Forum POLITYKA 2o Strona Główna POLITYKA 2o
Twoje zdanie o...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śrubka w polskiej wyobraźni

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Śro 22:05, 06 Cze 2007    Temat postu: Śrubka w polskiej wyobraźni

Chamy i Żydzi

Žižek twierdzi, że jednostka zostaje pełnoprawnym członkiem społeczności nie wtedy, gdy nauczy się w szkole obiektywnej historii grupy, "ale dopiero wtedy, kiedy przyswoi sobie widma, które tę tradycję podtrzymują, nieśmiertelne duchy, które nawiedzają żyjących i nie dają im spokoju, sekretną historię traumatycznych fantazji, przekazywaną z pokolenia na pokolenie pomimo luk i nieścisłości".

Polska wspólnota fantazmatyczna trzyma się na dychotomii Pany/Chamy, której korzenie tkwią w bratobójczym mordzie 1846 r. Nie jest ważne, że rabacja galicyjska [link widoczny dla zalogowanych] pochłonęła ledwie tysiąc ofiar. Ważne, że w samym sercu polskiej tożsamości ustanowiła ona aktywny do dziś kompleks bratobójczy.

To, co się z nią stało po II wojnie światowej, jest zupełnie nieprawdopodobne. Wskutek zbiegu kilku okoliczności empiryczna dychotomia Pany/Chamy przeobraziła się w fantazmatyczną dychotomię Chamy/Żydzi. Historyk przyszłości, oswojony z Žižkiem tak, jak dzisiejsi IPN-owscy historycy oswojeni są z Feliksem Konecznym, zapewne wyjaśni szczegółowo, jak nastąpiło to niepojęte przekształcenie. Wydaje się, że wśród okoliczności, które o nim rozstrzygnęły, jako najważniejsze możemy wymienić trzy:

*** wpływ volkistowskich idei na wyobrażenie o "narodzie" jako tworze wyrastającym nie z "pańskiej", ale z "chamskiej" krwi;

*** okupacja hitlerowska, która zniszczyła dawnych Żydów,

*** i okupacja sowiecka, która zniszczyła dawnych "Panów", a zarazem przyniosła panów nowych - "żydokomunę".

W okolicach Sandomierza, gdzie w zeszłym roku prowadziłam badania ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego i Collegium Civitas, rabowanie i zabijanie Żydów po wojnie bywało objaśniane właśnie jako pozbywanie się "panów", a opowieściom o rozgrabianiu majątków żydowskich towarzyszyły wzmianki o grabieniu dworskiego. Na pytanie, jak sobie tłumaczono zabijanie Żydów, którzy wrócili do wsi po wojnie, odpowiedź brzmiała:

"To tłumaczono tym, że nastąpiła zmiana ustroju, bo to przyszła Rosja, po raz drugi przyszła Rosja, Armia Radziecka przyszła, przyszedł socjalizm i system radziecki przyszedł, no i po prostu usunięto wszystkich panów, usunięto, czyli to ich, to jak ich wymordowali, to znaczy, że usunęli panów. No bo to przecież oni w zakres, w zakres szlachty wchodzili. Zresztą tak mówiąc szczerze, to szlachta. Żydzi to szlachta, bo to wszyscy byli bogaci".

Sojusz dworsko-żydowski stał się monetą obiegową dokładnie w chwili swego zaniku. Czy to przejście "Panów" w "Żydów" byłoby możliwe gdziekolwiek poza Polską - owym, jak go określił Konstanty Jeleński, "krajem chłopów i żołnierzy"?

Choć w 1956 r. dychotomia Chamy/Żydzi objawiła się zaledwie w postaci napięcia pomiędzy partyjnymi grupami Natolińczyków i Puławian, dostarczyła ona kategorii dla zdefiniowania konfliktów szerszych, rzeczywistych, choć w sensie nazw, jakimi je opatrzono, gruntownie zafałszowanych. Szerokie kręgi Polaków uznały je jednak za własne.

Taka lista krążyła...

Kategoria Chamy/Żydzi to urojenie, którego poręczność została w powojennej Polsce wielokrotnie dowiedziona, najlepiej w roku 1968. To, że w jej obrębie ani Cham może nie być chamem, ani Żyd - Żydem, nigdy nie miało większego znaczenia. Klasyfikacje nie muszą być prawdziwe, by działały. Wystarczy, że są zrozumiałe.

W wieku XX do owej kulturowej kompetencji Polaków mógł odwołać się każdy pętak - i z okazji tej gorliwie korzystał. "Żydowską śrubką" kręcono przy okazji wszystkich ważniejszych wydarzeń: w roku 1918, 1920, kilkakrotnie w latach 30., w każdym roku wojny (robili to Niemcy, Rosjanie i Polacy), a po jej zakończeniu - w roku 1945, 1946, 1947, 1956, 1968 itd. Trafiało to w cały naród, ale rozgrywający cierpliwie tłumaczyli narodowi, że załatwiają samych tylko Żydów. Dziś pod Sandomierzem naród znów usłyszał, że się za nich zabierają: "Oni teraz zaczynają tych Żydów wydawać. W telewizji przecież mówił, że [oni są] żydowskiego pochodzenia".

Pod Sandomierzem od pewnego czasu krąży "lista Żydów". Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi kolportowano ją po wsiach, np. do Zawichostu ktoś przysłał ją "z Rzeszowa". Posłuchajmy paru wypowiedzi zarejestrowanych podczas wspomnianych już badań:

*** "Skąd pan słyszał, że w rządzie są Żydzi?

- No, taj każdy tu [wie], tu jakaś lista przyszła nawet, z Rzeszowa czy skądś.

- Ale od kogo?

- To nie wiem, od kogo, no ktoś tam opisywał przed wyborami, które są tam Żydami, no to było na liście bardzo dużo, to pochodzenie żydowskie".
*** "Tu mówią tak u nas, że na urzędzie w Warszawie to jest, że to tam co dziesiąty Żyd, dopiero Polak, a tak, to same Żydzi".

*** "Dawniej to Żydom nie wolno się było pojedynkować, a teraz podniósł Żyd głowę, pani, i chce być prezydentem, pani! I pierwsze skrzypce w Sejmie i wszędzie, pani. I żeby zgnębić inne narody".

*** "A teraz, jak pani myśli - dużo Żydów jest w Polsce?

- Na pewno dużo. W samym rządzie, proszę pani. Co się widzi? Niezabitowska z Żyda pochodzi, teraz ta Waltz - Żydówka. Przecież Kwaśniewski gdzieś tu był, to w krymce chodził! A teraz, co się tak jąka, i jest redaktorem, i pamiętam, nagrywali go, w krymce wyszedł, i też Żyd jest! Co niby był w więzieniu, jak »Solidarność « była. Gieremek rodem Żyd. Chował się u zakonników w Zawichoście. To, to mi mówił facet z wykształceniem, bo ja to bym nie wiedziała. Właściwie to ja słyszałam, że jak w Radomiu był strajk, co miała »Solidarność « wejść i mieli z rządu przyjechać, to wystawili tablicę za bramą ci robotnicy - w rządzie 42 Żydów pracowało! Na najgórniejszym szczeblu.

- A co zrobić, żeby oni nie byli u władzy?

- Chyba się nie da zrobić nic. Bo zapanowali".

*** Rozmówca lat 22, członek Młodzieży Wszechpolskiej: "Mówiłaś, że nie ma Żydów tak jakby, w Polsce. Czytając pewną prasę, nie wiem. Polska jest jednym z najczęściej chyba obleganych krajów przez Żydów, tak uważam. Były wymienione Stany Zjednoczone, Anglia i właśnie Polska".

*** "Oni współpracowali z zaborcami. No przecież z Tatarami to oni współpracowali, no te najazdy na kraj nasz, to był gnębiony! (...) dotąd ich do nas się pcha [tyle]. I zewsząd ich wyrzucają, no ale przecież u nas jest klimat umiarkowany, gleba dobra, nie ma tych huraganów i to... i oni się do nas pchali i pchają!".

*** "Jakby Hitler wybił wszystkich Żydów, toby był teraz spokój. Spokój by był (...). Bo Żydy ino nam przeszkadzają.

- A co robią?

- Co robią? A cyganią! Nie widzicie, co wyrabiają Żydy? (...) Teraz jest, jak to mówią w Radiu Maryja, że się nie mogą pogodzić w Sejmie. Żyd chce tak...

- ...a kto jest Żydem?

- A ten... No, jak on się nazywa... Rokita! Też Żyd. Rokita jest Żyd. No tak, Żyd".

*** "A jest we władzy dużo Żydów w tej chwili?

- No podobnież Kaczyńscy... Mazowiecki... Kilku, kilku...

- A skąd wiadomo, że oni są Żydami?

- Nie wiem. Ja mam listę gdzieś taką żydowską, no to sporo...

- A skąd pani ma tę listę? Skąd się takie bierze?

- Ano taka krążyła zaraz...

- Ale to byli ludzie związani z polityką? Politycy byli na tej liście, czy kto?
- Tak, tak, tak. Księża... Och, Jezu Matko, przecież mama naszego papieża Wojtyły to była Żydówką".

*** "Wojtyła to... no... synem Żydówki, tak? No to ja byłam w Krakowie na pielgrzymce i znałam dwóch takich panów profesorów, co mi synów uczyli. I mieli spotkanie z Lolkiem mieć na Wawelu. I przyszli ci koledzy, ale jak on na Błoniach tak ładnie sobie powiedział...

- Jak?

- »Naród wybrany « - bardzo sobie chwalił Żydów, bardzo to, i litował się... to koledzy go zostawili! (...)

- Myśli pani, że on tak lubił Żydów, bo też jest Żydem, tak?

- No tak, taaak... No przecież zobaczcie, dziewczynki - ilu biskupów, a Żydzi...

- Kto na przykład?

- No wszyscy, no a Glemp to nie Żyd? Jakie stanowiska? I teraz popatrzcie: tyle biskupów w Polsce Żydów, w Watykanie Niemiec... i czy my nie sprzedani jesteśmy?

- A jak z tym walczyć?

- A jaka może być walka? Teraz przyszły Kaczory... przepadło".

Czy znacie Państwo taką Polskę? Dziś mści się ona właśnie za to, że przez lata nie chciano jej znać.

Kiedy liberalna inteligencja, chrześcijańska i nie, odwracała się od niej z obrzydzeniem, ona okopywała się coraz głębiej wokół narzuconej jej "chamskiej" (czyli "nieżydowskiej") identyfikacji. Już tylko kwestią czasu było pojawienie się ojca Rydzyka i ustanowienie "dumy moherowej". To był nasz Czarny Ląd, czy raczej "ciemny lud", przed którym się wzdragaliśmy na wiele lat przedtem, zanim Jacek Kurski uczynił to określenie synonimem prawicowej pogardy.

Powstanie i zmierzch społeczeństwa

Od kilku dekad, przy umiarkowanym aplauzie elit, dychotomię Chamy/Żydzi usiłowali dekonstruować publicyści - wśród nich Jerzy Jedlicki, którego zacytuję na końcu, oraz Adam Michnik.

Pierwszy tekst Michnika, o którym chciałabym tu powiedzieć, pochodzi ze zbioru „Marzec 1968” wydanego przez Towarzystwo Kursów Naukowych w 1981 r. Autor tak podsumowuje w nim marcowe doświadczenie: „Lekcja z tego wszystkiego jest moim zdaniem taka, zwłaszcza dla kontestującej inteligencji: jeśli w kraju podbitym, wyzutym z suwerenności, podejmuje się problematykę wolnościową, to trzeba mieć pełną świadomość, że istnieje sfera wrażliwości potocznej, tzn. sfera uczuć narodowych. Twierdzę, że gdyby wtedy [w marcu] środowiska młodej opozycji miały duchową odwagę zapytać głośno, dlaczego w »Encyklopedii « - wtedy, kiedy był ten dziki wrzask, że nie ma w niej jakiegoś miasteczka, gdzie rozstrzelano 15 osób, i ten wielki skandal o hasło »obozy koncentracyjne « - dlaczego nie ma w niej hasła »Katyń «, i zapytać tak, by głos jej został usłyszany, to może nigdy nie byłoby tego lęku, że popularność i wiarygodność w społeczeństwie może zdobyć ktoś, kto na 15 minut przebierze się w ułańskie czako”.

To, o czym mówił wtedy Michnik (i co powtarzał także w innych kontekstach historycznych), urzeczywistniło się następnie w solidarności inteligentów i robotników zbudowanej przez Komitet Obrony Robotników. Ten moment dedykuję wszystkim materialistom i realistom, a także pragmatykom: w społeczeństwie, którego nie było - tak jak nie ma go nigdy, dopóki na mocy moralnej decyzji samo się ono nie ustanowi - pomoc, która była w pierwszym rzędzie aktem symbolicznym, wywołała niezwykle skutki realne: ustanowiła społeczeństwo. Dwie odrębne, w pewnym sensie wykluczające się wspólnoty wyobrażeń zharmonizowały się ze sobą, co miało wpływ nie na rok, i nie dwa, ale na więcej niż dekadę polskiej historii. Konsekwencje tego zdarzenia na długo unicestwiły zagrożenie płynące z majstrowania przy opozycji Chamy/Żydzi. Przez pewien czas „listy Żydów” były w Polsce bez szans.

Gdy społeczeństwo zanikło, zagrożenie jednak powróciło.

W pracy doktorskiej „NSZZ »Solidarność « w wybranych ośrodkach. Analiza lokalnej dynamiki ruchu w latach 1980-1981” Adam Leszczyński przytacza wstrząsającą wypowiedź robotnicy z Olsztyna, uczestniczki Sierpnia, która po dwudziestu kilku latach od tamtych wydarzeń mówi: „Ja to tak panu powiem, jak to odczuwam (...) po raz kolejny ci uczeni, ci intelektualiści, ci profesorowie, uczeni, jeszcze raz wystawili dupę na robotników, ja bym to tak powiedziała. Bo to nie szedł Mazowiecki, nie szedł Geremek w tych protestach, manifestacjach, to szli szarzy ludzie, pracownicy, robociarze tacy jak my, od łopaty, to nas lano wodą, armatkami i pałami pałowano na tych demonstracjach, a oni, ta cała wierchuszka, nawet ta solidarnościowa, dopuściła do tego, że dali po grzbiecie, oberwał robotnik i nic z tego nie ma. (...) Ile ludzi zginęło na demonstracjach, ile ludzi zakopano, ile ludzi zapałowano, a o ilu się nie wie, i na co to wszystko przyszło? Na nic. Wszystko zostało zmarnowane. (...) Wtedy krzyczeliśmy, śpiewaliśmy: lepiej na stojąco umierać, niż na klęczkach żyć; teraz całkiem nas przygnietli. Ja to tak odczuwam. (...) Nie chciałabym wrócić do tej komuny, ale w życiu nie chcę też tego, co się teraz dzieje, bo ja z myślą o tym, że będzie się lepiej [traktowało] pracownika, że będzie miał lepszy zarobek pracownik, lepiej szanować będą, bo wiadomo: nie każdy może zarabiać jednakowo, musi być dyrektor i ten co sprząta, czy jak, ale że nie będzie takiej różnicy, a różnice są jak noc i dzień”.

Słowa te są świadectwem klęski symbolicznej polskiej transformacji. Nie jest prawdą, że nie było środków, aby jej zapobiec. Katastrofom symbolicznym zapobiega się w pierwszym rzędzie środkami symbolicznymi.

W eseju "Chamy i anioły" (1999) Michnik przytacza słowa Stefana Żeromskiego, opisujące podobne zdarzenie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej. W jego kontekście symboliczna klęska Sierpnia '81 wpisuje się w pewną historyczną regularność. W szkicu pisanym po wojnie roku 1920 Żeromski zastanawia się, jak doszło do tego, że sowieccy komisarze "znaleźli posłuch u naszego ludu". Przy odrobinie przenikliwości wyczytamy tu także o tym, jakimi drogami i wskutek czyich błędów osiemdziesiąt lat później do tych samych ludzi dotarło Prawo i Sprawiedliwość:
"Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelkie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne. Nie ludzie zdolni, zasłużeni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów. Gdy to dostrzec mógł każdy na widowni publicznej, w głębiach pozostało to samo, co było za dni niewoli (...) ogromna armia ludzi bezrolnych i bezdomnych. (...) Jeżeli ten nawóz społeczny, który my deptaliśmy, tak samo jak nasi poprzednicy we władzy nad nim - Moskale i Niemcy - ujął karabin i pospołu z panami, z mieszczaństwem, z inteligencją, z gospodarzami na roli i robotnikiem fabrycznym wyruszył na wroga, w boju krwią ociekał i zwycięstwo pospołu z innymi wywalczył, ten jego uczynek chyba nas wszystkich obowiązuje. Nie ochłap łaski, nie nagroda za przelaną krew mu się należy, lecz oddanie wszystkiego, co jest w jego ojczyźnie. Należy podźwignąć się z lenistwa ducha. (...) Musimy teraz czynami naszymi przekonać świat, zmusić go do uznania prawdy, iż idee, w imię których umierali nasi żołnierze w walkach z armią czerwoną, stały stokroć wyżej od praw ukutych w ciasnym zespole oligarchów Moskwy, które nam ona chciała narzucić. (...) Pokonawszy bolszewizm na polu bitwy, należy go pokonać w sednie jego idei. Na miejsce bolszewizmu należy postawić zasady wyższe odeń, sprawiedliwsze, mądrzejsze i doskonalsze. Trzeba ruszyć z posad Polskę starą, strupieszałą, gnijącą w jadach, którymi ją nasycili najeźdźcy".

Ludzi, o których upominał się Żeromski, nigdy nie uhonorowano. Rzecz skończyła się tak, jak kończą się, zdaje się, wszystkie polskie frustracje - półdyktaturą.

Dyktator wzywa na polowanie

Gdy kraj zamieszkują ludzie, których wyobrażenia nie dryfują w żadnym wspólnym kierunku, cel ich uzgadniania odchodzi w zapomnienie, a idea wspólnoty zostaje ośmieszona, nie powstają warunki do wolności, ale do rozwoju dyktatury.

To wszystko wiemy dopiero od niedawna, czy raczej zaczynamy się dopiero domyślać: że błędem było atakować samą ideę granicy, zamiast atakować zły użytek z granicy. Że błędem było atakować represję, zamiast ją przemieścić. I że błędem było postulować, jak Adorno, zniesienie wzorców, zamiast mozolnie korygować autorytarny wzorzec. Wypowiedziawszy im wszystkim wojnę, skazaliśmy się na niekończący się backlash [reakcję] ze strony sierot po granicy, represji, wzorcu i wspólnocie.

Dyktatura żyje z sierot po wspólnocie. Jest jak monstrualny widmowy bliźniak wspólnoty, której nie było, kiedy była potrzebna.

Dyktatura powstaje, by przemieścić energię odrzuconych, kierując ją w kanały zemsty. Dyktator przedstawia dyktaturę jako sposób na ocalenie narodu. Do pewnego stopnia jest ona istotnie takim ocaleniem, ale chroni przede wszystkim dyktatora i jego ambicje. Naród chroni ona de facto przed samym narodem, czego zabrania każde mądre prawo.

Dyktator zasłania pustkę społeczeństwa rozbitego i zatomizowanego, przekształcając je w masę ścigającą. Aby taka masa powstała (wiemy to od Eliasa Canettiego), potrzeba naprawdę niewiele: wystarczy podać do wiadomości cel polowania. Zawsze znajdzie się w grupie pewna ilość nadpobudliwych basałyków, których wizja polowania uszczęśliwi.

Polowanie przygotowuje się, wystawiając cel. Służy temu nowy język opisu, zwielokrotniony przez wszystkie głośniki. Ma on „stworzyć rzeczywistość własną, która z empirią będzie miała wspólne tylko niektóre punkty orientacyjne, np. nazwiska i daty (...) słuchacz i widz w w tym politycznym teatrze musi zostać przekonany, że wszystko, co dotychczas widział i słyszał, było tylko pozorem. Wróg zmienia maski! Dopiero teraz nastąpi zdarcie masek, zdarcie szat, wielkie »rozobłoczenie «, obnażenie prawdy. (...) Za każdym inspiratorem stoi inny, groźniejszy inspirator, który pociąga za sznurki. I tak cały świat okazuje się wielkim teatrem marionetek. (...) Agent widzi w polityce tylko agentów - i głupi, naiwny tłum” (Jerzy Jedlicki: „Organizowanie nienawiści”, w „Marzec 1968”).

Gdy dyktatura przekona już ludzi, że są takim głupim, naiwnym tłumem, rozpoczyna się właściwa część polowania. Opisu sobie i Państwu oszczędzę, i przejdę od razu do konkluzji.

Cała nadzieja w tym, że dyktatura działa jak maszyna parowa: wykorzystuje różnicę temperatur kotła i skraplacza. Wytwarza wielką ilość pracy, ale jednocześnie pochłania i niszczy energię społeczną. Aby utrzymać masę w stanie pościgu, trzeba dostarczać ciągle nowych dowodów winy i produkować ciągle nowe ofiary. Ma to swoją cenę: im ważniejsza ofiara, tym większy jest strach masy towarzyszący egzekucji. Od tego strachu masa się rozpada. Może się ona utrzymać jedynie wtedy, gdy następuje cała seria takich wydarzeń, jedno po drugim, a to nie może trwać w nieskończoność.

Dyktatura kończy się, gdy ludzie uczą się rozpoznawać, do czego są używani - kto jest kotłem, kto skraplaczem. I że para w gwizdek to nie wszystko, czego im w życiu potrzeba.

Z pewną przesadą można powiedzieć, że w życiu demokratycznego społeczeństwa dyktatura nastaje na życzenie. Wyrasta ona z grzechów przeciwko społecznej solidarności i z małości elit zapatrzonych we własny apetyt, zawistnych, pogardzających sobą nawzajem, niezdolnych do działania moralnego. Mówi filozof: „Tajemnicę wielkiego stanowi możność posiadania nad sobą większego od siebie. Mały czegoś takiego nie potrafi, jakkolwiek to właśnie jego (...) dzieli największy dystans od wielkiego. Lecz mały chce przecież tylko samego siebie, to znaczy chce być mały. (...) Wszystko, z czym nie może się równać, pomniejsza, czyni podejrzanym, a w ten sposób równym sobie” (Martin Heidegger).

Czas życia dyktatury można przedłużyć albo skrócić. Skraca go każde sensowne oddziaływanie na przyczyny, które powołały ją do życia. Namysł nad tym, co może dziś znaczyć wspólnota i zdanie: "Jedni drugich ciężary noście" (List do Galatów 6,2), jest dziś ważniejszy niż kiedykolwiek. Mówi się czasem, że każde pokolenie ma do wypełnienia jakieś zadanie. Niewykluczone, że przemyślenie związku pomiędzy wspólnotą a wolnością jest zadaniem mojego pokolenia.

Joanna Tokarska-Bakir
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw 10:09, 07 Cze 2007    Temat postu:

Spotkałem się w publikacjach kiedyś ze zdarzeniem mordu rodziny przez rodzinę uchodzących za "przeciwności" w swoim środowisku. Najgorsze w tym jednak było określenie przyczyny przez sprawcę: A bo to byli źli ludzie! Gdy środowisko uważało na odwrót.

Od incydentalnych przypadków, poprzez większe zbiorowości do "walki narodów" szuka się guru - "pośredników", jeżeli ten najwyższy nie chce pomóc i szybciutko wyrównać "upośledzenia": Mówi filozof: „Tajemnicę wielkiego stanowi możność posiadania nad sobą większego od siebie. Mały czegoś takiego nie potrafi, jakkolwiek to właśnie jego (...) dzieli największy dystans od wielkiego. Lecz mały chce przecież tylko samego siebie, to znaczy chce być mały. (...) Wszystko, z czym nie może się równać, pomniejsza, czyni podejrzanym, a w ten sposób równym sobie” (Martin Heidegger).

Zafałszować historię! Przyczynę. Płaskie to i najczęsciej bezmyślne. Do tego często posuwają się nawet przywódcy i trybuni ludowi, jak i zwykli zadymiacze, którzy wycinek, wątek czy spojrzenie na przyczynę, traktują jako główną, najważniejszą linię analizy zjawisk i działania.

Ps. A kto naprawdę tworzy listę polskich żydów bez względu na ich "szkodliwość" dla Polski? W większości są to chętni szkodzenia nawet bez przyczyny, bez sprawdzania informacji, wyssane z palca. W dodatku takie informacje, niby prawdziwe, niby opracowane nawet przez badaczy, są jedynie przez nich jedynie przenoszone, czyli pewne!
A ostatnio skrzywdzenie polskiego arcybiskupa S. Wielgusa? Kto, co, dlaczego?
Wskazałbym w tym i innych przypadkach nagonkę PiSa! Czyli nasza "najlepsza" (jak dotąd - tak twierdzi sprawcza siła narodu) władza też bierze udziały w takich nagonkach!
Już nic więcej nie napiszę na ten temat, bo usprawiedliwiam MW, gdyż z tego wyrośnie! Ale ZCHN - już nigdy. Szkoda słów o prawych ch-narodowcach![/b]. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 11:19, 08 Cze 2007    Temat postu:

Proszę autora postu o dodanie brakujących fragmentów artukułów.
Jakiś czas temu przeczytałem esej p. Joanny Tokarskiej-Bakir w GW i z tego co pamietałem były w nim fragmenty których mi w wersji forumowej brakowało. Cieszę się, że są miejsca do prowadzenia takich dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 15:35, 08 Cze 2007    Temat postu:

spostrzeżenie 1: Upadł mit dobrego traktowania poddanych i dobrego stosunku do naszego narodu jako członka c.k wielonarodowej rodziny w zaborze austriackim. Sprowokowanie do wystąpień 1846 r. "grzech pierworodny zaborcy".
spostrzeżenie 2; nie wiem jak inni, ale ja nie przypominam sobie aby w szkolnym programie nauczania historii poświęcano temu wydarzeniu szczególną uwagę.
Z obecności tego zdarzenia w naszej pamięci narodowej to przychodzi na myśl nasz Janosik i przypominam sobie jeszcze film (nieobejrzany przeze mnie w całości ,niestety) "Podhale w ogniu" dostępny czasami na kanale KinoPolska w cyklu "Poprawka z historii", poprzedzony obrym, "poprawionym" komentarzem historyka - polecam ten cykl.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Pią 22:17, 08 Cze 2007    Temat postu:

"Podhale w ogniu" zdaje się, że to był jeden z pierwszych moich filmów oglądanych w kolorze. Oprócz bajek oczywiście.
O ile fabuła filmowa odbija od rzeczywistości, bo pochodzenie i obrona zamku Czorsztyńskiego (widziałem też go) przez niewiadomego pochodzenia.K. Napierskiego jest przesadzona. Jemu chodziło o rozciągnięcie buntu Chmielnickiego na większy teren. Nie sądzę, aby to było w jakimś stosunku do rabacji galicyjskiej. Kilku zaciężnych chłopów broniło racji buńczucznej natury przywódcy i mającego aż dwu popleczników. Nic ma się to do zdarzeń 200 lat później.

W rabacji zginęło około 1000-ca ludzi w dużej części ziemian. Było to też "odreagowanie" chłopstwa na uciążliwości im narzucone i klęskę nieurodzaju. (2 in 1). Pomińmy w tym wszystkim wypadki krakowskie, bo powodem ich było wyzwolenie się spod c.k. Austrowęgier.

Jest to dla mnie przypadek, że jeżeli nie może być lepiej, to zmieńmy jakieś okoliczności, a może znajdą się przesłanki i... będzie lepiej. Takie myślenie jest uważane za praktyczne.

W felietonie wstępnym też jest to określone przez babę mówiącą, że teraz nic sie nie da już zrobić, bo są Kaczyńscy.

Myślę że obecnie "śrubką" w polsce przestają być żydy, chociaż galicyjskie myślenie to jest! Na temat myślenia galicyjskiego napisałem w temacie w tym dziale "prawostronni i lewostronni katolicy". Tak jest naprawdę i tu się tak odczuwa. Polak to katolik. Polakowi wszystkow wolno. Jest ważny, bo co niedzielę jest widziany jak kręci się przed straganami ze świątkami i cukierkowymi rybkami, jest w kościele, jest ubrany aligancko. Jest poprawny, nie myli się, a jeśli, to spowiedź raz w roku mu starcza. I wejdź takiemu w drogę......, to......
Tak że wszystkie żydy mają się bać, mają klękać przed nim! On jest PANY!

Jeżeli PANY już som, to może jeszcze o chamach. Proszę bardzo. Cała komuna to chamy! To co robiły PANY przez ostatnie 18 lat i nadal robią, to wina CHAMÓW. A im, gdyby ich nie było chamów, Polska by była Japonią II. I co zrobić z takim traktowaniem sprawy? Przecież to nie oni ten chwyt wymyślili, tylko austriacy 150 lat wcześniej. Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 7:29, 09 Cze 2007    Temat postu:

Nie wiem dlaczego "Podhale w ogniu" skojarzyło mi się z wydarzeniami z 1846 r. - może dlatego, że to Podhale zawsze takie buntownicze. W każdym bądź razie dzieki za poprawkę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 20:51, 02 Lut 2008    Temat postu:

nie przeczytałem pierwszego postu w całości - nie mogę dziś się już denerwować. Cóż głupota ludzka nie zna granic - a ludowy antysemityzm jest porażający.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Sob 22:21, 02 Lut 2008    Temat postu:

Witaj, Leszku, i spokojnie.... :)) Nie denerwuj się.
Zostaw siły na dalsze dyskusje.

Jaga
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLITYKA 2o Strona Główna -> Historia i Przyszłość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin