POLITYKA 2o

Gość

Za szybko teraz się wszystko w naszym kraju dzieje. Ale, może to i dobrze. Tyle tylko, że nie można za tą lawiną zdarzeń nadążyć.
No, więc pierzasty przegrał wybory chociaż osiągnął – jego i komilitonów zdaniem – wielki „sukces”. Być może przemawiają do niego słowa Henry’ego Monniera, który proroczo pisał jeszcze w XIX wieku, że: „Jest to mój pogląd i podzielam go całkowicie.” Chociaż gdzieś tam w półsłówkach, na uboczu żal z przegranej można dostrzec. Obwinia Jarosław Wielki wszystkich dookoła siebie winą za pełną „sukcesu” porażkę wyborczą wyłączając tylko swój sztab wyborczy. Nie potrafi on i jego wierni giermkowie dostrzec prostego faktu, że przyczyną porażki byli oni sami, ich polityka i ich wredne przedwyborcze pociągnięcia z użyciem służb specjalnych i cały ten wyznawany kult niekompetencji. Odstrzelony kaczor wini nawet spolegliwą i służalczą wobec jego ugrupowania TVPis o to, że emisja spotu reklamowego w którym padły słowa: „Idź na wybory – zmień Polskę” wpłynęła na zmianę preferencji wyborczych znacznej liczby Polaków. No, cóż. Można i tak ale to nie zmienia faktu, że to my Polacy nie chcieliśmy już stwarzanej przez „pisuar” psychozy strachu i nieodpartego poczucia tego, iż jesteśmy nagminnie, wszędzie śledzeni, podsłuchiwani, inwigilowani, nagrywani i co tam jeszcze z tego całego arsenału środków można by wymienić. Że wokół są uszy i oczy myszowatego szefa CBA i mięśniaka z CBŚ na usługach uosabiającego helleński model miłości efeba bezgranicznie zakochanego w sobie (chyba ze wzajemnością) Zbiga Ziobro. Tak, wybory to był swoisty i zapowiadany plebiscyt; głosowaliśmy (oczywiście tylko ci, którzy potrafili zrobić użytek z własnego rozumu) przeciw drodze ku państwu policyjnemu do którego wiodła nas prawa i emocjonalna doskonałość prokuratora generalnego. A na wynik, czego nie chce dostrzec Jarosław Wielki i jego giermkowie: kynolog amator (znawca pudli) Brudziński i od niedawna gwiazda PiS-u starająca się zabłysnąć i walcząca uparcie z dykcją w czasie prowadzenia konwencji – Tomasz Dudziński, wpłynęło zachowanie się całej „wierchuszki” „pisuaru”, która sprawiała wrażenie człowieka, któremu podpalono ogon i nie dano zamoczyć „doopy” w kałuży.
A teraz sam niezłomny rycerz walki z korupcją, dekomunizator i dezubekizator, właściciel połowy księżyca gryzie i kopie wokół, bo tak trudno mu pogodzić się z „sukcesem” przegranej batalii wyborczej. Jeszcze na dobre oni wszyscy nie odeszli w opozycyjny cień a już kąsają jak wściekli. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć co też jeszcze nawyrabiają po inauguracji VI kadencji Sejmu. No, ale. Można tu tylko przytoczyć parafrazę słów Ludwika Osińskiego dziewiętnastowiecznego pisarza:
„Głupio wszędzie, cicho wszędzie,
Głupio było, głupio będzie.”
I tym optymistycznym (hahaha) akcentem – do następnego razu !