POLITYKA 2o

Gość

A może się wreszcie spełni pobożne życzenie, niemal sen wielu Polaków wyrażony tymi – może nie najwyższego lotu – strofami:
Ach, żebym dożył kiedyś takiej gratki,
kiedy Zbigniewa Ziobro wsadzą już za kratki.
Gdy antyterroryści w pełnym uzbrojeniu
– co wiele aresztowań mają na sumieniu –
bladym świtem, przybędą do mieszkania w bloku
w kominiarkach i hełmach, i bronią przy boku,
z kamerami, z nagraniem, pieśń wijenną nucąc,
Ziobrą Zbigiem w kajdankach o podłogę rzucą.
Prokurator posępny postawi zarzuty,
krawat Ziorze zabierze, okulary, buty.
Klawisz chmurny i tęgi za kark Ziobrę złapie.
Ten na miękkich kolanach do celi poczłapie.
W domu Ziobry rwizja, dzwoni rydz na trwogę,
papiery, dyktafony lecą na podłogę.
Niecj kto myśli, że Ziobro naśladuje Sarka,
taki ma koniec podły minister Niszczarka.
Ten wierszyk znalazłem w internecie i niestety nie znam jego autora. Pewnie znowu jakiś internetowy interlokutor zarzuci mi częstochowskie rymy ale, to mnie absolutnie nie martwi gdyż nie pretenduję (broń panie Boże) do roli nieomylnego mentora.
Teraz może trochę z innej beczki. Chciałem to już wcześniej poruszyć ale mi to jakoś umknęło, więc wracam teraz do pewnej sprawy. Proszę zauważyć, że w naszej konstytucji nie ma wyraźnego sformułowania takiego, które by dokładnie precyzowało, że nasz niemiłościwie nam panujący klon z pierzastego rodu, nasz prezydent musiał desygnować na premiera lidera zwycięskiej partii. I tu może być jeszcze trochę zamieszania gdyż już marksista na usługach PiS-u i doradca prezydenta profesor Andrzej Zybertowicz zwrócił na ten fakt uwagę w TNN.
Ale, w dniu 21 października skończyła się – trawestując nieco klasyka, Joannę Szczepkowską – definitywnie IV RP. I tylko gdzieś mi się tam kołacze taka niesforna myśl-pytanie: dlaczego ktoś, kto mieszka już dwadzieścia lat na przykład w Stanach Zjednoczonych w tamtejszej rzeczywistości głosuje uparcie na moją, tutejszą, skrzeczącą rzeczywistość ??? Pocieszającym jest jednak w tej chwili fakt, iż mimo głosów zacietrzewionych polonusów (po szeroko u nas w kraju komentowanej wizycie w Stanach prezydenta z nawiedzoną Nelly, która dzień bez gafy uważa za stracony) – wybory niedzielne były Stalingradem dla Kaczyńskich. A wszystko wskazuje na to, że kampania wyborcza trwa; no, zaczyna się od nowa. Będzie mocno wydłużona kampania prezydencka a przy tym równocześnie nowa kampania parlamentarna, bo przecież zakompleksiony pierzasty, którego bezceremonialnie odcięto od władzy (on określał to subtelnie – korytem) zbyt ją kocha i będzie parł do niej choćby i po trupach.