Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

30 rocznica zrywu czyli dłupa blada.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 13:00, 20 Lip 2010    Temat postu: 30 rocznica zrywu czyli dłupa blada.

Oglądajcie tutaj

Ciekawe kto rozgłaszał te "informacje".

[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Do spekulacji na złotym przyznał się Goldman Sachs

Do spekulacji na naszej walucie przyznał się Goldman Sachs. W sprawach Europy Środkowej doradza mu były premier PiS Kazimierz Marcinkiewicz .

Wprawdzie bank twierdzi, że zaprzestał spekulacji jednak nasza waluta znów traci wobec euro, franka i dolara na fali złych nastrojów w regionie. Zdaniem analityków, jedyną szansą na odwrócenie trendu jest sprzedaż kolejnej transzy unijnych euro przez Bank Gospodarstwa Krajowego.

Goldman Sachs przyznał się do spekulacji na polskiej walucie, w wyniku której złoty bardzo stracił na wartości. W tym banku doradcą inwestycyjnym na Europę Centralną i Wschodnią jest Kazimierz Marcinkiewicz.

Okazuje się znowu że Kaczor miał nosa.

[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Jacek Rostowski też kupuje swapy
Ministerstwo Finansów w 2009 korzystało z instrumentów pochodnych - pisze "Puls Biznesu". Ale resort zapewnia, że nie oszukiwał w tej sprawie Brukseli.
Jak się dowiedziała gazeta z tak zwanych swapów korzysta też obecny szef resortu finansów - Jacek Rostowski. Ministerstwo zapewnia jednak, że instrumentami posługiwał się zgodnie z prawem, a nie - jak Grecy - dla tuszowania statystyk. Według urzędników resort w 2009 wykorzystał dwa rodzaje transakcji typu swap: walutową i procentową.

Resort przekonuje, że były to działania zgodne z obowiązującymi w Unii zasadami rachunkowości. Ministerstwo jednak nie chce ujawnić szczegółów transakcji, tłumacząc, że mogłoby to pogorszyć warunki tych operacji.

"Puls Biznesu" przypomina, że korzystanie ze swapów walutowych przy zarządzaniu długiem publicznym to dziś gorący temat w Europie. Niedawno bowiem okazało się, że Grecja przeprowadzała takie transakcje z bankiem Goldman Sachs. Strony miały umówić się na takie warunki, dzięki którym oficjalny dług publiczny był niższy od rzeczywistego.

A Rostowski wespół w zespół szykuje nam powtórkę z Grecji.

A może już ją mamy i to w pełnym wymiarze.
[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Państwo-bankrut wyprzedaje swój majątek!
Grecja zaczyna wielką prywatyzację. W latach 2011-2013 budżet zyskiwać ma na sprzedaży państwowego majątku 1 mld euro rocznie. Hellada dostała pomoc od państw Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 110 mld euro. W ten sposób na pewno długu nie spłaci, ale wykaże przynajmniej dobrą wolę.

Warunkiem otrzymania pieniędzy było przygotowanie do końca tego roku przez rząd w Atenach planu prywatyzacji. Teraz minister finansów George Papaconstantinou twierdzi, że Hellada ostro bierze się do sprzedaży majątku i rocznie uzyskiwać będzie nawet więcej niż miliard euro.
Do sprzedania będzie 23 proc. wodociągów w Salonikach i Atenach, 49 proc. akcji kolei OSE (zadłużona na 10 mld euro, rocznie traci 1 mld euro), 39 proc. walorów poczty, wszystkie kasyna w całości oraz monopol gazowy, porty, lotniska i państwowe holdingi. Nie do sprzedania są natomiast monopol loteryjny OPAP SA oraz Hellenic Telecommunications Organization SA, w którym 30 proc. udziałów ma Deutsche Telekom AG.
Grecja walczy z deficytem budżetowym (13,6 proc. PKB w 2009 r.), który ma zmniejszyć do 8,1 proc. PKB w tym roku i ogromnym długiem publicznym (w tym roku ma wynieść 124,9 proc. PKB).


Co tam w pełnym wymiarze, w pełnym nadmiarze. Grecja nie sprzedaje więcej niż 50% przedsiębiorstwa, my w Polsce idziemy po całości.

Oglądajcie tutaj

Ciekawe komu jest narajony Jastrzębski PEC.

A ja jeszcze dołożę.
[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Grecki syndrom grozi Brukseli
Zadłużona na ponad 100 proc., belgijska stolica Bruksela dostała obniżoną notę agencji ratingowej Standard&Poor's. Uznała ona za "nagatywne" perspektywy oceny tego stołecznego regionu, który jest trzeci w UE pod względem PKB na głowę mieszkańca.

"Grecki syndrom grozi Brukseli" - niepokoi się w środę dziennik "La Libre Belgique".
Standard&Poor's uzasadnia swoje wystosowane we wtorek ostrzeżenie dla inwestorów niepewnością co do przyszłego finansowania Brukseli. To wynik trwającej w Belgii kampanii przed wyborami parlamentarnymi 13 czerwca, w której jednym z punktów spornych jest to, ile pieniędzy i skąd ma dostawać w przyszłości stołeczny region. Spory między politykami i perspektywa przedłużających się negocjacji o powołaniu nowego rządu mogą sprawić, że Bruksela będzie musiała długo czekać na dodatkowe 500 mln euro, jakich oczekuje z belgijskiego federalnego budżetu.
Agencja niepokoi się też poziomem zadłużenia regionu, które wkrótce ma przekroczyć 110 proc. m.in. na skutek wzrostu kosztów kredytu. Na razie jednak podstawowa ocena Brukseli jest wysoka i wynosi AA, co oznacza jej dużą wiarygodność jako dłużnika.
Decyzja nie zmartwiła regionalnego ministra ds. budżetu Jean-Luca Van Raesa, który uspokajał: "dobrze wynegocjowaliśmy nasze długoterminowe pożyczki, które mają oprocentowanie średnio 3,8 proc." Poza tym, na skutek ożywienia na rynku nieruchomości minister spodziewa się w tym roku zwiększenia dochodów z podatków do regionalnej kasy.
Bruksela, siedziba większości unijnych instytucji, a także wielu organizacji międzynarodowych i koncernów, jest trzecim najbogatszym regionem w UE, za Londynem i Luksemburgiem, zamożniejszym ponad 2,3 raza od średniej unijnej.
O agencjach ratingowych znowu zrobiło się głośno w kwietniu, kiedy obniżały one oceny dla pogrążonej w długach Grecji, a także - w ślad za nią - Hiszpanii i Portugalii. Obawy, czy te dwa kraje nie zarażą się greckim kryzysem finansów publicznych, wywołały niepokój o przetrwanie strefy euro, co pociągnęło za sobą spadek kursu wspólnej waluty oraz spadki na europejskich giełdach. Wcześniej KE głosiła, że agencje ratingowe ponoszą część odpowiedzialności za kryzys finansowy i gospodarczy na świecie, gdyż początkowo niedoszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały w analizach na pogorszenie sytuacji na rynku. Tymczasem inwestorzy - kierując się pozytywnymi ocenami - nadal traktowali ryzykowne papiery jako pewne inwestycje.
Dlatego UE postanowiła uregulować działalność agencji: pierwsze rozporządzenie przyjęto w ub.r. Zaś w środę Komisja Europejska ogłosi propozycję dalszej legislacji, zakładającej m.in. poddanie agencji rejestracji i nadzorowi przez jeden unijny organ.


A nie pisałem że żaden tam koniec kryzysu iże dopiero będzie się działo.

O proszę.
[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Włosi boją się greckiej choroby
Wreszcie przyszedł czas na Włochy - tamtejszy rząd zaakceptował program oszczędnościowy na lata 2011-2012 wart 24 mld euro. Wcześniej dotkliwe cięcia wydatków i spektakularne zmiany w systemach emerytalnych ogłosiły rządy Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Danii.

We Włoszech ograniczone mają być zarobki w sektorze publicznym, do którego nie będzie też w najbliższym czasie naboru. Cięcia uderzyć mają w emerytury i zarobki w samorządach. Planowane jest podniesienie podatków i uszczelnienie poboru danin. Ruchy te da się przeliczyć - to 1,6 proc. PKB Włoch.
Rząd ma nadzieję, iż oszczędności dadzą zniżkę deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB do 2012 r. (w 2009 r. 5,3 proc. PKB). Co będzie jednak z państwowym długiem publicznym - wynosi on 115 proc. PKB i jest najwyższy w strefie euro - nie wiadomo.
Premier Silvio Berlusconi i minister finansów Giulio Tremonti na dzisiejszej konferencji prasowej ogłoszą szczegóły programu. Postulatem jest m.in. ograniczenie biurokracji i rozwój zacofanego południa Włoch. Skomentować to można jednym zdaniem: dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane a powyższe hasła są czystym pustosłowiem uprawianym w Italii od wieków.
Między zamierzeniami rządu a ustawą przepchniętą przez podzielony parlament jest bowiem ogromna wyrwa.


Odbędzie się to EURO 2012 czy może nie?

Ja mam na temat kryzysu, który nagle przeniósł się z hAmeryki do Europy, własne zdanie ale je conieco ukryje: D.M. przez A.R.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Wto 16:55, 20 Lip 2010    Temat postu:

A teraz wisienka na torcie.

[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Greckie przesłanie, czyli make war, not love with Goldman Sachs
O Grecji, która nie bez własnej winy znalazła się w poważnych tarapatach, pisze się ostatnio niemal wyłącznie źle. Prezentowany niżej - pod bulwersującym tytułem - artykuł amerykańskich ekonomistów, pokazuje kryzys grecki (i innych krajów strefy euro) z nieco innej strony.

Autorzy, nie usprawiedliwiając greckiego długu i dokonanych tam wcześniej manipulacji statystyczno-księgowych, oskarżają banki Wall Street, a zwłaszcza Goldman Sachs Bank - o manipulacje i wykorzystanie trudności Grecji do spekulacji i destrukcji krajów euro.
Trudno odmówić rynkom finansowym i bankom prawa do oceny papierów dłużnych rządów. Z drugiej jednak strony niektóre banki amerykańskie najwyraźniej robią interesy na wywoływaniu panicznych nastrojów. Zachowują się jak w przyrodzie wataha wilków, która najpierw postraszy, a następnie dokona selekcji naturalnej słabszych jednostek.
W tym całym, związanym z kryzysem finansowym, zamieszaniu jest jeszcze jeden - drażliwy - a przez to rzadko publicznie eksponowany aspekt. Otóż finansjera USA nigdy nie była zwolennikiem silnej UE, silnego europejskiego rynku finansowego i wspólnej europejskiej waluty. Nie jest tajemnicą, że wprowadzenie euro od początku było w Stanach Zjednoczonych witane niechętnie, czemu trudno się dziwić, gdyż obiektywnie istnieje sprzeczność interesów między euro i dolarem.
Gdy dzisiaj dyskutujemy w Polsce o terminie przystąpienia do wspólnej strefy walutowej, warto lepiej poznać jak na problemy euro patrzą Amerykanie. Tomasz Gruszecki

W Unii Europejskiej nie ustają dyskusje - co zrobić z Grecją? Pomóc jej, a jeżeli tak, to na jakich warunkach, czy też pozostawić samej sobie - ze wszystkimi dla integracji europejskiej konsekwencjami? Te pytania stają się tym bardziej aktualne, gdyż kraj ten usiłuje znaleźć finansowanie za pomocą wielomiliardowych obligacji. "Financial Times" zwraca uwagę, że stworzenie funduszy pomocowych dla Grecji jest testem wiarygodności tego kraju na rynkach finansowych - w walce z kryzysem spirali długu. W tym miejscu nie wolno zapominać, że wiarygodność na rynkach finansowych ma zasadnicze znaczenie dla kraju, który scedował swoją zdolność do kreacji pieniądza. Co więcej - pozostaje zależny od wielu finansowych instytucji, które na razie kreują przede wszystkim zamieszanie.
Pomóc - nie pomóc?
Wyniki badania opinii publicznej w najbogatszym państwie UE - Niemczech - pokazują, że obywatele tego kraju - pomni "fiskalnych ekscesów" Aten i późniejszej postawy "udawania Greka" - są stanowczo przeciwni pomocy nie tylko Grecji, ale wszystkim krajom, które znacznie przekroczyły wydatki. W tym kontekście pokazywany jest przykład Irlandii, która - acz także w potrzebie - postanowiła poradzić sobie sama i przedsięwzięła (za milczącą zgodą świadomych takiej konieczności obywateli) twarde środki oszczędności. Nic zatem dziwnego, że Dublin realizujący politykę zaciskania pasa jest niechętny propozycjom pomocy dla "utracjuszy".
A wracając do Grecji, to otrzymanie pomocy z MFW jest wysoce problematyczne, gdyż Ateny obecnie nie spełniają "kwalifikacyjnych standardów" pożyczki. Nie można również nie zauważyć, że wiele krajów strefy euro patrzyłoby krzywo na takie rozwiązanie, które de facto oznaczałoby scedowanie kontroli polityki makro z UE na MFW - zewnętrzną międzynarodową instytucję, będącą w dodatku pod silnym wpływem USA. Mało tego, każda pomoc od tej organizacji związana byłaby z twardymi ograniczeniami - w istocie byłaby to pętla wokół greckiej szyi. Niemcy i Francja byłyby natomiast szalone, gdyby zobowiązały się pomóc Grecji ze swoich ograniczonych zasobów euro, ponieważ one też stoją wobec zagrożeń. Wewnętrznych - ze strony swoich podatników zorganizowanych w prężnie działających związkach zawodowych. I zewnętrznych - ze strony "finansowych wampirów", które tylko czekają na podjęcie kolejnego ataku.
Piąta kolumna z Wall Street
Administracja prezydenta Obamy nie ruszy do walki z gangsterskimi bankierami (bangsters), którzy wywołali globalną katastrofę. Oni lub ich koledzy już wcześniej - jak "piąta kolumna" z Wall Street - opanowali znaczącą część ważnych stanowisk w administracji rządowej. Sami siebie zwalczać nie będą. Niektórzy mogą twierdzić, że termin "bangsters" jest za ostry.
Bo przecież Wall Street wykonuje tylko swoją robotę i oferuje usługi finansowe. I nikt nie mógł przewidzieć, że tak dużo finansowych innowacji obróci się w "czarne łabędzie" (black swans). Od biedy można byłoby się z tym zgodzić, gdyby fachmani z Wall Street - wcześniej błądząc - wyciągnęli wnioski z tej gorzkiej lekcji i zmienili swoje praktyki. Tak jednak nie było. Późniejsze śledztwo wykazało, że niemal każdy na Wall Street widział nadciągającą burzę, co bynajmniej nie wyhamowało sprzedaży wadliwych aktywów i aktywności w zawieraniu więcej niż wątpliwych transakcji.
Cytat:
Jeśli ktokolwiek sądzi, że szefostwo Goldman Sachs Bank było nieświadome złych transakcji robionych przez łotrowskich traderów, to grzeszy naiwnością
Kryzys nie był błędem - to był wynik
FBI już w roku 2004 ostrzegało o epidemii nadużyć, przy czym 80 proc. owych patologii miało miejsce ze strony udzielających pożyczek, de facto kierownictwa instytucji finansowych. Szefostwo Wall Street było i jest winne prowadzenia kontrolowanych oszustw. To oni byli zajęci nie tylko oszukiwaniem pożyczających, ale co więcej - równocześnie defraudowali środki firm, którymi zarządzali. Żeby obraz był pełny, do listy ofiar wymienionych praktyk dołączyć trzeba podatników, którzy poprzez decyzje rządowe sfinansowali pomoc dla finansowych instytucji.
Jeśli ktokolwiek sądzi, że szefostwo Goldman Sachs Bank było nieświadome złych transakcji robionych przez łotrowskich traderów, to grzeszy naiwnością. Czołowi menedżerowie Goldmana (a także niektóre ważne osoby spoza banku) pozbyli się posiadanych akcji swojego banku w marcu 2008 r., kiedy upadł Bear Stearn. Podobną operację wykonali we wrześniu 2008 r., kiedy upadł Lehman Brothers. Dlaczego? Odpowiedź jest całkiem prosta: oni wiedzieli, że firma była pełna toksycznych aktywów i nie byłaby zdolna ich sprzedać. Przykłady? - proszę bardzo. 19 marca 2008 r. Jac Levy (jeden ze współprowadzących M&As) sprzedał ponad 5 mln akcji Goldman Sachs i przyjął zakład przeciw 60 tys. więcej udziałów. E.G. Corrigan (prezes Banku Rezerwy Federalnej w latach 1985-93, potem managing director w Goldmanie) sprzedał - również w marcu 2008 r. - 15 tys. udziałów. J. Winkielried (wiceprezydent Goldmana) sprzedał 20 tys. udziałów. Listę można ciągnąć...
Wyprzedaż akcji Goldmana przez top management zastopowano dopiero wtedy, gdy Goldman umieścił C. Leithnera na stanowisku w Fed. Nastąpiły kolejne kroki bailout dla AIG, odwrócenie pomocy i skierowanie pieniędzy do Goldmana. I tak kontrolujący proces oszustw, gdy zdecydowali, że jest już bezpiecznie - odwrócili kierunek gry.
Nade wszystko - gra
Od 2001 aż do listopada 2009 r. - cały rok po upadku Lehmana - Goldman wykreował finansowy instrument, pozwalający ukryć europejski dług rządowy. Handlując walutą lub transferując dług w przyszłość. Ale Goldman i inne finansowe firmy nie tylko zachęcały Grecję, żeby zaciągała coraz więcej długów. Oni także handlowali CDS-ami na grecki dług - robiąc równocześnie zakłady, że Grecja okaże się niewypłacalna.
Taka gra "na odwrotny sztos" kosztowała Grecję utratę finansowej wiarygodności, powodując wzrost spreadów na greckich CDS-ach.
A mogło być nawet gorzej. AIG, faworyt finansowych dewiacji, mógł być - co wprost sugeruje "Handelsblatt" z 20 lutego 2010 - stroną, która sprzedała swapy na CDS-y Grecji. Krótko mówiąc: CDS-y powodowały obniżenie wiarygodności Grecji przez agencje ratingowe, co z kolei zwiększyło spread na obligacje greckie.
Z tego wynika już prosty wniosek: Wall Street, dowodzone przez Goldmana i AIG, pomogło wykreować dług, co spowodowało histerię o możliwej niewypłacalności. Bo kiedy cena CDS-ów rosła, a rating Grecji spadał, oprocentowanie, które zobowiązana była płacić Grecja, wzrastało błyskawicznie.
A działo się tak dlatego, że w krótkim czasie Grecja nie mogła wykazać się szybką poprawą finansów. Proste...
Memento dla eurolandu
Obecny kryzys w strefie euro spowodowany jest przede wszystkim narastającym deficytem budżetowym w większości krajów strefy. W tym samym czasie rosną ceny CDS-ów, takoż oprocentowanie rządowych obligacji i łatwo jest "napuścić" jeden naród na drugi. Opisywana wcześniej ofensywa firm z Wall Street nie zatrzymała się na Grecji, jest więc w interesie eurolandu zatrzymać akcję wampirów finansowych.
Istnieje obawa, że Waszyngton nic nie zrobi żeby powstrzymać Goldmana. W tej sytuacji UE, która przeprowadza zasadniczy audyt, mogłaby zabronić bankom handlowania rządowym długiem. Jednak problem tkwi w tym, że rynek CDS-ów jest generalnie nieuregulowany i taki zakaz nie zapobiegłby aktywności Wall Street, ponieważ firmy z Wall Street nie muszą posiadać długu, aby grać przeciw rządom przy użyciu CDS-ów (te rodzaje derywatów już w późnych latach 90. sprowadziły na parter cały kontynent - Azję).
Dzisiaj rząd amerykański nic nie robi, gdy CDS-y używane są do spekulacyjnego ataku na euroland. Nieobecność w ciągu ostatniego roku jakiejkolwiek aktywności w tym zakresie powoduje wzrost zagrożenia poprzez fundamentalnie antyspołeczne zachowania. To powoduje przeciwstawianie jednych państw drugim, na przykład Niemiec przeciw Grecji (Grecy zażądali reparacji za straty w II wojnie światowej, Niemcy uskarżają się z kolei na subsydiowanie, co prowadziło do nadmiernych socjalnych wydatków w Grecji).
Oczywiście dopóki Grecja zwiększa wydatki, skargi tego typu powodują, że mają miejsce transakcje pozabilansowe, w które angażują się Goldman i inni. I chociaż jak na razie transakcje tego typu nie są - w stosunku do prawa w UE - nielegalne, to jest to rodzaj "shadow banking transactions", które 18 miesięcy temu niemal doprowadziły do upadku globalnego systemu finansowego.
Ale nie był to tylko problem złego funkcjonowania lub "nadużycia traderów", które były przeprowadzane w imieniu Goldmana. Gary Cohn z Lloyda (numer 2 po Blankfeinie), powiedział: "robimy bożą pracę".
Zatem trudno uwierzyć, że Lloyd nie sankcjonował jego aktywności, wręcz przeciwnie - gratyfikował go "umiarkowanym" bonusem 9 mln dolarów za pracę w ostatnim roku.
Jeśli takie osoby są egzemplifikacją przywołanych w jednym z przemówień Baracka Obamy "utalentowanych biznesmenów" (savvy businessman), to już tylko niebiosa mogą pomóc globalnej gospodarce. Byłoby interesujące poznać w szczegółach wszystkie "chwyty" i "zagrywki" stosowane w tej skądinąd pasjonującej grze, która w ostatnich latach spowodowała tyle destrukcji w globalnej gospodarce. W Stanach Zjednoczonych mieliśmy "wojnę z terrorem" i "wojnę z narkotykami". Jednak na wojnę z "finansową bronią masowego rażenia" jakoś nikt się nie wybiera. A jest to zagrożenie, które dla świata i Europy może w swoich dalekosiężnych skutkach być dużo bardziej dolegliwe niż terroryzm i narkotyki. Nośnikami tego zagrożenia są "banksters" z Wall Street. To oni wykreowali cały ten bałagan i nie tylko czerpią z tego zyski, ale także aktywnie przeciwdziałają ozdrowieniu. Powodują bezrobocie, głód, pogorszenie życia i nawet przemoc i terroryzm w świecie
Jest ironicznym zrządzeniem losu i szczególną perwersją (ale może nie przypadkiem), że Petrus Christodoulou obejmie stanowisko szefa greckiej narodowej agencji zarządzania długiem. Christodoulou jeszcze całkiem niedawno kierował działem derywatów w JP Morgan, a nieco wcześniej pracował - a jakże - dla Goldmana. Lis będzie pilnował kurnika! Z kolei amerykański ekonomista (również greckiego pochodzenia), prof. Dimitri Papadimotriou, wystąpił ostatnio na łamach "Financial Times" z apelem o niepodgrzewanie atmosfery wokół znajdującej się w kłopotach Grecji. - Nie jest jeszcze jasne - napisał D. Papadimotriou - czy pomoc dla Grecji jest potrzebna, ale swoista histeria w tej sprawie wywołała już zaniepokojenie rynku, co ogranicza zdolność greckiego rządu do osiągnięcia celów budżetowych. Jest więcej niż prawdopodobne, że te same firmy finansowe, które pomogły Grecji, teraz ciągną zyski i podgrzewają histerię wokół długu.
Co robić?
Grecja, euroland, cały świat - wszyscy potrzebują odpoczynku od manipulacji i destrukcji gospodarek przez firmy z Wall Street. To one ciągną zyski ze spekulacyjnych baniek, z grzebania pod górą długów - rządów, firm i gospodarstw domowych. To one są kreatorami i w niemałym stopniu demiurgami obecnych problemów. Czas wreszcie z tym skończyć. Jest to zadanie dla rządów, które dysponują wystarczającymi środkami, by rozpoznać, a następnie ujawniać prowadzone w złej wierze operacje finansowe.

L. Randal Wray, profesor ekonomii w University of Missouri


I jak mawia Siara "wszystko jasne", Dytki mącą.

PS
Ciekawe jak Rostowski ma na drugie ... nazwisko.

I jeszcze ( najpierw drobne wprowadzenie ).
[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Grecja zepchnięta do państw trzeciego świata
Bank centralny Grecji zostanie usunięty z indeksu Stoxx Europe 600. Nastąpi to 21 czerwca.

- To naprawdę mówi o upadku Grecji - ocenia Mark Luschini, główny strateg inwestycyjny Janney Montgomery Scott LLC.
- Naturalnie spycha to Grecję do państw trzeciego świata - dodaje.
- Pomimo tego, że Grecja nie była dużą siłą gospodarczą, będąc jednym z 16 krajów eurostrefy, ale była postrzegana jako stabilne, solidne państwo strefy euro - uważa Luschini.
Grecja podejmuje ostre działania oszczędnościowe, aby zapanować nad deficytem budżetowym, który w ub. roku wyniósł 13,6 proc. PKB i był drugim, po Irlandii, najwyższym w regionie.
Pod koniec kwietnia agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła rating kredytowy tego kraju do śmieciowego. W ten sposób Grecja stała się pierwszym krajem w strefie euro, który stracił swój stopień wiarygodności kredytowej.


No i KE potwierdza moje zdnie z końca poprzedniego postu "D.M. przez A.R."

[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
GScentralizowany nadzór nad agencjami ratingowymi
Odpowiadając na apele Parlamentu Europejskiego i niektórych krajów członkowskich, Komisja Europejska zaproponowała w środę objęcie unijnym nadzorem agencji ratingowych, obarczanych częściową odpowiedzialnością za kryzys finansowy i spadek zaufania do euro.

Jednocześnie KE wysunęła propozycje do dyskusji nad zabezpieczeniem oszczędności inwestorów przed nadmiernym ryzykiem podejmowanym przez zarządy instytucji finansowych.
- To nasza ostatnia decyzja, mająca na celu dokończenie reformy usług finansowych w Unii Europejskiej. Stanowi ona część naszego programu stabilizacji, konsolidacji i przywrócenia stałego wzrostu w europejskiej gospodarce - oświadczył przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.
- Zmiana zasad będzie oznaczać lepszy nadzór i zwiększoną przejrzystość w tym kluczowym sektorze - zapewnił unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług finansowych Michel Barnier.
KE proponuje poddać działające w UE agencje ratingowe (chodzi głównie o europejskie oddziały trzech światowych gigantów Standard and Poor's, Fitch oraz Moody's) rejestracji i nadzorowi Europejskiego Organu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych, który ma powstać do stycznia przyszłego roku. To jeden z trzech organów nadzoru finansowego w UE, nad którymi trwają prace legislacyjne w Parlamencie Europejskim (pozostałe to Europejski Organ Nadzoru Bankowego i Europejski Organ Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych). Zwiększona ma być też przejrzystość danych, na podstawie których agencje wystawiają swoje ratingi.
Nadzór miałby zostać przeniesiony z poziomu krajów członkowskich na poziom UE, by zapewnić spójność decyzji oraz szybsze reagowanie w przypadku złamania prawa przez agencje. A sankcje - nakładane przez Komisję Europejską - byłyby surowe: propozycja zakłada odebranie licencji, co oznacza w praktyce zakaz działalności w UE oraz grzywny w wysokości do 20 proc. rocznych przychodów (liczonych na poziomie danego kraju, a nie całej UE). Kary mają być stosowane za takie przewinienia jak nieujawnienie metodologii wystawianych ocen, brak wewnętrznej rady kontrolnej zapobiegającej konfliktowi interesów czy świadczenie usług konsultingowych dotyczących ocenianych produktów finansowych.
Już w zeszłym roku UE przyjęła rozporządzenie, na mocy którego agencje ratingowe od grudnia br. będą podlegać rejestracji umożliwiającej krajowym organom nadzoru kontrolę i gwarancję przejrzystość działalności. KE uznała je jednak za niewystarczające i dlatego zaproponowała nowelizację przepisów. Zwłaszcza, kiedy o agencjach znowu zrobiło się głośno w kwietniu, po obniżeniu ocen dla pogrążonej w długach Grecji, a także - w ślad za nią - Hiszpanii i Portugalii. Obawy, czy te dwa kraje nie zarażą się greckim kryzysem finansów publicznych wywołały niepokój o przetrwanie strefy euro, co pociągnęło za sobą spadek kursu wspólnej waluty oraz spadki na europejskich giełdach.
Wcześniej KE głosiła, że agencje ratingowe ponoszą część odpowiedzialności za kryzys finansowy i gospodarczy na świecie, gdyż początkowo nie doszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały w analizach na pogorszenie sytuacji na rynku. Tymczasem inwestorzy - kierując się pozytywnymi ocenami - nadal traktowali ryzykowne papiery jako pewne inwestycje.
Wyciągając kolejną lekcję z kryzysu, KE opublikowała też zieloną księgę z pomysłami oraz pytaniami, jak lepiej zabezpieczyć interesy klientów instytucji finansowych takich jak banki, zakłady ubezpieczeniowe czy różnego rodzaju fundusze. Konsultacje mają potrwać do 1 września i dopiero na ich podstawie KE przedstawi formalne propozycje legislacyjne. Chodzi o to, jak sprawić, by zarządy mniej kierowały się krótkoterminowym, maksymalnym zyskiem, a długofalowym rozwojem firmy i interesem drobnych ciułaczy. A także, jak ograniczyć ryzyko upadłości, która naraża na szwank ich oszczędności. Założeniem jest większa - w tym karna - odpowiedzialność szefów za podejmowane decyzje.
Pomysły KE idą w kierunku zwiększonej kontroli zarządów i kierownictwa wyższego szczebla i zapewnienia głosu przy podejmowaniu decyzji udziałowcom, instytucjom nadzorczym czy też szerszego dostępu do informacji dla niezależnych audytorów. KE proponuje np. zakaz kumulowania funkcji członka zarządu w różnych firmach, kumulowania stanowisk dyrektorskich czy też łączenia stanowiska prezesa zarządu z funkcją dyrektora generalnego. Zarządy ponadnarodowych instytucji mają być bardziej zróżnicowane płciowo i geograficznie. Rozpatrywany jest pomysł powołania w firmach komitetów do oceny ryzyka podejmowanych transakcji, który miałby przełożenie na decyzje podejmowane przez zarząd. Ponadto, po raz kolejny KE nawołuje do zmiany polityki wynagrodzeń, która premiuje podejmowanie nadmiernego ryzyka zarówno przez wysokiego stopnia dyrektorów, jak i traderów bezpośrednio przeprowadzających transakcje na rynkach. Było to już przedmiotem niewiążących zaleceń KE w 2009 roku, które kraje wdrożyły w zróżnicowanym stopniu.
Zdaniem KE, brak kontroli nad działaniami wysokiego szczebla menedżerów czy też wykluczenie drobnych akcjonariuszy z podejmowania decyzji o firmie, którą współposiadają, odegrały negatywną rolę w kryzysie; większa równowaga w tym zakresie ma pozwolić uniknąć kolejnych kryzysów w przyszłości.


Kto się nie zorientował o co chodzi w moich skrótach niech napisze że bredze to rozwinę.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Polska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin