Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Quo vadis, Lewico
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 8:14, 10 Mar 2010    Temat postu:

Ekorze o ile wiem lewica nie jest Ci obca mnie zresztą też nie wprost przeciwnie zawsze na nią liczyłem i tylko w jednych wyborach na nią nie głosowałem ,jak myślisz odrodzi się w poprzednim wcieleniu ,przecież lewica była monolitem nie do ruszenia kto to wszystko spieprzył? Czy jest obecnie formacja która powtórzy sukces na przykład Kwaśniewskiego? Czy jest formacja która ma taki elektorat jak kiedyś lewica? nie sądzę . owszem jest PO ale PO wybrałem trochę z konieczności bo wyboru dokonać musiałem

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 8:20, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 13:38, 10 Mar 2010    Temat postu:

Niezależny, sama się ciągle nad tym zastanawiam. Życząc PO sukcesu, "dla zdrowotności" uważam, że Lewica powinna pozostać trwale obecna na scenie politycznej.
Czy nie jest jednak tak, że nie powinna sięgać po władzę? Bo wtedy jej naturalny elektorat traci z nią więź duchową. Może powinna bardziej kontestować władzę, stać na straży interesów szarego człowieka, niż pchać się po stanowiska i zaszczyty? Może powinna starać się, w sposób mądry i przemyślany, w przeciwieństwie PSLu, być "języczkiem u wagi", i w ten sposób zapewnić sobie wpływ? A nie stanowiska...
Dzisiaj Lewica nikomu już nie utożsamia się z obrońcą uboższej, słabszej części społeczeństwa. Jej przywódcy to nie są bliscy tym ludziom "znajomi z sąsiedztwa", wyraziciele ich problemów i obaw.
Odgrzewane co wybory kotlety w rodzaju aborcji jakoś nie wydają się nikomu sprawa najważniejszą.
Krytyka posunięć rządu dla samej krytyki przeciwnika nic nie daje i nikogo nie przyciągnie, a szczególnie młodzieży.

W51, Ekor... Skłonni jesteście do krytyki przeciwników politycznych. A co widzicie jako przyszłość własnej siły politycznej, w czym jej szansę i nadzieję?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 18:27, 10 Mar 2010    Temat postu:

ŁAtwo zadać pytanie. Trudniej odpowiedzieć. Przede wszystkim zacząć by chyba trzeba było od dokreślenia pojęcia lewicowosci w dzisiejszych czasach. A z tym sama tzw. lewica ma problem. Ja to widzę tak.
Po pierwsze: lewicowość w wydaniu socjalistycznym straciła rację bytu z dwóch podstawowych względów, a mianowicie:

a). lewicowy elektorat z racji wieku stał sie konserwatywny, a co za tym idzie mało podatny na zmiany wynikajace z całosci zmian jakie w Polsce po 1998 roku sie dokonały. To z kolei doprowadziło do skruszenia się "betonowego" elektoratu lat 90-tych i przejścia części jego składu pod choragwie PiS-u oraz PO w zalezności od tego, czy owa lewicowość była bardziej konserwatywna, bądź liberalna.
b). przewodnia siła w postaci partii SDRP, SLD, LiD z przyczyn od niej niezależnych, obejmując władzę musiała wbrew swojej doktrynie, aby ratować ruinę budżetu państwa po rządach prawicowych, realizować bardziej liberalne i konserwatywne zadania w polityce społeczenej i gospodarczej, a więc wbrew wizji ówczesnego lewicowego elektoratu. A to niestety nie buduje więzi między partią, elektoratem.

Do tego nałozyło się jeszcze kilka obiektywnych i subiektywnych czynników, które powodowały odpływ poparcia dla partii lewicowej.
Moznaby wskazać kilka, choć z pewnością jest ich więcej. Ja uważam, że podstawowymm składnikiem tego zjawiska są:
- afery podczas rządów lewicowych;
- zawłaszczanie państwa (realizacja polityki TKM) i puszczanie mimo uszu zdania elektoratu na najważniejsze, wręcz życiowe sprawy;
- ostracyzm polityczny pozostałych partii z sceny politycznej działajacych na zasadzie: z postkomunistami żadnych układów, ani koalicji, a praca u podstaw na nie, bo nie. Czyli - wygraliście, rządźcie, ale bez nas i naszej pomocy. A tak sie nie da i ie uda nikomu, jeśli opozycja jest totalnie na nie i do tego nie ma się bezwzględnej większości parlamentarnej za sobą.

W miarę dobrze opisuje omawianą sytuację w swoim wystapieniu na forum internmetowym Paweł Kańczyk, a pisze tak:

"Przeciwko" polityce SLD, czyli razem z tą partią

Pomimo migracji dokonanej przez SLD na pozycje neoliberalne do dziś nie udaje się wypromować ugrupowania mieszczącego się programowo "na lewo" od tej partii. Lewica nadal kojarzy się Polakom z ugrupowaniem Olejniczaka, Napieralskiego ewentualnie z niewiele od pierwowzoru różniącymi się "reformatorami" skupionymi wokół Marka Borowskiego, a ostatnio z firmowaną przez nich i Partię Demokratyczną Centrolewicą. Tym samym wyborca, dla którego spór "wysłać 1000 żołnierzy do Afganistanu czy "tylko" 250 nie jest sporem alternatywnych wizji polityki zagranicznej, a który pragnie takiej alternatywy, prędzej znajdzie zrozumienie wśród liderów skrajnej prawicy niż tzw. lewicy. Ugrupowania lewicy kanapowej skupionej w bloku z SLD gotowe są co najwyżej wydawać nic nie znaczące oświadczenia w tej sprawie krytykujące nadmierne uzależnienie polskiej polityki zagranicznej od USA, a i to głównie wtedy, kiedy SLD jest w opozycji.

Wypada w dużej mierze, niestety, zgodzić z Ryszardem Bugajem, który twierdzi, że Budowanie lewicy po rządach "nominalnej lewicy", które odrzucili wyborcy, możliwe było albo przez nowe podmioty polityczne, albo na drodze radykalnego przekształcenia "lewicy nominalnej", a więc dokonanie: samokrytycznej oceny własnej polityki, usunięcie skompromitowanych liderów i przedstawienie wiarygodnego programu na przyszłość co dzisiaj w obliczu inercji środowisk postkomunistycznych zmierzających do nowej konsolidacji tradycyjnego środowiska postkomunistycznego, która ma znaczenie decydujące wydaje się być bliskie zeru.

Czy jednak każdy projekt pt. "Budowa niezależnej lewicy" musi się kończyć wcześniejszym czy późniejszym aliansem z SLD? Niekoniecznie, wszak istnieją ugrupowania, które zachowują swoją niezależność, a nawet mają ambicje znaleźć się w parlamencie. Wspierają je mniej lub bardziej radykalne środowiska lewicowych ideowców, które - w obliczu alienacji SLD - starają się stać na straży wartości utożsamianych z lewicą i lewicowością.

Lewicowa alternatywa?

Cały sęk jednak w tym, że o ile ta lewica nie ma problemu z samoidentyfikacją, napotyka zasadnicze trudności ze zdefiniowaniem obszaru wolności, w ramach którego różnice w poglądach poszczególnych jej członków nie będą skutkować oskarżeniami o nie-lewicowość, seksizm, homofobię, mizoginizm i tym podobne.

Co ciekawe, zasadnicze nieraz różnice na gospodarkę i ustrój państwa nie wywołują tylu emocji jak niewielkie nawet różnice światopoglądowe. O ile niemal wszyscy podpiszą się pod stwierdzeniem, że do identyfikacji jako lewicowy w zakresie gospodarki wystarczy postulat aktywnej polityki państwa zmierzającej do ograniczenia nierówności społecznych w dostępie do pracy, dóbr materialnych, kultury i sportu, o tyle zdefiniowanie sfery relacji nieekonomicznych napotyka zasadnicze problemy. I nie chodzi tu bynajmniej o to, że jedne grupy lewicowców traktują postulaty przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć, wiek czy preferencje seksualne jako działanie niepriorytetowe, a dla innych mają one pierwszorzędne znaczenie. Chodzi o brak obszaru wolności, w ramach którego różnice w poglądach nie skutkowałyby wzajemnym epitetowaniem i obrzucaniem się przysłowiowym błotem.

Jaka jest dzisiaj lewica "na lewo" od SLD? Obok rewolucjonistów i radykalnych antykapitalistów znajdziemy tutaj socjaldemokratów, antyklerykałów, feministki i działaczy gejowskich o różnorodnych poglądach gospodarczych, bezrobotnych i ludzi posiadających własne firmy. Jeżeli te środowiska cokolwiek dzieli to z pewnością nie jest to światopogląd. Co skłania przedstawicieli owej lewicy do obrony interesu właściciela modnego warszawskiego klubu, który w tradycyjnych kategoriach lewicowych nazwany zostałby po prostu wyzyskiwaczem? Czemu jednocześnie znanemu aktywiście społecznemu, skazanemu przez sąd za próbę udzielenia pomocy pielęgniarce podczas antyrządowej demonstracji, odbiera się prawo do bycia pełnoprawnym członkiem lewicy za to, że ma krytyczny stosunek do niektórych postulatów feministek?

A może to nie sfera światopoglądowa jest na lewicy dyskryminowana, ale sfera ekonomiki? Może, śladem młodzieżówek SLD, łatwiej dziś protestować przeciwko "faszyzmowi" PiS-u niż planom wprowadzenia ustawy o lokaucie, praktycznie zakazującej strajkowania, nad którymi pracował rząd uznawany za lewicowy?

Są projekty w środowiskach ideowej lewicy, które wydają się temu przeczyć. Jest wszak Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, który w założeniu ma jednoczyć lewicowe ugrupowania i organizacje w walce o przestrzeganie praw pracowniczych i przeciwdziałanie ich naruszaniu w zakładach pracy. Pomimo niespełna roku istnienia Komitet ma już kilka sukcesów na swoim koncie, takich jak doprowadzenie do ponownego przyjęcia do pracy zwolnionych pracowników kopalni "Budryk", zbieranie podpisów pod ustawą o statucie bezrobotnego czy przeciwdziałanie prywatyzacji zakładów pracy. Problem jednak w tym, że osoby kierujące Komitetem coraz bardziej dążą do podporządkowania sobie reszty środowisk lewicowych, zaś sam Komitet jest coraz mocnej uzależniony od Polskiej Partii Pracy - jednego z jego głównych założycieli. Tym samym na miejscu pluralistycznego ruchu społecznego, który miał zmieniać polską rzeczywistość, coraz wyraźniej widać struktury kolejnej wodzowskiej partii. Ofiarą tej tendencji padają również media lewicowe wspierające całą inicjatywę, których redaktorzy działający w Komitecie poddawani są presji ograniczającej ich niezależność. Podejmowanie takich działań w przeszłości prowadziło do pojawiania się barier, które uniemożliwiały dalszy rozwój organizacji. Polska lewica potrzebuje nie tylko aktywistów gotowych poświęcić się dla innych, także wolnej, nieskrępowanej własnymi ograniczeniami dyskusji.

A debata jest potrzebna choćby po to, by zrozumieć jak to się stało, że przeciwnicy Polski liberalnej bardziej dają się kusić wizją Polski solidarnej głoszonej przez konserwatywny PiS niż wizją Polski socjalnej lansowanej przez lewicę. I co zrobić, by te tendencje odwrócić, by przeciwieństwem Polski liberalnej nie stała się wizja konserwatywnej pseudo-odnowy moralnej.

W sporze pomiędzy PO i PiS-em SLD i SdPl zajęły stronę Platformy, reszta ugrupowań lewicy poza podejmowaniem tyleż żmudnych, co nonsensownych prób udowadniania, że nie jest to wcale spór dwóch wizji Polski, nie ma niczego do zaproponowania. Tym samym cała sfera wartości tradycyjnie lewicowych została bez walki oddana w ręce konserwatywnej prawicy, która przekształciła je i wprzęgła w swój dotychczasowy system wartości. I tak oto "Polskę socjalną" zastąpiła "Polska solidarna", "prawa człowieka" zostały zastąpione "prawami rodziny", a na miejscu "oligarchów" pojawił się "układ okrągłostołowy". Lewica "na lewo" od SLD, poza udziałem od czasu do czasu w demonstracjach przeciwko "faszyzacji życia w IV RP" czy zamykaniu wolnościowych klubów, jest bezradna. Jeśli dzieje się tak to jest to wynik nie tyle pijarowskiej skuteczności rządzącej polską prawicy, ile coraz większej alienacji ugrupowań lewicy. Trudno przecież oddziaływać na rzeczywistość działając w grupach mających charakter elitarny.

Egalitaryzm, nie elitaryzm

Jak to zmienić? Trzeba zacząć od wyjścia z getta ograniczeń swojego środowiska, poszerzyć sferę wolności (po zdefiniowaniu minimum programowego łatwego do zaakceptowania dla możliwie szerokiego spektrum lewicy), po czym rozpocząć dyskusję (i działania), które pozwolą z powrotem zaistnieć w społeczeństwie na skalę znacznie większą niż wskazują na to dotychczasowe wyniki PPP w wyborach. Alternatywą dla tego kroku jest szczelne zamknięcie się we własnym getcie, ze wszystkimi ograniczeniami, jakie taki krok niesie. Skutkować to będzie coraz większym poczuciem elitaryzmu i wyjątkowości jednostek doń przynależących. W miarę jak tłumienie dyskusji doprowadzi do pojawienia się coraz bardziej egzotycznych, nie przystających do XXI wieku i faktu życia w Europie (a nie np. w Ameryce Łacińskiej) poglądów, kolejnym etapem będzie pojawienie się syndromu myślenia grupowego i oblężonej twierdzy. Cechą myślenia grupowego w środowiskach radykalnej lewicy jest odrzucanie ze swojego grona osób, które zachowały jakikolwiek krytycyzm i trzeźwość myślenia. Z kolei syndrom oblężonej twierdzy skutkuje formułowaniem coraz bardziej dziwacznych wizji wrogów wewnętrznych i zewnętrznych, nierzadko z ABW, których celem jest rozbicie środowiska.

By temu zapobiec, lewicowcy powinni pamiętać, że ich celem jest budowa systemu, w którym panowałaby równość i masowy udział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji, czyli egalitaryzm, a nie elitaryzm. A jeśli chcą ów pożądany stan osiągnąć, nie mogą tępić swobodnej dyskusji (i poglądów "nie po linii") we własnym gronie czy odgradzać się od dyskusji z przeciwnikami ideowymi. Ideowa lewica może uzyskać poparcie w społeczeństwie tylko wtedy, kiedy zainteresowani jej tworzeniem zrozumieją, że lewicowość nie oznacza przepustki do sekty wtajemniczonych i wszystkowiedzących, czerpiących natchnienie z głoszenia egzotycznych i niezrozumiałych dla społeczeństwa idei. Lewicowość to bycie tu i teraz z problemami i bolączkami dotykającymi społeczeństwa, w ramach którego się żyje. A taka postawa wymaga zarówno "wyjścia do ludzi" (w czym może pomóc praca na rzecz choćby społeczności lokalnej) jak też i powściągliwości w formułowaniu wizji "lepszego świata", która powinna dla innych być atrakcyjna i zrozumiała, a nie od siebie odrzucać.

Polskiej lewicy potrzebna jest praca organiczna. I nie chodzi tutaj bynajmniej o działalność na pokaz, by zwiększyć swoją popularność i szanse na osiągnięcie dobrego wyniku wyborczego. Nie chodzi też o kolejny news na lewica.pl czy w innych mediach lewicowych. Chodzi o trwałą działalność społeczną, w którą - zamiast kilku liderów – zaangażowanych byłoby setki nieznanych wolontariuszy. Działalność, o której nie pisze się newsów i podczas której nie zawsze udaje się wypromować logo własnej partii, ale która z pewnością przyniesie owoce po latach.

Nowa jakość, ale jaka?

Doświadczenie uczy, że kierowana przez wodza organizacja o hierarchicznej strukturze nie ma szans na realizację swoich idei. Dzieje się tak albo z powodu masowego buntu przeciwko polityce wodza (czego dobitnym przykładem jest los organizacji kierowanych przez Piotra Ikonowicza), albo też z powodu bierności i strachu okiełznanych przez lidera członków partii (czego dobrym przykładem jest SLD z Leszkiem Millerem na czele).

Lewica potrzebuje nowej jakości, której nie da się osiągnąć budując ruch społeczny oparty na partii wodzowskiej i podporządkowaniu jej mniejszych organizacji. Taki ruch stoi bowiem w sprzeczności z wizją wolnego i egalitarnego społeczeństwa, zdolnego do skutecznej kontroli ludzi podejmujących decyzje w jego imieniu. Jeśli dzisiaj ludzie boją się wyrażać swoje poglądy, boją się narazić na odwet, agresję czy potępienie, to dotyczy to nie tylko krytyki dominującej w państwie religii, polskich przemian po 1989 roku czy rządów PiS. Strach dotyczy każdego poziomu aktywności, w którym się uczestniczy. Z tego punktu widzenia nie ma znaczenia czy obywatel Jan Kowalski boi się publicznie krytykować premiera Kaczyńskiego czy też towarzysz Piotr Iksiński lęka się narazić przewodniczącemu swojej organizacji. Chodzi o to, że mimo iż czują wewnętrzny sprzeciw wobec tego, czego są świadkami, obaj wybierają milczenie.

Nowy ruch społeczny ma szansę powstać na bazie setek oddolnych inicjatyw - związków, fundacji, stowarzyszeń jak również całkiem nieformalnych grup, które będą starały się budować alternatywę wobec lokalnych władz i struktur partyjnych. Jeśli tak się stanie, nie będzie on jednolity wewnętrznie, tak jak nie była jednolita "Solidarność" z lat 1980-81. Ale też nie będzie on w niczym przypominał rządzącej od 17-tu lat Polską klasy politycznej. Będzie to ruch w pełni zdecentralizowany i egalitarny, wrogo nastawiony do polityki (i polityków) opartej na kłamstwie i oszustwie. Odrzuci również wodzostwo hiperambitnych grupek i jednostek, którym wydaje się, że mają monopol na jedynie słuszną prawdę, bo to już przecież było.

Organizacje wchodzące w jego skład skupią się najczęściej na jednej bądź kilku najważniejszych aspektach swojej działalności, raczej unikając jednoznacznej identyfikacji politycznej, a jednocześnie oferując współpracę każdemu, kto ma choć zbliżony pogląd na daną sprawę.

Dopiero po latach na bazie takiego ruchu narodzi się zapewne nowa klasa polityczna, w tym i lewica, która, choćby idąc śladami PSOE, nie będzie się bała wprowadzać radykalnych zmian w polityce państwa. Lewicowcy powinni jego podstawy tworzyć już dziś, choćby po to, by nie okazało się po czasie, że zwolennicy innych nurtów ideowych mają w ruchu społecznego sprzeciwu przewagę. A jest się przecież na czym wzorować! Świadczą o tym choćby wspaniałe tradycje Polskiej Partii Socjalistycznej, która w II Rzeczpospolitej prowadziła zakrojoną na szeroką skalę działalność oświatową, społeczną i kulturalną.

Lewicowców w Polsce czeka bardzo długa droga.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 8:30, 11 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Co ciekawe, zasadnicze nieraz różnice na gospodarkę i ustrój państwa nie wywołują tylu emocji jak niewielkie nawet różnice światopoglądowe.


Może i na różnicach światopoglądowych istnieje lewica. Istnieje na tym, że lewica utożsamiana jest z równością wszystkich. Nikt nie jet ani lepszy, ani gorszy, każdemu się nalezy chociażby minimum, ale należy. Gdy prawica popiera ledowzauważalny po drapieżny kapitalizm, gdzie każdy musi sam o siebie dbać. Dziś, a w ogóle nie można tak myśleć, jak jedno i drugie oparte jest o istnienie ustroju państwowego i to pośredniego, zaiwerającego jedne i drugie elementy.

A różnica pomiędzy prawicą i lewicą pwoinna polegać na ... odwrotnych wizjach społeczno-gospodarczych. Ale w SLD nie widzę tej lewej wybiórczości, jak i prawica nie dązy do jak nalepszego, najszybszego rozwoju kraju z dobrami z tego płynącymi. Nawet prawicy dość często nie to w głowie.
Równica powinna polegać na doborze progamów rozwojowych, w tym nawet ekonomicznych opartych o wene równania, o dobór i układy tych równań, i tym podobnie. Z tym, że lewica powinna wybierać takie rozwiązania, które dotyczą jak najwięszel liczby mieszkańców kraju, jak najsprawiedliwszy, czyli największy rozdzial dóbr, nawet kosztem spowolnienia gospodarki, i tym podobnie. Gdy prawica powinna dążyć do itensyfikacji działań, jak najszybszego osiągania celów, nawet od do, a później się martwić co z opóźnieniami w innych dziedzinach.

Ale jeżeli rozmawiamy o światopoglądzie, takie coś samo nie rzuca się na rozum, a pozostają dawne skojarzenia. Ponadto takie nowe myślenie lewicowo- prawicowe jest dość trudno zauważalne i prawie dopiero na przykładach to widać, więc lewica powinna cierpliwie i systematycznie dążyć do własnych celów. Dziś tego u niej widać. I nie dlatego nie widzę, że nie śledzę i szukam takich ich celów, wręcz na odwrót robię, ale naprawdę tego nadal u niej nie zauważam!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:23, 11 Mar 2010    Temat postu:

Mam wrażenie, że w naszej budującej się dopiero demokracji, jak dotąd, polityczne znaczenie zyskiwały tylko nowe partie, oparte na charyzmatycznych przywódcach, potrafiących przekonać społeczeństwo do swoich nowych dla niego idei, natchnąć optymizmem zmian i lepszego jutra.
Lewica natomiast ma za sobą długą historie, nie ma w niej nic nowego, co mogłoby zachęcić i pociągnąć.
Być może, to prawda, że może się odrodzić - wyłącznie na gruncie całkowitej zagłady dotychczasowej formacji.
Sytuację aktualną widzę tak - tonący brzytwy się trzyma, więc i SLD jest gotowe zaakceptować każdą możliwość, byleby tylko zapewnić sobie przetrwanie, choć trochę jeszcze. Trudno ludziom, doświadczonym działaczom, którzy całe życie poświęcili polityce, ciągle pełnym energii, zrezygnować i odejść na przedwczesną emeryturę. Tym bardziej, że mają słuszny argument, iż pilotowane przez niektórych z nich sprawy mogłyby ulec zaprzepaszczeniu. Ale przedłużanie agonii - bo tym jest aktualny stan - SLD odwleka też budowę nowej lewicowej formacji.
Panesz, wierność ideom - lewicowym czy prawicowym - jest tak długo możliwa, jak długo partia nie chwyta się za władzę. Odpowiedzialność za kraj oznacza odpowiedzialność za wszystkich, i zmusza do kompromisów.
Dla wyczyszczenia problemów finansowych, oparcia gospodarki o naturalne mechanizmy, pozbycia się zadłużenia, przydałyby się w tej chwili bezkompromisowe rządy liberalne. A potem zmiana dziejowa na Lewicę, aby korzyść mogły czerpać wszystkie grupy społeczne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:27, 11 Mar 2010    Temat postu:

casandra napisał:
ŁAtwo zadać pytanie. Trudniej odpowiedzieć. Przede wszystkim zacząć by chyba trzeba było od dokreślenia pojęcia lewicowosci w dzisiejszych czasach. A z tym sama tzw. lewica ma problem. Ja to widzę tak.
Po pierwsze: lewicowość w wydaniu socjalistycznym straciła rację bytu z dwóch podstawowych względów, a mianowicie:

a). lewicowy elektorat z racji wieku stał sie konserwatywny, a co za tym idzie mało podatny na zmiany wynikajace z całosci zmian jakie w Polsce po 1998 roku sie dokonały. To z kolei doprowadziło do skruszenia się "betonowego" elektoratu lat 90-tych i przejścia części jego składu pod choragwie PiS-u oraz PO w zalezności od tego, czy owa lewicowość była bardziej konserwatywna, bądź liberalna.
b). przewodnia siła w postaci partii SDRP, SLD, LiD z przyczyn od niej niezależnych, obejmując władzę musiała wbrew swojej doktrynie, aby ratować ruinę budżetu państwa po rządach prawicowych, realizować bardziej liberalne i konserwatywne zadania w polityce społeczenej i gospodarczej, a więc wbrew wizji ówczesnego lewicowego elektoratu. A to niestety nie buduje więzi między partią, elektoratem..

Lewicowość z wydaniu socjalistycznym...a na jakich podstawach ta lewicowowość ma się opierać?. Nie sądzę aby nawet ten "beton" nie rozumiał konieczności przemian gospodarczych.Migracja na lewo czy prawo zapewne zaistniała ..jednak uważam to za zjawisko marginalne. Większe szkody poczynili przywódcy którzy koninkturalizmem politycznym stojąc w "rozkroku" nie potrafili bronić tego co bronić należało. Te różne aliansy ukłony ku centrum , czy hierarchii kościelnej, te próby wewnętrznej weryfikacji , nie budowały spoistości elektoratu. Odcięcie się od tradycji lewicowych, odcięcie się od PRL-u który stała się synonimem wszelkiego zła to było błędem. Nie mozna było budować coś nowego bez oparcia o tradycje .Należało napiętnować zło, ale jednocześnie bronić tego co bronić należało. Społeczeństwo po pierwszym zderzeniu z nową rzeczywistością dało duży kredyt zaufania lewicy. Jednak wewnętrzne ambicje polityków , brak wyrazistości w kwestiach programowych spowodowało utratę zaufania społecznego. Porównując afery za rządów PiS , czy PO z aferami za czasów Millera możemy powiedzieć że miara jest jednakowa? Uważam że nie.Kwestią jest tylko stopień manipulacji i nagłośnienia .Dlatego też spora , duża część elektoratu lewicy pozostała jako wyborcy bierna.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 11:39, 11 Mar 2010    Temat postu:

Ekor napisał:
Porównując afery za rządów PiS , czy PO z aferami za czasów Millera możemy powiedzieć że miara jest jednakowa? Uważam że nie.Kwestią jest tylko stopień manipulacji i nagłośnienia .Dlatego też spora , duża część elektoratu lewicy pozostała jako wyborcy bierna.


Ekor, afery, które były stwierdzone w SLD, były - pierwszymi, które zaszokowały opinie publiczną. Teraz, społeczeństwo się chyba już przyzwyczaiło, że są niezależne od formacji, że mogą wystąpić w każdej partii. Pokazują to chociażby sondaże PO. Mimo usilnej pracy opozycji i zaangażowania mediów nie czynią one na nikim szczególnego wrażenia.
Do pewnego stopnia poruszają jeszcze społeczeństwo, o ile chodzi o partię rządząca, ale to, co się dzieje już np w PiSie, niewiele kogo obchodzi.
Zaryzykowałabym twierdzenie, że dzisiaj mało kto zarzuca SLD aferalność - i mało kogo to obchodzi. Ale jej elektorat zaangażował się już gdzie indziej, i trudno go przyciągnąć z powrotem.
Tak jak i ja nie wrócę już do Unii Wolności czy Stronnictwa Demokratycznego.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 12:07, 11 Mar 2010    Temat postu:

casandra napisał:
...............
Polskiej lewicy potrzebna jest praca organiczna. I nie chodzi tutaj bynajmniej o działalność na pokaz, by zwiększyć swoją popularność i szanse na osiągnięcie dobrego wyniku wyborczego. Nie chodzi też o kolejny news na lewica.pl czy w innych mediach lewicowych. Chodzi o trwałą działalność społeczną, w którą - zamiast kilku liderów – zaangażowanych byłoby setki nieznanych wolontariuszy. Działalność, o której nie pisze się newsów i podczas której nie zawsze udaje się wypromować logo własnej partii, ale która z pewnością przyniesie owoce po latach. .

Pełna zgoda.Pytanie z Kim i na jakich podstawach budować, rozwijać partię lewicową?.Uważam za mrzonkę budowanie czegoś nowego, budowanie od podstaw.Nie to nie ma sensu.Dzisiaj nie ma miejsca na scenie politycznej na "Nowy byt polityczny".Już Borowski się o tym przekonał.Dzisiaj jeszcze partie polityczne w dużej mierze "Przywódcami stoją" .Mądry charyzmatyczny przywódca, jasno określony program nie podlegający koniunkturze .Program celnie ujmujący potrzeby społeczne.Duża dyscyplina w szeregach , bezkompromisowość wykluczająca tych działaczy którzy sprzeniewierzą się podstawom programowym i to na każdym szczeblu ..to jest to czego wyborca oczekuje.Tak to wszystko wypełnia pojęcie "praca od podstaw".Błędem jest stawianie TYLKO na młodych. Młodzi z racji wieku i doświadczenia nie posiadają jeszcze tej wrażliwości społecznej.To nabywa się z wiekiem , z doświadczeniem.A więc musi być ta ciągłość pokoleniowa która będzie budowała przyszłość wykorzystując doświadczenia z przeszłości i te pozytywne i negatywne. Zgadzam się że wszystko aby nie zniknąć musi ewoluować.Na dziś należy umacniać stan posiadania aby móc z czasem ewoluować.W innym przypadku nie będzie z kim i po co.Kto wypadnie z rynku i świadomości społecznej nie ma szans powrotu.A więc droga długa ...

P.S Jak buduje się świadomość społeczną widać po prawyborach w PO .W sumie bzdurna , partyjna "rozgrywka" wypełnia przez miesiąc "medialną Polskę." Tak jak kiedyś "Rywingate"


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 12:13, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 0:02, 12 Mar 2010    Temat postu:

Przykro mi o tym pisać ale lewica to narazie .... przeszłość albowiem to pojęcie należy raczej utożsamiać ze sferą etyczno-moralną aniżeli z systemami sprawowania władzy.
Tym bardziej, że historycznie rzecz ujmując, lewica już swoje zrobiła a to, że teoretycznie Mr. Green pracuje się tylko 5 dni w tygodniu przez 8 godzin, ma się określony wymiar urlopu a cebulę, ziemniaki i karpie kupuje się ... w supermarkecie
Ale tam gdzie nie ma w dobrym tego słowa znaczeniu zwykłej ludzkiej uczciwości, przyzwoitości, wrażliwości, empatii, zdolności samoograniczenia się i za przeproszeniem dobrze pojętej solidarności społecznej tam nie może być mowy o lewicowości.
Niestety, ale te wszystkie cechy są w totalnym zaniku. Wystarczy tylko poczytać gazety, portale informacyjne, kroniki policyjne, pooglądać wszelkiego rodzaju tzw programy „interwencyjne” gdzie pokazywane jest qrestwo, zdziczenie ludzkich obyczajów, brak hamulców u ludzi, instytucji, władz. Jest tego tyle, że przeciętni ludzie zagonieni do roboty, albo przejmują takie wzorce albo w większości obojętnieją i tym samym sankcjonują istniejący stan rzeczy uznając to jako normę.
I dopóki system kapitalistyczny nie zawali się pod ciężarem własnych kombinacji finansowych ze wszystkimi tego konsekwencjami, nie będzie powrotu do prawdziwej lewicowości.
Ale w małej skali albowiem urodzonych altruistów ... cóśkolwiek mało w przyrodzie. Mr. Green
Ale może się mylę i ludzkość zmądrzeje i się zjednoczy wokół wspólnych celów ????
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 0:29, 12 Mar 2010    Temat postu:

Zgadzam się z Tobą, jak rzadko, W51. Faktycznie, zapominamy, że wszystkie prawa pracownicze zostały osiągnięte przez Lewicę. Naszą i nie naszą. Ale czy to znaczy, że wypełniła już swoją funkcję dziejową, i może być odłożona do lamusa? Z tym się żaden z członków Lewicy nie zgodzi.
Czy się odrodzi, w rozumieniu silna, prężna, ideowa.. Sądzę, że tak, kiedyś, jeżeli świat się całkiem odhumanizuje. Inna sprawa, jak się będzie nazywać. Pokrzywdzeni, słabi zawsze historycznie znajdują jakiegoś opiekuna, wyraziciela ich interesów. Aby przeżyć, będą musieli się mobilizować, organizować.
Trochę science-fiction, ale tak to widzę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 7:53, 12 Mar 2010    Temat postu:

No to się uproszczę do kwadratu.

Lewica powinna dbać o bazę, o społeczeństwo, o podstawy dobrobytu.
A prawica ... o postęp, o rozwój, o nowe formy. I tego tyle.

I tak było, Solidarność szła do przodu i po trupach, zmieniała i rozwalała, budżet i gospodarkę, a lewica to spajała. A ludziom się pop..., bo lewica rządziła w nowych warunkach w tych nienormalnych, spapranych rozgardziaszonym "postępem", gdy prawica głosiła hasła postępu społecznego, gdy warunki społeczne wracały do normalności. I wyszło jak wyszło, że dać rządy lewicy to od razu powstaje rządowy galimatias, i jedynią dobrą władzą jest .... i tak dalej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 10:15, 12 Mar 2010    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": Sojusz Lewicy Demokratycznej domaga się wszczęcia śledztwa przeciw Mariuszowi Kamińskiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu. To element szerszej inicjatywy rozliczeniowej SLD w stosunku do PiS, która pojawia się niedługo po spekulacjach na temat możliwej koalicji obu partii.

Obłuda i fałsz SLD pod obecnym kierownictwem są PORAŻAJĄCE! Szczególnie odrażający jest Wenderlich Jeszcze kilka dni temu ich mentor , były prezydent Kwaśniewski nawoływał do sojuszu z Pis , a teraz robią piruet i chcą nasłać na przyszłych "sojuszników" prokuraturę i sądy?!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 12:07, 12 Mar 2010    Temat postu:

Niezależny, albo chcą uzyskać silna pozycje przetargową, albo kierownictwo SLD zorientowało się, że nie ma poparcia w idei współpracy z PiSem, i usiłuje odzyskać twarz.

Panesz, krótko i celnie, tak myślę.

A jak wygląda sytuacja z posłem Arłukowiczem? Słyszymy o animozjach pomiędzy nim a Napieralskim. Czyżby jego popularność była dla Napieralskiego zagrożeniem? Arłukowicz może nie ma doświadczenia w pracy partyjnej, ale ma wyraźnie pozytywne cechy osobowościowe, które należy wykorzystać. A jak to zauważył, całkiem słusznie, Komorowski, prezydent - czy tez w tym wypadku polityk - musi się także podobać wyborcom . Jeżeli Napieralski będzie usuwał ze swojego otoczenia polityków nadającyc partii wyrazistość i zyskujących sympatię, jak chociażby Olejniczak, w walce o własne stanowisko, to nie dziwmy się sondażom.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 13:33, 12 Mar 2010    Temat postu:

a czy chodzenie dookoła jest chodzeniem..?? To raczej przypomina spacerniak i nie mozność oderwania sie od przeszłości...Brak logicznie spojnego programu
oraz uzmysłowienia sobie ze zmieniłą sie rzeczywistosc eliminuja tę partię...
To partia wspomnień i zalu ze odeszły..
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 16:15, 12 Mar 2010    Temat postu:

Nie uważam że jest to partia "historyczna". Tam gdzie będzie kapitał , wolny rynek tam zawsze w pogoni za efektywnością czyt. zyskiem bedą zwycięzać najlepsi , najsilniejsi , najbardziej przebojowi.Tych naj...... można użyć wiele.Pozostaje pytanie...a co z tymi którzy np. są najmądrzejsi a nie koniecznie najsilniejsi czy najbardziej przebojowi? Czy Ci naj.... zechcą podzielić się swoim sukcesem?. Nigdy..o ile nie będzie to wynikać z przymusu , czy pragmatycznej oceny rzeczywistości.Taka juz natura ludzka. Jak by nie ubierać w ładne słówka to u podstaw gospodarki kapitalistycznej leży maksymalizacja zysku. Sama w sobie nie jest niczym złym.Ale w kontekście zrównoważonego rozwoju społecznego wymaga ona kontroli , modyfikacji.Od tego jest nurt lewicowy wyrażnie o charakterze socjalnym.Tego nie ma co się wstydzić .Trywializując po częsci można powiedzieć tak; Ekipa liberałów obejmuje rządy gromadzi kapitał ...narasta rozwarstwienie społeczne , tym samym niezadowolenie.Skutkiem tego dochodzi lewica do władzy i społeczeństwo konsumuje "zgromadzony kapitał"Dochodzi do uspokojenia nastrojów społecznych poprzez poszerzenie zdobyczy socjalnych.Ale że z pustego w prózne i Salomon nie naleje..przychodzi czas na liberałów i kólko się zamyka.Taki obrót sprawy pozwala na bezkonfliktowy zrównoważony rozwój społeczny.A więc potrzebna jest i lewica , prawica , liberałowie.Oczywiście w różnym zmiennym stopniu nasilenia.Dzis generalniew Europie lewica nie ma się najlepiej ale pogłoski o rzekomej smierci są przesadzone coś na ten temat mówił Mark Twain
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin