Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

przekłamywanie historii

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 10:50, 06 Sty 2009    Temat postu: przekłamywanie historii

pewien user piszący na tym forum zwykł pisac,że źle uczyli go historii. przez grzeczność nigdy tym słowom nie zaprzeczyłem, tym bardziej,że user ten swoje historyczne nowinki uzyskuje z tzw "naszej witryny" mającej jak wiemy wszyscy tyle samo wspólnego z rzetelnym przedstawianiem historii co ja z pływaniem synchronicznym.
owóż nasza witryna zajmowała się długo i czesto tzw sprawa Nalibków- o sprawie tej wspomniałem przy okazji topiku "My-Oni".

ale oddajmy głos GW i jej ustaleniom

[link widoczny dla zalogowanych]

Najgłośniejszą zbrodnią, jakiej dopuścili się radzieccy partyzanci na Nowogródczyźnie, jest wymordowanie 128 mieszkańców leżącej w sercu nadniemeńskiej puszczy wsi Naliboki - w tym kobiet i dzieci. W 1993 r. były mieszkaniec Naliboków Wacław Nowicki opublikował w wydawnictwie Antyk książkę "Żywe echa", w której jako pierwszy przypisał zbrodnię braciom Bielskim. Informację powtórzyli polscy i białoruscy historycy, m.in. Zygmunt Boradyn, autor monografii "Niemen - rzeka niezgody" (Warszawa 1999). W 2001 r. Kongres Polonii Kanadyjskiej skłonił IPN do wszczęcia śledztwa przeciw partyzantom "tak zwanej brygady Tewjego Bielskiego". Śledztwo trwa.

i dalej

Pojechaliśmy na Białoruś, odnaleźliśmy ludzi, którzy pamiętają Bielskich oraz sowieckie dokumenty, gdzie partyzanccy dowódcy opisują mord w Nalibokach jako zwycięstwo w walce z "niemieckim garnizonem". W archiwach są nazwiska czterech dowódców akcji nagrodzonych za ten "bój" - to towarzysze Gulewicz, Muratow, Szaszkin i Surkiew. Paweł Gulewicz wymieniony jest jako ten, który osobiście zabił czterech "faszystowskich pachołków".

Znaleźliśmy też ostatnich żyjących partyzantów Bielskiego: mieszkają na Białorusi, w USA i w Anglii. Ich relacje zgadzają się z zawartością sowieckich archiwów - w dniu pacyfikacji Naliboków (8 maja 1943 r.) - oddział Tewjego stacjonował 100 kilometrów dalej.

- Byli wtedy w miejscowości Stara Huta - opowiada Tamara Wiarszycka, historyk i dyrektor muzeum regionalnego w Nowogródku, gdzie znajduje się największy zbiór dokumentów pozostałych po Bielskich. - Do Puszczy Nalibockiej przeszli dopiero parę miesięcy później, o czym można przeczytać w opublikowanych już dawno relacjach.

Odwiedziliśmy i Nowickiego - mieszka w Warszawie. Przyjął nas w pokoju zasypanym starymi egzemplarzami "Naszego Dziennika". Przyznał, że nigdy nie widział żadnego z Bielskich, nie ma też dowodów na ich udział w zbrodni, a plotkę o winie Tewjego i braci przekazał mu, przy wódce, niejaki "Lowa z Nowogródka", potwierdził zaś "Wania z Lubczy". Wyniki śledztwa IPN autor "Żywych ech" nazwał "mydleniem oczu".

znaczy jest to tak (suche fakty)
1/ oddział stacjonował 100 km dalej
2/ wiadomości o udziale w zbrodni pochodzą z plotek przy wódce.

tak, tak- nasz drogi user źle się uczył historii i tak mu zostało
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 11:32, 13 Sty 2009    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Komendant policji z Rakowa donosi o polsko-sowieckim konflikcie Niemcom z Iwieńca. Jest drugi tydzień grudnia 1943. Dziesięć miesięcy wcześniej feldmarszałek Paulus skapitulował pod Stalingradem. Pięć miesięcy temu Niemcy przegrali na Łuku Kurskim. W szeregach hitlerowskich armii biją się z bolszewikami coraz bardziej egzotyczni sojusznicy: już nie tylko Łotysze, Litwini, Estończycy, Węgrzy czy Rumuni, ale także Rosjanie, Tadżycy, Kałmucy, Hindusi. Na Wołyniu walczy w niemieckich szeregach sformowany z trudem polski batalion SS, który niedawno stacjonował pod Mińskiem.

Dlaczego do antybolszewickiej koalicji nie mogliby dołączyć legioniści "Góry"?

Komendant z Iwieńca - zapewne po konsultacji z szefem SS i policji - proponuje niedobitkom rozejm i dozbrojenie.

Propozycja zostaje przyjęta.

„Napisałem kartkę mniej więcej w tym sensie - wspomni po wojnie „Góra”. - »Ponieważ sytuacja tak się ułożyła, że jesteśmy w stanie wojny z partyzantką sowiecką, przyjmujemy waszą propozycję na dostarczenie amunicji i żebyście się nas nie czepiali «. Kartkę tę posłaliśmy do Iwieńca przez zaprzyjaźnionego sołtysa. Przyniósł nam odpowiedź, że następnego dnia spotkamy się z Niemcami koło wsi Kulczyce”.

Podczas spotkania Polacy nie przyznają, że jest ich ledwo kilkudziesięciu. Stają w terenie tak, aby sprawiać wrażenie zgrupowania przynajmniej kilkusetosobowego. Niemieccy wysłannicy zostawiają akowcom skrzynki z amunicją, uściskiem ręki pieczętują antysowiecki pakt.

Ten "zgniły rozejm" nie był wyjątkiem - napisze potem biograf "Góry" Ryszard Bielański, także akowiec i powstaniec warszawski. "Na terenach wschodnich, za Bugiem, przynajmniej jeszcze dwa oddziały polskiej partyzantki zawarły rozejm z Niemcami".

Efekt rozejmu jest - na krótką metę - korzystny dla akowców. Nie niepokojeni przez okupanta młodzi Polacy z okolic Naliboków, Iwieńca i leżących na południe Stołpc masowo zaciągają się na służbę u legionistów. Przybywają też - na wieść o powstaniu nowego, silnego Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego AK - uciekinierzy z oddziałów sowieckich, siłą wcieleni wcześniej do leśnych brygad im. Stalina, Kalinina, Żukowa.

Na początku 1944 roku polskie zgrupowanie liczy prawie tysiąc żołnierzy, wśród nich są ułani na koniach, rowerzyści i piechota zbrojna w ciężkie karabiny maszynowe, granatniki, pistolety. Do tego tabory z amunicją, lekarstwami, namiotami, paszą dla koni itd. Przeszło 150 furmanek. Polski Oddział Partyzancki - tak teraz zwie się dawny otriad "Kościuszko" - je dzięki życzliwemu wsparciu polskich właścicieli majątków i chłopów, a za żywność kupuje broń w niemieckich magazynach. Polacy wespół z Niemcami konwojują transporty mąki idące do Mińska. Gdy napadają ich Sowieci - bronią się ramię w ramię.

Gromią Sowietów także na własną rękę. W ciągu pierwszego półrocza 1944 akowcy i partyzanci sowieccy staczają ok. 200 bitew i potyczek. Niektóre trwają wiele godzin, używa się w nich artylerii. Polacy przeprowadzają konne szarże, organizują nocne zasadzki, raz strzelają z moździerzy, innym razem tną szablami. Zdarzają się nawet walki wręcz. Z rąk do rąk przechodzą fury z kartoflami, konie, chłopskie krowy, chutory, wsie, lasy, chwilami całe gminy. Niemcy nie reagują.

Warszawa powierza misję zaprowadzenia porządku porucznikowi Janowi Piwnikowi - "Ponuremu". "Ponury" już wtedy otoczony jest legendą. Przedwojenny policjant, uczestnik kampanii wrześniowej, dowódca baterii artylerii we Francji w 1940 roku. Rok później - cichociemny zrzucony w okolicach Skierniewic. Dalej: członek akowskiej sieci konspiracyjnej "Wachlarz" wsławiony ucieczką z niemieckiego więzienia. Kawaler orderu Virtuti Militari.

Od maja 1943 dowodzi partyzantką AK w Górach Świętokrzyskich. W samym centrum niemieckiej Europy wysadza posterunki żandarmerii, likwiduje agentów gestapo, jego oddział uruchomił nawet produkcję karabinów. Ludność Kielecczyzny uznaje go za władzę. Nad Niemnem zachowuje się podobnie - wydaje "dekret" skierowany do legionistów "Góry" i podwładnych "Lecha": "...wasza działalność nie odpowiada interesom Narodu Polskiego i Państwa Polskiego, rozkazuję zaprzestać jej. Daję na to termin do 1 czerwca 1944".

Mimo ultimatum polsko-niemiecki rozejm nie zostaje zerwany. Pilch "Góra" stwierdzi po wojnie, że "po zapoznaniu się z sytuacją na miejscu" sam "Ponury" zmienił opinię o "sojusznikach naszych sojuszników" i zgodził się, iż "kompromis z Niemcami trzeba zachować".

Ale to chyba nieprawda, bo Komenda Główna AK jednak wytoczyła "Lechowi" proces za ten "kompromis". Sądził m.in. "Ponury". Wyrok: śmierć z prawem do rehabilitacji na polu walki. Uwolniony "Lech" zmienia pseudonim na "Kmicic" i rehabilituje się, walcząc na terenie Generalnej Guberni. Po wojnie wyjeżdża do Argentyny. Potem do USA. Umiera w 2004 roku. Do śmierci nie wyjawi ani szczegółów polsko-niemieckiego rozejmu, ani polsko-ruskiej wojny 1943-44.

Pilch "Góra" nie ma na razie filmu o sobie. Gdyby jakiś reżyser chciał się podjąć tego zadania, proponujemy zacząć sceną podejścia oddziału "Góry" pod szykującą się do powstania Warszawę. Potem film mógłby pokazać, jak wyruszyli z Puszczy Nalibockiej 29 czerwca, gdy huk armat Armii Czerwonej słychać już było całkiem dobrze. Na czele "Góra" w towarzystwie dziesięciu najważniejszych dowódców i kilku umundurowanych Niemców. Za nimi cztery szwadrony ułańskie, oddział ciężkich karabinów maszynowych i trzy kompanie piechoty. Partyzanckich furmanek prawie dwieście, ciągnących się za nimi wozów z cywilami nikt nie zliczy. "Góra" opisał podróż tak: "...były przypadki, że musieliśmy przecinać główne szlaki drogowe i tory kolejowe. Robiliśmy to bezczelnie. Gdy szosa była na kilka minut wolna, przejeżdżało się ją, a samochody jadące w tym czasie musiały się zatrzymać".

To możliwe. Na przełomie czerwca i lipca 1944 ucieka na zachód tyle słowiańskich formacji, że trudno się w tym połapać. Cofają się Chorwaci, kozacy z Russkoj Oswoboditielnoj Armii, Ukraińcy z SS-Galizien i inni. Mają na sobie sowieckie mundury z niemieckimi dystynkcjami, sorty armii czeskich, litewskich, łotewskich, są i tacy, którzy wracają z frontu w podartych kufajkach łagierników albo w damskich paltach.

15 lipca "Góra" przekracza Bug, 25 lipca - wiślany most w Nowym Dworze. Dzień później legioniści docierają na skraj Puszczy Kampinoskiej i zajmują kwatery we wsi Dziekanów Polski.

- To, że tu doszliśmy, to nic innego jak tylko błogosławieństwo Boże - mówi swoim ludziom porucznik.

"Góra" staje się "Doliną"

Natychmiast śle do Warszawy kurierów, by odnowić kontakt z kierownictwem AK. Wkrótce przyjeżdża na rowerze kapitan Józef Krzyczkowski "Szymon".

Stary peowiak, walczył z Rosjanami jeszcze za cara. W konspiracji od początku wojny, niejedno widział. Ale to, co widzi teraz, nie mieści mu się w głowie. 30 kilometrów od rogatek umęczonej, okupowanej stolicy prawie tysiącosobowy uzbrojony oddział polskiego wojska je zupę!

- Skąd wyście tu spadli? - pyta zaskoczony.

Odpowiadają mu tak silnie kresową polszczyzną, że w pierwszej chwili nie rozumie. Tym bardziej że nazwa Puszcza Nalibocka niewiele mu mówi. Szybko dowiaduje się wszystkiego i melduje komendantowi obwodu "Obroża" majorowi Kazimierzowi Krzyżakowi. Major w pierwszej chwili decyduje: oddział rozbroić, oficerów aresztować za zdradę. Ale jak stołeczni konspiratorzy, młodzieńcy z pistoletami schowanymi w kieszeniach marynarek, mieliby rozbroić zahartowanych w boju partyzantów?

Nowa decyzja "Obroży": sąd wojskowy za zdradę czeka legionistów po wojnie, na razie zaś - za milczącym, acz niechętnym przyzwoleniem Komendy Głównej - mogą wziąć udział w powstaniu. Warunek: natychmiast zerwać rozejm z Niemcami. Nie opowiadać nikomu o przebytych bojach z Sowietami. Zmienić pseudonimy.

to tak może bez komentarza....
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin