskającego z siłą około trzystu kilogramów na każdy metr kwadratowy. Powierzchnia dachu M1 to w przybliżeniu trzydzieści tysięcy metrów kwadratowych. 30.000 razy 0.3 to 9.000 ton śniegu zalegającego na dachu.

Perspektywa dziewięciu tysięcy ton nad głową, raczej znacząco wpłynie na ilość klientów i obroty. Ciekawe po jakim czasie, właściciel zgłosi się do straży miejskiej z prośbą o zdjęcie ostrzeżenia, przedstawiając na dowód swojej poprawy – czysty dach. Wszystko można zrobić metodami rynkowymi, czyli łagodną perswazją. Pytanie, kiedy politycy dojdą do podobnych wniosków?

* dane za panem inżynierem Piotrem Falęckim – konstruktorem około dwóch milionów metrów kwadratowych hal o konstrukcji stalowej
** słowo „minister” ma swój źródłosłów w słowie sługa"
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 9:22, 05 Lut 2006    Temat postu:

Weles. Też nie jestem budowlańcem, architektem, projektantem czy wykonawcą. Na budowlance znam się tyle co przestudiowałem zaocznie ten fach i z charakteru pracy, bo interesowało mnie (zachowywanie sie obiektów i ich elementów w czasie pożarów).

Więc jest nroma PN mówiąca jakie w projektowaniu należy przewidziec obiciążenie śniegiem. Nie dachów, a obiektów z tym, że najczęściej leży on na dachach. Jest też norma wiatrowa, o czym pisałem i tłumaczyłem po częsci w poście z dnia Czw 9:13, 02 Lut 2006 i tam skupiłem się szczególnie na dachu z telewizyjnych obrazków. Ponadto w obliczeniach przewiduje się zapas nośności i wytrzymałości elementów konstrukcyjnych i jest to zazwyczaj conajmniej 20% więcej! Resztę wyjaśniają Niezależny i ostatni post Kendo, który faktycznie pokazał "głupotę" i "tępe myślenie" polityków, prawników i róznej maści wszystkowiedzących!

Dlaczego runął dach? A co mogło więcej, jeżeli to były słupy obciążone dachem na żelaznej kratownicy? Reszta to wypełnienie dająca do obliczeń projektowych ciężar na fundament.
Dach, jego ogólny z termoizolacją ciężar plus śnieg (70kg/m2) został przeniesiony na słupy, a słupy stały nawet po wypadku.
Zastanawia mnie chodzenie jednak kratownicy po ścianie słupów. Wiadomo, że kratownica mogła chodzic w temperatorach +30 do -25 st. C., czyli w dzień w środku lata byc dłuższa, a w nocy w zimie dużo krótsza na przestrzeni boku hali, czyli na 100=u metrach. Czy tu były przerwy dylatacyjne i jak je rozwiązano?
Następna sprawa, to mocowanie dachu (konstrukcji nośnej) do słupów i osadzenie słupów. Czy one nie zapadały się wskutek szkód górniczych, bądź słabej wytrzymałości podłoża, ciągnąc za sobą dach? Wszak naprężenia dachu występowały od początku zaistnienia hali. Lub słupy nośne postawiono wadliwie! (Wyskakiwały przecież nity, konstrukcja się przekrzywiała i traciła nośnośc). Najprawdopodobnie to były główne przyczyny. A nawet, jeżeli wcześniej temu zapobiegali, to nie likwidując główną przyczynę naprężeń, a wzmacnianiem konstrukcji dachowej, aby je wytrzymywała. Też to były mniejsze koszty remontów i ich krótszy czas, niż (prawie cała) przebudowa od spodu obiektu. Mr. Green
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin