Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gornicze zwiazki zawodowe

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 12:05, 30 Sty 2008    Temat postu: Gornicze zwiazki zawodowe

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej utrzymanie etatowych związkowców kosztuje około 12 milionów złotych rocznie

Kiedy w Polsce rodziły się wolne związki zawodowe, komuniści chcieli zmylić opinię publiczną.
Piotr Duda, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", opowiada się za zmianą ustawy o związkach zawodowych.

Skrót NSZZ w materiałach propagandowych rozwijany był następująco: "Nareszcie sami zostaliśmy złodziejami". Wtedy takie stawianie sprawy gorszyło i budziło sprzeciw zdrowo myślącego społeczeństwa. Dziś niektóre związki zawodowe zasługują na miano awanturniczych.

Od prawie miesiąca nierozwiązana jest sprawa kopalni "Budryk". Konflikt pomiędzy przedstawicielami załogi z zarządem miał kilka odsłon. Była już głodówka, strajk okupacyjny pod ziemią, pikieta, a nawet szarpanina pod bramą, przez którą górnicy nie chcieli wpuścić pracującej w administracji załogi. Media donosiły o próbach zastraszania i wywierania nacisku. "Łamistrajkiem" jest każdy, kto myśli inaczej. Najbardziej więc obrywa się liderom central, które nie poparły protestu. Zdaniem Andrzeja Powały, przewodniczącego NSZZ "Solidarność" w kopalni "Budryk", żadne zawarte dotąd porozumienie płacowe nie było tak korzystne dla załogi, jak ostatnie. – Średnia płaca za rok 2007 miała wzrosnąć o 18,6 proc., takiego wzrostu nie było w żadnej spółce – twierdzi.

Jak uważa Andrzej Ciesielski, przewodniczący ZZG w Polsce w kopalni "Budryk", ludzi, którym obieca się 18 tys. złotych zysków, a potem 8,4 tys. premii, zawsze można zmanipulować. – Część załogi, która nie chciała strajku, była zastraszana – mówi. – Pracuje tutaj moja córka i powiedzieli mi, że jak mnie nie dostaną, to córkę załatwią.

Trudno ocenić, na ile w tych deklaracjach jest prawdy, na pewno jednak antagonizmy pomiędzy związkami widoczne są gołym okiem. Podczas pikiety pod budynkiem dyrekcji obecni są tylko organizatorzy i uczestnicy protestu. W ich ustach bohaterami są protestujący. Reszta to złodzieje i szczury.

Jest czwartek 10 stycznia. Atmosfera przed dyrekcją kopalni "Budryk" staje się coraz bardziej gorąca. Podjeżdżają samochody i autobusy ze związkowcami. Mają na sobie czerwone ubrania z napisem "Sierpień ’80", w ręku trzymają sztandary. Pod bramą ustawiają się także rodziny strajkujących. Ich gniew skupia się głównie na mediach. – Telewizja kłamie – mówią. Kiedy od strony kopalni zaczynają maszerować protestujący górnicy, przez mikrofon skandowane są hasła. Tłum najczęściej powtarza: "Uczcie się liczyć!". W ten sposób manifestują swe niezadowolone z powodu medialnych relacji. Większość dziennikarzy w ostatnich dniach zwracała uwagę na brak reprezentatywności załogi w proteście. Zdaniem komentatorów, dochodziło do wywierania nacisku na osoby, które miały dość strajku albo w ogóle nie przystąpiły do protestu. – Rzeczywiście, strajkujących jest ponad pięćset – mówi jeden z obserwatorów. – Ale było ich znacznie mniej – dodaje drugi.

Protest w kopalni "Budryk" prowadzą cztery z dziewięciu działających tam związków zawodowych. Wśród protestujących największym autorytetem cieszy się Krzysztof Łabądź, przewodniczący WZZ "Sierpień ’80" w KWK "Budryk". – Nie przerwiemy strajku – zapowiada – dopóki nie uda nam się wywalczyć każdego postulatu. Nie ugniemy się i nie cofniemy o milimetr.

Taka postawa jest niebezpieczna. W historii niejeden rząd musiał się poddać na skutek nieodpowiedzialnego podejścia watażków. W Polsce mogą sobie działać w majestacie prawa.

Wszystko zaczęło się w przełomowym okresie. Kiedy rodziła się u nas niepodległość, na czele demokratycznych przemian stała nie partia polityczna, ale właśnie związki. W społecznej mentalności zaczęły więc one funkcjonować trochę jak święte krowy. Atak na ich rozpasanie mógłby zostać potraktowany jak atak na wolność. Sytuacja taka musiała doprowadzić do pomnożenia absurdów, za które wszyscy płacimy niemałą cenę.

Trudno sobie na przykład wyobrazić spokój społeczny i rzeczowe negocjacje w sektorze górniczym, skoro w samej tylko Katowickiej Kompanii Węglowej funkcjonuje 179 organizacji związkowych. Prawie 90 proc. zatrudnionych należy do jakiegoś związku zawodowego. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej nawet ponad 100 proc. posiada legitymację związkową. Niektórzy należą do dwóch związków. W myśl ustawy o związkach zawodowych z 1991 r., wystarczy 10 osób, by powołać do istnienia kolejny związek. Wbrew powszechnej opinii, etaty działaczy nie biorą się ze składek. To pracodawca zobowiązany jest utrzymywać odpowiednią liczbę działaczy, proporcjonalną do liczby członków. Jeśli więc pozyskiwanie nowych członków umożliwia mnożenie ciepłych posadek, otwiera się pole dla demagogii i populizmu. Działacze mogą prześcigać się w najróżniejszych postulatach i roszczeniach, byle tylko zwrócić na siebie uwagę potencjalnych członków. Stawka jest niebagatelna, skoro, jak podała "Rzeczpospolita", w Jastrzębskiej Spółce Węglowej utrzymanie etatowych związkowców to koszt w wysokości ok. 12 milionów rocznie. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, podobną sumę wydaje każdego roku Katowicka Kompania Węglowa (kilkanaście milionów).

Pieniądze to nie jedyna pokusa. Po 1989 r. Polska była krajem, w którym po władzę sięgały związki zawodowe. Dochodziło do swoistej schizofrenii, kiedy na czele protestujących przeciwko rządowi stał przewodniczący "Solidarności" Marian Krzaklewski, będący jednocześnie głównym dyrygentem AWS-u (koalicjant w rządzie). Na fali kontestacji Okrągłego Stołu pojawiły się takie organizacje, jak "Solidarność ’80", "Sierpień ’80" czy "Konfederacja". Do barwniejszych działaczy lewicowych należałoby zaliczyć postać Piotra Ikonowicza, który prześcigał się w demagogii z "Samoobroną". Dziś trudno nie zauważyć, że związki zawodowe były i w dalszym ciągu są ciałem upolitycznionym. I nie chodzi tu jedynie o ambicje poszczególnych działaczy, którzy startują we wszystkich wyborach do parlamentu. Największym grzechem polskich związkowców jest ich romans z partiami. Bez większego wysiłku można dziś skojarzyć LiD, Samoobronę czy Polską Partię Socjalistyczną z poszczególnymi nazwiskami działaczy związkowych. Nieżyjący Daniel Podrzycki był na przykład twórcą Sierpnia ’80, a także Polskiej Partii Pracy. Startował także w wyborach prezydenckich.

Jak ocenia szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Piotr Duda, prawo do zawierania porozumień z pracodawcą w zakładach pracy oraz korzystania np. ze związkowych etatów powinny mieć tylko związki, które reprezentują co najmniej 10 proc. załogi lub posiadają struktury krajowe.

Podczas spotkania z dziennikarzami Duda opowiedział się za nowelizacją ustawy o związkach zawodowych w tym zakresie. Jego zdaniem, obecne przypadki blokowania porozumień czy wszczynania protestów przez niereprezentatywne związki nie służą ani wizerunkowi ruchu związkowego, ani jego skuteczności. – Ta sprawa wymaga uporządkowania. Związki powinny być profesjonalne i reprezentatywne, nastawione na obronę praw pracowniczych, ale i odpowiedzialnie podchodzące do dialogu. Mamy dosyć mówienia o nas "darmozjady" i wskazywania patologii wśród związkowców – powiedział Duda.

Dzisiejsze przepisy pozwalają, aby np. związek, liczący w dużej firmie 10 członków, blokował zawarcie akceptowanego przez większość porozumienia czy wszczynał niekontrolowane protesty. Lider takiej organizacji może korzystać z przysługujących związkowcom świadczeń, np. określonego czasu oddelegowania do pracy związkowej.

Zdaniem Dudy, takie świadczenia powinny przysługiwać jedynie tym związkom, które udowodnią, że rzeczywiście reprezentują pracowników. Weryfikatorem mógłby być np. próg 10 proc. załogi, należącej do danej organizacji, lub fakt, że związek ten jest centralą ogólnopolską.

Duda skrytykował liderów trwającego od 25 dni strajku w kopalni "Budryk", nie popieranego przez "Solidarność" i inne duże centrale związkowe. Zdaniem szefa śląsko-dąbrowskiej "S", wynegocjowane przez pozostałe związki, a nie poparte przez protestujących, porozumienie, dające załodze ok. 18 proc. wzrostu wynagrodzeń jest korzystne dla załogi. – Jako związkowiec wstydzę się za tych, którzy tak prowadzą protest. Sam do grzecznych nie należę i potrafię ostro zaprotestować, kiedy trzeba, ale nigdy w ten sposób. Teraz nie chodzi już chyba o podwyżki, tylko o bezkarność i chęć uniknięcia odpowiedzialności przez tych, którzy ten protest wywołali – ocenił Duda.

...............................................................................................
...............................................................................................


Pięściami i gaśnicą - bójka w "Budryku" (za Onet)

Bójka pod bramą kopalni Budryk. Do kopalni próbowała wejść grupa górników, która - mimo strajku - chce pracować - podaje radio RMF FM. W ruch poszły pięści, a nawet gaśnica. Kilkadziesiąt osób z komitetu strajkowego nie wpuściło na teren zakładu ponad 500 górników, którzy chcieli pracować. Wywiązała się bójka, w ruch poszły pięści i gaśnica. Strajkujący wygrali, ale górnicy chętni do pracy zapowiedzieli, że jutro już nie ustąpią - podało radio RMF FM.

Rzecznik zakładu Mirosław Kwiatkowski mówi, że sam widział, jak na komendę jednego z organizatorów strajku Wiesława Wójtowicza protestujący skierowali strumień gaśnicy na tych, którzy chcieli wejść na kopalnię



Jeden z liderów protestu Grzegorz Bednarski potwierdza wprawdzie, że doszło do przepychanek, ale zaprzecza, że gaśnica użyta została celowo. Jego zdaniem inspirowani przez kierownictwo kopalni ludzie próbowali wprowadzić niepokój, by następnie wyprowadzić członków komitetu strajkowego i ich aresztować. Bednarski stanowczo zaprzeczył jakoby użyta miała być gaśnica. Jak mówi, najprawdopodobniej podczas przepychanek musiała spaść ze stojaka i się odbezpieczyć. - Z pewnością nikt w ten sposób nikogo nie chciał odstraszyć - przekonywał lider protestu.

Kilkadziesiąt osób zostało ostatecznie wpuszczonych na teren zakładu i podjęło pracę. Kolejna próba wejścia na teren zakładu większej grupy osób ma się odbyć jutro rano. Głodówkę pod ziemią kontynuuje około 30 osób, około 130 prowadzi okupację na poziomie 700 metrów, kolejne 200 okupuje zakład na ziemi.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 12:08, 30 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 14:06, 30 Sty 2008    Temat postu:

państwo w państwie
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 14:48, 30 Sty 2008    Temat postu:

bosska niezupełnie państwo w państwie raczej powiedziałbym że są działania czysto chuligańskie w takich przypadkach oczekuję od państwa zdecydowanych reakcji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 19:42, 30 Sty 2008    Temat postu:

i dlatego zawsze byłem zdania,że związki powinny byc utrzymywane tylko ze skłądek
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 22:07, 30 Sty 2008    Temat postu:

Mój znajomy -(przedstawiciel dyrekcji ) z jedenj kopalni -powiedział mi inaczej i bardzo dobrze że w kopalni jest wiele zwiazków -są bardzo skłucone inaczej trudno było by porzadzić.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin